Skocz do zawartości
Forum

Styczniówki 2018 :)


kiti

Rekomendowane odpowiedzi

MartaWu nie chce straszyć ale to twoje "niedługo" nastąpi szybciej niż myślisz. Kask to nie głupi pomysł, bo to wszystko tak szybko się dzieje, że czuję że tracę czujność nie wiem co może się wydarzyć. Bo w sumie jak raczkowała to też wszędzie poszła...
Dorisss ja również mocno trzymam kciuki i podziwiam bo ja nie mam odwagi przy tym moim łobuzie myśleć o drugim a co dopiero działać. ;-)

Odnośnik do komentarza
Gość IreneNiezalogowana

Teraz, to dopiero dzieciaczki robią postępy! Tyle zmian!

Podziwiam te z was, które chcą kolejnego dziecka. Ja podziękuję... W sumie na pierwsze zdecydował się mój mąż i właściwie mnie o zdanie nie zapytał...

Kask, to genialny pomysł (podobno takie mozna nabyć, dla raczkujących), ale mój mały narwaniec pewnie jednym ruchem by go sobie z głowy zdjął, jak zrywa wszelakiej masci sliniaki...

Słuchajcie, wybieramy się z mężem w góry. Spa opłacone, tylko nam się babcie pochorowały i nie ma z kim dziecka zostawić... Powiem wam, że jestem przerażona tym, że dziecko muszę ze sobą zabrać. Niby hotel dla rodzin z dziećmi, ale... Gdyby mi tylko pieniądze za rezerwację zwrócili, to bym nigdzie się nie wybierała z młodym. 6h podróży w 1 stronę. Nie mam pojęcia, jak my tam na miejscu temat ogarniemy. Pomijam fakt, że jedzie też moja przyjaciółka z mężem i mieliśmy się wszyscy wygrzać w saunie, wypocząć - korzystać z życia i przypomnieć sobie dawne beztroskie życie ... Mam obawy, że płacz syna będzie przeszkadzać innym gościom hotelu, że będzie ciężko opanować jego temperament w czasie obiadów... I jak wyparzać butelki?? Wiem, żę dzieci trzeba uczyć, jak się zachować, pokazywać różne miejsca, ale on jest zbyt mały na takie rzeczy. Ktoś coś doradzi, podpowie?

Odnośnik do komentarza

Irene ja bym na Twoim miejscu się tym nie przejmowała. To jest dziecko i ma prawo buntowac się przy np. obiedzie. Może znajomi pomogą Wam jak będziecie chcieli z mężem razem iść do sauny czy na masaż i młodego przypilnuja. Moja młoda w tym roku znoisla w aucie 2 wyprawy nad morze (czerwiec, wrzesień) 2 sumie to większość drogi przespala bo wyjezdzalismy w nocy koło 2. A butelki to polecam kupić mały czajnik elektryczny i gotować wodę. My tak zrobiliśmy. Mimo że w ośrodku był ogolno dostępny to kupiliśmy za 20 zm i bynajmniej mogłam wodę szybko podgrzać a nie latać po nocach.

Odnośnik do komentarza

Doriss trzymam kciuki!!!! Pozbyłam się dziecka do żłobka, a jak zobaczyłam dziś położną to znowu chciałabym takie maleństwo :) (trzecie !!!)- haha
Irene szczerze to relaksacja z dzieckiem - nie-bardzo :( !! Z mojej perspektywy to nie odpoczynek, o którym marzysz. Jak nie kupka, kaszka, zupka, mleczko, usypianie, przebieranie - non stop coś, nie wspominając o przyjemności zjedzenia przez siebie czegoś pysznego i napiciu się drinka:) - odpada (moja "Malutka" zaczyna krzyczeć jak siadam do jedzenia - moja mała dieta odchudzająca! ( 3 kg na plusie i trudności w zrzucaniu :( Też mamy wyjazdy rodzinne w góry i nad morze (po 550 km), ale wszyscy dobrze się bawili oprócz mnie..chociaż nie wyobrażam sobie wyjazdu bez dzieci, ze znajomymi (tak już mam)- wolę już nie jechać. Pierwszy wyjazd był kiedy Mordeczka mała miała 4 miesiące, ale stwierdzam, że było najlepiej, bo tylko cyc w ruchu i ciągłe karmienie, a teraz słoiczki, chrupeczki, krzyki (nie usiedzi na dupci). Ubieranie na cebulkę, zaraz karmienie, wieczorem kąpanie - dziękuję bardzo - w domu mam wszystko pod ręką. W nocy wszyscy smacznie śpią, a ja "na czuwaniu". Zbieramy się czasem na takie eskapady weekendowe, ale dla mnie to wyprawa! (nie daj boże coś zapomnę :/ Najlepsze wspomnienie to po przejechaniu 50 km - piękna kupa po szyję. Dobrze, że było ciepło (sierpień) i na trawniku pod lidlem przebrałam dziecko (woda z butelki, ciuchy do kosza) i dalej w drogę! Zdrowia dla Babć i jedź kochana !

Odnośnik do komentarza

Pola dziękuję.
Moja co prawda nie wyrosła z nosidełka ale jak tylko usiadła to kupiliśmy jej fotelik Joie 0-25 kg oczywiście montowany tylem. Młoda jeździ ze mną z przodu, bo jak nie śpi to bardzo marudzi. Ale jak tylko tatuś ma więcej wolnego to montujemy fotelik z tyłu i wtedy lepiej jak mąż ja ogarnia. W dłuższe trasy jest spokojna bo śpi. Najgorzej jak ma. Ja wkładać na 10 min jazdy. No ale siła wyższa. Tego się nie przeskoczy.

Odnośnik do komentarza
Gość IreneNiezalogowana

Pola! Gratuluję odwagi (wypady z dzieckiem), ja się na to jeszcze nie pisze. Byliśmy bez dzidzi (tak trochę ze mnie wyrodna, ale już pisałam, że na matkę się nie nadaję). Tęskniłam za nim, ale też się rewelacyjnie bawiłam.

Tym, które już planują kolejną ciążę też gratuluje odwagi, trochę zazdroszczę i trzymam kciuki. ;) ;D

Kupiliśmy fotelik Maxi-Cosi Tobi 9-18kg, bo nasz młodzieniec choć jeszcze próbuje dobić do tych 9 kg, to już na długość się nie mieścił (już prawie dorósł do rozm 80). Jeśli ktoś ma isofix w aucie, to polecam wydać trochę więcej i zakupić fotelik typowo pod isofix (łatwiej w nich zainstalować dziecko, z tego, co próbowaliśmy).

Dziewczyny, jak reagujecie, gdy wasze dziecko się przewróci i płacze z tego powodu? Co robicie/ mówicie, gdy uderzy się mocno, a co, gdy delikatnie?
Pytam, bo moja teściowa (i mąż czasami też) za każdym razem powtarza mu, że nic się nie stało, żeby przestał płakać. Gdy jej dzisiaj zwróciłam uwagę, to stwierdziła, że inaczej będzie biadolić i się użalać nad sobą...
Wkurza mnie to. To jak wmawianie komuś, że jest głodny, gdy ten ktoś czuje się syty... Normalnie miałam ochotę ją kopnąć i na jej 'ałaaaa' powiedzieć, żeby nie biadoliła nic się nie stało. Może jestem przewrażliwiona na punkcie wmawiania komukolwiek czegokolwiek, no ale... Przecież naszą naturalną reakcją na ból mniejszy lub większy jest to głupie 'ała" lub rzucanie mięsem. Dziecko nie potrafi, więc naturalny jest płacz. Gdy widzę, że upadek był niegroźny i bardziej się wystraszył, niż huknął, to staram się nie reagować, albo szybko odwrócić jego uwagę zabawką lub wygłupami. Gdy dalej płacze lub faktycznie wyrżnął, i płacze z całych sił, to go tulę i staram się uspokoić... Nie wiem, czy dobrze robię. Czuję, że tak byłoby wobec jego uczuć fair - trudno dyskutować z tym, że odczuwa ból. Sama jestem dosyć wrażliwą osobą, mam świadomość, że mogł "łapnąć" ten gen i nie chcę, by w przyszłości czuł się winny, że jest słabszy, coś go boli, choć wg innych nie powinno, czy też ogólnie nie spełnia oczekiwań otoczenia, bo ma inny charakter i wrażliwość. Rozumiecie, co mam na myśli?

Odnośnik do komentarza

Moja gdy uderzy się delikatnie staram się odwrócić jej uwagę wyglupami. Ale gdy rabnie porządnie a zdarza się to tule, masuje miejsce gdzie się uderzyła i mówię no już spokojnie jestem przy Tobie. Też nie wiem czy dobrze ale też mnie boli jak ona się uderzy. Teście strasznie reagują. Za każdym razem uważaj, bo się uderzysz, tam nie idź, bo się wywrocisz. Tego nie rób, tamtego nie rób. Nosz kur*a. Czasami ich uwagi mnie dobijaja. Z drugiej strony jak młoda czegoś nie będzie wiedzieć to się nie nauczy.

Odnośnik do komentarza

Irene uważam, że Twoja reakcja jest jak najbardziej naturalna. Też tak robię jak delikatnie się uderzy (czyli nie płacze) to udaje, że nie widzę albo odwracam uwagę. Natomiast jak bardzo się uderzy i zaczyna płakać to tak samo jak Ty tule i noszę. Nie udaje, że nic się nie stało. Jej płacz dzieli się na taki ze łzami i bez łez :-) bez oznacza np.nie sięgam, weź mnie na ręce itp. Ze łzami boli ją coś i zawsze wtedy jestem blisko.
Dzięki dziewczyny za odpowiedzi odnośnie fotelika.

Odnośnik do komentarza

Hej dziewczyny :) Ale mnie tu dawno nie było, ale ogarnięcie w domu, opieka nad małym a i jeszcze jestem w trakcie robienia kursu na prawo jazdy, więc trochę tego jest. A to prawko mnie strasznie stresuje. Mały jest przekochany. Biedny raz po razie przeszedł przeziębienie, a wczoraj jakaś wysypka na brzuszku i karku się przypałętała, zapewne od jakiegoś produktu,bo dużo nowego dostaje. Doriss życzę powodzenia i ślicznego drugiego dzidziusia, przede wszystkim bezproblemowej ciąży :) Ja też bym nie miała nic przeciwko drugiemu bobasowi,zawsze chciałam mieć trójkę, ale muszę iść do pracy. Mam zmartwienie najpierw ją znaleźć, bowiem poprzednią straciłam tuż przed tym jak się dowiedziałam o ciąży. Dosłownie po weekendzie majowym szłam jeszcze do pracy, parę dni później już pracy nie miałam, z tydzień minął i się okazało, że będzie dzidziuś. Życie jest drogie i z jednej pensji nie ujedziemy, a chcemy odkładać jeszcze na kupno działki. Dlatego, aż za bardzo się staram, aby na razie ciąży nie było. Nie chciałabym z drugiej strony dużej różnicy wieku między dziećmi...

Odnośnik do komentarza

Caroline z tego co pamiętam, Twój Kacperek dzisiaj obchodzi pierwsze urodzinki, mam nadzieję, że się nie pomyliłam ;) Dużo zdrówka dla niego :) Ten czas tak szybko leci, pamiętam jakby to wczoraj było jak napisałaś, że zostałaś mamusią a ja się swojego małego nie mogłam wtedy doczekać, a to już było cały rok temu!!!! I mój Józio już taki duży chłopak, 27.12 już 11 miesięcy skończy i już o jego roczku myślimy i planujemy ;)

Odnośnik do komentarza

Cześć Dziewczyny.
Caroline0887 ---> zdrówka dla Twojego Kacperka :)
U nas Zosia 4 grudnia ośmieliła się i zrobiła kilka kroczków. Wcześniej przy okazji imprezy mojego czterolatka wypożyczyła sobie pchaczek i popylała po całej sali zabaw:) Dzisiaj zrobiła 13 (liczyłam!:)) kroczków. Jeszcze nie ucieka na nóżkach. Za to ma cztery ręce :))) Broi patrząc w oczy i się wdzięcząc. Do tego konsekwentna okropnie i jak sobie coś wykombinuje, to po trupach normalnie do tego dąży :)
My roczek będziemy obchodzić 28 grudnia. Zęby 4 już od jakiegoś czasu i na razie spokój. Teraz jesteśmy wszyscy podziębieni. Średniak po antybiotyku, bo miał CRP 127... Na szczęście mała nie podłapała, ale za to ktoś doniósł wirusa i i ona i średniak i ja niedomagamy lekko. Na szczęście bez gorączki. Tylko ten katar męczy.
My na Wigilię do mojego Taty jedziemy, a gości będziemy mieć w pierwszy dzień Świąt. Robię bigos, sałatkę jarzynową, pewnie jakieś śledziki, piekę schab i trochę ciast. Generalnie bez specjalnej napinki :)

Odnośnik do komentarza

Józio ma 6 ząbków od dłuższego dłuższego czasu i nic więcej póki co się nie pojawia. Mały przeżywa chyba kryzys separacyjny, bo ledwo zniknę mu z zasięgu wzroku to się zaczyna histeria. Z jednej strony to miłe bo widać jak jest ze mną zżyty i widać jego miłość, ale z drugiej to nic nie idzie zrobić. Dziś pierwszy raz go posadzilismy w chodziku, wcześniej miał pchacza, ale za bardzo nie umiał z niego korzysta, a i tak myśleliśmy, że szybko zacznie chodzić, ale póki co nic. Dzisiaj byliśmy na wigilii u nas w parafii, a potem w katedrze na mszy i spotkaniu opłatkowym i Józio wzbudził zainteresowanie wielu osób, w tym nawet samego Prymasa . Dla mnie widać że to chłopak jak malowany a ludzie się często pytają czy to chłopiec czy dziewczynka, a dzisiaj już parę razy się pytali :-)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...