Skocz do zawartości
Forum

Konflikt z rodziną chłopaka


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć dziewczyny błagam o pomoc, bo jestem na skraju wykończenia nerwowego. Mieszkam z moim chłopakiem od pół roku, mamy 3 miesięczną córeczkę. Bardzo się kochamy ale pochodzimy z dwóch kompletnie innych rodzin. Mnie rodzice wychowali na osobę samodzielną, od najmłodszych lat wszystko wokół siebie robiłam sama, rodzice nigdy mi nie sprzątali, rzadko gotowali , w ogóle dużo musiałam się nauczyc sama. Jako nastolatka miałam o to lekkie pretensje, ale teraz z biegiem czasu widzę że dużo mi to dało bo mieszkając na swoim potrafię zadbać o dom i dziecko. U mojego chłopaka zaś, każde z jego rodzeństwa było bardzo rozpieszczane, nic nie musieli robić w domu, wszystko robiła za nich mama. Do tego stopnia że teraz mój chłopak nawet nie potrafi zanieść kubka po herbacie do zlewu nie mówiąc już o jakiejkolwiek innej pomocy w domu. Mieszkając razem staram się dzielić obowiązki pomiędzy nas, oczywiście mając na uwadze jego wychowanie nie zmuszam go do pomocy mi ale zachęcam . Problem tkwi w tym, że od urodzenia dziecka teściowa cały czas wtrąca sie w nasze życie. Robi mojemu chłopakowi wodę z mózgu że w prawdziwiej rodzinie to kobieta zajmuje sie wszystkim a mężczyzna nie musi robić nic. Może inaczej bym na to patrzyła gdyby on chodził do pracy i był zmęczony na takie rzeczy ale ma lekki rodzaj pracy, pracuje w domu na zlecenia więc nie zawsze jest zawalony robotą, ma dużo wolnego czasu. Do tego ciągle krytykuje moje wychowywanie dziecka. Źle ubrane, źle karmione, źle noszone, źle szczepione, wszystko źle. Chodzi po rodzinie i znajomych i opowiada że wg niej jestem złą matką... Nie mówi mi tego w twarz tylko wszystkim innym wokół. Zawsze miałam bardzo dobry kontakt z jego rodzeństwem i rodzicami ale od urodzxenia dziecka to jest koszmar. Wszyscy murem stanęli za mamą i naskakują na mnie przy każdej możliwej okazji :( Przez to w naszym domu są ciągłe kłótnie. Nie chce chodzić do jego rodzinnego domu bo każdy traktuje mnie jako wyrodną matkę i złą kobiete bo zmuszam biednego Krzysia do posprzątania po sobie. Przez to mówią że izoluje go i wnuczkę od babci. Zaznaczam że nie barykaduje się w domu i kato chce może mnie odwiedzać, chłopak zresztą często bywa u swojej mamy i bierze Julke ze sobą jeśli ma możliwość. Już nieraz płakałam przez jego mamę i jej zdanie o mnie, mówiłam Krzyśkowi że jest mi przykro z tego powodu, ale on twierdzi że nie mam się czym przejmować i że płaczę bez powodu a te moje problemy to tylko wymysły. Mówi że zawsze przed swoją mamą mnie broni jak mówi na mnie coś złego. Jednak szczyt szczytów był wczoraj. Pokłóciliśmy się po raz kolejny o to, że zaszczepiłam dziecko, bo jego siostra i mama przeczytały w internecie że szczepienie powoduje autyzm u dzieci. Pomijam w tym momencie temat tego czy faktycznie szczepienia szkodzą bo uważam że każdy ma swoje zdanie i szczepi swoje dziecko jak tylko chce i ja nie krytykuje nikogo za swoje wybory w tej kwestii, oczekując że inni również nie będą krytykować mnie. To samo powiedziałam jego siostrze i mamie ale niestety one tego nie zrozumiały i poopowiadały mojemu chłopakowi że skrzywdziłam dziecko, więc on po powrocie do domu zrobił mi dziką awanture o to mimo że wcześniej zgadzaliśmy się. Żadne argumenty z mojej strony nie dochodziły do niego, nie chciał słuchać mnie, mojego pediatry położnej, nikogo bo zdanie mamy jest najważniejsze. Powiedziałam że to z nami układa sobie teraz życie, nie z jego mamą, mamy być rodziną. Na co on że ja nie będę jego prawdziwą rodziną bo na teraz jestem tylko obcą szmatą... Po tych słowach wyszedł z domu i pojechał do mamy. Napisałam mu smsa że lepiej będzie jak zostanie u mamy na noc. Wrócił o 1 w nocy, kolejna awantura, pełno przykrych słów, między innymi to że nie jestem wystarczająco dobra żeby się zmieniać dla mnie, że gdy odejdę nie dostanę złamanego grosza i że odbierze mi dziecko... Sytucja uspokoiła się dzis rano, przeprosił mnie , kwiaty, prezenty itd... ale niesmak pozostał... Przyznał się że z każdą naszą kłótnią leciał do mamy, wszystko jej mówił, czytał smsy któe pisaliśmy... rozpłakałam się. Nie mam pojęcia jak mam spojrzeć mu teraz w twarz. Nie wyobrażam sobie spotkać się z kimkolwiek z jego rodziny. Najchętniej uciekłabym na koniec świata żeby mieć spokój i żyć sama z moją córeczką. Pomocy, co robić ... :-(

Odnośnik do komentarza

Szczerze? Będzie brutalnie...
Facet jest nie potrafiącym samodzielnie myśleć maminsynkiem,dzieciakiem,które musisz wychowywać na nowo,a jest to tym trudniejsze,że przeszkadza szanowna mamusia i jej poplecznicy. Niestety,obawiam się,że to się nie zmieni... Dopóki facet nie dorośnie i nie zrozumie,kto powinien być dla niego najważniejszy-a skoro mamusia cały czas utwierdza go w przekonaniu,że ona jest najważniejsza... :(
Wybór należy do Ciebie,ale odpowiedz sobie na pytanie:czy chcesz fundować swojemu maleństwu takie awantury?takich sfrustrowanych rodziców?
Facet (powinnam pisać raczej "chłopiec"...) nie zabierze Ci dziecka-bo nie potrafi się nim zapewne zająć...alimenty będzie musiał płacić,więc jego czcze gadanie moze sobie włożyć miedzy bajki. A rodzinka...jesli Np wiedziałabym,że mamusia tak nastawia synka,to dokonalabym konfrontacji i wywaliła jej prosto w twarz,co myślę o jej zachowaniu,o poglądach na temat wychowania dziecka również - z podkreśleniem,że to totalne bzdury i wierzą w nie tylko osobniki pozbawione choć krzty rozumu...
I tak,masz rację,uciekaj na koniec świata,ewentualnie jego eksmituj:) a nadzieja na życie z nim? Tylko gdy będziecie jak najdalej od mamusi i on nie będzie się z nią kontaktował w żaden sposób poza świętami dwa razy do roku,i to pod scisla kontrolą... ;)plus jakas terapia by się przydała...

https://www.suwaczki.com/tickers/qb3c3e5ewahdy8r5.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...