Skocz do zawartości
Forum

Szpial im. Rydygiera w Krakowie


fiołek30

Rekomendowane odpowiedzi

witam .czy moze ktoś wie z was co teraz obecnie trzeba zabrać do porodu w tym szpitalu? 11 lat temu poza soba brzuchem i dokumentami nic więcej,9 lat temu doszły ubrania i pampersy a teraz ?czy lista się powiększyła ?:) i jakie warunki na chwilę obecną panują tam na porodówce? czy są piłki drabinki ect?nacinają krocze golą lewatywa..?:)będę wdzięczna za każdą informację :)

Odnośnik do komentarza

Rodziłam w Rydygierze w lipcu 2011.

W szpitalu wywieszona jest długa lista rzeczy, które trzeba mieć ze sobą (no, jak nie będziesz ich miała, to nie zginiesz, ale wolą, żeby były). Napiszę te, które pamiętam:
dla Ciebie:
-trzy koszule nocne (rozpinane, żeby łatwo się karmiło)
-majtki siatkowe lub jednorazowe
-4 paczki podkładów poporodowych (chociaż to w sumie za dużo, bo nie leżysz w szpitalu cały miesiąc, tylko dwa dni)
-podkłady na łóżko
-dokumenty
-przybory kosmetyczne
-telefon
szlafrok
-kapcie
-ciepłe skarpetki

dla dziecka
-pieluchy
-ubranka (tam jest wyszczególnione: 4 kaftaniki, 4 śpioszki itd. - weź tyle, ile uznasz za słuszne)

Po porodzie pytano mnie, czy mam ze sobą coś do jedzenia, więc to tez warto mieć (ja dostałam jakąś kanapkę, to co zostało w kuchni, bo był środek nocy). No i nie wzięłam ze sobą wody mineralnej, a też warto mieć podczas porodu.

Co do warunków - jest jedna sala do porodów rodzinnych i 4 boksy (tam tez może być osoba towarzysząca). Jak wygląda ta sala do rodzinnych to nie wiem, bo była zajęta, a boks to żadna rewelacja. Z jednej strony drzwi na korytarz (jakiś obcy facet wlazł mi podczas porodu, bo szukał jakiegoś kolegi po wypadku - na porodówce - i nie bardzo dawał się wyprosić; w ogóle szukanie kolegi na ginekologii to średni pomysł, a już na sali porodowej...), a z drugiej zasłona, za nią korytarz wewnętrzny dla personelu. Na środku fotel do rodzenia, obok aparatura do KTG, jakieś krzesło (chyba umywalka jeszcze - nie pamiętam zbyt dokładnie, zajęta byłam :D :D ) i to wszystko. Piłkę mi przyniesiono, postawiono, powiedziano, ze mogę na niej usiąść i tyle. Nikt nie wytłumaczył co i jak zrobić, żeby sobie ulżyć. Z bosku do łazienki trzeba przejść kawałek. Ja nie korzystałam z prysznica, bo rodziłam sama, a położne widziałam tylko podczas badania rozwarcia, więc tylko siedziałam w tym boksie na tej nieszczęsnej piłce i wrzeszczałam. Pewnie zupełnie inaczej jest, jak się opłaci położną - ja tego nie zrobiłam i wiem, że to był błąd, którego już nigdy nie powtórzę.

Lewatywę miałam zrobioną, krocze ogoliłam sama w domu (nie chciałam, żeby robił to ktoś obcy), nie byłam nacięta, to pękłam, zanim ktokolwiek mógł pomyśleć o nożyczkach.

Jak wyglądają sale poporodowe też nie wiem. Podobno są jedno-dwuosobowe, z bezpośrednim dostępem do łazienki. Ja trafiłam na salę ogólną, gdzie było nas trzy, a łazienka z rozklekotanym prysznicem była na korytarzu (tez kilka metrów do przejścia).

Czy zdecydowałabym się na poród w Rydygierze jeszcze raz? Nie. Przy kolejnej ciąży będę szukać innego szpitala.

Upadł jej z kolan kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała pocz

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...