Skocz do zawartości
Forum

Śmieciowe jedzenie w szkołach


Rekomendowane odpowiedzi

To pani w klepiku sie zalamie jak i wlasciciel automatow bo straca zyski. Jestem za tym bym nie bylo tak latwego dostepu do tego szajsu ale nie ma co ukrywac dziecko ktore samo idzie do szkoly znajdzie sklep gdzie sa slodycze i chrubki. Nadadatek wspanialomyslny minister zdrowia niech jeszcze narzuci by warzywa byly najwyzszej jakosci i calkowicie bio podawane na stolowkach, a nie podaje sie dzieciom produkty z chemia.

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlclb15ksjtmsj.png

Odnośnik do komentarza

Już od kiedy słyszę, że w sklepikach szkolnych ma nie być śmieciowego jedzenia, cały czas są tam stucznie farbowane słodycze i napoje. Oprócz kanapek, mozliwości kupienia domowego ciasta, owoców, wody do picia bądź herbaty to nie powinno tam być tak dużo słodyczy. Dzieci mają kłopoty z pamięcią po tych chipsach, zaparcia po batonach, które jedzą zamiast kanapek. Znajomej dziecko czesto ma zaparcia przez takie szkolne jedzenie, ostatnio podwoziłem ją do apteki po dicopeg junior jej dziecko nie mogło się załatwić. Mówiłej jej już dawno aby nie dawała mu pieniędzy do szkoły bo zamiast zjeść kanapkę którą mu daje to kupi batony w szkole i zje a kanapkę albo przyniesie do domu albo wyrzuci do kosza... a potem są problemy z nauką, zaparciami, anemia eh Może kiedyś to sie zmieni i nie będą dzieci miały dostępu do słodyczy w szkołach.

Odnośnik do komentarza

pWażne jest też aby u dzieci rodzice oraz nauczyciele wyrabiali zdrowe nawyki żywieniowe. Uwierzcie mi że moja córcia lubi warzywa i owoce, nawet będąc w sklepie podchodzi do działu z warzywami i wybiera dla siebie np. marchewkę czy ogórka (bo lubi) je też słodycze nie za często. Zmiana myślenia zmieni z pewnością popyt w takich sklepikach szkolnych bo wszystko jest dla ludzi ale myślenie też jest ważne.

http://www.suwaczki.com/tickers/kjmn20mmu0okh9gs.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9o2zvhpgkhvwrq18.png

Odnośnik do komentarza

Ja pracuję w szkole wiejskiej i u nas nigdy nie było automatów ze słodyczami czy sklepiku, w którym dzieciaki mogłyby sobie kupić jakieś batony, lizaki czy chipsy. OK, zdrowa żywność w szkole - fajna inicjatywa. Jestem za. Myślę jednak, że ministerstwo troszkę "przegięło", a przeginanie w żadnym kierunku nie jest zdrowe. Co ja zaobserwowałam, od kiedy wprowadzono "spis", co dzieci mogą jeść, a czego nie jeść, jak jedzenie ma być doprawiane (nie można używać soli, cukru etc.)? Dzieciom po prostu jedzenie serwowane na stołówce nie smakuje i zamiast zjadać obiad, wszystko z talerza ląduje w koszu. :/ Mnóstwo jedzenia się marnuje, bo dzieciom to nie smakuje. Ostatnio sama próbowałam rosół, jaki podano uczniom. I co? Jakbym jadła wodę. Naprawdę. Wcale nie dziwię się, że dzieci nie chcą tego jeść. I gdzieś idea, która miała być szczytna, prozdrowotna, no bo przecież chodzi tutaj o zdrowie dzieci, o promowanie zdrowych nawyków żywieniowych, umarła w zarodku i wypaczyła się... Akurat w naszej szkole jakoś to tak fajnie nie zafunkcjonowało, jak ministerstwo sobie to zaplanowało. Herbata niesmaczna, bo nie można jej słodzić. Wiele dzieci jej nawet nie nalewa. Co zatem robią? Widzę, jak przynoszą własne picie w butelkach z domu. Gazowane, z konserwantami, z mnóstwem sztucznych barwników... I gdzie realizacja tych szczytnych haseł prozdrowotnych, ja się pytam?

Odnośnik do komentarza

Dziękujemy Pani Psycholog za tę opinię, ja jestem za używaniem soli i cukru w rozsądnych ilościach, sama nie słodzę herbaty, ale niesolonego rosołu sobie nie wyobrażam, ma Pani rację, ze jedzenie zwyczajnie się marnuje, mam nadzieję, że przepisy złagodnieją, nie jestem za chipsami i batonami w szkole, ale uważam, ze są słodycze bio z miodem i takie mogłyby być

Odnośnik do komentarza

Margeritka, ja myślę, że wszystko w ROZSĄDNYCH ilościach jest do przyjęcia. Sama osobiście też nie słodzę herbaty, więc mi to nie przeszkadza. Mogę wypić gorzką. Ale tak jak słusznie zauważyłaś, niedoprawionego rosołu mało kto zje, a na pewno nie ze smakiem.OK, niech dzieci nie dosładzają czy nie dosalają same, ale niech ten obiad, który już dostają z kuchni w formie gotowej, będzie jakoś doprawiony, będzie miał jakiś smak, bo w sumie dzieci teraz mówią, że im obojętne, co jedzą - czy rosół, czy kopytka, czy pierogi, czy paluszki rybne - wszystko smakuje dla nich tak samo, bo wszystko jest nijakie w smaku, po prostu mdłe.

Odnośnik do komentarza

Wiadomo, że jedzenie ma być smaczne, więc bez przypraw się nie obędzie, inaczej te nowo uświadomione dzieci będą myślały, że zdrowe równa się niesmaczne ;)
Problem z jedzeniem obiadów w szkołach zatacza coraz szersze kręgi, ale to chyba pokazało m.in. to, że kucharki się nie doszkoliły czy też nie doinformowały ;). Temat na tapecie więc szukałam info na necie i też słyszałam wypowiedź kogoś z ministerstwa o tym nieszczęsnym dosalaniu i wychodzi na to, że można używać soli, ale tylko tej sodowo-potasowej, więc nie jest tak, że sól jest w 100% zakazana. Poza tym do przygotowywania posiłków dozwolone jest używanie ziół lub przypraw świeżych lub suszonych. Czyżby kucharki (niektóre) nie wiedziały do czego służą? Trochę ironizuję, ale ręce mi opadają jak słyszę np., że nie jest możliwe ugotowanie i zjedzenie zupy bez kostki rosołowej.

A to, że nie ma już śmieciowego jedzenia w sklepikach to jak dla mnie świetna wiadomość :). Słodzone kolorowe napoje, czipsy, słodycze itp., gdy tyle mówi się o nadwadze dzieci, że na terenie szkoły powinny już dawno być wykluczone. Nie wierzę, że dziecko nie przetrwa 5-7 godzin szkolnej męki bez batona ;). No ale to już nie tylko praca nauczycieli, ale przede wszystkim uświadamianie przez rodziców o prawidłowym odżywaniu odgrywa wielką rolę.

Odnośnik do komentarza

no i teraz co sądzicie o wprowadzonych zmianach w sklepikach? jak dla mnie to przesada, że na przykład w liceum uczniowie nie mogą sobie kupić odpowiedniego jedzenia, przecież każdy kto będzie chciał to sobie je kupi po drodze do szkoły i nie potrzebuje sklepiku, słyszałam również o takich przypadkach, gdzie zbiera się zamówienia od całej klasy na zakupy i razem z nauczycielką podczas przerwy idzie się na zakupy :) uważacie, że teraz jest lepiej? bo moim zdaniem wcale nie, dobrze, że chociaż drożdżówki wróciły :)

Odnośnik do komentarza

U nas automaty z batonami zastąpili na automaty z mieszankami bakaliowymi i sokami. -więc tutaj plus.
Co dokładnie sprzedają w sklepikach-nie wiem ale przechodząc obok zerknęłam że są owoce ,woda mineralna i drożdżówki .Widziałam też że ktoś kupował rogala .
Wiadomo że kto chce przyniesie coś z domu ale w szkole niech mają tylko zdrowszy wybór.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...