Skocz do zawartości
Forum

Komentarz do artykułu 'Wychowanie bez ojca' mgr Kamila Krocz


Gość Mike

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem 25 letnim synem wychowywanym bez ojca ktory zginal gdy mialem okolo 4-5 lat.
Artykuł ciekawy i w większości w pełni się zgadzam, dlatego odniosę sie tylko do kilku stwierdzeń z którymi nie do końca się zgadzam.

"Po śmierci taty jest smutek, żal, łzy, ale po przeżyciu tych wszystkich negatywnych emocji dziecko może dokonać krystalizacji swoich myśli i w końcu godzi się z zastaną rzeczywistością."

"Wraz ze stratą taty tracą poczucie bezpieczeństwa, możliwość lepszej edukacji, łatwiejszy start w dorosłe życie. Dziecko wychowywane bez ojca traci też swoją tożsamość. Maluchy nierzadko zadają mamie pytania: „Kim jest mój tata? Skąd się wziąłem?”. Dzieci chcą znać swoje korzenie."

Tracąc ojca w wieku 4-5 lat, raczej nie musiałem godzić sie z taka rzeczywistościa, bądź stało sie to w jakiś sposób automatycznie. Byłem na tyle młody, że zawsze była to bardzo mglista przeszłość i szczątkowe wspomnienia. Po prostu 'od zawsze tak bylo i tak już jest' że nie ma ojca... dziadka niestety także nie było. Zostalem z samymi kobietami, mama i babcia ktora mnie pół życia wychowywała, oraz siostra w tym samym wieku... i od zawsze podskórnie czułem, że pomimo kochającej rodziny, z jednej strony jestem sam. Mama skupiona na cieżkiej pracy by zapewnić nam byt, miała mniej czasu dla mnie i siostry o czym pani napisala, babcia była dużym wsparciem. Jako chłopiec czulem sie jak mały ptaszek który został wypchnięty z gniazda podczas snu... nagle budzi sie i orientuje że szybko spada, nie zatrzyma tego.. i wie, że nikt mu nie pomoże... więc albo musi szybko sam nauczyć sie latać, albo rozbije się o ziemie.Musiałem poradzić sobie ze zrozumieniem otaczającej mnie rzeczywistości sam by w niej przetrwać, to zmuszało do intensywnej obserwacji świata i wyciągania poprawnych wniosków, co nie zawsze jest łatwe. To jest ta utrata tożsamości o której pani pisze. Racją także jest utrata pewnego poczucia bezpieczeństwa i lepszego startu w życie.Ja także pytałem 'kim jest moj tata', lecz niestety odpowiedź często nie jest prosta.. ani łatwa dla samej matki (pomijając kwestie samego powiedzenia o tym i doboru słów). Do teraz niewiele wiem o ojcu, bo po czasie przestałem pytać gdy zrozumiałem, że mama nie bardzo chce o nim wspominać.

Czy powinienem jednak dążyć do poznania informacji o moim ojcu, nawet jeśli np: nie beda one zbyt ciekawe bąź nie bede dumny z takiego ojca?
Czy to jednak pomoże mi w odnalezieniu sie, własnej tożsamości?

"Ojciec pozwala synowi zrozumieć, co to znaczy być mężczyzną. Kiedy nie ma taty, wzorca męskości szuka się wśród rówieśników, którzy niejednokrotnie nie dają dobrego przykładu.Chłopiec, zamiast uczyć się wzorca męskości, uczy się stereotypu męskości. Własny ojciec umożliwia zrozumienie dziecku, że męskość to też pomoc słabszemu, opieka, troska, dawanie wsparcia, szacunek do drugiego człowieka."

Byc moze we wczesnej mlodosci, chlopiec jako pierwsze przyswaja stereotypy dotyczące mężczyzn ale 'ojciec umozliwia zrozumienie...' jest nieprawda, bo także bez ojca mozliwe jest zrozumienie tych kwestii. Pomoc słabszemu, opieka, troska i dawanie wsparcia to zachowania które radują moje serce najbardziej, czuje sie szczerze szczesliwy i potrzebny gdy moge sprawic komus radosc, pomoc w kryzysie czy po prostu troszczac sie na codzien. Myślę, a wręcz jestem przekonany, że to jest wynikiem właśnie braku ojca. A szacunek do drugiego czlowieka i generalnie, niezmywalne prawo kazdej istoty do wolnosci w kazdym aspekcie zycia to dla mojej osoby najwyższa wartość, zaraz za miłościa do najbliższych, co myślę że także jest wynikiem braku ojca.

"Kultura masowa nie wyznacza wzorów odpowiedzialnego ojcostwa – dominuje stereotyp silnego mężczyzny, który jest „facetem”, kiedy sponiewiera innych, kiedy traktuje kobiety przedmiotowo, kiedy zarabia najwięcej pieniędzy, kiedy jest arogancki dla słabszych. Młodzież, widząc takie wzorce, zaczyna hołdować idei „macho” i zachowywać się, jak bohaterowie z filmów sensacyjnych – zaczyna dominować kult pieniądza, seks, agresja, rywalizacja. "

Dostrzegam tu feministyczny akcent. Według mnie taki stereotyp 'faceta' funkcjonowal lata temu i dość długi już czas ewoluuje.W moim przekonaniu także facet powinien byc 'facetem', lecz nie oznacza to sponiewierania innych, traktowania kobiet przedmiotowo, arogancji czy zarabiania najwięcej za wszęlką cene. Kult pieniądza, seks i rywalizacja to niestety cechy obecnej anormalnej rzeczywistości. Agresja nierzadko jest wymuszona w życiu każdego młodego mężczyzny, musi sobie radzić a brak ojca powoduje 'jedynie' ze jest sam w takich sytuacjach, przez czuje sie mniej pewnie, to ten 'pewien brak bezpieczeństwa'.. fizycznego jak i psychicznego.

"Rodzina i odpowiedzialność za drugiego człowieka tracą na wartości, stąd kryzys autorytetów i społeczne patologie."

Jak już napisałem, w moim przypadku jest odwrotnie. Rodzina jest dla mnie najważniejsza, czuje sie za nią odpowiedzialny. Inna rzeczą jest czy sobie radze z ta odpowiedzialnością za rodzine, a przede wszystkim za siebie... nie jest to łatwe.

Całe życie zastanawiając sie nad własna tożsamościa, wiem już że to własnie brak ojca w głownej mierze ukształtował mnie na takiego człowieka jaki jestem.
20 letnie analizowanie świata, samotna walka z rzeczywistościa i próby odnalezienia siebie ukształtowały we mnie ponad przeciętna inteligencje, ale także nienaturalnie (nie tylko jako mężczyzna) dużą wrażliwość. To 2 główne cechy mojego charakteru, które w połączeniu są mieszanką wybuchową dla psychiki rozwijającego się człowieka, w szczególności młodego.

Pozdrawiam serdecznie i czekam na odpowiedź :)

Odnośnik do komentarza

Witaj Mike!

Cieszę się, że napisałeś tak obszerny komentarz do mojego artykułu dotyczącego wychowywania dzieci bez ojca. Oczywiście masz prawo nie zgadzać się z niektórymi hipotezami zawartymi w tekście, bo wiadome jest, że to, co napisałam, jest w pewnym sensie subiektywne, moje, przefiltrowane przez moje postrzeżenia, doświadczenia, refleksje. Ty możesz mieć trochę inny pogląd na sprawę i masz do tego jak najbardziej prawo, tym bardziej, że sam wiesz z autopsji, co to znaczy dorastać bez ojca przy boku. Fajnie, że mogę poznać Twoje zdanie.

Myślę, że Twoje opinie na temat wychowania bez ojca w pewnym sensie determinuje też wiek, w jakim straciłeś tatę. Napisałeś, że nie musiałeś godzić się ze stratą taty albo że działo się to w jakiś automatyczny sposób. Duże znaczenie ma tutaj wiek. Inaczej śmierć ojca przeżywają przedszkolaki, inaczej dzieci w wieku szkolnym, a jeszcze inaczej dorastająca młodzież. Słusznie zauważyłeś – dla Ciebie jest to mglista przeszłość, bo byłeś zbyt mały, by pamiętać szczegóły. Być może też z tego względu pogodzenie się z utratą taty działo się, jak napisałeś, „z automatu”, jakoś tak dziwnie niedostrzegalnie. Niemniej jednak poczucie, że jesteś sam, ciągle Ci towarzyszyło, nawet mimo obecności siostry, mamy czy kochającej babci. Tak, to jest ta utrata tożsamości, o której wspominałam. To poczucie, że nie ma męskiej, silnej, tatusiowej ręki obok, której można się chwycić, gdy będzie się „spadało z rodzinnego gniazda”. Z psychologicznego punktu widzenia jednak, tak jak pisałam w artykule, śmierć ojca jest łatwiejsza do akceptacji przez dziecko niż jego utrata wskutek rozstania rodziców. Wiadomo, że każde dziecko na swój indywidualny sposób przeżyje śmierć taty, żałobę po ojcu. Niektóre dzieci zaakceptują przykrą rzeczywistość po roku, inne po dwóch latach, jeszcze inne będą potrzebowały więcej czasu, ale mają zawsze konkretne uzasadnienie: „Mój tata mnie nie zostawił, dlatego, że nie mnie kochał. On umarł, ale nadal mnie kocha”. Dzieci, które przeżywają traumę rozstania rodziców, bardzo często obwiniają się za to, że rodzice nie są razem („Może to moja wina? Może gdybym był lepszy albo gdyby mnie nie było, to tata by został z mamą? Dlaczego tata od nas odchodzi?”). W takich okolicznościach najprostszym uzasadnieniem dla dziecka jest brak miłości ze strony ojca („No tak, odszedł od nas, bo nas nie kochał”). To jest arcytrudne dla dziecka doświadczenie, które wiąże się z mnóstwem negatywnych emocji – żalem, bólem, rozczarowaniem, odrzuceniem, poczuciem samotności, poczuciem zdrady itd.

Czy powinieneś pytać o ojca, mimo tego, że odpowiedź nie jest prosta ani dla Twojej mamy rozmowa o zmarłym mężu nie jest łatwa? Nie wiem, czy powinieneś, ale masz takie prawo. Tutaj zależy wszystko od Twojej wrażliwości i empatii na uczucia mamy, dla której wspomnienia mogą być bolesne. Jeśli jednak gdzieś tam w środku czujesz, że masz potrzebę rozmowy o tacie, że chcesz się o nim więcej dowiedzieć, to pytaj. Jeśli mama nie zechce o tym rozmawiać, to może jedna babcia (jak pamięta zięcia), albo druga babcia (mama taty – chociaż nie wiem, czy masz kontakt z dziadkami ze strony ojca) zechcą porozmawiać z Tobą o Twoim zmarłym tacie. Pamiętaj, że człowiek nie zamyka się w kategoriach 0-1, nikt z nas nie jest biały albo czarny pod względem charakterologicznym. Każdy z nas, i Ty, i ja, i Twój zmarły tata ma/miał zalety, wady, ciemne i jasne strony. Mamy za sobą porażki i sukcesy, dobre i błędne decyzje. To wszystko buduje naszą tożsamość. To wszystko też budowało tożsamość Twojego ojca, dlatego myślę, że warto, byś poznał, jaki był Twój ojciec, choć wiąże się to z ryzykiem, że z niektórych zachowań taty nie będziesz dumny albo będziesz miał ambiwalentne uczucia.

Masz rację, że ojciec nie jest niezbędny do tego, by zrozumieć, co to znaczy być mężczyzną, prawdziwym mężczyzną, ale chyba zgodzisz się ze mną, że z ojcem przy boku jednak jest łatwiej, bo dorastające dziecko nie musi sięgać po wzorce od rówieśników czy innego mężczyzny (wujka, sąsiada, dziadka), ale ma blisko tatę, którego w naturalny sposób obserwuje, słucha, uczy się od niego, modeluje jego zachowania. Cieszę się, że mimo braku ojca, a może właśnie dlatego, że straciłeś ojca, wyrosłeś na inteligentnego i wrażliwego mężczyznę, jak sam twierdzisz. Gratuluję Ci, że się nie pogubiłeś. Sądzę, że niemały wpływ na Twoją osobowość miało jednak wychowanie ze strony babci czy mamy, które troszczyły się o Ciebie. Ale to tylko moje domysły :)

Być może w niektórych fragmentach mojego artykułu daje się odczytać nutkę feministycznego tonu, chociaż to nie było moim celem. Po prostu to, co nazywasz, „feminizmem”, wynika z tego, że artykuł pisała kobieta, i na pewno na kwestie wychowania, rodziny patrzymy z trochę odmiennych perspektyw, społecznie odmiennych perspektyw. Zgadzam się z Tobą, że wzorce męskości, stereotypy męskości ciągle ewaluują, zmieniają się. Chyba samo pojęcie „męskość” staje się bardziej pojemne, a przy tym rozmywa się, przez co pojawiaj się trudności, co uznać za typowo męskie, a co już jednak odstaje od standardu męskości.

Zapraszam do dyskusji i pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Gość Wiślanka

Bardzo dziękuję za ten artykuł. Jestem mamą samotnie wychowującą synka i szukam materiałów dotyczących tego jak z nim rozmawiać o tych sprawach. Póki co jest jeszcze mały i nie pyta o tatę, ale już teraz widać, że ma inny stosunek do mężczyzn, a bardziej przyjacielski, ufny do kobiet. U mnie samotne macierzyństwo było częściowo własnym wyborem, po prostu o ciąży dowiedziałam się po rozstaniu z ówczesnym partnerem. Z wielu względów nie chciałam już do tego wracać, ale nie chcę kreować negatywnego wizerunku ojca i zdaję sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie synek kiedyś będzie chciał go odnaleźć. Wiem, że nie można się przygotować na wszelkie ewentualności, ale może jest coś jeszcze co mogłabym na ten temat przeczytać żeby łatwiej wytłumaczyć tę sytuację dziecku?

Odnośnik do komentarza

@Wiślanka, jeżeli interesuje Cię literatura dotycząca sytuacji dziecka wychowywanego tylko przez matkę, polecam m.in. takie książki i artykuły:
- W. Eichelberger „Zdradzony przez ojca”,
- J. Wójcik, G. Piechota (red.) „Listy do ojca”,
- D. Blankenborn „Ameryka bez ojców”,
- L.A. Arias „Synowie nieobecnych ojców” (artykuł w „Charakterach”),
- E. Kazdrowicz „Sytuacja dziecka w rodzinie matki samotnej”,
- K. Pospiszyl „Ojciec a rozwój dziecka”,
- T. Doktór „Nieobecni ojcowie. Psychologiczne konsekwencje braku udziału ojca w wychowaniu” (artykuł w „Nowinach Psychologicznych”),
- „Układanka bez ojca” (artykuł w „Charakterach”).

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Witam.
Mam 16 lat i czytając ten artykuł który odnosi się do mnie w 90 procentach bardzo mi pomógł.
Mój ojciec żyje mama rozstała się z nim jak miałem 12 lat przyczyna była prosta był alkoholikiem często bił mamę i robił awantury : że obiadu nie ma ( jak miał być jeżeli wszystko wydawał na alkohol , itd.
Na początku mi to nie przeszkadzało że go nie ma jeszcze dużo nie rozumiałem często zdarzało się tak , że śmiali się ze mnie w szkole że mam ojca alkoholika . Przychodziłem z podbitym okiem do szkoły nikt nie zapytał kto mi to zrobił albo co .
Chodzę teraz do szkoły średniej do 1 klasy i zauważam jak przychodzą rodzice do wychowawcy w sprawie ich dzieci czy na zebrania ( raz byłem na takim w gimnazjum i widziałem jak mamie sprawia to ból widząc obojga kochających się ludzi).
Rówieśnicy dziwią się mi czemu rozumiem dziewczyny , tak na prawdę wychowała mnie mama i nie wiem jak to nazwać ale czasami rozumiem dziewczyny ich uczucia itp.

Dziękuje za artykuł i pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

pani Kamila potrafi bardzo fajnie ściągać, na studiach też tak przerabiałaś czyjeś wypowiedzi? Nie jestem hejterem czy żadnym trollem internetowym ale teraz chyba każdy może się nazwać psychologiem czyt. ekspertem, jeżeli dopisze parę własnych słówek do czyjegoś artykułu i umieści jako własną pracę. Eh...dlatego właśnie studia to głupota, a nauka tam wykładana jest zmanierowana i kontrolowana przez współczesny kapitalizm - czyt. plutokrację banków i systemu finansowego. Masakra ludzie czytajcie sami książki i edukujcie się bez pytania się pseudo-ekspertów z byle papierkiem. Hmmm może też przeczytam pare książek z psychologii i będę ekspertem.

A tutaj link do rozmowy z prawdziwym ekspertem Dawidem Blankenhornem którego słów z wywiadu dla czasopisma "Niebieska linia" użyła pani Kamila bo pewnie z bibliografii wzięła ledwie dwa zdania albo i wcale (bo pewnie jej nawet nie przeczytała)

Wywiad z Dawidem Blakenhornem

Odnośnik do komentarza

@16 lat, cieszę się, że szukasz literatury, która pozwala Ci lepiej zrozumieć swoją sytuację, swoją emocjonalność jako dziecka "wychowanego bez ojca".

@ekhm, na pewno miło się krytykuje kogoś, ukrywając się za anonimowym nickiem w Internecie. Tylko ten się nie myli, kto nic nie robi. Owszem, powoływałam się na słowa autora książki "Ameryka bez ojców" Dawida Blankenhorne'a, bo to znawca tematu. Przyznaję się, że ja takim znawcą w temacie nie jestem, bo ten temat nie jest centrum moich zainteresowań. Jak większość pewnie, mam swoje tematy, które lubię bardziej, którymi bardziej się interesuję i którym poświęcam więcej czasu. Dziękuje za podesłanie linka do wywiadu z D. Blankenhornem. Myślę, że wiele osób skorzysta, kiedy przeczyta cały wywiad. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Gość Elżuńka

Witam!
Piszę pracę magisterską o osobach, które wychowywały się bez ojca, szukam osób które wypełnią kwestionariusze do mojej pracy. Wszystko przesłalabym na maila. Bardzo proszę o kontakt ela.to@op.pl

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...