Skocz do zawartości
Forum

Bunt 13-miesięczniaka?


zofia2013

Rekomendowane odpowiedzi

dzień dobry:)
czy okres/ wiek 13 miesięcy jest jakiś buntowniczy u dzieci?
mam właśnie takiego malucha. nie mogę powiedzieć że do tej pory był jakiś super grzeczny, ale nie odstawiał takich cyrków. Był i jest w prawdzie dośc płaczliwy, a jak jeszcze nie może tego co chce to bardziej ale do tej pory dał sobie odwrócić uwagę. Można było pokazać mu coś innego i już ale ostatnio jak nie dostanie tego co chce albo mu się na coś nie pozwoli to ryk, w ogóle nie patrzy na nic innego... zawsze był problem z wkładaniem do wózka czy fotelika ale jakoś się zagadało, coś pokazywało i z płaczem albo bywało że i bez (nie wiem od czego to zależało) zapieło się a teraz to oprócz płaczu to się tak wygina że straaaasznie cięzko go przypiąć i jak już przypięty to siedzi jak gdyby nigdy nic i się cieszy... baaaaardzo lubi się bawić furtką (otwierac i zamykać) jak go zabieram to też płacz, bywa ze da sie zagadać ale raz i to było z dwa tyg temu miał taki pierwszy atak histerii o tą furtkę właśnie, rozryczał się, zaniósł od płaczu, nie dał sie przytulić odpychał mnie, położyłam go na podłodze, usiadłam obok i jak mu minęło to się sam przytulił, dałam pierś zasnał. Natomiast wczoraj były kolejne dwa: wyszłam na dwór, musiałam coś przy wózku zrobić więc go postawiłam to on zas do furtki, jak go zabierałam to ryk i znowu się zaniósł i to chyba na 10 sek,( żałowałam że tego wózka nie przygotowałąm sobie w domu, może bym tego uniknęła, ale jakiś czas temu też było tak ze mąż wyszedł z nim predzej i on prędko do furtki a ja po chwili wyszłąm z wózkiem ale jakoś z lekkim płaczem dał się wsadzić bez takich cyrków) o włożeniu do wózka nie było mowy. wózek zamieniłam na rowerek- wsiadł. Pojechałąm do sklepu, chciał wysiąść, wyjęłąm go a On na dwór wiec go cofnęłam, blisko ulica, zaś wielki płacz, też się zaniosł, sprzedawca do niego mówił dawał lizaka a On dalej swoje ( a do tej pory dawał się obcym zagadać i bardziej uspokajał niż jak my mówiliśmy) już na rowerek nie wsiadł, poszłąm trochę na plac zabaw, grzecznie się bawił i sam wział mnie za ręke i wyszliśmy, wsiadł na rowerek pojechaliśmy trochę do taty (męża) zobaczyć co robi (pracował koło domu) mały trochę się pobawił i za rączkę poszliśmy do domu gdzie po drodze zaś się rozpłakał, wziałam na reca nic nie pomagało. Dziś podczas kapieli był ryk, w połowie chciał wyjść ale musiałam go umyć do końca bo był w piakownicy więc innej opcji nie było. podczas ubierania już mu butlę dałam, wyciszył się no może pić mu się chciało ale włożony do łóżeczka niby się położył ale zaraz zaczął płakać wiec go wziałam ale położyłam się z nim na łóżku ale zaczął wstawać a zmęczony był napewno wieć odłożyłam do łóżeczka ale płakał, najpierw trochę ale go nie wziełam bo mam poczucie że za bardzo mu ulegam i dlatego taki jest, wstawał rączki wyciągał, przytulałam go, głaskałam, mówiłam że go kocham ale że nie mogę go wziąc że musi spać i mówiłąm zeby sie połozył, przestwał płakać kładł ale za chwilę wstawał i płakał jeszcze bardziej i tak chyba 3 razy ale stwierdzilam że jak już tak daleko to zaszło to wziąc już go nie mogę, wieć dalej go głaskałam i tuliłam ponad szczebelakami łóżeczka. zasnał. wyszłąm z pokoju i się rozpłakałam...On rozumie że jak mówie zeby sie połozył to sie kłądzie. Fakt że do tej pory jak nie mógł zasnąć to go trochę brałam, odkładałam, czasem dałąm piers albo pozwoliłam zasnąć na łózko co dzis też zrobiłam ale on z tego nie skorzystał. Ale generalnie zasypia sam już od 10 miesiaca życia. Jak się budzi w nocy biore go do nas i daje piers ale już zadko kiedy się budzi. Także ja raczej jakoś bardzo płakać mu nigdy nie pozwałam. no czasem za dnia jak nie szło inaczej to we wózku czasem z płaczem zasypiał ale generalnie staram się go do takiego stanu nie doprowadzać. Ale po wczorajszej akcji i dzisiejszej kąpieli mam wrażenie, że on chce mną manipulować. Ja nie chce żeby urządzał mi takie histerie bo raz ze jest mi go baaaaaardzo szkoda a dwa ro źle sie z tym czuje, mam wrazenie że jestem złą matką, że cos robie nie tak ale do tej pory mimo że to taka nasza stękałką to nie popadał w aż takie płacze, no nie powiem czasem trochę płakał przy kąpieli ale dało sie go jakoś zagadać i szybko skończyć kąpiel a dziś wychodził i koniec... może mi coś Pani poradzić?? tak mi go szkoda ale tez nie chce mu ulegać? co robić? mam straszliwe wyrzuty sumie że dziś mu pozwoliłam tak bardzo płakać w tym łóżeczku. ale go tuliłam i głaskałam, byłam bardzo spokojna. Ale z zasypianiem nie mamy wielkich problemów, dzis tak wyszło, chodzi mi o całokształt, czemu ostatnio jest taki bardzo uparty? i jak postępować żeby on tak nie ryczał ale żeby też mu nie ulegać? baaardzo mi go szkoda że tak płacze i boję się tego zanoszenia... zanosił się nam czasem jak był malutki byliśmy z tym u lekarza i wszystko oki ale tamto zanoszenie w porównaniu do wczoraj to było króciutkie... aha i jeszcze ostatnio na spacerze tez już nie chciał siedzieć we wózku, wieć go wyjęłam, szedł cały szczęśliwy ale po jakimś czasie chyba się zmęczył i też zaczął płakać, ale do wózka nie, na ręce nie wieć szedł i płakał, bo co miałąm zrobić? w końcu jakoś dał się wlóżyć do tego wózka. a ja przeżywam strasznie jego płacze i myśle że to moja wina że coś źle robię...

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie!
Proszę się nie obwiniać i nie myśleć o sobie, że jest Pani złą matką. Chyba każdej mamie na dźwięk płaczu własnego dziecka kraje się serce. Czy 13-ty miesiąc życia jest jakiś szczególnie buntowniczy? I tak, i nie. Każde dziecko rozwija się we własnym tempie, dlatego trudno mówić o jakimś schemacie rozwojowym. Pani synek jest coraz większy i nie będzie się dał tak łatwo udobruchać nową zabawką czy odwracaniem uwagi. Jest za mądry już na takie numery ;) Próbuje też stopniowo stawiać na swoim, by podkreślić swoje „Ja”. Jeśli widzi, że coś może wyegzekwować od Pani płaczem, będzie stosował tą taktykę coraz częściej. Słusznie Pani zauważyła, że czasem czuje się Pani tak, jakby synek Panią manipulował. Wiem, że czasem trudno nie ulec dziecku, widząc jak płacze, ale wychowanie to również rozsądne stawianie granic. Nie może przecież Pani pozwolić, by maluch wybiegał ze sklepu na ulicę, nie słuchając Pani, bo takie zachowanie może się skończyć tragicznie. Jest to po prostu niebezpieczne i musi Pani powiedzieć do synka jasno: „Tak nie wolno!”. Jeżeli synek się buntuje i histeryzuje, najlepiej zachować spokój, wziąć dziecko na ręce, przytulić, uspokoić i spróbować wytłumaczyć. Bardzo dobrze, że nie ulega Pani synkowi podczas zasypiania. Dziecko bardzo dużo rozumie. Kiedy prosi Pani, by się położył i spał, kładzie się. Coś mu nie pasuje, wstaje, próbuje wyciągać do Pani ręce, ale najważniejsze to nie ulec – głaskać, powtarzać, że się kocha, śpiewać kołysanki. Na pewno dziecko na początku będzie płakało i próbowało wymusić, by mama dała cyca albo wzięła do swojego dużego łóżka, ale gdy okaże się Pani konsekwentna, maluch zrozumie, że płaczem niczego u Pani nie wskóra. W każdej takiej sytuacji, kiedy synek płacze, najlepiej zachować spokój, wziąć syna na ręce, spróbować uspokoić, wytłumaczyć, dlaczego czegoś nie wolno. Dziecko będzie płakać, ale się uspokoi. Jeśli się nie zachodzi od płaczu i może swobodnie oddychać, nic wielkiego się nie dzieje. Płacz i krzyk to dwie główne metody, jakie dzieci stosują, by coś wyegzekwować u rodziców. Czasem nie pozostaje nic innego, jak ignorować takie taktyki maluchów. Zachęcam Panią także do przeczytania artykułów w naszym serwisie:
http://parenting.pl/portal/bunt-dziecka http://parenting.pl/portal/placzace-dziecko http://parenting.pl/portal/marudzace-dziecko
Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

dziękuję za odp
no właśnie u nas jest ten problem, że się zanosi, czy jak Pani nazywa zachodzi płaczem. robił to już jako maluszek, zaczeło sie jak miał ok 3tyg i przestał a włąściwe może "zrzadził" na sporadyczne epizody grubo jak skończył pół roku albo i dalej, także było to sporadycznie przez ostatnie kilka miesięcy. ale po roczku wróciło znowu częściej. i to jest dla mnie najbardziej stresujace w tym płaczu. nie znam się czy może miec to jakieś skutki dla niego ale mam wyobrażenie że podczas takiego bezdechu coś mu tam w mózgu się niedotlenia i że kiedyś może da to o sobie skutek....:( byłam z nim u neurologa i kardiologa, obaj twierdzą ze wszystko oki i że nie zwracać na to uwagę bo będzie wymuszał ale ja mu nie ulegam nigdy dlatego że się zaniósł, w ogóle mu w płaczu nie ulegam, a mimo wszystko sie zanosi...Jedynie co robię to dmucham w usta ale mam wrażenie że to w niczym nie pomaga jak nie przedłuża ten bezdech...
czemu mam poczucie że jestem zlą matką, bo uważam, że nie powinnam do płaczu dopuszczać i np wiem, że jak mu na coś nie pozwalam to lepiej to zniesie jak jest wypoczęty niż jak zmęczony. ale widzę ze jest zmęczony chce go położyc spac i nie zawsze się da, zaczyna sie bawić itp (wieczorem jakoś umie zasnąć nawet jak trochę nie chce to w końcu zasypia a mimo ze ost nie zawsze jest to stała pora, a za dnia nie jest tego nauczony- jeżdziliśmy do prawie 9 miesiąca na rehabilitacje w różne dni i o różnej porze, także ciążko mi było ustalić mu rytm dnia, do tego karmienie na żądanie, także generalnie kładłam go jak widziałąm symptomy albo jak sam z siebie zasnął przy piersi a najczęściej jak widziałam że jest senny to do wózka i na dwór, także po dziś dzień albo za dnia zasypia przy piersi, już we wozku nie chce,byyyywa że sam z siebie. wracając do tematu, widzę że senny chce położyć jak zaśnie to oki ale osatnio częśto ciężko mu zasnąć, odpuszczam i za jakiś czas zaś próbuje i czasem też nie chce a jak wezmę na siłę a czasem tak już robie i wtedy zaśnie z płaczem i też mi go szkoda, że zasypiał płacząć, bo to chyba tak nie powinien prawda? no ale widzie że zmęczony a zasnąc nie może to co mam zrobić??!
czasem śpi raz dziennie a czasem dwa, czasem cały dzień jest grzeczny a czasem ma gorszy dzień, najlepiej to jest jak mam czas tylko dla niego razem się bawimy albo muszę tez robić inne rzeczy wieć sadni że trochę robi swoje a trochę się z nim bawię to wtedy więcej stęka
piszać że nie powinnam dopuszczać do płaczu to np eliminować czynniki przez które wiem że będzie płakał i trochę mi się udaje, drzwi od łazienki zamknięte bo grzebanie w muszli vc super zabawa, w szafkach dolnych tylko bezpieczne rzeczy, które co najwyżej ułoże a on sobie krzywdy nie zrobi ani niczego nie zbije, serwetka ze stołu zdjęta, nie mam sił z nim waczylczyć- tłumacze, mówię że nie wolno, on rozumie ale co- uśmiech na twarzy i dalej swoje robi... wczoraj dorwał się do gazówki otwirał drzwiczki piecyka, wyjmował blaszki, zabierałam układałam, tłumaczyłam jakoś odpuścił a dziś wersja zaawansowana, wchodził na drzwiczki i siegał do palników, nie pozwałam, wynosiłam go do pokoju, dawałam zabawki, chwilę się pobawił i zaś do kuchni, patrzył na mnie, mówiłam że nie wolno a on co dalej swoje, zaś go wyniosłam i to samo, wraca (ja w tym czasie robiła obiad) wieć piekarnik przytrzymałam nogą, ryk, niesamowity, najpierw nie zwrabcałam uwagi ale po chwili kucnęłam i zaczęłam mówić ale on dale ryczy wchodzić chce, piekarnik póki co taśmą zakleiłam, płkał że nie może otworzyć ale odpuścił i poszedł spać i tu nie udało mi się zapobiec a mogłam piekarnik prędzej zakleić, może płaczu dziesiejszego bym uniknęła...dlatego myślę że jestem zła matka bo mimo że on rozumie że ja nie pozwalam ale nie wie dlaczego i chyba traktuje to jak zabawę wieć dlatego ja minimalizuję ryzyko przez takie zabepieczanie ale jak nie zrobię czegoś za wczasu to poźniej mam do siebie wyrzuty że musiał się zpłakać a jak już pisałąm najgorsze jest to że sie zanosi...
zasnął ale przy piersi jak chciałąm odejść to zaś płacz zaniesieniem wiec poleżałąm aż pozwolił i zaś załowałam że za szybko chciałam odejśc...
baaaaaardzo sie przejmuję i przeżywam jak płacze ale mu nie ulegam, np czasem do fotelika nie chce wsiaść , dostaje rady ten kawałe (np 3km) daj go na kolana, u mnie to nie przrjdzie, wg mnie dziecko nie rozumie czy jedzie 3km , 20 czy 100 jak dla mnie to ma byc zawsze zapięty w pasy bo nigdy nie waidomo kiedy może dojść do wypadku także zapinam nawet jak ryczy, serce pęka, łzy sie cisną do oczu ale chyba już rozumie że nie wygra a tak w innych kwestiach to nie ulegam tylko staram sie odwrócić uwagę ale jak już pisałąm nie zawsze jest to takie łatwe jak jeszcze kilka miesiecy temu, wystarczyło np zapytać gdzie swiatełko i już na chwilę spokój a teraz nawet nie spojrzy...
jak tylko ma w zasięgu moją głowę czy kogoś innego, zaraz ciagnie za włosy, zdejmuje okulary, czasem nawet bije i tu ani mówienie, tłumacznie, pociągniecie jego, zatrzymanie mu ręki, klaps albo klaps w raczki nie pomaga, trzeba mu się usunąć albo jak tak sie dłużej nie pozwoli to też płacz, także już czasem nie mam siły, boję się ze jak go dam do złobka będzie bił dzieci, bo on niby tuli tuli a za chwilę z uśmiechem na buzi chlasnie...
łobuz, co?
i z mojego gadania to tylko się smieje, a swoje robi az w końcu płacze, mężowi z kolei to stale wył tv (jak już go ogląda, bo też robi to rzadko) tę czyyność potrrafi odkąd zaczął wstawać i poruszac sie przy meblach, i cały czas mówimy że nie wolno i co w efekcie nie ogl przy nim tv wogóle
także jak już pisałąm płącz przeżywam bardzo, nie ulegam ale czuję sie z tym bardzo źle jak płacze że temu nie zapobiegłam, mogłam zawczasu jakos go zająć prędzej i do tego nie dopuśćić, generalnie zawsze przytlam ale co z tego jak on już płacze i się spina i zaniesie, także czuję się złą matka w takich sytuacjach

Odnośnik do komentarza

Witaj zofia2013!
Niepotrzebnie wyrzucasz sobie, że jesteś złą matką. Nie da się wychować dziecka, nie popełniając błędów wychowawczych. Wiem, że jest Ci przykro, słysząc, jak Twój syn głośno płacze, wręcz się zanosi, ale naprawdę nie sądzę, by płacz mu w czymkolwiek zagrażał. Zresztą to samo powiedzieli Ci lekarze – neurolog i kardiolog. Zwykle podczas intensywnego, histerycznego płaczu mózg dziecka jest dotleniany bardziej niż w innych sytuacjach. Wątpię, by w czasie bezdechu, jaki towarzyszy płaczom dziecka, doszło do niedotlenienia mózgu. Bez obaw. Niepotrzebnie też masz wyrzuty sumienia, że nie przewidziałaś sytuacji, którym mogłabyś zapobiec, by dziecko nie płakało. Twój synek nie płacze dlatego, że wcześniej nie zareagowałaś, nie zakleiłaś atrakcyjnego dla niego piecyka itp., tylko dlatego, że mu czegoś zabroniłaś. Powiedziałaś „Nie wolno!”, dałaś zakaz – to mu się nie podoba, to z tego powodu płacze. Nie jesteś w stanie przewidzieć, co akurat zainteresuje Twojego synka – czy to będzie toaleta, kosz na śmieci, pilot od telewizora, ziemia w kwiatku na parapecie czy jeszcze coś innego. Nie siedzisz w jego główce, nie wiesz, co on sobie myśli i wyobraża. Dla małego dziecka cały otaczający świat jest ciekawy, wszystkiego chce spróbować, posmakować, przetestować. Nie wie, co może być niebezpieczne czy zagrażające. Ale Ty jesteś mamą i powinnaś stawiać granice, mówić „Nie wolno”, zaklejać piekarnik, tłumaczyć, mimo iż synek będzie protestował, płakał i krzyczał. Nie sprawisz, że synek nigdy nie zapłacze, nie da się zapobiec sytuacjom, by dziecko nie płakało. Nie zabezpieczysz dziecka „na zaś” przed płaczem. To niemożliwe. I to, że tego nie potrafisz, nie świadczy o tym, że jesteś złą matką. Wychowanie to sztuka cierpliwości. Synek jeszcze nie jeden raz wyszuka sobie coś fajnego do zabawy, co do zabawy nadawać się nie będzie. Gdy mu zabronisz, nie licz, że przyjmie to spokojnie. Na pewno zacznie płakać, że mama zabroniła bawić się taką świetną „zabawką”. ;) Twój synek musi wiedzieć, co mu wolno, a co nie. Oczywiście, wychowanie to nie same zakazy, ale granice trzeba stawiać. Dobrze, gdy oboje z mężem przyjmiecie wspólny front i będziecie się wspierać, np. gdy Ty zabraniasz odkręcać kurki od kuchenki, mąż może wspomóc Twój autorytet w oczach synka, mówiąc: „Mama ma rację. Tak nie wolno!”. Chodzi o to, by syn wiedział, że to nie tylko Twoja „fanaberia”, że czegoś mu zabraniasz, ale że tak jest i już, bo tak mówi tatuś z mamusią. Życzę dużo siły i cierpliwości na czas buntów i płaczów synka! Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

dziękuję Pani za odp
Muszę przyznać, że przy małym rzeczywiście stałam się bardziej cierpliwa ale tylko względem niego. Czasem to bym chętnie mu dała po tyłku ale uważam ze przemoc nie przynosi nic dobrego. Choć przyznam że zimą jak już mi bardzo płakał przy ubieraniu bardzo nie lubił tego i mówiałam do niego, odwracałam uwagę a on dalej swoje i tak się szarpał to chyba z dwa razy w nerwach go tak mocniej z siła przytrzymałam i na siłe posadziłam i co z tego- jeszcze większy płacz, też zdarzyło mi się nim potrząsnąć może z dwa max trzy razy w stylu uspokuj się i to bez sensu. Oczywiście jak to ja poźniej wyrzuty sumienia że co ja dziecku robię, ono tego nie rozumie i stosowanie jakiejkolwiek siły wobec niego stwierdziłam że nie ma sensu a ptrząsanie też nie wiem po co- to raczej mój problem że nad sobą nie zapanowałam. Tu mogę odrazu zadać pytanie: takie pojedyńcze epizody chyba odrazu nie wpłyną na niego negatywanie?
także w taki to sposób na własnych przemyśleniach i popełnienia błedów stałam się cierpliwa. Jak przy ubieraniu płacze to ja tam swoje robię, móweię do niego ale z nim nie walczę, panuję nad sobą nawet jak mnie czasem z nerwów unosi
A co do tych histerii to jest ich mniej. Wyznaczam granice, jestem konsekwentna a mały zaczyna być coraz bardziej posłuszny. Chociaż czasem jeszcze coś "wymodzi" ale też ja już chyba mniej przeżywam te lamenty, mówię że nie wolno tłumaczę, jak się da to odwracam uwagę a jak nie dalej jest uparty to czekam aż mu przejdzie i on to widzi ze ja nic, to przestaję. Ale to chyba musiał do tego dorosnąć bo jeszcze kilka miesiecy temu, nie przestał tak sam z siebie albo poprostu moja konsekwencja go tego nauczyła, także cieszę sie bo widzę, że fajnie rozumie. W ogóle całkiem ładnie reaguje na polecenia,np. jeszcze jakiś czas temu wsadzanie do krzesełka do jedzenia było z protestem a teraz sam się na nie wdrapuję. podaje o co prosze(no chyba ze mu sie nie chce) wynosi swoje rzeczy do prania, czasem odniesie zabawkę do swojego pokoju ale najlepsze było jak przygotowałąm mu kąpiel(wanienka w brodziku) i poszłąm szykować łóżeczko do sypialni, wołająć małego że idziemy się kąpać, a on bawił sie w swoim pokoju. poszłam po niego a go nie ma, a on posłusznie jak mama kazała poszedłsię kąpać sam w ciuchach. z jednej strony trochę niebezpieczne noale w zyciu bym sie nie spodziewałą ze tak posłusznie zaraz pojdzie także ubaw mieliśmy
Wracajać do tematu, powiem tak, ma Pani rację ze bez płaczu się nie wychowa. Czasem tak człowiek się stara a dziecko ma różne dni, także jakby mniej się przejmuję ale i tak mi szkoda Ale wiem że też muszę go wychowywać a nie na wszystko poozwalac. Neurolog mówił że zeby doszło do niedotlenienia to bezdech musiałby trwać z 4 minuty a kilka sekund nic nie robi, mowi ze dziecko jak i my dorosli w czasie snu miewamy takie bezdechy, także trochę też mnie uspokoił. Pani również dziękuję za wsparcie:) ten atak histerii z przed 2 miesięcy bardzo mnie zaniepokoił ale chyba udałosię to wytępić w zarodku, chociażczas pokaże. a i muszę się jeszcze pochwalić że zaczął sam z siebie zasypiać także w dzien-samo przyszło
pozdrawiam:)

Odnośnik do komentarza

zofia2013
Czasem to bym chętnie mu dała po tyłku ale uważam ze przemoc nie przynosi nic dobrego. Choć przyznam że zimą jak już mi bardzo płakał przy ubieraniu bardzo nie lubił tego i mówiłam do niego, odwracałam uwagę a on dalej swoje i tak się szarpał to chyba z dwa razy w nerwach go tak mocniej z siła przytrzymałam i na siłe posadziłam i co z tego- jeszcze większy płacz, też zdarzyło mi się nim potrząsnąć może z dwa max trzy razy w stylu uspokuj się i to bez sensu. (...) Tu mogę odrazu zadać pytanie: takie pojedyńcze epizody chyba odrazu nie wpłyną na niego negatywanie?

Na pewno pojedyncze epizody nie spowodują traumy u dziecka, ale przemoc, klapsy, potrząsanie dzieckiem nie jest żadną metodą wychowawczą. W ten sposób pokazujemy tylko swoją bezradność. Dobrze, że zdaje sobie Pani z tego sprawę. ;) Tłumaczymy, rozmawiamy, ale nie potrząsamy ani nie bijemy!
zofia2013
A co do tych histerii to jest ich mniej. Wyznaczam granice, jestem konsekwentna a mały zaczyna być coraz bardziej posłuszny. Chociaż czasem jeszcze coś "wymodzi" ale też ja już chyba mniej przeżywam te lamenty, mówię że nie wolno tłumaczę, jak się da to odwracam uwagę a jak nie dalej jest uparty to czekam aż mu przejdzie i on to widzi ze ja nic, to przestaję. Ale to chyba musiał do tego dorosnąć bo jeszcze kilka miesiecy temu, nie przestał tak sam z siebie albo poprostu moja konsekwencja go tego nauczyła, także cieszę sie bo widzę, że fajnie rozumie.

Cieszę się, że synek mniej histeryzuje i jest bardziej posłuszny. Myślę, że procentuje Pani konsekwencja, a i synek coraz więcej rozumie. Super! Oby tak dalej!
zofia2013
Wracając do tematu, powiem tak, ma Pani rację ze bez płaczu się nie wychowa. Czasem tak człowiek się stara a dziecko ma różne dni, także jakby mniej się przejmuję ale i tak mi szkoda Ale wiem że też muszę go wychowywać a nie na wszystko poozwalac. (...) a i muszę się jeszcze pochwalić że zaczął sam z siebie zasypiać także w dzien-samo przyszło

Cieszę się, że synek coraz lepiej zasypia. ;) No i gratuluję! Jest Pani rozsądną mamą, dlatego wierzę, że razem w rodzinie świetnie dacie sobie radę!

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...