Skocz do zawartości
Forum

Grudnióweczki 2015 - czyli ostatnie dwupaczki tego roku :-)


Rekomendowane odpowiedzi

Jagoda35
dzięki, za informacje. Już na początku rozmawiałam z dzielnicowym jak wróciłam do rodziców, wtedy też mówił, że nie mają obowiązku go wpuszczać. Zawsze myślałam, że na niebieska kartę to tylko przemoc fizyczna się kwalifikuje... Ale w sumie krzyczenie na mnie przy malutkiej i na osiedlu, że jestem dnem, zerem i niczym, to też za miłe nie jest...

http://www.suwaczki.com/tickers/relgl6d84lgb8gff.png

Odnośnik do komentarza

Wszyscy mężowie tacy sami. Wczoraj usłyszałam "znowu tyle wydałaś". Dobrze, że sporo mamy rzeczy po kimś bo dopiero by się zdziwił.

Mój też kontaktowy. Ostatnio miałam go w chuście na spacerze to się uparł, że będzie jakiejś pani machał i tak się po mnie wspinał, że myślałam, że z tej chusty wyjdzie.
W sklepach też wszystkich zaczepia.

Dzisiaj młodego puściłam na podłogę a sama coś ukladałam w szafkach. A potem patrzę a ja mam balkon niezamknięty ( barierki mam słabe bo chcę aby to pnączem zarosło więc mają robić tylko za podpory).
I oczywiście młody się schował pod pranie więc go szybko nie znalazłam.
Oj, ciepło mi się zrobiło i chwilę dochodzilam do siebie.
A mam już od dawna siatkę do zabezpieczenia kupioną.

U mnie w domu wszystko czeka aż zrobimy we dwójkę.
Ja sama robię tylko plan minimum bo wykorzystuję pogodę na wietrzenie młodego.

Odnośnik do komentarza

Oligatorka
W tym poradniku mp jest przepis na roladki z cukini z kozim serem.
Też są przepisy na dania wegetariańskie.

A z tymi dobrymi radami co do kp to z moich obserwacji wynika, że moja mama i teściowa trochę sobie wyrzucają, że nas karmiły do 6 mies. I widzę, że w rozmowie próbują się usprawiedliwić.
A Twoja teściowa trochę dziwnie reaguje bo nie chce się otworzyć na nową wiedzę.

Peonia
Przejazd na taśmie dobre.
A nie uslyszałaś, że to niechigieniczne.

Odnośnik do komentarza

Szpangatanga
Nikt nie ma prawa Cię tak traktować.
Jesteś czułą i troskliwą mamą dla swojej córeczki.
Twój mąż sama kiedyś o tym pisałaś pochodzi z toksycznego domu, zresztą widać to po zachowaniu Twojej teściowej.
Nic nie usprawiedliwia takiego ich zachowania.
Idź do psychologa bo chyba od początku musisz swój świat poukladać w swojej głowie. Korzystanie z takiej pomocy to nie jest nic złego.
Po prostu ktoś zburzył Twoje poczucie wartości i nauczył Cię myśleć o sobie w zły sposób.
Pamiętaj, musisz wrócić do równowagi i musisz odzyskać własną godność dla siebie ale też dla córki bo niestety ojciec będzie nią ciągle grał. A Ty w tym wszystkim musisz mieć dużo siły.

Wszystkie Ci tu piszemy, że Twój mąż to drań i zacznij go tak właśnie traktować bo na to zasłużył.
Bez sentymentów.
Przygotuje się do wielkiej wojny najlepiej jak potrafisz.
Najlepiej już dziś załuż niebieską kartę.
Masz ochronę prawną więc z niej skorzystaj.
I niczego się nie bój. To Ty masz rację.

Odnośnik do komentarza

Szpanga
żoo Ci wszystko ładnie wylozyła jak rasowy psycholog. Posłuchaj tego, bo to prawda.

Jak czytam, co piszesz, to jakbym słyszała siebie samą sprzed kilkunastu lat.
Matka, a potem pierwszy mąz skutecznie przekonywali mnie, ze jestem do niczego. Doszłam do takiej "ściany", ze wciąz winy szukałam w sobie. Rano nie chciało mi sie wstawać, a miałam tylko 26 lat.
Nie poszłam niestety do psychologa, bo jakoś nie było nikogo, żeby o mnie zadbac i mnie przekonać. Ojczyma prosiłam o pomoc, ale zawsze mnie zbywał.

Jednak to złe samopoczycie psychiczne miało odbicie w na tyle złym samopoczuciu, ze wreszcie po prostu lekarz rodzinny zrobił porządny wywiad, badania i wypisał mi lekarstwa na poprawę nastroju. To odmieniło moją postawę i pomogło mi samej powoli wyjść z matni.

Nigdy potem nie pozwoliłam nikomu tak mnie zaszczuć. Bywało nieprzyjemnei, ale potrafiłam już sie bronic, albo ignorowac pewne sprawy. Mąz musiał sie ze mną pożegnać, bo nie potrafił się zmienić. Matkę musiałam też wreszcie odciąć od mojej rodziny, bo juz nie tylko mnie zaczeła krzywdzić, ale i moje dzieci - ale jej chyba tak dobrze.

Nie pozwól sobie mysleć, że takie traktowanie Was przez męza i teściową jest ok.
Oni sa okropni i nie mają do tego prawa. Po prostu zablokuj kontakty z mężem do czasu rozprawy na tyle, na ile możesz, posłuchaj porad Jagody, idź do specjalisty i walcz o siebie dla córki. łatwo nie będzie, ale kobiety są silne. Zwłaszcza, jak mają dzieci :)

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

żoo
niehigieniczne, no dobre ;-)
A tyle radochy to co? Mam mu oszczędzić dla higieny? no w zyciu....
Kochana, zycie w ogóle teraz jest niehigieniczne, pełne złych substancji wszędzie, nawet w jedzeniu, wiec brud chyba najmniej szkodliwy, co?? :)
Jakoś jest takie powiedzenie, ze szczęśliwe dziecko to brudne, a nie czyścioch, ale chyba Ty akurat to dobrze rozumiesz, takie macie fajne zabawki sensoryczne, ze trudno higienę zachować :)

Moje dziecko własnie demoluje matę... Rozkłada puzzle na czynniki pierwsze.... Ale ma zabawę :) twórcza? Bo tylko rozbiera... składac nie potrafi....

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Szpangatanga
Napiszę Ci co bym zrobiła na Twoim miejscu.
Po pierwsze zebrałabym najcięższe dowody na Twojego męża. Opinia policji, psychologa, psychiatry, że byłaś maltretowana psychicznie.
W sądzie dążyłabym do odebrania praw rodzicielskich co na pewno jest trudne ale może chociaż sąd te prawa ograniczy.
W tej chwili nie pozwalałabym na żadne kontakty z córką.

Nie możesz w tej chwili odpuścić bo to przez Twojego męża będzie natychmiast wykorzystane.

Jesteście jeszcze młodzi, może z czasem mąż zmądrzeje ale Ty nie możesz w tej chwili o tym myśleć.
W tej chwili za przeciwnika masz złego człowieka z jeszcze gorszą matką.

Jeżeli mąż będzie chciał nad sobą pracować i zmieni swoje postępowanie wtedy możesz myśleć o jakiejś rozmowie z nim. Ale to myślę, że najwcześniej po rozprawie i po kilku miesiącach jak już emocje opadną i będziecie mogli porozmawiać na chłodno. Teraz absolutnie nawet nie próbuj.

Peonia dobrze pisze niestety ze swojego doświadczenia. Takei tematy w głowie ciągną się latami i niestety sama musisz zadbać aby się pozbierać w jak najkrótszym czasie.

Proszę nie ryczeć po kątach tylko działać.
Nie myśl o tym co było tylko patrz w przyszłość.
Głowa do góry, będzie dobrze.

Odnośnik do komentarza

Niehigieniczne, coś mi właśnie nie pasowało, głupi słownik, tak to się wtrąca we wszystko a błędu nie potrafi poprawić.

Tylko się dziwię, że się jakiś nadgorliwiec w sklepie nie trafił.
Moje dziecko w błocie chowane:))))

Demontaż puzli fajna zabawa. Ale teraz u nas puzli brak bo biega gdzie chce.
Ma dywan w ulice ale jeszcze nie jezdzi samochodzikiem po drogach.
Może dlatego, że jeszcze nie ma samochodzika:))))

Odnośnik do komentarza

żoo
nie zauwazyłam tego "ch" zajęta obroną doskonałej zabawy :)

no tak, nadgorliwcy sie zdarzaja, ale tym razem wszyscy się dobrze bawili z młodym na tasmie włacznie. Nawet kasjerka była uradowana :)

siedzenie w błocie i kałużach to ulubiona zabawa maluchów... jak jest mozliwośc, to czemu nie. T akurat masz fanie, bo masz wlasne błoto, ja tak dobrze nie mam :(

mój jeszcze taki raczej stacjonarny :) więc raz siedzi na macie, raz z niej ucieka, ale jako, ze sam sie nie bardzo porusza, to jeszcze korzystamy.

A dywanik w ulice tez planuję. Starszy bardzo lubił.

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Peonia
Ja to nawet nie znam takiego etapu.
Mój to długo nic nie robił a potem zaczął się obracać a chwilę później już raczkował.

Na błoto publiczne to on jest jeszcze za mały.
Teraz się zastanawiam nad zrobieniem piaskownicy bo w zimę z bieganiem może być różnie a taka piaskownica może by mu się spodobała.
O takiej małej zamykanej myślę to w ładne zimowe dni mógłby siedzieć.

Odnośnik do komentarza

szpangatanga
Nie będę powielać po koleżankach, zgadzam się że wszystkim co napisały. Trzymam mocno kciuki żeby udało się faceta przyhamować.
peonia
Ja używam katarka. Jestem zadowolona. A jak mały ma katar to odkurzacza w ogóle nie chowam.
Puzzle u nas też są ciągle rozkładane. Conajmniej 10 razy dziennie.
Wybieramy się dzisiaj na weekend na wieś. Mały miesiąc dziadków nie widział to będzie miał radochę. A i jakieś zabawki sensoryczne się może znajdą :)

http://www.suwaczki.com/tickers/gg64j44jigxjyf5q.png

Odnośnik do komentarza

Peonia
My mamy zwyczajną fride, więc też nie pomogę. Co do puzzli, to moja też rozkładała matę na czynniki pierwsze i próbuje zjeść te wystające elementy, więc jej podkleiłam taśmą od spodu i po problemie. Ma inne, bezpieczniejsze zabawki:-)

Oligatorka
Gdybym ja słuchała rad żywieniowych mojej rodzinki, to mała jadłaby już nie tylko mm, ale pewnie schabowe z frytkami.
U mnie też się wszyscy pytają czy mam jeszcze mleko, no niestety ich wiedza na temat laktacji zakłada, że mleko z dnia na dzień znika, albo w magiczny sposób nagle staje się wodą.
Szpatanga
Nikt nie ma prawa traktować Cię tak jak Twój mąż. To co pisałaś o awanturach, o zabraniu Malutkiej, o poniżaniu, to jest nieludzkie, normalni ludzie tak nie robią. Podpisuję się rękami i nogami pod tym co napisała żoo i jagoda, musisz działać, aby zapewnić sobie i córeczce spokojne i bezpieczne życie! Jesteś dzielną kobietą, dasz radę!

http://fajnamama.pl/suwaczki/wlc5bpf.png
http://fajnamama.pl/suwaczki/uek4z02.png

Odnośnik do komentarza

hehe... a co w Smyku??? a jakże - przerwa techniczna :))

Skakanka
też już miałam ochotę na taśmę :)) bo demolka na całego, ale dopiero dziś to odkrył.

Masz racje dla starszych pokoleń laktacja to jakaś czarna magia, wciąż słyszłam o tym braku karmieni, bo "woda" była.... Masakra. Lepiej było robić tego gluta z mleka w proszku (przeciez mm jak teraz nie było) niż piersią karmić, bo damom za trudno było tak często - a i zalecenia były dziwne, bo kazali co 3 godziny dzieci karmić, a nie na żdanie, Wyobrażacie sobie noworodka co 3 godziny??? No i nakaz "ściągania mleka po karmieniu do czysta" - następny koszmar - nadprodukcja, rzadkie karmienie i zastoje jak zapalenia piersi gotowe.
Brak edukacji laktacyjnej na dodatek, więc i nie dziwota ze mało kto piersią karmił w latach 70- i 80-tych.

Mnie też jakas durna ciotka na weselu nakarmiła bigosem, jak rok miałam :))
Ale teraz inne czasy, a widziałam niedawno maluchy ciut ponad roczne, karmione pieczonym mięsem w sosie z ziemniakami, bynajmniej nie takim specjalnie przygotowanym dla dzieci....

żoo
własny plac zabaw i zamykana piaskownica to super pomysł.
Ale ja bym nie grodziła, nie utrzymasz go tam za nic chyba.
Ja bym już raczej trujące zielsko ogrodziła albo przesadziła w bezpieczne rejony, gdzie mały nie dociera.

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza
Gość Mamammijaa

Peonia
hehe... a co w Smyku??? a jakże - przerwa techniczna :))

Skakanka
też już miałam ochotę na taśmę :)) bo demolka na całego, ale dopiero dziś to odkrył.

Masz racje dla starszych pokoleń laktacja to jakaś czarna magia, wciąż słyszłam o tym braku karmieni, bo "woda" była.... Masakra. Lepiej było robić tego gluta z mleka w proszku (przeciez mm jak teraz nie było) niż piersią karmić, bo damom za trudno było tak często - a i zalecenia były dziwne, bo kazali co 3 godziny dzieci karmić, a nie na żdanie, Wyobrażacie sobie noworodka co 3 godziny??? No i nakaz "ściągania mleka po karmieniu do czysta" - następny koszmar - nadprodukcja, rzadkie karmienie i zastoje jak zapalenia piersi gotowe.
Brak edukacji laktacyjnej na dodatek, więc i nie dziwota ze mało kto piersią karmił w latach 70- i 80-tych.

Mnie też jakas durna ciotka na weselu nakarmiła bigosem, jak rok miałam :))
Ale teraz inne czasy, a widziałam niedawno maluchy ciut ponad roczne, karmione pieczonym mięsem w sosie z ziemniakami, bynajmniej nie takim specjalnie przygotowanym dla dzieci....

żoo
własny plac zabaw i zamykana piaskownica to super pomysł.
Ale ja bym nie grodziła, nie utrzymasz go tam za nic chyba.
Ja bym już raczej trujące zielsko ogrodziła albo przesadziła w bezpieczne rejony, gdzie mały nie dociera.

Dzieci karmione mm dostają co 3godziny mleko nie cześciej . Nie za zadanie .

Odnośnik do komentarza

Zrobiłam sobie z młodym wycieczkę rowerową ok. 10 km.
Lusterko sprawdza się wyśmienicie.
Pogoda piękna, temp. 22 stopnie.
Młody się spisał więc będziemy jeździć.
Na chlodniejsze dni zaadaptowałam nieużywany już otulacz od pierwszego fotelika samochodowego.

Mokka
To życzę udanych doświadczeń sensorycznych. Oby pogoda była taka jak dziś.

Peonia
U mnie to jest tak klasycznie. Trawnik a dookoła krzaki. Więc nie ma znaczenia czy ogrodzę trawnik czy odgrodzę krzaki. Na to samo wychodzi:))
Tej zimy z moim dzieckiem to się boję. Już teraz jak jest krócej wieczorem na dworzu to trudniej mu się zasypia. Widać, że nie wybiegany.
Mam nadzieję, że trochę żłobek pomoże jak trochę się pobawi z dziećmi.
Tych trujących nie przesadzę bo za dużo i za duże.
Może tylko wawrzynka bo on wybitnie zjadliwy a malutki. Ale on akurat nie rośnie pod ręką.

Odnośnik do komentarza

żoo
nasz też bardzo lubi rower. I mnie to bardzo odpowiada:)

A on bardzo jest zielskiem zainteresowany? W sumie może nie jest aż tak konieczne to grodzenie? Choć może nieprawda, skoro sam owoce z krzaka zrywa to może go coś zainteresować i mniej właściwego.

A o jakim otulaczu piszesz? Ja mam, ale ma "worek" na nogi to do fotelika rowerowego się nie nada.

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...