Skocz do zawartości
Forum

Sierpnióweczki 2014


oby Laura

Rekomendowane odpowiedzi

MegiB - trzymaj się dzielnie :) będziemy czekać z niecierpliwością na info i zdjęcie :)

Ja wczoraj wieczorem i w nocy i dzisiaj mam takie dość silne kłucia w pochwie. Zaczęły się po zdjęciu krążka. Może to szyjka się otwiera. Brzuch boli jak na okres. Główka napiera mocno. Jak kicham to mi się zdaje, że mi rozerwie kości łonowe. Skurczy nie czuję. Ale jak byłam w szpitalu, to też ich nie czułam, a ktg pokazywało skurcze na całą skalę. Dzidziuś mniej się rusza. Brzuch opadnięty. Wydzielina gęsta, ciągliwo-galaretowata. I do tego wszystkiego luźna kupa od 2 tyg, a od 3 dni 4 x dziennie. Muszę wytrzymać do niedzieli.

Mamusie rozpakowane, jak będziecie mięć chwilkę, to napiszcie co czułyście na dzień czy dwa przed porodem. I jak to się wszystko zaczyna co się czuje i z jakim natężeniem bólowym. Czy poród, jest jak grom z jasnego nieba, czy może rozkręca się wszystko powolutku.

http://www.suwaczek.pl/cache/673b0f16bd.png
http://www.suwaczek.pl/cache/9ee138bc50.png

Odnośnik do komentarza

Nomika, gratuluję ślicznego synka :)
Megi powodzenia!
W tym roku chyba jakiś wysyp chłopaków :) W gronie moich bliższych znajomych, łącznie ze mną jest 9 ciężarówek, z czego tylko 2 dziewczynki będą :)
Głowa mnie coś strasznie dziś boli, chyba z nadmiaru wczorajszych emocji. Zaraz się ubieram i idę na spacer... do Biedronki :D
Dzięki dziewczyny za wczorajsze wsparcie ;) Powiem Wam jeszcze tylko, że zastanawiam się czy on czuje to ojcostwo w ogóle. Po pierwsze - jak już wczoraj wspomniałam, któryś raz mi wypomina, że to była moja decyzja. Po drugie tak naprawdę, to cała wyprawka dla Małego była na mojej głowie. Ani razu nie zapytał co jeszcze potrzeba. Gdybym go nie przycisła miesiąc temu, to być może do dziś łóżeczka by nie było. Na dzień dzisiejszy brakuje nam tylko fotelika do samochodu i jakoś nie kwapi się, żeby go zorganizować. A ja nawet nie szukam. Mam to gdzieś. Najwyżej będzie za tym latał jak ja będę w szpitalu. A jak i wtedy nie zorganizuje, to po prostu podziękuję mu za przywiezienie nas ze szpitala i taksówkę zamówię.
Ja właśnie chyba jedynymi osobami, które wpuszczę po powrocie ze szpitala do domu, będą teście. Moja teściowa odchowuje już drugiego wnuka, także jest na bieżąco z tymi sprawami. A to moje pierwsze dziecko, więc chciałabym mieć przy sobie kogoś do pomocy, żeby mi pokazał co i jak. Na moich rodziców nie mam co liczyć. Nawet nie zadzwonią. Dwa mies. temu byłam u nich na dzień matki, gadałam wtedy mamie, że istnieje takie ryzyko, że pójdę do szpitala. Wiedziała kiedy ew. miałoby to nastąpić. Myślicie, że zadzwoniła? Nie zadzwoniła. Gdybym serio poszła do szpitala, nawet własna rodzina by mnie nie odwiedziła.
Dobra, nie smęcę już, za dużo tych smutków. Za oknem piękna pogoda - 20 stopni, duuuużo chmur i po deszczowej nocy jest czym oddychać. Jak dla mnie może tak zostać już do porodu :D
Czy któraś z Was robiła już badanie w kierunku GBS i wyszedł jej wynik dodatni?

http://suwaczki.maluchy.pl/li-70194.png
https://www.suwaczki.com/tickers/iv093e5earvv9unf.png

Odnośnik do komentarza

Cora - rozumiem Cię bardzo dobrze. Mój ojciec jak byłam 11 dni w szpitalu ani raz nie zadzwonił ani mnie nie odwiedził (mieszkamy w jednym domu :)) - takie życie... Za to mama nadrabia.
Wyprawkę też sama kompletowałam, wszystko sama wybierałam. Tylko po wielkogabarytowe rzeczy typu wózek materac łożeczko pojechałam z mężem. I nie były to przyjemne zakupy, za co dostał zje.ę, bo tylko pośpieszał mnie i liczył pieniądze.
Ale jak byłam w szpitalu to łóżeczko poskręcał i komodę kupił i złożył. I tak od miesiąca czasami wieczorem sam od siebie dotknie brzuszka, żeby poczuć kopniaki. Im poprostu potrzeba chyba trochę czasu żeby się z myślą ojcostwa oswoić. 9 miesięcy, to wyraźnie za mało. Teraz dopiero padają słowa: kochanie tylko proszę uważaj na siebie, oszczedzaj się, najlepiej leż cały czas :D To oczywiście nie zmienia faktu, że skarpetki mojego męża nadal najczęściej leżą na podłodze skąd JA je podnoszę :) A aut tak ugnojonych jak są teraz jeszcze w życiu nie widziałam. Aż wstyd byłoby kogoś przewieźć.

U nas też fajna pogoda. Niebo zasnute chmurami, temperatura przyjemna.

http://www.suwaczek.pl/cache/673b0f16bd.png
http://www.suwaczek.pl/cache/9ee138bc50.png

Odnośnik do komentarza

Ech , dziewczyny. Skąd ja to wszystko znam? Wyprawkę też kompletowałam sama, mąż ze mną jeździł, kiedy go o to prosiłam, bo sama nie dałabym sobie rady z wózkiem czy łóżeczkiem. Mąż miał twarde poglądy - ciąża, dziecko, to wszystko po stronie kobiety. Żadna obecność przy porodzie nie wchodziła w grę, do szkoły rodzenia też się ze mną nie wybierał. Po awanturach zmienił zdanie, twierdzi,że przy porodzie też będzie. Mnie to obojętne. Za dużo było kłótni na tym tle, a ja jestem pewna,że sama sobie poradzę.

Cora u mnie tak jest z teściową, dzwoni do męża i jedyne o co pyta to jak ja się czuję (jeśli dzwoni). Bez szczegółów. Słyszy, że dobrze i na tym koniec. Nic jej nie obchodzi. Przyznaję otwarcie - wprost nieznoszę tej kobiety...

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny, Witajcie w Sierpniu! :D
Smutno się czyta Wasze komentarze nt.bliskich, zwłaszcza mężów/partnerów, bo to osoby wybrane przez nas. I jako na mamę czy tatę nie mieliśmy wpływu, tak zachowujący się jak głupek - delikatnie mówiąc - mąż to smutna sprawa.
Moja mamuśka jak do mnie dzwoni to po to aby przekazać najnowsze plotki w rodzinie i nie chce mi się jej słuchać, więc czym prędzej kończę rozmowę. O, przepraszam! Ona nie dzwoni tylko wysyła sms "zadzwoń."
Za to mężu, mimo iż sprzeczaliśmy się parę razy ale o co?
O to że on chce takie nosidełko/fotelik do samochodu, mimo, iż mamy fotelik.. Że może łóżeczko już trzeba kupić albo że on chce być ze mną przy porodzie, na co ja nie wyrażałam na początku zgody a on zadeklarował jak się tylko dowiedział.
Poza tym jego tekst, że ja sama wybieram rzeczy dla malucha a on też chciałby kupić jakąś buteleczkę czy smoczek, mnie rozbroił, bo facet pracuje codziennie po 12 godz. 5-7 dni w tyg. No kocham go za to :)
Teściowie też nadrabiają za moich. Ciągle pytają jak się czuję i jak Mały i czy czegoś mi nie potrzeba.
Poza tym ja nie będę miała problemu z gośćmi bo Wszyscy mieszkają 3tys. km od nas.. Z tego powodu trochę też mi smutno ale dajemy radę:)

Odnośnik do komentarza

Mogu jak ja Cię dobrze rozumiem. Moja teściowa jak dzwoni to też się tylko pyta czy wszystko w porządku, a jak jej mówię, że przykładowo nogi mi strasznie puchną to odpowiada, że no wiesz tak musi być. Śmiać mi się tylko chce, bo jej córcia rodziła w lutym to o mało co się za przeproszeniem nie zesrała :D Najchętniej to by do nas się tylko zwalała co weekend i do tego bez zapowiedzi, bo niby się stęskniła. Akurat - wierzę, bo muszę! Skoro tak się stęskniła to dlaczego nas do siebie nie zaprosi na obiad w niedzielę? Najchętniej jeszcze by się zwalała do mnie z całą swoją rodziną teraz jak ja nie mam siły już nawet chodzić, a co dopiero ich obsługiwać :/
Ja tam samo jak Wy dziewczyny wyprawkę dla syna robiłam sama - mama jeździła ze mną po większe rzeczy typu wózek, łóżeczko... Dobrze, że mąż chociaż złożył to wszystko. Chłopy takie są, że tak jak ktoś napisał dla nich 9 miesięcy to za mało - oni muszą zobaczyć dzieciaka, bo sam brzuch to im nic nie mówi :D

Odnośnik do komentarza

Asiu, ale chociaż na mamę możesz liczyć :) moja chyba stała się taka po wpływem ojca. Choć kiedy powiedziałam jej o ciąży to ucieszyła się i pogratulowała mi tak spontanicznie. Za to ojciec niby się uśmichnął, ale rzucił też tekstem "to nie mój problem"...
Mogu, moja teściowa znów wykazuje się pod tym względem i wiem, że to szczere z ich strony. Ostatnio chcieli mi nawet zakupy porobić. Nie chce przechwalać, ale pod względem teściów dobrze mi sie trafiło :) Mam też zapowiedziane, że jak się coś będzie działo, a mojego nie bedzie, to mam po nich dzwonić. Dlatego, nawiązując do wczorajszej sytuacji, gdybym sie zdecydowała jechać do szpitala taksówką lub karetką, to mieliby żal do mnie. Ale tak czy siak, tak jak wcześniej chciałsm, by był przy mnie przy porodzie, to teraz coraz bardziej skłonna jestem z tego zrezygnować...

Odnośnik do komentarza

Mój na początku nie chciał być przy porodzie, nie chciał też chodzić na szkołę rodzenia. Z czasem stwierdził, że na niektóre zajęcia pójdzie (i poszedł), a co do porodu na dzień dzisiejszy utrzymuje, że pójdzie ale jak będzie czuł, że go to przerasta to po prostu wyjdzie i mam mu tego nie mieć za złe. W sumie to mi to pasuje.
Moi teściowie są bardzo zachowawczy. Telefon też najczęściej do syna, a nie synowej, a na obiad poszliśmy sobie we czwórkę do restauracji, żeby nie obciążać ani jednej, ani drugiej strony. Dla nich poród i ciąża, to nic takiego - w końcu mają 5 dzieci :)

http://www.suwaczek.pl/cache/673b0f16bd.png
http://www.suwaczek.pl/cache/9ee138bc50.png

Odnośnik do komentarza

NOMIKA GRATULUJĘ <3 <br />
Hej Sierpnióweczki ! Jak było tu cichutko tak teraz tyle naskrobałyście, że nie dałam rady wszystkiego nadrobić !!!
My jesteśmy już w domku, ale nie odzywałam się, bo ciągle było coś innego do zrobienia :(

Zaczynając od początku to mój poród był preindukowany cewnikiem-balonikiem wywołującym rozwarcie i indukowany oksytocyną.
Dzięki balonikowi zrobiło mi się rozwarcie na 3 palce i skurcze jakie towarzyszyły mi cały dzień i noc mogę opisać jako hmmm... znośne :D następnego dnia rano zeszłam na porodówkę, podano mi oksytocynę i wszystko było okej, skurcze regularne co około 2 minuty były dla mnie na prawde lajtowe, oddychałam jak ta lala i nawet pisałam sobie na fb robiąc przerwy na oddechy :) "Jazda bez trzymanki" zaczęła się po przebiciu pęcherza płodowego... matko kochana... skurcze stały się nie do zniesienia, dostałam zzo, które działało na wszystko - zdrętwiały mi ręce, nogi, SKRONIE, nie widziałam wyraźnie... tylko nie na siłę skurczy byłam już wypompowana i przysypiałam między skurczami. Jak się później okazało dawkę oksytocyny przewidzianą na 10 godzin dostałam w połowę tego czasu. Dziewczynie która chce dostać oksytocynę - odradzam... ona potęguje ból :) Rozwarcie zatrzymało mi się na 5 cm i wcale nie chciało ruszyć... wrzeszczałam jak nie wiem ^^ Później dostałam jeszcze dolargan i "odjechałam", położna przyszła mnie zbadać [badała mnie niedługo wcześniej, ale dosyć często sprawdzała, czy coś się rusza...], mówię jej, żeby przestała, bo mnie ciśnie a ona, że mamy dyszkę i że to moja córcia się ciśnie <3. 3 skurcze parte i mój skarb był ze mną!!! powiedzieli że to najszybszy poród [część parta] od dłuższego czasu, i że wzorowa ze mnie rodząca :P [to nic, że chwilę wcześniej błagałam o cc, mówiłam, że już nie mogę, że nie dam rady i darłam się jakby ze skóry mnie obdzierali... później było mi mega wstyd za te moje wrzaski :(] aha, młoda była podwójnie owinięta pępowiną, więc cudownie, że udało mi się ją wypchnąć tak szybko. <br /> Nie nacinali mnie, na zewnątrz też nie popękałam, jedynie cośtam w środku i założyli mi kilka szwów "dla estetyki" połóg u mnie przebiega łagodnie czego życzę każdej z Was :)

Następnego dnia po wyjściu ze szpitala dostałam nawału mlecznego i zrobiło mi się zapalenie :( Temperatura 38,4 na szczęście chłodne okłady, apap i kapusta sprawiły że dzisiaj już jest prawie dobrze :) piersi obrzęknięte, ale temperatury brak no i leje się z nich jak z małych kraników :)

pozdrawiam wszystkie kobitki <3

monthly_2014_08/sierpnioweczki-2014_14159.jpg

Odnośnik do komentarza

U nas tatuś był przy porodzie i był oazą spokoju... mimo moich wrzasków cały czas cicho i spokojnie mówił, że mam oddychać nosem i wypuszczać powietrze buzią, że mocno mnie kocha, że wie, że dam radę... ja oczywiście wołałam, że nie dam rady, że nie wiem jak się oddycha i inne podobne bzdury ^^
najśmieszniejsza sytuacja - Mój M. akurat widział to co się dzieje "między nogami" i z przerażeniem zawołał "MATKO A CO TO SIĘ RODZI?!" położna mówi, główka Pana córeczki - później mi mówił że włosy małej w tym śluzie wyglądały baaaardzo dziwnie :P
Pępowina przecięta, tatuś w córce zakochany :)
MACIE, dwie litanie ode mnie :) na pare dni starczy hahahaha

Odnośnik do komentarza

Rachell91 uściślijmy - to nie mnie teściowa pyta o samopoczucie, a mojego męża :) do mnie nigdy nie zadzwoniła. w rozmowie pada jedno pytanie o moje samopoczucie i na tym koniec. Potem są całe litanie odnośnie tego, że MAMY ich odwiedzać. Oni wpadli do nas kilka razy w życiu, głównie przejazdem. Mają do nas zawitać w niedzielę.
A teściowej nigdy nie polubię, bo gdy 3 lata temu oznajmiliśmy jej, że bierzemy ślub, zrobiła kwaśną minę i zapytała, czy jestem w ciąży.

Mój mąż będzie przy porodzie, ale tylko na początku...zresztą sama nie wiem, jak długo. Ogólnie jestem zdania, że sama sobie z tym wszystkim poradzę i niczyje wsparcie nie jest mi potrzebne. Taka już jestem.

Juskaa - super, ze poród poszedł tak sprawnie. Ot, młody organizm... Pięknie!

Odnośnik do komentarza

Mała25, mnie wyszedł dodatni... Najlepsze jest to, że zaniosłam materiał na posiew, odebrałam wyniki i przeczytałam w ostatnie linijki tzn., że grzybów nie wyhodowano i czegoś tam łacińskiego nie ma. No i żyłam sobie 1,5 tyg zadowolona, że wszystko ok. Wczoraj mnie lekarz uświadomił - fakt na samym początku jest wynik gbs no i mam +++. Przepisał mi antybiotyk do zrobienia w aptece, chyba jakieś globulki. Dziś mam do odbioru. Ale to nie jest raczej powód do zmartwienia, bo ponoć co 3 człowiek jest nosicielem tego paciorkowca. Chodzi o to by przed porodem to wyłapać, dostać antybiotyk, by go trochę zneutralizować. No i potem przy porodzie też jest antybiotyk podawany. Chyba jako kroplówka - ale tego nie jestem pewna. To wszystko po to, by maluszek się nie zaraził, bo ma za słaby organizm by walczyć z tym.
Mała, głowa do góry, to nie koniec świata - wszystko do ogarnięcia. Ciesz się, że masz to teraz wykryte, a nie doszło do sytuacji np. jakaś nagła akcja porodowa kiedy jeszcze o tym nie wiedziałaś i maluch się zakaża....
Dobrze będzie :)

http://suwaczki.maluchy.pl/li-70194.png
https://www.suwaczki.com/tickers/iv093e5earvv9unf.png

Odnośnik do komentarza

Mała25 coś dla Ciebie http://portal.abczdrowie.pl/wymaz-z-pochwy-gbs. U nas na szkole rodzenia mówiła położna że jak się nie ma wykonanego tego badania, to ciężarną traktuje się tak jakby wynik testu był dodatni i podaje się jej zapobiegawczo antybiotyk (nie pamiętam, czy dzidziusiowi też). Ja robiłam GBS w 30 tyg jak miałam zakładany pessar, wynik był ujemny. Teraz czekam na wynik powtórnego testu. Mam nadzieję, że go otrzymam zanim urodzę :) i że też będzie "-"

http://www.suwaczek.pl/cache/673b0f16bd.png
http://www.suwaczek.pl/cache/9ee138bc50.png

Odnośnik do komentarza

dzieki dziewczynki za informacje,ja jak zaczelam czytac w internecie,tak sie splakalam ze masakra.teraz mi troszke przeszlo,dzwonilam do lekarza i on mowi ze kiedys na to nie zwracano uwagi dzieci poprostu rodzily sie z zapaleniem pluc i tyle ale ktos madry wymyslil ze to jest przyczyna ten paciorkowiec i dlatego zaczeto to leczyc,mi lekarz mowil ze antybiotyku nie ma teraz sensu podawac,istotna rzecza jest zeby w trakcie porodu nikt tego nie przegapil.nie ma tez 100 %pewnosci ze sie nie zarazi mimo antybiotyku ale jest szansa ze do tego nie dojdzie.ja gleboko wierze ze bedzie ok bo inaczej zwariuje te 3 tygodnie:(
mowil tez ze 30%kobiet w ciazy maja dodatni wiec dziewczyny nie jestesmy jakims malym procentem;)oby wszystko bylo oki,damy rade!dzieki za wsparcie

Odnośnik do komentarza

Też to wyczytałam jak od lekarza wróciłam i do kumpeli dzwoniłam, to mi powiedziała, że nie miała badań w tym kierunku i nie dostała żadnej kroplówki w szpitalu. W ogóle o takim badaniu dowiedziała się jakis czas po ciaży. Więc zaniedbanie ze str szpitala. Chyba, że jej podali ten antybiotyk w innej formie niż kroplowka, a ona o tym nie wie. Ale z drugiej str raczej powinni informować o podawanych lekach...
Mała nie czytaj takich rzeczy na necie, człowiek się tylko niepotrzebnie nakreca

Odnośnik do komentarza

Mała25 - nie martw się tym GBSem, będzie dobrze :)

Muszę się z Wami podzielić tekstem, jaki dziś usłyszałam od męża. Zadzwoniłam do niego i marudzę, że co to będzie jak mi te stopy po ciąży nie sklęsną i już zawsze będę miała takie paskudne płetwy. Co to będzie... jak będę musiała wszystkie buty wymienić. Na co mój małżonek mi odpowiedział, że przecież mam śliczne różowe buciki (japonki z tworzywa piankowo-silikonowego, takie basenowe, z biedronki za 10zł). Na co ja się prawie popłakałam, a mój mąż skwitował jednym zdaniem: Kochanie co się dzieje? Myślałem, że już je polubiłaś, przecież chodzisz TYLKO w nich już taaak długo...
To się nazywa wrażliwość!

http://www.suwaczek.pl/cache/673b0f16bd.png
http://www.suwaczek.pl/cache/9ee138bc50.png

Odnośnik do komentarza

Asia1608
dobry tekst kochana:)
faceci to maja,, inne,, wyczucie:)
dajcie spokoj w tym internecie to poprostu niektore artykuly to czlowieka niemal o zawal doprowadza,lekarz tez mi mowil zeby nie czytac takich artykulow:(ale przeciez ja madrzejsza i pierwsze co to google-gbs i dawaj,a potem placz:(
tlumacze sobie tez ze jesli sie zarazi dzidzia to nic na to nie poradzimy,a zadreczanie sie teraz 3 tygodnie to nic dobrego nie przyniesie;(trzeba wierzyc ze wszystko bedzie oki:)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...