Skocz do zawartości
Forum

Samotne ciężarówki


Rekomendowane odpowiedzi

Spojrz na sprawe z innej strony,masz mieszkanie,spokoj ,sama dzialasz ,podejmujesz decyzje,wiem ze fajnie sie przytulic albo wyplakac sie u 2polowki ale co gdy facet okazalby sie ze n ie rusza go to badz jest obojetny? To gorsze... Ta prawdziwa milosc dopiero nadejdzie ,jak urodzisz z kazdym dniem bedziesz zakochiwac sie w swoim dziecku. Milosc bezgraniczna. Moj maly ma prawie 4m. chodz daje mi popalic to zabilabym za niego. Musisz dbac o siebie ,nie ma zartow z zagrozona ciaza. Dziecko zapelni ci ta pustke,zobaczysz nawet nie bedziesz miala czasu na rozmyslanie. Jesli masz rodzine ,przyjaciol to nie jest tak zle,gorzej jak nikogo sie nie ma:) rozumiem ze na tate dziecka calkowicie nie masz co liczyc?

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlclb15ksjtmsj.png

Odnośnik do komentarza

Moja przyjaciółka jest samotną mamą. Nie ma nawet rodziny w mieście. Urodziła dziecko w tym roku i jestem w szoku jak świetnie sobie radzi! !! Jest doskonale zorganizowana i bardzo zadbana. Nie widzę po niej żeby maluszek w jakiś sposób ją ograniczał. Kilka razy zdarzy się że musiała mi go podrzucić na godzinę- dwie :) Jestem pewna że poradzisz sobie lepiej niż nie jedna kobitka z pełną rodziną !

Ja mieszkam z mężem i mamą i nie raz miałam szczególnie teraz myśli że wolałabym być sama.

//www.suwaczki.com/tickers/3jgxgzu3b3j2gka0.png

Odnośnik do komentarza

Nie boję się macierzyństwa - no, może trochę ...:) pewnie jak każda mama, mamy te same lęki, strachy i niepewności.
Tata malucha jest trudnym człowiekiem, i za nic nie możemy się dogadać. Odkąd się rozstaliśmy nie wykazuje większego zainteresowania, za to wykazuje nad wyraz duże zainteresowanie innymi dziewczętami. Nie wiem, jaki planuje być dla córy, bo ledwo go poznaję ostatnio.. Nie utrzymujemy kontaktu, oprócz kilku zdawkowych maili.
Czy coś się zmieni? Nie wiem. Nie wierzę.
Nie poddaję się i dzielnie hoduję maluszka :)

http://fajnamama.pl/suwaczki/voin61n.png

Odnośnik do komentarza

Hm.. Przyjaciół było jakoś więcej, zanim wyhodowałam brzuszysko :> Wiadomo, byłam bardziej atrakcyjna społecznie. Ale nie powiem, jest kilka osób bez których pewnie nie przetrwałabym pierwszego trymestru, szczególnie uziemiona w domu. Rodzinę mam daleko, rodzice nie żyją razem a ja jestem jedynaczką. Sama utrzymuję siebie, a i nieraz rodziców, bo niespecjalnie u nich. Jestem zaprawiona w bojach, ale chyba dopiero teraz największe wyzwanie przede mną :)

http://fajnamama.pl/suwaczki/voin61n.png

Odnośnik do komentarza

Kiedyś mi się wydawało, że jak już mi puknie magiczne 30, i wciąż nie będę mieć dziedziców,(oraz partnera) to choćbym z byle gachem, na nockę, bo przecież już taka duża jestem, i pracuję, i przecież sobie poradzę. No jak nie? Zajdę, pójdę, wyjdzie i będziemy żyć długo i szczęśliwie.

I choć zapewne ta ostatnia część się sprawdzi (no bo jakby ta pierwsza już się sprawdziła, byle czekać rozpakowania), to nikt mi nie powiedział, że to, z czego my, mamy, cieszyć się mamy każdego dnia, czasem do łez doprowadza. Że ten jednak Nie-Byle-Gach został Byle Gachem, z którym wykłócam się o każdy jeden pierdafon. Że ten Byle Gach nie wie już, że już nie lubię bananów i że przytyłam 4 kilo. Że nie wie, jaki mam brzucho sterczący, bo zawsze widział mnie ze skąpo-płaskim. Że zgrzewki wody mineralnej na czwarte piętro targają mi koledzy z pracy, albo chłopy z Tesco. Że żarłabym o 3 rano. Że bobas się rusza na usg jak małpka na lianie.

Boże, mam 30 lat a najchętniej schowałabym się w płaszczu mamusi. :) Niestety, mamusia daleko :)

ksifir, a co Pan Tata na to?

http://fajnamama.pl/suwaczki/voin61n.png

Odnośnik do komentarza

Hola, hola, nie bądź dla siebie taka surowa, wszyscy coś nawydziwialiśmy w życiu. Ale widzę, że coś Cię, kochana, nietęgo męczy..
Pierwsze poradztwo Matki Boskiej Chudej - rozgrzesz się. Cokolwiek się stało - stało się. Nie plujemy sobie w brodę, kolana, stopy aż do nieskończoności. Jesteśmy tylko ludźmi, też sama z dumy nie puchnę na myśl o swoim zapłodnieniu. Chciałam inaczej, nie teraz, nie z nim, nie tak. Ale jest tak, teraz, z nim. Choć ani to na rękę, ani wygodne, a jakie jeszcze męczące będzie, a ile będzie wojen, walki, łez, decyzji. I że sama jestem, i że dziecko bez ojca, i że to moja wina, i żeżeżeże, itd.

Ale jak patrzę, jak mi dziecko nogami macha, i pięść pakuje do oka na usg to sobie myślę, że przecież nie mogę być taka najgorsza skoro taki mega bonus dostałam w prezencie :)

http://fajnamama.pl/suwaczki/voin61n.png

Odnośnik do komentarza

Oj dziewczyny. .. czasem są plusy w braku partnera. Mój mąż już mi tak działa na nerwy, że mam ochotę mu spakować walizki!!! Nawet rok nie minął od ślubu, a ja mu ciągle grozę rozwodem. Teraz w ogóle z nim nie rozmawiam więc po troszku czuję się jak samotna matka choć mieszkamy pod jednym dachem. Tak to jest. Facet to jakiś dowcip Pana Boga :p

//www.suwaczki.com/tickers/3jgxgzu3b3j2gka0.png

Odnośnik do komentarza

nikt święty nie jest. ja zostawiłam dawno temu dobrego narzeczonego tuż przed ślubem bo mnie szef z nowej pracy oczarował, z którym wpadłam za pierwszym razem po czym mnie tak skatował, że poroniłam.
Wiekszość z nas ma jakieś historie i sytuacje jak w serialu. Te osoby które by mnie skrytykowały są po prostu szczęściarzami w życiu, które nic nie przeżyły. tylko pozazdrościć

//www.suwaczki.com/tickers/3jgxgzu3b3j2gka0.png

Odnośnik do komentarza

to i ja opowiem moją historię, mam 21 lat za miesiąc urodzę syneczka. z ojcem Wiktorka rozstalam się gdy bylam w 3 miesiącu, na poczatku dla niego temat ciazy nie istniał itp, a jak zaczął uwypuklać sie brzunio i zapytalam co dalej z nami, co z finansami kazał mi usunąc ciaże.. nie dałam rady więc nas zostawił.. na początku myślałam że nie dam rady sama z dzieckiem, idę dopiero na 2 rok studiow.. ale mam wsparcie.. mieszkam z rodzicami, mam dwie siostry które mnie wspierają jak moga.. nie zawsze jest kolorowo, ale jeśli mialabym partnera tez nie bylo by to gwarancją szczęścia i ze wszystko się uda.. jednak dla Wiktorka wiem że warto się starac, każdy kopniak, każde wypięcie maleńkiej dupki w brzuszku jest dla mnie największym szczęściem.. dziś z perspektywy kilku miesięcy wstyd mi za siebie że myślałam że jeśli maluszka by nie było było by mi lepiej.. oczywiście jeśli bym mogła zaplanować wolałabym mieć dziecko z kimś odpowiedzialnym, z kim połączyło by mnie uczucie.. skończyć studia, znależć pracę.. jednak Wikuń jest i codziennie dziekuje Bogu ze go mam :)

http://www.suwaczki.com/tickers/relgo7esrfa2wdr0.png

Odnośnik do komentarza

Hej, dziewczę kochane, niczego nie schrzaniłaś. Nie zrobiłaś niczego, czego nie zrobiłam ja kiedyś tam, i pewnie wiele z nas. Rozstajemy się, schodzimy się, rozchodzimy, wciąż kochamy, wracamy, w międzyczasie spotykamy innych, i jako że tak nas wyjątkowo kompatybilnie Bozia skonstruowała, to czasem zachodzimy w ciążę. I nie zawsze z tymi, z którymi chcemy.

Czy szala tatusiowości przechyla się bardziej na czyjąś stronę? Wiem, że na tym etapie to tylko domniemania owulacyjne...
Rozumiem, że kochasz swojego ex. Rozumiem, że chcesz z nim być, i że chcesz, żeby bobas był jego. Rozumiem, że odeszłaś od chłopaka, którego nie kochasz i bardzo Cię za to szanuję, i bardzo podziwiam, bo wymaga to wiele odwagi. Rozumiem, że on może być ojcem.

Niczego nie schrzaniłaś. Podejmujemy decyzje w danych chwilach, w danych okolicznościach. "Gdybym ja wiedziała.." zostało wykreślone z mojego słownika. Bo nie wiem, co by było, gdybym wiedziała. Bo nie wiedziałam. Bo może byłam smutna, bo może chciałam być kochana, bo może miałam nadzieję iść do przodu, bo może chciałam, żeby się udało. Bo może zwyczajnie miałam ochotę na seks. Bo może była pełnia, albo zły układ planet.

http://fajnamama.pl/suwaczki/voin61n.png

Odnośnik do komentarza

Iza93, wow, wielki szacun, dziewczyno, ja mam 31 i robię w majty ze strachu, ale takie słowa, od takich silnych babek, tak kochających swoje bobasy jak Ty robią mi dzień i wiem, że dam radę. Czapki w głów, bohaterko!

Wadera, no tak jak mówiłam, każda z nas ma na koncie jakieś przeboje, i cieszę się, że Ci się w końcu układa, choćby i z tym nerrrwem na małżonka ;)

http://fajnamama.pl/suwaczki/voin61n.png

Odnośnik do komentarza

Bardzo bym chciała, ksifir, żeby ułożyło się to wszystko po Twojej myśli, naprawdę. Czuję, żeś świetna dziewczyna i że życie się trochę pokomplikowało, bo tak życie lubi, bo czasem się komuś nudzi na górze i przestawia nam pionki :>
Cieszę się, że Ten Którego Kochasz jest jednak przy Tobie i że możesz w tej ciąży liczyć na niego. Odpowiedzi co będzie nikt dla nas nie ma, i nic pewne nie jest, sama to wiem. To, co na bank się zdarzy, to urodzimy piękne dziewczyny ( i bardzo pięknych synów, Iza93 :) ) i te ludziki zostaną Tymi, Których Kochamy Najbardziej.

Wiem, wiem, że dłubię paluchem, i zbij mnie, jeśli za wiele, chciałam tylko zapytać, jak na sprawę samego rodzicielstwa zapatruje się Tata nr 2?

http://fajnamama.pl/suwaczki/voin61n.png

Odnośnik do komentarza

dziewczyny nie nazywajcie mnie bohaterka bo nia nie jestem.. :) po prostu moze i miałam jakies wątpliwości bo jak to Karol stwierdził ( ojciec malego) to tylko zlepek komórek, jeszcze nie cżłowiek.. ale poszlam na pierwsza wizytę i temu zlepkowi komorek tak cudownie bilo serduszko ze poczulam ze od teraz jestem silna.. mam jego, i nie wazne jest wszystko poza nim.. nikt nie ma lekko ale na tym polega zycie.. z tego co zauważyłam Wy dziewczyny dopiero jesteście na poczatku tej drogi jaką ja przeszlam.. może dlatego podchodze teraz z taka łatwością do tematu mojego samotnego rodzicielstwa.. przyzwyczaiłam się do tej mysli ze dla małego musze być i mamą i tatą.. jeśl ktoś tam u góry kiedyś doceni moje starania może ześle na moją drogę jakiegoś męzczyzne z kt.orym ułożymy sobie z Wikuniem życie? kto wie..
ps. ja głeboko wierzę w to, ze nawet jesli okaże się że maleństwo nie jest tego taty którego chcialabys żeby było, on pokocha je tak jak Ciebie kocha.. bo widać to po tym że mimo tego co między Wami bylo on stara się.. nie ważne kto jest dawcą nasienia, wazne kto wychowa maleństwo i wpoi mu wszystkie martości ważne w życiu..

http://www.suwaczki.com/tickers/relgo7esrfa2wdr0.png

Odnośnik do komentarza

Ależ mamaali, nikt tu nie mówi, że lepiej.. Gdybym miała o co walczyć, walczyłabym. Gdybym wiedziała, że jest chociaż cień szansy na dobrą, zgraną rodzinę - walczyłabym.
Ale ja nie mam o co walczyć, oprócz o swoją Wkrótce-Córę, której życie już pod nogi kłody rzuca, choć jeszcze jej nie ma na zewnątrz. Każdego dnia zaciskam zęby i modlę się, żeby donosić, żeby te wszystkie komplikacje poszły precz, i nie wracały. Żeby wytulić ją w lutym.

http://fajnamama.pl/suwaczki/voin61n.png

Odnośnik do komentarza

mamaali Masz rację, czasami nie jest łatwo. Chciałabym swoją ciążę przeżyć z uśmiechem na ustach. Wiedzieć, że gdy po ciężkim dniu będą bolały mnie plecy, to ktoś mi je wymasuje, że gdy będę się martwić ktoś wesprze dobrym słowem, że będę miała z kim cieszyć się pierwszymi kopnięciami Młodej, że ukochany mężczyzna będzie przeżywał każdy dzień tego stanu razem ze mną. Kiedyś tak to sobie wyobrażałam, i tak, jest mi szkoda, że to tracę.
Ale z drugiej strony pamiętam panikę na myśl, że mam się związać z mężczyzną, do którego nic nie czuję, jak odrzucał mnie każdy dotyk i myśl, oraz zdanie wielu znajomych/blisikich, że dla dobra dziecka powinnam się poświęcić. Nie chciałam i nie chcę tak żyć. Wierzę, że jeszcze będzie dobrze...

I wiecie co? Opowiem Wam w skrócie historię, którą mi opowiedziała moja przyjaciółka. Gdy jest gorzej, gdy czuję się źle przypominam ją sobie.

Pewien rolnik miał pięknego konia. Wszyscy mu go zazdrościli. Lecz pewnego dnia ten koń uciekł. Sąsiedzi zaczęli się schodzić i mówić: "Oj Ty nieszczęśniku, miałeś takiego pięknego konia, najlepszego w całej wsi a teraz Ci uciekł." A rolnik na to odpowiedział: "Tak, tak było. Był, ale uciekł. Ale czy to źle czy to dobrze. Tego nie wiem".
Po pewnym czasie koń wrócił i przyprowadził ze sobą piękną klacz, która urodziła piękne źrebię. Sąsiedzi zaczęli się schodzić i mówić: "Twój koń uciekł i przyprowadził taką piękną klacz, a ona urodziła najpiękniejsze źrebię we wsi. Ty to masz szczęście." A rolnik na to odpowiedział: "Tak, tak było. Był, ale uciekł. A teraz przyprowadził klacz, która urodziła źrebię. Ale czy to źle czy to dobrze. Tego nie wiem".
Po jakimś czasie syn gospodarza postanowił zacząć ujeżdżać źrebię, by móc startować na nim w zawodach. Lecz spadł i został kaleką. Nie mógł pomagać ojcu w prowadzeniu gospodarstwa. Sąsiedzi zaczęli się schodzić i mówić: "Twój koń uciekł i przyprowadził taką piękną klacz, a ona urodziła najpiękniejsze źrebię we wsi.A teraz to źrebię uczyniło Twojego syna kaleką. Ty to masz pecha." A rolnik na to odpowiedział: "Tak, tak było. Był, ale uciekł. Pzyprowadził klacz, która urodziła źrebię, a teraz to źrebię uczyniło mojego syna kaleką. Ale czy to źle czy to dobrze. Tego nie wiem".
Po paru latach przyszła wojna i władze państwa nakazały wszystkim młodym mężczyzną udać się na front. Syn naszego gospodarza nie został wzięty do wojska ze względu na kalectwo. Sąsiedzi zaczęli się schodzić i mówić: "Twój koń uciekł i przyprowadził taką piękną klacz, a ona urodziła najpiękniejsze źrebię we wsi. To źrebię uczyniło Twojego syna kaleką. Ale żyje i jest przy Tobie, a my nigdy więcej nie zobaczymy naszych synów. Ty to masz szczęście" A rolnik na to odpowiedział: "Tak, tak było. Koń był, ale uciekł. Pzyprowadził klacz, która urodziła źrebię, a to źrebię uczyniło mojego syna kaleką. Dzięki temu jest tu ze mną. Ale czy to źle czy to dobrze. Tego nie wiem".
I tak dalej i dalej....

Zawsze gdy myślę sobie, że tak mi się wszystko pokręciło... że jest źle, myślę o tym jak przez kilka lat lekarz mówił, że nigdy nie będe mieć dzieci. Mam niedoczynność tarczycy, hashimoto, problemy z nieregularnym cyklem, a co się nie dawno okazało na lewym jajniku wielką cystę. Lekarz powiedział, że to cud, że jestem w ciąży, że gdyby teraz nie zaskoczyło to może już nigdy...

Więc czy to źle czy dobrze tego jeszcze nie wiem...

Na wszystko potrzeba czasu... na pewno jakoś się poukłada...

I wierzę, że u was również.

http://lb1m.lilypie.com/A3edp1.png

Odnośnik do komentarza

mamaali
Dziewczyny to nie jest takie proste powiedzieć, że lepiej czasem bez faceta .... jest to ciężki temat nie oszukujmy się.Mojemu też mam ochotę czasem spakować walizki ale co to da?Trzeba walczyć o związek tak jak pielęgnować maleństwo w brzuchu i wcale nie jest tak łatwo samej - jest ciężko.

zgadzam się oczywiście ale być z kimś na siłę z powodu ciąży- no cóż to się dobrze nie skończy. Albo trzymać w domu alkoholika, ćpuna, hazardziste lub nieroba to już tragedia i to właśnie dla dziecka.

//www.suwaczki.com/tickers/3jgxgzu3b3j2gka0.png

Odnośnik do komentarza

Mój na szczęście nie kwalifikuje się do tych grup dlatego dalej jesteśmy razem :) no i z powodu uczuć. Ale słowo daję, że jakby mi jakiś skrajny numer odwalił to nie ma zmiłuj. Moja matka żyła z sadystą- alkoholikiem 17 lat "żeby dziecko miało ojca w domu" i takie dziecinstwo to tylko moja trauma do końca życia. Ale 30 lat temu tak się żyło w wielu domach niestety.

//www.suwaczki.com/tickers/3jgxgzu3b3j2gka0.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...