Skocz do zawartości
Forum

Konkurs "Zgodne rodzeństwo"


Redakcja

Rekomendowane odpowiedzi

Kochani,

jedno dziecko to duże wyzwanie, ale i szczęście dla rodziców, a dwójka, trójka lub jeszcze więcej? To może więcej kłopotów, ale też więcej miłości i radości :-)

Zapraszamy Was do konkursu, w którym do wygrania jest 9 książek "Zgodne rodzeństwo" Natalii i Krzysztofa Minge od Wydawnictwa Samo Sedno:

https://i.parenting.pl/imageCache/gallery/2015/04/17/rodzenstwo-front_0123-x0y0xx607yy881w270h391.jpg

Zadanie konkursowe:
Odpowiedz na pytanie: „Jakie znasz metody, które sprawdzają się w sytuacji, kiedy trzeba pogodzić ze sobą rodzeństwo?"

Czekamy na Wasze kreatywne odpowiedzi z zarejestrowanych profili do 5 maja 2015 roku do północy. W ciągu kolejnych dwóch dni roboczych ogłosimy zwycięzców.

Biorąc udział w konkursie, akceptujesz jego regulamin.

Odnośnik do komentarza

Mam kilka metod, ale jedna sprawdza się idealnie gdy atmosfera staje się zbyt gorąca.
Sadzam chłopaków twarzami do siebie i każę im patrzeć sobie w oczy. Mogą się gniewać. Mogą złościć. Mogą robić głupie miny i wytykać język. Ale nie wolno im się odzywać i... uśmiechać do siebie!
"Kategoryczny zakaz uśmiechania" mówię głośno.
Już po chwili rżą jak dzikie konie :D
A przecież o to chodzi. Bo zgoda zaczyna się od uśmiechu :)

Potem rozmawiamy o zaistniałym konflikcie i choć nie zawsze udaje nam się wypracować kompromis, to chłopcy wiedzą, że brat jest najważniejszy (zaraz po rodzicach) i czasem trzeba mu po prostu ustąpić.
Czasem biorę ich podstępem i staram się uświadamiać synom, że problem by nie istniał gdyby byli jedynakami, po czym zadaję im pytanie czy tego by właśnie chcieli?
Odpowiedź zawsze brzmi NIE.
Często mówimy im, że to brat jest ich największym sprzymierzeńcem w świecie (dodajemy po cichu, że w ewentualnych sporach z rodzicami też - to pomaga, gdy czują w rodzeństwie oparcie) i żeby nie wiem co na niego zawsze mogą liczyć.
I moim zdaniem bardzo ważne jest też ukierunkowywanie wspólnego czasu na zajęcia angażujące rodzeństwo.
U nas dominują gry planszowe i gry zespołowe.
Ale grunt to rozmowa z synami i podkreślanie tego kim obaj są i kim jeszcze mogą stać się dla siebie nawzajem :)

http://suwaczki.maluchy.pl/li-70301.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-70299.png

Odnośnik do komentarza

nauzyka muszę wypróbować Twój patent :D :D

a u nas .. gdy konflikt mały i nie groźny (wpierw wychwycam sygnały o co poszło w ogóle) mówię aby same się dogadały .. gdy poważny i dochodzi do rękoczynów każda idzie do swojego pokoju ... rozłąka im dobrze robi gdy w każdej emocje się kotłują .. przeważnie za nie długi czas słyszę, że znów się zgodnie bawią czy rozmawiają

Odnośnik do komentarza

Jak kłóciłam się z bratem, to mama zabierała nas do pokoju i...graliśmy w "Pomidora";) Właśnie tak;)

Świetna zabawa, gdy jest się obrażonym na brata. Człowiekowi nie chce się uśmiechać, gdy się ciągle mówi : "pomidor, wyglądasz jak - pomidor, pachniesz jak - pomidor, twój nos wygląda jak - pomidor..."
Oczywiście gra szybko się kończyła śmiechem, a nasze humory były odrazu lepsze;)
Gra sprawdza się wszędzie, ponieważ potrzeba tylko skłóconego lub niegrzecznego rodzeństwa;)
Charakterystyka pokojowej gry "pomidor"
Cechy:
- mobilna,
- dostępna 24h/7 dni w tyg.,
- kreatywna - trzeba wymyślać różne hasła,
- wzbogaca zasób słów,
- podoba się mamie i tacie
- powoduje dużo radości
-ćwiczy samodyscyplinę - nie można się uśmiechać, chociaż jest na to wielka ochota,

Działanie :
-poprawia relacje w rodzeństwie

działania niepożadane
- uśmiech rodzeństwa i całej rodziny

Trzeba pamiętać, że nie w każdej sytuacji się sprawdza powyższa metoda, wszystko zależy od rodzaju konfliktu i
"problemu" z jakim musi się zmierzyć rodzeństwo.
Oczywiście to sposób na małe dzieci, ponieważ jako nastolatkowie sami wyjaśnialiśmy swoje konflikty - rozmową.

Odnośnik do komentarza

Moje dzieciaki jak to dzieciaki nie zawsze wzorowo się wspólnie bawią, czasem dochodzi do kłótni, a czasem i do płaczu. Zawsze staram się jak mogę być obiektywnym sędzią, trochę to groźnie zabrzmiało, ale gdy problem jest poważny nie zostawiam dzieci z niewyjaśnionym problemem i konfliktem, bo to może w jednym dziecku wzbudzić żal z niesprawiedliwego potraktowania, a inne umocnić w swojej przewadze nad drugim. Jeżeli problem jest błahy to proszę aby sami rozwiązali daną sprawę. Ale gdy coś poważnego to przede wszystkim rozdzielam skłóconych , a następnie wysłuchuję najpierw jednej, potem drugiej strony i proszę aby nie przerywano jedno drugiemu (bo tak często bywa). Czasem proponuję, aby sami wymyślili rozwiązanie sporu i doszli do kompromisu. Zawsze chwalę za wspólną i zgodną zabawę. Kiedyś aby szybciej coś zrobili, często bawiliśmy się niby w zabawę kto szybciej się umyje, ubierze, posprząta zabawki itp. ale dość szybko się zorientowałam że ta fajna zabawa to niestety budowanie niezgody między dziećmi i podsycanie niezdrowej rywalizacji. Zamiast tego, lepiej zachęcać dzieci do współpracy i podkreślać korzyści wynikające z robienia czegoś wspólnie np. upieczenie wspólnie ciasta, zbudowanie wysokiej wieży z klocków itp. Staram się unikać negatywnych komentarzy (jednak nie zawsze to się udaje) np. gdy syn przezwie albo powie coś nie miłego do siostry to mówię, że Twojej siostrze jest smutno i woli gdy do niej się grzecznie odnosisz itp. Oczywiście jedna z najważniejszych rzeczy to nie porównuję moich dzieci do samych siebie ani też do innych dzieci!!!!!!!

http://www.suwaczek.pl/cache/c26b8b8a35.png

http://www.suwaczek.pl/cache/7883a985c6.png

Odnośnik do komentarza

Przykład (takie sytuacje zdarzają się odkąd Filip zaczął siedzieć i bawić się zabawkami)

Chłopaki wyrywają sobie z rąk zabawkę, krzyczą przy tym, piszczą i wolną ręką „walą” się nawzajem po głowach. Będąc w innym pokoju nie widzę początku konfliktu.

Idę do nich i spokojnie, bez emocji proszę ich by oddali mi zabawkę. Oczywiście oni oponują i żaden nie chce bym ją zabrała. Krótko i zdecydowanie z wyciągniętą dłonią powtarzam:

- oddajcie mi tą zabawkę. Gdy już mam ją w ręce pytam:

- który z was bawił się tą zabawką pierwszy?

-Mateusz zalany łzami, z czerwoną twarzą, z wytrzeszczonymi oczami i z wielkim przekonaniem w głosie: ja!

- Filip zalany łzami, z czerwoną twarzą, z wytrzeszczonymi oczami i z wielkim przekonaniem w głosie: nie mama, nieprawda… ja!

Odpowiadam:

-Z tego, co mówicie wynika, że bawiliście się jedną zabawką, jednocześnie w tym samym czasie, a to oczywiście jest niemożliwe. Nie było mnie w pokoju, więc nie wiem, który z was trafniej określa tą sytuację, więc nie mogę pomóc wam podjąć decyzji, który z was powinien bawić się tą zabawka teraz, a który powinien poczekać. Odłożę tą zabawkę na szafę do czasu gdy uda wam się dojść do porozumienia.

Jednocześnie stanowczym głosem podkreślam:

-rozumiem, iż jesteście źli, ale nie będę tolerować tego, że się bijecie. Bicie w naszym domu jest zabronione, więc gdy to robicie łamiecie zasady.

Jest to moment, w którym emocje dzieci już trochę opadły, trochę się uspokoili i są gotowi podjąć dialog między sobą. Ja odsuwam się w cień (wracam do tego, co robiłam), ale jednocześnie nasłuchuję, co mówią.

-Mateusz: Filip, ale to ja bawiłem się tą zabawką a ty próbowałeś mi ją wyrwać.

-Na to Filip: ale ja bawiłem się nią jak oglądałeś bajki.

I mamy rozwiązanie bajki oglądali rano a teraz jest załóżmy, 14 więc to Mateusz bawił się zabawką.

Nie oczekuję w tym momencie, że Mateusz wytłumaczy Filipowi, że w takim razie to on powinien teraz bawić się tą zabawką. Uważam, że rodzeństwo oczywiście w wielu sytuacjach jest dla siebie przykładem, ale nie oznacza to, że starszy brat czy siostra ma wychowywać młodszego. To jest nasza rola, więc w tym momencie mogę wrócić do chłopców i wytłumaczyć Filipowi, dlaczego pierwszeństwo do zabawy tą zabawką ma Mateusz:

– Filip, powiedziałeś, że bawiłeś się tą zabawkę wtedy, gdy Mateusz oglądał bajki. To było rano jak wstaliście i zjedliście śniadanie. Teraz jest popołudniu, zaraz tata wróci z pracy i będziemy jedli obiad, więc zabawka już od dawna leżała. Mateusz ją wziął a ty musisz poczekać aż on skończy by znowu zacząć się nią bawić. Przypominam Ci, że wyrywanie zabawek nie jest dobrym sposobem. Jeśli chcesz by ktoś ci coś dał, zawsze wtedy powinieneś poprosić licząc się jednocześnie z tym, że ktoś może nie chcieć oddać ci swojej zabawki.
Chłopcy potrafią już sami znaleźć sobie zajęcie w takich sytuacjach. Uważam, że gdybym proponowała chłopakom alternatywne zajęcie to tak jakbym trochę próbowała wynagrodzić im to, że muszą oddać zabawkę albo jakbym próbowała im zrekompensować stratę. Tymczasem tu nie ma, czego rekompensować, ponieważ ewentualną stratę mógł ponieść Mateusz a nie Filip. Natomiast oddanie zabawki Mateuszowi i żal z tym związany jest dla Filipa tylko i wyłącznie konsekwencją złego zachowania (próbował zabrać). Nigdy nie doprowadzam do sytuacji, w której dziecko uniknęłoby konsekwencji.

Odnośnik do komentarza

- Mamo, dlaczego mówisz do mnie takim tonem jakbyś była zła?
- Bo jestem zmęczona i chcę żebyś szybko zjadł.
- No, ale jesteś zła na mnie?
- Nie, co Ty synku!
- To skoro nie jesteś na mnie zła, nie mów tak do mnie, bo to nie jest miłe, wiesz? I mi się robi przykro wtedy.
- Faktycznie nie pomyślałam.
- To myśl, mamo, musisz myśleć.
Czy rodzeństwo powinno się kochać bezgranicznie? Czy nie ma w nim miejsca na zawiść, zazdrość, rozczarowanie? Typowo ludzkie, ale i potępiane odruchy. Czy brat z siostrą zawsze mają się wspierać, pomagać sobie, trzymać za rękę? Czy mój syn musi walczyć o swoją siostrę w każdej sytuacji?
Tak ich wychowałam. Nie. Wróć, tak wychowałam Mateusza .Pójdzie za siostrą w ogień, ona, różnie. Typowo babska, wielowymiarowa i zmienna. Myślę, że ma jeszcze czas by dogonić go w dojrzałości, empatii i troskliwości, ma czas by podejmować jedyne, słuszne decyzje.
Wypielęgnowałam w nich miłość idealną, coraz mniej kłótni, rywalizacji, frustracji. Coraz więcej wsparcia, pomocy i porozumienia. Więcej rozmów i wspólnego patrzenia na świat. Ale to ciężka praca, zgodne rodzeństwo nie rodzi się "od razu". To lata pracy, nieustannych wyborów, ważenia decyzji i czasu, to wieczorne chwile wyrywane szponom nocy na kilkuminutowe uściski, przekomarzania, rozmowy o miłości. Każdemu po tyle samo, każdemu tyle samo buziaków, tyle samo utuleń w zmęczonych ramionach, tyle samo kołysanek, spojrzeń. Cały czas plotę misterną nić Temidy, stałam się oazą sprawiedliwości, działam pod dyktando idealnych podziałów. Ale jest dobrze, nie mogłam sobie tego lepiej wymarzyć.
kiedy nadchodzi czas kłotni -jedno nie ustępuje drugiemu,a kiedy trzeba sie pogodzić to też jest ciężka batalia burzowa.U nas najprostszym sposobem na pogodzenie swoich pociech jest krótka rozmowa i znak bliskości w postaci dotyku. Gdy maluchy zaczynają krzyczeć i walczyć ze sobą w domu - powstrzymuje je i przytulam na minutę.

Kiedy relacje dzieci są wręcz idealne należy to wyróżniać i nagradzać. Jeśli więc widzię że pociecha dzieli się z rodzeństwem zabawkami, odnosi się do siostry lub brata z szacunkiem, mówi miłe słowa - daje "plusa". Gdy z kolei jest odwrotnie - jest niegrzeczna, wtedy najpierw upominasz, a gdy to nie poskutkuje - wręczasz "minusa". Na koniec tygodnia robię wraz z dziećmi podsumowanie. Jeśli pozytywów jest więcej niż negatywów - zabieram je do lodziarni, na wycieczkę za miasto.

Odnośnik do komentarza

istnieje wiele sposobów rozwiązywania sytuacji,problemu.jednak te naprawde skuteczne maja kilka cech wspólnych tzn.we wszystkich mamy etapy zbierania informacji,definiowania problemu,zastanawiania się nad róznymi rozwiązaniami,ocenę tych rozwiązań,a w końcu moment podejmowania decyzji.
dzieci kłócą się żeby osiągnąc to,czego chcą,albo tez dlatego ze to jedyny znany im model zachowania się w syutuacji konfliktu.
ania(5lata) i
Basia(3lata) płaczą.wchode do pokoju i widzę rozrucone po całym pokoju zabawki,ksiązki.pytam,co się stało?
Basia mnie popchneła.pytam,dlaczego kasia popchnełaś Anie?
zabrała mój bębenek-mówi
ania dlaczego zabrałaś bębenek Basi?
robiła nim strasny hałas
dlaczego ci to przeskadzało-pytam
chciałam czytac moją książkę
ania,jak myslisz,jak czuła się Basia kiedy zabrałaś jej bębenek?-pytam
wkurzyła się
a ty jak się czułaś gdy Basia cie popchneła?
też byłam wkurona
a co mogłabyś zrobić żeby mócw spokoju czytac a Basia była zadowolona?-pytam
mogłabym poprosić ją żeby poczytała z tobą.a jak myslisz co by odpowiedziała?-pytam
pewnie by się nie zgodziła
mogłaby się nie zgodzić.co jescze bys zrobiła aby pocytac w spokoju,a basia była zadowolona-pytam
mogłabym prosic żeby grała ciszej
i co by na to powiediała?
nie zrobiłaby tego
może poprosic ją żeby z tobą poczytała-mówię
a co jeszcze mogłabys robic?
mogłabym pozyczyc jej szmacianą lalkę
no tak,,a co ona na to,jak ci sie wydaje?
myslę że by się nią bawiła.
a co jeszcze możesz robić?
mogę jej powiedzieć żeby poszła sobie stąd.
a gdybys to powiedziała co robiłaby Basia?
pewnie też by się nie zgodziła
podsumowując naszą rozmowę mówię,masz 4rowiązania,poprosić Basię zeby sobie poczytała,kazać jej wyjśc z pokoju,pozyczyc jej szmacianą lalkę,albo poprosić ją żeby grała ciszej.co zrobisz najpierw?
pozwolę jej pobawic się moją szmacianą lalką

proces uczenia sie samodzielnego rozwiązywania konfliktów wydaje się być długotrwały i nuzący,lecz naszym podopiecnym powala ćwicyc umiejętność tworzenia i oceny rozmaitych alternatywnych sposobów radzenie sobie trudnosciami,które same napotykają.

Odnośnik do komentarza

Mój syn ma 6 lat a córka 3 lata, często się razem bawią, ale często też dochodzi między nimi do kłótni. Ja staram się mieć ich sprzeczki pod kontrolą, ale nie wkraczam między nich (chyba, że dochodzi do rękoczynów ;) ). Uważam, że jeżeli będą swoje problemy rozwiązywać sami, nauczą się se sobą lepiej dogadywać

Odnośnik do komentarza

Fakt, że Wasze dzieci- jako rodzeństwo- nie żyją w idealnej symbiozie, jest sprawą naturalną. Jak i ten, że kłócą się często, rywalizują i obrażają wzajemnie, a nawet -niestety- biją, gryzą, kopią. Zdarza się. I wcale nie świadczy o niewydolności wychowawczej Rodziców. Naprawdę. Jak zatem reagować?
Radzę, drodzy Rodzice- choć to trudne- nie dać się w te dziecięce konflikty wciągnąć! Owszem kontrolować- głównie ze względu na bezpieczeństwo naszych smyków. Stanowczo rozdzielić rodzeństwo tylko wtedy, gdy dochodzi do poważnych rękoczynów i robi się groźnie. Przypomnieć zasadę, że nigdy nikogo nie bijemy i... wycofać się. My, dorośli, nieraz znajdujemy się w sytuacji konfliktu, nieporozumienia, kłótni. Rodzinnej, zawodowej, koleżeńskiej... Różnie. Musimy sobie wtedy radzić. Nie chcemy, by mama, sąsiad czy teściowa- niczym sąd sprawiedliwy- za nas te konflikty rozstrzygali. Więc i my- drogie Mamy- odpuśćmy sobie rolę wyroczni i... dajmy tym dzieciom rozstrzygać ich własne spory. Niech się uczą, że: jak się z bratem czy siostrą pokłócę, to i muszę się potem dogadać. Ustalić zasady. Przebaczyć. Wrócić do zabawy. Nikt za mnie tego nie zrobi.
Oczywiście, czasem mądra rada czy stanowcza reakcja dorosłego jest konieczna. Ale to tylko czasem. W większości sporów maluchy powinny poradzić sobie same. To uczy samodzielności i odpowiedzialności w relacjach rówieśniczych.
I oducza wołania co chwilę:
"Maaamooo, a on mi zabrał/ powiedział/ zepsuł..."
Moje dzieci wiedzą, że muszą dogadać się same. To ich konflikt.
Ja go nie wywołałam, ja go nie rozstrzygam.
Uwierzcie, że od kiedy nie biegam do pokoju co chwilę ratować skłóconych braci- kłócą się mniej. Pewnie też dlatego, że zrozumiały iż ich awantura, bójka ani wzajemne oskarżanie się o wszystko na pewno nie przykują uwagi Rodziców... Warto więc się czasem- w granicach rozsądku- wycofać.

Odnośnik do komentarza

Mamy troje dzieci, 10letnią Różę i 6letniego Ziemka i 4letniego Franka.
Najlepszym sposobem na rozwiązanie konfliktu jest nie wtrącać się i dać załatwić sprawę dzieciom samym. Nasze dzieci widzą że i my się kłócimy, a potem "dogadujemy się" czyli szukamy dobrego rozwiązania. Na swoim przykładzie uczymy ich tego samego.

Odnośnik do komentarza

Mój sposób na pogodzenie rodzeństwa mi kilka etapów:
1) Wysłuchanie obu stron
Bardzo często można usłyszeć "to jej/jego wina" "to wszystko przez nią/niego" itp. Najgorzej jak mówią to obie strony. Warto wtedy po kolei wysłuchać wersji każdego dziecka z osobna. Dopiero po tym będziemy mieć pewność kto tak naprawdę zawinił.
2) Rozmowa z osobą która zawiniła
Ważne jest, aby porozmawiać z dzieckiem, które zawiniło w danej sytuacji. Dobrze jest dowiedzieć się co nim kierowało, dlaczego doprowadziło do kłótni. Nie należy jednak zwalać całej winy na dziecko, ani wzbudzać w nim poczucia winy, a tym bardziej krzyczeć na niego lub stosować przemoc.
3) Zachęcenie do przeprosin
Warto zachęcić dziecko do przeproszenia swojego brata lub siostry i pogodzenia się dzieci.

Odnośnik do komentarza

Kłótnie między rodzeństwem są nieuniknione więc mam przetestowane kilka niezawodnych sposobów:)

Główną zasadą jest uczenie dzieci przykładem. Jeśli dzieci widzą, ze rodzice sprzeczają się między sobą, ale nie krzyczą do siebie, tylko grzecznie rozmawiają i wymieniają swoje zdanie to tak samo nauczą się zachowywać w stosunku do rodzeństwa i innych.

I przede wszystkim nie wolno faworyzować jednego z dzieci... nie obwiniać... wina zawsze leży po obu stronach...

Po wybuchu kłótni każę dzieciom usiąść na dywanie i zastanowić się chwile, po czym napisać na kartce lub powiedzieć jakie cechy brata/siostry lubią.. To pomaga im zrozumieć, ze się kochają i szybko zapominają o kłótniach.

Kiedy dzieci kłócą się, złoszczą, obwiniają jedno drugiego, wyzywają, powykrzywiają się do siebie i atmosfera staje się groźna każę im aby stanęli w na przeciw siebie i na mój sygnał: "TERAZ" przytulili się mocno do siebie po czym zostali w swoich objęciach przez 10 sekund. Zazwyczaj jest tak, ze kiedy odliczę już 10 sekund dzieciaki przytulają się jeszcze chwile po czym zaczynają się razem bawić i nagle robią się głodne.

Raz w tygodniu robimy naradę rodzinną. Wówczas rozmawiamy o konfliktach i niedomówieniach z całego tygodnia... zwykle kłótnie, które były powodem wielkiej złości dzieciaków z perspektywy czasu dają im do zrozumienia, ze głupio się zachowywali.

Konfliktów i kłótni nie unikniemy, ale zawsze rozmowa i wyjaśnianie spokojnym tonem uczy i pomaga przezwyciężać kryzys. Jednak starajmy się nie wtrącać zbyt często do kłótni naszych pociech.. powinny same umieć się godzić.. jednak gdy sytuacja staje się poważna, np. dochodzi do rękoczynów trzeba oczywiście interweniować.

Odnośnik do komentarza

Jakie znam metody, które sprawdzają się w sytuacji, kiedy trzeba pogodzić ze sobą rodzeństwo?

Jeszcze przed chwilą nie znałam prawie żadnych, ale po lekturze wcześniejszych wpisów jestem bogatsza o kilka świetnych rad.:) Także dziękuję za ten wątek!

Póki co mamy jedno dziecko więc problem nie istniał, ale już wkrótce nasza rodzina powiększy się, więc pewnie sięgnę po jakiś ciekawy poradnik.

Z doświadczenia wiem, że z rodzeństwem różnie bywa. Sama mam 3 braci. Z dwoma dogadywałam się świetnie, ale z jednym, najstarszym z nich od samego początku darłam koty. Ile bijatyk, wylanych łez, kłótni, to tylko my wiemy i nasi rodzice. Po prostu nie mogliśmy przebywać razem i koniec kropka. Trwało to aż do momentu wyprowadzenia się z domu na studia. Być może zabrakło tych metod, o których mówią forumowicze....

Ale na pocieszenie chcę powiedzieć, że po latach, kiedy mamy już swoje rodziny, to właśnie najbardziej mogę liczyć na tego "najgorszego" dla mnie brata. Dziś to właśnie On pierwszy wyciąga do mnie pomocną dłoń i chyba to właśnie między nami rozwinęła się najsilniejsza więź.... Także teraz nadrabiamy stracone lata....

Odnośnik do komentarza

Dla mnie jasnym jest, że sytuacja wymagająca interwencji dorosłego w konflikt między rodzeństwem nie może dotyczyć błahej kłótni. Tę błahą małoletni powinni próbować rozwiązywać sami. Poza tym nie wyobrażam sobie latania co chwilkę by pogodzić dwie zwaśnione strony. Zwłaszcza, że trudno być sprawiedliwym sędzią gdy w grę wchodzą serce i dziecięce łzy. Jestem mamą na etacie opiekuna-ale nie negocjatorem. Usuwanie dzieciom sprzed oczu zarówno siebie nawzajem jak i powodu sporu , np. zabawki, nie jest całkiem dobrym rozwiązaniem. Problem nie zniknie tak szybko, a kłótnie i wzajemne zarzuty będą narastać. Owszem dobrze gdy strony sporu mogą nabrać do niego dystansu, ale to nie oznacza, że nie należy szukać współnie rozwiązania sytuacji. Gdy moje dzieci kłócą się na tyle, że wymaga to mojej interwencji, każę im ze sobą rozmawiać i szukać kompromisu i staram się w tym pomóc.
Gdy to nie pomaga a konflikt narasta, proszę by wczuły się przez chwilę w tę drugą osobę i popatrzyły na kłótnię z tej perspektywy. Gdy mimo to, spór trwa nadal, staram się jednak rozsądzić (na tyle sprawiedliwie na ile to możliwe) wybierając mniejsze zło i jednocześnie mówiąc obojgu, że choćby się nie wiem jak kłócili, to choć rani to nie tylko ich ale też moje uczucia, to ja i tak zawsze będę ich kochać - jakoś zawsze się wtedy miękną ;)

Odnośnik do komentarza

Zanim przejdę do metod , które sprawdzają się w sytuacji, gdy należy pogodzić ze sobą rodzeństwo, wspomnę o tym, że aby rodzeństwo żyło ze sobą w zgodzie należy pamiętać o tym, że my jako rodzice od najmłodszych lat musimy uczyć swoje dzieci wzajemnego szacunku do siebie, jednakowo je traktować i wychowywać we wzajemnej miłości, wtedy powinno takich sytuacji konfliktowych być stosunkowo mało w ich wzajemnych relacjach.
Natomiast jeśli chodzi o same metody pogodzenia rodzeństwa to wydaje mi się, że wszystko zależy od wieku dzieci. Moje dzieci są małe i u nas spory wybuchają zazwyczaj w czasie zabawy, gdy każda z sióstr chce akurat pobawić się tą samą zabawką. Sprawdza się wtedy rozmowa z dziewczynkami, przypomnienie i wytłumaczenie im, iż zabawkami należy się dzielić. Niekiedy niestety, gdy to nie przynosi rezultatu zabieram zabawkę, która jest przyczyną konfliktu i dziewczynki znów zgodnie zaczynają się bawić pozostałymi zabawkami. Uczę dzieci, aby się zawsze godziły, przytuliły i dały sobie buziaka na zgodę. Muszą pamiętać o tym, że są siostrami, muszą się wzajemnie wspierać, kochać, trzymać razem, by móc kiedyś w dalszym życiu na sobie polegać.

Odnośnik do komentarza

Moją sprawdzoną metodą na pogodzenie się moich dzieci to: Rozmowa w cztery oczy. Najpierw rozmawiam indywidualnie z każdym z nich. Omawiamy problem sporu. Dlaczego zaistniała taka sytuacja? W jaki sposób odbywała się wasza „rozmowa”? Jak zamierzasz rozwiązać ten problem? Następnie gdy każdy z nich wyrazi swoją kwestię siadamy we trójkę i rozmawiamy.(Muszę sprawdzić indywidualnie kto mówi prawdę, a kto kłamie. Moją metodę nazwałam „Prawda/ Fałsz”) Zadaję im pytania dlaczego powstał między nimi spór. Po rozmowie ja wyrażam swoje zdanie. Mówię im, że jest mi bardzo przykro gdy się kłócą (wtedy widać w nich skruchę). Tłumaczę im, że spór i obrażanie się do niczego nie prowadzi. Lepiej wybrać takie rozwiązanie aby obie strony były zadowolone. Jeżeli dochodzi do sporych sporów między nimi sami wyznaczają sobie karę. Moje dzieci wiedzą, że nie lubię kłamstwa (Zawsze im powtarzam, że kłamstwo ma krótkie nogi). Dlatego też nie mamy większych problemów z rozwiązywaniem ich konfliktów.

Odnośnik do komentarza

Rozmyślając nad zadanym tu pytaniem przypomniała mi się taka oto historia z mojego dzieciństwa.
Jako "ta starsza" i "rozumniejsza" musiałam się wszystkim dzielić z moją siostrą i we wszystkim jej ustępować. Jednego razu strasznie pokłóciłam się z mamą (ależ musiały być to dla mnie emocje, skoro pamiętam to do dziś) i uparłam się, że nie oddam ani jednego kasztana, ani żołędzia młodszej siostrze, która na spacerze uzbierała ich zaledwie garstkę. Dziś, jako mama, postąpiłabym w następujący sposób:
Po kategorycznej odmowie podzielenia się jesiennymi darami lasu zapytałabym się jak się czuła gdy poprosiłam ją o oddanie części zbiorów młodszej siostrze.
- Mamusiu, ja muszę wszystkim się z nią dzielić. Niech sobie sama nazbiera, to będzie miała. Ja tak się cieszyłam z każdego znalezionego kasztana i żołędzia. Byłam taka radosna gdy wymyślałam co z nich zbuduję. A teraz jestem smutna, bo każesz mi je oddać. I już nie zbuduję tego co chciała.
Potem zapytałabym jak według niej czuła się siostra. Po odpowiedzi starszej zapytałabym młodszą jak ona się czuła. Domyślam się, że odpowiedziałaby:
- było mi tak strasznie smutno, że nie mogłam znaleźć ani kasztanów, ani żołędzi. Jak już jakiś zobaczyłam, to siostra od razu go wzięła, bo jest szybsza ode mnie. A tak chciałam zbudować leśnego ludzika…
Znając moją naturę, zamiast oddawać kolejny raz siostrze coś swojego, to pomogłabym jej szukać tych kasztanów i żołędzi. Byłby "wilk syty i owca cała".
Bo z dziećmi trzeba rozmawiać. I pytać o ich uczucia.

Odnośnik do komentarza

Oczywistym jest fakt, że rodzeństwo będzie się kłócić. Przecież my też kłócimy się z różnymi ludźmi. Wynika to z potrzeby walki o swoje racje, poglądy czy własną przestrzeń. Najlepiej jest obserwować taką kłótnię i 'wkroczyć' dopiero wtedy, gdy sytuacja zacznie wymykać się spod kontroli.
Dobrym sposobem wówczas jest wkroczenie z kartką i długopisem. Odsyłasz dzieci w dwa inne miejsca w domu i prosisz żeby napisały w punktach o co są źli. Następnie dzieci wymieniają się kartkami i czytają o co pretensje ma do nich brat lub siostra. Ważna jest żeby trwało to odpowiednio długo. Gdy emocje już opadną i pierwsze nerwy zostaną wylane na papier to dzieci mogą po jednym punkciku zacząć wyjaśniać sobie co im się nie spodobało. Pamiętaj żeby się nie wtrącać za mocno, ponieważ to sprawa pomiędzy nimi.
Fajnym pomysłem dla dzieci, które nie potrafią czytać i pisać może być zabawa w sąd. Wytłumacz dzieciom na czym polega taka zabawa i że nie wolno sobie przerywać. Ty będziesz sędzią. Wysłuchasz każdej ze stron, zapytasz się co maja na swoją obronę itp. Zupełnie jak w prawdziwym sądzie a na koniec skażesz wszystkich na tysiąc buziaków i wspólne łaskotki. To na pewno rozładuje atmosferę.
Jeżeli chodzi o całkiem malutkie dzieci to najlepiej jest odwrócić ich uwagę od przedmiotu o który się kłócą.
Czasami jednak pomiędzy rodzeństwem jest duża różnica wieku. Wtedy należy rozważnie zdecydować które z nich ma rację i nie skuś się na przysłowiowe 'ustąp jesteś starszy'. Możesz tym sporo nabroić.

Odnośnik do komentarza

Z ciekawością przeczytałam wszystkie wpisy mam biorących udział w tym konkursie. Chętnie korzystam z doświadczenia innych mam, jednak nie znalazłam tutaj rozwiązania mojego (i myślę że nie tylko mojego) "problemu".
Żadna bowiem wypowiedź nie opisuje problemu "kłótni" między bardzo małymi dziećmi, w dodatku z małą różnicą wieku.
U mnie pierwsze niesnaski między dziećmi zaczęły się gdy młodszy synek miał z 8-9 miesięcy, zaczął się sam przemieszczać, raczkować, a tym samym zaczął sięgać po zabawki należące do jego starszej siostry. Starsza córka natychmiast mu je odbierała co powodowało wielki płacz Małego. Gdy prosiłam by podzieliła się zabawką z młodszym braciszkiem wybuchała płaczem córka. Sama nie wiedziałam jak postępować. Można tłumaczyć, tłumaczyć i tłumaczyć, ale dziecko które ma 2,5 roku nie umie się jeszcze dzielić i nie jest w stanie zrozumieć dlaczego ma oddać swoją ukochaną zabawkę komuś innemu, nawet ukochanemu bratu. Próbowałam więc wpływać na uczucia córki wiedząc że jest bardzo empatyczna i bardzo kocha swego brata. Najpierw uspokajałam młodsze dziecko pokazując mu inną atrakcyjną zabawkę, potem brałam na kolana córkę i tłumaczyłam że skoro kocha brata to na pewno nie chce by był smutny, by płakał. Wyjaśniałam że brat nie zabiera jej zabawek celowo tylko z ciekawości, że pobawi się chwilkę i zaraz ją jej zwróci. Skutek był taki że przeważnie córka oddawała bratu swoją zabawkę, ten chwile się nią pobawił, szybko znudził i córka mogla nadal bawić się swoją zabawką. Za każdym razem pamiętałam by mocno chwalić córkę za umiejętność podzielenia się swoją zabawką, podkreślałam jaką radość sprawiło to młodszemu bratu. Dziś synek ma 1,5 roku, nadal zabiera starszej siostrze zabawki, a ona przeważnie umie się z nim swoimi zabawkami podzielić. Teraz synek znajduje się w wieku że to jego trzeba nauczyć dzielenia, by i on umiał oddawać komuś innemu przedmioty należące do niego. Przede mną dużo pracy i mnóstwa, mnóstwa cierpliwości do rozwiązywania tych dziecięcych sporów.

Odnośnik do komentarza

Drodzy Uczestnicy konkursu,

bardzo Wam dziękujemy za udział i za Wasze odpowiedzi. Zgodne rodzeństwo z pewnością ułatwia życie w każdym domu, więc rzeczywiście warto czasami pomagać dzieciom w osiągnięciu tej właśnie zgody. A czasami wręcz przeciwnie - lepiej zostawić ich, by doszli do porozumienia samodzielnie :-)

Mamy nadzieję, że książka, którą wygra 9 osób, dostarczy nowych pomysłów i pomoże zrozumieć lepiej kwestie życia w rodzinie.

Oto i wygrani:
nauzyka
monikakarol
monabarga
Ziemix
czarnaewelinka
mamusia.danusia
edyta215
pao
kajka89

Gratulujemy! Na Wasze adresy czekamy przez 14 dni od dnia ogłoszenia wyników pod mailem: konkursy@parenting.pl. W temacie wiadomości należy wpisać swój nick oraz nazwę konkursu.

Pozdrawiamy!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...