Skocz do zawartości
Forum

Mamusie luty 2019


Gość Tubulinka

Rekomendowane odpowiedzi

Halo halo :D
Nowy rekord padł właśnie - 4 dni ciszy :P
U nas minął równy miesiąc od porodu, myślałam, że ten pierwszy miesiąc będzie dużo gorszy, że nie będę spać dniami i nocami, a dodatkowo starszak mi da nieźle popalić. Ale miło się rozczarowałam nawet, bo może i czasem bywa ciężko, ale jakoś powoli wszystko żyje swoim życiem i jest ok :)
Jak mam cięższą chwilę, że nie wiem za co się zabrać, to sobie tak myślę o dzieciach w dawnej Polsce, jeszcze za czasów mojej babci, jak to nie miał praktycznie kto się nimi opiekować, latały samopas po wsi, rodzice i starsze rodzeństwo robili w polu, a te dzieciaczki biedne właściwie same się chowały. I wszyscy wyrośli na ludzi i mają się dobrze. Tym samym zapominam o tym, że nie jestem stanie ugotować obiadu na czas, a dziecko przez pół dnia chodzi z zaschniętymi resztkami po śniadaniu na twarzy, bo mu jej nie umyłam. Matką idealną nie jestem... Ale się tym nie przejmuję ;)
Jestem ciekawa jak Wy sobie radzicie z Waszymi nowymi obywatelami/obywatelkami ;) i czy ktoś Wam pomaga. Czy te wszystkie mamy/teściowe/dziadkowie/siostry, co deklarowali pomoc faktycznie Wam jakoś pomagają albo chociaż w czymś wyręczają? U mnie to wyszło jak wyszło. M jest pomocny, chociaż też widzę, że zmęczony. No ale wiadomo - po pracy wraca do domu i pomaga. Na babcię też złego słowa powiedzieć nie mogę, bo jak tylko coś, to wsiada w autobus i jest. Natomiast moja mama, która prawie, że krzyczała, że ona tyle urlopu weźmie z pracy i się będzie opiekować starszakiem, żebym tylko mogła zająć się małą i odespać przy dobrych wiatrach nieprzespane noce.... Tak nie wzięła ani dnia wolnego. Dzisiaj potrzebowałam kogoś do pomocy, bo szłam ze starszym do logopedy. Mama mówiła, że weźmie wolne, że pomoże... Po czym się rozmyśliła, więc przyjechała babcia. I może nie chodzi o to, że wciskam wszystkim dzieci moje do opieki, ale czasem potrzebuje pomocy (pytałam się jej czy będzie mogła się małą zająć, dlatego też ten logopeda tak w ciągu dnia) i mam taki mały wewnętrzny żal, bo po co to wszystko było, te deklaracje pomocy całe. I tylko codziennie dostaje od niej smsa z pytaniem - co u mnie nowego słychać... :/ Dzieci, dom i obiad u mnie... Eh :(

Odnośnik do komentarza

Jijana u mnie z tą pomocą jest różnie. Mama tak się zarzekała, że po porodzie przyjedzie na tydzień, żeby ułatwić nam początki, ale nic z tego nie wyszło. Raz przyjechała jak
musiałam jechać do lekarza z małą i tyle. A jak wizyta u logopedy? Z moim też muszę chyba pójść.
Ostatnio z Alicja mam ciężkie chwile zaczęła mi ulewać, może nie jakoś bardzo często, ale ona próbuje to powstrzymywać i idzie jej czasem przez nos. Ostatnio chociaż w nocy rzadziej się budzi:-)

Odnośnik do komentarza

U logopedy pierwsza wizyta, więc bez szału. Przybił "piątkę" z panią logopedką i tyle :P chociaż tyle, że nie uciekł z krzykiem :D nawet było śmiesznie momentami, natomiast swoich umiejętności logopedycznych pani nie zaprezentował. Nie wiem jaki Ty masz problem z synem (mój po prostu nie gada oprócz mama, tata i baba), ale jak coś to polecam właśnie zacząć przygodę od poradni psychologiczno-pedagogicznej, oni tam "diagnozują" z czym dziecko ma problem, wystawiają opinię i z tą opinią się idzie albo na terapię albo posyła się dziecko do przedszkola, które wspiera wczesny rozwój (czyli takie, gdzie np logopeda pracuje z dzieckiem indywidualnie) - jest kilka takich w Gdańsku. Poradnie wybiera się ponoć taką, co jest najbliżej miejsca zamieszkania (jakoby jakaś rejonowość miała istnieć) - to placówki publiczne, także takie wizyty są za darmo. Nie wiem jak się sprawa ma, jeśli by obrać drogę inną i korzystać prywatnie z tych wszystkich logopedów itd. no zobaczymy, póki co daje mu czas na rozwinięcie umiejętności. Do następnej wizyty mamy ćwiczyć samogłoski ;)
Mój gwiazda też ulewa, może i nie nosem, ale prawie za każdym razem coś jej tam poleci mniej lub bardziej. To że nosem ulewa, to chyba się nie ma czym przejmować, niektóre dzieci ponoć tak mają - ważne, że apetyt dopisuje ;)
Jutro fizjoterapeuta nas czeka z małą. Ciekawa jestem co to tam będzie.

Odnośnik do komentarza

Z tym ulewanie nosem jest taki problem, że to jak z katarem jak będzie jej zalegać to może powodować zapalenie ucha czestrze problemy z drogami oddechowymi itd. Wydaje mi się u nas jest taki problem, że mała ciągle by ssała bez względu czy jest głodna czy nie i jej się w żołądku nie mieści, a druga rzecz, że nie zawsze odbije. Ile bym jej czasu nie dała to czasem nie odbija i to w takich przypadkach jak jej "twarożek" poszedł nosem to musiałam jej odciągnąć inaczej zachowywała się jakby nos miała zatkany.
A do logopedy chciałam iść bo wydaje mi się, że powinien już mówić lepiej, wyraźniej, czy więcej, ale od samego początku był leniwy do mówienia.

Odnośnik do komentarza

Cześć wszystkie zajęte,
Moja Zuzia kończy dziś 6 tyg. Szok.
Z pomagania tak jak u Was nic nie wyszło. Teściowa wytrzymała 1 dzień po przyjeździe naszym ze szpitala i obrażona wyjechała. Średnio sobie radzimy, bo prawie co tydzień z Małą do lekarzy, a to ortopeda, stomatolog (podcięcie wędzidełka), neurologopeda. Ehh i to permanentne zmęczenie. Wspominam ciążę z rozrzewnieniem, trzeba było odpoczywać na zapas, szkoda że się nie dało.

Odnośnik do komentarza

Magda, skoro mają tak lubi ssać, to może by jej smoka zaaplikować? Położna mi powiedziała, że czasem są takie dzieci, co mają tak wielką potrzebę ssania, że bez problemu można im dać smoczek. Mój starszak tak miał, mała natomiast wypluwa smoczka po 2 sekundach i tylko się bardziej wkurza.
No to z tym zaleganiem w nosie to faktycznie słabo, skoro może powodować takie komplikacje, a Ala musi być zdrowa, żeby mieć operację. A katarek plus daje radę??
A do logopedy idź, skoro coś Cię niepokoi, to albo logopeda mu pomoże, albo Cię uspokoi, że wszystko w porządku z synem i da jakieś ćwiczenia na usprawnienie tego, co wg Ciebie słabo mu wychodzi.
Jerba, czyli nie tylko ja mam "turne" po lekarzach i innych specjalistach. A jak Twoja córka przesypia noce?? Dajesz radę się przespać z małą w ciągu dnia? Nie daj się zamęczyć na amen, bo w końcu nie wytrzymasz.

Odnośnik do komentarza

Magda, Jijana ma rację z tym smoczkiem, mi też położna tak doradzała. Tylko wybierz smoczek dynamiczny, bo podobno te zwykłe rozleniwiają dziecko i nie chcę potem ssać.
Moja Mała to Śpiąca Królewna, w nocy i do południa muszę ją budzić na karmienie. Za to jak starszak wraca z przedszkola to daje niezły popis swoich umiejętności wokalno - krzykliwych. Nie możemy przez to nauczyć się żadnego rytuału ani schematu, bo nie wiem ile spędzi na noszeniu i głaskaniu tylko godzinę czy do samej nocy. Jutro kolejna atrakcja, jeszcze raz podcinamy wędzidełko - bo okazało się że za płytko za pierwszym razem było. Szkoda mi Zuzi bo to zabieg niezbyt przyjemny, ale tak trzeba. Trzymajcie kciuki.

Odnośnik do komentarza

Jerba, a często ja budzisz na karmienie?? W sensie co 3 godziny? A próbowałaś jej nie budzić? Może sama by się obudziła po 4-5h a Ty byś mogła odpocząć ciurkiem te kilka godzin? Ja tam w nocy dziecka nie budzę, sama się budzi co 4 czasem 5 godzin. Współczuję tego wędzidełka, ale jak trzeba... :/ To ponoć nie boli, tylko pewnie technicznie jest trudne do wykonania i to dziecko najbardziej stresuje.
My dzisiaj byliśmy u położnej, mała równe 5kg waży :D na rehabilitacji też było w porządku, powiedziała, że krzywizny małej są do wypracowania, więc to żadne zmiany kostne czy inne groźne sprawy, także jestem uspokojona.

Odnośnik do komentarza

Jijana już 5 kg, masz kogo nosić. Dobre wieści zawsze cieszą, jak rehabilitacja pomoże to super.
Co do karmienia to w nocy co 4 -5 h, w dzień staram się co 3-4. W nocy karmię w półśnie, bo Zuzia nawet oczu nie otwiera. W dzień muszę budzić, bo boje się że mi się dziecko odwodni. Nadrabiamy tak między 14 a 20, wtedy je nawet co 1,5 h. Próbowałam ten tryb wyregulować ale bez skutku.
Poza tym właśnie wczoraj położna stwierdziła że mam grzybice piersi - straszne cholerstwo nie wiem skąd

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny:-)
Jijana spora już Twoja kruszyna.
Jerba współczuję powtórki z wędzidełkiem, ale warto jednak teraz to zrobić. Problemy z jedzeniem to jedno, ale przez to i później mogą wystąpić problemy z mówieniem.
Jerba a sprawdzali od razu górne wędzidełko? Mojemu nie sprawdzili a też górne miał lekko za krótkie. Ono łączy górną wargę z dziasłami, to mu nie przeszkadzało przy jedzeniu to nawet nie wiedziałam, że jest krótkie. Niestety dowiedziałam się po czasie jak sam sobie je "podciął" wtedy nieźle się pezestraszylam, było sporo krwi.

U nas smoczek się nie sprawdza. Czasem nawet do buzi nie chce dać sobie wsadzić, a próbowaliśmy już różnych firm, ale żaden się nie podoba.
Do operacji Alicja musi być całkowicie zdrowa. A ta zbliża się wielkimi krokami.
Dziewczyny nie tylko Wy latacie po lekarzach. U nas też jak nie kontrola wagi (musiałam jechać do przychodni), to poradnia kardiologiczna, albo chirurgiczna i tak w kółko. W przyszłym tygodniu badanie bioder i szczepienie. Szczepienie też musimy zrobić jak najszybciej, żeby mała dostała kolejną dawkę na wzw przed operacją jeszcze.
A dziś to moje dziecko w nocy dało mi popalić i może z godzinę ciągiem spałam:-/

Odnośnik do komentarza

O rany, ja też miałam fatalną noc. O 2 mała się obudziła na jedzenie, zjadła, ale zasnąć już nie chciała... Chyba się wyspała po prostu. W tym samym czasie o 2.20 wstał starszak i co 3 minuty latał do nas - zabawy mu były w głowie, będzie się chichrał na całego. Mała dotrwała do kolejnego karmienia, synowi chyba się w końcu znudziło bieganie do naszego pokoju. Cała zgraja padła dopiero koło 6. A już o 8 obudziła się mała na kolejne jedzenie, o 8.30 dołączył do nas starszak. Między tym wszystkim M jako zombie poszedł do pracy na 7.
Ale tak jak już się mogłam położyć i pomyślałam 'co za koszmar', to sobie uświadomiłam, że czekają nas gorsze noce, gdy np małej zaczną rosnąć zęby. Eh :P
My w przyszłym tygodniu też na USG bioderek się wybieramy :) mam nadzieję, że wyjdzie wszystko dobrze.
A z tym smoczkiem.... Przydałby się czasem, dziecko by się uspokoiło i miałoby szansę zasnąć szybciej, a tak to męcz się człowieku. Jeden plus, że później nie trzeba będzie odzwyczajać od smoczka ani żadnych wad zgryzu dzięki temu mieć nie będzie :)
O grzybicy piersi nawet nigdy nie słyszałam. Można karmić piersią, jak się ma coś takiego?
A próbowałaś małej chociaż jedną noc nie budzić? Może taki jej urok, że w nocy jej się nie chce jeść. Pamietam, że ten mój starszy, to tak w okolicach drugiego miesiąca też zaczął przesypiac całe noce i tak między północą a 7-8 się nie budził - nic mu nie było, przybierał na wadze normalnie ani się nie odwodnił.

Odnośnik do komentarza

Jerba a mała nie ma pleśniawek? Od dziecka właśnie kiedy ma plesniawki może przejść grzybica na pierś. Ja jak byłam na kontroli wagi pediatra mówiła, że skoro przybiera prawidłowo to nie muszę małej budzić na karmienie w nocy. Wcześniej właśnie ją budziła co te 3h, bo nie chciała wstawać za to teraz sama się budzi, chyba się przyzwyczaiła jednak do jedzenia w nocy. Wcześniej ja jej nie dawałam spać a teraz ona mi.

Jijana współczuję nocy. U nas starszak zawitał bardzo szybko, a już tak ładnie przesypiał u siebie.

Odnośnik do komentarza

Jijana drzemka Ci się należy obowiązkowo. Współczuję.
Magda J, mała nie ma pleśniawek. Co do karmienia w nocy to słyszałam, że jest to kwestia przyzwyczajenia dziecka przez rodziców. Moja doradczyni laktacyjna mówiła, że w nocy jest bardziej kaloryczne mleko i warto karmić nocą.
Grzybica się wdała, bo miałam na brodawkach pęcherze, potem krwawiące rany i do tego zastoje w piersiach. Zuzia kąsala zamiast ssać, ze względu na wędzidełko. Wilgoc we wkładkach i grzyby na skórze zrobiły swoje. Nikomu nie życzę bo ból potworny, promieniuje aż na żebra. U nas w karmieniu od początku problemy, już 1000 razy chciałam przejść na mm, ale mam wrażenie że jak o tym pomyślałam to zaraz miałam więcej pokarmu.

Odnośnik do komentarza

Hej Wszystkim!
Melduję, że przetrwałam szpital i od dwóch dni jesteśmy w domu :) Kacper zdrowy, mam nadzieję, że nie przywlekliśmy do domu czegoś, co się dopiero rozwinie.
U mnie plus szpitala taki, że nam dzień uregulował, bo musiałam Kacpra dokarmiać, a tam mleko co 3h i koniec, żadnego "na żądanie". Tak więc mamy w miarę wypracowany schemat, w nocy wypadło nam już jedno karmienie, bo Kacper się nie budzi na nie, więc jest dobrze. Teraz walczymy o odstawienie butelki i karmienie tylko piersią, zobaczymy, jak nam wyjdzie.

Miłego dnia!

Odnośnik do komentarza

Jerba współczuję, poranione brodawki w momencie kiedy i tak musisz nakarmić maluszka to katastrofa. Ja na samym początku mialam z tym problem i karmilam ze łzami w oczach.
Okinawa super że przetrwaliscie, w Polsce wizyta w szpitalu to serio taka szkoła przetrwania, szczególnie z małym dzieckiem..
Mam koleżankę która rodziła tydzień po mnoe, w tym samym szpitalu co ja. I ja wspominam pobyt tam całkiem ok, a jej synek zaraził sie gronkowcem.. I musieli ją przenosić na inną sale bo okazało sie dodatkowo ze leżała z dziewczyną u której rozwinęła sie jakąś choroba zakaźna. Także pobyt w szpitalu to moze byc traumatyczne przeżycie.

Moja Zuzia miala we wtorek szczepienia, całkiem dobrze to zniosla tylko jakies 4 dni byla marudna. Wazy juz 4700, mały klocek z niej. Teraz walczymy, bo cos nie chce jeść z piersi, jak ją przystawiam to sie pręży i płacze. Ale walcze cierpliwie, moze to jakis kryzys laktacyjny albo skok rozwojowy i jej przejdzie.

Troche sie zaczynam obawiać świąt, bo moja teściowa od razu powiedziała ze nie wyobraza sobie że nie przyjedziemy z małą, a nikt z jego rodziny jeszcze jej nie widział, wiec będą pewnie chcieli robić maraton trzymania jej na rekach, a ja wyjdę na wredną i przewrazliwioną że nie daje jej tak przeczucac. No ale jakoś to przeżyje. Ostatnio jak powiedziałam zeby jej nie całować po raczkach to juz wyszłam na przewrazliwioną, bo "nie wolno dziecka trzymać pod kloszem". Nie sądziłam że jak zostanę mamą to bede musiała od nowa uczyć sie asertywności

Odnośnik do komentarza

Okinawa, no w końcu w domu! Miejmy nadzieję, że to już ostatnia waszą wizyta w szpitalu - następna Twoja dopiero przy porodzie kolejnego dziecka :D hahaha
Kasia, mam tą samą sytuację, że rodzina M jeszcze nie widziała nowej członkini rodziny i też "powinniśmy" tam jechać, choć ja to widzę w ciemnych barwach raczej. Głównie ze względu na to, że to ja mam problem z podróżami i nie cierpię nocować u kogoś w domu, gdzie do wszystkiego muszę się dostosować, nawet chodzenie do WC trzeba zaplanować, bo jak pełny dom ludzi, to wiadomo, że toaleta wiecznie zajęta. Wiem, że to głupi przykład, ale wkurza mnie coś takiego, cenię sobie mój komfort. Więc nie dość, że ja się nie będę czuć komfortowo, to jeszcze zorganizować w tym wszystkim dzieci: niemowlak, który wiadomo, że musi być noszony z miejsca na miejsce, to jeszcze starszak też ma problem, bo boi się psów teściowej (ma 2 psy takie po 60 kg każdy...) I z takich świąt wracam bardziej zmęczona, niż bym miała sama zostać z dziećmi w domu na te 2-3 dni. Ale czasem się trzeba poświęcić. A co do przerzucania dziecka z rąk do rąk, to tego się tam nie obawiam. Tam oprócz teściowej i siostry M raczej nikt sam z siebie nie będzie się pchać do dziecka - wolą patrzeć z odległości :P
Najchętniej to bym sie na te święta ograniczyła tylko do naszej małej rodzinki - tylko ja, M i dzieci, ugotowała każdemu po jajku na twardo i tyle - spędzali byśmy razem miło czas na zabawach i spacerach, drzemkach i innych miłych rzeczach. Ale tak się nie da :(

Odnośnik do komentarza

A w ogóle to się chciałam poradzić, co byście zrobiły, bo małej wyskoczyły jakieś krostki. Mi to wygląda na potówki, ale ekspert że mnie żaden i równie dobrze może to być co innego. Poszłybyście od razu do lekarza czy zobaczyły czy to się rozwija/znika/utrzymuje i jak długo? Wizytę u pediatry mamy w przyszłym tygodniu, gdyby coś. Czekalybyscie na wizytę czy pędziły już teraz do ośrodka??

Odnośnik do komentarza

Chyba nie swędzi... Nie skarży mi się w każdym razie :D krostki są małe, ale jest ich dużo i sprawiają, że czoło jest takie... hmm... szorstkie plus kilka sztuk w innych miejscach twarzy.
A uczulenie? No sama nie wiem, proszku/płynu nie zmienialam, mleko próbowałam 3 rodzaje, żadne nie dało takiego efektu, a tego używamy jakieś 4 tygodnie już, więc chyba (mam nadzieję!!), że to nie to. Gorączki i biegunki brak.
To poczekam do wizyty w takim razie :)

Odnośnik do komentarza

Okinawa dobrze że już jesteście u siebie. Walczę o karmienie tylko z piersi razem z tobą. Teraz Zuzia wisi na piersi przez godzinę, po pół godziny z każdej i jak ją odstawiam a nie uśnie, jest płacz. Dokarmiam wtedy mm. Nie wiem co zrobić żeby się najadła.
Jijana może krostki są od przegrzania. U mojej małej wyskoczyły po spacerze pod kocykiem chyba było za ciepło. Jak długo te krostki się utrzymują? Poczekaj może samo przejdzie.
Jak tam Wasze kilogramy ciążowe. Dużo jeszcze zostało?

Odnośnik do komentarza

No trochę mnie pocieszylyscie, krostki są dopiero od 1,5 dnia (a przynajmniej wtedy je zauważyłam :P) dziś rano jak zobaczyłam, to żałowałam, że nie poszłam rano postać w kolejce do zapisów do lekarza (u Was też to tak durnie się odbywa, że jedynym sposobem zapisania dziecka na wizytę na dzieci chore jest stanie rano przed 7 w kolejce jak za PRL-u??)
U mnie został 1 kg do wagi z którą rozpoczynałam ciążę, ale i tak to słabo pocieszające, bo w ciąży w pierwszym trymestrze schudłam i do najniższej mojej wagi brakuje mi 7 kg) - ubyło mi 12 kg od dnia porodu.
Jezu... Właśnie dodałam jedno do drugiego i... Serio 19 kg utylam w ciąży?? :O masakra... :/

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...