Skocz do zawartości
Forum

Konkurs "Kamera lub laptop z twojej bajki"


Redakcja

Rekomendowane odpowiedzi

Dawno, dawno temu, czyli jakieś 2 miesiące temu, w mieście Płatkowo nastał zgiełk i chaos. Chcecie wiedzieć dlaczego? Już Wam opowiadam.
Balbinek, tak ma na imię zuch chłopak, który jeździ rano i bułki mieszkańcom Płatkowa roznosi, nie mógł wstać z łóżka... Kogut piał od świtu, wszyscy mieszkańcy powstawali, tylko nie Balbinek... Rodzice Balbinka prosili, błagali, postanowili nawet kilka kropli wody na poliki mu wylać, ale to nic nie dało. Mama Balbinka szlochać zaczęła, martwiła się o syna swego, ale również o resztę mieszkańców Płatkowa. Bo jak Balbinek leży w łóżku i wstać nie może, to kto bułki po Płatkowie rozwiezie? Nie wiedzieli co robić. Ojciec Balbinka poszedł do Króla. Po drodze widział ludzi stojących w drzwiach czy wyglądających przez okna. Wszyscy już wiedzieli, że Balbinkowi coś dolega. Każdy wymyślał co jest przyczyną. Krążyły nawet pogłoski, że woda w strumyku zatruta, ale to przecież każdy byłby chory. Ludzie zaczęli panikować, że już więcej nikt bułek nie będzie rozwoził. Kiedy ojciec Balbinka dotarł do Króla, ten już słyszał o sytuacji Balbinka. Król nie zastanawiał się długo i wraz z ojcem kazał posłać do domu Balbinka wszystkich najlepszych lekarzy. Badali go po kolei. Pierwszy, drugi, piąty, szesnasty nie wiedział co może być Balbinkowi. Na końcu do badania wziął się młody lekarz, Czajnikowski. Doktor Czajnikowski osuchał, zajrzał do gardła, zmierzył ciśnienie, spytał o objawy, po czym rzekł:
„Drogi Balbinku. Czy Balbinek ostatnimi czasy czasem jajek nie unika? Wszak słyszałem, że o rękę Królewny się stara i tak się za pracę wziął, że nawet śniadania nie ma czasu zjeść, tylko suche bułki”
„Zgadza się Doktorze” - odpowiedział Balbinek. „A czy czasem ostatnimi czasy, Balbinek na słońcu nie bywa?” - ciągnął Dr Czajnikowski.
„Zgadza się Doktorze, no jesień mamy przecież”
„Taa, a czy czasem ostatnimi czasy głowa Balbinka spocona bywa? I poduszka mokra od tego?”
„No Doktorze, skąd Doktor to wszystko wie?!”
„I sił mniej, z łóżka wstać nie może, apetytu nie ma, a mimo tego spać ciężko, zdrowia w ogóle nie ma?”
„Doktorze, to cały ja!” - ledwo krzyknął Balbinek.
„O innych rzeczach przy kobietach mówić nie będę” - powiedział Doktor i na matkę Balbinka spojrzał. Wszyscy czekali na opinie Doktora. Ten zgrabnie otworzył swą teczkę i wyjął małe pudełko z napisem „Ibuvit D”
„Balbinku, no i wszyscy obecni, zapominacie, że w okresie jesienno – zimowym witaminę D zażywać trzeba, a czasem nawet i dłużej, bo bez niej bieda, oj bieda, słabi jak Balbinek będziecie,a tego zapewne nie chcecie! I gorsze rzeczy zdarzyć się mogą, a wtedy i moje wizyty nie pomogą!”. Wszyscy do serca te słowa sobie wzięli i od tamtej pory każdy o witaminie D pamiętał. A co z Balbinkiem? Dr Czajnikowski szybko na nogi go postawił, siłaczem znów Balbinek się stał, bułki znów mieszkańcom rozwoził, a Król z radości i miłości do bułek, pozwolił Balbinkowi na ślub z Królewną.

Odnośnik do komentarza

Kiedy słońce mocno grzeje
To królewnie jest wesoło i się bardzo wtedy śmieje.
Patrzy z wieży zamku jak przepływa strumyk modry przez ich pola
i myśli sobie jaka to jest ciężka dola
być królewną, rządzić państwem, dbać o zdrowie swoich bliskich
oraz swych poddanych wszystkich.
By królewna zdrowa była
I przykładem swym świeciła
Król nakazał, by codziennie witaminę D spożywała
Wtedy kości mocne, zdrowe zęby i piękny uśmiech będzie miała .
Król choć to siłacz nad siłacze
Zdrowie też mu szwankuje czasem
Gdy królewna to widziała
Jajko parę razy dziennie jeść mu kazała.
Morał z tego taki jest, że nabiału oraz produktów z witaminą D
Trzeba dużo jeść,
słońce także nie zaszkodzi,
gdy będziemy weseli, zdrowi, piękni i młodzi.

Odnośnik do komentarza

Śliczna czarnowłosa i czarnooka królewna nad brzegiem strumyka kołysała w kołysce malutkiego braciszka. a pod rozpostartym baldachimem chroniącym od palącego słońca, dziecko spało spokojnie. IZoła i kwiaty nieopodal rosnące pięknie pachniały. Ich aromat zaczynał powoli usypiać królewnę. Nagle zbudził ją donośny głos przepiórki chwalącej się, że zniosła jajko w gnieździe ukrytym w trawie na łące. Królewna posiadała niezwykły dar rozumienia mowy zwierząt i porozumiewania się z nimi. Poprosiła więc ptaszynę, by się uciszyła, żeby królewicz mógł spać spokojnie. Obiecała też, że nie tknie jej cennego jajeczka, ani nawet na nie nie spojrzy. I w ten sposób doszły do wspólnego porozumienia. Wówczas przypomniała się królewnie rymowanka, której nauczył ją ojciec – mądry król.
„Witamina D w przepiórczym jajku i słońce
Oraz rodzinne pikniki na zielonej łące,
To gwarancja zdrowia i mocnych kości
Dla dzieci, by były siłaczami w przyszłości”.
Król stosował tę zasadę wobec swoich dzieci. Rozwijały się więc fizycznie i umysłowo wspaniale – na chwałę królestwa.

Odnośnik do komentarza

W przepięknym zamczysku wybudowanym na wysokiej i niedostępnej skale mieszkał król, królewna i jej dzieci małe. U podnóża skały, gdzie przepływał strumyk w olbrzymiej jamie mieszkał straszny smok . Nie opuszczał on swej jamy nawet na krok. A kiedy w upalne dni słońce mocno grzało to smok ryczał, bo mu się bardzo pić chciało i niezmiernie rozgniewało to jego wielkie ciało. A że ciągle głodny był to ze złości bardzo wył. Żeby zabić to straszydło król nakazał szukać siłacza szybko. Kiedy siłacz taki już będzie to za zabicie smoka król da mu cenne złote jajko w podzięce. Ponieważ król był bardzo dobrym władcą i o zdrowie swej rodziny dbał to polecił, bo bardzo tego chciał, by królewna i jej dzieci jadły dużo D witaminy. Bo to ona wpływa na zdrowie ich rodziny - ma się po niej zdrowe zęby i mocne kości i co daje całej rodzinie dużo radości.

Odnośnik do komentarza

Pewnego dnia mała dziewczynka Hania dostała śliczny prezent od mamusi i taty. Była to kolorowa książeczka o Zaczarowanej Krainie, w której rządziły złośliwe pomidory. Hania słuchała opowieści z zapartym tchem. Dowiedziała się, że w magicznej krainie wiele lat temu osiedliły się złośliwe zielone pomidory, które całkowicie zdominowały świat jej zaczarowanych mieszkańców i zupełnie wywróciły go do góry nogami. Pomidory wygoniły stworzenia z ich domków, gdzie rozpanoszyły się na dobre. Mama niestety nie zdążyła przeczytać książeczki do końca, bo córeczka zrobiła się śpiąca. Przejęta dziwną historią z pomidorami, które w dodatku były zielone, poszła spać… Ale Hania rano zamiast obudzić się w swoim łóżeczku… obudziła się na zielonej łące, tuż obok strumyka. Nadal miała na sobie piżamkę, ale jej własne łóżeczko gdzieś przepadło! Jak to się stało i gdzie się znalazła?
- Gdzie ja jestem? – zapytała zdziwiona Hania.
- Jesteśmy w Krainie Czarów – powiedział piskliwy głosik tuż za nią i dziewczynka odwróciła się gwałtownie w stronę, z której dochodził. Koło niej siedział… jej ukochany pluszak siłacz Titi!
- Titi! Ty mówisz!
- Jasne, że tak. Tutaj w Krainie Czarów wszystkie zabawki, zwierzęta oraz przedziwne istoty potrafią mówić ludzkim głosem.
- Ale w jaki sposób się tutaj znaleźliśmy. Pamiętam tylko, że wieczorem mamusia czytała mi bajkę o tej krainie… a potem usnęłam i obudziłam się tutaj!
- Nie ma na co czekać, musimy dowiedzieć się o co chodzi – powiedział siłacz Titi i obydwoje ruszyli przed siebie.
Kraina Czarów była przecudna. Okazało się, że mieści się w samym środku leśnej polanki, a zewsząd otacza ją mroczny i tajemniczy las… Na samej polance rosło kilka pojedynczych drzew, w środku których, ktoś najwidoczniej mieszkał, bo miały maleńkie okna i drzwiczki. Natomiast inne domki były z piernika, albo po prostu z drewna, z tym, że te ostatnie były pomalowane na wszystkie kolory tęczy. Hania zauważyła, że rosło tutaj mnóstwo wielkich muchomorów. W nich także nie zabrakło drzwi i okien, więc z całą pewnością mieszkały w nich krasnoludki. Wąskimi ścieżkami przechadzały się skrzaty, zwierzęta, gobliny, a nawet smerfy. Siłacz Titi zauważył też wielkiego różowego słonia oraz kota w butach i kurę kokoszkę.
Natomiast Hani wzrok padł na największe drzewo, które rosło na samym środku zielonej polanki, tuż obok strumyka. Był na nim domek na drzewie. Ale… zaraz, zaraz! To wcale nie był domek tyko zamek!
- Tam mieszka Król Hiacynt i Królewna Hiacynta. Zanim do Krainy Czarów przybyły złośliwe zielone pomidory, właśnie Król Hiacynt sprawował tu rządy, a Królewna Hiacynta słynęła z tego, że zawsze dbała o zdrowie swojego kochanego tatusia i przypominała mu o ważnej witaminie D "mieszkającej" w zdrowych posiłkach i w słoneczku, dlatego często wychodzili razem na spacerki – wyjaśnił Titi.
Królewna Hiacynta… - powiedziała Hania rozmarzonym głosem – Ach… bardzo bym chciała ją poznać…
I jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wrota pałacu otworzyły się i po drabince z drzewa zeszła śliczna dziewczynka. Ale… Ojej! Ona wyglądała zupełnie jak Hania. Była nawet tak samo ubrana!
Królewna podeszła do Hani i siłacza Titi i pogładziła swoje kędzierzawe włosy oraz spojrzała na nich szaro-niebieskimi oczami i powiedziała:
- W końcu jesteś Haniu! Myślałam, że już nigdy nie dostaniesz zaczarowanej książki o naszych przygodach i nie przeniesiesz się do naszego świata! – po jej policzkach popłynęły gęste łzy.
Hani zrobiło jej się żal, ale wiedziona ciekawością co do wyglądu królewny zapytała:
- Powiedz mi, dlaczego wyglądasz tak samo jak ja?
- Jestem twoją bajkową bliźniaczką. Każde dziecko ma taką, tylko że w innej bajce. To jest twoja bajka i wysłałam ci zaczarowaną książkę żeby cię tutaj sprowadzić. Tylko ty możesz uratować nasz świat przed złośliwymi pomidorami. One są wszędzie. Mieszkają w naszych domkach. Jedynie ja z tatą mogłam pozostać w pałacu. Inne stworzenia śpią w szałasach w Mrocznym Lesie. Czy nam pomożesz? Pomidory są złośliwe i w naszej krainie wyrządziły już wiele szkód!
- Jasne, że wam pomogę, ale nie wiem jak…
- To bardzo trudna sprawa. Nawet ja nie wiem jak się do tego zabrać! Żadne czary nie działają na te łobuzy!
- Pokonać złośliwe zielone pomidory bez użycia jakichkolwiek czarów? Zdziwił się siłacz Titi – To przecież niemożliwe!
- Tylko Hania zna magiczny sposób, dlatego ją tu sprowadziłam – wyjaśniła Hiacynta.
Hania zaczęła się zastanawiam nad tym co w jej osobie jest takiego wyjątkowego. Przecież musi coś być, skoro tylko ona może zwalczyć te złe istoty. Wtem… Ze wszystkich domków zaczęły wyłazić zielone szkarady. Były wielkie, zielonego koloru, miały oczy, bulwiaste nosy oraz usta. Pomidory zaczęły skakać jak ogromniaste piłki. Niszczyły wszystko co znalazło się na ich drodze: kwiatki, rabatki, inne domki i ławeczki. Krasnale uciekły w popłochu, kot w butach ze strachu wskoczył na drzewo, a kura kokoszka zgubiła na chwilkę swoje złote jajko, ale szybko po nie wróciła (bo wiedziała, że tym jajku jest mnóstwo zdrowej witaminy D, która podnosi na duchu króla Hiacynta).
Hania ze zdumieniem zauważyła, że pomidory buszują tylko w zacienionych miejscach, a unikają słońca.
- Czy one boją się słońca? – zapytała Hiacyntę.
- Też mi się tak wydaje, ale nigdy nie mogłam dojść do tego dlaczego…
Hania pomyślała chwilę. U dziadka w ogrodzie pomidory były najpierw zielone, a potem, gdy dojrzewały ich kolor zmieniał się na czerwony. Pod taką postacią były pyszne i dziewczynka uwielbiała je jeść. Ale żeby pomidory zrobiły się czerwone, potrzebowały do tego słońca. Jak by tu je zachęcić do tego, żeby wyszły z cienia. Zaraz, zaraz… Przecież u dziadka zawsze śpiewała pomidorom, a dziadziuś mówił, że dzięki temu rosną szybciej i są smaczniejsze i zdrowsze i pełne witaminy D.
Hania nie zastanawiając się ani chwili wyszła na sam środek polany i zaśpiewała:
„ Kochane pomidorki,
Proszę wyjdźcie z norki…
Tam jest ciemno i nieładnie,
A cień całe słonko kradnie.
A na słonku jest przecudnie,
Nawet rano i w południe,
Zaraz w mig tu dojrzejecie,
Czy wy o tym wiecie?”
I gdy tylko Hania przestała śpiewać, wszystkie pomidory wybiegły na słońce, po czym otworzyły szeroko oczy ze zdumienia. Jeden z nich powiedział:
- Jak miło… Słońce jest naprawdę przyjemne…
Nagle pod wpływem promieni słonecznych pomidory zaczęły dojrzewać. Z zielonego koloru nie pozostało już nic. Teraz pomidory były czerwone, piękne i zdrowe. Ale to nie jedyna zmiana jaka nastąpiła. Pomidory przestały skakać i wszystko niszczyć, natomiast usadowiły się w ogródkach na grządkach, które były pielęgnowane niemalże w każdym bajecznym domku w Krainie Czarów. Osiadły spokojnie na rabatkach, przymknęły oczy i zasnęły w cieple.
- Huraaaaaaaaaaaa! Wiwat! – zawołali wszyscy mieszkańcy Krainy Czarów.
Królewna Hiacynta podziękowała Hani. Przecież gdyby nie ona, to cała Kraina Czarów popadłaby w ruinę.
- Nie wiem jak mam ci dziękować! Wiedziałam, że dobrze robię posyłając po ciebie.
- Nie ma za co… - powiedziała Hania – u dziadka zawsze śpiewam do pomidorów i to im pomaga. A teraz już muszę wracać do domu, bo rodzice będą się niepokoić.
- Jasne, rozumiem. Żegnajcie przyjaciele – powiedziała Hiacynta i wypowiedziała magiczne zaklęcie.
W tej samej chwili Hania znalazła się w domu. Pod pachą trzymała pluszowego siłacza Titi. Do pokoju weszła mama.
- Kochanie, czy już wstałaś? Zejdź na dół, zrobiłam kanapki z twoimi ulubionymi pomidorami.
- Mamusiu, ale one nie są zielone? :)

Odnośnik do komentarza

Nie za górami, nie za lasami,
Lecz za wysokimi dolinami,
Był sobie król,
I była królewna,
Mieszkali w krainie czarów, która miała tysiące arów.
Pewnego dnia Słońce padło - baterie się wyczerpały – był to dla mieszkańców problem nie mały.
Ludzie apetyt i zdrowie zaczęli tracić – złym samopoczuciem musieli dopłacić!
Siłacz Bobo nawet z sił opadł, bo brak odporności jego organizm dopadł.
Któregoś dnia, siedząc nieopodal strumyka, powiedział: Słonecznej witaminy nam trzeba!
Baterie ze sobą zabiorę i wyruszę w nieznaną drogę.
Do Królewskiej Jegomości szybko wyruszył, i jego spokój naruszył.
Bobo swój skromny plan przedstawił i księżniczkę zaciekawił.
Wyruszyli razem na wyprawę, zabierając jajka i inną strawę.
Żądna przygód, zrezygnowała z królewskich wygód,
Po kilku dniach dotarli do celu – tam gdzie dotarło niewielu.
Zbudowali wysoką drabinę, i wspięli się po wyżynę.
Włożyli nowe baterie, nie mogli uwierzyć do końca!
Są bohaterami, krainę czarów do życia przywrócili – jednak to nie wszystko moi mili.
Siłacz Bobo i księżniczka po uszy się zakochali w sobie, i nie opuszczali się nawet w chorobie.
Ich miłość była bardzo mocna – a po pewnym czasie nawet owocna.
Ich owoc miłości – śliczna córeczka – nazwana ,,Witaminą D” nie potrafiła żyć bez słonecznej witaminy:)
I wszyscy żyli długo i szczęśliwie…:)

Odnośnik do komentarza

Hen daleko w pewnym lesie,
strumyk szumi, echo niesie.
Szum jak gdyby szept niewiasty,
płynie błogo w las iglasty.
I układa się szept w słowa,
"Tam królewna jest niezdrowa"
Szedł akurat siłacz lasem,
choć przechadzał się tam czasem,
szept usłyszał pierwszy raz.
Gna więc siłacz poprzez las.
"Muszę pomóc chorej damie"
Jest już przy zamkowej bramie.
Ujrzał króla co się smuci,
"Kto córeczce zdrowie zwróci?"
"Królu złoty co się dzieje?"
"Biedne dziewczę nic mi nie je.
Słaby wzrok, ma bule kości,
jest biegunka, bezsenności."
Siłacz myśli, drapie głowę.
Rozwiązanie jest gotowe.
"Witamina D jest znana?
Była owa stosowana?"
Król się zrobił w mig czerwony,
w kwestii tej niedouczony.
Pyta skromnie "No to ile?,
mam ja złota przecież tyle"
Siłacz patrzy się i śmieje,
nie dowierza co się dzieje.
"Królu na to stać każdego,
dookoła pełno tego. "
Słońce źródłem witaminy.
"To są chyba jakieś drwiny,
jak ją słońcem wyleczymy"
Krzyknął król, lecz myśli w głowie,
"Przecież ciągle się gdzieś chowie.
Na dwór wcale nie wychodzi,
siedzi w domu, to jej szkodzi!"
Ważne jest też to co jemy,
w jajku pomoc też znajdziemy.
Więc doradza tu jak morzę.
"Jajko, mleko też pomoże"
Król nie lubi takich rzeczy
i królewna nie zaprzeczy.
Nie je, niema w domu tego,
stąd ze zdrowiem tyle złego.
Odtąd znane są przyczyny,
król obwieścił już nowiny.
"Zmiany w zamku się szykują"
Wszyscy się przygotowują.
Zakupili kury nowe,
menu w kuchni jest gotowe.
Robią już szlak spacerowy,
to styl życia całkiem nowy.
Jajka jeść i się przechadzać,
niema jednak co przesadzać.
Robić wszystko ale z głową,
król szczęśliwy z córką zdrową.
Już mądrzejsi niewątpliwie,
żyli długo i szczęśliwie.
Siłacz co miał dobre rady,
miał też twarde swe zasady.
Król chciał dać mu złota górę,
za to że wyleczył córę.
"Pomoc ta nie dla pieniędzy,
umiem żyć szczęśliwy w nędzy.
Zdrowie w życiu najważniejsze,
reszta to potrzeby mniejsze"
Odparł siłacz i odchodzi,
król z decyzją tą się godzi.
Siłaczowi wdzięczny będzie,
ten pomagać będzie wszędzie.
Siłacz złota ma też wiele,
ma je w sercu przyjaciele.
Morał z bajki pewnie chcecie?
Uważajcie na tym świecie,
co robicie no i jecie.
Przecież dobrze wszyscy wiecie,
czy swe ciało szanujecie.
Myśl jak żyjesz, żyj chcesz
To twe ciało dobrze wiesz!
Jednak Trzeba je szanować,
by w przyszłości nie chorować.

Powstała także wersja audiowizualna :)
GLmq5NHTNHc[/yt]]Tekst linka

Odnośnik do komentarza

Za siedmioma górami i ośmioma rzekami stał piękny pałac otoczony lasami.
Rządził nim król mądry i królowa piękna, a oboje najbardziej kochali zwierzęta.
Adoptowali wiele urwisków: i piesków i kotków, ponoć nawet żółwików.
Cała ta ferajna brykała po zamku, harcom i zabawom nie było ustanku.
Jednak najbardziej dokazywały kotki, bo były to malutkie i figlarne psotki.
Całe dnie brykały i mruczały cichutko, bo bardzo kochały Królowej serduszko.
Jednak dnia pewnego Królowa zesmutniała! Swych zwierzątek coraz mniej już oglądała.
Kotki i pieski również posmutniały, nawet żółwiki z przykrości chlipały.
Zwierzątka coraz bardziej przejęte nie wiedziały co zrobić swej Pani na zachętę.
Wnet kotki przypomniały sobie opowieści o kocim czarodzieju co leczy wszystkie boleści.
Wymknęły się z zamku bardzo cichutko i pognały nad strumyk szybciutko.
Jednak w domu go nie było, kotki go szukały! W końcu odnalazły na środku polany.
Spał sobie spokojnie w promieniach Słońca, sierść jego była cała błyszcząca.
Obudził się, przeciągnął i zamruczał, historii małych kotków uważnie wysłuchał.
Spytał się kociąt czy ich Królowa spaceruje za dnia po swoich ogrodach.
Małe kotki nie pamiętały, bo zawsze w pałacu dla swej pani wesoło figlowały.
"Widzicie, moi mali przyjaciele, Królowej brak witaminy D w ciele! Witamina D humor poprawia, radość wyzwala i cały organizm naprawia! Daje ją nam Słońce, dlatego ja się wygrzewam i od niego dobrą energię pobieram! Musicie swą Panią zabrać do ogrodu, aby nie siedziała w swych komnat mroku. Gdy ją ogrzeją jego promienie, zniknie jej nastrój na smutnienie. Jednak to nie wszystko, moi kochani, Słońce nie wystarczy na smutek waszej Pani. W zimie jest go mało, więc znów posmutnieje, dlatego musicie dać jej dobre jedzenie! Jesteście małymi tygryskami, dbajcie o swą panią świeżymi dorszami. Mleko i jajka też ją posiadają, dlatego u was energię wyzwalają."
Kotki uśmiechnęły się i zamerdały ogonkami, już wiedzą jak poprawić humor swe Pani.
Najmniejszy tygrysek zamiauczał radośnie, w jego głowie już chytry plan rośnie:
"Zrobię oczka słodkie i wysunę pazurki, a w dywanie zrobię małe dziurki
Gdy Królowa to zobaczy, ja chodu! I ucieknę na dwór do ogrodu.
Będzie mnie ganiała w łąkach kwiecie , a wy braciszkowie mi pomożecie."
Namówią też pieski by słodko skamlały i smutną Królową o spacer błagały.
Nawet żółwiki pomogą zwierzątkom choćby i rok trwało - pójdą na dwór piechotą
Po powrocie do zamku zebranie zrobiły i swój plan w życie go wcieliły.
Z dnia na dzień Królowa humor zyskiwała, jednak naprawdę witamina D działa!
Kotki też często w kuchni grasowały i jedzenie na talerzach dla Państwa zamieniały.
Królowa odżyła, na twarz jej wrócił uśmiech, nie było końca z kotkami uciech.
Król za to stał się prawdziwym siłaczem, witamina D dała mu energii cichaczem
Swą Królową nosił na jednej ręce, czym u swej żony wywoływał rumieńce
W Królestwie radość na nowo zagościła, a niedługo potem na dworze Królewna się pojawiła
A Król i Królowa się nauczyli i swą córeczkę zdrowymi posiłkami karmili.

Odnośnik do komentarza

Był raz sobie król sędziwy,
lecz był strasznie nieszczęśliwy,
bo narzekał wciąż na kości,
że go bolą od starości.
Nie pomogły maści, leki, i okłady i bandaże
Co poradzić? Nie wiedzieli najlepsi lekarze.
Król już końca swego pewny,
rzekł – „Kto pomoże dostanie w nagrodę rękę królewny.”
Kandydatów było bez liku,
to przynieśli złote jajko, to kazali się kąpać w strumyku.
Król był jednak ciągle chory, nic mu nie pomagało...
aż pewnego dnia przedziwnego coś się stało.
Znalazł się człowiek, co dał królowi jeden lek w darze.
I rzekł „Królu to pomoże. Wiem bo jestem aptekarzem!”
Król lek zażył i już po dniach paru
pozbył się wszystkich bóli, a nawet kataru.
Król w nagrodę jak obiecał, za zasługi nieskończone
Dał aptekarzowi królewnę za żonę.
I żyli długo i szczęśliwie i aż po dziś dzień każde dziecko wie,
że ten lek to była Witamina D!

Odnośnik do komentarza

„- Petronello, czy mogłabyś przekazać kucharce, że dziś na drugie śniadanie chciałabym zjeść jajko? Medyk zalecił, bym przyswajała więcej witaminy D” – królewna Hania powiedziała do służącej, zajętej poprawianiem falban jej sukni. Spojrzała w lustro i zmierzyła swoją postać wzrokiem pełnym kiełkującego samozadowolenia. Suknia błyszczała niczym syrenie łuski, a słoneczne refleksy ślizgały się z wdziękiem po jej przedramieniu. Była środa - mały kwadracik w kalendarzu, na który królewna czekała cały tydzień z niecierpliwością dwulatka. Dzień Nauki. W środę król przekazywał jej część swojej wiedzy, przygotowując ją stopniowo do przejęcia władzy w królestwie.
Petronella nieśmiało spojrzała na swoją Panią i po krótkim chrząknięciu odparła:
„-Pani, z tego co zapamiętałam, to witaminę D zażywa się głównie podczas przebywania na słońcu, nie zaś jedzenia jajek…”
- „Ach, wszystko mi się pokićkało! Masz rację, witamina C w owocach, D w słońcu, a w jajku..” – Hania zawiesiła głos, wertując pamięć w poszukiwaniu zdrowotnych właściwości kurzych skarbów.
-„...reszta witaminowego królestwa, tak dużego jak nasze!” – podsunęła służąca i obie wybuchnęły beztroskim śmiechem.
W tej chwili do komnaty wszedł król i uśmiechnął się na widok dobrych humorów obu dziewcząt.
„- Córeczko, wyglądasz przepięknie!” – puścił do niej oko – „A jak Twoje zdrowie?”
-„ Dobrze, ojcze! Był wczoraj tutaj medyk Polpharmello i poinstruował mnie, co mam jeść, by mieć zdrowie niczym siłacz.” – odparła Hania, kładąc głowę na piersi króla, tak jak to miała w zwyczaju robić od prawie siedemnastu lat. Król pocałował ją z czułością w czubek głowy i rzekł:
- „Znakomicie! Zakończyłem właśnie spotkanie z delegacją, która chciała w naszym królestwie sprzedawać egzotyczne przyprawy, więc może przejdziemy się na spacer nad strumyk? W końcu mamy Dzień Nauki!”
Królewna pisnęła z podekscytowania i wciskając na nogę niezasznurowany jeszcze bucik pobiegła w stronę drzwi.
Na spacerze, jak zawsze, chłonęła wiedzę każdym porem swojego ciała, słuchając w skupieniu słów ojca.
„...i wtedy się okazało, że ma niedobór witaminy D!” – król dokończył opowieść o tym, jak po latach udało się wreszcie postawić diagnozę jednemu z jego doradców. - „A najśmieszniejsze, że biedak całe życie chował się pod rondami wytwornych kapeluszy, unikając słońca” – zaśmiał się, patrząc na twarz Hani. Jego córka skierowała wzrok w stronę horyzontu i nagle wykrzyknęła, zaskoczona swoim entuzjazmem – „Mam pomysł!”
Król przechylił głowę i z czujnością wpatrywał się w królewnę.
-„A gdyby tak zarządzić Dzień Słońca w królestwie?” – zaczęła Hania – „Każdy robi, to co robi zazwyczaj, lecz….na słońcu! Wtedy nie będzie niedoborów witaminy D, a nasi poddani będą cieszyli się lepszym zdrowiem!”
Król zatrzymał się i z miłością spojrzał na córkę.
-„Będziesz wspaniałą królową. Twoje serce słucha nie tylko własnych potrzeb, lecz również potrzeb Twojego ludu. Jesteś gotowa….” – powiedział, a w kącikach jego oczu połyskiwały łzy dumy i wzruszenia…
TuyZH4AY6XU[/yt]]image

Odnośnik do komentarza

„- Petronello, czy mogłabyś przekazać kucharce, że dziś na drugie śniadanie chciałabym zjeść jajko? Medyk zalecił, bym przyswajała więcej witaminy D” – królewna Hania powiedziała do służącej, zajętej poprawianiem falban jej sukni. Spojrzała w lustro i zmierzyła swoją postać wzrokiem pełnym kiełkującego samozadowolenia. Suknia błyszczała niczym syrenie łuski, a słoneczne refleksy ślizgały się z wdziękiem po jej przedramieniu. Była środa - mały kwadracik w kalendarzu, na który królewna czekała cały tydzień z niecierpliwością dwulatka. Dzień Nauki. W środę król przekazywał jej część swojej wiedzy, przygotowując ją stopniowo do przejęcia władzy w królestwie.
Petronella nieśmiało spojrzała na swoją Panią i po krótkim chrząknięciu odparła:
„-Pani, z tego co zapamiętałam, to witaminę D zażywa się głównie podczas przebywania na słońcu, nie zaś jedzenia jajek…”
- „Ach, wszystko mi się pokićkało! Masz rację, witamina C w owocach, D w słońcu, a w jajku..” – Hania zawiesiła głos, wertując pamięć w poszukiwaniu zdrowotnych właściwości kurzych skarbów.
-„...reszta witaminowego królestwa, tak dużego jak nasze!” – podsunęła służąca i obie wybuchnęły beztroskim śmiechem.
W tej chwili do komnaty wszedł król i uśmiechnął się na widok dobrych humorów obu dziewcząt.
„- Córeczko, wyglądasz przepięknie!” – puścił do niej oko – „A jak Twoje zdrowie?”
-„ Dobrze, ojcze! Był wczoraj tutaj medyk Polpharmello i poinstruował mnie, co mam jeść, by mieć zdrowie niczym siłacz.” – odparła Hania, kładąc głowę na piersi króla, tak jak to miała w zwyczaju robić od prawie siedemnastu lat. Król pocałował ją z czułością w czubek głowy i rzekł:
- „Znakomicie! Zakończyłem właśnie spotkanie z delegacją, która chciała w naszym królestwie sprzedawać egzotyczne przyprawy, więc może przejdziemy się na spacer nad strumyk? W końcu mamy Dzień Nauki!”
Królewna pisnęła z podekscytowania i wciskając na nogę niezasznurowany jeszcze bucik pobiegła w stronę drzwi.
Na spacerze, jak zawsze, chłonęła wiedzę każdym porem swojego ciała, słuchając w skupieniu słów ojca.
„...i wtedy się okazało, że ma niedobór witaminy D!” – król dokończył opowieść o tym, jak po latach udało się wreszcie postawić diagnozę jednemu z jego doradców. - „A najśmieszniejsze, że biedak całe życie chował się pod rondami wytwornych kapeluszy, unikając słońca” – zaśmiał się, patrząc na twarz Hani. Jego córka skierowała wzrok w stronę horyzontu i nagle wykrzyknęła, zaskoczona swoim entuzjazmem – „Mam pomysł!”
Król przechylił głowę i z czujnością wpatrywał się w królewnę.
-„A gdyby tak zarządzić Dzień Słońca w królestwie?” – zaczęła Hania – „Każdy robi, to co robi zazwyczaj, lecz….na słońcu! Wtedy nie będzie niedoborów witaminy D, a nasi poddani będą cieszyli się lepszym zdrowiem!”
Król zatrzymał się i z miłością spojrzał na córkę.
-„Będziesz wspaniałą królową. Twoje serce słucha nie tylko własnych potrzeb, lecz również potrzeb Twojego ludu. Jesteś gotowa….” – powiedział, a w kącikach jego oczu połyskiwały łzy dumy i wzruszenia…

TuyZH4AY6XU[/yt]]image

Odnośnik do komentarza

Dawno, dawno temu, za górami i lasami, istniała kraina ciemności. Nigdy nie świeciło tam słońce i było bardzo ponuro. Mieszkańcy byli smutni i chorowici. Krainą rządził dobry król. Bardzo chciał, żeby wreszcie coś się zmieniło, żeby jego królestwo było pełne radości i zdrowia. Ogłosił, że ten, kto tego dokona dostanie rękę jego córki. Było wielu chętnych, by zostać jej mężem, ale każdemu brakowało zdrowia i siły.

I tak mijały lata w smutku i ciemności.

Daleko od tamtego miejsca, istniała kraina jasności, w której żył odważny wędrownik. Chciał on odkryć jakiś nieznany zakątek. Wyruszył więc w drogę. Podróżując, spotkał strumyk, który wydał mu się wyjątkowy. Woda w nim była bardzo smutna. Szedł więc młodzieniec wzdłuż strumienia. Im dalej szedł, tym niebo stawało się ciemniejsze, a strumyk smutniejszy. Wreszcie dotarł do jego źródła, które znajdowało się w krainie ciemności. Dziwna zdała się mu ta kraina. Ludzie, których spotykał byli chorzy, zmęczeni i zatroskani. Wędrowiec przeraził się tym widokiem. Postanowił poznać władcę tej ziemi. Dotarł do zamku i spotkał się z królem. Gdy ten zobaczył młodzieńca, nazwał go siłaczem i wierzył, że on mu pomoże. Miał on bowiem to, czego brakowało w krainie: zdrowie, piękno i radość. Król przedstawił siłaczowi córkę, której ręka ma należeć do tego, kto uratuje ich ziemię. Gdy wędrowiec poznał królewnę, od razu się w niej zauroczył. Była ona piękna, ale i smutna. Chłopak nie mógł znieść jej cierpienia i postanowił, że zrobi wszystko, aby pomóc tej ziemi. Całymi dniami zastanawiał się jak to zrobić, ale im dłużej tam przebywał tym sam gorzej się czuł. Wiedział, że coś jest nie tak z tym miejscem. Postanowił wrócić do krainy jasności, by tam coś wymyślić. Gdy wyszedł z krainy ciemności, i pierwszy promyk słońca otulił jego twarz, od razu poczuł się lepiej. Wtedy go olśniło. Przecież w krainie ciemności, nie ma słońca, a to ono daje siłę. Siłacz postanowił więc zdobyć odrobinę słońca, by rozpromienić smutne twarze mieszkańców krainy ciemności. Wziął na palec kroplę rosy i skierował ją w stronę słońca. Kropla rozpromieniła się cała i wędrowiec zamknął w niej promień słońca. Pobiegł więc od razu do króla i dał mu kropelkę.
"Jajko ma dodać siły mojemu królestwu?"- zakpił król.
"To nie jest zwykle jajko"- odrzekł wędrowiec- "To promyk słońca, które czyni cuda."
Król nie mógł uwierzyć, ale spróbował wynalazku siłacza. Od razu poczuł się silniejszym, zdrowszym i pogodniejszym. Uwierzył, że to małe jajko jest wyjątkowe, więc nakazał młodzieńcowi zdobyć więcej promieni słońca. Siłacz przez wiele dni zbierał kropelki rosy i zamykał w nich promienie słońca. Dawał je każdemu mieszkańcowi krainy i każdy stawał się zdrowszy i silniejszy. Radość była tak wielka, że rozpromieniła całą krainę, odsunęła mrok i wtedy i tam zawitało słońce. Siłacz został mężem królewny i wszyscy żyli zdrowo i szczęśliwie. Aby już nigdy nie nastała tam ciemność i smutek, wciąż zbierali słońce w krople rosy. I tak powstała witamina D!

Odnośnik do komentarza

BAŚŃ O DIAMENTOWEJ ŻABCE

Było sobie królestwo inne niż wszystkie. Jego mieszkańcy nie spędzali czasu na wspólnych zabawach, smucili się i chorowali. Lubili jeść, a żywili się głównie słodyczami. Każda uczta, którą król wydawał dla swych poddanych, była taka sama. Składała się z czekolady, sałatek z karmelków i marcepana, nugatowych kotletów i bezowych tortów w najdziwaczniejszych smakach, kolorach i kształtach. Chociaż lud ten do perfekcji opanował sztukę cukiernictwa, cierpiał z powodu chorób. Poddanych bolały zęby i brzuchy, a sam król miał bardzo kruche kości; z tego też powodu nazywano go Szklanym Władcą.
Pewnego dnia przybył na zamek królewski poseł oznajmiając, że zza wielkiej wody nadciąga wróg. Szklany Władca bardzo się zmartwił. Wiedział, że jego ludzie nie mają siły, aby walczyć. Kiedy powiedział o tym córce, dziewczynka rozpłakała się i wybiegła z zamku.
Biegła przed siebie, aż zatrzymała się nad brzegiem srebrzystego strumyka. Usiadła
i zawołała: Ach matulu, gdybyś żyła, wiedziałabyś, co zrobić. Płacz dziewczynki usłyszał strumyk i cicho zaszumiał: Królewno, nie płacz. Idź na złotą polanę i poproś słońce o radę, ono powie ci co robić. Zdumiała się mała królewna słysząc te słowa, postanowiła jednak posłuchać strumyka.
Kiedy doszła na polanę, zapłakała: Słoneczko kochane, pomóż mi w kłopocie. Kraj nasz atakuje wróg, a my nie mamy siły, aby się bronić. Gdy tylko wyrzekła te słowa, poczuła, że jej łzy osuszają ciepłe promyki, a serce ogrzewa nadzieja. Słońce odrzekło: Niełatwa to misja, ale jeżeli naprawdę chcesz pomóc swojemu ludowi, idź na cieniste mokradła. Tam, pod największym kamieniem, mieszka diamentowa żabka, ona powie ci, co robić. Dziewczynka zrobiła tak, jak poradziło jej słońce.
Szła przez nieznany las. Ostre kolce rozrywały jej królewskie szaty, a kamienie raniły bose stopy, jednak tak bardzo wierzyła, że uda jej się ocalić królestwo, iż nie czuła bólu. Kiedy dotarła na mokradła, odszukała głaz, podeszła do niego i zawołała: Diamentowa żabko, pomóż mi w kłopocie! Nasz kraj atakuje wróg i nie wiemy jak się bronić! Gdy to powiedziała, usłyszała kumkanie: Pomogę ci, królewno, bo widzę, że masz dobre serce. Wasi poddani są słabi, gdyż brakuje im witaminy D. To magiczny składnik, który znaleźć można w pożywieniu, jednak nie byle jakim. Tylko najzdrowsze produkty zawierają w sobie tajemną witaminę. Znajdziesz ją w jajkach, mleku, mięsie i rybach. Wracaj teraz na zamek i opowiedz królowi o tym, czego się ode mnie nauczyłaś. Królewna podziękowała żabce za pomoc i pobiegła do swego ojca.
Gdy Szklany Władca dowiedział się o tajemniczej broni, rozkazał wszystkim poddanym zmienić dietę. I stał się cud. Ze schorowanych słabeuszy zamienili się oni
w siłaczy, a gdy wróg dotarł pod zamek, bez trudu go pokonali. W królestwie zapanowało wesele. Za radą diamentowej żabki mieszkańcy przestali jeść słodycze i żyli w zdrowiu. Każdy z nich pamiętał jak ważna jest witamina D, która odmieniła ich los.

monthly_2015_12/konkurs-kamera-lub-laptop-z-twojej-bajki_40303.jpg

Odnośnik do komentarza
Gość Renata12

Za górami, za lasami,
Słoneczko się skrywa.
Łykaj witaminę D- mówi.
A będziesz szczęśliwa.
I nie ważne czy jesteś,
królem, czy królewną.
Będziesz silny, zdrowy.
Ja wiem to, na pewno!
Pluskaj się w strumyku,
Twarz wystaw do słońca.
Skacz, tańcz i baw się
do zachodu słońca.
Siła, moc z natury,
I to nie jest bajka.
Bo król i królowa,
Także jedzą jajka.
Kto do tych porad,
dziś się przystosuje,
Cały roczek zdrowy,
No i nie choruje.

Odnośnik do komentarza

Wszyscy dobrze wiemy jak ważne jest zdrowie, dlatego dzisiaj mam dla Ciebie opowieść. Jest to historia o pewnej królewnie, której mama zauważyła że jej córeczka słabnie i blednie. Wezwała więc królowa na pomoc lekarza, podał jej lekarstwa, lecz królewna nadal była słaba. Nic jeść nie chciała i spać nie mogła, wszyscy martwili się jak długo to potrwa. Król zdrowiem córeczki był bardzo zmartwiony, był gotów zrezygnować ze swej pięknej złotej korony. Lecz o poranku do królestwa przybył pewien siłacz, gdyż i jego wiadomość o królewnie zasmuciła. Zaproponował więc spacer całej rodzinie, poszli tam gdzie uroczy strumyk płynie, słońce świeciło, królewna się śmiała jakby już troszkę wyzdrowiała. Spytał więc król co to za czary? Czy żeby wyzdrowieć, królewna ma się na słonku opalić? Siłacz się zaśmiał i wytłumaczył, że witamina D wiele dla zdrowia znaczy, że królewnie tej witaminy brakuje i dlatego tak źle się czuje. Polecił też królowi, że nie ma sensu złotem lekarzowi płacić, że wystarczy dietę w jajka i ryby wzbogacić. Król wysłuchał siłacza i już na śniadanie, jajko na twardo było podane. Po jakimś czasie królewna do zdrowia wróciła, ta wieść całe królestwo ucieszyła. Na cześć królewny przyjęcie wydano, a na stołach dania w witaminki podano, by wszyscy w królestwie zdrowi byli, by długo i szczęśliwie żyli.

Odnośnik do komentarza

W piękny, słoneczny wiosenny poranek
Król Jan i jego mały śliczny baranek
wybrali się na spacer do lasu,
gdzie cisza, spokój i nie ma hałasu.
A gdy do zamku powrócił Król
ogarnął go smutek i wielki ból.
Królewna Julia bardzo, bardzo chora,
trzeba więc szybko wezwać znachora.
Królewna natychmiast zbadana została
i nowe lekarstwa czym prędzej dostała.
Witamina D dla mocnych kości,
witamina C dla urody i odporności.
Król kazał też podać pyszne śniadanie:
,,Niechaj Królewna zaraz dostanie
rogala z masłem, jajko i szklankę mleka,
witamin w nich tyle, że zbędna apteka."
O Królewny zdrowie bardzo dbano,
natychmiast królewski rozkaz wykonano.
A gdy Julia zjadła już swoje śniadanie
siłacz dworski zjawił się na zawołanie.
Zabrał Królewnę na mały spacerek,
by poczuła zapach kwiatów i lekki wiaterek.
Gdy byli na pięknej zielonej polanie
siłacz głaz ciężki wziął na swoje ramię.
Siedziała Julia na wielkim kamieniu, słońce ją ogrzewało,
siły, radości i zdrowia naszej Królewnie wciąż dodawało.
Potem poszli razem nad leśny strumyk,
gdzie Królewna znalazła prześliczny kamyk.
Był tak piękny, że do pałacu ze sobą go zabrała,
a patrząc na niego wędrówkę wciąż wspominała.
Od tej pory Julia zdrowa i wesoła była,
tak szczęśliwie nasza bajka się skończyła.

Odnośnik do komentarza

Za górami nielubianych brokułów za lasami niezjedzonego szpinaku i za morzami przypalonego mleka ,każdego dnia z okna swego zamku-wieżowca, spoglądała na świat naburmuszona królewna.Nic nie potrafiło jej rozweselić -ani słońce które z pomocą swych promieni rozświetlało i upiększało wszystko wkoło ,ani strumyk w którym beztrosko pląsały srebrne rybki .Wszystko zawodziło ponieważ,mała władczyni na nic nie miała siły,gdyż słabe zdrowie nie pozwalało jej się tym cieszyć.Król tata zachodził w głowę co by tu wymyślić aby to zmienić,aż w końcu pewnego dnia sprowadził na swój dwór specjalistów od chorób wszelakich ,byli to- zielarz,siłacz i dr.Zdrowiusieńki.Każdy po kolei próbował wyleczyć królewnę-zielarz podał napój w którym był mlecz oraz jajko,ale królewna wykrzywiła się po nim jeszcze bardziej,siłacz próbował namówić małą pacjentkę na podnoszenie ciężarów ale i ten sposób nie spotkał się z uznaniem,dopiero gdy dr.Zdrowiusieńki zaproponował najnowszą metodę leczenia-czyli warsztaty kulinarne dla dzieci ,dziewczynka lekko się uśmiechnęła .Od tej pory wszystko zmieniło się jak za dotknięciem magicznej różdżki,królewna pokochała gotowanie i chętnie próbowała nowych składników i co dzień z wielką radością przygotowywała dla siebie oraz swojego taty. smaczne potrawy w których królowała zdrowa witaminy D ,i już nigdy,nigdy więcej nie była smutna gdy patrzyła przez okno,bo odtąd cały świat stał się dla niej interesujący i wspaniały.KONIEC

Odnośnik do komentarza

Gdy zima po cichu szepnie do ucha
czas zgasić słońce i strumyk uciszyć
potężny mróz – siłacz bajki wysłucha
król swej królewnie na palcach policzy
dni, które tak dobrze wbijają się w pamięć
garść nowalijek zjedzonych ukradkiem
zdrowie jest cenne już na śniadanie
tutaj rytuał nie jest przypadkiem.
A potem z uśmiechem i entuzjazmem
podzielił się złotem w małej kapsułce
cóż to za kropla – odparła z marazmem
to D witamina – skarb czysty w naturze.
Zima nastała, wiatr zgasił słońce
przyjmij ją proszę i otwórz usta
po to by wiosną poskakać na łące
by być szczęśliwym – sprawa to słuszna
Więc wzięła królewna to co ofiarował
król mądry, uczciwy, w suplement bogaty
w komnatach, piwnicach skrycie przechował
czekając z nostalgią słonecznej daty.
I choć mróz – siłacz ma wzrok ponury
a śnieg podstępnie chłodem okłada
czy jajko pierwsze było od kury?
król swej królewnie zdrów opowiada…

syn - 18.06.2010
córka - 07.02.2013

Odnośnik do komentarza

Mój Ty mały królu
Zanim pójdziesz lulu
Trzeba zażyć witaminki
Te dla chłopca i dziewczynki
Chcesz by zdrowie dopisało
Łykaj szybko , łykaj śmiało
Witaminę D w kropelce
Jeśli chcesz mieć silne ręce
Bo gdy siłacz przyjdzie wielki
Nie dostanie ni kropelki
I pokonasz go szybko
Moja mała rybko .
Szumi strumyk , świeci słońce
Lato mamy dziś gorące
W jajku dużo jest witamin
Wspomóż się suplementami
Byś był silny , byś był zdrowy
Mój Ty królu odlotowy .

Odnośnik do komentarza

Za górami, za lasami było sobie królestwo Witamin. Mieszkał tam król i królowa którzy byli okazami zdrowia. Ich córka, równie śliczna jak Ty królewna, po zdrowie zawsze na podwórko biegła, bo ruch to zdrowie jak mawiał jej tata, a gdy świeci słońce to nas w witaminę D wzbogaca! Pewnego razu królewna nad strumyk się wybrała, a tam miejskich artystów spotkała. Był tam akrobata, śmieszny przebieraniec, był też siłacz co zdolności miał niesłychane! Wybierali się oni do miasta z przedstawieniem pięknym, a przy strumyku zatrzymali się by próbę zrobić przed występem wielkim. Królewna więc uradowana, pokaz oglądała, śmiała się głośno i klaskała. Królewnie pokaz sprawił wiele radości, ale ciekawa była skąd artyści mają takie zdolności. Siłacz wytłumaczył królewnie, że w końcu mieszkają w Witamin królestwie, że jedzą zdrowe rzeczy, na przykład jajko i sama widzi, że jeść zdrową żywność warto!

Odnośnik do komentarza

Był sobie kiedyś król i królewna.
Rządzili sprawiedliwie, rzecz to jest pewna.
Mieli oni sługów różnego rodzaju:
od kuchni, od stajni i od obyczaju.
W ogrodzie ogrodnik,
w zagrodzie zagrodnik.
Guwernantki od dzieci,
płatnerze od mieczy.
Od drewna był drwal,
od pieca był pan.
Klęska urodzaju chcieć by się rzekło.
Nie było tylko sługi co by się z nim od zimy uciekło.

Zima ponura, mróz był siarczysty,
król chciał zarządzić bal uroczysty.
Słońce nie daje długo promieni,
władca chciał czegoś co nastrój mu zmieni.
Rozpacz wkradała się jemu do serca,
każdy wydawał się jako szyderca.
Jajko z talerza jakby się śmiało.
Witamina D, najjaśniejszy - rzekł kapłan.
- Masz jej za mało!

Znalazł się śmiałek - siłacz Podola,
ośmielił się zdobyć co tylko podoła.
Król mu rozkazał znieść ze strumienia,
cud ten w pigułce, co humor ma zmieniać.

Lek ten choć silny, jest pilnie strzeżony,
Strzeże go błotniak, złośliwie zbrudzony.
Daje zagadki lub wdaje się w bójkę,
zazwyczaj go trzeba rozbrajać w trójkę.

Podola wyrusza, pomaga mu zdrowie.
Błotniak zadaje mu trudy i znoje.
Pluje na naszego dzielnego żołnierza.
Sprawia, że ten dosięga oręża.

Podola z zamachem, z pełnym impetem,
odpędza monstrum swoim maczetem.
Znalawszy skarb na dnie strumienia,
wraca do króla swego plemienia.

Strumyk jest czysty – rzecze Podola,
błotniak nie męczy już więcej, potwora.
Wręcza królowi zdobycz prawdziwą,
Ibuvit jest to z D witaminą!

Po jej zażyciu jak po ręki odjęciu,
król leczy smutek i jest na przyjęciu.

monthly_2015_12/konkurs-kamera-lub-laptop-z-twojej-bajki_40312.jpg

Odnośnik do komentarza

W pewnej słonecznej krainie
żył król, który miał córkę królewnę
Królewna Kasia miała na imię
i zdrowie miała mizerne

Bardzo się bawić i biegać chciała
lecz król jej nie pozwalał
Kości kruche jak jako miała
o uraz się obawiał

Rozmyślał nad strumyka brzegiem
gdzie rybka się pluskała
Powiedz mi rybko , bo nie wiem
jak stać się mocnym jak skała?

Rybka w słońcu błysnęła
i z uśmiechniętą miną
Królowi cicho szepnęła
Kapsułki z D witaminą

Więc moje dzieci kochane
gdy siłaczami być chcecie
Na pewno tak się stanie
Gdy witaminę bierzecie

Odnośnik do komentarza

Za górami za lasami znajdowała się kraina,
W której miejscem wyjątkowym była słoneczna dolina.

Słońce zawsze tam świeciło, nie znał nikt widoku chmury,
Miejscem władał król z królewną, zamek stał na szczycie góry.

Przez dolinę płynął strumyk, a tam gdzie strumyka źródło,
Stoi uśmiechnięty siłacz, za nim znajdziesz małe pudło.

Skarbu cennego pilnuje, zostawili go przodkowie,
Złote jajko, które daje witaminę D i zdrowie.

Odnośnik do komentarza

Kropelki zdrowia.

Gdzieś za górami, morzami, rzekami było malutkie królestwo, zewsząd otoczone górami i lasami. W pięknym, wysokim zamku mieszkali Król i Królowa, wraz ze swoją służbą. Rządzili oni krajem bardzo mądrze, dobrze i sprawiedliwie. Cieszyli się zaufaniem wśród poddanych. Wydawałoby się, że ich życie to sielanka. Nic bardziej mylnego... Zarówno Królowi, jak i Królowej do pełni szczęścia brakowało jednego- dziecka. Marzyli oboje o mężnym królewiczu lub pięknej królewnie.

Niestety, wydawało się, że te marzenia się nigdy nie spełnią...

Pewnego dnia, gdy słońce przyświecało królestwu, Królowa wybrała się na spacer. Dotarła nad strumyk, płynący wzdłuż lasku. Usiadła u jego brzegu i zamyśliła się. Tak bardzo chciałaby mieć dziecko, opiekować się nim, troszczyć o jego zdrowie. Nagle poczuła na ramieniu czyjąś rękę. Zlękniona odwróciła się i ujrzała staruszka. Starego czarodzieja, mieszkającego w chatce nieopodal rzeczki. Rzekł on do niej:

-Nie bój się Królowo. Znam Twoje marzenia. Weź to- podał jej duże ziarenko, przypominające jajko- zasadź w królewskim ogrodzie i czekaj... Niedługo Twoje serce wypełni wielka radość!

Królowa szybko chwyciła za nasionko i pobiegła do zamku posadzić je. I czekała... minęło kilka dni, tygodni, miesięcy a nic się nie działo, aż pewnego ciepłego wiosennego dnia nasiono wypuściło pędy. Tego samego dnia Królowa i Król dowiedzieli się, że wkrótce na świat przyjdzie ich dziecko. Mała królewna. Radość i szczęście zagościło w zamku i całym królestwie. Oto największe pragnienie władców się ziściło! Wkrótce urodziła się śliczna, dziewczynka. Od razu podbiła serce nie tylko rodziców, ale i poddanych.

Dziewczynka rosła, zdrowo się rozwijała. Królowa wiedząc, jak ważna jest witamina D dla rozwoju dziecka codziennie jej podawała kropelkę tego cudownego specyfiku. Minęło kilka lat, królewna była już siedmioletnią dziewczynką. Nie lubiła spędzać czasu w zamku, ciągle zwiedzała najmniejsze zakamarki królestwa. Tak było i tego dnia...

Królewna, spacerując zauważyła jaskinię. Nie byłaby sobą, gdyby nie chciała przyjrzeć się jej z bliska. Weszła do środka, od razu uderzyło ją przenikliwe zimno i ciemność wszędy panująca... Nieustraszona podążyła dalej. Niestety, nie zauważyła w ciemności szczeliny wpadła w nią! Mimo prób, nie udało jej się wyjść z pułapki.

Tymczasem zapadała ciemność, królowa chodząc od okna do okna wypatrywała córeczki. Niestety, nigdzie jej nie było widać. Król, mimo że maskował swój niepokój, by nie denerwować żony, również bardzo się martwił. Gdy nadeszła noc a dziewczynki nie było, postanowili zwołać swoich poddanych i ruszyć na poszukiwania. Zabiły kościelne dzwony i w kilka minut wszyscy mieszkańcy zgromadzili się na dziedzińcu zamku. Przecież rodzina królewska darzona była tu wielką miłością, jak mogliby im nie pomóc w potrzebie. Zaopatrzeni w pochodnie ruszyli w stronę lasu... Szybko natknęli się na jaskinię wołanie królewny skierowało ich do środka. Niestety- szczelina w której uwięziona była dziewczynka, była bardzo wąska i nikomu nie udało się jej stamtąd wyciągnąć. Wtedy pojawił się tajemniczy siłacz, który rozszerzył pułapkę. Teraz bez problemu królewna mogła wyjść na powierzchnię. Królowa w tajemniczym pomocniku rozpoznała owego czarodzieja, który dał jej jajko. Posłała mu pełen wdzięczności uśmiech- wiedziała, że jest dobrym duchem królewny i dzięki niemu dziewczynka już zawsze będzie bezpieczna.

Tymczasem królewnę obejrzał królewski medyk. Na szczęście poza drobnym skaleczeniem nic jej nie dolegało. Witamina D, którą mamusia jej dawała po urodzeniu sprawiła, że nasza dzielna królewna miała zdrowe kości, które nie uległy złamaniu ani skręceniu, gdy dziewczynka spadła do szczeliny... Dlatego warto pamiętać o Witaminie D, bo to kropelki zdrowia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...