Skocz do zawartości
Forum

6-latce odwidziało się przedszkole!


Gość Margonautka

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Margonautka

Moja córeczka - 6 lat - chodziła już do przedszkola w zeszłym roku. To znaczy miała sporo infekcji, ale po każdej wracała bez problemu do przedszkola. W weekendy płakała za przedszkolem.

W tym roku (cerówka) - jeszcze pierwszy tydzień był OK, ale już z piątku na sobotę córeczka płakała mi przez sen. Później miała infekcję i tydzień była w domu. Kiedy miała wrócić do przedszkola jej reakcja była tak gwałtowna (płacz), że trzeba ją było zabrać do domu.

Sytuacja jest taka, ze mają inna panią, niż w zeszłym roku, ale większość dzieci tych samych. Mają w innej sali - wydaje mi się, że w nieco większej, niż w tamtym roku, choć szatnię mają o połowę mniejszą. córeczka zna tę salę, bo w sierpniu chodziła tu na dyżury przedszkolne i wszystko było OK - chodziła chętnie (tyle, że chodziło bardzo mało dzieci), ale trzeba było też robić jakieś drobne zadania zadane przez panie dyżurne.

Teraz jeszcze nie zaczęli na dobre poznawać liter...

Pytam córeczkę, o co jeszcze chodzi, czy o ten tłum na malej przestrzeni w szatni. Mówi, że tak. Teraz tylko mają tu większy bałagan - w młodszej grupie każdy miał swój haczyk na rzeczy i było to pilnowane, teraz panuje tu chaos - czy to tez może negatywnie oddziaływać na niektóre dzieci? Synek znajomej (kolega mojej córeczki z poprzedniej i aktualnej grupy) tez zaczął mieć problem z chodzeniem - też jest płacz i kurczowe trzymanie się mamy. Dzisiaj płakało 4-5 dzieci na kilkanaścioro obecnych - i to zarówno moja córeczka i jej drobna koleżanka, jak i jeden z najwyższych i najsolidniej zbudowanych chłopców.

Nie wiem, co mam robić - ręce mi opadły i samej zachciało mi się płakać. Jak ja mam pomóc swojemu dziecku? Każdy początek spokojnej rozmowy o chodzeniu do przedszkola kończy się chlipaniem lub wręcz płaczem i mówieniem, że "nie chce".

Odnośnik do komentarza
Gość Margonautka

Okazuje się, że chyba problem tkwi w programie nauczania. Moja córeczka po prostu ma chyba problem z ta nauką - może porównuje się z innymi dziećmi, które umieją więcej? W zeszłym roku mało chodziła do przedszkola z powodu infekcji, ale jednak coś tam pochodziła. Nie wiem, jak jej tłumaczyć, że "trzeba się uczyć". Sama przecież kiedyś miałam 5, 6 lat i powiem szczerze, ze tego typu stwierdzenia - podobnie jak, że "przecież wszystkie dzieci w wieku 6 lat chodzą do 0 i uczą się" i że "mama i tata tez coś robią = pracują", po prostu do mnie nie przemawiały. Może to po prostu brak gotowości na taki materiał?

Co mam zrobić? Nie chcę, żeby moja córeczka ostatecznie zraziła się do przedszkola i - już na wstępie - do szkoły.

Odnośnik do komentarza

Czesc Margonautko
Przede wszystkim warto sie zorientowac, czy problem lezy w zerowce jako takiej, czy w tej konkretnej zerowce. Innymi slowy, czy gdyby poszla do innej zerowki, losowo wybranej sposrod wszystkich zerowek w kraju, to mialoby to wplyw na te niechec u corki.
Wydaje mi sie, ze warto jest popracowac nad metoda pozyskiwania od niej informacji. Mowiac w skrocie - warto wyeliminowac sugerowanie problemu. Jesli idziesz w sugestie, dialog tylko pozornie bedzie dialogiem, a w jego rezultacie otrzymasz zwrotnie niewiele wiecej niz wlasna projekcje.
Sprawa ostatnia - przymus nauki. Mam inne poglady niz Ty w tej kwestii, szanuje Twoje, ale sie z nimi nie zgadzam. Otoz nie wierze, ze faktycznie warto forsowac obowiazek nauki. Z tego co zrozumialem zerowka ma ledwo przemycac wiedze. Ma zaznajomic z jej istnieniem. Czy dziecko cos z tego zalapie, czy nie - jego sprawa. Ma jeszcze bardzo wiele lat szkoly przed soba. Prawde powiedziawszy obowiazkiem jest samo uczestnictwo w zajeciach. Wyniki nauczania nie powinny byc traktowane przez rodzicow jako target. Sam zaluje ze jako dziecko dalem sie zmanipulowac do celowania w szkolne wyniki.

Odnośnik do komentarza
W dniu 16/11/2019 o 8:54 AM, Gość Marius napisał:

Czesc Margonautko
Przede wszystkim warto sie zorientowac, czy problem lezy w zerowce jako takiej, czy w tej konkretnej zerowce. Innymi slowy, czy gdyby poszla do innej zerowki, losowo wybranej sposrod wszystkich zerowek w kraju, to mialoby to wplyw na te niechec u corki.
Wydaje mi sie, ze warto jest popracowac nad metoda pozyskiwania od niej informacji. Mowiac w skrocie - warto wyeliminowac sugerowanie problemu. Jesli idziesz w sugestie, dialog tylko pozornie bedzie dialogiem, a w jego rezultacie otrzymasz zwrotnie niewiele wiecej niz wlasna projekcje.
Sprawa ostatnia - przymus nauki. Mam inne poglady niz Ty w tej kwestii, szanuje Twoje, ale sie z nimi nie zgadzam. Otoz nie wierze, ze faktycznie warto forsowac obowiazek nauki. Z tego co zrozumialem zerowka ma ledwo przemycac wiedze. Ma zaznajomic z jej istnieniem. Czy dziecko cos z tego zalapie, czy nie - jego sprawa. Ma jeszcze bardzo wiele lat szkoly przed soba. Prawde powiedziawszy obowiazkiem jest samo uczestnictwo w zajeciach. Wyniki nauczania nie powinny byc traktowane przez rodzicow jako target. Sam zaluje ze jako dziecko dalem sie zmanipulowac do celowania w szkolne wyniki.

Odpowiedź po roku i odpowiedź na odpowiedź po kolejnym, ale dobra.

 

Otóż - niestety - ale w zerówkach oczekuje się, że dziecko coś z zajęć wyniesie - znajomość ;liter i cyfr, chociaż początkowe "dukanie". Ja i tak nie mam w tej chwili wyjścia i dla mnie wyniki w nauce mojego dziecka w postaci ocen w ogóle nie są istotne. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...