Skocz do zawartości
Forum

Czy jesteście za likwidacją gimnazjów?


Rekomendowane odpowiedzi

Ja jestem przeciw. Uważam, że te szkoły dobrze funkcjonują. Ich likwidacja wpłynie na reformy na pozostałych etapach edukacyjnych, co będzie oznaczało chaos. Poza tym to przełoży się na wzrost bezrobocia. Już teraz wielu nauczycieli pracuje w kilku szkołach, a klasy są coraz bardziej liczne. Poza tym - jest duża przepaść pomiędzy 7 i 13-latkami.

Odnośnik do komentarza

Cóż, wypowiedziałyśmy się, ale likwidacja gimnazjów jest w toku. Jak na razie uważam, że ta reforma jest po łebkach, nieprzystosowana kompletnie:
1. nie znamy podręczników ani podstawy programowej.
2. nie wiadomo, czy 7 klasa będzie miała inny program nauczania, niż 1 gimnazjum - jeśli miałaby być sensowna reforma, to powinna mieć
3. podstawa programowa powinna być zmieniona od 4 klasy, a nie dzieci idą starym programem nauczania, gdzie nie ma chociażby biologi i geografii a jest przyroda, i co z tym zrobią? W 7 klasie cudownie wskoczy biologia czy zostanie dziwna przyroda?
4. są podstawówki co nie mają miejsca na dzieci, mają już nauczanie w systemie dwuzmianowym, jak do tego dojdą kolejne roczniki. to będzie masakra.
5. Spotkanie się 6 latków i 14 latków w jednym budynku o Boże, to dopiero będzie masakra ;)

Ciekawe, czy wyborcy będą zadowoleni z takiej szybkiej, bez wyważenia reformy. Pani minister chyba zachłysnęła się gratulacjami na początku, a nie przemyślała, jak ciężkie to zadanie ;)

Odnośnik do komentarza

Byłabym za likwidacją, gdyby Polska miała poprawnie i szczegolowo opracowany plan przejscia, a nie takie pitu-pitu, ze nie wiadomo do konca, co z ksiazkami, co z wymaganiami i programem. Dzieci z lat przejsciowych beda jak zwykle zreszta pokrzywdzone eksperymentem. A potem zmieni sie rzad iz now wroca gimnazja. Tak samo bylo z mundurkami, za ktrymi nigdy nie bylam.

Odnośnik do komentarza

Nie sądzę, że kolejny rząd porwie się znowu na reformę szkolnictwa, bo ona kosztuje majątek (a dziura w budżecie już jest kolosalna). Już nie sądzę, że mamy na wyposażenie armii i pewnie dlatego zrywamy negocjacje.

A co do reformy szkolnictwa to nie mogę zrozumieć, jak kobieta, która była nauczycielką (mówię o naszej minister), może zrobić taką reformę, że obecna pierwsza gimnazjum i obecna 6 klasa mają się za 3 lata spotkać jako jeden rocznik w liceum!? Dla mnie to jakaś totalna paranoja! Słyszeliście o tym stukniętym pomyśle reformowania edukacji naszych dzieci?

Powstanie jeden ogromy rocznik liczący około 700tysięcy uczniów - dla porównania, największe wyże w historii, gdzie klasy liczyły ponad 40 osób i nie mieściliśmy się, i potem na rynku pracy było totalne dno, liczyły około 600tyś osób! A tu ma być ponad 100tyś więcej!

To ładną przyszłość gotują naszym dzieciom, ciekawe czy wyborcy ich pozytywnie ocenią ;)

Odnośnik do komentarza

Es_ze, no ja słyszałam, bo te dane podawałam w innym wątku ;)
Napisałam ostatnio maila do MEN z zapytaniem właśnie w tej sprawie, jak chcą rozwiązać tę kumulację dwóch 2 roczników, która nastąpi za 3 lata. I parę innych pytań związanych z programem itp. też zadałam. Ciekawa jestem co i czy odpiszą, choć prawdę mówiąc nie spodziewam się, żeby mi wysłali maila. Ja natomiast miałam taką potrzebę, żeby Górze zadać te pytania, niech widzą, że lud nurtują takie pytania.

Odnośnik do komentarza

Dziubala
Es_ze, no ja słyszałam, bo te dane podawałam w innym wątku ;)
Napisałam ostatnio maila do MEN z zapytaniem właśnie w tej sprawie, jak chcą rozwiązać tę kumulację dwóch 2 roczników, która nastąpi za 3 lata. I parę innych pytań związanych z programem itp. też zadałam. Ciekawa jestem co i czy odpiszą, choć prawdę mówiąc nie spodziewam się, żeby mi wysłali maila. Ja natomiast miałam taką potrzebę, żeby Górze zadać te pytania, niech widzą, że lud nurtują takie pytania.

Gdzie się to pisze? Ja też napiszę!
Wygląda na to, że już większość "ludu" jest wkurzona "taką" reformą, nawet Ci, co byli za likwidacją gimnazjów. Nie będzie miejsc w przedszkolach, tych przy szkołach, te przedszkola mają się znaleźć w budynkach....gimnazjów, co to za bezsensowne przetasowania? Jakie to horrendalne koszty? Ja nie wiem, ale ta pani Zalewska chyba nie ma pojęcia o oświacie - żenada!

Odnośnik do komentarza

marta.ww
Ja jestem przeciwna likwidacji gimnazjów. Uważam, że zmiana środowiska jest dobra dla dzieci. Dodatkowo najgorsze jest to, że pomysł padł, a nikt nie wie co dalej będzie.

Będzie jedno wielkie zamieszanie! Frustrujące to jest. Jak można tak robić reformę edukacji?

Wiecie, że na 19 listopada - to w tą sobotę - jest protest przeciwko tym zmianom w oświacie. Mimo, ze nie dotyczy to moich dzieci na razie, zastanawiam się poważnie na tym!

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1339,title,Rosnie-spor-o-reforme-edukacji,wid,18579484,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza

Co to za argumenty, że zmiany dotkną dzieci?! Jakby nie było zmian i reform, to dzieci uczyłyby się wymarłych zawodów! Oczywiste jest, że zamiast brnąć w bagno, trzeba wykonać wysiłek i tę sytuację odwrócić! Rozumiem, że nauczyciele się boją, że nie będą mieli roboty, ale trzeba się zastanowić, czy szkoła jest dla nauczycieli, czy dla uczniów

Odnośnik do komentarza

Dziubala odpisali Ci?

U nas mają być takie zmiany: zerówka przyszkolna ma być przeniesiona z obecnych szkół podstawowych do budynków gimnazjów, bo w obecnych podstawówkach nie będzie miejsc dla tych dzieci (zostaną 7 klasy). Dodatkowo gimnazjum zostanie przekształcone na szkołę podstawową i przyjmie pierwszy nabór pierwszoklasistów.
Nie wiem jaki to kosmos będzie jak dzieciaki z zerówki i pierwszej klasy spotkają się w szatniach, na korytarzu i w stołówce z 2 i 3 gimnazjum. Ja już pomijam fakt, że w gimnazjach nie ma toalet dostosowanych do takich małych dzieci, ani stolików, mat i tych akcesoriów, a i oczywistym jest że dużo gimnazjalistów w ubikacjach pali....

Za to te kolosy, 7 klasiści, będą chodzić do podstawówek, które mają np. fajne place zabaw dostosowane do najmłodszych dzieci i ubikacje dla najmłodszych i maty w kącikach świelicowych....

Czy tylko ja widzę tu paranoję?

Odnośnik do komentarza

Na co dzień pracuję w szkole i jestem świadoma, że naszemu szkolnictwu potrzebna była reforma. Nie byłabym nawet jej przeciwna, niech zmieniają. Ale w takiej formie, jak to się teraz wszystko rozgrywa, jest to nie do zaakceptowania. I mówię to z perspektywy nauczyciela pracującego w SP, który biorąc pod uwagę specyfikę reformy, przecież powinien się cieszyć, że dojdzie mu klasa VII czy VIII (kosztem likwidacji gimnazjów). Jakoś jednak nie skaczę do góry z radości, bo widzę ten bałagan, chaos, nikt nic nie wie. Wszystko palcem na wodzie pisane. Oczywiście we wrześniu pójdziemy do pracy i będziemy musieli sobie radzić sami. Najbardziej śmieszy mnie fakt, co zaproponowano z uczniami, którzy aktualnie są w I gimnazjum, ale nie zdadzą. Otrzymali już przecież świadectwo ukończenia SP. Nie zdając w I klasie gimnazjum, wylądują w 7 klasie SP. Skończyli podstawówkę, ale wracają do podstawówki (!) Cyrk na kółkach.

Odnośnik do komentarza

psycholog Kamila Krocz
Kiedy pytam większość osób, to też są za likwidacją gimnazjów. Ale jak już zapytam, jakie masz argumenty, to nie bardzo ktokolwiek potrafi powiedzieć coś sensownego. Najczęściej słyszę: "Wiesz, mam dzieci i wolę, żeby chodziły do podstawówki, a nie do gimnazjum. To taka gimbaza, źródło patologii". Tyle tylko, że likwidacja gimnazjów nie sprawi, że owa "patologia" zniknie. Problemy, jakie są w gimnazjach przesuną się do starszych klas podstawówki. A jeśli chodzi o pracę dla nauczycieli, to na pewno gros osób niestety będzie musiało szukać pracy gdzie indziej, bo już istniejące podstawówki czy szkoły średnie nie przyjmą wszystkich nauczycieli pracujących dotychczas w gimnazjach.

Ciekawy jestem kto pani psycholog płaci za pisanie takich rzeczy! Argumenty? Proszę:
1. Dziecko chodzące do podstawówki przez 6 lat jest już znane nauczycielom i wiedzą jak je podejść, nie muszą tracić czasu i sił na rozgryzanie go od początku. To samo jest z jego sytuacją życiową (zdrowie, rodzina, środowisko, problemy, ...). W 7 i 8 klasie bazuje się na wiedzy nabytej o dziecku przez 6 lat (i nabywa nowej)
2. Uczeń w 7 klasie zna w tej szkole wszystkich i oni go znają, więc nie musi odgrywać herosa i pokazywać co to nie on, by od początku zbudować swoją pozycję w stadzie.
3. Jeśli dziecko wymaga jakiejś specjalnej pracy, to lepiej gdy kontynuuje ją ten sam pedagog szkolny, niż rozpoczynać wszystko od początku z nowym pedagogiem, co jest ogromną stratą czasu na ponowne zapoznawanie się z uczniem i jego problemami, i ponowne szukanie sposobu jak mu pomóc.
4. Dzieciak inaczej podchodzi do nauczycieli, których poznał jeszcze będąc maluchem, gdzie w tym wieku okazywał im większy szacunek, niż do nowych, którzy są "olewani" przez wielu "kozaków" w gimnazjum dla zasady lub szpanu.
5. Rozbijanie więzi nawiązanych przez 6 lat jest dla dzieci bardzo niszczące. I to zarówno więzi z kolegami/koleżankami jak i z nauczycielami, bo idzie się na nieznany teren i warunki, gdzie jest wiele niepewności - to uderza szczególnie w dzieci nieśmiałe, a najgorsze rozzuchwala - widząc niepewność u innych mają pożywkę do wybicia się na czołówkę. A czołówka zuchwalców daje nam obserwowane efekty.
6. Zbieranie dzieci ze szkół o różnych poziomach (przybyłych z podstawówek o różnych poziomach) to kolejne zamieszanie dla nauczycieli i dla uczniów. Każde dziecko ma inne dotychczasowe fundamenty i inaczej był uczony - większość musi się przestawić na inny sposób nauki i funkcjonowania poza nią - dodatkowa strata energii i czasu.
7, Zaróno przejście z podstawówki do gimnazjum jak i z gimnazjum do szkoły średniej, to niestety sporo powtórek - bo niestety trzeba jakoś poznać co "nowe" dzieci umieją i wyrównać poziom. Im mniej takich przejść z powtórkami tym więcej czasu i sił na nowy materiał zarówno dla dzieci jak i dla nauczycieli.
8. Jeśli ilość dzieci się nie zmniejszy, tylko będą w innych miejscach, to prostym jest, że będą potrzebowali tyle samo osób do ich nauczania. Zmniejszyć się może ilość księgowych, intendentów, dyrektorów, - czyli rozrosłem przez rozdrobnienie szkół administracji. A przecież szkoła to nie biuro - tylko miejsce mające kształtować dzieci i młodzież.
...
Można by tak jeszcze długo, ale jeśli ktoś nie zrozumie takich argumentów, to szkoda czasu na dyskusję z nim.
Odnośnik do komentarza

Ciekawy
psycholog Kamila Krocz
Kiedy pytam większość osób, to też są za likwidacją gimnazjów. Ale jak już zapytam, jakie masz argumenty, to nie bardzo ktokolwiek potrafi powiedzieć coś sensownego. Najczęściej słyszę: "Wiesz, mam dzieci i wolę, żeby chodziły do podstawówki, a nie do gimnazjum. To taka gimbaza, źródło patologii". Tyle tylko, że likwidacja gimnazjów nie sprawi, że owa "patologia" zniknie. Problemy, jakie są w gimnazjach przesuną się do starszych klas podstawówki. A jeśli chodzi o pracę dla nauczycieli, to na pewno gros osób niestety będzie musiało szukać pracy gdzie indziej, bo już istniejące podstawówki czy szkoły średnie nie przyjmą wszystkich nauczycieli pracujących dotychczas w gimnazjach.

Ciekawy jestem kto pani psycholog płaci za pisanie takich rzeczy! Argumenty? Proszę:
1. Dziecko chodzące do podstawówki przez 6 lat jest już znane nauczycielom i wiedzą jak je podejść, nie muszą tracić czasu i sił na rozgryzanie go od początku. To samo jest z jego sytuacją życiową (zdrowie, rodzina, środowisko, problemy, ...). W 7 i 8 klasie bazuje się na wiedzy nabytej o dziecku przez 6 lat (i nabywa nowej)

Kontrargument: nie żyjemy w jednej wiosce przez całe życie, nie mamy jednej pracy aż do emerytury :) siedzenie w tym samym środowisku nie uczy dzieci adaptacji do zmian.

2. Uczeń w 7 klasie zna w tej szkole wszystkich i oni go znają, więc nie musi odgrywać herosa i pokazywać co to nie on, by od początku zbudować swoją pozycję w stadzie.

Kontrargument: haha :D Właśnie w 7 i 8 klasie zaczyna się etap tak zwanych problemów wychowawczych, który ma związek z dojrzewaniem płciowym. Polecam zapoznać się, jakie problemy były z 7 i 8 klasami jak były szkoły 8 klasowe :)

3. Jeśli dziecko wymaga jakiejś specjalnej pracy, to lepiej gdy kontynuuje ją ten sam pedagog szkolny, niż rozpoczynać wszystko od początku z nowym pedagogiem, co jest ogromną stratą czasu na ponowne zapoznawanie się z uczniem i jego problemami, i ponowne szukanie sposobu jak mu pomóc.

Kontrargument: niestety nie ma specjalistów od wszystkiego, dziecko rośnie i zmieniają się jego potrzeby emocjonalne, specjaliści w gimnazjum były uwrażliwieni na problemy występujące właśnie w tym wieku.

4. Dzieciak inaczej podchodzi do nauczycieli, których poznał jeszcze będąc maluchem, gdzie w tym wieku okazywał im większy szacunek, niż do nowych, którzy są "olewani" przez wielu "kozaków" w gimnazjum dla zasady lub szpanu.

Kontrargument: haha :D w 7 i 8 klasie dochodzą nowe przedmioty jak np. chemia, fizyka i nowi nauczyciele. w ogóle to smutne dzieciństwo miał autor tego posta w gimnazjum ...

5. Rozbijanie więzi nawiązanych przez 6 lat jest dla dzieci bardzo niszczące. I to zarówno więzi z kolegami/koleżankami jak i z nauczycielami, bo idzie się na nieznany teren i warunki, gdzie jest wiele niepewności - to uderza szczególnie w dzieci nieśmiałe, a najgorsze rozzuchwala - widząc niepewność u innych mają pożywkę do wybicia się na czołówkę. A czołówka zuchwalców daje nam obserwowane efekty.

Kontrargument: haha :D no najlepiej siedzieć w jednym miejscu przez całe życie, wtedy nie ma w ogóle niepewności, jak ktoś kogoś przyjmie i potraktuje ;) Co to jest "wybicie na czołówkę"?

6. Zbieranie dzieci ze szkół o różnych poziomach (przybyłych z podstawówek o różnych poziomach) to kolejne zamieszanie dla nauczycieli i dla uczniów. Każde dziecko ma inne dotychczasowe fundamenty i inaczej był uczony - większość musi się przestawić na inny sposób nauki i funkcjonowania poza nią - dodatkowa strata energii i czasu.

Kontrargument: no i? co z tego, ze każdy uczeń był inaczej uczony? przecież przy zmianie nauczyciela w danej szkole, która często występuje, bo chociażby panie odchodzą na macierzyńskie urlopy, uczeń też jest inaczej uczony, ba nawet różne przedmioty są inaczej uczone i co z tego?

7, Zaróno przejście z podstawówki do gimnazjum jak i z gimnazjum do szkoły średniej, to niestety sporo powtórek - bo niestety trzeba jakoś poznać co "nowe" dzieci umieją i wyrównać poziom. Im mniej takich przejść z powtórkami tym więcej czasu i sił na nowy materiał zarówno dla dzieci jak i dla nauczycieli.

Kontrargument: zawsze są powtórki, przy systemie 8 klas szkoły podstawowej i 4 licem, 8 klasa to były powtórki i 4 klasa liceum, nieznajomość systemu wychodzi :)

8. Jeśli ilość dzieci się nie zmniejszy, tylko będą w innych miejscach, to prostym jest, że będą potrzebowali tyle samo osób do ich nauczania. Zmniejszyć się może ilość księgowych, intendentów, dyrektorów, - czyli rozrosłem przez rozdrobnienie szkół administracji. A przecież szkoła to nie biuro - tylko miejsce mające kształtować dzieci i młodzież.

Kontrargument: tak to miejsce kształtowania dzieci, a teraz, dzięki tej reformie, dzieciaki będą chodzić na dwie zmiany i będą się kisić w jednym środowisku 8 lat, zatrważające ...
...
Można by tak jeszcze długo, ale jeśli ktoś nie zrozumie takich argumentów, to szkoda czasu na dyskusję z nim.

Można by tak długo, a istota dyskusji jest taka, żeby dyskutować, a nie tylko przyjść, powiedzieć co swoje i nie przyjąć do wiadomości kontrargumentów drugiej strony ...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...