Skocz do zawartości
Forum

Grudnióweczki 2015 - czyli ostatnie dwupaczki tego roku :-)


Rekomendowane odpowiedzi

Skakanka
Ładny,

Porządkowałam wczoraj odłożone ubrania przed oddaniem ich dalej i wpadł mi w ręce kombinezon na 68 w którym mały spał na dworzu zimą i jest on tak duży, że jeszcze teraz posłuży.
Wtedy robił za śpiwór to mi nie przeszkadzało, że taki duży. A teraz nogi i ręce będą wystawać i będzie akurat:)))
Zwłaszcza, że ładny.

Odnośnik do komentarza

Oligatorka
jeśli chodzi o takie "serki" to sama już jestem głupia.... 10 lat temu na tym etapie dzieci dostawały Danonki. Mają sie zdrowo i nic im sie nie działo złego, więc pewnie Twojej tez nic złego by sie nie działo. Jednak wtedy były zupełnie inne zasady zywienia, dietę rozszerzało sie poczynając od soków i owoców, a teraz zupełnie inaczej.

Jak dotąd nie podałam żadnego tego typu gotowego produktu młodemu. Uległam nowym nurtom chyba :) Tylko jogurty i serki naturalne z domieszką owoców. Skutek marny, chyba nie podpasował smak, widzę, że moje dziecko woli raczej bardzo delikatne. Świeże jabłko jest ok, ale nic innego kwaskowatego nie wchodzi.

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Bry,
My po niedzielnym pływaniu już. Dziś trochę krócej bo Krasnal nie miał drzemki przed wyjściem i nie chciałam żeby mi za bardzo jeczała w trakcie ubierania.

żoo ja czosnku i cebuli to od samego początku rozszerzenia Krasnalowej diety używam.
A jak robisz te placki na parze? Bo jajecznica to męska na garnek z wodą i heja ale jakoś nie widzę robienie tak placków albo mam kiepską wyobraźnię ;)

Oligatorka o Danio jakiś czas temu dość głośno było, że niby dla dzieci a cukru w nim od groma i ciut ciut. Ja tam nawet się nie zastanawiam nad takimi wynalazkami, wolę dać naturalny jogurt z owocami albo odrobiną syropu klonowego.

http://www.suwaczki.com/tickers/qdkkupjy3uak6uyu.png

Odnośnik do komentarza

Peonia w tych "nowych nurtach" to wydaje mi się, że chodzi o to aby od samego początku wyrabiać zdrowe nawyki żywieniowe co będzie miało przełożenie na późniejsze, dorosłe menu. Pewnie, że Twoim dzieciom nic nie jest ale chodzi o bardziej długofalowe skutki podawania takiego jedzenia a one w sumie jeszcze są małe.

http://www.suwaczki.com/tickers/qdkkupjy3uak6uyu.png

Odnośnik do komentarza

Jo
Tak samo, szklanka w garnek z wodą i wychodzi placek:))

Mnie zaczęło wkurzać, że producenci żywności robią konsumenta w jajo.
Jakiś czas temu doszłam do wniosku, że nie będę kupować produktów niskiej jakości ładnie opakowanych z rozbuchanym marketingiem.
Cały czas mam poczucie, że można wychować producentów aby nie dodawali taniego syfu do jedzenia.
Dla mnie jest to zwyczajne oszustwo.

Ja mam męża otyłego, który nie je słodkiego do tego dużo się rusza. W sumie trochę o syncia drżę, że genetyki nie oszukam. Nie chcę go od samego początku przyzwyczajać do slodkiego.

Odnośnik do komentarza

Jo
pewnie, że zdrowe nawyki żywieniowe należy wpajać od pierwszych dni. 10 tak temu też był taki nurt, ale na cukier aż tak jak teraz uwagi nie zwracano i nie piętnowano owych Danonków, a wręcz stwarzano wrażenie, że są synonimem zdrowego żywienia. Ciekawe co będzie ok jak nasze dzieci będą wychowywać własne maluchy :)

Jednak dorosłe menu to nasze dzieci mają szanse oczywiście przejąć od nas, ale zobaczysz pewnie, jak to jest potem w rzeczywistości...niekoniecznie będzie ono właśnie zdrowe.
My możemy o to dbać do czasu, kiedy jesteśmy w stanie kontrolować, co jedzą dzieci, ale niestety i u własnych i innych widzę wielkie ciągoty do wszelkiego co jednak zdrowe nie jest i trudno zgadnąc, w czym tkwi tak naprawdę tajemnica.

Kiedys moje np. lubiły choćby zupy jarzynowe, a teraz prawie je taka "truje"... Choć u nas jest głównie własnie takie jedzenie tzw. zdrowe jedzenie, dużo warzyw, kasz etc, nawet o zwykłego kotleta panierowanego u mnie trudno :(

No i mojego zdrowego żywienia nikt zupełnie nie pilnował i mnie go nie uczył. To już edukacja zdobyta własnymi siłami, a mam silną potrzebę takiej diety.

W sumie to zupełnie nie wiadomo co te nasze dzieci wymyślą, mimo naszych wysiłków. Ja mam tylko nadzieję, ze w dorosłym zyciu wrócą po tych "wybojach" do zdrowego stylu zywienia, jaki próbuję im wpoić.

A co mnie zaskakuje wciąz nieprzerwanie? A to, ze rodzice w dużej mierze nie dbają o zdrowe brzuchy swoich dzieci - np. moje dostają do szkoły na drugie śniadanie kanapki z dodatkiem warzyw i jakiś owoc. I strasznie się użalają, dlaczego nie dostają zamiast tego drożdżówek, chipsów etc - jak koledzy... Okazuje sie, ze robione w domu sensowne drugie śniadania to przeżytek jest.

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Oligatorka
Dokładnie, tak jest
Ale mi jakoś rodzice wpoili mi zasady zdrowego żywienia i są rzeczy, których nie tykam.
Wolę zjeść mniej a lepiej.

Tak samo jak przestałam wcinać ptasie mleczko bo jest dla mnie za słodke. A to oznacza, że zmienili recepturę na słodszą.
Wiele jest przykładów.
Zresztą trochę się znam na przetwórstwie ale tylko bardzo ogólnie gdzieś tam na studiach liznełam.
Bo po co ładować barwnik do jogurtu owocowego itd...

Odnośnik do komentarza

żoo
chyba marne są szanse na wychowanie producentów. Zawsze będzie schodził chłam, który trafi marketingiem do konsumenta, któremu nie chce sie czegos na temat zywienia dowiedzieć.
Ale pozytywne jest to, że jest juz dośc silny nurt dla tych, którzy zwracają uwagę na to co jedzą zobacz ile wchodzi produktów nowych, które juz mają chłamu coraz mniej albo wcale.

Myslisz, że ptasie mleczko bardziej posłodzili? Może masz rację, a ja myslałam, ze słodycze przestały mi smakować po dicie cukrzycowej :)

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Wczoraj w tv był program o 100 kg 12 latce. I jak prosiła matkę aby nie kupowała słodyczy do domu to matka jej odpowiedziała, że musi mieć.

Myślę, że w dużej mierze wynika to z braku wiedzy.
Ostatnio była u mnie rodzina ze stanów i się dziwili, że u nas samo dobre jedzenie. I się dziwili jak my umiemy rozróżnić dobre jedzenie od wysoko przetworzonego.
A w sumie pokolenie 30 plus to chyba jeszcze pamięta dobre mało przetworzone jedzenie.
Zaskoczyło mnie pytanie o to jak poznać dobrego pomidora?
Ja np. wącham. Tak samo melony kupuję:)))

Odnośnik do komentarza

Oligatorka bo z przedszkolami czy żłobkami to jest tak, że oprócz dziecka trzeba jeszcze czasem wychowywać panie nauczycielki :) A dziecko też można wychować tak, że wcale nie czuje się jakieś gorsze bo wszyscy jedzą a on nie.
W żłobku, w którym pracowałam mieliśmy chłopca z celiaklią plus jeszcze miał dużo innych alergii pokarmowych. Jego posiłki zawsze przynosiła mama, dużo warzyw i owoców, kasze itp a oprócz tego miał swoje bszglutenowe/bezjajeczne ciastka i nie było problemem gdy wszystkie dzieci dostawały chrupki czy jakieś inne rzeczy. Gdy miał ochotę to przychodził i prosił ciocie o "swoje" ciasteczko. W dodatku umiał również odmówić gdy już miał dość. Inne dzieci raczej nie miały umiaru, póki było to jadły. Nie wspomnę już, że podstawą diety większości dzieci były parówki i bułka i oczywiście słodki serek/jogurt.
Teraz się tam trochę zmieniło bo żłobek ma umowę z dietetykiem, który układa menu dla maluchów.

http://www.suwaczki.com/tickers/qdkkupjy3uak6uyu.png

Odnośnik do komentarza

żoo
to też kwestia co się w domu przygotowuje, nawet jak tego przetworzonego jedzenia nie kupujesz.
Prowadzę zupełnie inną kuchnię niż moi rodzice. Przyznam, że od nich niewiele sie nauczyłam. Po tym jak już zaczełam własne zycie i jak u nich jadałam potem częściej przy okazji wizyt, to nieraz kończyło się bólem żołądka. Choćby tak często mięsa u mnie nie ma, zwłaszcza w ciężkiej formie, jak u matki.

kurcze, a piwa to ja akurat nie lubię i niewiele o nim wiem :)

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Oligatorka
Jednego zęba ma, dolną jedynke, ale świetnie się spisuje

Ja to wogóle nie ogarniam dlaczego produkty "dla dzieci" są dla dzieci, przecież tam jest więcej syfu, niż w tych normalnych, najlepszy przykład jogurty. Ja dostaje takie produkty od znajomych, ale od razu się tego pozbywam, większości z tych rzeczy sama bym nie zjadła. W żłobkach i przedszkolach widać, że też już się dużo zmienia, w naszym nie ma wogóle słodyczy, no ale niestety jogurciki słodzone typu Gratka się zdarzają. Myślę że rodzice też bardziej świadomie podchodzą do żywienia niż np. 10 lat temu

http://fajnamama.pl/suwaczki/wlc5bpf.png
http://fajnamama.pl/suwaczki/uek4z02.png

Odnośnik do komentarza

Skakanka
sama jestem przykładem takiego mniej świadomego rodzica sprzed 10 lat. Jako, ze zawsze byłam szczupła i nie mieliśmy w domu jakichś dolegliwości wymagających diety - po prostu mało zwracaliśmy uwagę na to, co jemy. Rodzice nas nie nauczyli, bo sami nie mieli zielonego pojęcia o zdrowym odżywianiu. Zmiana nastąpiła w ciąży, przy karmieniu i rozszerzaniu diety niemowląt - z dbałości o maluchy właśnie.

Jednak wtedy trzeba było mieć naprawdę samozaparcie, żeby dotrzeć do takich informacji, jakie teraz sa na wyciągnięcie ręki po prostu. Większość zwykłych ludzi była przekonana, że Danonki sa zdrowe :) Nie było też takiego trendu jak teraz na zdrowy styl życia - trzeba przynac, ze taka "moda" i mozliwość edukacji, łatwego zdobycia informacji a nawet odpowiednich produktów naprawdę działa. Zobaczcie same, jak sa karmione nasze dzieci teraz, na co zwracamy uwagę.

Tego nie pamiętam przy moich starszakach, pomimo, ze starałam się i też np. unikałam cukru czy niezdrowych nawyków, przetworzonych produktów i czytałam na etykietach co jest w dodatkach do jedzenia, unikając zbędnych"trutek".
A moja teściowa słodziła wnukom marchewkę i nawet mojemu ze dwa tygodnie temu próbowała podać warzywa ze swojej zupy - solone etc... Bo ich pokolenie wcale nie było edukowane w kwestii zdrowego żywienia.

U mnie przełomem była cukrzyca ciążowa i nie sądzę, żebym odstąpiła od nabytych w te 3 miesiące nawyków żywieniowych - bo po prostu lepiej sie czuję, a bonusem jest to, że zmieniłam bez wysiłku garderobę z 38/40 na na 34/36, tak przy okazji dbania o zdrowie :)))
Słodycze przestały mi smakować, więc mozna sie od nich odzwyczaić :) Teraz słodka jest dla mnie gorzka czekolada, w ramach słodyczy zjadam tylko czasem czekoladowe muffinki (ale te z gorzkiej czekolady, je kocham za bardzo aby zrezygnować...) drożdżówkę teściowej (jest pyszna) i jogurty greckie Piątnicy z owocami, ostatnio jeszcze Polkrem malinowy i brzoskwiniowy z Maluty :))
Kiedyś piłam na tyle słodzoną kawę, że teraz bym jej nie była w stanie wypić...

Oligatorka
o mojej koleżance zrobiło się rzeczywiście bardzo głośno, poniekąd nawet mnie to dopadło.
Jej mąż długo zastanawiał sie nad kontaktem z mediami, miał rozterki. Ale myślę, że dla niego priorytetem jest jej powrót do zdrowia i dla Niej zrobi wszystko, co w Jego mocy. Zbiórka pieniędzy zadziałała błyskawicznie, to piękne jak wielu ludzi z sercem do Nich podeszło. Jednak jestem pewna, że gdyby tylko było cokolwiek, co przywróciłoby dobrostan Kasi, Jej mąż z chęcią wszystkie te pieniądze oddałby komuś potrzebującemu.
Wszyscy bardzo czekamy, kiedy Ona do nas coś powie...

o148j44jsuj4r1nc.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...