Skocz do zawartości
Forum

Clostilbegyt? Opinie


Rekomendowane odpowiedzi

Gość Kokardkaaa

Hania  super !! Może obie  w połowie marca zobaczymy 2 kreski. Ja jeśli nie uda się po UIU tez w maju szykuje się do IN VITRO, chociaż lekarz twierdzi. .ze do tego momentu nie dojdziemy.... oby.  
Jak dawal mi CLO to dwie pierwsze wizyty tez był pewien, ze się uda, potem zwątpił.
Hania, Przypomnisz mi proszę ile  masz  lat?

ps. Moje dolegliwości trwały 1,5 dnia, już przeszło i czuje się dobrze 😉 

 

martyna, może rozmowa z psychologiem wam pomoże? Albo najpierw rozmowa między wami otwarta i szczera, na pewno warto !;) trzymam za was kciuki ! 
 

 

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny. Jestem tu nowa choć czytam Wasze posty już od jakiegoś czasu. Dajecie mi wiele wiedzy i nadziejo.

Mam PCOS i chorobę Hashimoto. Jestem w pierwszym cyklu z lekiem Aromek. Byłam na monitoringu w 10 dc, pęcherzyk wielkości 16, endometrium 8. Dziś w 12 dniu pęcherzyk dominujący 17,5, endometrium 9,5. Lekarz stwierdził, że bardzo mu przykro bo pęcherzyk jest za mały. Dziewczyny czy faktycznie jest tak słabo? Czy nie ma szans na fasolkę?

 

Odnośnik do komentarza

Dzięki dziewczyny,

niestety nie mam zaufania do psychologów- sam fakt, że eks mojego męża, która próbowała popełnić samobójstwo w obecności rocznego dziecka jest psychologiem. Inny znany mi psycholog był narkomanem a pod jego opieką dziecko wypadło z okna... 

Także rozmowa z psychologiem nie przejdzie, rozmowa z mężem przyniosła tyle że mam ochotę go zamordować. Jak to ładnie stwierdził że ja niby jestem w gorącej wodzie kąpana i że wszystko chcę już teraz natychmiast i według niego całe to leczenie jest niepotrzebne bo wystarczyłoby trochę cierpliwości... tyle że według mnie półtora roku to absolutnie sygnał alarmowy, a wręcz syrena... No cóż ten cykl i tak już jest spalony... a w następnym zaczynam od chowania mu pędzli co drugi dzień zgodnie z zaleceniami lekarza bo wtedy przypomina sobie, że ma żonę...

Odnośnik do komentarza
W dniu 24/2/2021 o 12:25 PM, Gość Martyna napisał:

Dzięki Ola0,

Myślę że to nie o to chodzi z moim mężem. Czasem zastanawiam się czy ja tak wiele od niego żądam? Żeby przypomniał sobie, że ma żonę, której miloby się zrobiło gdyby dla odmiany to on przyszedł, żeby pójść do sypialni a nie wiecznie ja mam pamiętać i czekać czy jaśnie pan zostawi figurki czy znów będą ważniejsze. Czy nawet proszę Żeby mnie obudził w nocy bo wiem ze w dzień wracam z pracy pół godziny przed jego wyjściem do pracy, a ten .... pamięta Żeby wypuścić psa którego specjalnie zamknęłam a nie pamięta o co prosiłam 7 godzin wcześniej... ogólnie chyba odpuszczę sobie latanie po lekarzach i branie clo i lamette bo to nie ma sensu... zwłaszcza że na leki zareagowałam bardzo źle a ten sobie zapomina... 

Przykre to co piszesz, ale myślę że dziecko samo w sobie nie naprawi Waszych relacji, lepiej to faktycznie rozpracować wcześniej. Tylko chęci muszą być po obydwu stronach... Nie wiem co doradzić, na pewno warto walczyć o dobry związek, z szacunkiem i zrozumieniem. Zazwyczaj robi się to przy pomocy psychologa, ale jak nie jesteś przekonana to możecie spróbować na własną rękę. Polecam poczytać coś o komunikacji, może to ułatwi Wam się dogadać? Miałam kiedyś w pracy fajne szkolenie z komunikacji i dało mi do myślenia, teraz trochę inaczej patrzę na to co kto mówi, a co może chcieć mi przekazać. Czasami intencje są zupełnie inne niż nam się wydaje.

Odnośnik do komentarza
9 godzin temu, Gość Martyna napisał:

Dzięki dziewczyny,

niestety nie mam zaufania do psychologów- sam fakt, że eks mojego męża, która próbowała popełnić samobójstwo w obecności rocznego dziecka jest psychologiem. Inny znany mi psycholog był narkomanem a pod jego opieką dziecko wypadło z okna... 

Także rozmowa z psychologiem nie przejdzie, rozmowa z mężem przyniosła tyle że mam ochotę go zamordować. Jak to ładnie stwierdził że ja niby jestem w gorącej wodzie kąpana i że wszystko chcę już teraz natychmiast i według niego całe to leczenie jest niepotrzebne bo wystarczyłoby trochę cierpliwości... tyle że według mnie półtora roku to absolutnie sygnał alarmowy, a wręcz syrena... No cóż ten cykl i tak już jest spalony... a w następnym zaczynam od chowania mu pędzli co drugi dzień zgodnie z zaleceniami lekarza bo wtedy przypomina sobie, że ma żonę...

Hej, pozwolę się wypowiedzieć. My mieliśmy z mężem również bardzo poważne problemy i kryzys. Zdecydowaliśmy się na terapię małżeńską. I uwierz mi ,że uratowała nasze małżeństwo. Trafiliśmy na świetną terapeutkę, która nie tylko słuchała i zadawała pytania, ale również celnie nas punktowała. Poszłam tam z nastawieniem , że tylko mąż jest wszystkiemu winny. Ale bardzo się zdziwiłam gdy okazało się ,że wina jest po obu stronach. To, że masz jakieś "doświadczenie" z jakimiś tam psychologami nie oznacza ,że dobry terapeuta od spraw małżeńskich z dobrymi opiniami wam nie pomoże. Jeśli chcesz się dogadać z mężem to zrobisz wszystko żeby do tego doszło. A chowanie pędzli, żeby zwrócił na Ciebie uwagę nie jest wyjściem z sytuacji. Bo jak sobie to wyobrażasz gdy pojawi się dziecko? Powinien zwracać na Ciebie uwagę dlatego, że jesteś jego żoną i przyszłą mamą waszego dziecka, a nie dlatego że nie może znaleźć pędzli.

Odnośnik do komentarza
10 godzin temu, Gość Martyna napisał:

Dzięki dziewczyny,

niestety nie mam zaufania do psychologów- sam fakt, że eks mojego męża, która próbowała popełnić samobójstwo w obecności rocznego dziecka jest psychologiem. Inny znany mi psycholog był narkomanem a pod jego opieką dziecko wypadło z okna... 

Także rozmowa z psychologiem nie przejdzie, rozmowa z mężem przyniosła tyle że mam ochotę go zamordować. Jak to ładnie stwierdził że ja niby jestem w gorącej wodzie kąpana i że wszystko chcę już teraz natychmiast i według niego całe to leczenie jest niepotrzebne bo wystarczyłoby trochę cierpliwości... tyle że według mnie półtora roku to absolutnie sygnał alarmowy, a wręcz syrena... No cóż ten cykl i tak już jest spalony... a w następnym zaczynam od chowania mu pędzli co drugi dzień zgodnie z zaleceniami lekarza bo wtedy przypomina sobie, że ma żonę...

A znasz określenie, że zazwyczaj szewc chodzi w dziurawych butach? Możemy zebrać 2 historie, które nas usprawiedliwią, że nie ma co szukać pomocy u psychologa (to wygodniejsze), a nie widzieć miliona pozytywnych argumentów. Jesli ktos nie chce zmiany i nie jest gotów zeby samemu w sobie cos zmienic to na pewno żadna terapia nie odniesie skutku. Chodzę od roku do psychologa i przeszłam przez wiele kryzysów w tym czasie. Dzieki terapii nadal stoję na nogach, stabilniej niż zwykle 🙂 

Jak piszesz o mężu to widzę duzo złości. Mam wrażenie ze nie próbujesz rozwiązać sytuacji tylko dowalić mu. A on wtedy ucieka w modele 🤷🏼‍♀️ No nic dziwnego, gdyby mój facet cos robił mi po złości na pewno nie przybliżyłoby mnie to do niego.  Nieplodnosc to dziwaczna choroba, psychika ma ogromny wpływ. Byc moze wlasnie Wasza relacja Cie blokuje. Ja w niecały rok po terapii nagle zaszłam pierwszy raz w ciąże. Szkoda że nadal tak duzo osob ma swoje wyobrażenie na temat terapii i głosi to jako pewność, zniechęcając innych. Naprawdę szkoda, że polski naród nie jest gotowy na skonfrontowanie sie z rzeczywistością i wyjście na przeciw problemom.

Ile byłoby mniej jadu na świecie...

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Hopeful napisał:

A znasz określenie, że zazwyczaj szewc chodzi w dziurawych butach? Możemy zebrać 2 historie, które nas usprawiedliwią, że nie ma co szukać pomocy u psychologa (to wygodniejsze), a nie widzieć miliona pozytywnych argumentów. Jesli ktos nie chce zmiany i nie jest gotów zeby samemu w sobie cos zmienic to na pewno żadna terapia nie odniesie skutku. Chodzę od roku do psychologa i przeszłam przez wiele kryzysów w tym czasie. Dzieki terapii nadal stoję na nogach, stabilniej niż zwykle 🙂 

Jak piszesz o mężu to widzę duzo złości. Mam wrażenie ze nie próbujesz rozwiązać sytuacji tylko dowalić mu. A on wtedy ucieka w modele 🤷🏼‍♀️ No nic dziwnego, gdyby mój facet cos robił mi po złości na pewno nie przybliżyłoby mnie to do niego.  Nieplodnosc to dziwaczna choroba, psychika ma ogromny wpływ. Byc moze wlasnie Wasza relacja Cie blokuje. Ja w niecały rok po terapii nagle zaszłam pierwszy raz w ciąże. Szkoda że nadal tak duzo osob ma swoje wyobrażenie na temat terapii i głosi to jako pewność, zniechęcając innych. Naprawdę szkoda, że polski naród nie jest gotowy na skonfrontowanie sie z rzeczywistością i wyjście na przeciw problemom.

Ile byłoby mniej jadu na świecie...

No właśnie ironia polega na tym, że on już ma dziecko i jak się z nim spotyka to jest koncentracja tylko na nim... No i niestety znam też podejście mojego męża do bagatelizowania wszystkich problemów... pamiętam jak wyglądały nasze spotkania z psychologiem przed ślubem, on po prostu nie da sobie wytłumaczyć, że to rodzina powinna być najważniejsza a nie hobby... wtedy psycholog usiłowała mu wytłumaczyć że na pierwszym miejscu powinna być żona, a dopiero później dziecko z pierwszego związku i hobby...  co do rozwiązywania sytuacji to chyba rzeczywiście masz rację, chociaż ze mną wcześniej było o wiele gorzej, nie byłam w stanie wyjść z domu bo jak tylko widzialam kobiety w ciąży to wpadałam w rozpacz. To było przez prawie rok po stracie ciąży... teraz jest względnie ok, ale niestety ja nie potrafię już pójść dalej... i to nie jest kwestia że nie chcę tylko to jest kwestia chyba braku wsparcia i tego, że rodzina jeszcze bardziej pode mną dołki kopie... No ale cóż wola pracy musi być z dwóch stron nie tylko z jednej... także myśli o rozwodzie i nie traceniu więcej czasu na bycie zawsze tą mniej ważną przychodzą coraz częściej...

Odnośnik do komentarza
Gość Dziewczyny poradzicie coś?
14 godzin temu, Luuna napisał:

Cześć Dziewczyny. Jestem tu nowa choć czytam Wasze posty już od jakiegoś czasu. Dajecie mi wiele wiedzy i nadziejo.

Mam PCOS i chorobę Hashimoto. Jestem w pierwszym cyklu z lekiem Aromek. Byłam na monitoringu w 10 dc, pęcherzyk wielkości 16, endometrium 8. Dziś w 12 dniu pęcherzyk dominujący 17,5, endometrium 9,5. Lekarz stwierdził, że bardzo mu przykro bo pęcherzyk jest za mały. Dziewczyny czy faktycznie jest tak słabo? Czy nie ma szans na fasolkę?

 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Kokardkaaaa
15 godzin temu, Gość Hania napisał:

W lipcu skończę 33 🙈 a powiedz, o parametrach nasienia mówił przed inseminacja?? Bo w sumie nam nic nie mówili , tylko sprawdzałam czy na pewno to męża 😜

Ok ja mam 29 :) 

mowil przed inseminacja przy biurku. Parametry takie;

przed obróbka 45 mln plemników na ml oraz szybkość plemników niecałe 60 %

po obróbce wstrzyknięto mi około 160 mln plemników i podkręcono je na 89 % ruchliwości. 
w trakcie inseminacji przeczytał dane czy się zgadzają.

a jak było u ciebie? 

Odnośnik do komentarza

Podczytuję co tam u Was cały czas ;) Hopefull przypomnij proszę kiedy masz lekarza? Pamiętam coś o 1.03. albo 5.03. ;)

Ja od wczoraj już pracuję zdalnie... wzięłam tylko kilka dni L4 po zabiegu, dopiero od wczoraj czuje się już dobrze bo wcześniej tak jak właśnie Hopfull pisałaś bolało wszystko najpierw ramiona, barki, klatka piersiowa, brzuch jak balon i najbardziej doskwierał ból nóg więc nawet spać nie mogłam. Tak jak Wam pisałam dzień po zabiegu dostałam okres czyli cykl mi się skrócił do 27dc a spodziewałam się 32dc, ale trwał jakieś 3,5 dnia i jeszcze coś tam codziennie widzę zabarwione lekko... nie przejmuję się na razie a w poniedziałek mam kontrolę i ściąganie szwów :) mam nadzieję, że oprócz wizyty kontrolnej zrobi mi też normalny monitoring (jeśli się nie mylę to w 10dc więc idealnie) i zobaczymy co dalej. Szkoda mi tego cyklu bo nie wiem czy pozwoli się już coś starać i czy w ogóle mam jakieś pęcherzyki, najwyżej poproszę o jakieś stymulacje na kolejny cykl.

Luuna nie jestem lekarzem, ale wydaje mi się, że dziwny jest ten Twój ginekolog... Wcześniej Kokardkaaa pisała, że miała inseminację na takiej mniej więcej wielkości pęcherzykach. Ja bym się na Twoim miejscu starała, ale może lekarz coś jeszcze mówił? Czasami pęcherzyk może być dobry wielkościowo ale może on widział, że np. jest niezdatny do zapłodnienia z jakiegoś innego powodu. Trzymam kciuki, nie znam Twojej historii ale myśl o sobie i o tym czy ten właśnie lekarz Ci pomoże, czy mu ufasz...

Odnośnik do komentarza
4 godziny temu, Gość Martyna napisał:

No właśnie ironia polega na tym, że on już ma dziecko i jak się z nim spotyka to jest koncentracja tylko na nim... No i niestety znam też podejście mojego męża do bagatelizowania wszystkich problemów... pamiętam jak wyglądały nasze spotkania z psychologiem przed ślubem, on po prostu nie da sobie wytłumaczyć, że to rodzina powinna być najważniejsza a nie hobby... wtedy psycholog usiłowała mu wytłumaczyć że na pierwszym miejscu powinna być żona, a dopiero później dziecko z pierwszego związku i hobby...  co do rozwiązywania sytuacji to chyba rzeczywiście masz rację, chociaż ze mną wcześniej było o wiele gorzej, nie byłam w stanie wyjść z domu bo jak tylko widzialam kobiety w ciąży to wpadałam w rozpacz. To było przez prawie rok po stracie ciąży... teraz jest względnie ok, ale niestety ja nie potrafię już pójść dalej... i to nie jest kwestia że nie chcę tylko to jest kwestia chyba braku wsparcia i tego, że rodzina jeszcze bardziej pode mną dołki kopie... No ale cóż wola pracy musi być z dwóch stron nie tylko z jednej... także myśli o rozwodzie i nie traceniu więcej czasu na bycie zawsze tą mniej ważną przychodzą coraz częściej...

Jeśli myślisz o rozwodzie to gdzie w tym miejsce na dziecko.... 

Odnośnik do komentarza
3 minuty temu, Gość Ann napisał:

Luuna ja w 11dc miałam dwa pęcherzyki 15 i 12mm i dr nic nie powiedziała, że są za małe lub że cykl stracony, także ja bym się nie poddawała 🙂

Super! Dzięki Dziewczyny, że dajecie nadzieję. Może to w tym wszystkim jest najważniejsze żeby mieć nadzieję i się nie poddawać. W sobotę z mężem jedziemy do hotelu ze spa. Już miałam taki humor, że chciałam odwołać rezerwację. Idę pakować walizkę 😄

Odnośnik do komentarza

Luna też myślę że coś kręci, Jana z nas chyba miałam taki przypadek że niby nic nie było a okazało się że jest  ciąży, chyba Malina.

Kokardka właśnie nic nam nie powiedział, ani za pierwszym, ani za drugim razem. Następnym razem spytam czy wie co tam mąż wyprodukował. Chociaż gdyby było beznadziejnie to pewnie by coś się odezwał🤷

Odnośnik do komentarza
Gość Kokardkaaa
31 minut temu, Gość Hania napisał:

Luna też myślę że coś kręci, Jana z nas chyba miałam taki przypadek że niby nic nie było a okazało się że jest  ciąży, chyba Malina.

Kokardka właśnie nic nam nie powiedział, ani za pierwszym, ani za drugim razem. Następnym razem spytam czy wie co tam mąż wyprodukował. Chociaż gdyby było beznadziejnie to pewnie by coś się odezwał🤷

Hania ja otrzymałam dokumenty w formie papierowej zarówno taka jakby  kartę inseminacji jak i wyniki z pobrania nasienia także upomnij się następnym razem bo wydaje mi się ze to dość ważne dokumenty 🙂 w razie Np in vitro w innej klinice 😉 

 

martyna, czy to na pewno dobry moment na dziecko? 
 

hope właśnie kiedy masz lekarza????

 

luna, to całkiem dobre pecherzyki ja na takich miałam inseminacje, na której efekty czekam 😉 

Odnośnik do komentarza
1 godzinę temu, Gość Kawa napisał:

Jeśli myślisz o rozwodzie to gdzie w tym miejsce na dziecko.... 

Myślę o rozwodzie, bo wszystko posypało się mniej więcej po pół roku starań o dziecko, ale sama już nie wiem co mam myśleć... kocham męża, chcę z nim być, ale jednocześnie jego lekceważenie strasznie boli... zwłaszcza kiedy wie, że nie zareagowałam dobrze na te leki a z każdym kolejnym dniem jest coraz gorzej z efektami ubocznymi, a on po prostu zapomina. Co nie zmienia faktu, że oboje pragniemy dziecka, tyle że ciągnie się to wszystko już 4 rok, od straty pierwszej ciąży.

 

36 minut temu, Gość Kokardkaaa napisał:

Hania ja otrzymałam dokumenty w formie papierowej zarówno taka jakby  kartę inseminacji jak i wyniki z pobrania nasienia także upomnij się następnym razem bo wydaje mi się ze to dość ważne dokumenty 🙂 w razie Np in vitro w innej klinice 😉 

 

martyna, czy to na pewno dobry moment na dziecko? 
 

hope właśnie kiedy masz lekarza????

 

luna, to całkiem dobre pecherzyki ja na takich miałam inseminacje, na której efekty czekam 😉 

Kokardkaaa jak mi lekarz powiedział dla mnie to praktycznie ostatnia szansa na dziecko, odkładanie na później sprawi tylko że tą szansę ostatecznie stracę...

Ale może faktycznie poszukam jakiegoś psychologa w rejonie... bo przestaję dawać radę z tym wszystkim... 

Odnośnik do komentarza
Gość Gość Iza

Dawno nie pisałam. Jestem po 2 cyklu z clo. Kilka h przed owulacja byl stosunek i dzień po. Pękły dwa pęcherzyki 🙂 ale staram się nie nastawiać... Nie wiem wydaje mi się że często od owulacji boli mnie podbrzusze, 9 dni do okresu bolą mnie piersi i jakoś tak dużo sluzu. Ale boje się nastawiać żeby się nie rozczarować. Wiec zostaje czekać ...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...