Skocz do zawartości
Forum

Mamy październikowe 2020


Kryska89

Rekomendowane odpowiedzi

Czytacie na Facebooku na profilu Rodzimy Razem historię porodów z cyklu siła bezsilnych? Ja jak to czytam to zastanawiam się dlaczego nie ma obowiązku nagrywania operacji, porodów? Dlaczego np policjanta na ulicy może nagrywać kto chce a w 21wieku na porodówkach panuje średniowiecze i wszyscy się czują tam bezkarni??? Zabronią pacjentce telefonu pod pretekstem że zakłóca urządzenia i zadowoleni. Dyktafonu też nie wniesiesz... A potem czyta się takie historie i się w głowie nie mieści że mamy 2020rok a tam wręcz 12wiek😥 Jak to tak może być????

Odnośnik do komentarza

Ja jestem od początku ciąży tam, jakimś cudem mam lidera wśród fanów, chociaż nic nie komentuję 🤣 

Ale sam fakt, że historie mrożące krew w żyłach. Czytam je i opowiadam mojemu, dzięki temu wykształca się we mnie coś, co nazywam lwicą. Wiem, że będę jechać na porodówkę trochę bojowo nastawiona, jedynie boję się, że w miarę, jak skurcze będą postępować, to stracę taką zdolność trzeźwego myślenia. Ale doceniam, że dziewczyny dzielą się swoimi historiami, bo to też dla pierworódek coś, dzięki czemu na wiele się można przygotować. 

 

 

Odnośnik do komentarza

Ja jestem typową realistką, twardo stąpającą po ziemi, a w związku z moim AZS już wiele razy byłam w szpitalu i zdaje sobie sprawy jakie jest podejście personelu szpitala do pacjentów... wolę nie czytać już żadnych wpisów, które jeszcze bardziej mnie dobiją, bo chyba wtedy już zdecyduję się na poród w domu 😀😀😀

Odnośnik do komentarza

Moja siostra rodziła razem z mężem, ale dopóki go przy niej nie było to traktowali ją różnie... Także zawsze chciałam, żeby ktoś trzeźwo myślący był przy mnie i kontrolował przebieg porodu, ale się akurat trafiła korona

Odnośnik do komentarza

A powiedzcie tak szczerze jakie zdanie macie o tej pandemii?

Ja jak ogłosili to w lutym to byłam przerażona. Zrezygnowałam z wycieczki do Mediolanu, ze znajomymi z pracy i musiałam zapłacić swój koszt. Mężowi kazałam się rozbierać w korytarzu jak wracał z zakupów i do pralki ciuchy. Maseczki obowiązkowe z filtrem i rękawiczki lateksowe wszędzie... Dzieci moje w domu siedziały i mogły wychodzić tylko na nasze podwórko i ani my ani sąsiadki nie pozwalslysmy się spotykać dzieciom i sami też nie spotykaliśmy się z nikim, nawet rodziną. I tak do końca maja. Od tej pory coraz częściej mam wrażenie że może istnieje jakiś wirus, ale napewno nie tak groźny jak chcą nam wmówić. Tak mi mówił też mój dermatolog, okulista i ginekolog... Miasto bardzo duże ale i tak każdy tu zna każdego mam wrażenie. Tyle zachorowań podają a nikt nie zna nawet jednego przypadku. Nawet moja lekarka rodzinna, która w pogotowiu jeździ tez. Im więcej czasu mija tym bardziej jestem zła i mam wrażenie że służy to tylko temu żeby ktoś na tym zarobił a nie ochronie społeczeństwa. Do tego minister zdrowia zdezerterował bo też już mu chyba głupio było z siebie bałwana robic... I te przekręty na miliardy w rządzie. Przestałam śledzić temat w pewnym momencie bo mnie on bardzo irytuje. To tylko moje zdanie. Łażę w tej maseczce, odkazam ręce ale czuję podświadomie że ktoś ze mnie robi wariata

Odnośnik do komentarza

Witam!

Jestem studentką studiów magisterskich Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu na kierunku położnictwo. Piszę pracę dotyczącą jakości życia kobiet w ciąży z wysiłkowym nietrzymaniem moczu. Proszę o pomoc w przeprowadzeniu badań przez rozwiązanie ankiety przez Panie w ciąży w III trymestrze. Dziękuję bardzo za pomoc i życzę szczęśliwego rozwiązania 🙂

https://docs.google.com/forms/d/e/1FAIpQLSfRe4OgJC78g0-2iC0vsBPq5ztXhf1_ROnF0lkSIuFGSkMUDA/viewform?usp=sf_link

Odnośnik do komentarza

Też nie wierzę za bardzo w to wszystko, ale dostałam zaproszenie na wesele we wrześniu i raczej odmówię, bo boję się że jeśli będą tam jacyś zarażeni to wszystkich będących na weselu obejmą kwarantanną, a tutaj poród na horyzoncie... A tak poza tym funkcjonuję normalnie, chodzę na zakupy, spotykam się ze znajomymi- nie daję się zwariować. Mój mąż pracuje w dużej firmie, z dużą ilością przyjezdnych i musiałby się zwolnić gdybyśmy wpadli w panikę... i chyba umrzeć wtedy, ale z głodu 😉

Odnośnik do komentarza

No to ja Was niestety rozczaruje, ponieważ znam 2 osoby które zachorowały, obie są lekarzami, jedna z nich spędziła dlugi czas pod respiratorem. Całe szczęście wyszedł z tego. Oboje to mężczyźni po 60, jednakże ten co był pod respiratorem to facet szalenie wysportowany, niejeden 30 latek mógłby mu zazdrościć kondycji.

Ja się boję wirusa ze względu na mojego tatę, on jest lekarzem po 60rż z obciążeniem kardioligicznym.

Mój brat był oddelegowany w maju do szpitala jednoimiennego, pracował z chorymi na covid. W maju tam gdzie był (warmińsko-mazurskie) nie było wtedy jeszcze wielu przypadków. Byl lepiej zabezpieczony wtedy niż teraz gdy znów pracuje w normalnym szpitalu.

Moja mama na początku pandemii musiała do pracy brać własne rękawiczki i płyn do dezynfekcji bo brakowało w szpitalu. Teraz jest już lepiej.

Wirus jest. My z tego powinniśmy wyjść bez szwanku, ale wyobraźcie sobie że np na oddziale na którym chcecie rodzić ktoś jest z covidem i zamykają oddział. Dla mnie sytuacja nie do wyobrażenia. 

Mój tata miał już testy 2 razy. Za każdym razem bałam się o niego, ale również byłoby mi niezmiernie żal pacjentek w ciąży, którym zamknietoby jedyny oddział położniczy w obrębie 30 kilometrów. 

Edytowane przez Qnia
Odnośnik do komentarza

Smillerka ja jak miałam być tą chrzestną to wcześniej dowiedziałam się że będzie nas na imprezie 12 osób. Kościół malutki. Nie było wielu wiernych, ale ja praktycznie całą mszę byłam w maseczce, nic przyjemnego zwłaszcza że ksiądz gaduła i ceremonia trwała 1.5h

Gdyby miało być więcej osób na chrzcinach to bym odmówiła. Ze względu na siebie, dziecko i rodziców. Mi może nic by nie było, ale brałabym się, że po porodzie dziecko mi zabiorą i go długo bym nie zobaczyła

Odnośnik do komentarza

Wirus moze i jest, ale na pewno nie taki jak go opisuja, a w prawdziwosc testów również nie wierze, my mieszkamy na slasku, a wiec rzekome centrum zakażeń, mam mnóstwo znajomych, ktorzy mieli pozytywne testy (zadnych powwzniejszych przypadków, zadnych zakonczonych zgonem czy lezeniem pod respiratorem), ale zadnych objawow, w tym mój mąż, ja sie nie zarazilam, córka również, a przeciez jestesmy w rzekomej grupie podwyzszonego ryzyka, a dodam ze zdarzylo mi sie napić z tego samego kubka, co mój mąż, kiedy byl "zarazonym". W tv podaja przykładowo 5 osób dziennie umierajacych w PL na covid, ale to ze dziennie umiera 1000 innych na inne choroby juz nie. A co do maseczek, wdychajac wydychany przez nas dwutlenek węgla, raczej sobie szkodzimy niz pomagamy. Najbardziej denerwuja mnie pozamykane przychodnie, teraz na nic innego nie mozna chorowac i to jest przerażające. Śmieszne teleporady, ktos pownien sie za to wziąć. Moja mama pracuje w NFZ w punkcie rehabilitacyjnym i tam juz wszystko normalnie funkcjonuje od jakos czerwca, dlaczego wiec normalne przychodnie nie? Ruszaja szkoly i przedszkola, przyjda wszystkie inne wirusu i ciekawe gdzie wtedy udac sie z dzieckiem.

Odnośnik do komentarza

Wiadomo, że nikt sobie tego wirusa nie wymyślił i ktoś wypuścił w świat nową odmianę choroby, ale nie jest ona śmiertelna. Śmiać mi się chce tylko z tych stref- u nas, gdzie zjechała masa turystów i bankowo przez to jest więcej zachorowań to mamy żółta strefę. Grube ryby nie dopuszczą do zamknięcia wszystkiego w największym sezonie. Założę sie, ze nas pozamykają znowu na jesień jak już wiadomo bedzie, że turyści wyjadą...

A odnośnie tego, że poblokowali ośrodki i przychodnie- tak, ja do swojej ginekolog nie mogę pojsc na NFZ, ale prywatnie nie ma problemu. Tak samo cały komplet badań mi zlecili na fundusz to odwołali no to pojechałam prywatnie i w ten sam dzień mnie pobadali. Robią z ludzi idiotów, ale jaka oszczędność 😁

Odnośnik do komentarza

Jak przyjęli mnie do szpitala to na sor maseczki obowiązkowe a jak przyjęli na oddział to w windzie już maseczke kazali zdjąć, mimo że przyszłam na oddział gdzie są noworodki i kobiety po CC. Tu już maseczek i odkażania rąk nikt nie stosuje.

Od dziś jakieś nowe procedury w szpitalu... Wszystkie położnice spędzili do zabiegowego i na covid pobierają wymazy z gardła. Teraz, pierwszy raz a jestem od soboty. Pielęgniarki czytają dopiero instrukcje obsługi testów i jedna ubiera skafander i przyłbice pierwszy raz choć cały weekend chodzi od sali do sali bez maseczki i rękawiczek i rozmawia z pacjentkami... Tak że trochę kabaret.

Nie wiem czy wyjdę bo obchód miał być o 8 ale ze względu na te wymazy nie było puki co. Najważniejsze że nie ma plamień, skurczy ani bólów. Myślę że wyjdę dziś

Odnośnik do komentarza

Paula.c trzymam kciuki żebyś dziś poszła do domu i cieszyła się z rodzinką. 

Z tymi testami to też jaja jak berety. Mnóstwo wychodzi fałszywie dodatnich. Ja też jestem cóż to będzie we wrześniu.

To że przychodnie są pozamykane to są prawdziwe jaja. A to że macie problem ze zrobieniem badań na NFZ To masakra. Gdzie nasze prawa?

Odnośnik do komentarza

Pracownicy służby zdrowia sami widocznie nie maja jasnych, odgórnych przykazów i nie wiedzą do końca jak mają postępować... Myślałam, ze do tej pory od marca już to wszystko ucichnie i będziemy mogły urodzić w spokoju, ale trzeba nastawić się na to, że jeszcze długi czas to się nie zmieni.

Odnośnik do komentarza

No to tyle jeśli chodzi o moje wyjście 😭

Zawołali mnie do pokoju zabiegowego na fotel ginekologiczny i stwierdzili że się szyjka od soboty skróciła o pół centymetra i rozwarła o pół i muszę zostać do środy minimum, będą luteinę podawać. Wypisuję się stad na żądanie i pojadę do Zdroi bo tam mają oddział neonatologiczny dla wcześniaków a tu nic mnie nie czeka. Gdyby trzeba było robić cięcie w tak wczesnym etapie to oni i tak będą mnie stąd odsyłać tam bo tu nie mają ani oddziału, ani specjalistów... A jak mam jechać w ostatniej chwili to wolę sama teraz na żądanie. Mąż mnie zawiezie. Boje się. Mały ma tylko 2000g i jeszcze nie wykształcone płuca 😭

Odnośnik do komentarza

PaulaC tez bym tak zrobila, ty tez bedziesz duzo spokojniejsza, a to jest najważniejsze, mi luteina i bezwgledne lezenie w szpitalu pomogły na szyjke, a 2kg to juz naprawde super, koleżanki córeczka miala tyle urodzona w 36tygodniu, potem spadla do 1,7kg, teraz ma 1,5 roku i jest cudowna żywiołową dziewczynka, także nic sie nie martw, Natanek dzis jeszcze nie wyjdzie 🙂

Odnośnik do komentarza

Paula.c najważniejsze, że masz możliwość jechania do lepszego szpitala. Wiem, że to stresująca sytuacja ale będziesz pod dobrą opieką i teraz najlepsze co możesz zrobić dla dziecka to się nie denerwować, bo to nic nie da a tylko przeszkadza w dojściu do zdrowia 🙂 

 

Odnośnik do komentarza

Paula uciekaj do normalnego szpitala który jest przygotowany na takie sytuacje. Wierzę że da się to wszystko opanować i mały posiedzi u ciebie w brzuszku jeszcze kilka tygodni🤰

Mojego męża bratowa urodziła córkę właśnie w 32 tygodniu. Ważyła troszkę więcej niż 2 kg ale wszystko było dobrze, teraz ma już 9 lat i jak sobie ją przypominam od małego to bardzo szybko nadrobila wczesniactwo. Ale ty jeszcze nie rodzisz, wszystkie jesteśmy dobrej myśli razem z wami. 

Odnośnik do komentarza

Przyszedł ten lekarz co mnie badał z rana bo chciałam wypis na żądanie to mi wytłumaczyl że gdyby on mnie badał w sobotę to by miał ogląd czy się to zmieniło czy nie a tak to się opiera tylko na tym co w dokumentach. Powiedział żebym do jutra została i zobaczy jak będzie miał porównanie po tej luteinie. Wtedy jeśli się będzie to zmieniać to da mi wypis jeśli będę chciała i pojadę do tamtego szpitala. Puki co mówił że lepiej zostać tu niż jeździć bo jak on zna życie to zaraz pójdę do domu, będę chciała coś robić, przepakować torbę czy coś i może się bardziej rozkręcić ta szyjka. Mówił że lepiej zrobię tu leżąc spokojnie z tą luteiną do jutra niż jeździć. I przekonał mnie, zostałam do jutra. Dzwonilam do mojego lekarza tego starego co miałam jechać jutro odwołać wizytę jutrzejszą i mu powiedziałam jak sytuacja wygląda i on mówi żeby się nie stresować, że nawet gdyby doszło do porodu teraz to dzisiejsza medycyna sobie z tym poradzi. Łatwo powiedzieć... Ale jemu ufam i trochę mnie pocieszył.

Mówiłam mu że jak wyjdę to się pojawię u niego żeby ocenił jak to wygląda i czy rekomenduje pessar. Mówił że można ten krążek rozważyć jeszcze bo na szew jest za późno

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...