Skocz do zawartości
Forum

Problem z teściową czy z mężem?


Gość adrianna1234.

Rekomendowane odpowiedzi

Gość adrianna1234.

Cześć wsyztstkim. Na początek opisze krótko moja sytuację. Jesteśmy małżeństwem od 6 lat, mamy dwójkę dzieci. Ogólnie dobrze się dogadujemy, ale wiadomo jak to jest w małżeństwie bywają sprzeczki o bzdety. Jednym z powodem naszych "sprzeczek" są odwiedziny u teściowej. Zacznę od tego, że na początku miałam konflikt z teściową. Pojawił się wraz z narodzinami naszego pierwszego syna. Teściowa nie potrafiła oddzielić roli babci i roli matki. Wtracala się w dosłownie wszystko. Zaczęła nawet układać harmonogram kiedy ona będzie się zajmować dzieckiem a kiedy ja. Kiedy w końcu tupnelam noga i powiedziałam co mi się nie podoba wyszła z tego wielka afera, gdzie mocno mi się oberwalo, powiedziała wiele słów, które bardzo mnie zabolały.Źle ten czas wspominam. Mieszamy blisko siebie, a do mojej rodziny i moich rodziców dzielo nas kilkanaście godzin jazdy. Nie chciałam żyć wiecznie w konflikcie z teściową, bo to również jednak matka mojego męża a i babcia moich dzieic więc z dnia na dzień jakoś się dogadalysmy. Wyciągnęłam do niej rękę i obecnie jest wszystko ok. Nauczylysmy się siebie na nowo i staramy się nie wrócić do tego co było. Widzę że ona się stara i hamuje z tym co robiła wcześniej. Z racji tego, że jestem osoba bardzo Pamiętliwa mam do niej jakiś dystans, którego nie mogę wyeliminować mimo naszych dobrych relacji teraz. Ale staram się być dla niej dobra synowa. Kiedy zaczęłysmy się dogadywać i "rozumieć" myślę, że się polubilysmy. Mój mąż należy do osób które szybko zapominają i robią wzzytskie żeby mieć tylko święty spokój. I tu właśnie jest problem. Nie wiem czy to ja robię z igły widły czy to on ucieka i robi wzyztsko żeby było mu wygodnie. Otóż problem polega na tym, że nie ma tygodnia ani weekendu żebyśmy nie byli u teściowej. To obiad, to ciasto, to jakaś pierdola. Nie ma weekendu który moglibyśmy spędzić sami bez teściowej. Ja nie mam problemu żeby do niej jechać na obiad w niedzielę ale czy napraede musi to odbywać się co weekend. Nasz tydzień wiecznie wygląda tak samo. Mąż pracuje od poniedziałku do soboty. Jedyna niedziela jaka mamy wolna spędzamy z teściową. Jak mu to mówię on odpowiada że ja robię ciągle problem i że ograniczam mu kontakty z matką. Sprawilo mi to straszna przykrość bo teściowa napraede w czasie kłótni powiedziała wolę bolesnych słów a mimo tego właśnie ze względu na niego chciałam żeby nasze relacje się poprawiły i były przyjazne. Zarzuca mi ciągle że nie chce tam jechać bo poprosiłam go żebyśmy jaki weekend spędzili w inny sposób. Czuję się tak jakbym żyła z nim i tesciowa w trójkącie. Jakbym nie miała w ogóle nic do powiedzenia. Jak mówię że chciałabym inaczej spędzić czas a teściowa już w tym czasie pisze ze obiad u niej i oczywsiscie na łeb na szyję lecimy tam bo jeśli nie to wychodze na najgorsza i że mam uprzedzneia do teściowej. A mi chodzi tylko o to żeby oderwać się w końcu i mieć chodź trochę swojego życia. Spędzić czas jakoś inaczej a nie wiecznie siedzieć z jego mama z czym on nie ma żadnego problemu a jakiekolwiek tłumaczenie kończy się kłótnia.. Już nie wiem co mam robić

Odnośnik do komentarza

Teściowa mieszka sama? Może czuje się samotna i lgnie do towarzystwa, dlatego tak jej zależy na cotygodniowych obiadach u niej.
A mąż ma rodzeństwo? Może oni też by mogli jeździć do niej na obiady.
Ja rozumiem, że to ci przeszkadza, chyba też byłabym zła, że nie mogę zaplanować choć jednej niedzieli bez teściowej. Tu tylko rozmowa pomoże. Musisz tłumaczyć mężowi, że nie chodzi ci o to, by w ogóle do niej nie jeździć, tylko o to, by np. co druga niedziela była spędzona u niej, a co druga bez niej.
Rozmawiaj spokojnie, bez wyrzutów. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość adrianna1234.5

Dziękuję za odpowiedź. Właśnie o to chodzi, że rozmawiałam. On i tak wzzytskie rozumie po swojemu i nie rozumie tego, że nie mam żadnych uprzedzeń do jego matki tylko poprostu chciałabym dzieciom pokazać trochę większy obszar niż tylko dom teściowej. Teściowa nie mieszka sama. Ma męża. Dzieci mieszkają bardzo daleko. Beta mojego męża mieszka dość blisko i odwiedza na dość często. Parę dni temu tłumaczyłam mężowi, że nie mam problemu z tym żeby jechać do niej i spędzić czas. Wręcz przeciwnie, chce pokazać dzieciom że relacje z dziadkami są ważne i tzrzeb aje pielęgnować. Myślę, że zaowocuje to nam kiedy sami będziemy mieli wnuki... Ale mam wrażenie jakby moje życie było połączone w kazdej sferze razem z życiem teściów

Odnośnik do komentarza

Hej. Mam dwie propozycje.
Pierwsza: niech mąż weźmie dzieci i sam pojedzie do teściowej, a Ty w tym czasie możesz spędzić popołudnie sama ze sobą: idź pobiegać, zrób sobie maseczkę, długą kąpiel, przeczytaj książkę - zrób to co lubisz, na co nie możesz sobie pozwolić w ciągu całego tygodnia.
Druga: skoro chcesz pokazać dzieciom "świat", w tygodniu usiądźcie całą rodziną i zastanówcie się, jaką atrakcję w okolicy chcielibyście zwiedzić, gdzie chcielibyście pójść, a jako że niedziela to jedyny dzień, kiedy możecie pobyć wszyscy razem, trzeba będzie odpuścić sobie tym samym obiad u teściowej.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...