Skocz do zawartości
Forum

Sierpnióweczki 2019


Gość Zakochana

Rekomendowane odpowiedzi

Hej :D
Ale mi narobilyscie smaka na te placki. Chyba zrobię jutro, na dzisiaj już nie.
Ja wysłałam dzisiaj poczta rezygnację z urlopu wychowawczego, nie ma już odwrotu...
Mam nadzieję tylko, że u mojej fasolinki wszystko ok, bo jednak wciąż się martwię ehh...

 

DoulaRenia - Domowa Szkoła Rodzenia
❤️

https://www.suwaczki.com/tickers/74di3e5efnlbqt9f.png
Wituś ❤️ 25.08.2019 ❤️ 4070g ❤️56cm ❤️ vbac

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny! Mój starszak przyniósł dla odmiany ze żłobka zamiast gila - rotawirusa i siedzimy w domu i się leczymy. Mam wielka nadzieję ze mnie nie zarazie, bo od początku ciąży łapie absolutnie wszystko od córki. Mam dość, poważnie zastanawiam sie co dalej, nie wyobrażam sobie co bedzie jak urodzi się maluszek a ona dalej bedzie tak łapać infekcję. Nie mówiąc o tym że żłobek jest prywatny płacić trzeba a córka tydzien chodzi, tydzien w domu... Jak u Was mamy starszaków? :-(
Do tego byłam wczoraj na wizycie 15tydz szybki podgląd na maluszka na USG wszystko ok no i potwierdzone, że nadal wyglada na chłopca. Zaczęliśmy z mężem rozmawiać o imieniu i kompletna klapa mi nie podobaja sie jego typy, ja nie bardzo mam pomysly, a jak juz cos wymysle to jemu nie podobaja sie moje... Zamiast sie cieszyć, że wszystko dobrze totalny zjazd... Co u Was, bo taka cisza, a z chęcią bym poczytała zamiast się dołować.

https://www.suwaczki.com/tickers/m3sxk0s3680piod8.png
https://www.suwaczki.com/tickers/dxomvcqg4bof2uua.png

Odnośnik do komentarza

Mój jak tylko mógł w pierwszej ciąży to zawsze chodziliśmy razem. Teraz na zwykłych wizytach nie był ze mną, ale był na prenatalnych, zresztą synka też wzięliśmy i nas nie wyprosili
Moja lekarka w pierwszej ciąży czasem mi wspominała że tatusia też zaprasza następnym razem, więc korzystaliśmy :)

1usa4z172ckv5up8.pngo1483e5ejmqp3rf4.png

Odnośnik do komentarza
Gość Zakochana

W pierwy raz wzięłam męża na badanie prenatalne bo widziałam wcześniej że większość par na wizytach była a ja zawsze sama. I po tej wizycie zrozumiałam czemu. Jak byłam sama to za dużo się nie rozgadywal lekarz, a z mężem to wszystko mu tłumaczył i tak inaczej się czułam, lepiej. A i do meza troche bardziej dotarlo ze to naprawde maly czlowiek w brzuchu mieszka. Od tej pory jak tylko może to go zabieram, tak średnio co 2-3 wizytę. Pod koniec ciąży już na każdej był, bo ostatnio już nie mogłam jeździć samochodem prze ostatnie 6tyg bodajże.

Odnośnik do komentarza

nosorożecu nas rotawirus był w grudniu, przeniesiony z przedszkola, przemęczyło całą rodzinę, łącznie ze mną, na szczęście fasolce to nie zaszkodziło. U nas było tak, że jak Młody poszedł do przedszkola na 2 latka, to pierwsze pół roku chorował tak, że tydzień chodził, a tydzień był w domu. W drugim półroczu było trochę lepiej, a teraz już prawie nie choruje, więc to prawda, że dziecko się uodparnia. Myślę, że prawie do sierpnia Twój starszak zdąży się uodpornić :) Poza tym noworodki mają inną odporność, więc myślę, że nie będzie tak źle :)

My na wizyty w tej ciąży chodzimy razem, bo na ogół mamy popołudniu lub wieczorem. Młody zostaje z dziadkami, bo lekarz krzywo patrzy jak się przychodzi z dzieckiem, a w sumie kolejek nie ma, więc nie muszę Młodego zostawiać na długo.

http://fajnamama.pl/suwaczki/v4leikb.png
http://fajnamama.pl/suwaczki/ow3irmi.png

Odnośnik do komentarza

Mój Partner chodzi ze mną jak idę prywatnie bo lekarz na NFZ nie pozwala nikomu wchodzić poza pacjentka... Więc cieszę się że do drugiego może wejść bo bardzo chciał od początku. To nasze pierwsze dziecko i czasem myślę że On się tym bardziej fascynuje niż ja. Na prenatalnych nie był że mną bo nie wiedziałam że Go wpuszcza a bardzo żałuję. Teraz czekamy już na kolejną wizytę 15.02 może w końcu poznamy płeć?

Odnośnik do komentarza

A u nas przy mlodej maz nie chodzil ze mna bo pracowal za granica i nie bylo jak , potem przy Antosiu ciezko :( bo poszedl ze mna na polowkowe,szczesliwy bo to jego pierwszy raz ,lecz nie bylo szczescia tylko placz bo serce naszego Antosia juz nie bilo:( teraz wiedzial jak sie balam, zreszta sam byl przerazony ale poszedl ze mna, ochlonal dopiero jak wyszedl taki szok, szczesliwy ze wszystko w potrzadku❤ dziewczyny nerwy juz chyba zostania do konca kazda wizyta w stresie, bo nie dopuszczasz zlej mysli wierzy ,sie ze bedzie dobrze ale gdzies z tylu glowy wraca to co sie stalo...bede szczesliwa jak urodze i bede miala malenstwo przy sobie

Odnośnik do komentarza
Gość Zakochana

Tak już jest że boimy się każdej następnej ciąży, a największy strach jest do momentu kiedy straciło się poprzednie dziecko. Ja też po stracie bałam się każdej wizyty i dopiero jak minął ten tydzień kiedy poprzednio stała się nasza tragedia, nieco bardziej zaczęłam wierzyć że się uda tym razem. A teraz to się boję każdego etapu, najpierw ciąży pozamacicnej itp., teraz do polowkowego będę się bała czy nie wyjdą jakieś wady śmiertelne, a po połówkowym zacznę pewnie bać się właśnie przedwczesnego porodu i komplikacji.
Chyba już taki urok nas kobiet że nie umiemy się cieszyć beztrosko bo za wiele już wiemy.
Ale nasze nastawienie jest ważne, boimy się, ale wierzymy i robimy wszystko żeby było dobrze :)
Za pół roku będziemy zamartwiac się karmieniem i kupkami naszych maluszków :)

Odnośnik do komentarza

Ja na szczęście straty nie przeżyłam, więc nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak bardzo bałabym się tych wizyt. Ale i tak w tej ciąży strasznie panikowałam, bo tydzień przed moim pozytywnym testem bliska mi osoba, z którą wspierałyśmy się w staraniach, wróciła z wizyty w 9 tc z informacją, że serduszko nie bije. Do tego na początku miałam niską betę i lekarz mówił właśnie o ciąży pozamacicznej, potem z USG wychodziło, że jakiś mały ten pęcherzyk ciążowy i dopiero jak zobaczyłam serduszko to się trochę uspokoiłam. Zresztą jak chodzi o dzieci to ja po prostu jestem straszną panikarą. Dlatego też mąż ze mną chodził na wizyty na początku, bo widział jaka jestem spanikowana, a teraz to już chyba mu się spodobało. W poprzedniej ciąży na wizyty chodziłam sama, mąż był tylko na 4D

http://fajnamama.pl/suwaczki/v4leikb.png
http://fajnamama.pl/suwaczki/ow3irmi.png

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, to pocieszające, że nie tylko ja tak bardzo się boję. Od pozytywnego testu do wizyty w ogóle się nie nastawiałam, bo miałam świadomość że to może być ciąża biochemiczna, pozamaciczna albo zasniad groniasty (w sumie wolałabym nie wiedzieć o tych wszystkich rzeczach). Potem nerwy do 8 tc bo miałam wcześniej stratę w 7 tc, a jak usg potwierdziło zarodek, wciąż niedowierzanie i atak paniki dwa tygodnie później, czy dziecko na pewno uroslo, czy serce nadal bije. Teraz zaczynam już wierzyć że wszystko będzie dobrze, ale boję się badań prenatalnych - czy dziecko wszystko ma, oby tylko nie wyszły jakieś śmiertelne wady. Potem będzie strach przed połówkowym, a później już stały monitoring ruchów i pewnie panika w 30 tc, bo w takim tygodniu urodziłam synka. Za dużo się naogladalam na patologii ciąży i później na neonatologii i nie da się tego wyrzucić z głowy. Z drugiej strony mam w sobie dużo wiary i nadziei, że się uda! A na usg mąż chodzi ze mną tylko na te genetyczne, na zwykły wizyty chodzę sama bo placówkę mam zaraz koło pracy i wychodzę w przerwie w środku dnia :)

https://www.suwaczki.com/tickers/17u9anlindfj1v50.png

https://www.suwaczki.com/tickers/zrz63e5etbqc9gcx.png

Odnośnik do komentarza

Bergamotka mam to samo, ja po stracie w lipcu...Każda wizyta to stres czy serduszko bije,kładę się do usg z taka obojętnością...Mówiłam sobie że nie będę się przyzwyczajać do tej ciąży póki co ...,ale jest inaczej
Teraz ten stres żeby na prenatalnych było wszystko ok.Dlaczego to jest takie trudne,nie potrafię się cieszyć z tej ciąży tak naprawdę...Potem połówkowe, itd

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny tak to jest..chyba bedziemy sie wszystkie zamartwialy dopóki na swiecie nie pojawia sie nasze kruszynki..ja co prawda ciazy zadnej nie straciłam, ale z synem tez pol ciazy przeplakalam i sie zamartwialam. W 16 tyg wyladowalam w szpitalu z bólami i twardnieniem brzucha, szyjka zbyt szybko sie skracala i lekarz mnie uswiadamial ze moge nie donosic..wtedy sobie powiedzialam ze jak uda mi sie szczesliwie donosic to nigdy juz w ciaze nie zajde zeby nie przechodzic drugi raz takiego stresu..ale chec posiadania drugiego dziecka byla silniejsza :-) i teraz znowu..zamartwianie sie czy wszystko bedzie dobrze, tym bardziej ze sa teraz u mnie problemy zdrowotne a wtedy ich nie bylo..

Odnośnik do komentarza

Teraz to i tak mamy luksus te wszystkie badania, usg cos sie dzieje to potrafia o dziecko walczyc jeszcze w brzuszku mamy, cos nam nie pasuje to klikamy w internet ,przy niebezpiecznej pracy idziemy praktycznie zaraz na chorobowea a nasze mamy? Nasze babcie ? Jak one kiedys dawaly rady rodzilo sie mase dzieci a nie bylo zadnych specjalistycznych badan, nie bylo usg, zasuwaly na polu do 9 miesiaca a najgorsze jest to ze ronily dzieci czasami nawet nie wiedzac...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...