Skocz do zawartości
Forum

Kłopoty z dziećmi psują relację z koleżanką


Anuszka

Rekomendowane odpowiedzi

Witam ponownie,
od pół roku mam problem, który znalazł się właśnie w punkcie kulminacyjnym. Jestem 34-latką, która od 5-ciu lat układa sobie życie w nowym miejscu. Wyciągam z tego okresu wniosek, że znaleźć przyjaźń w moim wieku jest trudniej, niż partnera na całe życie. Dlatego bardzo sobie cenię kontakty z ludźmi w ogóle, choćby z tymi z najbliższego otoczenia. Poznałam wielu ludzi, z jedną dziewczyną się zbliżyłam się bardziej. Niestety nasze relacje komplikuje fakt, że jej syn bije moją córkę (to trzylatki). Problem od momentu wystąpienia narastał, doszło do tego, ze Piotruś bił Dobrusię już przy samym przywitaniu. Często jest to bicie na oślep, po twarzy, ciągnięcie za kaptur z podduszaniem. Strasznie na nią i na mnie krzyczy. Pół roku temu poprosiłam ją o to, żebyśmy przyjrzały się temu problemowi, bo jest nam obu z tym źle. Zamiast zrobić coś konstruktywnego, zaczęłyśmy unikać konfrontacji dzieci, spotykając się, o ile można było, bez nich. Okazuje się teraz, że nic się w tym temacie nie zmieniło, a nawet jest gorzej. On ją bije, ona się nie broni i płacze. Ma lęki, kiedy jakieś dziecko podniesie rękę, nawet, gdy nie ma intencji bić. Piotrek zapytany przez mamę, dlaczego bije Dobrusię, odpowiada, że ona podchodzi za blisko i za szybko. Taka właśnie jest Dobrusia, energiczna, entuzjastyczna, wesoła. Relacja z koleżanką zepsuła się momentalnie, kiedy w chwili ataku ze strony Piotrusia, ona powiedziała do mojej córki, że podchodzi do Piotrusia za blisko i ma go nie dotykać (wini ją za to, że ją bije?) i że ma przestać płakać, bo Piotruś chce ją przeprosić (po czym wymusza te przeprosiny, nieskutecznie). Chyba nigdy nie słyszałam, by w takiej sytuacji powiedziała po prostu "nie bij". Nie chcę się bawić w psychologa i wnikać, skąd wzięły się u syna koleżanki zachowania agresywne (twierdzi, że dotyczą tylko mojej córki, ale widzę co innego w relacjach z innymi rówieśnikami). Atmosfera między nami tak się popsuła, że nie łudzę się, że ta znajomość przetrwa. Będziemy się jednak stykały na podwórku (często spotykamy się w większym gronie rówieśników), a od września dzieci będą w tej samej grupie w przedszkolu. Boję się tego momentu. Nie wiem, jak mam rozwiązać ten problem pokojowo. I czy rzeczywiście mam wyjaśnić córce, że ma się trzymać od Piotrusia z daleka (ona go dalej lubi i chce się z nim bawić)? Czy rzeczywiście to otoczenie ma się dostosować, by nie wyprowadzać Piotrusia z równowagi?

http://www.suwaczki.com/tickers/5b09t5odljkk41ww.png

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie!

Agresja u trzylatków nie jest jakąś szczególną „patologią”. Dzieci w tym wieku testują, na ile mogą sobie pozwolić. Chcą „wyznaczyć swoje terytorium”. Mają potrzebę zaznaczenia „to moje”, by podkreślić swoje kształtujące się „Ja”. Nie potrafią jednak robić tego w sposób akceptowalny społecznie, dlatego zadaniem rodziców jest wyznaczanie granic, mówienie „Tego nie wolno”, „To możesz”. Jeżeli dziecko bije inne dzieci, powinno usłyszeć stanowczy komunikat od rodzica: „Nie wolno!”, „Nie bij!”. Jeżeli sytuacja się powtarza, należy przytrzymać rękę dziecka wymierzoną w celu zadania ciosu, odsunąć dziecko lekko na bok i powtórzyć raz jeszcze: „Nie wolno bić, bo to boli”. Warto odwołać się do empatii dziecka i powiedzieć: „Pamiętasz, jak się przewróciłeś i stłukłeś kolano? Jak Cię wtedy bolało? Dobrusię też boli, kiedy ją bijesz”. Dzieci bardzo dużo rozumieją. Problem niewątpliwie istnieje, skoro chłopiec nie tylko bije Pani córeczkę, ale także inne dzieci. Na pewno rodzice nie mogą bagatelizować problemu i udawać, że problem nie istnieje. Milczenie oznacza przyzwolenie dla agresywnych zachowań syna. Unikanie kontaktów dzieci też nie rozwiąże problemu. Jak uporać się z tym problemem? Na pewno nie da się tego „załatwić” za jednym razem. Na początku warto byłoby porozmawiać z koleżanką, by ustalić wspólną wizję rozwiązania problemu. Z tego, co Pani napisała, wynika, że koleżanka nie dostrzega, że jej syn zachowuje się niestosownie. Ta rozmowa może być trudna. Musi być Pani delikatna, ale jednocześnie asertywnie wyrazić swoje stanowisko. Agresja chłopca jest niedopuszczalna, a rolą rodzica jest korygować niestosowne zachowania dziecka. Na tym polega m.in. wychowanie. Na pewno Pani koleżanka nie chciałaby, by jakiekolwiek dziecko krzyczało na jej syna, biło czy dusiło. Pani koleżanka nie ma prawa przerzucać winy za nieprawidłowe zachowanie syna na Pani córkę. W tej relacji to Pani córka jest ofiarą. Jeżeli Pani widzi, że Piotrek bije Dobrusię, Pani również może zareagować i powiedzieć: „Piotruś, nie wolno bić!”. To nie jest żadna Pani fanaberia. Kiedy chłopiec pójdzie do przedszkola, Panie przedszkolanki również nie pozwolą na agresywne zachowania względem innych dzieci. To jest uniwersalna reguła, do której Piotruś będzie musiał się dostosować. Im wcześniej się tego nauczy, tym lepiej. Może warto odesłać znajomą do artykułów zamieszczonych w naszym serwisie:

http://parenting.pl/portal/gdy-dziecko-bije http://parenting.pl/portal/dziecko-bije-inne-dzieci

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odpowiedź. Niestety, moja koleżanka widzi problem, ale nic z tym nie robi, albo to co robi, nie przynosi rezultatu. Dziś również miała miejsce konfrontacja, tylko przechodziłyśmy obok nich, Piotruś był na jej rękach i z góry pluł na Dobrusię. Nie mam cierpliwości znosić takich "uprzejmości" i jej na to narażać. Koleżanka twierdzi, że on Dobrusi nie lubi, a ona go do tego nie zmusi. I mam powiedzieć córce, żeby nie podchodziła do niego zbyt blisko, natomiast ona postara się spacyfikować jego reakcje. W dodatku twierdzi, że ja idealizuję swoją córkę i każę innym traktować jak kogoś lepszego i wyjątkowego, na co nie jest w stanie podać żadnego przykładu. Nic sensownego z tej rozmowy nie wynikło :(

http://www.suwaczki.com/tickers/5b09t5odljkk41ww.png

Odnośnik do komentarza

Anuszka, ja bardziej widzę tutaj problem rodziców, czyli Was dorosłych niż dzieci. Odnoszę wrażenie, że każda z mam za bardzo przejęła się „swoją rolą” i brakuje dobrej woli, by się porozumieć. Wiem, że jako mamom zależy Wam na Waszych dzieciach, chcecie je bronić i widzicie jako najlepsze. To naturalne. Ale jako rodzice musicie dawać dobry przykład swoim pociechom. Jak Piotrek i Dobrusia mają umieć w przyszłości konstruktywnie się porozumiewać, kiedy ich mamy nie potrafią się ze sobą porozumieć? Mama Piotrka powiedziała, że spróbuje „spacyfikować” jego niestosowne zachowanie. Nie chodzi o żadne pacyfikowanie, tylko ustalenie jasnych zasad. Kiedy dziecko pluje, mówimy stanowczo: „Nie pluj! Nie wolno!”. Kiedy dziecko bije, mówimy: „Nie bij!”. Przy tym musimy być konsekwentni i zapowiedzieć konsekwencje nieprzestrzegania danych zasad, by maluch wiedział, jaka „kara” może go czekać. Jeżeli każda z mam będzie tylko widziała swoje dziecko, nigdy nie uda się Wam dojść do kompromisu. Myślę, że warto porozmawiać z Dobrusią o zachowaniu Piotrka, wytłumaczyć jej, że ma odejść od chłopca, kiedy ją bije, pluje na nią albo dokucza jej. Może wówczas chłopiec zrozumie, że takim zachowaniem nie przysporzy sobie przyjaciół. Nie dziwię Ci się Anuszka, że jesteś zdenerwowana, kiedy Twoje dziecko jest krzywdzone. Trudno mi obiektywnie ocenić sytuację, bo nie byłam nigdy świadkiem konfrontacji dzieci. Powtarzam – tutaj nie chodzi tyle o problem dotyczący dzieci, bo maluchy od zawsze biły się, kłóciły, spierały, a potem zaraz godziły. Bardziej uwidacznia się w Waszym przypadku zachowanie mam – każda z Was wykazuje tendencje do tego, że to moje dziecko jest pokrzywdzone. O ile Dobrusia może jest faktycznie ofiarą agresywnych zachowań Piotrka, o tyle Piotrkowi może brakować jasnych granic, które powinni wytyczyć rodzice.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...