Skocz do zawartości
Forum

Konkurs: "Laszlo boi się ciemności"


Redakcja

Rekomendowane odpowiedzi

Laszlo boi się ciemności... ale czy ciemność boi się chłopca?

http://kontoredakcyjne.strefa.pl/laszlo.jpg

"Laszlo boi się ciemności" Lemony Snicket to historia o chłopcu, który uczy się radzić sobie z lękiem przed ciemnością.
Ilustracje i styl książki wprowadzają małych czytelników we wspaniały klimat, a książka kończy się... zaskoczeniem!

Aby przekonać się, jak walczyć ze swoimi lękami, jak oswoić ciemność, koniecznie zajrzyj do książki "Laszlo boi się ciemności"!

W naszym konkursie mamy dla Was 3 książki o chłopcu Laszlo od Wydawnictwa Filia.

Aby wygrać jedną z nagród, pokaż nam, jak Twoje dziecko oswaja się z ciemnością!

Zrobić to możesz w dowolny sposób - można wstawiać fotki, rysunki, wierszyki, opowiadania historii itp.

Na zgłoszenia czekamy do 23 października 2013r.
Wyniki ogłosimy do 25 października 2013r.

Odnośnik do komentarza

CIEMNOŚĆ
Była raz dziewczynka mała,
co ciemności wciąż się bała,
bardzo często, tuż po zmroku,
miała małą łezkę w oku,
bo widziała wciąż w ciemności,
mnóstwo nie proszonych gości.
Różne strachy, i potwory,
Rozmaite dziwne, stwory.
Spacer wieczorową porą,
był nie dla niej, daję słowo.
Nawet kiedy zasypiała,
to włączoną lampkę miała.
Wszyscy w koło jej mówili,
Wyjaśniali, tłumaczyli,
nie ma co się bać ciemności,
strach, w twej wyobraźni gości.
Lecz te wszystkie zapewnienia,
nie zmieniły jej myślenia.
Aż do czasu gdy podrosła,
na paluszkach się uniosła,
ciut do przodu pochyliła,
I światełko zapaliła.
Od tej pory moi mili,
Już nie płacze i nie kwili,
a gdy zmrok zapadnie w koło,
ona z miną już wesołą ,
nie przeraża się ciemności,
robi pstryk i jest w jasności.

Odnośnik do komentarza

Kiedy nasz mała Marta zaczęła bać się ciemności do naszego domu wprowadził się pochodzący z dalekiej Ciemnolandii Pan Kurczak, zwany przez nas Dziubkiem. Ten mały, żółty ptaszek nic nie robił sobie z ciemności. On po prostu ją uwielbiał. W jego krainie noc jest czasem świętowania, kiedy wszyscy się radują i biorą udział w wielu niezwykłych atrakcjach.

Kurczak szybko zaprzyjaźnił się z Martą, która była zafascynowana nowym przyjacielem. Początkowo podchodziła nieufnie do jego opowieści o nocnych uciechach, aż w końcu dała się przekonać do zabawy.

Najpierw Kurczak zaprosił ją na wieczorny spacer, gdzie w świetle księżyca podziwiali migoczące gwiazdy zajadając się zabranymi z domu kanapkami. Gdy wrócili Dziubek zaprosił małą do teatrzyku cieni. Początkowo Martusia siedziała zafascynowana na swoim miejscu i podziwiała pojawiające się na ścianie kształty, by w końcu sama dołączyła do zabawy i zaczęła wyczarowywać własne pieski i kotki. Następnie razem z swoim przewodnikiem wyruszyła na poszukiwanie skarbów ciemnym mieszkaniu, oświetlając drogę jedynie latarkami. Uciechy było co niemiara.

Po skończonych zabawach zmęczeni przyjaciele poszli spać. Na dobranoc Kurczak obiecał dziewczynce, że zawsze będzie mogła się do niego przytulić, a gdy to nie pomoże razem z nią pójdzie do pokoju mamy.

Razem zawsze jest raźniej.

Morał z tego taki – pozwólmy dzieciom wierzyć w bajki.

monthly_2013_10/konkurs-laszlo-boi-sie-ciemnosci_4506.jpg

Odnośnik do komentarza

Temat dla nas bardzo aktualny, trafiając na ten wątek szukałam literatury mogącej pomóc mojemu 3-latkowi w oswojeniu się z ciemnością, gdyż od kilku dni, w każdym odbijającym się cieniu widzi... potwory. Rozmawiałam z nim, pytałam czego konkretnie się boi i czy kiedyś widział potwora. Padł pomysł - namalujemy potwora i go przekreślimy, przygotowaliśmy duży napis "Zakaz wstępu potworom, pokój chroniony przez magiczne odstraszające światło", dorysowaliśmy obok śmieszne (i straszne ) postaci potworów, poprzekreślane, żeby było wiadomo, że nie wolno im wejść do pokoju, dodatkowo Filip trzyma przy łóżku latarkę z magicznym światłem.
Efekt - podczas usypiania, śmialiśmy się że potwory przestraszyły się napisu i uciekły :) przećwiczyliśmy jeszcze włączenie i wyłączenie latarki, która przez całą noc jest obok, widziałam że Filip był dumny z siebie :)

Odnośnik do komentarza

dzieci mają różne strachy ,które sprawiają że nie chcą chodzić spać do własnych łóżek bądź w ogóle się kłaść spać .Moje dziecko miało potwora pod łóżkiem,który miał go zjeść w nocy podczas snu.Tłumaczenia nie pomagały i co noc była wędrówka do naszej sypialni, więc zaczęliśmy oswajać smoka czyli zostawiliśmy na noc ciasteczka i mleko -oczywiście smok wszystko zjadł i na talerzu zostawił uśmiech narysowany na kartce i tak przez parę nocy a smok zostawiał co raz to ładniejsze rysunki a to serduszko a to buziaczka itd. Raz nawet zabraliśmy go na wycieczkę i tak straszny smok stał się przyjacielem który chroni syna w nocy.Po pewnym czasie odszedł żeby zaopiekować się innym chłopcem,który boj się ciemności.

Odnośnik do komentarza

Moje dziecko oswaja się z ciemnością za pomocą swojej wyobraźni . Czasem już nie może doczekać się kiedy będzie wieczór,włączymy lampkę i będziemy bawić się w robienie cieni na ścianie . A gdy już gasimy światło Kuba zabiera do łóżka swoją "magiczną" kulkę ,która mieni się różnymi kolorami Lubimy oglądać tą gre barw na ścianie
Kiedy wieczorem poruszamy się po domu czasem nie włączamy światła bo synek mówi że posiada swoją magiczną latarkę ,dzięki której wszędzie potrafi dotrzeć w ciemności. Gdy wstajemy rano a za oknem jest jeszcze ciemno i cisza bawimy się w odgadywanie odgłosów np .przejeżdzający samochód (to pewnie pan który rozwozi pieczywo ) skrzypiące drzwi (pewnie to babcia już wstała) ect

monthly_2013_10/konkurs-laszlo-boi-sie-ciemnosci_4618.jpg

http://www.suwaczki.com/tickers/km5sdf9hqymi36e7.png
http://www.suwaczki.com/tickers/82do3e5ekt2ocja7.png

Odnośnik do komentarza

Laszlo boi się ciemności....a my już nie!

Bajka dla trochę starszych dzieci
Dla moich najkochańszych skarbelków, Lidusi i Daruni

" Kwiat aberysu"

Dawno, dawno temu, a może nie tak całkiem dawno w cudownej krainie Amaro żyli przyjaciele: słodziutka króliczka Pusia i dzielny miś Trufelek. Pusia była cała bieluśka, uszki miała zaróżowione od środka, a pyszczek śmieszny i uśmiechnięty. Nosiła różową sukieneczkę i różyczkę na prawym uszku. Miała miły głosik i była życzliwa i serdeczna. Trufelek zaś był prawie cały kakaowy. Tylko jego pysio, uszki i łapki były koloru karmelkowego. Zawsze chętnie pomagał innym i odznaczał się odwagą. Mieszkali obok siebie i byli serdecznymi przyjaciółmi. Bardzo lubili się bawić razem, nigdy się nie nudzili. Codziennie się spotykali i wędrowali po swojej krainie. Była ona niezwykła. Zamieszkiwały ją zwierzątka, elfy, skrzaty. Właśnie wiosna rozpostarła swoje ramiona otulając krzewy i drzewa swym zieloniuśkim szalem. Wiatr powpinał we włosy drzew młodziutkie listeczki i jasnoróżowe pąki. Pod drzewami rozłożyła mięciutkie kobierce zielonej, soczystej trawki. Maleńkie czerwone, niebieskie i żółte kwiatuszki wychylały nieśmiało z ziemi swoje główki. Większe i mniejsze krzewy okryły się drobnymi, delikatnymi srebrnymi kwiatami amerysu. Znajdujące się nieopodal góry przybrały także morski odcień, a małe, wesołe strumyczki szemrały wesoło. Wielkie, strzeliste drzewa dumnie strzegły zamku, znajdującego się u podnóża skalistych gór Gamboru. Mieszkała tu królowa krainy, Lidaria, którą wszyscy kochali i szanowali. Była mądra, piękna, sprawiedliwa i zawsze kierowała się sercem. Dobroć, szlachetność i wrażliwość władczyni sprawiły, że w państwie panował spokój i szczęście. Opiekowała się ona dniem. Lidaria miała młodszą siostrę Marielę, która była równie piękna. Jej kruczoczarne loki spadały kaskadą w dół. Jak Luna była patronką nocy. Siostry żyły w zgodzie i przyjaźni. Wszyscy mieszkańcy woleli jednak Lidarię, bo w dzień zawsze jest jasno i nikt nie czuje strachu. Nocą żadne zwierzątka nie wychodziły z domków i kryjówka, bo się bały ciemności. Uważały, że są straszne. W całym państwie nikt nie lubił nocy. Mariela czuła i wiedziała o obawach mieszkańców dotyczących nocy. Bardzo ją to smuciło. Stawała się coraz bardziej przygnębiona. Nie wiedziała, jak pokazać innym, by nie bali się ciemności, bo one nie są złe. Też chciała być kochana, tak jak jej siostra. Było jej przykro z tego powodu.
Pewnego dnia, gdy wybrała się na spacer do swojego ogrodu różanego, Mariela zasłabła i rozchorowała się. Została umieszczona w wieży, z której rozciągał się piękny widok na skąpaną w czerni noc. Uwielbiała go, patrząc ze swego łoża na bezkresne niebo, czasami w kolorach granatu. Zaniepokoiło to mieszkańców. Przychodzili w odwiedziny do Marieli, ale nie wiedzieli, co robić, by wyzdrowiała.
Króliczka Pusia i dzielny miś Trufelek nie mogli już znieść takiej sytuacji. Dawniej wszyscy byli radośni i weseli, spędzali wspólnie czas na świetnej zabawie, a teraz chodzili smutni, bo nie mogli pomóc siostrze królowej. Przyjaciele postanowili wybrać się do staruchy, mieszkającej na bagnach i poprosić o radę. Była ona bardzo mądra i znała różne czary. Wierzyli głęboko, że znajdzie sposób na wyleczenie Marieli.
Po cichutku spakowali się i wyszli z domu. Spotkali się koło drzewa. dmuchawcowego, rosnącego na rozstaju dróg. Zabrali trochę jedzenia i wyruszyli. Było jeszcze bardzo ciemno, a przygaszone gwiazdy słabo oświetlały drogę.
Szli powoli, początkowo w milczeniu. Wiedzieli, że czeka ich trudne zadanie. Ale razem było im raźniej.
- Jak myślisz, Trufelku, czy starucha nas wysłucha? - zapytała z troską w głosie Pusia.
- Nie wiem, ale musimy spróbować, inaczej nic się nie zmieni - odezwał się miś.
- Jesteś bardzo odważny - powiedziała króliczka.
- Ja się trochę boję - dodała po chwili.
- Nie bój się, jesteś ze mną - dziarsko odpowiedział miś. Zaraz jednak odwrócił się do Pusi, przytulił ją i szepnął.:
- Ja troszkę też, ale wierzę, że nam się uda.
Kiedy słoneczko już oświetliło swym blaskiem szerokie pola, lasy i łąki, ujrzeli w oddali wielkie mokradła. Popatrzyli na siebie, Trufelek wziął Pusię za łapkę i powędrowali dalej. Niedługo byli na miejscu. Ich oczom ukazał się niewielki domek, ukryty między drzewami. Zdziwiona starucha zapytała, po co przybyli.
- Przyszliśmy poprosić o radę.
Zostali wpuszczeni do środka.
- Co was tu sprowadza? - z wyższością w głosie zapytała staruszka.
- Chcieliśmy prosić, byś przywróciła zdrowie Marieli. Spraw, byśmy znowu byli szczęśliwi - trochę niepewnym tonem odezwał się Trufelek.
- To nie jest takie proste - roześmiała się zapytana.
- Daj się przekonać, uczynimy wszystko, żeby było, jak dawniej - żarliwie prosił Trufelek.
- Ach tak? Dobrze. Musicie przynieść siostrze królowej kwiat aberysu. Wtedy jest szansa, że wyzdrowieje.
- A co to za kwiat i gdzie rośnie? - zapytał zaciekawiony miś, ale starucha popatrzyła i odpowiedziała:
- To już twoje zadanie - i wyszła.
Króliczka trzęsła się ze strachu i nie mogła wydobyć z siebie głosu. Była przerażona. Miś jednak uspokoił ją. Pełen nadziei wyruszył w drogę tłumacząc towarzyszce, że odnajdą kwiat. Będą się pytać wszystkich o niego i na pewno się uda. Pusia nie podzielała jego entuzjazmu, ale bardzo chciała pomóc.
Wyruszyli w podróż, by odnaleźć niezwykły kwiat i uratować piękną i dobrą siostrę królowej.
Nie wiedzieli, w którą stronę się udać, więc postanowili pójść prosto.
Po pewnym czasie znaleźli się w ślicznej dolince. Rosły tam ogromne, pomarańczowe drzewa, różowe krzewy, płynął warto mały strumyczek. Nad nim stała dziwna, maleńka chatynka. Koło niej kręcił się raźno malutki skrzacik śpiewając coś pod nosem. Miał długą brodę, trochę spiczaste uszki, a cały ubrany był na zielono. Na głowie tkwiła śmieszna czapeczka. Gdy zobaczył króliczkę i misia, zamierzał się schować. Króliczka, która lubiła skrzaty i umiała z nimi rozmawiać, podeszła powolutku do niego i powiedziała:
- Witaj, nie bój się, nie zrobimy ci nic złego. Jestem Pusia, a to mój najlepszy przyjaciel, miś Trufelek. Skrzatek wysunął głowę zza krzaka i przyglądał się jej badawczo. Wreszcie przekonany słowami sympatycznej Pusi wyszedł z ukrycia.
- Mam na imię Zeflik. Po co tu przyszliście? - odezwał się cichutko.
- Szukamy kwiatu aberysu, ale nie wiemy, jak wygląda i gdzie może rosnąć - odrzekła króliczka.
- O, to wyjątkowy kwiat, posiadający magiczną moc....ale do czego wam potrzebny? - zaciekawiony skrzat nadstawił uszy.
- Musimy go odnaleźć za wszelką cenę. Oddamy go siostrze królowej, a ona wróci do zdrowia. W naszym kraju znowu zapanuje radość i wszyscy będą szczęśliwi.
Tylko gdzie go szukać?- króliczka posmutniała, a jej piękne oczki wypełniły się łzami.
- No już nie płacz, powiem ci, jak do niego trafić. Twarzyczka Pusi rozjaśniła się w uśmiechu.
- Kwiat znajduje się w Kryształowej Grocie, a pilnuje go Srebrny Elf. Bardzo trudno będzie wam go dostać. Jest jeden sposób, by zechciał go oddać. Trzeba mu podarować coś wyjątkowego. W zamian za to może zgodzi się dać wam kwiat. Trzeba z nim rozmawiać grzecznie, spokojnie, bo inaczej nic z tego. Jeszcze jedno: On uwielbia muzykę - to jego sekret, którego nikomu nie zdradza.
- Dziękuję ci, kochany skrzacie! - wykrzyknęła Pusia.
- Bardzo nam pomogłeś.
- Musicie się pospieszyć, bo kwiat przekwitnie za kilka dni. Następny pojawi się dopiero za rok.
- Ojej, to zaraz wyruszamy- odezwała się króliczka patrząc na misia, który czekał na nią stojąc trochę na uboczu. Nie chciał przestraszyć skrzacika.
- Dam wam na drogę moje bułeczki jagodowe, wzmocnią was.
- Oby szczęście wam dopisało.
Króliczka i miś pożegnali się ze skrzatem, dziękując mu za pomoc. Powędrowali wąską ścieżką między skałami, wspinając się pod górę. Dróżka miała ich zaprowadzić do ukrytej wśród ostępów Kryształowej Groty. Szli i szli, aż zmęczeni dotarli do groty. Wtedy Trufelek przypomniał sobie słowa Zeflika. Zaniepokojony spojrzał na Pusię.
- Nie mamy nic w podarunku dla Srebrnego Elfa. Co my teraz zrobimy?-zafrasował się miś.
- Nie martw się, mamy. Króliczka wyciągnęła ze swojej torby podróżnej malutki drewniany flet.
- Bardzo lubię ten flecik. Nie mam nic innego, więc podarujemy mu to.
- Ale to twoja ulubiona zabawka - wykrzyknął przyjaciel.
- Nie szkodzi. Chętnie oddam ją, żeby tylko elf zgodził się dać nam kwiat aberysu.
Z lękiem w małych serduszkach udali się do groty. Przepiękne kryształowe ściany lśniły wszystkimi kolorami tęczy. W głębi, przy krystalicznie czystym źródełku rósł wspaniały, srebrny kwiat. Miał długie, podłużne płatki, a z wnętrza kielicha wystawały niebieskie pręciki. Koło niego stał strażnik w srebrnym stroju. Był to elf, o którym opowiadał im skrzacik. Jego twarz była poważna i surowa.
- Witamy cię, Srebrny elfie - zaczęła nieśmiało Pusia. Mamy dla ciebie podarunek.
Mówiąc to wyjęła z torby swój flecik, przewiązany czerwoną wstążeczką i podała go elfowi. Ten popatrzył na przybyłych chłodno, ale wziął prezent. Nie wiedział, co z nim zrobić. Króliczka domyśliła się i pokazała, jak gra się na instrumencie. Elf uśmiechnął się i szybciutko zabrał go z powrotem. Próbował grać. Pusia zaśpiewała mu piosenkę. Stanął zauroczony jej śpiewem. Po chwili zapytał, co ich tu sprowadza.
- Mirela zachorowała - odpowiedział śmiało miś. Potrzebujemy kwiatu, żeby ją wyleczyć. Jeśli jej go oddamy, powróci do zdrowia. Prosimy, pozwól go wziąć - Trufelek błagalnie popatrzył na Elfa. Ten zastanawiał się, ale patrząc na zwierzątka, podszedł w końcu do pięknego kwiatu, zerwał go i ofiarował Pusi. Uśmiechnął się i powiedział:
- On wam pomoże odzyskać to, co straciliście.
- Dziękuję za ten niezwykły grający dar - pokłonił się nisko przed nimi.
Oni również podziękowali i kłaniając się opuścili grotę. Teraz należało szybko dostać się do zamku. Zadowoleni schodzili w dół, skacząc po kamyczkach. Wtedy ze szczeliny, ukrytej w skale wypełzł wąż i zaatakował Króliczkę. Przerażona Pusia nie mogła się ruszyć ze strachu. Dzielny Trufelek szybko przyszedł jej z pomocą. W okamgnieniu pokonał węża, rozprawiając się z nim patykiem i kamieniem.
- Dziękuję ci, Trufelku!- Pusia przytuliła misia z całej siły.
Dumny i szczęśliwy miś wziął króliczkę za łapkę i poszli dalej. Wkrótce dotarli do bramy zamkowej. Zaprowadzono ich przed oblicze Mireli. Była zaskoczona tym spotkaniem.
- Macie dla mnie kwiat aberysu? - spytała niedowierzając.
- To dla ciebie, pani- odezwała się Pusia i wręczyła śliczny kwiat.
Mirela, zachwycona kwiatem i odurzona jego wonią, skinęła głową w podziękowaniu. Zawołano królową Lidarię. Jej jasne włosy mieniły się w słońcu jak złoto.
Rozejrzała się po sali i podeszła do Mireli.
-Jak się czujesz, siostro? - mówiąc to wzięła ją za rękę i dotknęła ich splecionymi dłońmi do kwiatu. Znała jego czarodziejską moc. Był to kwiat młodości, zdrowia i siły. Wiedziała, że może uzdrowić Mirelę. I tak się stało. Wokół nich pojawił się świetlisty pył, a sylwetki na chwilę zniknęły z oczu. Gdy pył opadł, wszyscy ujrzeli Lidarię i zupełnie inną, piękną i młodą, zdrową Mirelę. Siostry padły sobie w objęcia. Króliczka płakała, a miś patrzył zaskoczony, nie wiedząc, co powiedzieć. Strażnicy popatrzyli po sobie. Nagle królowa Lidaria podeszła do pary przyjaciół.
- Dziękuję wam, kochani. To wasza zasługa, że znowu jesteśmy razem. Nawet nie wiecie, jaka jestem szczęśliwa, że odzyskałam siostrę. Trzeba wam to jakoś wynagrodzić. Proście, o co tylko chcecie.
Onieśmielone zwierzątka nie wiedziały, co powiedzieć. Królowa ofiarowała im dużo smakołyków, flecik, o który cichutko poprosiła Pusia, a miś został prawdziwym rycerzem. Na ich cześć odbył się w nocy, pod usianym gwiazdami niebem wspaniały bal. Na niebie lśniły tysiące gwiazd, które oczarowały patrzących. Przygotowano lunety do ich oglądania. Mirela pokazywała i objaśniała układy gwiazd. Okazało się, że ciemności panujące na dworze w nocy nie są straszne, ale bardzo ciekawe. Każdy z przybyłych otrzymał od Mireli w podarunku jedną maleńką iskierkę z gwiazdki jako latarenkę. Wszędzie zapalono mnóstwo lamp. Za sprawą Mireli niebo tego dnia wyglądało bajkowo, a o północy puszczono w górę świetliste lampiony. Wyglądały cudownie. Podczas balu Pusia inTrufelek otrzymali medale za odwagę i szczególne zasługi dla krainy Amaro, przywracając pokój i szczęście jej mieszkańcom. Wszyscy wspaniale się bawili dziękując Pusi i Trufelkowi. Przyjaciele zakłopotani, ale dumni i szczęśliwi uśmiechali się do wszystkich. Na ich cześć puszczono w górę piękne, kolorowe fajerwerki. Były też "zimne ognie", które bardzo spodobały się i zachwyciły zwierzątka i elfy. Od tej pory już nikt nigdy nie bał się ciemności. Często urządzano nocą bale, pokazy sztucznych ogni, a nawet nocne wyścigi. Czerń czy granat nieba rozświetlały maleńkie latarenki z iskierek gwiazdy.
My też mamy latarenkę z iskierki gwiazdki w kształcie kwiatu aberysu rozświetlającą panujące wokół ciemności.

Dzięki bajce - wymyślonej i opowiadanej na dobranoc przeze mnie, latarence ( lampce nocnej), zimnym ogniom, obserwacji nieba i wypatrywaniu gwiazdek moje dziewczynki już oswoiły się z ciemnościami. Początkowo się bały. W pokonaniu strachu pomogło kilka rzeczy: latarka, budowanie domku z koców ( ściany i dach) oświetlonego małą lampką, mała różdżka z dźwiękiem i światełkiem, fajerwerki w sylwestra, świeczki na torcie, nawet uwielbiane kucyki ze świecącymi skrzydłami, z którymi przez jakiś czas spały. Najbardziej Darusię przekonała tajemnicza latarenka z iskierki gwiazdki- z bajki. Nam pomogła. Z pewnością jest czarodziejska.

Odnośnik do komentarza

Gdy nastaje ciemność dookoła,
wtedy w głowach dzieci strach zaczyna wołać.
Każdy rodzić wnet chce uchronić od zła wszelkiego,
swojego małego szkraba kochanego.

Moja córeczka ciemności coraz mniej się boi,
dzielnie w mroku siedzi," na baczność" ze strachu nie stoi.
Szybciutko usypia, nie marudzi w nocy,
już upiornym duchom nie da się zaskoczyć.

Żeby przyzwyczaić do ciemności w domu,
gdy zmrok się zbliżał siedziałyśmy w pokoju do siebie wtulone.
Cichutko pozytywka z nocnej lampki nam grała,
a miłe zwierzątka po pokoju z niej wyskakiwały.

Ulubioną zabawą w tą wieczorną porę,
są cieniowe stworki rękami robione.
Udajemy wtedy konika, słonia czy kota małego,
dzięki temu ciemność jest fajna i nie straszy dziecka mojego.
Jest świetna wtedy zabawa, śmiechu co niemiara,
strach i smutek uciekają, sen przychodzi zaraz.

Ciemność bywa tajemnicza i czarne myśli przywołuje,
dlatego w wielu ludziach o tej porze strach wielki panuje.
Aby tego uniknąć trzeba tą porę polubić,
poznać jej dobre strony i nie dać się w niej zgubić.

http://www.suwaczki.com/tickers/kjmn20mmu0okh9gs.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9o2zvhpgkhvwrq18.png

Odnośnik do komentarza

Strach należy do najbardziej charakterystycznych dla dziecięcego wieku emocji. Najpierw boją się obcych, pozostawienia samego (choćby na chwilunię), w ciemności. Potem pojawiają się lęki przed stworami. Zawsze oglądamy opowieści o duchach razem.Maluszek bardzo się cieszy z obecności osób bliskich.Gdy leci Skooby-Doo mój synek siedzi jak zaczarowany i wykłóca się z nami, gdy chcemy na coś innego przełączyć. Skoobiego mógłby nieustannie oglądać -rano -południe -wieczór-rano...
Bierzemy ze sobą miseczkę chrupek i się zajadamy. Mały uwielbia tego strasznie tchórzliwego i zawsze głodnego psiaka. Marcelek ciągle powtarza się, że kocha Scooby-Doobie-chrupki. Gdy pojawiają się stra....szne stwory czy mumię przytula się szybciutko do mnie rozrzucając chrupki po całym pokoju, a miseczka ląduje w kwiatkach. Często wspólnie chowamy się pod koc-udając że nas upiór szuka. Często uciekamy do drugiego pokoju: mały z „kwikiem” wskakuje tatusiowi na kolana (tata nie wie o co chodzi), mama chowa się pod stół (przy okazji zrzuca wazon z kwiatkami) . Czasem rzuca mi się na szyję, całując mnie szybko i mocno (jakby chciał mnie udusić)-ja z uśmiechem głaszczę go po główce mówiąc: „nie bój się myszko....”. Po chwili poziom adrenaliny opada i wszystko wraca do normy: „...Dzięki mamusiu Marcelek już się nie boi!” i dalej ogląda swojego Skoobiego.
W takich momentach bardzo potrzebuje przytulenia, uspokojenia a przede wszystkim wytłumaczenia otaczającego świata (rzeczywistego i bajkowego). Marcel jest fantastycznym obserwatorem i wspaniałym uczestnikiem w świecie bajek. Dla dziecka zabawa to najbardziej naturalny sposób wyrażania siebie. Lubi być on zachęcany do zabawy i zwykle nie odrzuca propozycji uczestniczenia w niej. Ucząc się nowych zachowań (strach przed czymś, przed kimś ) poprzez zabawę może spróbować ,doświadczyć czegoś nowego , zabawnego.
Po wspólnym oglądaniu Skoobiego potem próbujemy naśladować zabawne i te troszkę straszniejsze historyjki. Najważniejsza jest radość tworzenia i używania wyobraźni. Wyostrzamy słuch i wzrok. Maluszek oglądając mrożące krew w żyłach opowieści o duchach np. tajemnicze przygodach Scooby-Doo i jego przyjaciół, rozwiązujących zagadki oswaja się z życiem, w którym też istnieje zło. Uczy się radzić sobie z emocjami. Kształtuje i rozwija swoja osobowość. Staje się bardziej otwarty dla innych.
Podpatrując jego zachowania muszę stwierdzić, że lubi się bać. Ale tylko wtedy się bać, gdy podejrzewa , że za chwilę nastąpi coś fajnego, coś śmiesznego. Dziecko w bajce poznaje uczucie lęku, pewnej obawy , ale zawsze czeka na szczęśliwe zakończenie. To dlatego jest dla niego ciekawa podróż do krainy przygód i fantazji. Często po takich „strasznych przygodach” wyciągamy kredki, farby i wszystko czymś się da malować (raz była to nawet pomadka mamuni, raz ściana w pokoiku). W ten sposób maluch może pokazać przeżyte emocje na papierze.
Mojemu dziecku czasem wydaje się, że szumiące gałęzie –to duchy, a zostawione na krześle ubrania- to potwory. Pytam się:Co się stało? Co widziałeś? - synek z wielkim przejęciem , z wielką pasją opisuje duszka, stwora..... Często brakuję mu słów- no mamo wiesz -takiiii wielki był , takiiii oglomnyy. Z zaciekawieniem słucham jego opowieści, wiem że to dla niego jest bardzo ważne, aby był przy nim ktoś bardzo mu bliski, kto go zrozumie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...