Skocz do zawartości
Forum

Błąd systemu czy błąd człowieka?


Ulla

Rekomendowane odpowiedzi

Dziewczyny od kilku dni w TV wrze na temat sytuacji zbyt późnego podjęcia leczenia u 2,5 letniej dziewczyny. Sytuacja zakończyła się tragicznie. Jednak cieszę się, że zaczęto działać w tej materii. Tylko mam do was pytanie jak myślicie - czy przyczyną tego zdarzenia należy obarczyć człowieka czy system ratownictwa w Polsce? Uargumentujcie proszę swoje wypowiedzi.

http://www.suwaczki.com/tickers/w5wq3e5en5kuzrs6.png

http://www.suwaczki.com/tickers/3jvz3e5eqgubclqa.png

Odnośnik do komentarza

Jak to przed chwilą w wiadomościach powiedzieli: system jest tworzony przez ludzi, więc i tak cała odpowiedzialność spada na człowieka...
A tak na prawdę to wg mnie ciężko jednoznacznie kogoś winą obarczyć. Nie wiemy jaka była prawda.
W którychś wiadomościach słyszałam, że dziecko już dłuższy czas chorowało, więc dlaczego rodzice tak późno zaczęli reagować?
Pogotowie się tłumaczy, że sprawnych karetek nie mieli. Dlaczego?
Lekarz z dyżuru miał innych pacjentów. Niby zrozumiałe...
Dla mnie jak na razie ta sytuacja wymaga wyjaśnienia całego faktycznego przebiegu zdarzeń.
Faktem jest, że nasza służba zdrowia działa fatalnie i coś z tym trzeba zrobić. W tym konkretnym przypadku ciężko mi się wypowiedzieć. Szkoda tylko kolejnego maleńkiego życia [*]

http://www.suwaczki.com/tickers/f2wlpx9irfiwi27s.png

http://www.suwaczki.com/tickers/km5shdgeaocg228v.png

Odnośnik do komentarza

ja uważam, że pogotowie nie może odmówić przyjazdu do dziecka w żadnej sytuacji, u dziecka w ciągu kilku godzin od kataru moze dojść do duszności i obturacji oskrzeli, choroby rozwijają się błyskawicznie i u chorego dziecka każda godzina jest ważna, i dla mnie pomysł karetek bez lekarzy też jest chory...po prostu wychodzi na to, ze najlepiej mieć pediatrę swojego prywatnego, który przyjedzie o każdej porze dnia i nocy do dziecka i moze wypisać skierowanie na leczenie do szpitalna

Odnośnik do komentarza

Człowieka. Bez dwóch zdań. Jeśli małe dziecko ma tak wysoką gorączkę, której rodzice nie są w stanie zbić to co za kretyn każe im nadal próbować ja zbijać?? Dlaczego rodzice nie wsiedli do taksówki, dlaczego sami nie zawieźli dziecka do szpitala? Tam na pewno udzielili by pomocy, a jeśli nie, to mogli policję wezwać.Przy takiej temperaturze niestety posłuchali lekarza z pogotowia. A teraz? niewyobrażalna tragedia.

Odnośnik do komentarza

Błąd człowieka. Tak uważam, bo taka temperatura 9powyżej 40 stopni) jest bezpośrednim zagrożeniem życia nawet dla dorosłego (a co dopiero dziecka), więc nie wiem, dlaczego odmówiono przysłania karetki. Gdyby to była temperatura 38, no to ok - weźcie dziecko do dyżurującego lekarza. Ale powyżej 40 to już zagrożenie życia.

Upadł jej z kolan kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała pocz

Odnośnik do komentarza

jeśli chodzi o sytuacje 2,5 letniej Dominiki to uwazam że bez dwóch zdań pogotowie powinno być wysłane po pierwszym jego wezwaniu!! matka wyraznie powiedziala że dziecko ma wysoką gorączke a do tego jest po konsultacji neurologicznej!!
przeciez nie dzwonila, że dziecko ma katar i czkawke...

nie wiem jak zakonczy sie cała sprawa ale pewnie bedzie cos w rodzaju że matka mogła wezwac taksowke i sama pojechac z dzieckiem do szpitala....a dyspozytorka pewnie bedzie miala zawieszone prawo do wykonywania zawodu i to pewnie na czas okreslony.....

Ja po karetke do wlasnego dziecka nie musialam jeszcze na szczescie dzwonic, ale jesli dzialo sie cos co mnie bardzo niepokoilo to wsiadalam w samochod/taxi i prosto do szpitala!!
i powiem Wam że nawet na izbie dzieją sie cyrki!!
pierwszy raz pojechalam z Mają jak wyszła jej przepuklina pachwinowa (dzien przed roczkiem). Zostalam odeslana do poradni bo byla otwarta jeszcze 20 minut!!
Drugim razem pojechalam przed 7 rano bo Maja przewrcila sie na stół i uderzyła glową o kant - odesłali mnie do przychodni bo jak powiedziala babeczka "za 3 minuty otwierają" wydarlam sie tam na całego.
28 lutego br. poszlam z Mają po 18-stej do szpitala bo zaczela mi sie strasznie dusic, przyjął nas lekarz anestozjolog i stwierdzil ze Maja ma zapalenie gardła i tchawicy, zasugerowal sie wypisem ze szpitala z listopada ze bylysmy tam na zapalenie pluc i wypisal antybiotyk!!! prosilam o skierowanie na oddzial dzieciecy zeby dziecko zbadal jakis pediatra to powiedzial ze nie ma potrzeby.....powiedzial mu co mialam do powiedzia i tyle.
na drugi dzien poszlam do przychodni a lekarka pyta sie mnie z ktorym ja dzieckiem bylam na pogotowiu bo u tego dziecka ktore bada nie ma zapalenia gardła, osluchowo jest czysta a kaszel ma na tle alergicznym i ze ma nadzieje ze nie podalam jej antybiotyku bo tu wystarcza inhalacje i syrop!!

i jeszcze ten lekarz z pogotowia powiedzial mi tak " i kup se pani jakis syrop od kaszlu do takiego dziecka!"

to se kupiłam ::):

Tyś moje dziecie, ja Twoja mama!!:wink:

Tyś mój mąż, ja Twoja żona!! :mdr:

Odnośnik do komentarza

jedna z Was napisała,że jak dziecko długo chorowało to mogla iść wcześniej
tylko ,że poszła...dziecko było na antybiotyku...było kilka razy pod rząd u różnych lekarzy
zawinił juz ten co odesłała z pomocy wieczorowej
skoro dziecku się nie polepsza,wystepuje gorączka,ma zdagnozowane drgawki zostawia się dziecko w szpitalu,byc może zmiania antybiotyk

pewnie że mogła jechać taxówką,ale co by to dało ,skoro był potrzebny tlen...którego w karetce starczyło na 5 minut!!!!
jak dla mnie to sytuacja NIEDOPUSZCZALNA...nastąpiło niedotlenienie

ja rozumiem ,że dystrybutor to tez człowiek-ale popełnił błęd ,ktory kosztował zycie dziecka
dla mnie nie pojete jest jak mozna odmówic karetki do dziecka które ma goraczke 41 stopni..kazał podawać paracetamol....

współczuje rodzicom,na pewno zastanawiaja sie co mogli jeszcze zrobic by ratowac córkę
ja bym po odmowie karetki wezwała policje,i oni pewnie by wymusili karetkę

ale to czlowiek na spokojnie mysli ,analizuje
a ta matka cały czas zajmowała sie dzieckiem w cieżkim stanie i jeszcze co chwila usiłowała zorganizowac pomoc

Winny człowiek

tak jak w innej sprawie gdzie 3 miesięcznego dziecka nie przyjęto do szpitala
a postepowała sepsa i tez było za późno jak juz pomoc przyszła

Joasia
http://s7.suwaczek.com/200905264565.png
Emilka
http://s4.suwaczek.com/200405064765.png

Odnośnik do komentarza

Wg mnie wina tylko człowieka, bo właśnie człowiek tworzy system, to taj jakby mieć pretensje do budowli, że jest krzywa, a nie do tego co ją zbudował. Fakt, tu zawiniło wszystko.
Czy Owsiak przesadza? Może tak, może nie, dopadają wątpliwości. Bo skoro jest sprzęt to należy z niego korzystać, a tu się okazuje, że służba zdrowia pracuje od-do, kiedyś ze znajomej córką pojechałyśmy na pogotowie (roczek miała), bo u niani chodzikiem o próg się potknęła i nosek rozwaliła. Od 20 do północy. W jednym szpitalu nas przyjąć nie chcieli. W drugim kilkanaście razy chodziłam i żądałam laryngologa. Obok nas rodzice z kilkumiesięcznym płaczącym dzieckiem, chłopiec miał coś z uszkiem, gorączka. A lekarza nie było. NIKOGO nie obchodziliśmy. Co z tego, że chodziliśmy co kilka minut? Lekarza nie ma i tyle.
Wracając do tematu to niewyobrażalna tragedia, gdyby człowiek myślał w takich sytuacjach...

Odnośnik do komentarza

Muszą nastapić zmiany ,żeby to takich sytuacji więcej nie doszło.W naszej słuzbie zdrowia jest strasznie źle.W sobotę byłam z córką na ostrym dyżurze ,bo temperatura zbliżała się do 40 stopni i nie mogłam ,jej zbić ,miała dreszcze i co zastała.-ogromne kolejki-wszyscy na kupie ,ze się tak wyrażę i osoby dorosłe i małe dzieci.Uważam ,że osobno powinni być przyjmowani dorośli i osobno dzieci.Dziecko potrzebuje pediatry -córka dostała Amotax ,który nie dość ,ze nie pomógł to jeszcze nasilił biegunkę!
Nie rozumiem jak karetka może nie przyjechać do dziecka ,które ma tak wysoką temperaturę ,przelewa się przez ręce!.Jestem wdięczna panu Owsiakowi ,ze zareagował ,może w końcu doczekamy się zmian na lepsze!Daj Boże -strasznie współczuję tym rodzinom ,które straciły swoje dzieci ,jak oglądałam to wczoraj wieczorem w Wiadomościach to płakałam razem z tą cierpiącą matką(

Odnośnik do komentarza

agusia20112
i obawiam się,że nawet jeśli ta matka by woziła swoją chora córkę po szpitalach było by podobnie
albo by czekała w poczekalni ,albo by ja odsyłali

nie sądzę, zeby w nocy kazali czekać dziecku z 41 stopniową gorączką godzinami na korytarzu. Róznie się zdarza, ale to jak już wspomniała jedna z dziewczyn było bezpośrednie zagrożenie życia.

Odnośnik do komentarza

Wina człowieka... tylko teraz kogo, czy dyspozytora, czy może kogoś wyżej? nie wiem jakie tam mają procedury ale powinni wiedzieć ze taka gorączka to już zagrożenie życia... Niestety wszędzie jest podobnie... Sama niestety się o tym przekonałam, moja mała często w szybkim tempie, bez zadnych innych objawów dostaje wysokiej temperatury (za każdym razem 40 stopni), często niczym zbić nie idzie... Młoda leje sie przez rece, jest godzina 17ta, w przychodni do 18tej lekarz od dorosłych i to taki że pożal sie Boze... wolałabym do weterynarza jechać niż do niego :/ opieka świateczna i nocna od 18tej wiec jedziemy do szpitala... Po drodze obdzwaniam wszystkie przychodnie po drodze czy moze gdzieś nas przyjma bo wiedziałam co sie bedzie działo w szpitalu, ngdzie nie ma pediatry a inny lekarz "nie zna sie na dzieciach i nie chce brać odpowiedzialności" tyle usłyszałam... W szpitalu podszedł do nas lekarz, zapytał tylko co dolega, powiedząłam że nie można zbić temperatury i od paru godzin ciągle jest 40, spadnie do 39, za chwile dalej 40... Wysłał nas jak to powiedział "spacerkiem do oddziału opieki nocnej, przewietrzymy się i zanim dojdziemy to już tam będą przyjmować" i tyle.... tam mi pani powiedziała ze dać dziecku rutinoscorbin i paracetamol i powinno byc dobrze, Misia miała jakieś 2 latka chyba. U nas na szczęscie skończyło się dobrze, chociaż co jakiś czas mamy takie ataki gorączki. Teraz też mi trochę chorowała i mam nr komórki naszej pediatry i w razie czego mogę dzwonić nawet w nocy, bardzo fajna i oddana lekarka i to PAŃSTWOWO po godzinach potrafi przyjąć, jest w stanie przyjechać do domu w weekend zeby zobaczyć czy z dzieckiem juz lepiej (tak zrobiła w przypadku dzieci znajomej) więc jak coś to dzwonię do niej bo niestety na szpital i natychmiastową pomóc liczyć w naszym kraju nie można!!
Tylko szkoda tych małych dzieciątek które miały całe życie przed sobą (*)

http://suwaczki.maluchy.pl/li-63211.png

http://suwaczki.maluchy.pl/li-63212.png

http://www.suwaczki.com/tickers/9ltfs8fwlk7az538.png

Odnośnik do komentarza

lutka
agusia20112
i obawiam się,że nawet jeśli ta matka by woziła swoją chora córkę po szpitalach było by podobnie
albo by czekała w poczekalni ,albo by ja odsyłali

nie sądzę, zeby w nocy kazali czekać dziecku z 41 stopniową gorączką godzinami na korytarzu. Róznie się zdarza, ale to jak już wspomniała jedna z dziewczyn było bezpośrednie zagrożenie życia.

odniosłam sie do postu Anety...gdzie jej kazali czekać z dzieckiem z 40 stopniowa temperaturą

Joasia
http://s7.suwaczek.com/200905264565.png
Emilka
http://s4.suwaczek.com/200405064765.png

Odnośnik do komentarza

moja koleżanka właśnie jest w szpitalu, historia na szczęście skończyła się w miarę szczęśliwie, ale sama pojechała z dzieckiem z 41 stopniowa gorączka do szpitala i ją odesłali do domu, następnego dnia trafiła z małą na oiom, bo mała zesztywniała i przestała oddychać.

Odnośnik do komentarza

lutka
agusia20112
i obawiam się,że nawet jeśli ta matka by woziła swoją chora córkę po szpitalach było by podobnie
albo by czekała w poczekalni ,albo by ja odsyłali

nie sądzę, zeby w nocy kazali czekać dziecku z 41 stopniową gorączką godzinami na korytarzu. Róznie się zdarza, ale to jak już wspomniała jedna z dziewczyn było bezpośrednie zagrożenie życia.

Kochana my czekałyśmy kilka godzin na laryngologa, a chłopiec obok przecież też z gorączką był :/ A olewali nas, w ogóle to po lekarza ponoć dzwonili a jego nigdzie nie było..

Odnośnik do komentarza

agusia20112
lutka
agusia20112
i obawiam się,że nawet jeśli ta matka by woziła swoją chora córkę po szpitalach było by podobnie
albo by czekała w poczekalni ,albo by ja odsyłali

nie sądzę, zeby w nocy kazali czekać dziecku z 41 stopniową gorączką godzinami na korytarzu. Róznie się zdarza, ale to jak już wspomniała jedna z dziewczyn było bezpośrednie zagrożenie życia.

odniosłam sie do postu Anety...gdzie jej kazali czekać z dzieckiem z 40 stopniowa temperaturą

Agusia wiem, pisze jedynie, ze takie sytuacje się zdarzają niestety, ale na pewno nie jest to regułą, bo inaczej szpitale nikomu by nie pomogły, tylko szkodziły. co nie zmienia faktu, że o kazdy taki przypadek jest za dużo. Śmierć kazdego człowieka a zwłaszcza dziecka, której mozna było uniknąć to niewyobrazalna tragedia i przestroga dla innych ludzi. Nauka, że trzeba pchac się drzwiami i oknami, nie wolno dac się odesłać z kwitkiem. Jeśli sytuacja tego wymaga trzeba walczyć.

Odnośnik do komentarza

_Alfa_
lutka
agusia20112
i obawiam się,że nawet jeśli ta matka by woziła swoją chora córkę po szpitalach było by podobnie
albo by czekała w poczekalni ,albo by ja odsyłali

nie sądzę, zeby w nocy kazali czekać dziecku z 41 stopniową gorączką godzinami na korytarzu. Róznie się zdarza, ale to jak już wspomniała jedna z dziewczyn było bezpośrednie zagrożenie życia.

Kochana my czekałyśmy kilka godzin na laryngologa, a chłopiec obok przecież też z gorączką był :/ A olewali nas, w ogóle to po lekarza ponoć dzwonili a jego nigdzie nie było..

Alfa
ja bym poruszyła niebo i ziemię, dzwoniłabym do naszej lekarki w nocy, na policję, gdyby kazali nam czekac z tak wysoką gorączką.

Odnośnik do komentarza

ja robiłam co mogłam...jak tata miał udar
i mimo że miał objawy ksiażkowe
pogotowie dwa razy odmówiło przyjazdu,za trzecim przyjechało i nie wzięło taty i dopiero za czwartym razem zabrali go
ZA PÓŹNO

i uwierz prosiłam ,tłumaczyłam i w końcu krzyczałam
tata był cukrzykiem,miał miażdżyce,był po amputacji nogi i mimo to go nie zabrali...miał cukier alarmowy,w końcu śpiączkę cukrzycową
i dopiero jak prawie dostałam histerii,powiedziałam lekarzowi ,że wzywam policje,to zabrali ojca
tylko ,że trafił na oiom
i już sie nie obudził

Joasia
http://s7.suwaczek.com/200905264565.png
Emilka
http://s4.suwaczek.com/200405064765.png

Odnośnik do komentarza

_Alfa_
Tak tak, ja tu pisałam raczej o tym jak pracownicy szpitali reagują. Znieczulica jest i tyle.

wczoraj wypowiadała się na ten temat Pani rzecznik praw pacjenta, mówiła, ze głownym problemem jest brak empatii wśród pracowników medycznych. Ze nie uczą studentów medycyny rozmawiania z pacjentami, że ona często musi pośredniczyć pomiędzy czującym niezrozumienie pacjentem a lekarzem. I że co mądrzejszy dyrektor placówki organizuje specjalne kursy na których uczą ich większej wrażliwości, empatii.

Odnośnik do komentarza

Żeby być sprawiedliwą, to ja muszę napisać, że do nas pogotowie przyjechało błyskawicznie (Miś oparzył się herbatą), udzielono pomocy na miejscu, zabrano do szpitala, a w karetce ratownik pilnował, żeby Mały nie zasnął (powiedział, że on jest spokojniejszy, kiedy dzieci płaczą w karetce, a nie śpią), a mnie starał się podtrzymać na duchu, żebym się nie obwiniała i nie zadręczała, bo to był wypadek.

Dlatego myślę, że bardzo dużo zależy od człowieka i od tego na ile jest ludzki...

Upadł jej z kolan kłębek włóczki. Rozwijał się w pośpiechu i uciekał na oślep. Trzymała pocz

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...