Skocz do zawartości
Forum

Mamy, które nie pracują, zajmują się dziećmi i domem - zapraszam


Edzia

Rekomendowane odpowiedzi

Joanna,przykro mi... Ale trzymam kciuki,byś szybko znalazła kolejna pracę!:)

Anna,gratuluję :)

Kasia...wydaje mi się,że powinnaś nieco odpuścić ;) tzn rozumiem Twoje żale,ale mimo mojego krótkiego doświadczenia jedno wiem-facet sie nie domyśla,facetowi trzeba powiedzieć drukowanymi literami - choćby chodzilo o tak ważne rzeczy,jak jedzenie czy podstwowe srodki do życia...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

anaaa tak nadal nie zaciekawie i sama już nie wiem może to ja jestem jakaś dziwna czy też źle postępuję...

joanna19 przeważnie tak jest że w wakacje wykorzystują że biorą tylko na wakacje (albo na sezon) a potem wywalają...Ale nie martw się znajdziesz coś jeszcze:)

ola2710 wiem że faceci się nie domyślają i trzeba im wszystko mówić prosto z mostu ale już nie chodzi o to żeby się domyślał tylko żeby się zainteresował nami bo czuje się jak dodatek a nie jak żona i matka.A jeśli nawet powiem mu coś prosto z mostu to on się obraża albo mówi: "a skąd ja mam ci wziąść?" a nawet ostatnio usłyszałam: "ja nie sram pieniedzmi"...A wczoraj jak mu wspomniałam że zostawił mnie bez środków do życia to on na to że on sam nie ma kasy.No tak najlepiej tak powiedzieć i wyjechać sobie z dala od problemów i udawać że wszystko jest ok.Więc wolę nic mu nie mówić.

No i jednak byłam prywatnie u laryngologa i jak zobaczył recepty które mi przepisała pani doktor to się przeraził.Oczywiście wypisał swoje ale tańsze (m.in antybiotyk) leki i tak jak podejrzewałam znowu odzywa się jej 3migdał.No i wczoraj rozmawiałam z mężem o tym (aż się dziwie bo ostatnio jak chciałam jechać po skierowanie i receptę do matuli to zapytał czy to takie pilne już nie wspominając że sobie pojechał do pracy zabierając fotelik) i mąż zadzwonił do pani u której robi tą fuchę (mama naszego znajomego) i która zna się i prowadzi sklep z ziołami i po długiej rozmowie z nią usłyszałam od niej że skoro mała nie gorączkuje to że ona nie podałaby jej antybiotyku i powiedziała mi co powinnam jej podać jakie zioła zamiast leków.No ok ale czy małe dzieci tez powinny brać zioła?Czy nie zaszkodzi im?

No i też nie obeszło się bez szerszej dyskusji z mężem na temat pracy i teściowej.Otóż mąż "dowiedział się" że są organizowane darmowe kursy tylko warunek jest taki że trzeba być zarejestrowanym w urzędzie pracy.Na to ja że widziałam ogłoszenie o darmowych kursach to on zaczął się sprzeczać ze mną że to nie możliwe żeby były darmowe bo niby kto mi za to zapłaci?I zaczął się upierać na swoim że te wiadomości które on usłyszał są prawidłowe i że jak zrobie kurs to że oni mi zagwarantują staż po nim.Dopiero jak powiedziałam że to ogłoszenie co widziałam o kursach organizuje Centrum Szkolenia Ustawicznego to dopiero mi przyznał rację i już się nie upierał tak na swoim.Ale dziwne miałam wrażenie że on chce mnie zmusić żebym się zarejestrowała na pośredniaku.Wkurza mnie takim zachowaniem.Wszystko robi na siłę.Jak szukałam dodatkowej pracy to nawet się tym nie zainteresował a teraz chodzi i się mądrzy.Aaaa...i po tym jak się dowiedział kto organizuje te kursy to zaczął się chwalić że to jego znajomy ale on nie będzie mi załatwiał po znajomości.No wiecie co...Więc się pytam dlaczego a on pobłażliwym głosem mówi: "a co chcesz żebym ci załatwił po znajomości"?A ja na to że i tak nic nie wskóra bo mają mało chętnych na ten kurs co ja chcę i że skoro tak bardzo chce żebym znalazła pracę to niech mi załatwi pracę a on coś zaczął dumać więc ja mówię tylko taką żeby mi pasowało do przedszkola małej a on oczywiście z pretensją że ja mam jakieś wymagania...No kuźwa a niby jak on sobie to wyobraża że kto niby będzie zajmował się małą jak ja i on będzie w pracy?Czasami mam wrażenie że on nie liczy się z tym że dla niego to jest wywijanie się od pracy i że dla niego jest ważniejsze żebym ja pracę znalazła niż dziecko.Ja chcę robić coś bo chcę a nie bo muszę czy on tego nie rozumie?Wczoraj zapytałam się go czy jego to boli że ja siedzę w domu a on zdziwiony udał że nie wie o co chodzi.Więc powiedziałam mu żeby nie mówił do mnie takich tekstów typu czy ja szukałam pracy podczas jego nieobecności bo czuje się zaszczuta i ciśnięta a on na to a co nie mogę się zapytać to tylko pytanie i szyderczo się uśmiechnął że ja coś takiego powiedziałam że czuje się kontrolowana przez niego jakby mnie zmuszał do znalezienia pracy.No i oczywiście temat teściowej też się zaczął i wypomniałam mu co jego mama ostatnio powiedziała bo on zaczął klnąć na mojego ojca więc powiedziałam że jest jaki jest i że nikt tego nie zmieni a on przytaknął i dodałam że jego rodzice też są jacy są i nikt tego nie zmieni i po tym już się zbulwersował że jak to o co mi chodzi...No i się zaczęło...Koniec końców wszystko zwalił na chorobę swojej matki że to przez nią ona się tak zachowuje i mówi no ale to że mój ojciec jest alkoholikiem i że to też jest choroba to już tego nie rozumie...No i jeszcze wkurzył mnie tym że wypomniał mi że dzwonię do swojej matuli i że pytam się jej o coś no gdyby on mnie słuchał i nie gadał takich farmazonów i bardziej angażował się w rodzinę i zdrowie to bym nie dzwoniła do swojej matuli.Ale tego też nie rozumie.Nie wiem co mam zrobić albo co musi się stać żeby on to zrozumiał...

Odnośnik do komentarza

joanna przykro mi, że nie przedłużą :(
ola jeszcze nie ma czego ;) zacząć mam jednak dopiero jak znajoma wróci z urlopu abym z nią była jeszcze na początku. Mam nadzieję, że wypali i się wdrożę w temat i się sprawdzę ..stresa mam kurcze
katarzyna do tej "zielarki" to bym z rezerwą podeszła .. raczej bym nie poszła na taką zamianę..bałabym się. Moja też miała węzły powiększone ..a gorączki i jakichkolwiek innych objawów brak .. też dostała antybiotyk .. pomogło.. wyniki badań też to potwierdziły.
Twój mąż normalnie mnie wkurza jak o nim czytam :/ mój nie raz też potrafi zaleźć za skórę (ja jemu zapewne też) no ale bez przesady.. też nie raz dzwonię do mamy się o coś spytać i nie widzę w tym nic złego .. w końcu to mama ..

Odnośnik do komentarza

Kasia,no to moze ja nie rozumiem tego za bardzo,bo sama nigdy nie byłam w takiej sytuacji... I ja, i mój M.pracujemy,każde z nas ma "swoje" pieniądze (swoje,choć w konsekwencji wspólne); dlatego ja nie wiem,jak to jest się martwić,że mąż się nie interesuje... Choć -jesli sytuacje można porównać w jakikolwiek sposób:jak mój M.miał kiedyś pretensje,że kupuję za dużo jedzenia na przykład (choć nie były to nie wiadomo jakie ilości,ale Np 2 rodzaje serka czy wędliny,która wiecznie w lodowce stać nie będzie,a i my nie zdolamy jej zjeść),to przestałam kupować.Byłam wtedy na urlopie macierzyńskim i jak ja potrzebowałam cos zjeść (dziecko miało,bo bylo male i jadlo samego cycka),to szlam do sklepu,kupowałam male ilosci-tylko dla siebie,i jadłam.Kilka razy tak zrobiłam i do tej pory nie mam problemu :)M.sam dzwoni pod koniec pracy albo pisze smsa z pytaniem czy ma cos kupic po drodze...:)a wczesniej tez byl mało zainteresowany takimi przyziemnymi rzeczami... Do tej pory zresztą to ja Np place co miesiąc rachunki,bo on...bez komentarza:) oczywiscie rozmawiamy potem,ile za co zapłaciliśmy w danym miesiącu;jednak on ani nie pamięta,kiedy trzeba zapłacić,za co,a najchętniej to placilby co 2-3 miesiące chyba albo po 5tym monicie(jak za swój tel komorkowy-to jedyny rachunek,za który chce płacić sam,i robi to dopiero wtedy,gdy t-mobile zadzwoni z informacją,że zablokuje mu konto...).

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

No widzisz anaaa a mój mąż ma jakieś ale...Jeszcze bym zrozumiała jakbym ja poszłam do niego z jakimś problemem i poważnie to potraktował a nie wzruszył ramionami albo nie przejął się specjalnie...Ostatnio w piątek też poszło o to że chcę jechać do rodziców na drugi dzień a potem chciał mnie chyba udobruchać bo chciał jechać na ryby...Ja mu powiedziałam że mu nie zabraniam jechać na ryby tak jak on mi zabrania jechac do rodziców i pożąłowałam tego bo miał jechać na 4godz do 9 a wrócił o 13 i jeszcze na dodatek kłamie mi przez tel że on już wyjeżdża...W sobotę tez chciał jechać do swoich rodziców (bo była ich rocznica) ale ja powiedziałam że nie będę jeździła do jego rodziców.Pozatym co później się dowiedziałam że wogóle nie byłam zaproszona bo teściowa stwierdziła że się obraziłam po ostatnim (wyjasnie innym razem).

ola2710 no u nas jest trochę inaczej bi mąż nic nie je wiec tak czy siak kupuje tylko dla nas.Ale ostatnio wkurzył mnie bo oczywiscie dął mi kase (nie całą) co zarobił z fuchy i wieczanie tylko słyszę kup mi to kup mi tamto a potem dziwi się i pretensje do mnie ze kasy nie ma.A swoje wydaje na browary...A wczoraj przegiął pałę juz bo nawet nie chciał małej odebrać z przedszkola jak ja byłam na mieście mimo to że był pierwszy w domu...

Tylko na chwile weszlam pochwalic sie ze prace dostalam. Wiecej moze napisze innym razem bo dzis padam z nog i ide ogarniac babla i pcia lulu bo nog nie czuje...

Odnośnik do komentarza

Kasia,gratulacje!!!:) jak znajdziesz chwilkę,pochwal się tą nową pracą:)
Nie obraź się,ale...czy Wy się z mężem jeszcze kochacie?czy widzicie sens bycia razem?czytam Twoje wypowiedzi i odnoszę czasem wrażenie (może mylne-bo to przecież tekst i moze być źle zrozumiany),że robicie sobie na złość,denerwujecie się na siebie,mąż Ci nie pomaga,nie interesuje się dzieckiem i Tobą itd... Rozumiem kryzysy w związku (przeszłam,a niejeden pewnie przed nami)-ale z kryzysów chyba powinno wychodzić się bogatszymi o jakieś doświadczenia,wyciągnąć wnioski na przyszłość,zmienić niektóre swoje zachowania...? Kurczę...weź Ty z tym swoim mężem usiądź i na spokojnie (!) porozmawiajcie o tym,co Was boli...możecie sobie spisać na kartce "za co go/ją kocham","co mnie w nim/niej denerwuje","jakie zachowania chciałbym zmienić /pozostawić"...Ogólnie -zróbcie coś,bo takie sytuacje do niczego dobrego nie prowadzą...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

ola2710 dobre pytanie zadałaś ale niestety i ja nie znam odpowiedzi na nie sama sobie zadaje to pyt.Masz rację ale w naszm przypadku gdzies ktos robi blad i dlatego jest jak jest.

No a teraz to juz na 99% koniec naszego malzenstwa.Wlasnie jestem u rodzicow i stad jutro jade do pracy potem ide na sotkanie z psycholog no i mam przyjechac po mala jeszcze poniewaz moj maz niby mial siedziec z dzieckiem ale po wczorajszym zapewne wyrolowal by mnie.Otoz nie dosc ze wrocil o 1.30 to nie wiem gdzie był tyle czasu a jak dzwonilam to slyszalam ze za 5min wychodzi (od faceta u ktorego mial TYLKO obejrzec fuche) albo z pretensjami wyskoczyl ze ja mysle ze to jest robota na 5min.To po cholere mowi takie rzeczy ze za 5 min wychodzi.No i tak zeszlo mu sie do 1.30 i na dodatek tak go spila ta praca ze ledwo stal na nogach.Mówiłam mu tyle razy co mnie boli co czuje ale on robi z tego blachostke mówiac: to bylo tylko pytanie albo jak ostatnio jak go skorcilo do baru isc to ze juz wiecej to sie nie powtorzy.I to ma byc kochanie?Przyjechalam do rodzicow a on dzwoni do mojej matuli ze on robi na dwie fuchy a ja ucieklam z domu nie zostawiajac zadnej wiadomosci.I tak jest za kazdym razem. To ja jestem najgorsza bo to ja przeciez ucieklam z domu bez zadnej wiadomosci.Ale najsmieszniejsze jest to ze nawet nie zapytal kiedy wracam i co z praca...Dla niego to on jest idealny bo pracuje na dwa fronty i tego sie kurczowo trzyma. Zawiodlam sie na calej lini i nie wiem co dalej.Najgorsze jest to ze teraz wiem i zaluje ze nie warto bylo poswiecac tego co mialam dla kogos takiego jak on...

Praca-spoko.Godziny mi pasuja na miejscu no i to co lubie bo to jest produkcja obowia dzieciecego klejenie wycinanie skladanie itp.Ja lobie takie dlubaniny ze tak powiem.Tylko jest oczywiscie jakies ale (za pieknie by bylo) ze to jest praca na akord...:( No coz lepsze to nic a po wczorajszym mialam chec juz zucic to wszystko w chol....

Odnośnik do komentarza

Kasia a może i dobrze, że "uciekłyście" może taka rozłąka da mu w końcu do myślenia.
Gratuluje pracy .. z tym akordem zapewne na początku może być ciężko ale z czasem się wprawisz i będzie szło szybciej :)
Ja też lubię taką dłubaninę hihi
Ola z tymi rachunkami to różnie bywa u każdego hehe .. u nas np. to m jest od tego i to on pamięta co i do kiedy trzeba zapłacić.. ja bym raczej zapominała :P

Odnośnik do komentarza

W końcu zajrzałam do was.Odkąd pracuje na nic nie mam czasu a jak tylko siądę to mi się oczy zaraz kleją.

Niestety nic nie dotarło do męża. Tylko zainteresował się gdzie jestem i cisza.No a jak styknęliśmy się w domu to się zachowywał jak by nigdy nic a jak wychodziłam już na spotkanie z psycholog to nagle nabrał chęci na rozmowę (ale ma zapłon....).No i zaczął dociekać o której wrócę yyyy...No i jak wróciłam z małą od rodziców to się zaczęło...Tym razem usłyszałam: "stało się"....Tylko że to "stało się" zapewne jeszcze się powtórzy. Kuźwa i tak jest za każdym razem kłótnia wyzwiska nawet zgodził się na rozwód a jak zobaczył że się pakuję to zmiękł i zaczął prosić żebym się nie wyprowadzała.Ja już naprawdę nie mam siły...Czuje się jak idiotka.A co najśmieszniejsze to że ostatnio mój mąż wyskoczył do mnie z pytaniem na co ja mam zamiar przeznaczyć te pieniądze które zarobie.Jeszcze nie zarobiłam nic a on już plany robi... Też dziwnie się poczułam.Jakby mu tylko na kasie zależało.No ostatnio nawet bulwersował się że nie wie ile ja będę zarabiać bo on juz nie ma siły robić na fuchy dorywcze (a i tak wraz bierze fuchy).Poczułam tak jakby chciał żebym to ja przejęła jego rolę i pracowała z miesięcznym wynagrodzeniem 1700zł (do ręki) bo tyle np ostatnio zarobił z fuchy przez 3tyg.W głowie mi się nie mieści.Jego chyba gryzie to że nie wie ile ja będę zarabiać.Nie wiem co mam o tym myśleć może to są tylko moje odczucia a możliwe że on naprawdę tak myśli i chce...

W niedzielę wywiozłam małą do swoich rodziców na tydzień bo w przedszkolu jest remont i już czuję pustkę...:(Jednak to prawda że dziecko pochłania cały wolny czas... Ciekawa jestem czy się stęskni za mną...?

Dziś jadąc do pracy zdałam sobie sprawę że to jest pierwsza praca do której chętnie jadę bez kitu czasami to aż gnam do tej pracy... Tylko szkoda że to na akord.Fajnie by było jakby było na umowę.No i właśnie trochę szkoda by mi było rezygnować z takiej pracy robię co lubię godziny mi odpowiadają godz 16sta jestem już w domu i cóż chcieć więcej...:)No a jeszcze na dodatek co i rusz muszę chodzić pomagać i zastępować jedną panią na maszynie (bo ta pani się nie wyrabia i mimo tego że wróciłam już na swoją maszynę) i wkurza mnie to bo nie podoba mi się ta robota na tej maszynie nudna jest i stresująca a jeszcze dziś się dowiedziałam że jutro też tej pani ma nie być do śniadania więc pewnie mnie kierowniczka weźnie ech...A jeszcze któregoś dnia kierowniczka do mnie powiedziała że mam tam na tej maszynie (co ta pani jest) poomagać jej i uczyć się kleić wię nie wiem czy też nie chce mnie na stałe tam przenieść...Oby nie bo ja od razu zrezygnuje...No i ostatnio popełniłam błąd ogromny bo do piątku miałam liczone na godz (mimo tego że minęły dwa tyg) bo nikt nie przychodził mi powiedzieć że od "teraz" mam liczyć sobie akord więc i ja się nie dopytywałam a w piątek coś mnie podkusiło i poszłam zapytać no i usłyszałam: "no w sumie możesz juz sobie liczyć"...No kuźwa po jaki wół ja się pytałam...tak to bym miała cały czas liczone na godzine. No ale jeden plus bo jak dziś poszłam na tą drugą maszynę do tej pani to kierowniczka mi kazała zapisać tylko od której do której tam będę więc chyba mi policzą na godz.A że byłam tam od siadania do końca dnia to trochę mi naleciało...:)Aaaaa....i dziś mnie wkurzyła jedna facetka bo przyszła w czasie pracy do mnie i zapytała się czy może wziąść kartęczkę ze zleceniem która leżała na moim stoliku powiedxziałam że tak i po jakimś czasie wyszła awantura bpo zaginęła kartka ze zleceniem więc ja mówię że to zlecenie ja konczyłam i że kartkę ta pani wzięła a ona do mnie że to nie to zlecenie bo ona tnie na to zlecenie włókninę a w tym zleceniu (co niby kartki nie było) to jest juz włóknina. No to jej mówię że ona wczoraj to cięła a ja wczoraj nie skończyłam tego zlecenia i kończyłam dzisiaj i pokazałam jej w notatkach że to zlecenie kończyłam a ona z pretensja do mnie dlaczego ja jej nie powiedziałam że juz jest ucięta włóknina bo ona drugi raz to samo tnie...No kuźwa najlepiej złozyć na kogoś...Następnym razem to najpierw zapytam po co jej ta kartka albo nie pozwolę jej wziąść i tyle...Mogła sama się zapytać czy to zlecenie jest juz zaczęte....Aż się boję jutrzejszego dnia...

Odnośnik do komentarza

Ola 27 10 nie starsze nikogo, każdemu inaczej życie się układa i mnie jakoś nie bardzo. Ale nie winie tylko męża bo uważam ze zawsze są winne 2 strony tylko jedno z nas bardziej. U nas nawet jeśli będzie niby dobrze to już nie to samo, juz dawno bym się rozwija gdybym pracowała. Teraz jest 4 dzieci i ja nie pracuję wiec musimy jakoś rozmawiać chociaż o podstawowych sprawach bo to co usłyszałam w ubiegły piątek, sobotę i niedzielę zmieniło więcej na gorzej.

Odnośnik do komentarza

anaaa masz racje mogłam tak powiedzieć ciekawe co by powiedział...

ola2710 też tak uważam ale niestety mój mąż nie przeznacza wszystkich "dodatkowych" pieniędzy na nas i podejrzewam że mi nie mówi o wszystkim tzn o tym jak zdobędzie jakieś dodatkowe pieniądze a portfela broni bardziej niż swojej cnoty żebym czasem mu nie zajrzała...
Przykro mi następnym razem może się uda...

To on chciał i naciskał na wyprowadzkę to on chciał wynajmować a teraz mam wrażenie że ma pretensje do mnie że nie wyrabia z kasą...Nie oszukujmy się wynajmowanie zżera jak nie wiem co...Wczoraj wypłaciliśmy męża pensję z której odłożyłam na czynsz mąż wziął na bilety miesięczne i zostało 300zł do końca miesiąca.A gdzie reszta opłat i życie?I wyprawka małej...Miejmy nadzieję że mi w miarę wypłacą bo jak narazie nic nie zapisuję bo kierowniczka rzuca mnie po "kątach" więc chyba na razie mam na godzinę...Ostatnio nawet się dowiedziałam że nie wszyscy mają na akord więc skoro kierowniczka nie mówi żebym zapisywała więc może i ja będę miała na godzinę.Fajnie by było...

joanna19 masz rację.U nas jest podobna sytuacja jeśli jest dobrze to już nie to samo.Ja ostatnio usłyszałam że mąż szykuje dla siebie strych u teściów bo musi się zabezpieczyć jak go zostawię... W ogóle kłamie jak nie wiem co wciska mi jakieś rzeczy których nie zrobiłam ani nie mówiłam i potem dziwi się że chodzę wkurzona.Nie nawidze kłamstwa i wciskania mi czegoś co nie miało miejsca.Tak jak ostatnio jak szukałam pracy chciałam się zarejestrować na pośredniaku ale powiedzieli mi że muszę mieć meldunek i powiedziałam to mężowi a on chciał zadzwonić do właścicielki mieszkania które wynajmujemy żeby nas zameldowała więc mówię żeby się wstrzymał bo idę na próbę do pracy no i zostałam w tej pracy i ostatnio usłyszałam od niego że ta pi... (z urzędu pracy) nie zna się na przepisach bo wystarczy że mamy umowę wynajmu i ona powinna na podstawie tego mnie zarejestrować więc ja się pytam dlaczego mi tego wcześniej nie powiedział a on mówi że ja go nie chciałam słuchać.No myślałam że mnie szlak trafi.Ktoś (teściowa) mu nagadał głupot a on teraz na mnie zwala. Nie ma swojego rozumu ani jakichkolwiek wiadomości na te tematy tylko a to jedna osoba mu coś powie a to druga i potem chodzi i się wmądrza bo on ma rację.I powiedział że weźnie wolne i pójdzie na pośredniak zrobić awanture że mnie w błąd wprowadziła ta pi...

Dziś mam wolne bo nie miałam z kim córki zostawić bo przedszkole zamknęli na ostatni tydzień sierpnia i moja mama siedziała z nią przez tydzień no a dziś musiała już do pracy wracać.Co prawda nie chciała mi dać wolnego moja kierowniczka ale chyba trafiłam na zły dzień bo w piątek sama mnie zagadała na ten temat.No i miała siedzieć teściowa tzn mąż gadał z teściem żeby się zapytał teściowej a ona na to żebyśmy ją przywieźli na wieczór w niedzielę i żeby została na noc i na poniedziałek.No myślałam że mnie szlak trafi. Skoro ona łaske robi żeby przyjechać to huk jej w du... same se poradzę.Wielmozna pani się obraziła i niedość że na mnie składa że to ja się obraziłam to na dodatek jeszcze ciężko jej przyjechać.Była mowa o tym żeby posiedziała z nią w poniedziałek a nie w niedziele i poniedziałek.Na szczęście dostałam wolne i nie musi siedzieć z małą.Ale jak w sobotę odbieraliśmy małą od mojej mamy to aż się żuciła na szyję... Chyba się stęskniła po tygodniu...To był pierwszy raz jak na tak długo się rozstaliśmy.A już myślałam że nie będzie tęsknić bo jak rozmawiałam z mamą przez tel to nawet nie chciała rozmawiać ze mną.Ale któregoś dnia mama mówiła że poszła w kąt i zaczęła płakać że chce do mamy...Czyli jednak brakowało jej matki hehehe...A pani psycholog jak byłam w czwartek na spotkaniu powiedziała że nam (mi i mężowi) przyda się od czasu do czasu takie pozbycie się dziecka...:)

Dobra zmykam bo jeszcze nawet śniadania nie jadłam a mam jeszcze kupe roboty i m.in małą do przedszkola wyszykować bo od jutra nowy rok...:)

Odnośnik do komentarza

Kasia,to życzę,by liczyli Ci za godzinę :)
A wszystkim mamom i dzieciom,które jutro mają swój pierwszy dzień w szkole /przedszkolu życzę,by był udany:)

Kasia,co do męża i sprawy pieniędzy: może to żadne"pocieszenie",ale nie jesteś odosobniona.Mój M.też tak kiedyś próbował robić... Ale porozmawialiśmy sobie poważnie i w sumie poniekąd rozumiem jego argumenty. Każde z nas potrzebuje mieć troszkę pieniędzy na swoje przyjemności (mówię o drobnych,typu on na niezdrowe czipsy czy piwo,albo gazetkę -typu "focus",bo ma fioła na tym punkcie; ja na jakieś"babskie" rzeczy); w pewnym momencie naszego związku zaczęliśmy się"licytować" o te właśnie rzeczy-bo wg mnie on mógł się ograniczyć w wydatkach na siebie (Np kupił sobie jakiś sprzęt do komputera),wg niego ja nie musiałam kupować nowego ciucha.I zaczęły się kłótnie,zwłaszcza że byliśmy w trakcie remontu domu,a to zżera sporo kasy... Teraz poszliśmy na kompromis: konsultujemy ze sobą"większe" wydatki,pilnujemy się podczas zakupów itd. A z racji tego,że nie mamy wspólnego konta,na którym bylyby nasze wspólne środki,umówiliśmy się,że ja płacę rachunki ze swojego,on kupuje paliwo do obu aut i robi zakupy codzienne (a jesli ja bym robiła,bo on nie może,to przelewa mi pieniążki). W sumie mi to odpowiada,bo jak ja mam lekką nadwyżkę na koncie,to zaraz wydaje mi się,ze potrzebujemy ubrań,kosmetyków i innych rzeczy,bez których możemy się jednak obejść ;)
Nie mamy jednak problemu,by zaglądać sobie do portfeli-zwłaszcza,że zwykle nam brakuje gotówki i sobie podbieramy;) a potrzebujemy na obiady w pracy kilku zł.
Co do wmawiania Ci przez męża czegoś - Dziewczyny,czy tylko ja mam podobnie,jak Kasia? Czy nasi faceci tacy specyficzni?;) wydaje mi się,że przynajmniej niektórzy faceci tak mają(jak nie większość)...ja swojemu mówię - człowieku,nie słuchałeś mnie i bzdury opowiadasz,a on dalej swoje...kiedyś byłam chamska:przez przypadek nagralam kamerą w tel jak cos opowiadał,5 min później wmawiał mi,że wcale tego nie mowil...wiec pokazałam mu nagranie:)mam czasem wrażenie,że on nie zapamiętuje,co mówi,bo się nad tym nie zastanawia (?) albo nie skupia (?)... A potem jazda,bo on inaczej mówił...i nie przekonasz,że masz rację,bo jak powszechnie wiadomo - chłop jest nieomylny;)

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Ola mój też czasami jakby słuchał a nie słuchał a potem twierdzi, że nic mu nie mówiłam :P .. a o nieomylności coś wiem ..ale za to mam mega radochę i złośliwie mu wypominam gdy ja coś proponuję
aby zrobić w domu czy przy domu i słyszę nie bo nie trzeba czy to zły pomysł a potem za jakiś czas On wpada na MÓJ genialny pomysł i wtedy jest oczywiście ok Echh

Odnośnik do komentarza

U mnie to samo, potem mi wmawia ze wcale tego nie mówiłam. Ostatnio córka nam opowiadała że rodzice koleżanki wyjechali na 2 dni sami a tez u nich 4 dzieci, ja na to ze im zazdroszczę. Mąż mnie wyśmiał ,ja wiem ze my nie mamy z kim dzieci zostawić na tak długo ale on nawet na 2 godziny nie skombinuje. Powiedziałam ze jak komus zależy to znajdzie nawet na godzinę . I nazwał ich i przy okazji mnie egoistami. Ja powiedziałam ze rodzina to tez małżonkowie, a on tępy nadal a ja już przechodzę ze złosci w stan zobojętnienia

Odnośnik do komentarza

Joanna,a ja "rozumiem" podejście Twojego męża w tej kwestii-tzn rozumiem argumenty obu stron,a osobiście jestem w tym względzie taka,jak Twój mąż... Wiem,że to "dziwne",ale trudno jest mi choćby zostawić małego na 2-3 godziny (chyba,że mam cos ważnego do załatwienia,Np lekarza,jakies urzędy). Nawet jak miałam urlop w tym roku i mogłam małego posłać do żłobka,to chciałam z nim spędzić jak najwięcej czasu,wiec byliśmy w domu przez drugi tydzień mojego urlopu...;) M.się śmieje,że w podróż poślubną też wyjedziemy z dzieckiem-a tak pewnie będzie...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...