Skocz do zawartości
Forum

Mamusie luty 2019


Gość Tubulinka

Rekomendowane odpowiedzi

Noo do nas mikołaj też przyszedł, chociaż bączek dopiero w lutym się pojawi na świecie, a juz dostał prezenty! Dodatkowo nasi rodzice złożyli się we dwójkę i zapłacą nam za planowany poród w klinice Femina w Krakowie, jestem mega szczesliwa z tego prezetnu, bo i tak tam sie zdecydowalismy, a tak to nas odciążą finansowo, jestem mega im wdzięczna - bardzo miły prezent :)

Odnośnik do komentarza

Zubiczek, ale super niespodzianka! Musiałaś być mega grzeczna ;)

MagdaJ mam nadzieję, że już się lepiej czujesz.

Ja chyba też z tych niegrzecznych, bo mnie Mikołaj pominął ;( Za to moi chłopcy zadowoleni z prezentów, więc przynajmniej tyle.

Jestem już po dzisiejszej wizycie i Synek w końcu się obrócił, co w zasadzie traktuję jako prezent mikołajkowy. Niestety moja szyjka jest na granicy normy, więc dostałam leki rozkurczowe i nakaz odpoczynku :( Musimy jeszcze 5 tygodni wytrzymać w dwupaku, potem już niech się dzieje, co chce.

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny kiedy pakujecie torbę do szpitala? Bo mi dziś dziewczyna co u nas pracuje powiedziała, że ona na moim miejscu to już by spakowala bo skoro wychodzi mi ostatnio termin 30 stycznia to równie dobrze mogę urodzić i na koniec grudnia bo ona to w 7 miesiącu rodziła, jej szwagierka kilka tygodni temu urodziła w 35 tygodniu i że teraz to tak na prawdę lepiej się wcześniej przygotować.

https://www.suwaczek.pl/cache/120ff8403c.png

Odnośnik do komentarza

Zubiczek to Mikołaj porządny prezent Ci zrobił:-)
Okinawa czuje się dziś już lepiej, ale jeszcze mnie podbrzusze boli. Zastanawiam się jak z moją szyjką bo coś mnie jednak kłuje jak tylko wstaje.
Asiosio ja ostatnio kupowałam rzeczy do szpitala, muszę jeszcze kilka rzeczy dokupić i mam zamiar w przyszłym tygodniu się spakować.
Powiem Wam, że jak wczoraj tak źle się czułam to już się zastanawiałam czy szybciej w szpitalu nie wyląduje jak tak dalej pójdzie.

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny, ja piszę ze szpitala, wczoraj poszłam do innego lekarza bo do tamtego straciłam zaufanie. Jak się okazało bardzo dobrze zrobiłam bo w końcu ktoś mi zmierzył szyjke a tu się okazuje że skrócona. Dostałam zastrzyk na płucka dla małego i tak leżę, mało tego poprzedni lekarz mówił że mocz czysto itp A jak pokazałam wyniki drugiemu lekarzowi to mówił że 1 . Mam niedokrwistość z krwi i żelazo powinnam przyjmować A 2. Bakterie w moczu i antybiotyk. Intuicja jednak nie zawodzi...

Odnośnik do komentarza

Patrycja współczuję pobytu w szpitalu, ale najważniejsze, że teraz jesteś już pod lepszą opieką.
Tak mówią, że jednak intuicja zwykle nie zawodzi i lepiej sprawdzić swoje przeczucie.
Jeszcze rozumiem, że długość szyjki mógł nie sprawdzić na usg, bo już nie raz wyszło z rozmów, że nie każdy lekarz sprawdza co wizytę. Natomiast wyniki moczu czy krwi to już podstawa, brak słów.

Odnośnik do komentarza
Gość Magda23lena

Patrycja dobrze ze jestes pod obsrrwacja teraz i niech dzidzius siedzi jak najdluzej.
Kurde a u mnie wlasnie nie sprawdzal teraz szyjki. Wiec nawet nie wiem czy ok. I teraz nie zlecił badania krwi i moczu..czy zapomnial czy nie potrzeba bylo. No nic najwyzej zrobie po wizycie. Jedynie mam zlecone zrobic posiew na paciorkowca GBS

Odnośnik do komentarza

Patrycja_s trzymaj się tam i oby jak najdłużej bez kolejnych komplikacji. Najważniejsze, że teraz już jesteś pod dobrą opieką.

Asiosio ja po dzisiejszej wizycie stwierdziłam, że chyba powinnam już spakować torbę. Boję się, że jak tak dalej pójdzie, to załapię się z porodem na 2018 :(
Mam odpoczywać, ale najbliższy "wolniejszy" dzień to czwartek, bo zostaję sama z dzieciakami. Miała przyjechać Teściowa, ale chwilę temu napisała, że Ona jednak nie przyjedzie - ręce mi opadły, bo raczej jutro nie znajdę dodatkowej opiekunki.

Odnośnik do komentarza
Gość Magda23lena

Dziewczyny bo to chyba zaczyna sie najgorszy okres. Dzis prawie cala noc nie moglam spac. W dzien nie moge znalezc miejsca. Nie wiem czy siedziec czy lezec . Niewygodnie w zadnej pozycji. I jeszcze ten niesmak w ustach. Moze juz i kiszki wszystkie scisniete i poszly do gory. Ciezko dychac i ciagnie w podbrzuszu. Jak bedzie coraz gorzej to tragedia. Moze faktycznie jestem za stara. Byle wytrzymac do polowy stycznia i moge rodzic.
A z porodem tez zaczynam sie bac jak cholera ze nie dam rady. Jak ogolnie slabo sie czuje to nie wiem jak urodze.
Dziewczyny jakie macie cisnienie bo na ostatniej wizycie mialam 90 na 50 i to moze mi tak slabo przez cisnienie a nie niedobor zelaza.

Odnośnik do komentarza

Magda23lena ja miewam ciśnienie 50 na około 100 i ledwo wtedy żyję, więc Ty przy 50/90 na pewno możesz bardzo słabo się czuć. Lekarz nic Ci nie zaproponował na podniesienie ciśnienia?

Ja miewam mocne spadki cukru i też się zastanawiam, jak ja urodzę, jak mnie złapie taki "dołek" energetyczny. Liczę na skok adrenaliny, który doda mi sił i zmobilizuje organizm. Byle dotrwać do tej połowy stycznia.

Odnośnik do komentarza

Nowe prawo na polskich porodówkach. Będzie lepiej?

Kobiety, które mają wyznaczony termin porodu po Sylwestrze, będą rodzić w nieco zmienionej rzeczywistości. Od 1 stycznia 2019 r. w Polsce wchodzi w życie nowy standard organizacyjny opieki okołoporodowej.

Nowe prawo wprowadza kilka swobód dla rodzących i ciężarnych. Wreszcie podczas porodu będzie można coś zjeść, o ile zgodę na to wyrazi lekarz. Poród to wielki wysiłek energetyczny, wymaga od kobiety siły i wytrwałości. O możliwość spożywania posiłków walczono w Polsce od dawna. Dotychczas wywalczono zgodę na picie pomiędzy skurczami. Jeszcze kilka lat temu i to było zabronione.

Więcej wolności dla kobiet

Zgodnie z nowym standardem kobiety po 41. tygodniu ciąży nie będą już musiały leżeć w szpitalu, tak jak to było dotychczas. Wywołanie porodu przewidziano dopiero po zakończeniu 42. tygodnia i nie będzie trzeba przed nim spędzać kilku dni na szpitalnym łóżku.

Dużym sukcesem nowego SOOO, jak podkreślają przedstawicielki fundacji Rodzić po ludzku, są obowiązkowe badania przesiewowe określające ryzyko depresji ciążowej i poporodowej. Po Nowym Roku lekarz lub położna będą mierzyli to ryzyko przy pomocy testu Becka (zestawu pytań), który pozwoli ocenić samopoczucie kobiety. Pytania lekarze zadadzą trzykrotnie – na początku, na półmetku i pod koniec ciąży. Szacuje się, że depresja poporodowa dotyka nawet 15 proc. matek, to częstszy problem niż cukrzyca ciążowa a ryzyko tej choroby jest skrupulatnie monitorowane u wszystkich ciężarnych. Do tej pory lekarze nieczęsto zajmowali się stanem emocjonalnym kobiet w ciąży. Rzadko też kierowali je na edukację przedporodową, czyli do szkoły rodzenia albo na indywidualną konsultację z położną. Teraz będą zobowiązani do odnotowania tego w dokumentacji medycznej.
Nowe przepisy porządkują także kwestię badań, do których kobieta ma prawo w ciąży, i terminów ich wykonywania. Wprowadzają możliwość wypełnienia dokumentacji medycznej jeszcze przed porodem. Przyszłe rodzące będą się mogły umówić z pracownikami szpitala kilka tygodni przed planowanym rozwiązaniem i przekazać wymagane informacje, żeby nie robić tego w stresie podczas pierwszej fazy porodu.
Nowy standard mocno wspiera karmienie piersią – od edukacji po fachową pomoc doradców laktacyjnych. Sztuczne mleko ma być podawane noworodkom tylko za zgodą lekarza – ma to ukrócić zwyczaj dokarmiania dzieci modyfikowanymi mieszankami, co utrudnia utrzymanie laktacji i tym samym karmienie dziecka piersią. To wszystko ma działać od stycznia. Przynajmniej w teorii.

Wojna o standardy opieki okołoporodowej

Nowe przepisy zastąpią standardy opieki okołoporodowej, które obowiązywały od 2012 r. Ich powstanie poprzedziła trzyletnia dyskusja. W konsultacjach brały udział wszystkie strony, których interesy krzyżują się na porodówce – ginekolodzy, położne, Ministerstwo Zdrowia oraz rodzące reprezentowane przez fundację Rodzić po ludzku. Powstał dokument kompromisowy, ale uchodzący za krok milowy w rozwoju polskiego położnictwa. Standard stawiał kobietę rodzącą w centrum uwagi. Pozwalał jej decydować o szeregu spraw – np. o tym, jaką chce przyjąć pozycję w trakcie porodu, czy o tym, kto ma jej towarzyszyć.
W 2016 r. ówczesny minister zdrowia Konstanty Radziwiłł usunął z rozporządzeń wszystkie wytyczne medyczne, także te okołoporodowe. Decyzja spowodowała głośny protest – krytykowali ją wszyscy: lekarze, położne i przede wszystkim pacjentki. Każda ze stron argumentowała, że likwidacja standardu pogorszy sytuację rodzących Polek. Fundacja Rodzić po ludzku zebrała niemal 100 tys. podpisów pod protestem przeciw decyzji Radziwiłła. Wtedy przedstawiciel resortu postanowił stworzyć nowe, własne rozporządzenie oparte na tym z 2012 r., rozszerzające je i precyzujące. To właśnie ten dokument zaczynie funkcjonować 1 stycznia.

Do ideału ciągle daleko

Zmieniają się ustawy, dokumenty, ministrowie, a rzeczywistość na polskich porodówkach ciągle nie jest idealna. Podczas konferencji zapowiadającej wprowadzenie nowego standardu aktualny minister zdrowia Łukasz Szumowski podkreślił, że dokument nie będzie ingerował w pracę lekarzy: „To nie są standardy medyczne, jako urzędnicy nie chcemy wkraczać w domenę wytycznych, jak lekarze mają prowadzić poród czy leczyć pacjentkę, jak pielęgniarki i położne mają się opiekować kobietą w ciąży i połogu. To, co my prezentujemy i proponujemy, to jest kodeks praw pacjentki – po to, by wiedziała, co jej się należy, była wyedukowana w zakresie praw, które jej przysługują, żeby wiedziała, co ją czeka w trakcie porodu i później”.
Prezeska fundacji Rodzić po ludzku Joanna Pietrusiewicz obawia się, że przepisy nie będą egzekwowane. Dopóki szpitale nie będą monitorowane i rozliczane z jego wprowadzenia, może pozostać zbiorem pobożnych życzeń. Już teraz wygląda tak np. kwestia łagodzenia bólu porodowego przy pomocy znieczulenia zewnątrzoponowego. Ani poprzedni, ani nowy standard nie wyjaśnia, czy znieczulenie to procedura, która przysługuje każdej kobiecie, czy nie. Nie mówi także, co dzieje się w sytuacji, w której rodząca słyszy, że nie dostanie znieczulenia, bo w szpitalu brakuje anestezjologów.
Joanna Pietrusiewicz oczekuje od ministerstwa monitorowania wprowadzania standardu w życie. Na wielu polskich porodówkach nie przestrzegano bowiem przepisów z 2012 r. Szpitale nie ponosiły z tego tytułu żadnych konsekwencji. Również nowy standard może się okazać martwym prawem.

Zródło: Polityka
Autor: Dominika Buczak

https://www.suwaczek.pl/cache/120ff8403c.png

Odnośnik do komentarza
Gość Magda23lena

Okinawa nic nie zalecil.powiedzial ze lepiej miec takie niz nadcisnienie. I faktycznie czytalam to z niskim ciśnieniem nic sie nie robi. Ze gorzej jak jest za wysokie. Z wizyty na wizyte mialam coraz nizesz az do takiego.

Odnośnik do komentarza

Asiosio dzięki za artykuł, chociaż jeśli chodzi o jedzenie, to 6,5 roku temu położna kazała nam spakować do torby wysokoenergetyczne batoniki albo coś podobnego. I wtedy i przy drugim porodzie (4,5 roku temu) miałam mini snickersy i sprawdziły się super, nikt mi nie zabraniam ich jeść, przeciwnie. Teraz jednak obawiam się zabrać "czyste" słodycze, bo to duży zastrzyk cukru, po którym (tak po godzinie) łapię duży zjazd energi. Skonsultuję z położną i coś wymyślimy.

Magda23lena to prawda, ogólnie za wysokie ciśnienie jest gorsze, ale skrajnie niskie też niedobre, bo niby nic się nie dzieje, ale masz zanik energii życiowej. Jak w liceum łapałam dolne ciśnienie poniżej 50, to moja Mama poiła mnie łyżką koniaku, bo - jak mówiła - u niej na oddziale (była lekarzem) takie wartości są traktowane jako "zejściowe". My koniaku nie możemy, ale pij dużo i może jakieś lekkie ćwiczenia na poprawę krążenia by Ci pomogły?

Odnośnik do komentarza

Zubiczek, to ładny prezent dostałaś, wręcz Ci pozazdrościłam i zaczęłam sprawdzac czy u mnie w mieście jest jakaś prywatna klinika, gdzie mogę urodzić. No i jest, cena z jednej strony powala, a z drugiej strony myślałam, że to droższa impreza (7300) i tak się gryzę z myślami, bo ja to taki dusigrosz jestem, a M mówi, że mam rodzić prywatnie, bo na co nam te pieniądze jak właśnie nie na dzieci. I tak cały czas myślę co mam zrobić. Jedyne, co mnie przekonuje, to, że na pewno miałabym dostęp do znieczulenia ZO, a reszta to i tak jak wszędzie. Niby kasa nie zagwarantuje mi, że urodzę dziecko mniej czy bardziej grzeczne, a z drugiej może nikt by mi na porodówce nie dowalił tekstem, że za gruba jestem na zmierzenie miednicy. Nie wiem co zrobić. Te 7300 to dla mnie dużo pieniędzy, bo ciułamy na zmianę mieszkania na większe i wiadomo, że każdy grosz się przyda, a z drugiej strony to pewnie mój ostatni porod, więc co sobie będę żałować. Eh jeszcze mam chwilę czasu, żeby to przemyśleć.
Co do tych nowych standardów opieki to wszystko fajnie, tylko podejrzewam, że nie będzie komu egzekwowac tych praw itp. no i nie podoba mi się trochę wzmianka o karmieniu mam tylko za zgodą lekarza. Choć rozumiem o co moglo chodzić, bo często położne podają sztuczne mleko, mimo, że matka jest bardzo nastawiona na karmienie i tego chce, a tu jej odbierają możliwość i sami karmią. Ja np nie chce karmić piersią i tego jestem pewna i co w takim przypadku? Lekarz mnie zmusi do karmienia piersią, bo zakaże mi podać dziecku mm? No chyba, że na taką opcję psioczyć nie będą i dadzą mi spokój.
Jeść na porodówce nie mogłam, położne na szkołę rodzenia powiedziały, że nie można, bo jeśli w grę wchodzi cesarka, to lipa. A w ogóle to którąś z was tu pisała, że jedzenie i znieczulenie to niezbyt dobre połączenia, bo w konsekwencji możemy czuć się okropnie, mdłości itd.
Patrycja, współczuję pobytu w szpitalu, mam nadzieję, że już Ci lepiej i dobrze się czujesz. A musisz już leżec tam do rozwiązania czy Cię wypuszcza do domu?
Ja pakować się jeszcze nie pakuję, nie chce wywoływać wilka z lasu ;) spakuję się pewnie po nowym roku.
Wczoraj wzięłam się za porządki, bo podłogi wolały o pomstę do nieba. Z resztą... Wszystko wolało o pomstę do nieba, ale to nie sprząta nie to był mój bunt, bo wg M to w naszym mieszkaniu wszystko robi się samo. Samo się pierze, gotuje, sprząta, samo się kupuje w sklepie itd, czekałam aż się ruszy i posprząta cokolwiek, czekałam na moment, kiedy zacznie mu ten syf przeszkadzać, bo mi coraz ciężej sprzątać i robic to wszystko wokoło wszystkich. No nie doczekałam się, za to on się doczekał awantury :P i UMYŁ PODŁOGĘ :P może coś do niego dojdzie w końcu.
Za to mój młodszy gagatek przechodzi samego siebie i bije rekordy. 4:30 zawitał do nas i już nie spał. Jestem wykończona.

Odnośnik do komentarza

Z tymi standardami to będzie pewnie jak zawsze - wszystko zależy na jakich ludzi się trafi. Ale dobrze ze robią chociaż tyle, zawsze to krok do przodu. Przecież kiedyś było jeszcze gorzej.

Co do jedzenia w trakcie porodu to bym się nie nastawiała - wiadomo ze jak poród trwa kilkanaście godzin to co innego, ale te kilka to raczej każda wytrzyma. Ważne ze pic można i trzeba. A doładowanie się energia zostawiłabym już po porodzie, bo wtedy spada adrenalina i rzeczywiście organizm odczuwa zmęczenie.

https://www.suwaczki.com/tickers/17u96iyerr760asd.png
http://www.suwaczki.com/tickers/qb3c20mmhtsnfha6.png

Odnośnik do komentarza

Z mm mogę napisać z doświadczenia co było na Zaspie w szpitalu. Jak rodziłam już ponad 2 lata temu, mleko modyfikowane można było podać dziecku jedynie po wpisie do karty przez lekarza, tzn. lekarz przypisywał "dokarmianie" mm tak to nazwijmy.
Mój syn miał przerośnięte wędzidełko języka i nie potrafił ssać, a nawet złapać poprawnie sutka. Do tego złapał jakąś bakterie i zwyczajnie nawet nie budził się na karmienie. Mi bardzo pomogła pani od laktacji, która w nocy zadzwoniła do lekarza, że mały mocno zjechał z wagi i potrzebne mm, a potem pomagała z laktacji, żeby nie zanikał.
Jijana jak nie chcesz karmić, a nikt Ci nie pomoże jak u mnie przez przypadek w sumie, to zagadaj lekarza na obchodzie najlepiej ginekologa (oni jakoś bardziej przychylnie patrzą jak ktoś nie chce karmić niż pediatrzy) o tabletki na zasuszenie pokarmu. Wtedy od razu w Twojej karcie będzie wpisana informacja, że nie będziesz karmić i dziecko będzie dostawać mm. Przynajmniej dziewczyna, która ze mną leżała właśnie taką procedurę przeszła nie wiem czy tak będzie dalej można. Dodatkowo o ile od lekarzy złego słowa nie usłyszała, to od położnych bywało różnie.

Odnośnik do komentarza

Magda23lena ja takie niskie ciśnienie jak ty mam od zawsze. Zawsze też mam temperaturę ciała ponizej 35, 5
Na początku ciszy położna i lekarz trochę to przeżywali ale jak zobaczyli że na każdej wizycie mam właściwie takie same ciśnienie (niskie) to dali sobie spokój. Każą tylko na siebie uważać i jak czuje ze mi słabo to usiąść...
Teraz na wizycie miałam ciśnienie 104/96 i to już było mega wysokie w moim przypadku :D
Także to zależy też czasami od organizmu, chyba że wcześniej zawsze miałaś książkowe a teraz nagle spadło..

Odnośnik do komentarza

MagdaJ, "mam tak samo jak Ty, miasto moje a w nim...".... Czyli inaczej mówiąc, też rodziłam w szpitalu na zaspie, mój syn też dostał jakaś bakterię i nie budził się na jedzenie, przez co jechał z wagi i musiał jakiś antybiotyk przyjmować i spędziliśmy tam tydzień (Ty też?? :P pytanie pewnie retoryczne :D) i też zaczął dostawać mm. Dobra rada z tymi tabletkami, dzięki, nie słyszałam o tym, że tak można. Ja to bym właśnie tak chciała oznajmić im moja decyzję w sprawie karmienia, a oni żeby przyjęli taką informację spokojnie, bez komentarzy zbędnych. Nie chce tam jakiś awantur i niemiłych sytuacji :/
A czy do karty miałam wpisane, że dokarmiam, to pojęcia nie mam. Ale tu pomagały położne właśnie, bo to one pokazały co i jak i jak stymulować laktację (ja po prostu nie miałam pokarmu, temu to całe zamieszanie) i skąd brać mleko itd, położne z oddziału tam bez wyjątku wspominam bardzo miło ;) jedynie jakaś menda na porodówce mi się trafiła, ale cóż...

Odnośnik do komentarza

Jijana no oczywiscie, że tydzień spędziłam w szpitalu, antybiotyk też dostawał. Wkurzyło mnie tylko, że nawet w wypisie nie było napisane co to za bakteria, ani jaki antybiotyk. Z tego co mi lekarze powiedzieli to jakiś o szerokim spektrum, a nawet już teraz nie pamiętam czy chociaż podali nazwę antybiotyku. Z tego co wiem to nie tylko na Zaspie mieli w tym czasie takie problemy ale i w całym Trójmieście i okolicach, co 3 dziecko to łapało, albo i częściej.

Odnośnik do komentarza

Ja aż tak nie wnikalam w nazwę antybiotyku, mi powiedzieli, że przyczyną choroby/infekcji/bakterii czy co to za dziadostwo było, mogło być to, że będąc w ciąży sama byłam chora i brałam jakieś leki (już nie pamiętam czy to też antybiotyki czy nie, być może) i faktycznie przy wypisie nie napisali co to było.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...