Skocz do zawartości
Forum

Zabawka w zamian za...


Rekomendowane odpowiedzi

Marg, ja nigdzie nie pisałam, że zabawka musi być droga. Gdzie to moja droga wyczytałaś? Ba, jestem zwolennikiem ograniczonej ilości zabawek. Nie kupuję dziecku zabawek na każdym kroku, bo to nie ma sensu.

Drażni mnie jednak, jak ktoś poda przykład jednego czy dwójki dzieci i podciąga pod to większość rodziców.
A już poniżej krytyki było ocenianie matki dziecka adoptowanego. Kobieta pewnie wiele lat o dziecko się starała, pewnie niejedną ciążę straciła. Nie dziwne, że jak ma w końcu swoje upragnione dziecko to może trochę się w tej miłości zatraciła. Droga autorko wątku, a czy byłaś kiedykolwiek w domu dziecka? Popatrzyłaś tym dzieciom w oczy? Rozmawiałaś z nimi? Bo ja tak.
A w przedszkolu ponad tydzień siedziałam z córą. Znam też mnóstwo rodziców, spotykamy się, odwiedzamy i wiem, że większość dba o czas spędzony z dziećmi i nie wykupuje się zabawkami czy puszczaniem bajek w tv.
Wiesz, też mam dużo młodszą siostrę i nijak nie da się tego porównać do własnego dziecka. To nie ty nie śpisz po nocach gdy dziecko gorączkuje, nie ty lądujesz z nim w szpitalu z zapaleniem płuc, nie ty sprawdzasz co pięć minut czy oddycha gdy ma atak alergii, nie ty dbasz o to by miało co jeść i w co się ubrać, prawda? Sorry, ale kilka dni praktyki w przedszkolu i przeczytanych kilka książek nie daje ci pozycji eksperta ani prawa do oceniania innych rodziców.

Z chęcią poczekam aż sama zostaniesz matką i zobaczymy czy będziesz taka idealna, bo póki co to sama siebie łatwo rozgrzeszasz (vide "to my jesteśmy już w bardzo dużym stopniu "urobieni" i takie kupowanie sobie czegokolwiek nie zmieni naszych postaw" ) - może nim zaczniesz innych krytykować to zacznij od zmiany siebie.

Odnośnik do komentarza

[quote="marzen@"]Marg, ja nigdzie nie pisałam, że zabawka musi być droga. Gdzie to moja droga wyczytałaś? Ba, jestem zwolennikiem ograniczonej ilości zabawek. Nie kupuję dziecku zabawek na każdym kroku, bo to nie ma sensu.
Marzena coś mnie źle zrozumiałaś, bo chodziło mi o to, co napisałaś o swoich rodzicach i teściach, ze ich zdaniem tania zabawka nie jest dobra:)

Odnośnik do komentarza

marzen@ nie chodzi mi o rodziców, którzy raz na jakiś czas kupią swojemu dziecku zabawkę, ale o takich, którzy robią to nagminnie i z byle powodu, a na prawdę miałam okazję już wiele razy spotkać takich rodziców i to nie na zasadzie, że widziałam ich raz czy dwa razy tylko współpracowałam z nimi i ich dziećmi przez rok, dwa. Oczywiście nie wiem jak to jest być matką, ale czy to powód żeby atakować moją osobę, bo mam inne zdanie niż wszyscy i mój wiek może wskazywać na to, że nic nie wiem i się wymądrzam? Myślę, że zdobyta przeze mnie wiedza, którą nabyłam na studiach i którą nadal nabywam oraz doświadczenie zdobyte na licznych praktykach, a także w dotychczasowej pracy pozwalają mi na to, aby wyciągać takie wnioski i jednak mam jakieś pojęcie o tym, o czym piszę w porównaniu do rodziców, którzy są w dziedzinie pedagogiki uznawani za laików. Nie chcę narzucać innym swojego zdania, dlatego ich nie atakuję tak jak robisz to ty. Wątek ten został zaproponowany po to, by podzielić się z innymi swoimi spostrzeżeniami i sprawdzeniu opinii otoczenia. A co do książek bardzo polecam wam książkę państwa D.Ch.Weston, M.S.Weston "Co dzień mądrzejsze. 365 gier i zabaw." Jest to książka przeznaczona dla rodziców i nauczycieli, którzy szukają inspiracji na to jak aktywnie, kreatywnie, ciekawie i na "nowo" (w sensie nowości dla każdej ze stron) spędzić czas z dziećmi.

Odnośnik do komentarza

fajna dyskusja - ja powiem tak - nie ograniczam rodziny do zakupów dziecku prezentów - jeżeli mają ochotę wydać 300zł na ferbiego który tak naprawdę niczego nie wnosi i dla mnie jest pustą zabawką to ich sprawa - ja nie kupuję bo nie uważam że to ich sprawa - ja wolę mimo wszystko poobserwować co dziecko lubi i nawet jeżeli to kosztuje kilka złotych a dziecku się przyda lub sprawi przyjemność to czemu nie mam kupować - a zabawki jedynie mogą urozmaicić czas spędzony z dzieckiem bo mimo wszystko dzieci cały dzień spokojnie oglądać bajek w tv nie będą i tak potrzebują uwagi a wszystko używane w umiarze - także zabawa z rodzicami - jest dobra dla wszystkich. Właśnie myślicie że ile czasu należy bawić się z dzieckiem?

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wq3e5en5kuzrs6.png

http://www.suwaczki.com/tickers/3jvz3e5eqgubclqa.png

Odnośnik do komentarza

Ula mnie bardziej wydaje się, ze chodzi o czas spędzony z dzieckiem, a to niekoniecznie musi być zabawa, bo można z dzieckiem też gotować i sprzątać, ja angażuję moje dzieci w obowiązki domowe, bardzo lubią sprzątać kurze, myć lustra, patrzeć, jak myję podłogę, wieszać pranie itd., bawimy się wspólnie, lubią ze mną malować, rysować, lubią, jak im czytam książki, bawią się ze mną w gotowanie, one mi gotują w swoich garnkach jakieś rzeczy, bawimy się w chowanego itd, ale najwięcej czasu bawią się razem:)

Odnośnik do komentarza

Także nie widzę nic złego w tym, żeby kupić dziecku ferbiego, który tak jak powiedziała Ulla, nic nie wnosi do rozwoju dziecka poza tym, jak szybko rozwija się myśl technologiczna i jak ważne jest to, aby umieć się posługiwać różnymi technologiami. Dorośli także sprawiają sobie różne przyjemności i nie jest to nic złego pod warunkiem, że są one stopniowane i nie są przesadzone (że nie sprawiamy ich sobie codziennie). Jeżeli będziemy kupować dziecku zabawkę np. raz w miesiącu i tych zabawek nazbiera mu się 3 worki to nauczymy go tego, że wszystko mu się należy, nie trzeba szanować zabawek swoich i cudzych (jeśli dziecko ma 10 lalek barbie, to przecież nic się nie stanie jak jednej z nich urwie głowę, bo ma jeszcze 9), uważają, że inne dzieci też maja tyle zabawek, a jak spotkają dziecko, które nie ma np. lalki Elzy to dziwią się, że jak to możliwe, przecież wszystkie dziewczynki to mają; ale taka ilość zabawek może także skłonić dziecko do tego, żeby się nimi dzielić dziećmi, których rodziców nie stać na to, żeby spełniać każdą zachciankę dziecka (jeśli chodzi o zabawki) - jednak taka forma zachowania, które może przejawiać dziecko leży już w gestii rodziców, (w uświadamianiu dziecku, że ilość, popularność i koszt zabawek nie jest ważny).

Odnośnik do komentarza

Marg wiadomo że człowiek bawi się z dzieckiem, angażuje je w codzienne obowiązki bo to nie tylko ułatwia codzienność ale co ważne wnosi wiele elementów edukacyjnych i co ważne rodzina spędza czas razem. Ja tylko pisałam że dziecku można kupować co się chce i zapewne przesadzanie w każdej ilości przynosi niestety marne skutki. Sama pracuję z dziećmi bogatych ludzi, które mają wszystko co sobie wymyślą - i mimo że one same nie widzą kłopotu w tym że nie szanują swoich iphonów czy tabletów a nawet zestawów ego za 1500zł to o tyle niesamowitym jest fakt, że uwielbiają spędzać czas ze mną na robieniu prac plastycznych z rzeczy ogólnodostępnych czy bawić się w gry planszowe - dziecko lubi jak ktoś z nim spędza czas a to czy rodzice chcą kupować czy też nie drogie zabawki to zależy od nich - dla przeciętnego "Kowalskiego" wydanie na zestaw lego 1500zł jest wydatkiem ogromnym a dla osoby zarabiającej dużo taki zestaw jest normalnym zakupem. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wq3e5en5kuzrs6.png

http://www.suwaczki.com/tickers/3jvz3e5eqgubclqa.png

Odnośnik do komentarza

Muszę powiedzieć, że Ulla po przeczytaniu wszystkiego, co pisało się na ten temat, rozumie co takiego miałam innym do przekazania; przy okazji,że nie trzeba mieć trójki dzieci, 40 lat i 10-letnigo doświadczenia, żeby dojść do podobnych wniosków jakie ja wyciągnęłam obserwując zachowanie rodziców w stosunku do własnych dzieci. Ulla myślę, że to co robisz z dziećmi, które nam przedstawiłaś opisując ich zachowanie, jest bardzo fajne i na pewno rozwija ich kreatywność, ciekawość, myślenie logiczne, motorykę małą, umiejętność radzenia sobie z różnymi problemami (np. w grze planszowej umiejętność radzenia sobie z porażką jaką jest przegrana). Myślę, że tym dzieciakom podoba się to, co z nimi robisz, ponieważ jest to dla nich nowość, której jak przypuszczam nie doświadczają ze swoimi rodzicami, bo nie mają czasu na takie rzeczy i wolą kupić dzieciom wypasione klocki lego dając im jednocześnie komunikat, że "jesteś dla mnie ważny, ale są rzeczy ważniejsze niż zabawa z tobą". Zamydlanie dziecku oczu takimi sposobami może prowadzić do złych skutków, które są niekorzystne dla każdej ze stron - rodziców i dzieci.

Odnośnik do komentarza

Marg to się źle zrozumiałyśmy - moi rodzice, teściowe nie uważają, że tanie zabawki są złe, tylko, że na prezent nie wypada dawać taniej rzeczy/prezent musi kosztować jakieś tam minimum przez nich wymyślone. Nawet jeśli namówię ich na puzzle/grę/książkę z okazji urodzin, to i tak dołożą coś jeszcze do prezentu. Tak mają i tego nie zmienię, bo się nie da.
Ja znam swoje dzieci najlepiej i wiem czym się będą bawić, co im się spodoba. Ale też rozumiem, że babcie swoim dzieciom nie mogły takich zabawek kupować (gdy ja i mąż byliśmy mali na półkach w sklepach stał głównie ocet, a po papier toaletowy stało się w kilometrowych kolejkach, jak gdzieś rzucili). I tak sobie dziadkowie "odbijają" cięższe czasy.

Co do tego, że dzieci lubią bawić się najzwyklejszymi rzeczami codziennego użytku to prawda. Ale nie ma co się czarować, że nie podobają im się kolorowe zabawki.
Jak pisałam, u nas dużo idzie różnych materiałów plastycznych, angażuję starszą córkę w różne prace domowe (młodsza na razie pełza za odkurzaczem albo miesza kotu w miskach i na tym jej udział się kończy), budujemy też domki z klocków dla kucyków, lepimy z ciastoliny, bawimy się w piaskownicy (do czasu aż pojawią się inne dzieci, wtedy mama jest odprowadzana na ławeczkę: "Mamusiu, ty sobie idź z paniami porozmawiaj") lepimy ze śniegu, zbieramy liście a później układamy z nich bukiety lub robimy jakies prace plastyczne itd. Ale znam rodziców, którzy po prostu nie mają pomysłu, jak się bawić z maluchem i zabawki im w tym pomagają. U mnie w domu to tato uczył nas robić łańcuchy choinkowe z papieru kolorowego, wycinanki, haftowania i szydełkowania (choć jest typowym męskim przedstawicielem swojego pokolenia i ugotowanie obiadu czy wstawienie pralki go przerasta ;P), mama nie miała do tego głowy.
Nie każdemu wpadnie do głowy co można zrobić z rolek po papierze toaletowym, ale może kupić model do sklejania i też spędzić czas z dzieckiem.
Poza tym proces wychowania to kwestia bardzo złożona i ile dzieci i rodziców tyle sposobów wychowywania. Kupowanie/nie kupowanie zabawek to tylko jeden z aspektów i nie jest jedynym czynnikiem wpływającym na kształtowanie człowieka. Znam materialistów pochodzących z rodzin dobrze i słabo sytuowanych, tak samo ludzi nieprzywiązujących uwagi do stanu posiadania. Nie ma tu wspólnego mianownika. Bardziej widzę korelację z postawami jakie prezentują rodzice, a nie ilością zabawek na półce.

Odnośnik do komentarza

Tak to prawda marzen@. Są rodzice, którzy mają dużo czasu na to, aby aktywnie spędzać czas z dzieckiem i zwracają na to dużą uwagę jak ich dziecko spędza czas wolny. Jednak istnieją też tacy, którzy tak jak napisałaś nie mają "predyspozycji" do zabaw z dzieckiem, a zabawka bardzo im ułatwia to zadanie. To prawda, że jest to jeden czynnik z wielu, ale jest on przez niektórych nadużywany i kupienie dziecku zabawki nie służy już do tego, żeby sprawić mu przyjemność np. na urodziny, imieniny, święta, ale do tego, żeby wynagrodzić mu np. brak czasu dla niego.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...