Skocz do zawartości
Forum

Boję się pokochać?


jestem

Rekomendowane odpowiedzi

mam 1 coreczke - ma skonczone 3 latka, była chciana planowana, w ciaze zaszlam od razu - w 1 cyklu starran... kochalam ja od samego poczatku czulam ze jest 'moja'. Jednak z mezem na poczatku roku sie rozstalismy, poznalam innego faceta 'przyjaciela'... po drodze za jego motywowaniem mnie do szukania pracy i razem od nowego roku sie odchudzamy- w wyniku czego zgubiłam ponad 13kg od nowego roku i znalazlam prace - od maja, ale w czerwcu zaliczylismy wpadke.
o wpadce wiedzialam juz kilka dni po zaplodnieniu, kochalismy sie bez zabezpieczenia w czwartek a w piatek mialam plodny sluz [nieoczekiwany bo we wtorek skonczyl mi sie 1,5 dniowy okres] - w poniedzialek zauwazylam nadwrazliwosc na zapachy, a potwierdzenie dostalam juz w sobote - beta z krwi 20jednostek, w poniedzialek poszlismy juz razem odebrac wynik potwierdzajacy - ponad 50... wiec o ciazy wiemy praktycznie od samego poczatku.
jednak balam sie/mialam cicha nadzieje/mieszane uczucia ze poronie samoistnie - bo przeciez nie moze byc tak ze 1 corka praktycznie bez problemow, 2 ciaza tez tak niespodziewania [nieplanowana, ale ze tez sie utrzyma] teraz jestem w 14 tc, 1trymestr minal, bylismy na usg genetycznym - wszystko ok... tylko ja nie czuje tego dziecka, tzn nie czuje ze mam dziecko w brzuchu, ze mam kochac matczyna miloscia kogos wiecej niz coreczke. bardziej czuje ze to dziecko jest 'jego'.
boje sie ze nie bede w stanie pokochac tego dziecka, myslalam ze jak zobacze na usg dziecko, wyniki ok to cos poczuje, na usg bylam z ojcem dziecka - jedyna mysl jaka mi sie kolotala to 'ze on bedzie mial zdrowe dziecko'. kompletnie nie czuje ze to jest 'moje/nasze'.

dodam ze zagrozenia dla corki tez nie widze - ostatnio mi marudzi ze ona chce braciszka [i siostrzyczke] jak tylko zobaczy male dziecko w wozku - nawet placzace jej nie zrazaja. przyjaciel coreczke od samego poczatku znajomosci dobrze przyjal i zaakceptowal - sam proponuje wspolne wypady, wycieczki [we 3]

zastanawiam sie czy to normalne?
boje sie do tego stopnia ze rozwazam po prostu po urodzeniu oddanie mu dziecka lub znalezienie rodziny zastepczej...

gdzies tam ciagle mam mysl, ze nawet jak to dziecko sie urodzi to 'ja go nie chce'... i czuje sie wyrodna matka.

http://fajnamama.pl/suwaczki/7fq1be1.png

Odnośnik do komentarza

Witaj jestem!

Pewnie niepokoją Cię Twoje myśli na temat ciąży i dziecka, którego się spodziewasz, a którego nie panowałaś, nie chciałaś. Myślę jednak, że czas może okazać się Twoim sprzymierzeńcem, że wszystko się może jeszcze zmienić, gdy poczujesz dziecko w sobie, gdy poczujesz jego pierwsze ruchy albo gdy ujrzysz już je po porodzie. Wtedy może pojawić się instynkt macierzyński i matczyne uczucia, kiedy będziesz miała blisko dziecko, będziesz mogła je dotknąć, objąć, powąchać, przytulić, nakarmić. Pamiętaj, że nie musisz przeżywać tak samo macierzyństwa, jak podczas pierwszej ciąży. W przypadku drugiej ciąży, nieplanowanej, instynkt macierzyński może rodzić się trochę inaczej, wolniej, stopniowo, ale nie znaczy, że to jest złe, gorsze. Po prostu daj sobie czas. Z tego, co napisałaś, wynika, że ojciec dziecka interesuje się Tobą, Twoim stanem, Waszym dzieckiem. Zaakceptował Twoją córeczkę z pierwszego małżeństwa, aranżuje wspólne wypady dla Waszej trójki. Może to wszystko się poukłada? Może warto dać temu wszystkiemu szansę? ;) Nawet Twoja córeczka wydaje się być zainteresowana posiadaniem rodzeństwa. Możliwe też, że Twoje myśli wynikają z burzy hormonalnej. Wiele matek oczekujących dzieci ma wątpliwości, obawy, niepokoje. Targają nimi różne myśli, czy np. podołają obowiązkom, czy będą w stanie wychować, czy nie są przypadkiem wyrodnymi matkami itp. Możliwe, że to chwilowe i wraz z rozwojem ciąży minie. W razie wątpliwości możesz skorzystać z konsultacji psychologicznej.

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

1.11 powiedziałam rodzicom o ciaży - byli zaskoczeni, ale 'jakos to będzie' i ogólnie mozna powiedzieć, że się ucieszyli...
sama też coraz bardziej zaczynałam się cieszyć z ciąży i z faktu, że córeczka będzie miała braciszka...
niestety 24.11 urodził się synek - sporo przed czasem, ponoć jak nawet na 26tc był niedostatecznie rozwinięty...
36cm, 780gram - ale płuca w ogóle nie rozprężone, nie rozprężyły się nawet po podaniu hormonów etc...
lekarze od razu rokowali źle - powiedzieli, że podali co mogli, był reanimowany, ale doszło do niedotlenienia mózgu, układ krwionośny i płuca nie załapały swojej pracy... 'sytuacja jest taka, że dziecko umiera, w tej chwili czekamy, aż serduszko się wyczerpie' - wyczerpywało się przez 12h 20 minut...

Mam do siebie ogromne wyrzuty, maluch urodził się w niedzielę - do szpitala trafiłam już w ostatniej fazie porodu - ok 20 minut i maluch był z nami - na izbie był już w pochwie - więc nie było najmniejszych szans na zatrzymanie porodu - zresztą nie miałby szans - 2 węzły zwyczajne - mocno zaciśnięte - ponoć dlatego nie rozwijał się odpowiednio już od jakiegoś czasu...
Na logike wiem że nie miał szans - w środku z zawiązaną pępowiną w ogóle...
ale w czwartek poczułam się gorzej, ale starałam się nie panikować, po południu sie przespałam, wieczorem poczułam sie troszkę lepiej, przespałam bez problemów noc, rano czułam się zupełnie dobrze i pojechałam do kolezanki do innego miasta na weekend i tam w niedziele urodziłam... ciagle nie daje mi spokoju ten czwartek - gdybym wtedy poszła to czy miałby wieksze szanse, moze nie doszłoby do takiego niedotlenienia, moze mieliby lepszy sprzet w szpitalu w wawie (szpital wyzszej referencji)... moze... wiem ze na te pytania juz nie dostane odpowiedzi...

jedno co mi pokazala ta ciaza - to ze chcę mieć drugie dziecko - tym bardziej ze sytuacja tez sie stabilizuje - z kolezanką mamy zamieszkac razem, z koncem roku szkolnego mam sciagnac coreczke od dziadkow i juz mieszkac razem w wawie - od nowego naoru do przedszkola zamierzam starac sie o miejsce w warszawskim przedszkolu od wrzesnia... tylko teraz do pelni szczescia brakuje tego malutkiego braciszka (tego braciszka juz stracilismy) to teraz nurtuje mnie pytanie czy da sie cos zrobic aby odzyskac plodnosc i zaczac starac sie o braciszka lub siostrzyczke?

http://fajnamama.pl/suwaczki/7fq1be1.png

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie!

Bardzo Pani współczuję utraty dziecka. Chyba nie ma takich słów, które mogłyby Panią pocieszyć. Potrzebuje Pani czasu, by przeżyć tę stratę, wypłakać żałobę po synku. Nie ma sensu, by zadręczała się Pani pytaniami i rozważała, czy cokolwiek mogłaby Pani zrobić lepiej, by nie stracić ciąży. Sama Pani doskonale zdaje sobie sprawę, że nikt teraz nie odpowie Pani na dręczące Panią pytania. Nikt nie zna na nie odpowiedzi. Zapytała Pani, czy jest szansa, żeby znów starać się o dziecko – o brata lub siostrę dla Pani córeczki? To pytanie do specjalisty ginekologa. Jeżeli myśli Pani w przyszłości o ciąży, powinna Pani udać się na wizytę do ginekologa. Lekarz na pewno wszystko Pani wyjaśni.

Życzę Pani wszystkiego dobrego i powodzenia w organizowaniu sobie życia na nowo w Warszawie. Wierzę, że wszystko się ułoży. Proszę być dobrej myśli.

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Na swoją pierwszą wizytę u psychiatry nie potrzeba się specjalnie przygotowywać.
Na początku lekarz psycholog powinien zrobić mały wywiad odnośnie dolegliwości fizycznych, przebytych chorób itd., które mogłyby spowodować zaburzenia psychiczne. Później rozmowa schodzi zazwyczaj na temat, z którego powodu znalazłeś się w tym, a nie innym gabinecie. Opisujesz swoje problemy, z czym sobie nie radzisz.
Ważne, żeby nie zniechęcać się po usłyszeniu dziwnych pytań, które może zadać lekarz.

Odnośnik do komentarza

Powiem ci szczeze ci wspolczuje znam to co teraz przechodzisz. Dasz sobie rade tylko musisz byc silna. Tez mialam synka urodzil sie 09.11.2011. Odkleilo sie lozysko dostalam krwotoku pogotowie bylo szybko zabralo mnie do szpitala badania i stol dzieciatko urodzilo sie 27tc tez nie mogl sam oddychac lezal w inkubatorze niemoglam na to patrzec ile mial kroplowek kabelkow to bylo straszne siedzialam przy nim codziennie a on zmarl po 8dniach. Obwinialam sie caly czas meza tez bylo zle ze mna chodz mialam 18lat w koncu po paru miesiacach chcialam sprobowac jeszcze raz i sie udalo mam zdrowego synka ma teraz ponad 3latka i coreczke co ma 9mies i wspolnie przychodzimy do naszego synka na grob musialam sie z tym pogodzic ty tez dasz rade ... Wieze w to

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...