Skocz do zawartości
Forum

Wrześnióweczki 2016


olinek93

Rekomendowane odpowiedzi

Hej wrzesnioweczki 2016, nie wiem czy mnie jeszcze pamiętacie bo ostatni raz pisałam chyba jeszcze w październiku... ale jestem wierna czytelniczka tego forum:) cudowne macie dzieciaki te bardzo grzeczne, grzeczne i mniej grzeczne. Moj wrześniowy łobuz tez pokazuje na co go stać testuje moja cierpliwość... nie ukrywam ze czasami mam ochotę zamknąć się w piwnicy i wrócić za godzinę lub dwie... już od dawna zabieram się zeby do was napisać ale ciagle coś. To na początek się pochwale ze już niedługo moj syn będzie miał siostrę:) mamy termin na 11.07 ale nie wiem czy dam rade do niego dotrwać, ostatnio byłam przez weekend w szpitalu a tam okazało się za mam rozwarcie na 2/2,5 cm a powod pobytu był zupełnie inny. Było podejrzenie hipotrofii u małej ale została wykluczona. Tzn nie wiem co mam o tym myśleć szczerze mówiąc bo trzem lekarzom pomiar wyszed podobny a jednej p. Dr w normie i na jego podstawie zostałam wypisana do domu... kontrola za 10 dni trochę mnie meczy to czekanie bo nie wiem co tam się dzieje z moja kruszyna... i w ten weekend przeżyłam pierwsze rozstanie z moim synem, przepłakałam całe popołudnie, wieczór noc i jeszcze kilka razy później... straszne to dla mnie było, ta świadomość ze zostawiłam go z dnia na dzień. Pewnie byłoby mi łatwiej gdyby moj mąż był ale niestety jest od 7! miesięcy na misji. Monika jak ja Ci nieraz zazdrościłam ze Twój mąż po tych kilku tygodniach nieobecności wraca... wierze ze jest ci ciezko, zwłaszcza jak ma się niepokorne dziecko. To mnie i będą cudowne dni spędzone z super synem:) przeprasza ze nie odniosę się do wszystkich ale zaraz pewnie wstanie moj pierworodny:) trzeba zorganizować popołudnie w domu bo pada deszcz. Pozdrawiam Was wszystkie z osobna, fajnie ze po takim długim czasie i po powrotach z macierzyńskiego udaje się Wam coś napisać;)

Odnośnik do komentarza

Agarek gratulacje i szczęśliwego rozwiązania życzę :) No i czapki z głów za te 7 miesięcy bez męża.
Sevenka no niestety żurawina jest tak kwaśna, że bez dodatku cukru nie dałoby rady jej zjeść stąd taka ilość cukru. Ja podobnie jak Mila patrzę żeby w żurawinie było jak najmniej cukru ale i podzielam jej zdanie, że w lizakach też jest cukier więc z dwojga złego lepsza ta żurawina :)
Sevenka udanej imprezki życzę, a dla Oleńki miło spędzonego wieczoru z babcią, dziewczyny na pewno sobie świetnie poradzą.
Co do żłobka to Ada wróciła po miesięcznej przerwie i codziennie rano jest nieswoja, co prawda nie płacze jak ją oddaje ale później już popłakuje, a jak ją odbieram to tak płacze, że słyszę ją przez zamknięte drzwi :(
Ja dzisiaj mam za sobą kolejny dzień sprzątania w szafach, tym razem poszły w ruch dokumenty - jejku ile się nazbierało niepotrzebnych papierów. Ogólnie jak się zabrałam za sprzątanie po 9-tej to skończyłam przed 13-stą. Szybko zrobiłam obiad i o 14:30 po młodą do żłobka. Czas tak szybko ucieka na urlopie, tym bardziej, że praktycznie cały tydzień coś robiłam albo sprzątałam. Jutro tez mamy kilka spraw do załatwienia, później weekend i od poniedziałku znowu do pracy.

Odnośnik do komentarza
Gość Szczęściaraaaa

Agarek rewelacja! Ogromne gratulacje. Jestem pod wrażeniem że dajesz radę i to jeszcze w zaawansowanej ciąży.

Cukier w żurawinie?? Ja pierdziu też żyłam w blogiej nieświadomości.

Sevenka u nas weselicho w lipcu i ten sam schemat co u Was. Nie wiem co to będzie. Będę jeździć w nocy najwyżej bo nie będziemy daleko.

Mam znowu zapalenie piersi... sialalalalal Chyba czas iść do lekarza. U nas dziś 34 Stopnie w cieniu a jutro ma być 14 więc czekamy na nocny Armagedon.

Odnośnik do komentarza

Agarek gratuluje. Pochwal się jakie imię wybrałaś dla księżniczki? ;)
O tym cukrze w żurawinie to akurat wiedziałam. Ginekolog chciał żebym podjadała ją w ciąży ze względu na problemy z układem moczowym, ale przez cukrzycę musiał się z tego wycofać ;)
Alilu też uważam że to nie fair z tym zasuwającym czasem na urlopie :D
Szczęściara ojej ale się uczepiło.
U nas już jest chłodniej. Obyło się bez spektakularnych burz ;) trochę popadało. Najlepsze, że szłam po Gosię to wiał ciepły wiatr a jak z nią wyszłam ze żłobka to taki chłód że szok. Do tego mega wiało aż piachem sypało.
Dobranoc :*

iv098u698jhjb01j.png

Odnośnik do komentarza

Hejka:)
Agarek,gratulacje:)))) I wielki podziw,że tak świetnie dajesz radę:))))
Później napiszę coś więcej,a teraz tylko tyle,że właśnie córka R. wpadla do domu ze świadectwem dumna i blada,oczywiście oceny ma lepsze od mojej córki. Płakać mi się chce. Moja,żeby zdać jako tako musiała się naprawdę nagimnastykować,a tu R. zapłaci dwie stówki na miesiąc i szczęśliwy,bo córka taka zdolna. Oczywiście był też komentarz,że maturę zda na pewno,bo jak ją do tej szkoły przepisywał,to już usłyszał od pani dyrektor,niecb tylko chodzi to zda... Przykre,ale takie życie:(
Miłego dnia:)

http://fajnamama.pl/suwaczki/4iorh3a.png

Odnośnik do komentarza

Mila olej wariatkę. Ja tez nie byłabym pewna co do matury. Prace są kodowane. Zresztą samo zdanie to nie wszystko :) A oceny, kto za 10 lat będzie patrzył czy się miało 5 z polaka czy 3 :) I tak jak Imbir mówi idź z Igim i córką na lody, ew ciasto. Z tej okazji nawet Iguś może dostać dyspensę na słodkie :)
Sevenka udanej imprezki dziś :) i żeby Olcia ładnie współpracowała z babcią :)
Szcześciara jak piersi?
Monikae co u Was? Jak kręgosłup?
Powiem Wam, że przez Was zamówiłam Gosi Pucia i te książki z magnesami. Normalnie wariatka i to wzięłam od razu 3 cześci Pucia bo po co się rozdrabniać. Do tego ciągle mnie kuszą wyprzedaże. Już chyba są wszędzie.
Dobrego dnia :*

iv098u698jhjb01j.png

Odnośnik do komentarza

Jezeli chodzi o pomoc to pierwszy trymestr spędziłam sama, bo mąż caly czas na wyjazdach związanych z misja... nasze rodziny mieszkają bardzo daleko teście 650 km a rodzice 830 km od nas... w styczniu przyjechała moja mam i miała pomoc w opiece i codziennym życiu. Wiecie nie chce żebyście pomyślały ze jestem niewdzięczna córka ale często miałam ochotę ja spakować i odesłać do domu. Tyle nocy co przepłakałam to moje. Po przyjeździe mojej mamy moje życie się nie zmieniło, nadal zajmowałam się dzieckiem, chodziliśmy na spacery, sprzątałam, prałam, prasowałam, na zmianę gotowalysmy jeden z plusów sytuacji. I to ze mogłam spokojnie jechac na wizyte do lekarza to był największy plus. Bo niestety zajmowało mi to sporo czasu, do lekarza miałam 40 km w jedna stronę... z nadejściem wiosny zaczęły się regularne wizyty na działce bo przecież trzeba ogród posiac itd. Miałam serdecznie dosc tego wszystkiego, błagałam męża zeby wrócił. Codziennie w nocy zastanawiałam się kiedy moje zmęczenie osiągnie sam szczyt.... niestety bywało tak ze przez to wszystko wyładowywalam się na dziecku frustracja, niemoc i wszystko inne. Pozniej płacz ze moje dziecko nie zasługuje na takie traktowanie i ze jestem zła matka... A co moja mama na to? Albo siedziała na kanapie z sudoku w ręce albo z tel. oglądając filmiki na yt a jak ktoś dzwonił to mówiła ze ona tak strasznie się tu nudzi i nie ma co robić, bo co mozna robić w bloku???? Wszystko się samo robi.... oj długo by opowiadać. Moj pobyt w szpitalu dał jej trochę do myślenie ale nie na długo, wszystko wróciło na swoje tory. Jutro wraca moj mąż i mam nadzieje ze jeszcze trochę mała zechce posiedzieć w brzuszku mamy to może trochę nabiorę siły.... imienia nie mamy tzn jest kilka opcji ale jak mi się coś podoba to mężowi nie i na odwrót... rozpisałam się jak głupia...

Odnośnik do komentarza

Brak czasu mnie złapał, chyba nie pamiętam połowy rzeczy, o jakich pisałyście, więc wybaczcie, że nie każdej odpiszę :)

Dziś zakończenie roku szkolnego i jako mama pękam z dumy :))
no syn to sam z siebie jest z tych bardzo sumiennych i zdolnych. Średnia 5,25.
Córka ma mozliwości, ale głowa w chmurach... czasami muszę jej przypomnieć, że szkoła to jej obowiązek i wtedy dostaje galopu, a gdyby sama tak pilnowała siebie jak syn, to pewnie nie miałaby 5,16 a więcej, bo zawaliła z matmy i dostała 3 i trochę z polskiego bo ma 4. A już języki obce oba celujące....

U nas w domu zasada, że tylko średnia na czerwony pasek jest biletem zimą na wyjazd na narty, a latem na zagraniczny wyjazd z nami.
Oczywiście i tak byśmy ich zabrali, ale zdecydowanie lepiej pracują z takim przekonaniem, ze muszę zasłużyć na dodatkowe atrakcje... jak premia w pracy :))) w każdym domu tą premią może być co innego, uważam, że skoro nas dorosłych premie motywują, to na dzieci tez to działa. U nas się sprawdza.

Niby średnia to nic istotnego. najbardziej istotne jest jak sobie potem dziecko będzie w zyciu radzić. Nie traktujemy osiagania wysokich not jako jakość samą w sobie; jednak próby podnoszenia not uczą ambicji, dążenia do celu - to sie jednak przydaje w dorosłym zyciu.
Natomiast skoro wiem, ze córka nie jarzy matmy to jej 3 przyjmuję do wiadomości i juz :)) przeciez robią tyle, ile sa w stanie.

Mila_mi
chore te dziwne współzawodnictwo córki R, a jeszcze bardziej głupawe, że w sumie on w tym uczestniczy. Olej to, ciesz sie z wyników prac córki, bądź z niej dumna - jej wyniki są prawdziwe, a nie udawane za opłatę....

tak, tak, super być mamą, także dojrzałą :)) tez tak myslę. siedziałabym odłogiem, a tak musze biegać za maluchem. jednak to odmładza, poza tym dzieciaczki daja jakiegoś kopa.

Alilu
dobrze, ze wypoczeliście :)
wakacje z dzieckiem to jednak mniej wakacyjne bywają... tak juz jest. Ale są inne radości :)))
Nie chcę już teraz sie rozpisywac, ale sporo podrózujemy z dziećmi i wiele przypadków nas spotykało :) może kiedys opiszę.
jednak uważam, że w sumie maluchy lepiej sobie radzą w podróżach niż my, dorosli :)

aaa... i mam taką zasadę, ze jak na wakacjach nie chcą jeść, to im odpuszczam. inne miejsce, wiele nowości... po powrocie się unormuje. a tam szkoda nerwów i naszych i maluchów. co z tego, ze bedzie na suchych bułkach czy jogurcie. przezyje przecież, a po tygodniu nie zrobi to jakichs spustoszeń :)

Jak piszesz z telefonu, to często uzywanie emotikonów powoduje obcinanie postów. U mnie tak jest, dlatego uzywam takich starodawnych ze znaków interpunkcyjnych :)

Jeszcze nie zaczęłam urlopu, a juz sie boję ze za szybko sie skończy... :)))) zawsze tak jest....

Byłam w Bułgarii dawno temu, w Varnie - mnie naprawde urzekła. Fascynowała mnie roslinnośc, te piękne cerkwie, a Nessebrr urzekający. Klimat jak wyspairska Grecja trochę. Byłam bardzo młoda, ale te wrażenia do tej pory pamietam.

Nawet jak jeździmy z dziećmi, to i tak jakas doza zwiedzania jest. Bierzemy all inc, bo tak łatwiej z maluchami, ale i tak ruszamy na wycieczki. Tam gdzie można towypozyczamy samochód, a gdzie nie - to wykupujemy zorganizowane wycieczki. Lubię poczuc lokalny klimat, jedzenie, zapachy, krajobrazy.

Agarek
nie znam Cię, bbo jeste tu od niedawna, ale szacun za takie trudy - w sumie trochę takie samotne rodzicielstwo, najbliższa ososba daleko.... Bywa pewnie Ci bardzo trudno, ale dzielna z Ciebie kobieta :) jak i Monikae :)
Przyznam, że tez takie zachowanie mamy by mnie zawiodło, ale pewni ona nie potrafiła sie zaadoptowac w Twoim domu. Jednak zawsze będziesz miała te satysfakcję, że w sumie sama sobie poradziłaś, to ważne -nie będziesz musiała być tez nikomu wdzięczna, to czasami dobre :))
Mi nikt nie pomaga, w sumie sami z mężem wychowujemy dzeci - łatwiej, bo razem, ale jak wiadomo - większość obowiązków i tak na mojej głowie. Ale nie musze nikomu dziękować.
A widzę, jak często pokłonów wdzięczności oczekuje moja teściowa od sióstr męża, którym praktycznie wychowywała dzieci. A jakie niefajne nawyki im "sprzedawała"... Wolę wychowywać dzieci sama....
także wszystko ma lepsze i gorsze strony :)))

Sevenka
mama nadzieję, że wybawiliście się na weselu :))

Szczęściara
u nas syn odessał sie sam, a córka i najmłodszy - podczas mojego wyjazdu. Fakt, że to juz była koncówka kp, nie wyjechałam po to, aby odstawic, tylko w ramach naszego małżeńskiego rytuału, że tydzień w roku poświęcamy tylko nam. jednak dzieci przechodziły to gładko, mam wrażenie, że najtrudniej odstawić ssaka jak mama jest obok :) zazwyczaj, bo też tu różnie bywa.

a co do fotelika, to żadne z moich dzieci nie tolerowało jazdy tyłem. Przodem jezdzą bez problemu. Nie walczę z tym...

Pucio ma w sobie element działania, moj w pewnym momencie non stop nam go przynosił do czytania. Inne książeczki leżały odłogiem.

Alimak, powodzenia!!

oj, ale się rozpisałam... idę po jakies prochy, znieczulenie mi schodzi, a dziś miałam usuwany ząb... kolejny mi najmłodszy "zeżarł"... ech....

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Hejka:)
Alilu,pocieszę Cię,że ja dziś też się napisałam,skopiowałam nawet,żeby później dokończyć,teraz wchodzę zadowolona,a ja mam link skopiowany do jakiejś strony i cały post poszedl w cholerę,a tak się natrudziłam.
Od nowa. Nie powinnam była dzisiaj wychodzić z domu. Jechaliśmy dzisiaj po prezent na Dzień Ojca dla R. na drugi koniec miasta,bo maiałam rezerwację w sklepie. Idę szybkim (nawet bardzo) krokiem na przystanek i nagle koło mi się zblokowało,wózek stanął w pionie dęba i przewrócił mi się dzieckiem do chodnika. Ja próbując ratować sytuację przechylilam się do przodu,żeby złapać rączkę wózka i sama jeszcze zwaliłam się na wózek jak długa. Dziękuję Bogu,że dziecko było przypięte,nie chcę nawet myśleć,co by się stało,gdyby nie był przypięty. Skończyło się na strachu i narzeka czasem wna jedną rączkę,chyba zamortyzował nią upadek,ale nie jest ani spuchnięta,ani obtarta,wygląda,że obił nadgarstek. Powiem Wam,dramat,cały dzień przeżywam ten koszmar. No i mam mega stresa,czy nic mu się na pewno nie stało.
Pojechaliśmy tramwajem,mały zadowolony,mówię wysiądziemy przystanek wcześniej,przejdziemy parkiem.,taki piękny,zabytkowy,lipy kwitną... Wysiadamy pod wiaduktem,patrzę pod górę,schody jak okiem sięgnął,ok,wózek lekki,dziecko drobne,zapitalam pod górę. Najlepsze,że tam jest wielkie,dwupoziomowe to wejście,teraz trzeba zejść w dół,mówię,ooooo,tego się nie spodziewałam,jest zjazd dla wózków,przepraszam,ale kurwa,czegoś takiego się nie spodziewałam i nie widziałam nigdy w życiu,zjazd pod kątem 45 stopni,wąski,krzywy i pośrodku dziura na studzienkę!!! Zrobilam zdjęcie,musicie to zobaczyć:) Jakbym zjechała tym zjazdem to nasz przewrót wózkiem w przód i mój orzeł na wózek to pikuś. No nic,wózek zniosłam,wniosłam,wynurzamy się z tego absurdalnego przejścia podziemnego,uderzamy w park,a tam... kuźwa,alejki kładą z kostki,doły,góry,jakieś sznurki porozciągane,wszystko porozwalane i piach po kostki wszędzie. Ale idę,a raczej pół parku niosłam wózek z dzieckiem,ku uciesze parkowych pijaczków,hops w jedną,hops w drugą. Pół parku wąchałam te lipy,ale moje,przepraszam,wkurwienie nie pozwoliło mi się delektować chwilą,czekałam tylko co jeszcze?????????
Udało nam się szczęśliwie dotrzeć z prezentem do domu,po drodze na przystanek powrotny (inną drogą) nabluźniłam się sama do siebie jak Adaś Miałczyński w Dniu Świra,wsiadam do tramwaju,no tak ,oczywiście na miejscu dla wózków stoją dwie baby i ani rusz,w końcu jedna się trochę przesunęła,odwraca się i pyta,zmieści się pani,a to moja dobra koleżanka:) Głupawo pochichrałyśmy,pogadałyśmy i tyle. Cała wyprawa odbyła się w wielkiej tajemnicy przed R.,więc nie mogłam mu powiedzieć o wszystkich swoich przygodach,oprócz naszego strasznego wypadku. Tak więc moje przygody sprawiły,że faktycznie olałam chorą sytuację z tą szkolną konkurencją,kupiłam jednej i drugiej po dużej czekoladzie z okazji zakończenia roku szkolnego i wsio. Pomijam,że świadectwa córki nie widziałam,bo pani wpisała całej klasie,że skończyli 3-cią,a nie 2-gą,więc idzie po odbiór po weekendzie. No chyba,że nie zdała,a świadectwo gnije już zakopane pod jabłonką:)
Fotelik okazał się strzałem w dziesiątkę,fakt,że mieliśmy tylko kilka kótkich tras do tej pory,ale jest dobrze:)))
Przepraszam,że nie odniosę się do Waszych wpisów,ale ten dzień dał mi tak w kość,że nie dam rady.
Spokojnej nocy:)

monthly_2018_06/wrzesnioweczki-2016_67989.jpg

http://fajnamama.pl/suwaczki/4iorh3a.png

Odnośnik do komentarza

No mila_mi, ja to bym do zarządu dróg miasta to zdjęcie wysłała, no ku....mać jak takie podjazdy można budować, kto z nadzoru to odebrał?! Polska nigdy nie będzie normalnym krajem#!
Sevenka jak po weselu? My mamy wesele dzisiaj, właśnie siedzę u fryzjera:) młody pierwszy raz zostaje z teściową na noc, co tam na nic, pierwszy raz zostaje z teściową na dłużej niz 3 godziny, ciekawe jak sobie dadzą radę. Ja oczywiście mam już stresa, dodatkowo jestem przybita bo młody wstał mi z kaszlem, nie mam pojęcia od czego, wczoraj był zdrowiutenki, nic kompletnie mu nie było a dziś taki kaszel brzydki...ehhh, i to krtan:/ zrobiłam mu juz inhalacje, dałam syrop islandzki, psiknelam w gardło, co więcej zrobić? Gorączki nie ma, humor ok, ale gardzi jedzeniem.
I tak to rodzice mogą coś planować.
Agarek, brawo dla Ciebie, dużo zdrówka i siły i powodzenia na rozwiązanie życzę.
Ja mam dziewczynę na osiedlu która ma córeczkę z grudnia 2016 i teraz w lipcu rodzi drugą, też jest trochę przerazona jak sobie z dwójką poradzi ale przecież wszystkie matki to superbohaterki! Damy radę
Co do książek to my pucia mamy już od dawna i rzeczywiście to super książka, Olek kojarzy dużo sytuacji z tej książki, np mówię żeby czegoś nie dotykam bo będzie brudny de, o on ze hau hau fe, a tam jest scenka że pierś po kaluzach chodzi i jest fe;) i takie tam
Jeśli wasze dzieci lubią samochody to polecam Jeszce "opowiem ci mamo co robią auta", u nas to hit
Nie wiem co tam jeszcze więc życzę miłego dnia!

Odnośnik do komentarza

Szczesciara mam do Ciebie temat;) O ile dobrze pamietam byliscie na termach Maciusiem , polecasz? My wybieramy sie pierwszy raz i zielona jestem bo wczesniej na baseny nie chodzilismy z mloda. co sie przyda? kólko? generalnie byliscie w strefie dla dzieci tylko?a i jak dlugo na wejscie przenaczyc? ja wiem ze kazdy ustala indywidualnie ale podpowiedz mile widziana;) wstepnie planujemy jechac do Białki.

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wqdf9hz10jjtap.png

Odnośnik do komentarza
Gość Szczęściaraaaa

W Chochołowie jest rewelacyjnie. My jeździmy w tygodniu bo jest dużo mniej ludzi. W weekend znacznie więcej. W tygodniu nigdy w kolejce nie staliśmy. Kółko koniecznie. Jesteśmy z Maćkiem i w strefie dla dzieci i w dużych basenach. W Chochołowie można też za darmo wypożyczyć wózek w którym Kurczak śpi. Przyda się szlafrok albo dodatkowy ręcznik. Nie wiem jak w Białce a Chochołowie szatnie są piętro niżej i po prysznicu trzeba kawałek przejść więc wtedy zakładamy szlafroki. Do plecaka pakujemy pampersy picie, smoczka jak był mały, wszelkie tskie potrzebne rzeczy i mamy to wszystko przy sobie.

Odnośnik do komentarza

Hejka:)
Po wczorajszym wypadku mam dwa wielkie siniory na piszczelach,ośka między kółkami mnie podcięła:( Noce u nas bardzo kiepskie od kilku dni,nie wiem o co chodzi,ale o godzinie 11 moje dziecko już ma drzemkę,a przed dwudziestą jest dętka. Zaczynamy chyba bunt dwulatka:( Raz dziennie musi być histeria,a obawa,kiedy dziecku odwali zostaje na cały dzień:) Poza tym złote dziecko,hihi:)))
Kupiliśmy tacie golarkę,a raczej odkupiliśmy,bo ostatnio podczas mycia zębów nam upadla,coś się tam uszkodziło i hałasowała jak traktor. Tatuś wniebowzięty.
Szczęściara,jak Twoja pierś? Szałwia mi bardzo pomogła przy nawale,faktycznie znacznie obniża laktację,może spróbuj najpierw wypić kilka razy dziennie? Quarolina,u nas samoodstawienie nastąpi... jak dziecko pierwszy raz na kolonie wyjedzie na dwa tygodnie:)))) Na razie nie planujemy,bo im więcej planów i spiny tym większa dupa z tego:)
Peonia,ale orły z Twoich dzieciaków:) Moja już dawno stracila wenę do nauki:) Jakbym siebie widziała lata temu:) W podstawówce oceny i zapał super,w liceum zmiana priorytetów i ostry zjazd:) Teraz czekamy na maturę i studia,mam nadzieję,że nie zechce 'odpocząć' rok lub dwa,bo skończy jak ja,średnie ogólne,czyli wielkie nic:( Patrząc z perspektywy czasu lepiej bym zrobiła idąc do gastronomika do zawodówki,miałabym zawód i robiłabym co lubię:)
Alimak,udanej zabawy i koniecznie daj znać,jak młody dał radę z babcią:) Pewnie wszystko będzie super,a człowiek zawsze tworzy jakieś wizje na zapas:)
Quarolina,też miałam pokusę z tym zestawem Pucia,ale czekam na kaskę i mam czas na urealnienie potrzeb,więc z dnia na dzień emocje skutecznie opadają:) Książeczki z magnesami są super,oglądałam,tyle,że u nas po tygodniu zostałaby sama książeczka,póĺ magnesów by zginęło,a pół pożarłby pies:) Kupilam ostatnio puzzle czuczu zwierzątka z dwóch elementów i połowy już nie ma,a ja tylko chodzę i szukam. Ostatnio młody dostał piękne figurki zwierząt od znajomego R.,który pracuje w hurtowni zabawek. Takie jak w niektórych rossmannach mają,mini realne zwierzęta,ale jeszcze ładniejsze. Pies tak polował,że napierw zostały pożarte nogi pumie i tygrysowi,a potem pożarła ogon i nogi żyrafie. Z sześciu zostałh nam trzy:( A jak kupiłam gumowe zabawki do wanny,to stacjonowała dwa dni pod drzwiami do łazienki:) Pies myśliwski,kurde:)
Miłego dnia:)

http://fajnamama.pl/suwaczki/4iorh3a.png

Odnośnik do komentarza

Mila
Współczuję wypadków wczorajszego dnia, pewnie i strachu i nerwów się najadłaś. Ok, że mimo wszystko dobrze się skończyło :-))

Ten "zjazd" to relikt minonych lat rodem z PRL, od wielu lat takich nie wolno robić, ale jeszcze gdzieś stare są bo np remontu schodów od lat nie było... Masakra.

Dobrze, że w ogóle przez ten park przejść mogłaś. U nas zamykają cały obszar takiego parku na czas remontu... Ma to lepsze i gorsze strony.
Z tego co wiem, to Łódź zaczyna inwestycje w zieleni parkowej, więc jeszcze wiele takich sytuacji Cię czeka.

Masz rację, sam ogólniak to mało, ale z drugiej strony ciężko wybrać zawod w wieku 14 czy 15 lat. Łatwo sie pomylić, a po zawodówce jednak często potem trudno coś innego robić. Mam kolegę, którego rodzice na siłę wysłali do budowlanki. Uciekł w tajemnicy do liceum i skończył potem handel zagraniczny. Inny po technikum samochodowym ukończył prawo, wiele mu potem na studiach brakowało z wiedzy ogólnej. Trudno czasami o receptę jaka szkoła będzie ok.
A moja szwagierka utknęła w handlówce zawodowej i cale życie pluje sobie w brodę, że wtedy jej sie nie chciało choć matury zrobić. A w domu mam jeszcze inny przykład:-)) mój ślubny poszedł do technikum, jednak rodzice tego nie doceniali i gonili go do roboty fizycznej... Spadł do zawodówki, jednak zaparł się i potem skończył technikum, a potem architekturę. Pracuje w zawodzie wiele lat i fajne rzeczy robi :-)) a jednocześnie mam w domu hydraulika w razie "w" :-)))
Zresztą sama też okrężną drogą do swego zawodu musiałam dojść, bo rodzice jak mogli odciągali mnie od ogrodnictwa, a po podstawówce właśnie to do technikum ogrodniczego iść chciałam... I tak w efekcie po jednych studiach drugie robiłam.... Więc swoim dzieciom nie będę narzucać wyboru szkół, mogę tylko pomóc w zastanawianiu się nad wyborem....

A nie myślałaś moze o jakimś dokształcaniu, pewnie są jakieś kursy gdzie możesz zdobyć tytuł czeladnika czy potem więcej i pracować w gastronomii, tak jak lubisz? Zresztą pewnie z Twoimi talentami kulinarnymi i bez tych tytułów znalazłabyś sobie pracę tego typu. A najlepiej jakbyś tworzyła jakiś blog, bo bardzo fajnie piszesz:-)) podobno można na tym pieniądze zarobić, pewnie super byś sobie poradziła i mogłabyś dalej zajmować się Igorkiem.

A co do książek, puzzli itp... Jak Mila u Ciebie wszystko co drobne to się gubi i do tego nie wzbudza super zainteresowania niestety ... Książki tylko Pucio i Uwaga to niebezpieczne. A najlepsze zabawki to mop, miotła i odkurzacz... Co z niego wyrośnie....

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...