Skocz do zawartości
Forum

Grudnióweczki 2015 - czyli ostatnie dwupaczki tego roku :-)


Rekomendowane odpowiedzi

Gość żoo z robo

Oligatorka
W sumie słabo. Całą noc spędziłam na ciężkiej pracy fizycznej i psychicznej. Do tego brzuch mi ogranicza ruchomość ;)Wczoraj w ogóle nie mogłam dojść do siebie.
A dziś muszę siedzieć przy tabelkach.
Chyba przesadziłam. Normalnie byłoby trudno a w ciąży to już zupełnie.
No nic, zrobię to co obiecałam i zrezygnuję.
Zresztą w mojej normalnej pracy też przymierzam się do zwolnienia bo to już 6 miesiąc i ciężko mi dojeżdżać komunikacją bo mi brzuch twardnieje.

Odnośnik do komentarza

Witam
U nas też gorąco. Najgorsze są noce bo ciężko spać nam i dziecku. Zoska wierci się, kopie i w rezultacie wstaje miedzy 4.00 a 5.00 rano.

Peonia
Mam nadzieję, że jednak dogadasz się z mężem. To o to nowe auto Wam poszło, czy to przelało czare goryczy?

Żoo
Domyślam się, że lekko Ci nie jest. I tak jestem pod wrażeniem, że tyle na siebie wziełaś.

Skakanka
Gdzie Wy w te góry jezdzicie? Macie jakieś sprawdzone miejsca dla rodzin z dziećmi?

Ja z Zochą na huśtawce. Chciałbym już isć do domu bo głodna jestem ale nie wiem czy moje dziecko to zrozumie;-)) Pewnie będzie histeria;-)

Odnośnik do komentarza

Cześć dziewczyny !Gabryś wczoraj wieczorem nie chciał iść spać, dziwna sprawa bo zazwyczaj zasypia przy przebieraniu ,cały dzień biegał na dworze więc byłam pewna że padnie że zmęczenia. Obudził się po 5,poplakiwał, dałam mu pić, wzięłam do nas do łóżka. Trochę pospał, trochę się pokręcił.Zoo ja to Cię podziwiam,że dajesz radę. Mnie to czasami dom i dziecko ciężko ogarnąć.A ja przecież nie pracuje.Z tym nocnikiem to odpuszczam narazie.Nie będę straszyć dziecka bo to naprawdę może odnieść odwrotny skutek od zamierzonego.
Kaisuis ,mój nie przepada za huśtawka, ale daj mu konewkę z woda i potem zabierz to jest dopiero histeria.

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wl20mmz58oswmm.png

Odnośnik do komentarza
Gość żoo z robo

Zielona
Coś z tą datą urodzenia i charakterem jest na rzeczy. Jak piszesz o Gabrysiu to jakbym o moim słyszała.
U nas konewką pięknie podlewa kwiatki a huśtawka nie jest już tak atrakcyjna.
Nocnik też schowałam.

Odnośnik do komentarza
Gość peonia z robo

no u nas histeria zarówno przy ściąganiu z huśtawki jak i przy odbieraniu nawet juz pustej konewki. wąchanie kwiatków jest jednych z ulubionych zajęć. przy czym tych hodowanych nie zrywa, a koniczynę juz tak :)) normalnie ogrodnik rośnie.

żoo
ja w ogóle bym nie zabrała sie w ciązy za tyle rzeczy. może ja to słaby przykład, bo ogólnie odmawiam ostatnio roboty... nie mam siły. kiedyś brałam praktycznie każde zlecenie, teraz już niekoniecznie.
Ty jednak chyba musisz zluzować, bo to za duzo na wet przy twojej energii.

Kaisuis
samochód to drobiazg. chodzi raczej o styl zachowania. w piatek wybierałam sie na imprezę z pracy i tu małzonek okazał sie bucem do kwadratu.
same nieciekawe cechy osobowości objawił, od złośliwości z premedytacją, poprzez wyciaganie przytyków do spraw z tzw. "archiwum X" po jawny brak szacunku dla moich uczuć i w ogóle mnie jako żony.
nie odpuszczę. nie wiązałam sie z facetem, żeby mu służyć za przysłowiowego chłopca do bicia, jak ma gorszy dzień. nie pisze sie na takie "atrakcje". stary chłop, a zachowaniu jak u durnego młodzieńca....

a weekend był u mnie pod znakiem zawodów uczuciowych mojego nnajstarszego... az mi go szkoda. nie wiem, czy nie skończy sie interwencją u mamy owej jego już teraz byłej dziewczyny, bo nie spodziewałam sie, ze z nije taka jędza. najpierw durne żarty kosztem jego uczuc, co było powodem "rozwodu". on zachował się bardzo elegancko. jakby odpuściła, to ok, ale ona wciąz go gnębi... oj, nieładnie... wyzwiska do tego.... jakos te dziewuchy teraz bywają bardzo agresywne, chłopcy chyba lepiej sie zachowują....

Odnośnik do komentarza

Moje dziecko też lubi zabawe z konewką. Głównie wrzuca do niej śmieci.

Peonia
No z tymi chłopami to tak jest. Z nimi źle ale bez nich wcale nie lepiej. Ja na mojego też często narzekam choć chyba wcale nie taki najgorszy.

Mam taki dylemat i nie wiem co zrobić. Pomyslałam sobie, że zanim wybiorę się na studia podyplomowe, to może wybiorę się wcześniej na jakiś kurs. Chce sprawdzić czy w ogole dam rade ogarnąć temat dietetyki i czy kolokwialnie mówiąc nie jestem za głupia na takie studia.
Znalazłam taki kurs ktory obejmuje podstawy dietetyki, trwa 60 h i kosztuje 840 zł. Nie wiem czy to dużo czy mało za taką przyjemność ale dla mnie to dość dużo. Trochę boje się, że zainwestuje pieniadze (w kursy i studia) a pracy później i tak nie znajde. Jesteście w stanie mi coś doradzić?

Odnośnik do komentarza

Kaisuis
Kurs niedrogi ale....
Taki kurs jest dobry dla kogoś kto pracuje w pokrewnym zawodzie np. jako opiekunka dzieci czy osób starszych czy jako trener itp i chce poszerzyć swoją wiedzę bo może gdzieś się jej to przydać.
Natomiast jak Ty chcesz się całkowicie przebranżowić to taki kurs nie daje Ci żadnego punktu wyjścia.

A niby czemu masz tego nie ogarnąć. Zwłaszcza, że już masz jakieś doświadczenie chociażby z dietą cukrzycową.

A z pracą zawsze tak jest, że zainwestujesz i nigdy nic nie wiadomo.

Nawet dzisiaj się zastanawialiśmy bo kolega córki koleżanki studiował coś tam związanego z biznesem. I wyjechał na zagraniczne studia gdzie semestr kosztował 25000 euro i się zastanawiałyśmy jaką pracę musi znaleźć aby mu się to zwróciło.

He, he .... ale rodziców stać to i się studiuje ;)

Odnośnik do komentarza

Żoo
Mąż też twierdzi, że to wcale niedużo. Tyle, że tak jak piszesz, nic mi ten kurs nie da. No może prócz wiedzy bo tematy pewnie podobne jak na studiach.
Tyle, ze studia to w sumie 200 h zajęć, czyli zasadniczo niewiele. Boje się, że to będzie tak po łebkach, że niewiele z tego wyniose. A tu jednek dodatkowe 60 godzin...Ach, już sama nie wiem co robić. Ostatnio tylko o tym myślę.

Odnośnik do komentarza

Kaisuis
To nawet nie tyle chodzi o wiedzę co o papier. Kurs nie daje Ci żadnych uprawnień a po studiach już możesz czegoś szukać.
I tak większości uczysz się w praktyce.
Jak najszybciej zdobądź papier z konkretnym uprawnieniem a potem w zależności gdzie wylądujesz zawodowo będziesz rozszerzać swoją wiedzę właśnie na kursach.

No niestety bez uprawnień niewiele zdziałasz. Nie ma co myśleć tylko iść w konkret. Szkoda czasu i kasy na bzdety, które formalnie nic nie dają.
Najpierw papier potem uzupełnianie wiedzy.
Bez sensu być mądrym a z powodu braku uprawnień nie móc z tej wiedzy korzystać.

Ja sporo jeździłam po konferencjach a uprawnienia dają mi moje podstawowe studia a i tak zdecydawałam się na podyplomówkę bo to przynajmniej był konkretny program realizowany od początku do końca. I teraz też wolałabym iść na kolejne studia niż łapać pojedyncze tematy na konferencjach i warsztatach.

I się nie bój bo jak nie spróbujesz to zawsze gdzieś to będzie w Tobie siedzieć jako niewykorzystana szansa.
A jak już się wykształcisz to przynajmniej będziesz miała wybór.

Tak jak ja, mogę robić tabelki ale nie muszę ;)

Odnośnik do komentarza

Kaisuis
Nie mam stałego miejsca, bo zawsze jeździmy w trochę inne rejony. Jak chcesz mogę podesłać miejsce tu gdzie teraz jesteśmy, i gdzie byliśmy w zeszłym roku. Nam odpowiadają na wypoczynek z Julką.

Co to kursu, to ja się nie znam zupełnie, ale wydaje mi się że w kursy to bym raczej inwestowała po studiach, w jakieś specjalistyczne, w konkretnym temacie.
U mnie na studiach sporo osób robiło podyplomówke z dietetyki, ale nie wiem czy ktoś pracuje w zawodzie .

http://fajnamama.pl/suwaczki/wlc5bpf.png
http://fajnamama.pl/suwaczki/uek4z02.png

Odnośnik do komentarza

Żoo
No masz rację :-)
Ja się też boje, że sobie nie poradzę bo jednak na tych studiach jest dużo zagadnień okołomedycznych. I pomyslałam sobie, że ten kurs mnie jakos przygotuje i pozwoli mi lepiej zrozumieć tą tematykę.

Odnośnik do komentarza

Matka tej dziewczyny to bardzo sympatyczna osoba. Kiedyś jak nasze dzieci nie mogły jakoś się"zejść" mówiła mi że się cieszy że to właśnie mój mały wpadł jej w oko. Nie mam zamiaru się skarżyć a jedynie skierować jej uwagę na to co robi córka.
A młoda już miała niefajny incydent jak niewybrednie na whats up wyzwala koleżankę bo była o nią zazdrosna. Nikt by się tego po niej nie spodziewał, wszyscy byliśmy zaskoczeni.

Temat i tak już jest publiczny bo ona go obraża i te żarty stroi na grupie na whats upie... Już i tak były komentarze rodziców, że trzymają stronę mojego syna...

Co do małżonka to też jest to dla mnie wyjątkowo przykre zaskoczenie. Głupio z jego strony że udaje że wszystko ok. Myśli że sprawa zamiecie się pod dywan i rozejdzie po kościach jak odmawia sensownej rozmowy. No tak nie będzie bo bardzo się na nim zawiodłam.

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Peonia
Małżonek pewnie wie, że przegiął tyle, że nie wie jak się do tego przyznać.
Ale czy mu odpuścisz to już całkiem inny temat.
Chyba daleko to zabrnęło bo oprócz emocji są też skutki finansowe i nie wiem co dla faceta gorsze. Czy to, że Cię skrzywdził emocjonalnie czy to, że podjął niewłaściwe decyzje finansowe.
Ale tak to jest jak zamiast myśleć i słuchać żony to się działa zbyt emocjonalnie.
I jak on ma się teraz przyznać.....

Odnośnik do komentarza

żoo
to i tak lepsze, niż powszechny "urzędnik nieuk i leń, co tylko kawkę popija" :)))

on sie nie przyzna nawet sam przed soba, więc tu jest problem. a że sprawa sie powtarza ostatnio cyklicznie w mniejszym lub większym natężeniu (wczesniej tego nie było) to stawiam, że popadł w takie samouwielbienie, że tylko owa patelnia Bamci pomoże. Jako, że unika rozmowy, to muszę znaleźć okazję. Przygasiła mnie ta sytuacja.

w każdym razie bez obucha nie wróci do normy, a machanie ręką na takie zachowania tylko go utwierdza w tym, że jest świetny. no a nie jest.
musiałby chyba usłyszeć to od kogos obcego, nie wykluczam psychologa/mediatora etc. bo ja mam dośc i sie na takie zagrywki zgadzać nie zamierzam, nie będę niewolnikiem jego humorów.

teraz widać, że doskwiera mu bardzo brak partnerskich rozmów w kwestiach zawodowych, bo jest na etapie końcowym istotnego projektu, w części którego ja nomen omen musze mu pomagać :)) no jak trudno mu prosić.... bo rozmawiam z nim tylko "słuzbowo", o tym o czym muszę. a jak tu rozkminiać zawiłości kolorystyki, tektoniki elewacji, oceny projektu pod względem konserwatorskim etc... i jeszcze musi liczyć na moje kontakty zawodowe....

juz raz skomentowałam, że kuchta nie od tego, więc niech sie zdecyduje, kogo chce miec w domu, bo dwa w jednym nie da rady :)))

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...