Skocz do zawartości
Forum

Zajęcia adaptacyjne w przedszkolu


Rekomendowane odpowiedzi

W czwartek i piątek chodziłam z Olą na zajęcia adaptacyjne do naszego przedszkola, trwały 1,5 godziny, w tym czasie rodzice mieli spotkanie z dyrekcją, a dzieci zabawy w sali, poczęstunek, drugiego dnia zabawy na dworze, ja jestem zadowolona, mogłyśmy poznać przedszkole, zapytać o różne rzeczy. A jak jest w Waszych przedszkolach, są tego typu zajęcia? Zapraszam do podzielenia się swoimi wrażeniami.

Odnośnik do komentarza

Z góry przepraszam za długość postu. Ale uważam, to za ważny temat.
W pierwszym przedszkolu mojego syna bało sporo takich inicjatyw. A przede wszystkim przez pierwszy tydzień można było zostać z dzieckiem lub "koczować" na korytarzu. Pozostawienie dziecka w obcym miejscu, z obcymi paniami nawet dla rodzica nie było łatwe.
Nie wszystkim to odpowiadała, bo są rodzice, którzy nie mogą sobie pozwolić na to, by natydzień wziąć wolne dla adaptacji dziecka w przedszkolu. Czasem to, że jeden rodzic jest, a drugiego nie ma powoduje, że te dzieci, które były "same" zaczynały wspominać swoich rodziców.
Ale muszę przyznać, że dzieci, z którymi rodzice zostawali bez problemu po tygodniu zostawali. Wiedziały, że rodzic je zostawia i na pewno wróci.
W drugim Przedszkolu były zajęcia adaptacyjne podczas wakacji. Nie załapaliśmy się, bo nas nie było. Od pierwszego września dzieci były zostawiane i rodzice wypraszani.
Ja byłam w przedszkolu pierwszego dnia, usprawiedliwić nieobecność syna. Miał przyjść za dwa dni...Ostatecznie nie posłałam go w pierwszym tygodniu, żeby nie słyszał tego płaczu dzieci, które po raz pierwszy poszły do przedszkola. To były niezwykłe dramaty. Byłam przerażona widząc dzieci zabierane rodzicom, drzwi zamykane na klucz, następnie ucieczki rodziców :/
Po tygodniu skończyły się płacze (te większe) synek na szczęście bez problemu się zaadaptował.
Zajęcia adaptacyjne są bardzo ważne zarówno dla dziecka, jak i dla rodzica.
Moja córa już pomału jest oswajana z przedszkolem. Zawsze towarzyszy mi podczas odbioru brata. Zabieram ją tam, gdy czytam dzieciom bajki. Potrafiła już zostać bez płaczu w sali beze mnie. Myślę, że przyszłym roku będę kontynuowała czytanie bajek w sali z Maleńką. Może od kolejnego września będzie gotowa by pójść do przedszkola...

Odnośnik do komentarza

W przedszkolu młodej nie ma problemu, aby początkowo rodzice zostawali na sali z maluchami, jeśli sobie tego życzą. Można tez przychodzić z dzieckiem na plac zabaw nim rozpocznie swoja karierę przedszkolny. Przedszkole jest otwarte na współpracę z rodzicami i nastawione na dobro dziecka. Maluchy są noszone i przytulane przez ciocie. Poczatkujace przedszkolaki mają "taryfę ulgowa" i nie muszą brać udziału w zajęciach zorganizowanych jeśli nie chca, tych z dłuższym stażem tez nikt nie zmusza, ale one zazwyczaj chcą ☺.
Ja chodzilam z młoda półtora tygodnia. Pierwszego dnia byłam z nią cały czas, następnego wyszlam na chwile i codziennie ten czas rozstania wydluzalam. A późnej młoda się pochorowala. Myslalam, że będziemy zaczynać od poczatku, ale po chorobie została bez problemu.
W pierwszych tygodniach do drzwi po córkę wychodziła ciocia, a później mała juz sama gonila do koleżanek. Dodatkowo na poczatku zostawialam ją na pół dnia, powoli ten czas wydłużając.
Dzięki tym wszystkim zabiegom i podejściu pań w przedszkolu córka nigdy nie płakała przy rozstaniu. Za to podczas chorób, dłuższych weekendów i świąt dopytuje kiedy w końcu pójdzie do przedszkola. Zdarzało się tez, ze wysyłała mnie do domu kiedy po nią przyszłym, bo się świetnie bawiła i chciała dłużej zostać. Wiec jeśli nie miałam innych planów zasuwalam po młodą dwa razy

Odnośnik do komentarza

U nas był zajęcia adaptacyjne o godz 16:00 i trwały godzinkę.Dzieci bawiły się albo ze sobą albo z rodzicami.Pani wychowawczyni ( świetna kobieta) nie tylko chciała pokazać dzieciom co je czeka od września ale także przekazać rodzicom jak z dziećmi rozmawiać, jak je przygotować i jak się zachowywać - bardzo ważne. Także, miałam miesiąc aby jako tako moją córkę przygotować do kolejnego Levelu w jej życiu:).Choć nie powiem samo przygotowanie jest ważne, ale we wrześniu i tak nie obyło się bez płaczu ( mojego również ;) ), koszmarów w nocy itp. Ale to jest do przejścia, początki nie są łatwe.Teraz córka będzie szła 3 rok do przedszkola , ma już swoje koleżanki więc jest łatwiej:).Ale za rok nas czeka wyprawa do ... szkoły!!

Odnośnik do komentarza

ja po zajęciach adaptacyjnych mam też takie odczucie, że to rodzice tak nie chcą "wypuścić" dziecka, czasem dziecko wymaga wsparcia od rodziców, ale czasem to było tak, że mama nie chciała odejść od dziecka...poza tym nie wiem, jak było u Was, ale mnie też przeraziło to, że rodzice cały czas rozpraszali dzieci, pani mówi, żeby słuchały, matki machają, albo co gorsze robią zdjęcia, jak weszłyśmy do sali, patrzę prawie wszyscy rodzice robią zdjęcia, więc idę zobaczyć, co się dzieje, a tu tylko dzieci siedzą razem na dywaniku...i większość rodziców co chwilę robiła zdjęcie swoim dzieciom...można jedno, dwa, a tu dziecko weszło do domku do zabawy, zdjęcie, dziecko siadło przy stoliku zdjęcie, dziecko tańczy z innymi, filmik...

Odnośnik do komentarza

Margeritka, dlatego ja nie zabieram aparatu ze sobą nawet na Akademie, bo później dostaję na płycie zdjęcia mojego syna od innych rodziców;)
Ludzie są chyba uzależnieni od pstrykania.
Zresztą nie wiem, jak Wasze dzieci, ale jak mój syn jeszcze w ubiegłym roku widział u nas aparat, to biegł, żeby zobaczyć zdjęcie. To niesamowicie rozprasza dzieci.
I zauważyłam, że częściej nadużywają aparatów rodzice jedynaków/ pierwszego dziecka. Później to im przechodzi. Zatem poniekąd są usprawiedliwieni. Nasz synek ma zdecydowanie więcej zdjęć z okresu niemowlęctwa niż córa :P
Ponadto rolą nauczyciela jest poproszenie rodziców o niefotografowanie. Ja nigdy nie pozwalałam podczas zajęć na robienie zdjęć, żeby dzieci nie rozpraszać. Rodzice, to rozumieli.

Odnośnik do komentarza

powiem Wam, że jak zobaczyłam, jak rodzice się zachowują i że to rodzice nie dają "odejść" dziecku, tylko albo zdjęcia albo żeby pomachało itd, to przestałam się dziwić, że we wrześniu dzieci idą do sali a rodzicie do domu i nie ma towarzyszenia, bo mądry rodzic wie, jak ma się zachować (odejść na bok, obserwować itd)

Odnośnik do komentarza

My mieliśmy dni adaptacyjne na początku w naszym przedszkolu fun&play w Tarnowie i przyznam, że dzieci świetnie czuły się w nowym miejscu i towarzystwie, a świadomość obecności rodziców w ogóle im nie przeszkadzała. Generalnie ma to na celu oswojenie dziecka z nowym miejscem i u nas sprawdziło się super - chodzimy od września bez przerwy 🙂

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...