Skocz do zawartości
Forum

Konkurs "Każdy jest ważny"


Redakcja

Rekomendowane odpowiedzi

Kochani,

nasze dzieci mają różne nawyki - niestety nie tylko te pozytywne, ale też negatywne... Nie jest łatwo sprawić, by porzuciło te złe nawyki, ale zawsze możemy starać się im pomóc, prawda?

W tym konkursie prosimy o zamieszczenie w wątku konkursowym odpowiedzi na pytanie: "Jak możesz pomóc dziecku zwalczyć złe nawyki? Odpowiedz na dowolnie wybranym przykładzie".

Do wygrania mamy 4 książki z serii "Poczytajki pomogajki" od Wydawnictwa Muza - książki będą przyznawane losowo:

http://kontoredakcyjne.strefa.pl/Poczytajki_Muza.png

Odpowiedzi zamieszczajcie z zarejestrowanych profili do 14 kwietnia 2015 roku do północy. W ciągu kolejnych dwóch dni roboczych ogłosimy zwycięzców!

Czekamy na Wasze zgłoszenia.

Regulamin konkursu

Odnośnik do komentarza

Do złych nawyków potrzeba dużo cierpliwości. Mój synek obgryzał pazurki i niestety nie można było tego zwalczyć obietnicą ich pięknego malowania;-) Nie chciałam zwalczać tego nawyku grobami czy też straszeniem więc wymyśliłam system nagradzania który u nas poskutkował. Raz w tygodniu sprawdziliśmy rączki i gdy można było obciąć paznokcie wtedy wybieralismy nagrodę (u nas była to gazetka lego) Początki były ciężkie bo trzeba było zwracać często uwagę ale po ok miesiącu udało się i syn chyba zapomniał o tym że miał problem:-)

Odnośnik do komentarza

Ja staram się znaleźć przyczynę tego nawyku i wówczas go wyeliminować, wydaje mi się, że każde nasze zachowanie wynika" z czegoś" i żeby zmienić zachowanie należy oswoić, okiełznać "to coś" :)
np jak dziecko wkłada rączki do buzi to staram się ustalić dlaczego to robi, może go coś boli ząbek, paluszek, może odczuwa strach niepokój, może w taki sposób odreagowuje jakieś inne emocje, może potrzebuje więcej uwagi i skupiam się na przyczynie a nie na samym nawyku :)

Odnośnik do komentarza

Mój synek miał nawyk podnoszenia wszystkiego z podłogi i brania do buzi. Starałam się syneczkowi tłumaczyć, że nie wolno podnosić, że będzie brzuszek bolał, ale u nas najbardziej sprawdził się sposób zwalczania złych nawyków poprzez zabawę, gdzie jego ulubiony miś chodziła po pokoju i zbierał okruszki, a później brał do buzi, misia rozbolał brzuszek i się rozchorował i nie mógł już się bawić z synkiem. Sposób u nas bardzo poskutkował, ponieważ synek już nic nie bierze buzi z podłogi i zaraz mówi że trzeba wyrzucić do śmieci bo jak zje to będzie go bolał brzuszek tak jak misia!

Odnośnik do komentarza

Tylko dobrym przykładem można wyeliminować złe nawyki! Synek( 2 latka )kiedy się złościł głośno krzyczał i tupał nogami. Kiedy w sklepie mnie zdenerwował i zaczął robić "scenę" nie wytrzymałam i zaczęłam wrzeszczeć i tupać identycznie jak syn, Olek przestał,stanął jak wryty. Kilka osób w sklepie też :) Wytłumaczyłam mu że on tak zawsze robi i to niegrzecznie, mamie jest przykro i się wstydzi tak jak on teraz. I od tamtej pory ataki złości minęły!!!

monthly_2015_04/konkurs-kazdy-jest-wazny_27837.jpg

Odnośnik do komentarza

Złe nawyki

Przy zwalczaniu złych nawyków trzeba uzbroić się w cierpliwość. Z dnia na dzień nie można dziecka czegoś oduczyć. Trzeba być systematycznym. Powtarzanie jakieś czynności przynosi efekty, tylko gdy to powtarzamy tak długo, jak tylko potrzebuje tego dziecko.
Ważne jest, aby złego nawyku chcieli oduczyć go wszyscy w jego otoczeniu, czyli wszyscy Ci, którzy przebywają z naszym dzieckiem, mama, tata, ciocia, babcia, dziadek itp.
nie może być tak, że mama mówi : Nie, a babcia mówi: tak.
Trzeba grać w tej samej drużynie, żeby dziecko miało poczucie bezpieczeństwa. Te wspólne zwalczanie potrzebne jest dziecku, aby wiedziało, że skoro wszyscy mówią, że tak się nie robi, to oznacza, że jest to niedobre.
Ważny jest sposób, w jaki chcemy to zrobić. Krzyk nigdy nie przyniesie efektów. Ważne jest opanowanie, spokojny głos, dużo cierpliwości.

Przykład:
Opis przypadku - Mały Karol-
Mój roczny syn gryzł ludzi.
Gryzł mnie i męża.
Zdarzało mu się ugryźć babcie i innych.

Rozpoznianie:
-mały gryzli w domu

Lek:
-rozmowa,
-spojrzenie,
-chwilowe odstawienie malca od ugryzionego,
-ciepliwość,
-systematyzność,
-mobilizacja całej rodziny,
-zabawa i uśmiech,

Wykonanie:
-trudno jest wytłumaczyć rocznikowi, że tak sie nie robi, lecz tłumaczylismy mu wszyscy, że nie wolno.
-gestykulowalismy przy tym, żeby łatwiem mu było zrozumieć, o co nam chodzi,
-gdy ugryzł-odstawialiśmy go, pokazywalismy ślad i dalej powtarzaliśmy, że nie wolno,
-jak chciał gryźć, to zabawialismy go i zapominał.

Efekt leczenia:

Po trzech tygodniach - nie mamy w domu małego gryzli, tylko przytulającego się słodkiego roczniaka.
Rodzinka jest szczęśliwa.
Mama i tata nie mają siniaków.
Karol - szczęśliwy w 100%

Każdy ma swój sposób na zwalczanie złych zachowań u dziecka.
Każde dziecko jest inne.
Mama zna najlepiej swoje dziecko, więc wie co dla niej i niego jest dobre.
Podrawiam ;)

Odnośnik do komentarza

Z całą pewnością rodzice muszą uzbroić się w cierpliwość i konsekwencję. Pamiętam, jak mojej córeczce przy karmieniu piersią, zwłaszcza gdy pojawiły się u niej pierwsze ząbki, spodobało się gryzienie piersi... nie muszę mówić, że bolało mnie to. Ale jak wytłumaczyć to niemowlakowi? Początkowo myślałam, że może to przypadek, że nie zawsze uchwyci pierś w właściwy sposób. Ale okazało się, że moja mała spryciula doskonale zdawała sobie sprawę, że tak nie powinna robić, bo po jakimś czasie, po każdym ugryzieniu, spoglądała na mnie i zaczynała się śmiać. Sprawdzała zapewne, jak ja zareaguję. Więc oczywiście nie chwaliłam jej za to, nie uśmiechałam się, ale mimiką twarzy okazywałam ból, zabierałam pierś i udawałam, że płaczę. Mała znała już wyraz radosnej i smutnej twarzy. Córcia jest bystrym obserwatorem i potrafi analizować. Po kilku takich akcjach, skończyło się podgryzanie piersi... na szczęście, bo ząbków coraz więcej.

Odnośnik do komentarza

ogromny problem: mój synek 2,5 latek zatrzymał się w diecie dziecka 9 miesięcznego, rano je kaszkę bobo-wita na obiad ziemniaki z mięsem ale jest to tak roztarte widelcem ze przypomina papkę i wieczorem je kaszkę czasami zje danonka. Wszystkie posiłki jada oglądając bajki lub jest czymś zajęty. Wyniki ma bardzo słabe i to trójglicerydy bardzo wysokie i lekarz powiedział ze to jest spowodowane złą dietą, ale on nawet nie włoży do buzi chleba, parówki, kiełbasy, banana, jabłka. I nic nie pomaga ze go przegłodzę, dam mniej picia itp.Dodatkowo wyszło że ma alergię na mleko.
Powiedziałam DOŚĆ!
No to czas do pracy,powiedziałam stanowczo,ogarnij się matko w końcu!
Złe nawyki żywieniowe mogę zmienić w każdym wieku - i to jest dobra wiadomość. Potrzebna była cierpliwość, konsekwencja, dużo ciepła i miłości. Potrzebny też był czas. Zmiany nie przyszły z dnia na dzień. Trzylatek przyzwyczajony do jedzenia papek był „wymagającym przeciwnikiem".
Na początek ustalilismy razem(co ważne z dzieckiem,mężem,córką starszą)zasady,najważniejsze naszym zdaniem:
*stałe pory posiłków
*miejsce i atmosfera posiłków
*sam jem
*bez podjadania i zmuszania
Potem wzielismy się do konkretnych zmian nawyków żywieniowych syna
*córka zaproponowała wspólne przygotowywanie posiłków( pozwalalismy mu wąchać, dotykać, nawet rozsypywać produkty, tak by chłonął jedzenie wszystkimi zmysłami,chodził na zakupy,na targ,wybierał,dotykał warzywa(syn należał do takich dzieci które za nic w świecie nie wezmą do ust surówki czy sałatki, owszem każde z warzyw czy owoców osobno tak, ale razem poszatkowane i zmieszane nie - co w tym złego? - nic - dziecko należy do tej grupy po prostu zamiast surówki z marchewki i jabłka podawałam mu jabłko i marchewkę pokrojoną na plasterki lub w słupki. Może być surowa lub ugotowana na parze)
Robiąc,przygotowując posiłki syn wymyślał nazwy potraw. To naprawdę działa.Nasze nazwy były śmieszne i miały przydomki bohaterów ulubionych bajek np.: marchewka to - pomarańczowe pałeczki mocy Misia Uszatka. (u nas pomidor jest lalamidolem a na dodatek chroni przed ugryzieniami komarów)
*kupienie kolorowego talerza dla dziecka
*zmiana konsystencji jedzenia(Zamiast jednego wielkiego kotleta, przygotowałam pulpeciki na jeden kęs (wielkości orzecha laskowego), zamiast kaszki na śniadanie przygotowałam ryż na mleku migdałowym, z jabłka zawsze możesz zrobić sok lub kisielek, z chleba kanapeczki samochodziki.Ciastka,ciasta robimy razem z pomocą syna a są to ciasteczka owsiane z bakaliami,ciasto szpinakowe z galaretką. I tak małymi kroczkami do przodu.
Czychały na nas też pułapki czyli reklamy TV,frytki hamburgery,chipsy,cukierki. Rozmawialiśmy z synem dużo na temat zmian żywienia,kupowaliśmy,wypożyczalismy ksiązki ,bawilismy sie w sklep warzywny,restauracje.
Moje dziecko przyzwyczajone do pewnego sposobu jedzenia miało spore trudności z przejściem na dietę(pluło,trzymało w buzi jedzenie,bądz wogle nie chciało spróbować) zgodną z jego wiekiem, a co najważniejsze dietę zdrową. Obfitującą w warzywa, owoce, kasze, makarony czy pieczywo z pełnego ziarna.Będąc w sklepie moje dziecko wie że nie kupujemy cukierków,soków,kolorowych jogurtow,i wszystkiego co zawiera mleko i jego pochodne.wie że czytamy najpierw etykiety potem juz wiemy czy to jest dla niego odpowiednie.Sam mówi żeby czytac etykiety,ale kiedy zobaczy w sklepie produkt i mu "wpadnie "w oko i każe przeczytać mi skład ,a ja mówie że tam jest mleko,to syn mówi:to nic,mamo,kiedy wyzdrowieje z mleka to będę mógł jesc to mleko"W przedszkolu Panie są poinformowane co syn je i co może.wszyscy pomagają w tym i są otwarci na nasze propozycje,podpowiedzi.A nawet dostałam propozycje zrobienia warsztatów w grupie syna na temat żywienia.więc nasze warsztaty nazywały się zdrowo-kolorowo-smakowo.Z dziećmi robilismy gofry,masło orzechowe,trufle i mleko migdałowe(mówiłam dzieciom że nie tylko krowa ma mleko;-))że same mogą zrobić.Wszyscy poznali co jada synek,posmakowali mleko migdałowe,prosząc o przepis a co najważniejsze wszyscy zobaczyli jak pięknie radzi sobie z gryzieniem ;-))

Kiedyś spotkałam koleżankę,pytała jak mój radzi sobie z "papkami"a jak to mleko,pewnie jest "fe"-smiejąc sie przy tym?!ona mi mówiła co jej 3latek je(to dopiero problem,myślę-mój papki(mlekiem sie nie martwiłam bo posmakowało od razu)- a tamto dziecko słodkości tylko,w sumie to ani ona i ja nie miałysmy dobrze,ale co złośliwosci chodzą po ludziach,smiać się jest najlepiej,najprościej!) Dziecko nie je nic poza jogurcikami, herbatnikami czy smakowymi chrupkami- mówi do mnie.
I rodzic,dla mnie- który takie zdanie wypowiada, najczęściej jest świadomy(bądz nie) tego, że wpycha syf w swoje dziecko. Wie, że mu szkodzi, a i tak to robi, bo jej zdaniem to nic strasznego. Słodki smak jest jednak bardzo uzależniający– chodzi ogólnie o produkty słodzone. cukrem, syropem. I wcale się nie dziwie maluchom, że jeśli spróbują tak intensywnych smaków, to „nie chcą jeść niczego innego”. Też bym nie chciała. Jestem jednak rodzicem i wiem, że to nie byłoby dobre dla mojego dziecka.. To my jako rodzice, musimy dostarczyć naszemu dziecku odpowiednich substancji odżywczych, aby zapewnić mu zrównoważony rozwój. I jeśli my nie podamy mu niezdrowego jedzenia, to ono go nie pozna (przynajmniej przez kilka lat). Nie będzie chciało frytek, ani podwójnej coli. Ba, nie będzie chciało nawet cukru czy soli, jeśli nie będzie wiedziało jak one smakują. Dlatego jeśli nie chcemy skazać swojego dziecka na życie z otyłością czy innymi schorzeniami, zadbajmy o to czym go karmimy w pierwszych latach.Rozmawiałam z rodziną i znajomymi, że nasze dziecko jest całkowicie szczęśliwe bez kilogramów czekolady przynoszonych na różne okazje (a także tych bez okazji). Poszukajmy zdrowych alternatyw dla słodyczy (u nas najlepiej działają owoce i musli). Wiem, że ta zmiana wymagała naszego czasu i naszej pracy, ale uważam, że zdrowie naszego dziecka jest tego warte!Zmiana żywieniowych nawyków nie nastąpiła z dnia nadzień. Wymagało to od dorosłych opiekujących się i podającym mu posiłki konsekwencji, cierpliwości i zrozumienia. Trzeba było zachowaj spokój(choć nie raz miałam chwile zwątpienia), nie zmuszać, nie krzyczeć na dziecko, nie porównywać z innymi dziećmi, i być konsekwentnym!

Jako zachętę stosowałąm system nagród - w zależności od usposobienia dziecka.Nagrodą za ładne jedzenie był stempelek stawiany na rączce lub naklejka smakosza, przyklejana do bluzki(syn bardzo lubi naklejki). Nagrody te są radością samą w sobie.
Wykorzystywałam szklane kulki zbierane do słoja, lub tablice korkową, do której przyczepiałam(bądz syn sam to robił-chętniej) odznaczenia smakosza za zjedzoną potrawę czy nawet za jej spróbowanie. Ustaliliśmy ile odznaczeń wymienianych jest na nagrodę. Nagrodą u nas była wspólna wyprawa do zoo, i teatru, dodatkowy czas wspólnej zabawy na placu zabaw oraz wyczekiwana przez syna zabawka,książka.

A wracając do koleżanki spotkanej "kiedyś"co karmi jogurcikami,herbatnikami,chrupkami,frytkami...to dziś jesteśmy w dobrych relacjach.postanowiła do mnie zadzwonic,popytac jak sobie radze i jak to się stało ze moje dziecko je takie "rzeczy"jak to zrobiłam?
Dziś patrząc z perspektywy czasu,widząc dziecko koleżanki (które wygląda jak pączek)myślę rodzice opanujcie się,miejcie większą świadomość.bądzcie twórczy i zmieńcie swoje dzieci w szczęsliwe zdrowe dzieci.Wiedziała o tym że zaletą niezdrowego jedzenia dla nas rodziców, jest jego prostota. Kupujemy hamburgera, czekoladę czy loda i dziecko smutne/zdenerwowane/sfrustrowane, zamieniamy w dziecko szczęśliwe. Jak za pomocą czarodziejskiej różdżki. Nie specjalnie nawet dziwi wybór tej metody.Mniej czasu zajmuje wydanie paru złotych, niż rozmowa z dzieckiem i znalezienie w czym tkwi problem. Czy to jest dobra metoda wychowawcza, niech każdy sobie sam odpowie.
moja dewiza to nie karmienie dziecka ale jego odżywianie!

monthly_2015_04/konkurs-kazdy-jest-wazny_27847.jpg

Odnośnik do komentarza

Mój syn ma naprawdę bardzo mało złych nawyków,a te co posiada,np kup mi to !!!! tłumaczę -popatrz ta np. zabawka jest taka mała,napewno zaraz się rozwali nie będziesz miał żadnej radości z niej i odziwo rezygnuję z niej,były momenty że też kładł się na podłodze to mówie że ja chyba rezygnuję z zakupów i wychodzę mały wstaje i mówi -a jak zrobimy obiadek?i dalej w spokoju kupujemy potrzebne produkty ,też od niedawne zaczął brać zaawki do buzi ,ale też mu tłumacz że tak nie,zaczyna rozumieć,no ale przed nami jeszcze dużo takich różnych sytuacji ,ale wierze że damy radę

Odnośnik do komentarza

Nawyki - ludzka rzecz. Mamy je wszyscy bez wyjątku. Z tych dobrych jesteśmy dumni, złe próbujemy zwalczać.
Moja córeczka kiedyś notorycznie dłubała w nosie!
Straszny nawyk, który nie dość, że jest obrzydliwy, to jeszcze szkodliwy.

Starałam się zwalczyć to przyzwyczajenie poprzez upominanie, perswazję, tłumaczenie oraz wyjaśnianie dlaczego nie powinna tak robić.
Nagadałam się okropnie, ale to skutkowało na krótko.

Z uporem maniaka wyjmowałam jej paluszki z noska, a one po chwili wracały tam jak bumerang.

Nie sprawdził się również system nagród: ustaliliśmy, że dzień bez dłubania w nosie to jedna gwiazdka - dziesięć gwiazdek oznacza jakąś nagrodę. Rezultat był taki, że Izka nadal dłubała w nosie, tyle tylko, że się przy tym chowała.

Smarowałam jej paluszki maścią majerankową. Jej zapach miał zniechęcić dziecko do dłubania w nosie – mojego dziecka nie zniechęcił.

W końcu sięgnęłam po bardziej radykalne metody.
Najpierw każdego paluszka, którym dłubała w nosie owijałam jej za karę plastrem. Myślałam, że to pomoże. Nie wzięłam pod uwagę tego, że moja Niunia po prostu je sobie odklei.

Wreszcie poskutkowała metoda cioci Gosi, która troszkę nastraszyła moją córeczkę.
Przyniosła kiedyś wydrukowane i powiększone obrazki bakterii, które mieszkają w nosie. Były naprawdę straszne. Opowiedziała Izie, jak te okropne zarazki czekają sobie w nosie na małe paluszki, żeby się do nich przyczepić i wyjść na zewnątrz, po to by później chodzić i rozmnażać się na innych częściach ciała, na meblach, ubraniach i wszystkim, czego dotknie się „zarażonymi” paluszkami.
Izka słuchała jak zaczarowana, a jej oczy robiły się okrągłe ze zdumienia.
O dziwo już tego samego dnia zauważyliśmy, że nie pcha tak namiętnie palców do nosa.

Z dnia na dzień było coraz lepiej. Iza za każdym razem, gdy tylko palec wędrował do dziurki, przypominała sobie o potworach mieszkających w nosie.
I takim oto sposobem, jej zły nawyk zanikł całkowicie.

Odnośnik do komentarza

jak mogę pomóc dziecku zwalczyć złe nawyki ? na pewno przez cierpliwe tłumaczenie i dodatkowe akcesoria ;) ..a przykład .. na tą chwilę jedyny który dobrze pamiętam .. to był swego czasu nawyk obgryzania paznokci .. staraliśmy się też dojść do tego dlaczego obgryza 0 okazało się, że było to w sytuacjach w jakikolwiek dla niej stresujących choćby w minimalny sposób.. ze stresem ciężko walczyć szczególnie u takiego wrażliwca jak moja córcia. Ponieważ sama obietnica, że gdy będę miała co obcinać niezbyt skutkowała, więc poszłyśmy do sklepu aby córcia całkiem sama wybrała sobie lakier jakim by chciała mieć pomalowane pazurki w nagrodę (wybrała wściekły jaskrawy róż :P) .. nie od razu się udało ..ale dostała zastrzyk prawdziwej motywacji .. pomalowane miały być wtedy gdy danego dnia (średnio chyba raz w tygodniu kontrola była) będę miała paznokietka do obcięcia z każdego palca .. na co dzień oczywiście gdy widziałam, że palce wędrują do buzi upominałam..a gdy wiedziałam, że stres będzie duży bo np. czekało ją przedstawienie w przedszkolu to radziłam co ma robić z rękami aby nie wędrowały do buzi akurat; np. miętoś jakąś falbankę od sukienki (ale też aby nie podwijać sukienki do góry :P) albo najlepiej ręce spleć przed sobą albo z tyłu na plecach .. powtarzałam to do znudzenia mojego i jej .. i w końcu podziałało .. zresztą na tyle to było powtarzane, że wystarczyło, że zobaczyła mnie na przedstawieniu i sobie przypominała, że ręce nie do buzi .. no i w końcu przyszedł upragniony moment, że pazurki nadawały się do obcięcia i pomalowania wściekłym różem :P na szczęście lakier okazał się nie być zbyt trwały i szybko w miarę się ścierał :P a kolejne malowanie było przy następnej kontroli i obcinaniu bądź nie.. a potem było oduczanie od malowania lakierem po każdym obcięciu .. wpierw było to ograniczenie na wybór kolor na delikatniejszy, potem tylko malowanie w dni wolne od przedszkola ..a potem jakoś tak naturalnie zaprzestałyśmy .. ja zapominałam i ona też.

Odnośnik do komentarza

Przy zwalczaniu złych nawyków trzeba uzbroić się w cierpliwość. Z dnia na dzień nie można dziecka czegoś oduczyć. Trzeba być systematycznym. Powtarzanie jakieś czynności przynosi efekty, tylko gdy to powtarzamy tak długo, jak tylko potrzebuje tego dziecko. Mój 3-letni synek, gdy wszedł do sklepu wkładał do koszyka co tylko chciał. Na to nie mogłam pozwolić, wiec wytłumaczyłam mu,że jeśli chce ze mną chodzić na zakupy to może sobie coś wybrać, ale musi to być tylko jedna niewielka rzecz. Mówiłam,że jest dużym mądrym chłopcem, który wie czego chce, a jak będzie wkładał do kosza wiele rzeczy to nie będzie ze mną chodził lub w ostateczności ni mu nie kupię. Nie musiałam wiele razy powtarzać, wystarczył raz. Trzeba tylko pamiętać, że trzeba to załatwić spokojnie, bez krzyku a na pewno się uda.

Odnośnik do komentarza

witam. Złe nawyki u mojego starszego syna na razie mamy za sobą, u młodszego kiedy takowe się pojawią będziemy próbować rozwiązać metodami zastosowanymi wcześniej u starszego synka. U nas złe nawyki miały zawsze przyczynę w lęku: lęku przed nowa sytuacją, przed poznaniem nowej pani w szkole, przed zastępstwem swojej pani przez innego nauczyciela, przed klasówką, przed przywołaniem do tablicy, rezulatetm tych leków było...podcinanie sobie rękawów u bluzki, rozbienie dziurek w spodniach kolo kieszeni.Wiem dziwne ale dziurki były małe, 3 milimetry przecięcia i widoczne dopiero kiedy prasowałam jego ubrania. kiedy dojrzałam jedna dziurkę zbagatelizowałam, kiedy pojawiła się druga zapytałam --mamo nudziłem się, kiedy zobaczyłam kolejne zaczęliśmy rozmawiać bo wiedziałam ze tylko skuteczną rozmową jestem w stanie przeciwdziałać dalszym lękom i dalszemu cięciu rzeczy, skonfiskowałam nożyczki, porozmawiałam z Panią, przedstawiliśmy synowi kilka scenariuszy jak ma się zachować i co odpowiedzieć jeśli faktycznie wie że nie poradzi sobie przy tablicy, czy jeśli zdarzy się zapomnieć zadania. Problem zniknął póki co i miejmy nadzieje że się więcej nie pojawi, a ja głębiej utwierdziłam się w przekonaniu że rozmowa ze swoim dzieckiem jest największym sprzymierzeńcem rodziców w rozwiazywaniu problemów ze swoimi pociechami

Odnośnik do komentarza

Łatwo nauczyć dziecko złych nawyków , ale oduczyć jest ciężko . Moją metodą jest niezmierzona cierpliwość i tłumaczenie . Często wspomagam się bajkami z mojego dzieciństwa np "Pszczółką Mają", "Reksiem" czy "Bolkiem i Lolkiem" i podczas oglądania z synkiem bajki tłumaczę mu jak powinien lub nie powinien się zachować , co jest dobre a co złe . Jest to według mnie skuteczna metoda , ponieważ synek kojarzy bajkę i zdarza się , że chce obejrzeć jak postać bajkowa komuś dokuczała i jaki był tego efekt oraz dlaczego nie należy tak się zachowywać .

Odnośnik do komentarza

Wydawać by się mogło, że nawyki, słowo tak pejoratywne, nie dotyczą dzieci. A jednak. Na dodatek mogą dotyczyć najróżniejszych sfer życia czy etapów rozwoju.
Przykładowo - mimo mojej walki z rodziną niemal od pierwszych miesięcy życia dotyczącej karmienia mojego dziecka tym, czym uważam, że karmione być nie powinno, u mojego przedszkolaka doszło ostatnio do nawyku jedzenia słodyczy pomiędzy posiłkami. Niestety, gdy dziecko ma stały kontakt nie tylko z rodzicami, ale i dziadkami, na nic zdały się moje próby nie uczenia go, co to znaczy słodkie. Doszło w końcu do tego, że co 15 minut synek łapał mnie za rękę, prowadził do kuchni i pytał "dasz coś?" , a na moją odpowiedź "tak, obiad, kolację, kanapkę, owoca..." zawsze słyszałam "coś fajniejszego". W końcu powiedziałam dość. Nie po to przez 3 lata wprowadzałam w domu jasne zasady, wpajałam zdrowe odżywianie, picie wody, trzymanie się stałych godzin posiłków, by teraz się poddać. Wprowadziłam zasadę - słodycze w jeden dzień w tygodniu. Był płacz, awantura, histeria. Trudno. pomyślałam - lepiej przetrwać to w jeden, dwa czy trzy dni niż znosić fochy, nerwy dziecka i ciągłe prośby o słodycze całymi dniami. Następnego dnia synek sam wybrał, że takim dniem będzie sobota i przez cały dzień o nic nie poprosił.
Można? Można. Ja wiem, że to dopiero początek, ale według mnie odpowiedź jest jedna - na złe nawyki tylko odpowiednia reakcja rodziców, ustalenie sposobu działania i konsekwencja.

Innym nawykiem, z którym walczyliśmy, ale już pod okiem specjalisty było seplenienie. Zaczęło się po 3 miesiącach w przedszkolu, mimo, ze wcześniej synek mówił ładnie. Po miesiącu odkąd to zauważyliśmy zdecydowaliśmy się na pomoc logopedy. Przypuszczam, że tutaj sukcesem była szybka reakcja i rzeczywiście skrupulatne, codzienne ćwiczenie z synkiem - a po 2,5 miesiąca ten zły nawyk zniknął. A w przypadku akurat takiego nawyku wiem, że brak działania w odpowiednim momencie może niestety prowadzić do sporych problemów z pozbyciem się go w przyszłości.

Odnośnik do komentarza

Nawyk: dłubanie w nosie.

Przez ostatni czas strasznym problemem było dłubanie w nosie przez Jaśka. Była to kłopotliwa sytuacja dla wszystkich, bo nie tylko dłubał w domowym zaciszu, tak żeby nikt tego nie widział, ale zdarzało się także poza domem, np. w restauracji, kinie czy na rodzinnych uroczystościach albo urodzinach koleżanki.
Kiedy karcenie i różnorodne rozmowy stanęły na niczym, wymyśliłam, że za każdym razem, kiedy włoży palec do nosa - będzie musiał umyć ręce i to bardzo porządnie. Umówiliśmy się więc wspólnie na taki układ i konsekwentnie Jasiek chodził myć ręce za każdym razem, gdy któreś z nas przyłapało go na tym "zajęciu". Po 2 tygodniach nie było już mowy o wkładaniu palców tam, gdzie nie trzeba :-) Metoda sprawdziła się w 100%!

Odnośnik do komentarza

Przedmiot sprawy:
Znudzony maluch marudzi w sklepie. Ciągle pyta "kupisz mi coś?" lub wymusza zakup- zaczyna płakać (czyt. wyć) gdy chce konkretną rzecz z półki. Zły nawyk malucha to wymuszanie, a mój zły nawyk, to uleganie mu.
Opis:
Jak się nie udało rozwiązać problemu "po dobroci" (czyt. cierpliwie tłumacząc), to trzeba malucha przechytrzyć.
Nazbierałam cały stos ulotek różnych sklepów. I poprosiłam malucha, aby przyniósł dużą, czystą kartkę i klej. Wspólnie przygotowaliśmy listę zakupów. Ja mówiłam co należy kupić, a maluch wyszukiwał tego w ulotkach, wydzierał i przyklejał na kartkę. Potem w sklepie bawił się w detektywa i wyszukiwał konkretne produkty według stworzonej listy. Oj, żebyście widzieli jaką miał z tego frajdę :)
Orzeczenie:
Maluch z wielkim zaangażowaniem przygotowuje listę zakupów i jest przeszczęśliwy, gdy sam znajdzie potrzebny produkt na półce. A mój portfel odetchnął- nie ma już zakupów pod wpływem chwili, kupuję tylko to co naprawdę jest potrzebne.

Odnośnik do komentarza

Krzyki, ciągłe upominanie, prośby... To się nie sprawdzi.
W wielu sytuacjach dziecko robi pewne rzeczy nie kontrolując ich, bezwiednie. Dlatego karanie nie przyniesie efektów. Jednak każdy z nas musi dobrać odpowiednią metodę indywidualnie - dopasowaną względem własnego dziecka i potrzeby.
W naszym przypadku Konrad jest dzieckiem niepełnosprawnym o obniżonym napięciu mięśniowym. Nie czuje bólu tak jak inni, dodatkowo sam dostarcza sobie dodatkowych bodźców. Niestety wiąże się to z tym, iż bezwiednie gryzie się w rękę, uderza głową o ścianę, a także gryzł mojego męża.
Mówienie, że tatę to boli nic nie dawało - bo wówczas gryzł siebie i nie rozumiał jak to może przynosić ból. Więc gdy ugryzł nie był tulony, odkładaliśmy go mówiąc, iż to nie ładnie i z czasem zrozumiał. Jednak udało nam się również oduczyć go gryzienia samego siebie :) kilka razy dziennie masowałam go różnymi fakturami (ręce, nogi, głowę - całe ciało). Raz piłką z wypustkami, raz szczotką, gumową rękawiczką z kolcami - po prostu kilka razy dziennie sama dostarczałam mu potrzebnych bodźców i zadziałało. Już się nie gryzie, nie gryzie nikogo innego i nie uderza głową w ścianę.

Odnośnik do komentarza

Mysle, ze kazdy czlowiek moglby sie "pochwalic" jakimis zlymi nawykami z ktorymi walczy. W okresie dziecinstwa mamy rowniez do czynienia z takimi nawykami, gdyz dziecko wnikliwie obserwuje i koduje informacje ktore do niego docieraja - od rodzicow, dziadkow, kolegow, z telewizji. Walczymy z obgryzaniem paznokci, nie umietnoscia pochamowania nerwow czy zlych emocji, biciem innych, rzucaniem sie na podloge, "dlubaniem" w nosie... W kazdym z tych przypadkow najwazniejszy jest spokoj i rozmowa. To zawsze pomaga i daje efekty. My kilka miesiecy temu walczylismy z nawykiem rzucania zabawek w akcie zlosci. Taki nawyk wyrobil sobie moj siostrzeniec. Co pomoglo? Za kazdym razem (nie pomijajac zadnej sytuacji, bo wazna jest rutyna i ciagle powtarzanie) wyjasnienie dlaczego nie mozna tak rzucac zabawkami. Tlumaczymy dziecku spokojnie, nie wywolujac dodatkowej frustracji i stresu. Nie mowimy oczywiscie ze zabawki placza albo je to boli... mowimy prawde, ze sie zniszcza, ze Mama i Tato nie rzucaja rzeczami, ze zabawki sa do zabawy. Rozmowa musi byc tuz po zdarzeniu, po opanowaniu emocji. Nie w placzu i krzyku. Pokazujemy dziecku ze moze w inny sposob wyladowac swoja zlosc, nie rzucajac zabawek tylko np. poprzez gniecenie kartki papieru, rysowanie kredka. Mozna wprowadzic rowniez system nagrod - swietnie sprawdzaja sie naklejki, ktore mozna kolekcjonowac na jakims plakacie wywieszonym w centrum pokoju.

Odnośnik do komentarza

Powtarzać, powtarzać i jeszcze sto razy powtarzać! A co? To w jaki sposób należy się zachowywać. Jeżeli dziecko je z otwartą buzią, biega przy spożywaniu posiłku, popycha jedzenie palcami to przed każdym posiłkiem przypominamy mu w jaki sposób należy jeść. Tylko trzeba pamiętać o pewnej złotej zasadzie. O tym, że mówimy co należy a nie "nie rób tak", "nie wolno", "nie, nie, nie", "nunu". Gdy dziecko słyszy nie wolno to często jest tak, że zrozumie to zupełnie odwrotnie. Nasi milusińscy uwielbiają nas sprawdzać i badać na ile mogą sobie pozwolić.
Rzecz o której wielu z nas często zapomina to fakt, że nasze pociechy biorą przykład z nas. Nie obgaduj sąsiadów bo Twoje dziecko myśli, że tak można- przecież mamusi może. Zachowuj się tak jak chciałbyś aby Twoje dziecko się zachowywało! Na pewno poskutkuje.
Koniecznie dobieraj zabawki, książki, filmy i bajki do wieku swojego dziecka. Nie wybiegaj ponad, ponieważ może nie zrozumieć treści i powtarzać jakieś złe zachowania nie wiedząc o tym, że robi źle.
Ja nagradzam za dobre zachowanie! Wystarczy zwykłe brawo lub pogłaskanie po główce. Dzieci lubią pochwały. Gdy do tego powiesz mu, że jesteś z niego dumny to ogromnie go zmotywujesz do dobrego zachowania.

Odnośnik do komentarza

Złe nawyki ... cóż pojawił się i u nas w domu. Córa ggy skończyła 3 latka, zaczęła dłubać paluszki. Jest bardzo wrażliwą dziewczynką, więc myślałam iż to wpływ dzieci, wyśmiewania się, brałam też od uwagę jej stres związany z nową sytuacją jaką było pójście do przedszkola. Mimo wielu, rozmów, proszenia, aby nie dłubała paluszków,nic nie pomagało. Pokazywałam swoje palce, aby pokazać Córce, że kobietka, mała i duża powinny mieć zadbane ręce, aby chociażby móc je pomalować. Myślałam, iż wspólne dbanie o dłonie, czyli domowe spa, malowanie lakierem do paznokci przyniesie choć na chwilę poprawę, lecz nic z tych rzeczy. Córa okazała się bardzo uparta, a ja nie wiedziałam co robić. Wtedy, przy okazji kupna nowych bucików, odwiedziłyśmy z Córą sklep z zabawkami, oczywiście jak to zwykle bywa, córa zapragnęła choć pluszaka, jak mówiła. Postanowiłam wykorzystać jej wielką prośbę, i powiedziałam, że owszem możemy wybrać jednego pluszaka, ale pod warunkiem iż to on będzie pilnował obyś więcej już paluszków nie dłubała. Tak oto pluszowa żabka, strzegła paluszków moje Córy. Udało się, czasem zdarzało się jej w zapomnieniu podłubać, lecz wtedy pokazywałam żabkę i już więcej tego nie robiła. Problem znikł, a wielokrotnie myślałam iż nam się to nie uda. Teraz Córa ma 4, 5 roku;, żabka nadal jest z nami - a paluszki ładne, bez skórek i nie pozadzierane, a mama osiągnęła mały sukces wychowawczy, z czego jest dumna :)

Odnośnik do komentarza

Dłubanie w nosie naszym utrapieniem było, jednak po akcji "muchy w nosie" wszystko na lepsze się zmieniło, gdy widzę mały w nosie paluszek - pytam: Czy w nosie mamy zebranie muszek? Odpowiedzią na to jest główką kiwanie i mamie kilkakrotne przytakiwanie. Więc mówię dalej: "Muchy, nosek to nie miejsce na zebranie, gdzie indziej przenieście swoje spotkanie" - malec mnie słucha, wyjął paluszek, by nie przeszkadzał przelotowi muszek z noska w inne miejsce dobre na zebranie - nosek zaś czysty, bez muszek zostanie. W ten sposób nawyk Maluszka zwalczamy i wojnę muchom w nosie stanowczą wypowiadamy, lecz wojny od razu wygrać się nie da, cierpliwości i dobrej taktyki do tego potrzeba, tak więc próbuję, codziennie, wytrwale - i są postępy! tak więc taktykę swą doskonalę:)

Odnośnik do komentarza

Kochani!

Mamy już wyniki konkursu :-) Gratulujemy Wam ciekawych sposobów na walkę ze złymi nawykami dzieci - niektóre naprawdę nam się spodobały. Ale oto i zwycięzcy:
Adragop
monikakarol
agf
Dorota S.

Serdecznie gratulujemy! Na Wasze adresy czekamy przez 14 dni pod mailem konkursy@parenting.pl. W temacie wiadomości należy wpisać swój nick oraz nazwę konkursu.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...