Skocz do zawartości
Forum

Nauczycielka uczy moje dziecko negatywnych zachowań!


Gość Załamana Mama

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Załamana Mama

Witam Was, Drogie Mamy...
Mój problem z moim 7 letnim synem. Nie będę mówić, że jest aniołem bo niestety tak nie jest. Jest żywym dzieckiem, często nieusłuchanym. Problem nasilił się gdy poszedł do szkoły w tamtym roku. Po pewnym czasie wyszło na jaw, że Pani Wychowawczyni w ogóle nie oczekuje od swojej klasy dyscypliny. Wręcz obarcza tym dzieci. Same sobie na wzajem mają wymierzać kary. Gdy mój syn pogryzł kolegę do krwi Pani powiedziała mi, że nie zwróciła mu uwagi ponieważ tamtemu chłopcu się należało! Tamten chłopiec śmiał się z mojego syna bo miał pomalowane usta czerwoną bibułą (chyba chciał zobaczyć jak smakuje).
Wydaję mi się, że przyzwolenie dzieciom na wymierzanie takich kar i odgrywanie się na sobie wzajemnie to nie sposób wychowawczy. Ponadto dzieci w szkole przeważnie robią 2 strony w ćwiczeniach z matematyki i 2 strony w ćwiczeniach z polskiego. Przynoszą do domu po 1 zadaniu z każdego przedmiotu jako zadanie domowe. Moje dziecko przychodzi z pustymi książkami. Więc siedzę z nim nad lekcjami nawet i 6 godzin bo on jak widzi tyle lekcji to mu się od razu odechciewa... Gdy pytam syna czemu nic nie robi to mi mówi, że w klasie w tym czasie sobie rysuje, chodzi po klasie, rozmawia z kolegami... A Pani?? Odpowiedź jest zawsze ta sama- siedzi przy komputerze i nie zwraca uwagi... Na nic się zdały prośby, groźby, rozmowy z pedagogiem i dyrektorem... Nie wiem co mam robić... Bo moje dziecko mówi mi teraz, że skoro w szkole nic nie musi robić to w domu też nie będzie... Oczywiście konsekwentnie odrabiamy te lekcje, ale mam też 2,5 letniego syna, którym trzeba się zając, a mąż pracuje za granicą. Ręce opadają...

Odnośnik do komentarza
Gość Załamana Mama

Moja wizyta u dyrektora skończyła się na tym, że Pani Wychowawczyni obraziła się na mnie i przez 3 dni nawet dzień dobry nie odpowiedziała. I przez te trzy dni była mała poprawa... Ale to tylko te kilka dni... Myślę ciągle nad zmianą szkoły, tylko, że problemem jest odległość pozostałych placówek. Zmiana klasy niestety też nie wchodzi w grę, bo- jak mi dyrektor powiedział- w klasie "b" mają komplet dzieci. A to klasa integracyjna więc mają limit. Na razie początek roku... Zobaczymy czy coś się zmieni... Może cotygodniowe wizyty u "włodarza szkoły" przyniosą rezultaty...

Jest jeszcze kilku rodziców, którzy też narzekają. Nie mam pojęcia dlaczego nikt nie reaguje... Pani Wychowawczyni sama powiedziała (z niekrytym oburzeniem), że przez wiele lat jej pracy w szkole nie było na nią tyle skarg co w samym tamtym roku szkolnym. To chyba o czymś świadczy... Ale Pani rozumie to w inny sposób... No tak- rodzice się uwzięli...

Odnośnik do komentarza

dziwne jest to, że dyrekcja nie reaguje na takie sugestie... "pani" musi mieć mocne plecy w tej placówce, że się czuje nietykalna. moze warto poszukać innego odwaznego rodzica, który ma podobne zdanie co Pani i próbować działać razem?Choć wiadomo ze większość z nich ze strachu i dla swietego spokoju będzie narzekała, ale po cichu. Dla malucha póki co ona jest jego nowym autorytetem, a skoro ona nic nie wymaga, to i synek czuje, ze mu wolno...

Odnośnik do komentarza

Kamyczek oczywiście że będzie chciała się tym zająć - warto zanim jeszcze pójdziesz do kuratorium przekazać na piśmie pani dyrektor swoje obawy i informację, że pomimo twoich wcześniejszych informacji ustnych o zachowaniu pani wychowawczyni szkoła nie podjęła żadnych kroków w celu zmiany sytuacji istniejącej - po tym jeżeli pismo się przekazuje dyrektor musi w przeciągu 14 dni odpowiedzieć pisemnie do ciebie - jeżeli to nie zmusi go do wymierzenia jakiś zmian wówczas zostaje kuratorium które z miłą chęcią się sprawą zajmie. Trzymam kciuki i jak coś jest jeszcze niepokojące spokojnie możesz zadać mi pytanie w dziale ekspert - pedagog

Odnośnik do komentarza

Jak to możliwe, że takie rzeczy dzieją się w szkole?! W jakim kierunku zmierza polska edukacja ja się pytam? Problem, który opisujesz nadaje się jako dobry materiał na dokument do telewizji. Mocno zastanawiałbym się nad zmianą szkoły....

Odnośnik do komentarza

A mnie to wcale nie dziwi! Mam jak najgorsze zdanie o naszych szkołach i proszę nie wyciągać z tego wniosku, że uważam, że wszystkie szkoły są do kitu. Chodziłam do szkoły, moje dzieci chodziły, a teraz chodzą moje wnuki. Nic się w szkołach istotnego przez te ponad pół wieku nie zmieniło, a raczej powinno. Jak dziecko może czuć się w szkole dobrze, jeśli nauczyciele się w niej źle czują. A czują się źle, bo poszli do szkoły uczyć, bo do niczego innego się nie nadawali.

Odnośnik do komentarza

Nie jest to normalne zachowanie. Osoba zajmująca się dziećmi nie powinna tak postępować. Jeśli nauczycielka pracuje w tej szkole kilka lat to jest to dość dziwne, że nikt nie zwrócił uwagi na to, że postępuje w taki sposób. Może to być spowodowane tym, że dopiero zaczęła praktykować te zachowania albo mimo, że ktoś już to zgłaszał to owa pani ma plecy i dyrekcja nie zainterweniowała. Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem będzie spokojna rozmowa z nauczycielką o zaistniałeś sytuacji i dowiedzenie się jakie ona ma stanowisko w tej sprawie. Następnym krokiem będzie albo zostawienie sprawy jeśli zostanie wyjaśniona albo udanie się do dyrekcji.

Odnośnik do komentarza

Czytam i czytam... petycja do dyrektora, porozmawiac z innymi rodzicami, etc, etc,
A czy szanowna mama probowala powaznie porozmawiac z wlasnym dzieckiem i wyegzekwowac odrobine dyscypliny? Bo zdaje mi sie, ze ten maly szczegol zostal pominiety. Nie, no oczywiscie wszyscy na okolo sa winni. A moze po prostu potrzeba ustalic kilka zasad i wytlumaczyc dziecku, ze zamiast rysowac i spacerowac po klasie w czasie lekcji ma wziac sie za robote!!!!!!! I nie wracac kolejny raz z pustymi zeszytami!
O zgrozo, co za czasy.
A efekt jest taki, ze maly ksiaze jest niewinny, ma wszystko w d... a dorosli sobie dyskutuja i szukaja winnego.

Odnośnik do komentarza

Częste i nie do końca słuszne jest to, że rodzice osądzają nauczyciele tylko po tym co przekaże im dziecko. Czy jeśli zadasz swojemu dziecko co mam robi w domu to jesteś pewna, że odpowie : ,,Mama ciężko pracuje, sprząta, gotuje, prasuje, pomaga mi w lekcjach." Zapewne nie, odpowie, że mama ,, Siedzi w domu", co można odebrać, że skoro siedzi to nic nie robi. Często w tym wieku dzieci nie rozumieją konsekwencji swoich słów i lubią fantazjować. Oczywiście nie należy bagatelizować tego problemu tylko poszukać wyjścia z tej sytuacji. Wydaje mi się, że najodpowiedniejszą decyzją będzie wystąpienie do dyrektora szkoły o wystawienie oceny nauczycielowi. Jest taka możliwość jeśli nie jest to nauczyciel stażysta. Z takim wnioskiem może wystąpić do dyrektora np. rada szkoły lub rada rodziców, ale również organ prowadzący szkołę lub sam nauczyciel. Dyrektor ma 3 miesiące na wystawienie oceny nauczycielowi. Podczas oceny uwzględnia się merytorykę i metodyka prowadzenia zajęć, z czym według opisu dziecka i Pani opinii nauczycielka sobie nie radzi. Oceniana jest również kulturę osobistą oraz przestrzeganie porządku pracy i wiele innych aspektów. Proponuję zajrzeć na stronę http://oswiataiprawo.pl/ tam znajdzie Pani dokładniejsze informacje na temat Oceny Nauczyciela. To powinno pomóc, jeśli pojawią się wątpliwości co do prowadzonych zajęć to na pewno dyrektor zwróci na to uwagę. Warto jest też szczerze porozmawiać z wychowawczynią, należy pamiętać, że aby ocenić trzeba poznać dwie strony. A jeśli chodzi o wymierzanie sobie nawzajem kar proponuje poczytać o Sądzie Koleżeńskim Janusza Korczaka, prawdopodobnie wychowawczyni wprowadziła coś podobnego w swojej grupie dzieci. Może dzieci do końca nie potrafią opisać jak to u nich wygląda dlatego polecam rozmowę z nauczycielem.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...