Skocz do zawartości
Forum

Jestem już zmęczona wychowywaniem i prowadzeniem domu...


gotika1

Rekomendowane odpowiedzi

agusia20112
czytam watek na bierzaco,ale postanowiłam sie nie udzielać
napisze tylko bejbelaczek i racuszek wielkie brawa za podejście,nastawienie i zorganizowanie

udowadniacie,ze mozna

bejbelaczek gratuluje kolejnej fasolki

znam kobiety tu z forum i nie tylko co maja własnie liczne poromstwo ,a czasem i chore dzieci wymagajace częstych wizyt lekarskich,pobytów w szpitalu...a słowa żalu od nich nie usłyszy się

ja sama tez mam za soba okresy "zmeczenia materiały"
ale jak sie chce to mozna wszystko
nadal to jest niejasne.
Ja mam jedno dziecko i mam doła.
Jola ma troje dzieci i ma doła.
Wiola nie ma dzieci i ma doła.
Nie wiem czy jasno się wyraziłam.
Tu nie chodzi o kwestię radzenia sobie, bo ktoś ma troje i sobie radzi ok, ale miewa doły?
ano miewa, bo to normalne, tylko jak się z nimi obchodzi to jest wazniejsze.
Może inaczej, w inny sposób niż ja i inaczej jest odbierany.
Ja radze sobie ( tak mi się wydaje)
tylko mam doła (tak w skrócie)
i mam dość...
czasami każdy ma dość czegoś. Jejku, to nie znaczy że sobie nie radzę, nie mylmy kwestii.

Odnośnik do komentarza

lutka
czasami chodzi właśnie o to, żeby spokojnie ugotować ;)

Lutka, serdeczne podziękowania dla Ciebie, bo jako jedyna tak dogłębnie zrozumiałaś mnie w każdej kwestii. Nie raz miałam wrażenie jakbym chciała dosłownie to samo powiedzieć,ale Ty to tak precyzyjnie umiałaś napisac.
Mam wrażenie, ze zwyczajnie, tak po prostu zrozumiałaś, że mam doła.
I to wszystko.
serdecznie dziękuję.
za tą zwyczajność i szczerość, kobiecość i charakter.
"Kobieta zmienną jest"... nasuwa mi się w myślach, zrozumiałaś, ze każda kobieta przechodzi różne etapy, ma prawo do rozdrażnienia , chwilowego zwątpienia, żalu...jakiegoś lekkiego obłędu. I za to Ci dziękuje.

Odnośnik do komentarza

jeszcze chciałabym wiele napisać, co wiążę się z ta sytuacją i moim zagubieniem, ale nie mam czasu już, maż też chciałby opowiedzieć mi swój miniony dzień, ale napisze jeszcze więcej, ne tylko o przyzwyczajeniach, bo wydają mi się znacząco wpływają na człowieka.
Im póżniej dziecko tym trudniej się odzwyczaić od swobody. My póżno mieliśmy córę, długo byliśmy sami, niezależni a to też ma swój oddźwięk w postaci spornych emocji...

Odnośnik do komentarza

Eeee tam. Jakbyś miała wcześnie dziecko to narzekałabyś żeś "niewyszalana", że na disco byś chciała jak koleżanki etc.
Dziecko jest jeszcze małe więc mamy potrzebuje.
Spróbuj trochę ogarnąć dzień, poukładać sobie, coś zaplanować. Nawet jeśli mieszkasz w jakiejś miejscowości bez rozrywek, to w dobie samochodów, słoiczków i pieluch jednorazowych wyjść gdzieś z dzieckiem nie jest sprawą niemożliwą. Też mam "high need baby" (poczytaj co to za typ :))na stanie i są dni, kiedy mam dość, ale wszystko mija. Idzie wiosna, będzie więcej słońca, chandra minie :)
A tak poza tym, jeśli masz deprechę i czujesz, że nie potrafisz sobie sama z tym poradzić to możesz poszukać pomocy np. u psychologa czy w grupach wsparcia.

Odnośnik do komentarza

i jeszcze doszukałam się wypowiedzi że nie lubię się bawić z dzieckiem.
Wcale tak nie napisałam, przeszukałam wszystkie swoje posty, nigdzie tak nie napisałam.
Nie mylcie moich wypowiedzi.
Napisałam w pierwszym poście, że nie mam ochoty więcej, a to zupełnie co innego niżeli nie lubię, bo..

bo nie lubię to dla mnie coś czego nie chcę robić juz od jakiegoś czasu, a nie mam ochoty to dla mnie pojęcie chwilowej dysfunkcji....

Odnośnik do komentarza

marzen@
Eeee tam. Jakbyś miała wcześnie dziecko to narzekałabyś żeś "niewyszalana", że na disco byś chciała jak koleżanki etc.
Dziecko jest jeszcze małe więc mamy potrzebuje.
Spróbuj trochę ogarnąć dzień, poukładać sobie, coś zaplanować. Nawet jeśli mieszkasz w jakiejś miejscowości bez rozrywek, to w dobie samochodów, słoiczków i pieluch jednorazowych wyjść gdzieś z dzieckiem nie jest sprawą niemożliwą. Też mam "high need baby" (poczytaj co to za typ :))na stanie i są dni, kiedy mam dość, ale wszystko mija. Idzie wiosna, będzie więcej słońca, chandra minie :)
A tak poza tym, jeśli masz deprechę i czujesz, że nie potrafisz sobie sama z tym poradzić to możesz poszukać pomocy np. u psychologa czy w grupach wsparcia.

Dziwny ten odbiór wasz na mój dołek, naprawdę.
Ja nie napisałam, że wyjście jest sprawa niemożliwa i że jest aż tak źle że nic nie mogę zrobić, mam doła, radzę sobie, ale chciałam się z tym podzielić chciałam usłyszec od innych: wiemy mamy podobnie, nie przejmuj się" to wszystko...
a tu zaraz problem, bo świadome rodzicielstwo, bo użalanie, nie radzenie...
ech kobity kobity, pomyliłyście wszystko i zrobiłyście ze mnie uciemiężoną.
mam doła, a jak się ma doła to stawia się opór, chce sie wykrzyczeć coś, wyrzucić coś z siebie, pomarudzić, pogadać, podzielić się i zostawić coś za sobą jakiś kolejny etap.
Póki co nie jest tak, że nie umiem sobie radzić ze sobą-jeszcze nie jest (chyba)az tak źle, myślałam że babska pogaducha wyleczy moje bolączki, okazało się że jedynie użalam się nad sobą bo jestem złą matką, i wogole jak mogę marudzić? no jak?
a utworzenie wątku zawdzięczam tym o to artykułom, bo mnie natchnęły...
i dosłownie wszystko wygaje mi się takie bliskie, swojskie, tak jak w nim napisano tyle, że o watku myslałam, że podobnie będzie a tu bęc...
Macierzyństwo - mam już dość - Dzidziusiowo.pl

albo ten, jakże prawdziwe,przeczytajcie, zachęcam, bo zupełnie odzwierciadlają moje życie i w pełni jestem taka matka jaką opisują, czy zatem aby na pewno jestem z tym sama?odosobniona, czy jednak dotyka to także inne kobiety?

Czasem możesz mieć dość - Mama też człowiek - Rodzice - BabyOnline.pl

Odnośnik do komentarza

Mam wrażenie, że w postach doszukujesz się drugiego dna, że wszyscy niby chcą ci dokopać i w takie tam. Gdzie ja ci napisałam, że jesteś złą matką, że się użalasz. Przecież napisałam, że ma wymagające dziecko i też bywają chwile zwątpienia. Co by nie napisać to jest źle. Nie piszę, że nie radzisz sobie z depresją, ale raz sama ciągle podkreslasz, że masz doła. Skoro sobie z tym sama radzisz to świetnie. Ech, szkoda gadać zresztą. Czytaj ze zrozumieniem proszę.

Odnośnik do komentarza

najbardziej odzwierciedla mnie teraz ten kawałek artykułu.
I czy to użalanie się nad sobą? jak piszą tutaj niektóre kobiety? to nie ma nic z tym wspólnego, przeczytajcie te artykuły a ten kawałek jest najbardziej dosadny:
"Łykałam leki uspokajające, żeby nie złościć się na dziecko”
„Odkąd Agatka stanęła na własnych nóżkach, płakała histerycznie, gdy wkładałam ją do kojca lub łóżeczka. Nie mogłam spokojnie ani ugotować obiadu, ani sprzątnąć, ani nawet wyjść do łazienki. Byłam stale na nią zła, bo zawsze chciała robić coś innego niż ja akurat miałam w planie. Tłumiłam tę złość, ale gdy już wybuchłam, to krzyczałam jak wariatka. Agatka przestraszona zaczynała płakać, a ja przytulałam ją i płakałam razem z nią. Z bezsilności i poczucia winy. Z zazdrością i wstydem patrzyłam, jak opiekunka świetnie bawi się z moim dzieckiem. Ja tak nie potrafiłam. Wcześniej czy później traciłam cierpliwość albo nudziły mnie zabawy lalkami i misiami. Martwiłam się, że coś jest ze mną nie tak, skoro nie potrafię wytrzymać z własnym dzieckiem. By się nie złościć, zaczęłam łykać tabletki uspokajające”.
Monika, mama dwuletniej Agatki
W naszej kulturze złość matki na dziecko jest zakazana. Tymczasem dziecko na różne sposoby może wyprowadzić rodziców z równowagi i jest to zupełnie naturalne. Podczas swojego rozwoju maluch przechodzi fazy mówienia „nie” i robienia wszystkiego na przekór, wystawia cierpliwość mamy i taty na próbę sprawdzając, na ile może sobie pozwolić. Wielu rodziców próbuje udawać, że wcale nie są tym zdenerwowani. Ale tłumienie złości przynosi fatalne skutki.
- Gdy blokujemy uczucia, to później wybuchamy w zupełnie nieodpowiednim momencie i wystarczy, że dziecko zbyt wolno sznuruje buciki, by wyprowadzić mamę z równowagi – mówi Beata Rosińska. – Choć to trudne, lepiej jest pozwolić sobie na przeżywanie uczuć na bieżąco, wtedy, kiedy się one pojawiają. Nie chodzi o to, by krzyczeć na dziecko, gdy jesteśmy zdenerwowani, ale by przyznać się do swojej złości.
Dla dziecka jest znacznie lepiej, gdy usłyszy od mamy: „Jestem teraz bardzo zdenerwowana. Daj mi przez chwilę odpocząć” niż wtedy, gdy mama zaprzecza złości, którą dziecko intuicyjnie wyczuwa. Nawet niemowlakowi, który niewiele rozumie, warto mówić głośno o takich uczuciach, ponieważ nazywanie emocji słowami często pomaga w ich opanowaniu. Możesz też zastosować starą metodę liczenia w myślach do dziesięciu albo wyjść do drugiego pokoju i tam uderzyć kilka razy w poduszkę. Dzięki temu nie wyżyjesz na Bogu ducha winnym maluchu".

Odnośnik do komentarza

marzen@
Mam wrażenie, że w postach doszukujesz się drugiego dna. Gdzie ja ci napisałam, że jesteś złą matką, że się użalasz. Przecież napisałam, że ma wymagające dziecko i też bywają chwile zwątpienia. Ech, szkoda gadać. Czytaj ze zrozumieniem proszę.

Nie napisałam o Tobie marzen@ ale ogólnie pisałam, a przytoczyłam Twoją wypowiedż bo chodziło mi o wyjścia z domu, bo mogę wyjść, ale nie o to chodzi, to nie jest lekiem na całe zło, wiesz o co chodzi...
jeśli odebrałaś to do siebie to przepraszam, ale nie chciałam.

Odnośnik do komentarza

Oki, chyba już śpiące obie jesteśmy :D To nam ciężko czytanie idzie :P
Idzie wiosna bedzie lepiej. masz jakis plac zabaw w pobliżu? Moja moglaby cały dzień na nim siedzieć i nie musze jej zabaw wtedy wymyslać. Zapisałam ja tez na zajecia dla maluchów - przez 1,5h się porządnie zmęczy i przez pół dnia jest spokój (o ja wyrodna matka) :D

Odnośnik do komentarza

Koliberek
Myślę, że Twoje dziecko jest po prostu przyzwyczajone, że mama zawsze jest na wyciągnięcie ręki. Oczywiście nie twierdzę, że jest w tym coś złego, tylko po prostu konsekwencje tego są takie, jak opisałaś - nie da się do toalety wyjść (choć swoją drogą ja nigdy nie wpuszczałam Syna do toalety ze mną - jak był mniejszy wkładałam na chwilę do łóżeczka, a teraz stoi pod drzwiami i puka, a ja Mu "odpukuję"). I myślę, że tu trzeba zacząć. Na początek - jak przyjdzie teściowa bądź mąż - na kilka minut do drugiego pokoju, później wydłużać czas, żeby dziecko się przyzwyczaiło do takiej rozłąki. Jak już będą jakieś efekty, to na krótki samotny spacer. Małymi kroczkami dziecko przyzwyczai się do czasowej rozłąki i nie poczuje się odrzucone.

Dziękuję za Twoją wypowiedż, bo pięknie przedstawiłas sytuację w jakiej się znajduję, idealnie to okresliłaś, dokładnie tak jest, a to ma też duży wpływ na moją rozterkę.
Takie chwilowe rozłąki staram się wprowadzać, nawet pobawi się z teściami, ale zaraz przylatuje, sprawdza, czy jestem, ech mam czasem wrażenie, że to walka z wiatrakami.
Ale sam fakt, że masz podobnie nie czyni mnie dziwolągiem...

Odnośnik do komentarza

marzen@
Oki, chyba już śpiące obie jesteśmy :D To nam ciężko czytanie idzie :P
Idzie wiosna bedzie lepiej. masz jakis plac zabaw w pobliżu? Moja moglaby cały dzień na nim siedzieć i nie musze jej zabaw wtedy wymyslać. Zapisałam ja tez na zajecia dla maluchów - przez 1,5h się porządnie zmęczy i przez pół dnia jest spokój (o ja wyrodna matka) :D

Nie chciałam naskoczyć, broń bóg, czy cos w ten dekiel...
może czasami takie sprawiam wrażenie, nie twierdze że nie, skorpionem jestem a wiem, że to trudne ale i mocne osobowosci. Moga czasem wiele zamętu zrobić, jestem tego świadoma i przyznaję się bez bicia.
Mam najbliższy plac zabaw 8km stąd, więc z buta odpada, trzeba jakimś mobilem.
U nas osiatnio taka zima była, ż nalezało przeczekać, bo jak wyjść, jak snieg tu był po pas.
A jak lepiej było z pogodą to wirusy i bałam się ją do ludzi by czegoś nie załapała.
a co to za zajęcia dla maluchów dokładnie?

Odnośnik do komentarza

o jeszcze ten kawałek artykułu jest mi niezmiernie bliski:"
Czułam się jak niewolnica”
„Gdy urodził się Mateusz, obiecałam sobie, że dam mu wszystko, co najlepsze. Szybko jednak poczułam się jak w więzieniu. Mąż wychodził na 10 godzin do pracy, wszystkie koleżanki też pracowały, moi rodzice mieszkali w innym mieście. Byłam zupełnie sama. Nie miałam nikogo, z kim mogłabym porozmawiać i komu mogłabym się wypłakać. Mateusz przestał mnie cieszyć, a stał się ciężarem. Miałam dość siedzenia z nim w domu, dość spacerów codziennie tą samą trasą, dość robienia ciągle tego samego, dość bycia mamą. Czułam się jak niewolnica, głupia i nieatrakcyjna. W dodatku z byle powodu wybuchałam złością na dziecko. Potem obwiniałam się, że jestem fatalną matką, skoro nie potrafię poświęcić mu kilku miesięcy swojego życia”.
Ewa, mama 13-miesięcznego Mateusza
Jeśli od wielu tygodni lub miesięcy żyjesz w osamotnieniu, spędzając całe dnie tylko z dzieckiem, nie obwiniaj się, że czasem masz już tego dość. Nie jesteś jedyna. Sheila Kitzinger, autorka książki „Rok po urodzeniu dziecka” odkryła, że najbardziej nieszczęśliwe czują się te kobiety, które pozostają sam na sam z dzieckiem przez osiem lub więcej godzin w ciągu dnia. Takie matki często przestają czerpać radość z kontaktów z dzieckiem, stają się apatyczne i drażliwe, tracą poczucie własnej wartości.
– W tradycyjnym rozumieniu roli matki, to my kobiety jesteśmy odpowiedzialne za opiekę nad dzieckiem, dobre relacje w rodzinie, porządek w domu – tłumaczy Agnieszka Czapczyńska. - Urodzenie dziecka zmienia dotychczasowe życie w nieoczekiwany dla wielu kobiet sposób. Zamknięte w czterech ścianach mieszkania, odizolowane od dotychczasowego życia i kontaktów ze światem zewnętrznym, pozbawione własnej przestrzeni zarówno w sensie emocjonalnym jak i często fizycznym, zaczynamy czuć się źle. Złość jest reakcją właśnie na tę sytuację.
Jeśli czujesz się źle, siedząc z maleństwem w domu, to nie oznacza, że jesteś złą matką. Może to być natomiast sygnał, że jesteś trochę zmęczona macierzyństwem, w którym brakuje miejsca i czasu na Twoje najbardziej podstawowe potrzeby. Być może wystarczy Ci pół godziny dziennie na spokojne poczytanie książki albo gorącą kąpiel w pianie. Możliwe jednak, że potrzebujesz, by odciążyć Cię na kilka godzin dziennie. Warto się o to postarać. Gdy zadbasz o siebie we właściwy sposób, odzyskasz spokój i poczucie własnej wartości, będziesz lepiej radzić sobie z własnymi emocjami i czerpać więcej radości z kontaktów z dzieckiem. To jest potrzebne Wam obojgu. "

Odnośnik do komentarza

Wiesz, może rzeczywiście dziewczyny mają rację. Skontaktuj się z jakimś specjalistą. Nie zaszkodzi przecież, a może pomoże. Jeśli potrzebujesz wsparcia i pocieszenia (tak jak piszesz) to będzie to najlepsze rozwiązanie. A przy okazji wyjdziesz z domu. Żadna z nas może Cię nie zrozumieć i wesprzeć tak, jak tego potrzebujesz. Ja np. nie potrafię zrozumieć ale jakiś specjalista, czy grupa wsparcia to już inna sprawa. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

gotika1 2 lata mieszkałam na wsi.Była tam i szkoła,przedszkole i świetlica dla dzieci.Był nawet kościół ,sklep spożywczy ,przystanek autobusowy i 2 restauracje;-). Piękno okolicy -park krajobrazowy zachęcał do częstych spacerów.... do momentu kiedy nie poznałam mieszkańców tejże wsi.Nie było wesoło.Wieś nie chętnie bratała się z "nowymi" ,zaglądali nam w okna,szykanowali ,obrażali.Mimo wszystko przetrzymaliśmy ten trudny czas-minął miesiąc,dwa,pół roku ludzie powoli zaczęli się do nas przekonywać.O dziwo poznaliśmy tam wspaniałych przyjaciół.I to głownie wśród osób dużo starszych o nas.
Dziewczyno nie podawaj się,nie przejmuj się ocenami innych -zawalcz trochę o siebie.
Zobacz ,jestem 8 lat w domu.Przez ten czas przechodziłam przez różne skrajne stany od wielkiej radości po przeszywający smutek i wiem,że można zrobić coś ze sobą tu i teraz.
Jeśli miałabym te 8 lat podsumować to przeżyłam je mocno inwestując w siebie,nabyłam wiele nowych umiejętności,których zazdroszczą mi znajomi a nawet mąż;-)Pracowałam też zdalnie przez 2 lata.Mam swoje hobby,swoje książki ,swój fitness,swoje koleżanki.Męża firma prosperuje tak dobrze dzięki ogromnemu mojemu zaangażowaniu.Zrobiłam wiele nawet tego nie zauważając.Córa ma w tej chwili 7 lat ,przez to,że większość czasu spędzała ze mną nadal jest ze mną mocno związana.Do dzisiaj ciągle jesteśmy razem i nawet do ubikacji wiecznie mi włazi bo akurat ma mi coś ważnego do powiedzenia;-))Zamień to co Cię denerwuje w pozytywy a sama zobaczysz ,że lepiej się poczujesz. Kiedy znajdziesz swój cel w życiu znajdzie się i czas -musi Ci po prostu na czymś bardzo zależeć.
Ktoś tu pisał o żłobku może to faktycznie to albo świetlica gdzie będziesz się mogła spotykać i z dziećmi i z mamami.Skoro nie macie gdzie wychodzić może to Ty właśnie stworzysz takie miejsce,nie potrafisz?Nie wierze.Wystarczy chcieć;-)

http://www.suwaczek.pl/cache/10d5365737.png
http://www.suwaczek.pl/cache/c544e242d6.png

Odnośnik do komentarza

GOTIKA Ty sama nie wiesz co piszesz i czego oczekujesz.
Jak ma wyglądać wsparcie dla Cb?
Biedna nasza Gotika, ma przechlapane wspierajmy ją, tak?

Kurcze przecież piszesz, że masz pomoc teściów, którzy czasem zabierają dziecko, a Tobie i tak za mało wciąż czasu dla siebie.
To wyślij dziecko na wakacje na rok i odpocznij.

Sorry, ale jak pisała któraś kiedyś, nie doceniasz tego co masz.
Rozumiem jakbyś miała zero pomocy i była uwiązana ze wszystkich stron.
Ponadto nie chcesz żadnych rad czy podpowiedzi to czego chcesz- powraca mi wciąż to pytanie.

http://www.suwaczki.com/tickers/xrots65g3rdz5uhv.png

http://www.suwaczki.com/tickers/9jm9rjjgst2xc7oz.png

Odnośnik do komentarza

jbio
GOTIKA Ty sama nie wiesz co piszesz i czego oczekujesz.
Jak ma wyglądać wsparcie dla Cb?
Biedna nasza Gotika, ma przechlapane wspierajmy ją, tak?

.

jbio a jeśli właśnie tego oczekuje Gotika to co z tego? Jeśli dzięki temu poczuję sie lepiej to ja nie widzę w tym nic złego.
Tak naprawdę to nie znamy Jej ,więc Jej nie oceniajmy pochopnie.Może dziewczyna ma gorszy okres w życiu,sama sie pogubiła i właśnie potrzebuje zwykłej ludzkiej życzliwości.

http://www.suwaczek.pl/cache/5dc305579d.pnghttp://www.suwaczek.pl/cache/5d05a4dc36.png

Odnośnik do komentarza

gotika1 też uważam ,że nie powinnas analizować tak każdego postu z odpowiedzią...dziewczyny opisują swoja sytuację ,jedne maja podobnie inne zupełnie inaczej
po 1.kazde dziecko jest inne i wymaga czego innego od rodzica,ale tak jak tu dziewczyny pisały...spr ubój bardzo pomału przyzwyczajać córkę do samodzielności,samodzielnej zabawy,
2.co do izolacji od otoczenia rozumiem Twe rozgoryczenie zwłaszcza zimą...sama mieszkam na zadupi miasta i zimą czasem miałam ochote wyć z bezsilności...ostatnio ,napadało tyle sniegu,że taxi nie przyjechała po mnie i córke i z buta zaprowadzałam ja do babci (godzina przez sniegi),bo sama do pracy...zła byłam jak osa....ale to chwilowy stan i wiadomo,ze trzeba dać upust emocja..tez myslałam-jaka to ja biedna ,bo mąż ubiera sie i idzie do pracy,a ja musze przed pracą jeszcze dziecko zaprowadzić...ale była to złość ,typowa podyktowana chwilą i sytuacją

teraz wiem ,że to nie był koniec swiata
3,jak córka była mała ,mąż ciągle pracował i też siedziałam tylko z nia w domu,obowiazki domowe i spacery i tak co dnia
mimo rodziny w mieście ,nikt nie kwapił z pomocą,a jak juz teściowa przyszła to tylko po to aby krytukować wszystko co robie- karmienie piersią,nie dawanie smoczka,i powiedziałam jasno,że nie chce jej wizyt...nic nie dawały,a nerwy miałam szarpane...
w tym okresie też była rozżalona,czułam sie jakby "zamknieta" w swiecie dziecka...często byłam nerwowa(w stosunku do męża)...teraz wiem ,że na moje samopoczucie miały wpływ tabletki antykoncepcyjne Azalia(dla karmiacych),bardzo źle na mnie wpływały fizycznie i psychicznie...po zmiania na inne (juz nie karmiła)sytuacja się zmieniła

ale bardzo dobrze rozumiem twój stan
zreszta ja nie spotkałam się z przekonaniem ,że maciezyństwo to wspaniały stan,nieustanna radość z rozwoju dziecka
może to wpływ mamy mojej,która do drugim dziecku -mojej młodszej siostrze powtarzała,że swoje w "dupe dostała od masciezyństwa)mówiła o tym szczerze,że mimo iz kochała druga córke,nie była spełniona jako matka....sama z nami(rok po roku),na wojskowej strażnicy(ojciec był dowódcą jednostki)w srodku lasu,bez słoiczków,jednorazówek i inernetu...nawet telefon tylko alarmowy...zimą woda zamarzała,śnieg na wysokości okien,grzało sie tylko na piecu ,aby zagotowac wode trzeba było sporo czasu,ciepłej wody brak....ale mniejsza z tym
mówiła,że siostra była płaczliwym dzieckiem,niejadkiem...mama wiele łez wylała...wtedy nikt nie mówił o depresji poporodowej czy "baby blus"
dlatego wiedziałam,że decydując się na drugie dziecko moze byc trudno...pierwsza córka z poprzedniego małżeństwa...różnica 5 lat
do tego chwilowe problemu z ex meżem(miał problem alkoholowy- zażegnany)

był to trudniejszy okres w mym zyciu
a teraz wracam do "żywych"
od grudnia pracuje -weekendowo,starsza jest u swego taty,młodsza u babci)
ja troche poruszałam sie ,miedzy ludzmi ,zmeczona fizycznie-ale zadowolona
pierwsza próbą pracy nie wyszła,bo powrót na cały etat ,praca codziennie nie udało sie...córka chodziła do przedszkola,ale pierwsza choroba udowodniła,że musze zrezugnowac z pracy...ale nie poddałam się i znalazłam prace w wekendy

Twoja córka coraz wieksza i jesli tylko popracujesz nad jej samodzielnościa ,będzie coraz łatwiej

co do cytowanych artykułów nie szukaj takich gzie widac depresje...pociesz się tym ...ale fajnie inni maja gorzej
jesli uważasz ,że nerwy masz nadszarpane,nie bierz nic sama...poszukaj terapeuty...
może on zwykłą rozmowa uzmysłowi ci abys zmieniła podejscie...a jesli nadal bedziesz czuć ,że potrzebujeś ukoić nerwy,niech on dobierze ci odpowiednie leki,,,,,nawet te bez recepty lepiej konsultować

mam nadzieję,że cię nie uraziłam niczym

Joasia
http://s7.suwaczek.com/200905264565.png
Emilka
http://s4.suwaczek.com/200405064765.png

Odnośnik do komentarza

jbio
Nie , no piszę to czego oczekuje GOTIKA. Mam nadzieję, że to jej pomoże.
Skoro nic innego nie chce, a inni ją wspierają, więc ja także.
a czy to ważne czy szczerze?
Trzeba pisać każdemu to co chce przeczytać- takie mam wnioski po kolejnym przeczytaniu tego wątku.

Jbio ja myślę jednak ,że trzeba pisać szczerze,ale ważna jest także forma wypowiedzi.

http://www.suwaczek.pl/cache/5dc305579d.pnghttp://www.suwaczek.pl/cache/5d05a4dc36.png

Odnośnik do komentarza

pozytywka
O matko.Dziewczyny po co ten jad?Po co te ataki?Powoli dochodzę do wniosku,że niektóre z Was są tak samo sfrustrowane jak autorka tego wątku...Tylko jakoś się do tego przyznać nie potraficie.

Złośliwość kobiet w Polsce to już chyba choroba narodowa ....

tak, jestem tak sfrustrowana, że muszę się wyżyć na GOTICE.

Pozytywka , jakie ataki.
Wysnuwam wnioski z tego co pisze Gotika i inne dziewczyny, a Ty wyciągasz inne.

Złośliwość to choroba narodowa kobiet nie tylko w PL.

http://www.suwaczki.com/tickers/xrots65g3rdz5uhv.png

http://www.suwaczki.com/tickers/9jm9rjjgst2xc7oz.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...