Skocz do zawartości
Forum

bardzo proszę o pomoć Panią psycholog


Rekomendowane odpowiedzi

Dzień Dobry. Piszę do Pani ponieważ wcześniej już udzielałam się tutaj na jednym z forum i zawsze otrzymałam wsparcie i pomoc ze strony użytkowników jak i specjalistów dlatego ufam tutejszym specjalistą mimo, iż są Państwo tutaj online. Wstydzę się iść stacjonarnie do psychologa a czuje, że dzieje się ze mną coś nie dobrego. Dlatego opiszę wszystko i bardzo proszę o pomoc i poradę, ponieważ nie radzę już sobie.. nie potrafię normalnie funkcjonować jakbym nie była sobą, albo jakby były mnie dwie, dwie Kasie..
Gdy byłam jeszcze malutkim dzieckiem, mnie i moją mamę zostawił mój biologiczny tato. Mama ułożyła sobie życie na nowo - znalazła partnera, urodziła mi brata dwa lata młodszego o de mnie. Z początku było wszystko dobrze, szczęśliwa normalna rodzina, jednak gdy byłam w wieku 10 lat moja mama zaczęła strasznie kłócić się z ojczymem, bili się przy Nas, szarpali, kłócili, rzucali talerzami a my uciekaliśmy do babci. Dla ojczyma mój brat był okiem w głowie, mnie jednak zawsze poniewierał, bił.. wyzywał.. czułam się zawsze jakbym była gdzieś z boku jakbym nie należała do rodziny.. w końcu rodzice po jakimś dłuższym czasie się rozstali, ojczym zaczął pić, a mama zaczęła źle się prowadzać. Ojczym wyjechał za granice i nie było po nim śladu przez dłuższy okres czasu, mama w tym czasie jakby przestała się nami opiekować, chodziła z młodszymi dużo od siebie osobami na dyskoteki, sprowadzała różne towarzystwo do domu, osoby które praktycznie tyle co były pełnoletnie, a ja musiałam zajmować się bratem. Zabierała mnie kilka razy i moego brata i swoją koleżankę do swoich facetów na noc (jej koleżanka zawsze spała z Nami w pokoju jakby miała pilnować byśmy mamie i jej facetowi nie przeszkadzali, gdzie i tak było wszystko słychać - wiadomo o co chodzi). I znowu po jakimś dłuższym czasie mama oświadczyła że wyjeżdża z swoim nowym facetem za granice do Angli za pracą że Nas tam zabierze ale za jakiś czas a my mamy zostać z babcią, miałam wtedy już około 14 lat. Niestety nie wróciła, nie odezwała się już po dłuższym czasie dowiedziałam się że ma już dziecko z tym partnerem. Babcia by nas nie zabrali wtedy do domu dziecka brata chciała oddac ojczymowi a mnie mojemu biologicznemu ojcu jednak moj tato powiedział wtedy przy mnie ze nie chce problemu na głowę - czyli mnie. I tak pojechałam z bratem do ojczyma do Niemiec. Tam ojczym nie traktował mnie jak córkę, bardziej jako sprzątaczkę w domu, kucharke.. też wyzywał, bił.. uciekłam i zgłosiłam się do specjalnego osrodka (wtedy już chodziłam tam do szkoły i znałam komunikatywnie jezyk niemiecki), do ośrodka pomogła mi się zgłosić psycholog z tamtejszej szkoły gdy odkryła liczne siniaki na moim ciele.. w ośrodku nie miałam znajomych, były tam różne narodowości, nie chciałam nie potrafiłam z nikim nawiązać kontaktu, nie było tam źle, miałam ciepłe posiłki, dach nad głową ale czułam się strasznie sama gdy już miałam lat 16 poprosiłam że chce wracać do Polski do babci.. odesłali mnie, wsadzili do busa i wróciłam do babci.. wychowywała mnie babcia ale ze sama ie dawała rady finansowo nie ukończyłam szkoły i poszłam w wieku 18 lat do pracy, prawie wszystkie zarobione pieniążki oddawałam jej by miała nas dwie z czego utrzymać i wszystko opłacic. Nigdy nikomu dokładnie nie opowiadałam co przeszłam, przeżyłam ponieważ mam wrażenie że każdy by mnie uznał za nienormalną. Dziś mam partnera - narzeczonego, mam już synka który ma 11msc ale zyję jakby w dwóch światach, nie potrafię coraz częściej mówić prawdy, ukrywam problemy - od dzieciństwa tak mam ale się to nasila.. swój prawdziwy świat zostawiam tylko dla siebie, problemy, długi, smutki jakbym się bała to wyrzucić, mówić o tym, prosić o rade, pomoc partnera, najbliższych..duszę to wszystkow sobie a potem wybucham unosze się, szukam powodu do kłótni miedzy mna a partnerem by wyładować złość jaka we mnie tkwi.. a wszystkim na zwnątrz pokazuje swój drugi świat ten wymyślony udaje że jes wszystko wporządku, uśmiecham sie, często kłamie po to by wszyscy w koło byli szcześliwi i mysleli że wszystko jest tak jak ma być jakbym się bała że jak powiem prawde która np jest zła to mnie tez zostawią odejdą.. jakbym miała dwie twarze, maske na twarzy której bardzo chciałabym się pozbyć i w końcu być sobą.. zacząć się uśmiechać, dbać o siebie.. a zachowuje się tak jakby mi już było wszystko obojętne, czuję się przegrana, sama.. niby nie chce być sama ale wszystkich odpycham. Nie sypiam nocami, gdy jestem sama (narzeczony pracuje w delegacjach od poniedziałku do piątku go nie ma), duszę się w nocy ostatnio coraz częściej, nawet narzeczony zauważył że ostatnio jak jest w weekendy w domu to bardzo późno kładę się spac, chodze po domu, wychodzę na spacer gdy on spi.. a ja zamiast mu powiedzieć prawdę że mam problemy ze snem że boje się spac skłamałam że wyszłam do kuzyna bo kupił mi coś na stacji i mi podrzuci a ja byłam wyjść w jego strone..przez to wszystko też przestaje się między nami układać, sprzeczamy się, ale on ma racje w tym że jestem kłamliwa.. nie jest złym partnerem, jest owszem wybuchowy ale przemyśli i na drugi dzień mi pomaga jak coś się dzieje, wspiera, wiem że mnie kocha i że jestem dla niego całym światem ale jednak ja jakbym nie potrafiła jemu i nikomu zaufać, wole go okłamac niz powiedzieć prawdę i rozwiązać problem na bieżąco.. nie chcę go stracić, nie chcę by mój synek miał takie dzieciństwo jak ja bez ojca albo matki gdybyśmy się rozeszli.. ale nie potrafię by,c normalna. Gdy jestem sama a partner w delegacji w dzień jest jeszcze wszytsko wporządku bo jestem czymś zajęta a noca mam ochote krzyczeć płakać uderzać pięściami w ściane, uciec.. i to kłamanie które przychodzi mi tak łatwo, nie byłam wcześniej taka, już nie potrafie odróżnić świata rzeczywistego od tego który sama sobie gdzieś sobie w głowie buduje.. bardzo proszę o pomoc i poradę, nie mgę stracić synka i narzeczonego za bardzo ich kocham.. ale tez trudno mi wrócić do normalności do swiata rzeczywistego..

https://www.suwaczki.com/tickers/zrz63e5eirx1juuk.png

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie!

Bardzo dobrze, że po tylu latach nakładania masek i ukrywania prawdy postanowiła Pani w końcu napisać, czego rzeczywiście Pani doświadczyła i choć trochę zrzuciła Pani z siebie ten ciężar. Przez Internet niestety nie mam zbyt dużych możliwości, by pomóc, z czego mam nadzieję zdaje sobie Pani sprawę, ale najważniejsze, że jest Pani świadoma, że problem istnieje i że szuka dla siebie Pani pomocy. Tak naprawdę Pani problem jest złożony i wymaga kompleksowego działania. Ma Pani za sobą wiele ciężkich, wręcz traumatycznych przeżyć (odejście ojca od matki, przemoc ze strony ojczyma, potem wyjazd matki za granicę i porzucenie Was jako dzieci, konieczność podjęcia pracy, niemożność kontynuowania nauki itd.). Tak naprawdę swoimi trudnymi przeżyciami mogłaby Pani obdzielić niejedną osobę, a Panią dotknęło to wszystko naraz. Tutaj nie ma jednej złotej recepty, nie wystarczy łyknąć tabletki, by nagle wszystko stało się piękniejsze i łatwiejsze. Ma Pani pewne utrwalone schematy, w sposób nieświadomy, które sprawiają, że czuje się Pani nieszczęśliwa. Tuta potrzeba długoterminowej terapii, by przepracować różne problemy, poznać pewne mechanizmy. Zrobiła już Pani pierwszy krok - przyznała się Pani, że ma Pani problem (kiepska komunikacja z partnerem, problemy ze snem itd.). Proszę zrzucić maskę, że wszystko jest OK i udać się po pomoc. radziłabym poszukać jakiegoś dobrego psychoterapeuty. Jeśli nie stać Panią na prywatne wizyty, jest opcja terapii w ramach NFZ. Trzeba tylko się dobrze rozejrzeć. Wierzę, że znajdzie Pani odpowiedniego specjalistę, który Pani pomoże. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Bardzo dziękuję Pani za odpowiedź.. chciałam iść do jakiegoś terapeuty ale jak mam powiedzieć o tym wszystkim partnerowi by mnie w tym wspierał? Kiedyś pjak go poinformowałam, ze chce chodzić na terapie stwierdzil ze jestem nie normalna i wysmial.. jak mam mu powiedziec, wytłumaczyć że potrzebuję tej pomocy i pomocy jego przedewszystkim jego ciepła i wsparcia, ponownego zaufania, by dał mi białą karte, pomógł przez to przejść, byśmy przeszli przez to razem.. boje się sama.. nawet nie wiem jak zacząć taką rozmowę w cztery oczy twarzą w twarz.. nie potrafię tak się przed kimś otworzyć.. cały czas ten strach mnie blokuje :-( potrafie tylko wylewac wszystko szczerze w zeszyt i potem go niszczyć by nikt nie widział..

https://www.suwaczki.com/tickers/zrz63e5eirx1juuk.png

Odnośnik do komentarza
Gość Cyganka

Ja też zbieram się z pójściem na psychoterapię i chciałabym najpierw spróbować na nfz.

Ale terapeutka która przyjmowała na nfz już przestała :-( Ona była z gestald.

Koleżanka poleciła mi to podejście a dokładniej http://www.psychoterapia.pro ale nie wiem, czy można się dostać państwowo na taką terapię?

I czy dobra psychoterapia musi być długa?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...