Skocz do zawartości
Forum

Konkurs "Kamera lub laptop z twojej bajki"


Redakcja

Rekomendowane odpowiedzi

Król i królewna słońce kochali
Wiedzieli,ze słońce ,to zdrowie
Z pałacu często się wymykali
Nad strumyk bliski szli przez sitowie.

Tam miejsce swoje mieli ustronne
Gdzie wszystko wokół ich zachwycało:
Ptaszki i niebo i kwiatki wonne
I słonko,które ich wygrzewało.

Wraz z promykami na nich spływała
D witamina-niezwykła moc
Co ich królewskie siły wzmacniała
Nim słońce zaszło,nim przyszła noc.

Dziwiły zatem się białogłowy
Że wciąż królewna piękna i młoda
A król jak siłacz łamał podkowy
Choć czas upływał,jak w rzece woda.

I próbowali starsi i młodzi
Wykryć,wyjaśnić,skąd się to bierze
Cóż to się dzieje,o co tu chodzi
Że oni siły mają wciąż świeże

Myśleli-może jajko pomoże
Gdy się je na czczo pije surowe
Aż raz zabrakło jajek we dworze
Więc wymyślali sposoby nowe.

Ale nie pomógł żaden,bo rada
Na piękno i siły jest prosta:
Zdrowia i buzi rumianej nada
Nasze słoneczko,gdy przyjdzie wiosna!!!

Odnośnik do komentarza
Gość Michał Bugajski

Za górami za lasami słońce sobie tam świeciło, tam gdzie strumyk wolno płynął

Słońce daje nam Witaminę D a nasz Król teraz o tym wie
taki teraz z niego Siłacz bo codziennie zjada szpinak, i brokuły oraz jajko, dzięki temu zdrowie zdrowie ma
i patrzy się za nim królewna

Odnośnik do komentarza

„ Król i Królewna”

Nad strumykiem słońce grzało

i wątłej królewnie zdrowie dać miało.

Siedziała przy nim tam smutna królewna i nic jej nie pomagało,

lecz zły nastrój jedynie wzmagało.

Król zachodził w głowę mikstury szykując

i nagrody dla chłopów obiecując.

Przynosili mu rożności, dawali rady ale bez rezultatów,

co oddalało ich od nagród i potencjalnych wakatów.

Wreszcie znaleźli chłopi siłacza,

by z gór przyniósł ziele i jajko co zdrowie przywraca.

On zaś popatrzył kapsułkę witaminy D, postanowił ofiarować

i kazał wnet królewnie szybko zasmakować.

Bo witamina D zdrowie nasze podreperuje i do tego dobrze smakuje.

Odnośnik do komentarza

Całkiem niedaleko, bo za jedną górą, jednym STRUMYKIEM,za czterema kalafiorami, pod pewną pstrokatą kurką Laurką, w kurzym JAJKU mieszkała sobie bardzo ZDROWA WITAMINKA D.
Była bardzo wesoła i zawsze uśmiechnięta. Czuła w sobie niezwykłą energię i moc, którą bardzo chciała do czegoś wykorzystać, tylko nie wiedziała jeszcze do czego.
Kręciła się w swym ciasnym, żółtym mieszkanku i nie mogła przestać myśleć o tym, że gdzieś poza jej światem, jest inny na którym żyje ktoś, kto bardzo jej potrzebuje- wręcz słyszała jego wołanie przez skorupkę. Niestety nie mogła się wydostać- skorupka była zbyt twarda nawet dla tak zdrowej i silnej witaminki jak ona...

W tym samym czasie, bardzo niedaleko, przed jedną górą z piasku, jednym STRUMYKIEM, przed czterema kalafiorami i przed jednym skromnym domkiem stał istny SIŁACZ. Miał dużo energii, mocne, proste nogi i ani jednej dziury w zębie. Swoje zdrowie i siłę zawdzięczał mamusi, która zawsze powtarzała, że dziecko musi być ciągle łaskotane przez SŁOŃCE, wtedy porządnie wyrośnie i będzie miało dużo siły. Tak więc od małego kąpała swojego synka w promieniach słonecznych i dodatkowo poiła kompotem z moreli. Bardzo często jej synek dostawał do jedzenia jajko od kurki Laurki,w którym podobno mieszkało samo zdrowie.

Synek- siłacz zacierał ręce, bo usłyszał głośne przechwałki kurki Laurki o zniesionym właśnie jajku. Stał i nasłuchiwał z której strony dochodzi gdakanie i zadowolony ruszył przed siebie.
Przeskoczył górkę piasku, przeskoczył jeziorko, które jednak było zwykłą kałużę, minął slalomem cztery kalafiory i stanął przed kurką Laurką.
Zadowolony z siebie zabrał jajko nie tłumacząc się zbytnio, poza "sorki kurka, twojej jajko jest powołane do wyższych celów", sypnął garstkę prosa i pobiegł ze zdobyczą do domu...

W tym samym czasie, niezbyt daleko od domu Siłacza, tylko za siedmioma grządkami z kalafiorami, za siedmioma sadami, i siedmioma niewypielęgnowanymi ogrodami był cudowny, ogromny, wypielęgnowany ogród kwiatowy, a pośrodku niego piękny pałac.
W tym ogrodzie nie rosły żadne warzywa i nie mieszkała ani jedna kurka. Król i królowa uważali, że tylko kwiaty zasługuj na to by rosnąć pod oknami pałacu- wszystkie inne rośliny są niewystarczająco piękne.
Kury wygnali, bo grzebały w ziemi i niszczyły kwiaty.
W pałacu mieszkała mała królewna, która nigdy nie jadła pysznego jajka, ani świeżych warzyw. Rodzice nie pozwalali jej bawić się w pięknym ogrodzie, bo mogłaby się przeziębić, albo pobrudzić, lub -o zgrozo- opalić swoją śniadą skórkę!
Oczywiście kochali ponad wszystko swoją córeczkę, tylko mieli bardzo złego, podstępnego doradcę- doktora Awitaminozę. Ufali mu, a on wykorzystując to wpajał im złe nawyki, po to by się pochorowali i umarli-a on wtedy przejąłby władzę.
Poza zdrowym rozsądkiem rodziców królewna miała wszystko czego zapragnęła.
Miała piękną komnatę z olbrzymim oknem z widokiem na cały ogród, miała wiele zabawek, wiele służących...
Do jedzenia dostawała same frykasy: pączuszki, babeczki, galaretki i inne łakocie.
Mimo to była bardzo nieszczęśliwa. Czuła się źle i tęskniła za zdrowym jedzeniem i hasaniem po ogrodzie. Ledwie pamiętała te rzeczy i zwyczaje , bo zniknęły z królestwa w pierwszych latach jej życia, gdy tylko zjawił się złowrogi doktor. W jakiś nieczysty sposób omamił cały dwór niezdrowym, wygodnym i leniwym trybem życia.
Tylko jedna królewna nie ufała mu i nie stosowała się do jego zaleceń- nie chciała jeść smakołyków, którymi zajadali się pozostali mieszkańcy pałacu stopniowo zapadając na zdrowiu, nie chciała całymi dniami "nic nie robić"- lenić się, co z chęcią praktykowali inni, i za te pozorne dobrodziejstwa dziękowali Awitaminozie.
Ten natomiast tylko chytrze chichotał po kątach i zacierał ręce.
Królewna była cały czas smutna, głodna i słaba.
Wpatrując się ciągle w okno marzyła o tym, żeby poznać prawdziwy świat.
Pewnego razu w ogrodzie zobaczyła zwierzę, którego nigdy nie widziała. Domyśliła się, że to kura, o której słyszała, że jest szkodnikiem i nie może być hodowana w królestwie.
Ucieszyła się tak bardzo na jej widok, że postanowiła, pierwszy raz złamać zakaz i wyślizgnęła się na zewnątrz. Nie było to trudne, bo leniwa służba spała mocno pod drzwiami jej pokoju.
Gdy podbiegła do kurki, ta szybko wcisnęła się w jakąś dziurę w gęstwinie kwiatów i zniknęła jej z oczu. Królewna bez namysłu odszukała przejście i przecisnęła się bez trudu przez otwór, gdyż była bardzo szczupła.
Znalazła się poza murami pałacu, w całkiem innym świecie- poczuła się wolna. Wspaniałe ciepłe promyki słońca łaskotały jej biały jak papier nosek gdy wykonała taniec radości.
Pognała za kurką, która wyplątała się z zarośli i znowu zaczęła uciekać. Biegła śmiejąc się głośno.
Minęła siedem wspaniałych, niewypielęgnowanych ogrodów, siedem sadów i siedem grządek z kalafiorami, rozchlapaną kałużę i udeptaną górkę piasku.
Nagle zatrzymała się, bo ptak, który już prawie był w jej rękach wskoczył w ostatniej chwili
w objęcia jakiegoś chłopaka.
Jego buzia tryskała zdrowiem. Dziewczyna stanęła oniemiała, bo tak dawno nie widziała nikogo, kto by wyglądał na tak zdrowego i szczęśliwego.
- Jestem Siłacz- chłopiec odezwał się pierwszy- dlaczego gonisz moją Kurkę Laurkę?
Nie wiedziała co odpowiedzieć.
- Chciałaś ją zjeść?- pytał dalej trochę nie dowierzając, choć tak właśnie w jego oczach wyglądała: jakby była tak głodna, że mogłaby zjeść kurkę z piórami.
-Wcale nie... ja tylko... ja chciałam..., uciec...- jąkała się dziewczynka, która przypomniała sobie nagle, że faktycznie jest bardzo, bardzo głodna.
- Chodź, właśnie mama przygotowała jajka po królewsku- pociągnął ją za rękę Siłacz jednocześnie wypuszczając gdaczącą, lekko oburzoną Laurkę.
- Jajka po królewsku?- królewna niepewnie wchodziła do domku Miała tylko nadzieję, że chodzi o porządne jedzenie, a nie frykasy, na które już nie mogła patrzeć mimo głodu.
-Biedne dziecko!- mama Siłacza gdy tylko zobaczyła dziewczynkę chwyciła się za głowę i posadziła królewnę za stół, o nic nie pytając. Postawiła przed nią jajko w stojaczku i wręczyła łyżeczkę.

Dziewczynka była bardzo głodna, więc od razu próbowała nabrać trochę na łyżeczkę, jednak nie udawało jej się, bo nie miała pojęcia jak się je jajka po królewsku.
Pomyślała, że mus być z nią naprawdę źle, skoro nie ma już nawet siły nabrać jedzenia.
Na szczęście przy stole nie była sama i mogła podglądnąć jak jedzą inni. Gdy zjadła pełną łyżeczkę, nawet nie zdawała sobie sprawy, że połknęła właśnie pasażerkę statku kosmicznego, która odbywa akurat misję swojego życia.
- Jedz dziecko, w żółtku jajka mieszka witamina D- zachęciła ją mama Siłacza.
Królewna pomyślała, że to najlepsze jedzenie jakie jadła w życiu.

Witaminka D, która ciągle słyszała zew ze świata po drugiej stronie skorupki nagle usłyszała jeszcze delikatne pukanie.Bardzo się ucieszyła, bo czuła, że za chwile spełni się jej marzenie.
-Proszę!- zawołała i w tej samej chwili usłyszała trzask.
Rozbijając skorupkę, specjalnie po nią przybył kosmiczny statek i zabrał ją na specjalną misję do innego, dziwnego... burczącego świata.
Były w nim mięśnie, kości, nerwy, skóra.Rozgościła się i zaczęła budować tu swoje królestwo.
Ale w pierwszej kolejności uciszyła ten straszny dźwięk, który był głosem głodu. Nareszcie miała coś do roboty!

Gdy dziewczyna w końcu porządnie się najadła opowiedziała gospodarzom o swoim świecie, o doktorze Awitaminozie i o tym, że miała przeczucie, że gdzieś jest inaczej.
Matka Siłacza, nie mogła uwierzyć, że ktoś może wychowywać swoje dziecko bez kąpieli słonecznych, bez świeżych warzyw i bez ruchu.

Wspólnie obmyślili plan, jak otworzyć oczy zaślepionym rodzicom królewny i pokrzyżować nikczemne plany doktora Awitaminozy.
Najpierw zabrali dziewczynę do lekarza, a ten zalecił jej kąpiele słoneczne i posiłki bogate w WITAMINKĘ D.
Dziewczynka miała ogromne niedobory witamin i składników mineralnych dlatego lekarz przypisał też suplementy diety, a wśród nich także ibufitD, żeby jak najszybciej uzupełnić braki.
Później razem udali się do pałacu-trzeba było ratować cały dwór przed zabójczymi praktykami królewskiego doradcy.

Zabrali ze sobą kurkę Laurkę, która dziobnęła króla i królową i w ten sposób wyrwała ich z letargu. Następnie przedstawili kiepskie wyniki badań lekarskich królewny, i wytłumaczyli, że taki tryb życia jaki zalecił doktor Awitaminoza jest zabójczy.
Spadły klapki z oczu wszystkich dworzan. Zrozumieli, że nie można żyć tak, jak do tej pory.
Przepędzili gdzie pieprz rośnie Awitaminozę.
Odpędzili go za tysiąc siedemset zaniedbanych ogrodów, tyle samo grządek kapusty, kalafiorów, marchewek i cebul.
Goniło go przez tysiąc siedemset dni dwa tysiące siedemset rozgniewanych kurek.
Wszystko to trwało do czasu, aż dworzanie i królewska rodzina odzyskała zdrowie, do czasu aż w królewskim ogrodzie wyhodowano sześćset szczęśliwych kurek kąpiących się w słońcu, znoszących jajka, z których siłę i zdrowie czerpią Siłacze.

W tym czasie Siłacz i Królewna dorośli i wzięli ślub.
Kurka Laurka miała mnóstwo kurczaków i wychowywała je w królewskim ogrodzie.
WITAMINKA D, która chciała dokonać czegoś wielkiego zamieszkała ostatecznie w zębach królewny i pilnuje, by nie pojawiła się w nich żadna dziurka i żeby królewna miała piękny uśmiech.
Jej krewniaczki pochodzące min. ze słońca, z innych jajek, z kompotu morelowego, z kakao, itp. zamieszkały w skórze, w kościach, mięśniach...
i bardzo dbają o swoje królestwa.

Odnośnik do komentarza

Czy to bajka? Czy historia prawdziwa? Nie wiem , może to tylko dziwa. Za lasami, obok zamku strumyk wiję się leniwie. Zaś w zamku Król i Królewna żyli sobie szczęśliwie. Król codziennie kopę jajek na śniadanie stąd z pewnością wnet siłaczem się stanie. Królewna też o swoję zdrowie dba stąd witaminę D zjada. A słońce dla wszystkich świeci kiedyś dla królestwa a dziś dla dziecie.
Email kontaktowy szal3ex@interia.pl

Odnośnik do komentarza

Wiersz dla mojej córki:

Kiedyś Cię pod sercem miałam,
i od razu pokochałam.
Wtedy zrozumiałam, że
najważniejsze zdrowie Twe.

Nie wiedziałam co we mnie się kryje,
Król czy Królewna we mnie żyje ?!
... okazało się, że to TY;
ALICJA, która serce skradła mi.

Zajadałam witaminki:
błonnik "kradłam" z kawy Inki
mocne kości, zęby zdrowe dało mleczko
rybka, jajko i z kurki udeczko,
ale jakby tego było mało,
słońce nam witamina D posyłało
Dużo ruchu w dzień zażywałyśmy,
a w nocy kocykiem się otulałyśmy.

Strumyk łez poleciał gdy ...
... na świat w końcu przyszłaś TY.
Zdrowa, silna choć taka mała
w me ramiona się wtulała.

11 grudnia skończysz lat sześć,
a nadal ważna jest życiowa treść:
jeśli będziesz tak jak mama
witaminki zażywała,
sport codziennie uprawiała
- będziesz dużo zdrowia miała!!

Życzę Ci abyś jak " siłacz" zawsze była:
abyś "góry przenosiła!"
z życiowych porażek zawsze się podnosiła ,
obyś dobre wartości w sercu nosiła
a przede wszystkim abyś...ZAWSZE SZCZĘŚLIWA BYŁA.

Kocham Cię, mama.

Odnośnik do komentarza

Dawno, dawno temu za górami, za lasami,
Płynął STRUMYK obrosniety owocowymi krzewami.
Piękna KROLEWNA Sonia nad rzeką siedziała,
I cudowne widoki podziwiała.
SŁOŃCE promieniami ja ogrzewalo,
Że do wody podazyla śmiało.
Nagle nurt rzeki zaczął ja z dala od brzegu zabierać,
Chciała wrócić, jednak jej suknia zaczęła wody nabierać.
Wtedy na KRÓL Stefan przybył na ratunek,
Szybko wypił swój cenny trunek.
JAJKO i WITAMINA D to zdrowe składniki,
Jestem SILACZ i reaguje na niebezpieczeństwo bez paniki.
KRÓL KROLEWNE uratował,
Swojej pomocy nigdy nie żałował.
Powtarzal ze ZDROWIE to podstawa,
Kto je witaminy to należą mu się brawa.
Odtąd żyli długo i szczęśliwie,
I dbali o siebie troskliwie.

Odnośnik do komentarza

Ten spokojny niedzielny poranek nie różnił się znacząco od innych. Wschodzące nieśmiało słońce pozwoliło na moment zapomnieć o zbliżającej się zimie. Powietrze było chłodne i rześkie. Drewniany dom rodziny Brodnickich umiejętnie wtapiał się w tutejszy krajobraz. Posiadłość otulona z dwóch stron brzozowym lasem, dawała poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Widocznie to samo czuła rodzina saren popijająca spokojnie wodę z biegnącego nieopodal strumyku. Miało się wrażenie, że jedna z nich emanuje niezwykłym światłem.
Państwo Brodniccy poznali się na studiach. To przemiłe małżeństwo wychowujące dwoje dzieci ospale zebrało się z łóżka. Od kiedy mała Zuzia ząbkuje, zapomnieli czym jest spokojny sen.
Zapach parzonej kawy subtelnie wypełniał już cały dom, kiedy to najstarsze z dzieci wbiegło pełne energii do kuchni. Chłopiec o imieniu Seweryn to sześcioletni rozrabiaka, strasznie ciekawy świata. Odpowiadanie na jego pytania to prawdziwy sprawdzian rodzicielskiej cierpliwości.
Chłopak pocałował mamę w policzek, po czym usiadł grzecznie przy stole. Pobliska rodzina saren nieśmiało podeszła pod dom, zupełnie tak jakby spodziewała się poczęstunku.
-Mamuś, mamuś, co dzisiaj na śniadanie? Burczy mi już w brzuszku.
- Jajecznica synku.
- A dlaczego jajecznica?
-Jajka mają dużo witaminy D.
Na stół trafił też półmisek wypełniony po brzegi owocami.
- Mamuś, a co było pierwsze, kura czy jajko?
Mama nie do końca wiedząc jak odpowiedzieć na pytanie pośpiesznie podała chłopcu talerz jajecznicy ze szpinakiem..
-Seweryn zjedz całe, a będziesz silny jak siłacz.
-mamuś a kto to jest siłacz...?
***
Z pokoju obok słychać już było płacz Zuzanny. Tata udał się w kierunku kołyski.
Wzięta na ręce Zuzia uspokajała się z każdą chwilą. W jasnoróżowym kubraczku oraz kokardce we włosach wyglądała jak prawdziwa królewna. Z córeczką na rękach wrócił do kuchni. Dziewczynka znowu zaczęła płakać.
-Kochanie widzisz, bo dzieci są najpiękniejsze wtedy kiedy śpią.- lekko podirytowany za chwilę pożałował tej uwagi.
-Marek, nie denerwuj się, nie wyjdzie Ci to na zdrowie. Dobrze już wiesz, że ząbkowanie trzeba przeczekać.
Zuza zawodząc dalej, nerwowo wciskała paluszki do ust... Seweryn przebierał widelcem w talerzu mieszając szpinak z jajkiem. Jedzenia nic nie ubywało. Marka zaciekawił zaokienny widok. Otóż jedna z saren nie okazując strachu podeszła prawie pod samo okno.
-Seweryn proszę jeść!- powiedział stanowczo tata.
-A mogę zjeść czekoladę? Czy ma witaminy?
- Ma witaminy, ale nie jest odpowiednia na śniadanie.
Seweryn wyobraził sobie stół po brzegi zastawiony czekoladą i słodyczami, aż nagle usłyszał:
Słuchaj mamy chłopcze mały,
masz witamin talerz cały.
Sześcioletnie ciało twe,
tych witamin bardzo chce.
Nie odgrywaj takich ról,
jedz ze smakiem,
jedz jak król!

Była to magiczna sarna. Chłopiec przekonany tym wydarzeniem zjadł ze smakiem zawartość talerza. Zuza będąc już na rękach mamy, zapomniała o wcześniejszym powodzie płaczu. Marek pogrążył się w pracy przy swoim nowym laptopie...

Odnośnik do komentarza

Witamina D

Witamina D
to sok ze słońca,
każde dziecko to wie.

Witamina D
zdrowie w sobie ma
i naszej królewnie je dzisiaj da
haps, haps …

Witamina D
i o naszym królu nie zapomni,
siłaczem gdy będzie, witaminę wspomni
haps, haps …

Witaminę D
Mama z tatą zje
haps, haps …
Ten słońca strumyk
niech siłę im da
w zdrowiu niech długie lata
ich utrzyma.

A wy wszyscy,
każdy chłopak i dziewczyna,
pamiętajcie jak ważna jest
zaklęta w jajku słoneczna witamina.

Odnośnik do komentarza
Gość Kinga Izabela

Któregoś dnia królewna Kokolina, córka króla Kukuryka II Mocnego, pomimo zakazu ojca postanowiła wybrać się nad strumyk. Lubiła tam bywać bo chadzały tam kury i koguty ze zwyczajnych, nieszlacheckich kurników. Czuła się z nimi dobrze, ale jej ojciec mówił, że nie jest to towarzystwo dla niej. Kokolina nie mogła tego pojąć i gorzko szlochała, za każdym razem gdy nie udało jej się wymknąć nad strumyk.
Tego dnia nie było to trudne bo król wraz z żoną, matką Kokoliny, wybrał się na turniej walki kogutów. Piękna, blondpierzasta królewna miała więc całe popołudnie na pogdakuchy z przyjaciółmi znad strumyka. Jednak najbardziej nie mogła doczekać się spotkania z Siłaczem. Wzdychały do niego wszystkie kury i kokoszki z Kurolandu. On zaś kochał piękną Kokolinę, lecz nigdy jej tego nie wyjawił. Wiedział bowiem, że królewna po osiągnięciu wieku dorosłej kury wyjdzie za królewicza Pjacza II. Wszyscy o tym gdakali, a serce Kokoliny na samą myśl o zbliżającym się dniu zaślubin pękało na pół.. W drodze nad strumyk Kokolinę napadł zły lis. Na szczęście, na przeciw królewnie wybrał się Siłacz i w porę zobaczył jak lis chce zjeść jego ukochaną. Rzucił się na niego i stoczył z nim zwycięski pojedynek, wydziobując lisowi oko. Król Kukuryk w nagrodę za uratowanie życia królewnie oddał jej rękę Siłaczowi.
Minęły trzy lata a miłość Kokoliny i Siłacza wciąż rosła. Król jednak zaczął żałować swojej decyzji, bo dotąd nie został dziadkiem, o czym marzył odkąd jego córka wyszła za mąż. Pewnego dnia całe królestwo zbudziło głośne pianie Siłacza. Wszyscy byli zdziwieni dlaczego Siłacz pieje tak wcześnie, więc szybko przybyli do komnaty młodych. Oczom wszystkich ukazało się siedem, wielkich jaj, a wśród nich ósme, zaledwie widoczne, maleńkie jajko. Nowina o tym, że Kokolina zniosła jaja szybko się rozeszła. Dowiedział się też lis i postanowił zemścić się za stracone w pojedynku z Siłaczem oko. Wdarł się do królestwa i zjadł wszystkie jajka, pozostawiając jedynie skorupki i małe jajeczko, którego nie zauważył. Całe królestwo cierpiało. Zaszło nawet słońce i nie chciało wyjść zza chmur. Król zaś przestał mówić.
Niebawem na świat przyszedł Siłacz I Kukuryk. Był bardzo malutkim pisklęciem, ale całe królestwo szybko go pokochało, z wyjątkiem króla. Uważał, że jego wnuk stanie się pośmiewiskiem dla całego rodu Kukuryków. Małe kurczątko szybko pojęło co jest przyczyną tego, że dziadek go nie kocha. Kokolina widziała, że jej syn jest wciąż smutny i postanowiła mu pomóc. Szukała pomocy wszędzie, aż w końcu postanowiła zasięgnąć rady matki męża swego Siłacza - Teofilii. Zapytała jej co zrobiła by, jej syn wyrósł na tak wspaniałego i mężnego koguta. Wtedy Teofilia wyznała, że cała tajemnica tkwi w witaminie D, która czyni cuda i jest największym eliksirem zdrowia. Kokolina postanowiła więc karmić syna rybami i mlekiem. Poprosiła też o pomoc słońce. Ku zdziwieniu króla, z jego wnuka wyrósł niebawem największy i najpiękniejszy kogut świata, który stał się jego godnym następcą. Koniec.

Odnośnik do komentarza
Gość Maciej Robak

Był raz król niejadek,
któremu nigdy nie smakował obiadek,
zdrowie wątłe i siły nie miał,
by królewnę unieść do nieba,
Wyszedł na słońce się poopalać,
gdy witaminy D go zalała fala,
Wtem nabrał siły tyle,
Że mógłby przebiec trzy mile,
Szeroki strumyk przeskoczyć,
bez mrugnięcia na oczy
Siłacz się stał z niego nie lada,
który na śniadanie wielkie jajko zajada.

Odnośnik do komentarza

Król Henryk był dobrym władcą, który troszczył się o poddanych, niemal tak samo jak o własną rodzinę. Był dumnym mężem królowej Anny i tatą siedmioletnich bliźniąt jasnowłosej Aurory i niesfornego Andrzeja. Królewska rodzina miała zwyczaj co niedzielę wybierać się nad pobliski strumyk, aby cieszyć się otoczeniem przyrody i odpoczynkiem od zasad panujących w zamku. Królewna chociaż nie zażywała kąpieli, cieszyła się słońcem i sielską atmosferą. Cera mamy i córki nabierała kolorytu i stawała się promienna, panie zyskiwały na urodzie, chociaż nawet nie wiedziały, że zawdzięczają to witaminie D. Pewnego razu rodzina, która korzystała z wypoczynku nad strumieniem, usłyszała głośne dudnienie. Kroki zbliżały się złowieszczo, a Henryk, Anna i dzieci przebywali tutaj bez straży. Wnet pojawił się olbrzym i siłacz w jednej postaci, który wydawał się rozżalony i głośno lamentował. Okazało się, że zgubił swoją zabawkę na sznurku, którą nazywał "jajko".Kółeczko na tasiemce opadało i podnosiło się samo podczas spaceru. I teraz nie mógł jej znaleźć, bo z wysoka dobrze nie widać. Król i królowa wykazali się odwagą i uprzejmością wobec silnego olbrzyma i już wkrótce mieszkańcy miasteczka podczas poszukiwać odnaleźli "jajko". Śmiali się przy tym serdecznie z nazwy zabawki i upodobania do niej wielkiego bohatera. Król wręczając olbrzymowi jego zabawkę, przekręcił nieco nazwę i w ten oto sposób "jajko" stało się jojem!

Odnośnik do komentarza

Pewnego grudniowego poranka mis Patys jak co dzien rano po śniadaniu, na które zjadł zdrowe JAJKO, postanowil wybrac sie na krotki spacer na ZDROWIE. Jedyną drogą wyjscia na swieze powietrze bylo przejscie przez otwor dla kota przy drzwiach. Z calej sily po sniadaniu nacisnal lapkami na szybke, a ta podniosla sie do gory. Mis przeszedl przez otwor i znalazl sie na swoim ulubionym ogrodku. SLONCE juz wysoko na niebie swiecilo, az sie prosilo lapac ostatnia WITAMINE D w lapki. KROL i KROLEWNA po ogrodzie juz chadzali w cieple korzuszki ubrani. Zrobil krok do przodu... jednak szybko sie cofnal. Cos bylo nie tak. Rozejrzal sie Patys po calym ogrodku, spojrzal na drzewa, na korzuszki. Wszystko bylo biale. Postawil jedna lapke na sniegu, a nastepnie druga, jednak szybko wyskoczyl - snieg byl zimny. Misia zainteresowal jednak bardziej ow SILACZ co to JAJEK na sniadanie dzis zjadl z 10 a teraz sie prezyl przed KSIEZNICZKA w promieniach SLONCA na juz zamarznietym STRUMYKU. SILACZ piruety wykazywal, zgrabne pozy i jazdy na lodzie. Nasz mis kochany, nadziwic sie nie mogl, i sam swoich sil sprobowac musial. Choc lapki na sniegu mokre i zimne, a na lodzie rozjezdzaly sie we wszystkie strony, mis obrot piekny zrobil, lecz w zaspie sniegu wnet wyladowal. Podziwial tak mis SILACZA i doszedl do wniosku, ze chyba JAJEK na sniadanie z WITAMINA D jesc musi, by ZDROWIE i sily wieksza miec i jak SILACZ piruety na lodzie tanczyc :)

Odnośnik do komentarza

Za górami, za lasami, za rozległymi morzami
Żyła sobie raz królewna. Bardzo piękna, z tym, że z drewna.
Bo zły czar nią rzucono i w kukiełkę zamieniono.
I zamknięto gdzieś wysoko, gdzie nie sięga ludzkie oko.
Wieżę ciemność spowijała – nic królewna nie widziała.
Ani słońca, ani kwiatów, nie słyszała śpiewu ptaków.
Taka krzywda ją spotkała kiedy była jeszcze mała.
A czas płynął nieustannie, kilka lat przybyło pannie.
Dusza uwięziona w Drewie łkała co noc niemal rzewnie.
O wolności wciąż marzyła, o tym co by na zewnątrz robiła,
O tym by mieć ludzkie ciało, a to drewno by spróchniało!
Na ratunek wciąż czekała i nic o tym nie wiedziała,
Że od lat mężni rycerze pragną dotrzeć na jej wieżę,
By królewnę uwięzioną móc uczynić swoją żoną.
Król obiecał córki rękę, by ktoś skrócił mu udrękę
I królewnę uwolnioną, znów sprowadził mu do domu.
W królestwie bowiem mówiono, że czar, który na nią rzucono
Pryśnie jak bańka mydlana, kiedy królewna zostanie pocałowana.
Niejeden siłacz i rycerze wspaniali do tego zadania się szykowali.
Wielu do wieży dostać się chciało, jednak żadnemu się nie udało.
Królewna na wybawcę niecierpliwie czekała, kiedy coś przed drzwiami nagle usłyszała.
Po chwili ujrzała mężczyznę młodego – szczupłego, wysokiego i niezwykle przystojnego!
To spryt, zwinność i bystre oko pozwoliły mu zajść tak wysoko.
Młodzieniec podszedł, swój miecz odłożył i na ustach królewny pocałunek złożył.
I nagle ziemia jakby zadrżała, ogromna siła królewnę z objęć wyrwała.
Przestraszoną królewnę do góry wyrzuciła, okręciła w kółko, na łóżko rzuciła.
Spojrzała na siebie zdumiona królewna. Miała ludzkie ciało – ani grama drewna!
Królewna krzyknęła z ogromnej radości: w końcu jestem na wolności!
Kiedy do domu ze swym księciem wracała pięknymi widokami się napawała.
Okrągłe słońce na niebie jaśniało, drogę do domu im wskazywało.
I chociaż z uwolnienia królewna byłą rada to byłą słaba i bardzo blada.
Znaleźli więc strumyk, nad nim przystanęli, usiedli zmęczeni, trochę odpoczęli.
Młodzieniec swej królewnie jajko podarował, jadł je regularnie więc mało chorował.
Królewna z ochotą jajko przekąsiła, wodą ze strumyka posiłek popiła.
Tymczasem wybawca już coś w ręku trzymał – kolejny podarunek, który dla niej miał.
Wyjaśnił królewnie, że to witamina D i zdrowy jest ten, kto ją regularnie bierze.
Dotarli do domu następnego dnia, gdy na niebie nie było już słońca.
Nie sposób opisać panującej w zamku radości, w związku z tym ,ze królewna jest już na wolności.
Po miesiącu witaminy D zażywania królewna był nie do poznania.
Jej skóra była zdrowa i opalona, a ona sama ogromnie zadowolona.
A potem był ślub – w blasku słońca młoda para przyrzekła sobie miłość aż do końca!

Odnośnik do komentarza
Gość Perla Sandra

W ten listopadowy chlodny dzien witaminke d sobie wez gdy ja zjesz juz pogodny robi sie dzien i na andrzejkowy bal królową i króla balu wybierz sam a w nagrodę im daj d witaminę dobrze wiesz sam ze wtedy pogodny robi sie dzień slonko sloneczko zaswieci na niebie bo z witaminka d najlepiej na świecie

Odnośnik do komentarza
Gość klaudia1997101

Królewna Amelka nad strumyk chodziła,
znalazła tam jajko,w którym witamina D była ,jednak Amelka go nie otworzyła i rzekła do słońca: " Przydałby się siłacz!". Wnet przybył sam król,który dba o dzieci zdrowie,wyznaczył nagrodę dla tego kto odpowie jak owe jajeczko otworzyć w mig,by maleństwu smutek z twarzy znikł :)

Odnośnik do komentarza

Wcale nie tak dawno i może całkiem blisko
Żył sobie pewien siłacz, potężne wręcz chłopisko,
Co w polu nad strumykiem pracował w pocie czoła,
I calutkimi dniami pod dachem się nie chował.
On jadał tylko ryby i czasem kurze jajka.
Trochę to dziwne – prawda, ale to przecież bajka.

W tej samej też krainie, na szczycie małej górki,
Stał piękny zamek króla i jego młodej córki.
Królewna, choć urocza, słabego była zdrowia,
Troskliwy zatem ojciec w komnacie wciąż ją chował.
Na wszystkie drzwi i okna spuszczono tam kotary,
By zimnem nie powiało z najmniejszej nawet szpary.

Pewnego dnia na zamku żal zapanował wielki,
Bo mimo ostrożności i mimo starań wszelkich
Królewnę znowu zmogły koszmarne przypadłości:
Nie mogła spać po nocach, bolały ją też kości
I choć nie jadła prawie, biegunka ją nękała,
Trudno się zatem dziwić, że smętnie wciąż szlochała.

Do kraju wtedy dotarł wędrowny mędrzec, który
Swój żywot był poświęcił poznaniu praw natury.
Odwiedził on siłacza i zgłębił jego sekret.
A kiedy przez wieś wracał, królewski ujrzał dekret,
Głoszący wszem i wobec, że w wielkim frasunku
Monarcha dla swej córki poszukuje ratunku.

Ciężkim losem królewny mędrzec tak się wzruszył,
Że postanowił pomóc. Na zamek szybko ruszył.
Tam wysłuchawszy z ust króla historii choroby,
Zamyślił się chwilę i rzekł: „Znam ja już powody
Niedomagań twej córki, a i pomóc jej zdołam,
By dolegliwościom wszelkim wnet stawiła czoła.”

Następnie opowiedział o sekrecie siłacza,
Którym były jego dieta i na słońcu praca.
Nakazał zatem mędrzec by pozrywać kotary,
Przywrócić dostęp słońca do tej ciemnej pieczary.
Przygotował też nowy jadłospis dla królewny,
Pełen ryb, jajek, mleka i produktów pokrewnych.

A za sprawą tej „kuracji” na twarzy królewny
Znów pojawił się uśmiech, jak litera „D” pełny.
Król z olbrzymią radością powitał tę minę,
Która odtąd już zawsze zdobiła dziewczynę.
Tak kończy się ta bajka ale z jej to przyczyny
O „wita-minie D” do dziś dnia mówimy.

Odnośnik do komentarza

Bajka o królewnie, siłaczu i witaminie D
***
Hen, gdzieś tam bardzo daleko, na samym końcu świata,
żyła królewna mała, piękna i bardzo bogata.
Król i królowa czule córeczkę swą rozpieszczali.
Każdą prośbę, każde życzenie szybciutko spełniali.
Wszystko by się pewnie szczęśliwie w tym państwie działo,
gdyby kochanej królewnie zdrowie dopisywało.
Niestety dziewczynka całe dnie tak słabiutka była,
że rzadko się uśmiechała i wcale nie bawiła.
***
W nocy nie mogła odpocząć i odnowić siły,
bo w snach koszmarnych straszydła ją ciągle budziły.
Od rana przez okno w zamku na słońce patrzyła,
bo chodząc w ogrodzie męczyła się i pociła.
Na śniadanie wymuszała, by dano jej słodycze,
prosząc: Ja kochana królewna tego sobie życzę!
A gdy pewnego dnia podano jej jajko na miękko
słabą rączką stłuc go nie mogła i nawet nie pękło.
***
Na obiad oraz kolację trochę potraw zjadała
lecz pod warunkiem, by szybko coś słodkiego dostała.
Trudno ją było przekonać do owoców czy mleka,
a bez zdrowego jedzenia może wyrosnąć kaleka.
Prawie strumyk łez wylała przez swego niejadka
coraz smutniejsza i zatroskana królowa matka.
Król niezwykle się zdenerwował w tej sytuacji
i dworskich medyków zwołał w celu konsultacji.
***
Medycy dziewczynkę zbadali, długo się głowili
i na koniec narady wszyscy zgodnie oznajmili:
Objawy waszej córki są nam bardzo dobrze znane.
Z powodzeniem można je wyleczyć rybim tranem.
Jeśliby królewna tłustego leku pić nie chciała
kości jej osłabną i krzywe nóżki będzie miała.
Nakazali, aby słodyczy dawali jej mało.
Zlecili spacery, owoce i dużo nabiału.
***
Królewna niestety tylko raz tranu spróbowała.
Potem nawet słyszeć o nim w ogóle nie chciała.
Z płaczem mówiła, że już woli być całkiem krzywa,
żeby tylko tego leku nie musiała zażywać.
Król z królową zechcieli jakoś temu zaradzić.
Postanowili znowu dworskich medyków sprowadzić.
Lekarze z nową bardzo dobrą wieścią przybyli,
bo znacznie lepsze, skuteczne lekarstwo wymyślili.
***
Stwierdzili, że oprócz tranu sporządzono taki lek,
który otrzymał nazwę medyczną: witamina D.
W krótkim czasie, kilka jej kropelek dziennie sprawi,
że zdrowie nieszczęsnej królewny całkiem się poprawi.
Dziewczynka jednak na każde lekarstwo krzyczała: Nie!
Na witaminkę D także uparcie mówiła: Bee…
Król nadal miałby ze swoją córką kłopot niemały,
gdyby jej groźne smoki w państwie nie przerażały.
***
Potwory te zabijał siłacz, rycerz bardzo znany,
którego sławili król, królowa oraz poddani.
Wezwano więc tego siłacza, co miał moc tak wielką,
aby na wystraszoną królewnę fachowo zerknął.
Dziewczynka zapytała: Skąd u Pana taka siła?
Powiedział: To jasne, witamina D to sprawiła.
Poza tym pragnę być silny więc zdrowo się odżywiam,
ćwiczę, dużo się też ruszam i na słońcu przebywam.
***
Przekonał królewnę taki wzór do naśladowania,
słuchała się odtąd rodziców, już bez narzekania.
***
Z każdej bajki, również z tej, ważny morał wynika,
aby zdrowe kości mieć, trzeba witaminę D łykać.

Odnośnik do komentarza

Żył raz Król, był silny, młody,
cud przystojniak, czarnobrody.
Każda panna, stąd do morza,
chciała wejść do jego łoża.
Lecz on pragnął tylko jednej,
by z niej zrobić swą królewnę
Kasia, bo tak na imię miała
w snach jego tylko istniała.
Ciężko było o jej rękę
i nie jeden chciał Kasieńkę.
Lecz, na drodze do jej serca
stał smok straszny, L-U-D-O-Ż-E-R-CA !
Więził dziewczę w ciemnym lochu,
karmił wodą, zupą z grochu.
Śmiałków kilku już tu było
w brzuchu Bestii co skończyło.
Tak mijały długie lata.
Dla niej prycza, mur i krata.
A dla niego tylko pustka
i od łez tak mokra chustka.
Mając dość czekania Pan
postanowił działać sam.
Zabrał miecz i swój pakunek
rankiem ruszył na ratunek.
Podróż była to mozolna
koń poruszał się z powolna.
Jak tak jechał dużo knował,
plan bitewny opracował.
Gdy podjechał pod zamczysko,
wypatrywał gdzie smoczysko
Siedział w siodle z mieczem w dłoni
a smok już do niego gonił.
Capnął chłopa jednym kęsem
i się najadł jego mięsem.
Król przewidział co go czeka,
smok jadł kukłę, nie człowieka.
Jak podstępnie zaplonował
lalce twarz swą namalował.
Zanim bestia się spostrzegła
Bum ! Cios w żebra !... I poległa
Do piwnicy Król pogonił
tak Królewnę swą wybronił.
A gdy Kasię swą zobaczył
ze zdziwienia się skudłaczył
Słabe dziewczę, ledwo żywe,
całe w bólach, nogi krzywe
blade lica, jeść nie może
Kasiu ! Czy coś Ci pomoże ?
Słońce pokaż ukochany !
Wynieś za te ciemne bramy !
I nim dziewczę wpadło w płacz
niósł ją w rękach, jak siłacz.
A gdy medyk ją przebadał
niedobór witamin zakładał.
Takie proste ! Wielkie nieba!
Witaminy D potrzeba!
Więc od dzisiaj, Moja Miła
jajkiem co dzień się posilaj.
Tłuste ryby, z wątróbki kotlety
są podstawą zdrowej diety.
Pijaj mleko, zjadaj sery
I codziennie na spacery !
Idź nad strumyk dziecię drogie
to polepszy twoje zdrowie.
Jak zalecił tak czyniła,
znów się w piękność przemieniła.
Król ją co dzień obejmował
i z nią w Słońcu spacerował.

Odnośnik do komentarza

Była raz królewna Ania, osóbka przemiła,
która filmy w telewizji oglądać lubiła.
Każdą wolną chwilę chciała spędzać przed ekranem,
przyprawiając tym o rozpacz swą Królową Mamę.
Ojciec Król próbował z głowy wybić jej te bzdury,
lecz wiadomo, zawsze jajko mądrzejsze od kury.
Czas jak strumyk płynął wartko, Ania słabsza, bledsza.
Oj przydało by się trochę świeżego powietrza.
Przybył w końcu lekarz mądry z zamorskiej krainy
i przepisał dużo słońca i D witaminy.
Dużo zabaw na powietrzu, bo to bardzo zdrowo,
gdy Królewna chce wyrosnąć na dużą Królową.
Ania wreszcie polubiła bieganie po łące,
buzia się zaróżowiła gdy ujrzała słońce.
Wcina wszystko z apetytem i jak źrebak skacze
krzycząc: „Nie chcę być Królewną, ja będę Siłaczem !”

Odnośnik do komentarza

Nad strumykiem pod przesmykiem w świetle słońca i gorąca
siedział siłacz na kamieniu i sie patrzył na zająca,
piękny, biały, zając zdrowy jak król z królewną był wyborowy,
siłacz spytał tego brzdąca cóż tak kicasz czy to z tego gorąca?
zając szczerze wybuchł śmiechem, jajka lubię w jajka wierzę
siłacz zdziwił się ogromnie
i dlaczego te jajka ?
zapytał nieskromnie
zając głośno do siłacza aż
z kamienia się przewraca,
jeśli chcesz mieć więcej siły,
jeśli chcesz unieść wszystkie mogiły
jedz dużo jajek bo każdy wie, że mają mnóstwo witamidy D !!!!!!!

Odnośnik do komentarza
Gość Ewa Bonikowska

Kiedy SŁOŃCE już zachodzi czas na bajkę moi Drodzy.
Dawno temu za lasami , za siedmioma STRUMIENIAMI , tam gdzie słonko zawsze świeci żyły bardzo zdrowe dzieci.
WITAMINE D codziennie zażywały bardzo chętnie.
KRÓL ich mądry siwy Pan również ją zażywał sam.
SIŁACZ z niego był nie lada o czym wspomnieć tu wypada a KRÓLEWNA piękna Dama sukien miała co niemiara.
Żyli sobie w swojej bajce niczy w JAJKU niespodzince ;)

Odnośnik do komentarza

SŁOŃCE już na niebie świeci,
wołam do zabawy wszystkie dzieci.
Nad STRUMYKIEM świetnie się bawimy,
robiąc przy tym śmieszne miny.

Potem do ZOO poszliśmy,
zwierzęta zobaczyliśmy.
Strusie JAJKO do rąk wzięliśmy,
aż się przestraszyliśmy.

O! Jakie wielkie,
nie wiem czy zmieści mi się w rękę!
Z pewnością damy radę,
chodźmy wszyscy na lemoniadę.

SIŁACZ Jaś JAJKO wziął,
aż się biedny zgiął.
Zaniosę tam gdzie potrzeba,
bo WITAMINĘ D mamusia mi podaje,
a ja się nigdy nie poddaje.

I Tak Królewną została moja Mamusia,
która uniesie nawet Strusia.
A Królem dzisiaj zostaje Jaś,
wspaniały to jest czas.

Wszystkim wyszło na ZDROWIE,
WITAMINĘ D brać o każdej dobie.

Odnośnik do komentarza
Gość Katarzyna Balcewicz

Do królewny przyszedł król,
W okieneczko puk-puk-puk
Anastazja-królewiecka, taka zdrowa, taka piękna, rześka, cudna, piegowata, do starego króla tak powiada: :"czego szukasz królu drogi masz już żonę, bądź jej drogi".
Skoczył król jak polny konik,
Z galanterią zdjął koronę
I powiada:" Wstań królewno,złotko moje, wstań królewno, spójrz na słońce, czy nie widzisz mej miłości, moje serce będzie Twoje!"
Wezmę ciebie aż na łączkę, gdzie witamin D dostaniesz-od słoneczniczka jedynego, a ode mnie me kochanie pierścioneczek z jaja indyczego :-)Wezmę ciebie aż na łączkę i poproszę o twa rączkę.Król oszalał, nie ma rady niech go strumyk wnet ochłodzi, ma już żonę Boże drogi...co tu zrobić?-może w nogi?Oburzyła się królewna, "Niech król tutaj się nie błąka, Niech król zmiata i nie lata I zostawi lepiej mnie!, Bo ja jestem taka młoda, silna, piękna i jeszcze wolna, A król "nie"! Siłacz ze mnie niesłychany, siła we mnie aż buzuje, czemu tego królewna ma nie czuje? Powiedziała, co wiedziała I czym prędzej w nogi pognała...Pognała niczym rakieta, aż spadła jej z nóżki skarpeta, a wieczorem
Ślub już brała- z Jasiem Dworem
Bo od środka był wspaniały, siły dużo,na męża doskonały.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...