Skocz do zawartości
Forum

Jestem już zmęczona wychowywaniem i prowadzeniem domu...


gotika1

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich!

Może nie mam czwórki rozbrykanych dzieciaków, psa i dwa koty, ale siedzę (to chyba nie najlepsze sformułowanie) w domu już ponad 3 lata, mam dziecko (2latka) prowadzę dom i już jestem zmęczona...
ja chcę do ludzi!
Ja chcę robić coś z sensem...(oglądam po 10 razy te same odcinki " ciekawskiego gerga")
ja chcę być kobietą niezależną (ostatnio ciągle zakupy robi mąż, nawet o tampony muszę prosić go by kupił, czasami mnie to już irytuje),
Ja chcę odetchnienia, swobody, wina, kina i szaleństwa:))

a tak serio... to mam już mało cierpliwości, mam wyrzuty do siebie bo zaczynam się niepokoić swoim zachowaniem, krzyczę na dziecko kiedy już brak mi cierpliwości, obiecywała sobie, ze ja tego robić nie będę, jednak wychodzi inaczej.
Jestem w domu od ponad 3 lat. Mąż pracuje od rana do póxnego wieczora, kiedy przychodzi ja czekam aż będę mieć chwilę odetchnienia ale sam jest zmęczony po całym dniu pracy i nawet nie mam jak mu się wyżalić co było w danym dniu, bo nasze dziecko zajmuje nam 100% czasu, a wieczorem jest zawsze kolacja, kąpanie, potem my za koleją i zanim usnie nasza pociecha to ja już sama usypima przy niej i nie mam jak zamienić słowa, nie mówię już o jakimś relaksie czy gościach...
no właśnie.. kiedy ja miałam jakichś gości? nie pamiętam, dodam, ze goście i znajomi skończyli się wraz z przyjściem na świat naszej córci, więc niewiele zostało opcji do spotkań towarzyskich, a mnie chyba już nikt nigdzie nie poprosi...
Nie dość, że mieszkam na wsi, to całkiem sama, bez koleżanek, znajomych a nawet rodziny najbliższej. Tesciowa zaglada czasami. Tyle.
Teraz córka ma taki okres, że wszędzie wchodzi, próbuje na stół, skacze po kanapie, wszędzie jej pełno, jak nie ogląda bajki to muszę ją bacznie obserwować, bo migiem cos wymyśli. Jestem już zmęczona, nie mam już cierpliwości, poza tym nigdy nie byłam taka "a ti ati " do dzieci, nie umiem się bawić z córką, nie wiem jakie zabawy wymyślać i nie mam ochoty ciągle się bawić! ileż można? siedzę z nią ponad 12 godzin dziennie i nie mam już siły bawić się uciekającego pieska i układanie klocków...
tym bardziej chyba wydaje mi się, że cofam się w rozwoju.
Poza tym pranie, gotowanie i sprzątanie a non stop odkładanie rzeczy na swoje miejsce, ileż można?
ja już nie mogę..nie daję rady chyba. Ja nie jestem stworzona do siedzenia w domu i zajmowania się dzieckiem. Oprocz tego mam prawie 30 lat, lata mi uciekają przez palce, nic z sobą nie zrobiłam, żadnego zaplecza z doświadczenia zawodowego, a rynek pracy niezadowalający.
Ktoś poradził sobie z samym sobą? proszę o wsparcie.

Odnośnik do komentarza

czy ktos Cie uwiazal w domu, ze z niego nie mozesz wyjsc?

piszesz, ze mieszkasz na wsi- ale ze jaka to wies?
wies jednorodzinna? zero ludzi? no bo nie rozumiem

chcesz szalenstwa- idz z dziecmi na zewnatrz, wyszalej, i przestan siedzien w domu
swobody? a do czego jestes uwiazana?

decydujac sie na rodzicielstwo, tzreba wziasc pod uwage, ze nie mzona wyskoczyc na piwko, kawke, kina wtedy kiedy sie chce- tylko wtedy jest mozliwosc
nie masz z kim zostawic dzieci, ok- rozumiem, ja tez nie
ale jak bardzo czegos sie chce, to jest do ogarniecia

sprzatanie tez mi wychodzi bokiem, tym bardziej- ze w ostatnich dniach nei mam na to czasu....naprawde tesknie za okresem kiedy bylam na urlopie macierzynskim
teraz przychodze z pracy, i dosc czesto za przeproszeniem dupy mi sie nie chce podniesc z kanapy-zeby posprzatac
tym bardziej,ze wiem ze zaraz znow bedzie zakurzone- bo wciaz ten cholerny okres grzewczy:lup:


ja już nie mogę..nie daję rady chyba. Ja nie jestem stworzona do siedzenia w domu i zajmowania się dzieckiem. Oprocz tego mam prawie 30 lat, lata mi uciekają przez palce, nic z sobą nie zrobiłam, żadnego zaplecza z doświadczenia zawodowego, a rynek pracy niezadowalający.

szczerze- bez owijania w bawelne
nie uzalas sie nad soba, tylko wez sie w garsc

Odnośnik do komentarza

Szczerze to ja nie narzekam na brak wolności...i nigdy nie narzekałam.

Zawsze tak sobie organizowałam czas, żeby gdzieś wyjść.
Najpierw oczywiście z córką pierwszą, później z dwiema.

Mam to szczęście, że mam fajne przyjaciółki i z nimi i dziećmi coś sobie organizowałyśmy.
Normalne dla mnie były zajęcia wokół dziecka a później dzieci.

Nigdy też nie schizowałam. Jak dziewczynki spały to ja z nimi w kimonko, bądź zajmowałam się sobą-zależy od humoru.

Nie wyczekiwałam kiedy się obudzą, nie patrzyłam czy oddychają , miałam za dużo zajęć do zrobienia.

Teraz w ogóle jest jazda, ale w pozytywnym sensie.

Michalina ma 6 lat i od 9-14 jest w szkole, Maja ma 4 lata i w przedszkolu od 9-11.30.

Przez te 2,5 godziny mam czas dla siebie, i czasem lecę na kawkę z dziewczynami a czasem siądę sobie przed kompem i nogi do góry.

A jak nie chce mi się w domu siedzieć popołudniem zostawiam męża z dziećmi i ruszam na 2 godzinki w siną dal :) ale to rzadkość.

AHA.
NIGDY NIE MIAŁAM POMOCY !

Najpierw mieszkałam 300km od rodziny, a teraz 2600km i to całe życie moich dzieci :)

Dałłam radę sama i dalej dam radę :)

HELENA ma rację najgorsze jest użalanie sie nad sobą, a nie wzięcie się w garść.

http://www.suwaczki.com/tickers/xrots65g3rdz5uhv.png

http://www.suwaczki.com/tickers/9jm9rjjgst2xc7oz.png

Odnośnik do komentarza

Gotika rozumiem Cię. Sama całymi dniami z absorbującym dzieckiem, to nie jest proste. Najgorzej, kiedy dopuści się do zasiedzenia w domu. Wówczas bardzo trudno wyjść z tego zgnuśnienia i nerwówki. Zimowa pogoda w tym roku też nie sprzyjała spacerom i szaleństwom na śniegu.
Twój mąż prowadzi własny interes, że całymi dniami siedzi poza domem? Nie jestem zwolenniczką wzięcia wszystkich obowiązków na siebie, nawet jeśli mąż sporo pracuje. Myślę, że powinnaś zmiany zacząć wprowadzać właśnie tutaj. Zaangażowanie męża w opiekę nad dzieckiem. Bez tłumaczenia go, że pracuje zawodowo, że zmęczony, bo nic tak nie wymęczy jak siedzenie w domu z małym dzieckiem.
A w weekendy nie mogłabyś wyskoczyć do kosmetyczki, fryzjera, na kawę? Może na jakiś kurs się zapisz?
Dużo zależy od waszych finansów. Jeśli nie ma tragedii to warto byłoby gdybyś zapisała się na jakieś zajęcia, i zatrudniła nianię (np.sąsiadka, znajoma, studentka), której takie drobne dorobienie przyda się.
Najtrudniejsze są początki i zmiana nastawienia, później będzie z górki. Zwłaszcza, że jeszcze trochę i córka będzie potrafiła zająć się sama sobą.

Odnośnik do komentarza

może ze mną nie jest aż tak "źle", ale rozumiem cię bardzo dobrze

ale jedyna rada to : musisz się wziąć w garść.
może masz jakieś znajome, z którymi byś mogła się spotkać?
albo odwiedzić kogoś?
może ciebie ktoś odwiedzi?

ja też nie mieszkam w mieście i wiem co to znaczy

ze mną było podobnie, bo też nie mam gdzie wyjść
w sumie to nawet nie mam z kim
bo takie osoby mieszkają jakieś 40 km ode mnie, najbliżej

a żeby jeździć do miasta dla rozrywki nie ma teraz kasy

ale mi pomogły też rozmowy z przyjaciółkami, ich odwiedziny itp.

i tu akurat nie zgodzę się z niektórymi osobami co do użalania się itp.
czasem tak jest, że łapiemy dołka i trudno
to minie, ale nie od razu

mam nadzieję, że jakoś ogarniesz sobie tą całą sytuację
trzymam kciuki :36_2_25:

http://davf.daisypath.com/nuLVp1.png http://lb2f.lilypie.com/VHQ3p1.pnghttp://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=86355161396c0f824.png

Odnośnik do komentarza

Helena
czy ktos Cie uwiazal w domu, ze z niego nie mozesz wyjsc?

No dziwne pytanie, na serio.
Dziecko-zima+plus zła pogoda a najbardziej jego humor tu się liczy, nie zawsze chce gdzieś wychodzić, no cóż tu się dziwić dwulatkowi jak biedne upięte w kombinezon, że ledwo chodzi a wkoło nic tylko śnieg, to mam na siłę ciągnąc byle wyjść?
A pogoda raczej nie ułatwia nam tego zadania.
Sama nie mogę wyjść, raczej rzadko, bo nie mam z kim zostawić dziecka.
Wszędzie daleko, trzeba autem, samochód mąż zabiera do pracy.

Helena
piszesz, ze mieszkasz na wsi- ale ze jaka to wies?
wies jednorodzinna? zero ludzi? no bo nie rozumiem

No znów dziwne pytanie.
No może nie zero ludzi, ale zbyt mało. A każdy zajęty mocno sobą, kogo obchodzi, że nie mam z kim pogadać? Wkoło starsi ludzie, zajęci swoimi sprawami, skoro tyle lat nie nawiązywałam tu z nikim kontaktu, to raczej źle będzie przyjęte, jeżeli wyskoczę z tekstem:"przyjdę na kawę to se pogadamy"...no błagam.

Helena
chcesz szalenstwa- idz z dziecmi na zewnatrz, wyszalej, i przestan siedzien w domu
swobody? a do czego jestes uwiazana?

Znowu głupie pytanie, do czego jestem uwiązana?
nie jestem, ale mając dziecko nie można sobie pozwolić na swoje działania, nawet nie raz w 100% dziecko pochłania cały mój czas, nie wiem czy rozumiesz co mam na myśli...
Helena
decydujac sie na rodzicielstwo, tzreba wziasc pod uwage, ze nie mzona wyskoczyc na piwko, kawke, kina wtedy kiedy sie chce- tylko wtedy jest mozliwosc
nie masz z kim zostawic dzieci, ok- rozumiem, ja tez nie
ale jak bardzo czegos sie chce, to jest do ogarniecia

ja nie piszę o tym że mam problem z wyskoczeniem na piwko kiedy mam ochotę, tylko, że wogóle mam problem z wyskoczeniem gdziekolwiek i kiedykowliek, jasne?
ojej, mnie złapał zwyczajny chandrowy dołek i tkwię w melanżu, a tu zaraz morały na temat rodzicielstwa, dzięki za pokrzepienie, tego mi było potrzeba.
To znaczy mam siedzieć w domu zamknięta bom matką i tak wybrałam tak?
i jeszcze gotować, sprzątać prać zmywac wychowywac dziecko mi nikt za to nie zapłąci i jeszcze mam czelność się buntować?No tak, przecież jestem matką, to jak mogę inaczej postąpić? Miałby mąż se wziąć wolne bym ja pojechała odwiedzić swoją starą koleżankę i jeszcze wypić lampkę wina? eee tam użalam się nad sobą.
No tak, przecież nikt mnie nie uwiązał. Przepraszam bardzo, ale mam inne zdanie.
Helena
sprzatanie tez mi wychodzi bokiem, tym bardziej- ze w ostatnich dniach nei mam na to czasu....

akurat sprzątać lubię ale zwłaszcza gdy efekt mojej pracy utrzymuje się chociaż kilka godzin a nie jak w moim przypadku na chwilkę. Mam dość odkładania rzeczy na swoje miejsce, to mnie najbardziej irytuje i mam już dość. Ilez można?A kurz, wiadomo wszędzie jest, ale nie o tym pisałam.
Helena
szczerze bez owijania w bawelne
nie uzalas sie nad soba, tylko wez sie w garsc

kompletnie nic nie rozumiesz, to nie użalanie się na sobą, ja to widzę inaczej.
Jakieś wypalenie się. bycia ciągle z dzieckiem 24godz na dobę, na każde skinienie, noce nieprzespane, przemęczenie, siedzenie w 4 ścianach, zero kontaktu ze znajomymi(no bo jak i kiedy?) to wszystko sprawia, że fiksujemy, a nie użalamy się nad sobą, pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

lutka
Gotika rozumiem Cię. Sama całymi dniami z absorbującym dzieckiem, to nie jest proste. Najgorzej, kiedy dopuści się do zasiedzenia w domu.

Bardzo dziękuję za zrozumienie.
lutka
Twój mąż prowadzi własny interes, że całymi dniami siedzi poza domem? Nie jestem zwolenniczką wzięcia wszystkich obowiązków na siebie, nawet jeśli mąż sporo pracuje. Myślę, że powinnaś zmiany zacząć wprowadzać właśnie tutaj. Zaangażowanie męża w opiekę nad dzieckiem. Bez tłumaczenia go, że pracuje zawodowo, że zmęczony, bo nic tak nie wymęczy jak siedzenie w domu z małym dzieckiem.

tak, ma swoją działalność, niestety nie jest możliwe by wcześniej przyjeżdzał do domu. Dlatego jestem uziemiona, bo gdzieś może zwalam winę na świat cały, bo dlaczego to my kobiety musimy siedzieć w domu z dziećmi? Czy ktoś aby tego nie uporządkował? no nie bez celu mężczyznom daje się lepiej i łatwiej zarobić abyś babo została w domu a czyja to wina? i jeszcze potem słyszę, że użalam się nad sobą, dzięki, fajnie. To znaczy mam się przyporządkować całości i do ogółu bo jak się zacznę buntować to mnie zaczną umoralniać.
lutka
A w weekendy nie mogłabyś wyskoczyć do kosmetyczki, fryzjera, na kawę? Może na jakiś kurs się zapisz?

Kurs? nie da rady, mąż pracuje w soboty do 16:00 jak przyjedzie do domu, to padnięty, chce spokoju, więc też musi odpocząć, w niedzielę zajmuje się córką cały dzień, ale cóż mogę w niedzielę, poza tym mam wszędzie daleko dojechać.
lutka
Najtrudniejsze są początki i zmiana nastawienia, później będzie z górki. Zwłaszcza, że jeszcze trochę i córka będzie potrafiła zająć się sama sobą.

zgadzam się w zupełności, bo kiedy już córka będzie mogła zająć się na chwilkę zabawą (póki co nie chce sama się bawić nawet minuty) to wreszcie swobodnie będę mogła nastawić zupę w miarę normalnie bez wiszącej na ramionach córki. Będzie mi lżej, bo wysikam się wreszcie sama-chociażby, póki co leci za mną nawet do łazienki. Nie mam minuty swobody w domowych zajęciach, zwykłych czynnościach, że aż mnie to wszystko przytłacza już...
dziękuję za wsparcie, pozdrawiam serdecznie

Odnośnik do komentarza

mosia
może ze mną nie jest aż tak "źle", ale rozumiem cię bardzo dobrze

ale jedyna rada to : musisz się wziąć w garść.
może masz jakieś znajome, z którymi byś mogła się spotkać?
albo odwiedzić kogoś?
może ciebie ktoś odwiedzi?

ja też nie mieszkam w mieście i wiem co to znaczy

ze mną było podobnie, bo też nie mam gdzie wyjść
w sumie to nawet nie mam z kim
bo takie osoby mieszkają jakieś 40 km ode mnie, najbliżej

a żeby jeździć do miasta dla rozrywki nie ma teraz kasy

ale mi pomogły też rozmowy z przyjaciółkami, ich odwiedziny itp.

i tu akurat nie zgodzę się z niektórymi osobami co do użalania się itp.
czasem tak jest, że łapiemy dołka i trudno
to minie, ale nie od razu

mam nadzieję, że jakoś ogarniesz sobie tą całą sytuację
trzymam kciuki :36_2_25:
dziękuję za wsparcie, może to i głupie i dziwne zarazem, ale jak ktoś powie, to minie, przejdzie, rozumiem Cię, to gdzieś jakoś lżej na duchu. Takie niby banalne, ale jednak gdzieś z sensem...
Znam matki co mają po dwoje troje dzieci i mają takie wsparcie ze strony rodziny, że nie przytłaczają ich tak obowiązki wychowania dzieci, bo rozdzielone to jest już na dwie-trzy głowy, a to już sukces. Same są wolniejsze, pracuję bądź dorabiają, bo mają tą możliwość. A ja z kim zostawię dziecko? nie stać mnie na niańkę, a jak pójdę do pracy to moja wypłata będzie wypłatą niani, to nie wiem czy jest sens zostawiać dziecko z obcym by potem oddać zarobione pieniądze niani..
Nie tak całkiem jest ze mną źle, nie spoczęłam zupełnie na laurach, mam w planie wziąć się za siebie, tylko teraz ten okres przejściowy daje mi już bardzo popalić. Umówiłam się z doradcą zawodowym w Warszawie, muszę poczekać na polepszenie pogody, by móc szybko i sprawnie dojechać autem, potem ciągłe konsultacje z doradcą, może się przekwalifikuję, może zrobię coś z sobą-zobaczymy, ważne że coś się będzie dziać. Doświadczenie zawodowe też mam, nie jest tak, że nigdzie nie pracwałam wcześniej,ale dla mnie mało znaczące, chcę robić coś innego, pracować z zadowoleniem. Mam inżyniera, ale w ścisłym kierunku, doświadczenie w zupełnie innym a chciałabym robić jeszcze zupełnie coś innego, zawiłe, ale prawdziwe. Dlatego mam niełatwe zadanie, a teraz ten zastój ze wszystkim, to czekanie, mały brzdąc ( co nie oznacza, ze nie kocham go najbardziej na świecie,a jakże by inaczej) zima, do tego świętokrzyski rynek pracy sam mówi za siebie...
ale plany są, tylko ten marazm...codzienność i rutyna dobijające.

Odnośnik do komentarza

Zacznij mniej wymagać od siebie a więcej od męża.
Mój mąż ma firmę od 4 lat.W domu jest 1 może 2 razy w miesiącu na parę dni.
Jednak prawda jest taka,że mój mąż zniknął z horyzontu jak tylko pojawiło się dziecko.Na początku przyzwalałam na taki układ-on w pracy ja w domu,jednak z czasem zaczęło mnie to irytować...Umowa między nami była taka,że będę z dzieckiem w domu 3 może 4 lata a potem będę mogła wrócić "do ludzi".Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna-jestem w domu już 8 lat!I też mam dosyć.
My jako rodzina od samego początku jesteśmy zdani tylko na siebie,nikt nigdy nie pomagał nam przy dziecku(rodzina ze strony męża ma nas w nosie a moja w całości jest za granicą)
Moja córa chodzi teraz do pierwszej klasy ,teoretycznie mogłabym w końcu pójść do pracy.Właśnie teoretycznie.Sprzątanie,gotowanie się samo nie zrobi.Lekcje z dzieckiem tez trzeba odrobić,zakupy się same nie przyniosą.Poza tym mamy 2 psy i za diabla nie chcą nauczyć się sikać przez barierkę balkonu:-)
Pewnie zaraz któraś z Was napisze ,że przecież są opiekunki czy choćby świetlica szkolna .No macie racje.Jednak ja próbuje wynegocjować od męża to co sobie parę ładnych lat temu obiecaliśmy czyli Jego zaangażowanie w rodzinę .Nie oddam dziecka pod cudza opiekę, ma ojca - czas najwyższy żeby maż sobie przypomniał o swoich obowiązkach.
Wystarczy chęć zmiany nawyków,mała korekta naszego życia i pogodzilibyśmy jedno z drugim. Jestesmy właśnie po poważnej rozmowie ,mąż otwiera oczy -zobaczymy czy podejmie wyzwanie.

http://www.suwaczek.pl/cache/10d5365737.png
http://www.suwaczek.pl/cache/c544e242d6.png

Odnośnik do komentarza

Gotika zamien się ze mną, daj mi dziecko a TY przeejdź przez lata starań kilka poronień, zobaczymy czy będziesz miała siłę tak pisać

Dziecko ma 3 lata ? to kalosze, płaszczyk przeciw deszczowy i skakanie w kałużach.... NIECHCIEĆ TO GORZEj jAK NIE MOC sama szukasz pretekstu żeby nie wyjść z domu.... Są żłobki i przedszkola wiejskie gdzie ZA DARMO na 5 godzin dajesz dziecko zawsze to odrobina odpoczynku, rozwiazania sa tylko trzeba chcieć.

Każdy może się poddać, to najłatwiejsza rzecz do zrobienia. Ale wytrzymać, przetrwać, gdy nie wychodzi, gdy nie wiesz co dalej, gdy inni namawiaj

Odnośnik do komentarza

gotika1
Helena
czy ktos Cie uwiazal w domu, ze z niego nie mozesz wyjsc?

No dziwne pytanie, na serio.
Dziecko-zima+plus zła pogoda a najbardziej jego humor tu się liczy, nie zawsze chce gdzieś wychodzić, no cóż tu się dziwić dwulatkowi jak biedne upięte w kombinezon, że ledwo chodzi a wkoło nic tylko śnieg, to mam na siłę ciągnąc byle wyjść?
A pogoda raczej nie ułatwia nam tego zadania.
Sama nie mogę wyjść, raczej rzadko, bo nie mam z kim zostawić dziecka.
Wszędzie daleko, trzeba autem, samochód mąż zabiera do pracy.

Helena
piszesz, ze mieszkasz na wsi- ale ze jaka to wies?
wies jednorodzinna? zero ludzi? no bo nie rozumiem

No znów dziwne pytanie.
No może nie zero ludzi, ale zbyt mało. A każdy zajęty mocno sobą, kogo obchodzi, że nie mam z kim pogadać? Wkoło starsi ludzie, zajęci swoimi sprawami, skoro tyle lat nie nawiązywałam tu z nikim kontaktu, to raczej źle będzie przyjęte, jeżeli wyskoczę z tekstem:"przyjdę na kawę to se pogadamy"...no błagam.

Znowu głupie pytanie, do czego jestem uwiązana?
nie jestem, ale mając dziecko nie można sobie pozwolić na swoje działania, nawet nie raz w 100% dziecko pochłania cały mój czas, nie wiem czy rozumiesz co mam na myśli...

ja nie piszę o tym że mam problem z wyskoczeniem na piwko kiedy mam ochotę, tylko, że wogóle mam problem z wyskoczeniem gdziekolwiek i kiedykowliek, jasne?
ojej, mnie złapał zwyczajny chandrowy dołek i tkwię w melanżu, a tu zaraz morały na temat rodzicielstwa, dzięki za pokrzepienie, tego mi było potrzeba.
To znaczy mam siedzieć w domu zamknięta bom matką i tak wybrałam tak?
i jeszcze gotować, sprzątać prać zmywac wychowywac dziecko mi nikt za to nie zapłąci i jeszcze mam czelność się buntować?No tak, przecież jestem matką, to jak mogę inaczej postąpić? Miałby mąż se wziąć wolne bym ja pojechała odwiedzić swoją starą koleżankę i jeszcze wypić lampkę wina? eee tam użalam się nad sobą.
No tak, przecież nikt mnie nie uwiązał. Przepraszam bardzo, ale mam inne zdanie.

Helena
sprzatanie tez mi wychodzi bokiem, tym bardziej- ze w ostatnich dniach nei mam na to czasu....

akurat sprzątać lubię ale zwłaszcza gdy efekt mojej pracy utrzymuje się chociaż kilka godzin a nie jak w moim przypadku na chwilkę. Mam dość odkładania rzeczy na swoje miejsce, to mnie najbardziej irytuje i mam już dość. Ilez można?A kurz, wiadomo wszędzie jest, ale nie o tym pisałam.
Helena
szczerze bez owijania w bawelne
nie uzalas sie nad soba, tylko wez sie w garsc

kompletnie nic nie rozumiesz, to nie użalanie się na sobą, ja to widzę inaczej.
Jakieś wypalenie się. bycia ciągle z dzieckiem 24godz na dobę, na każde skinienie, noce nieprzespane, przemęczenie, siedzenie w 4 ścianach, zero kontaktu ze znajomymi(no bo jak i kiedy?) to wszystko sprawia, że fiksujemy, a nie użalamy się nad sobą, pozdrawiam

nie wydaje mi się, ze Helena zadawała dziwne lub głupie pytania. one są bardzo dobre do Twojej sytuacji. wystarczy się chwile zastanowić.

A może zacznij szukać pracy jeśli siedzenie w domu z dzieckiem jest już dla Ciebie męczące. nie każda mama musi być ze swoim dzieckiem 24 h. Oderwiesz się, zajmiesz czymś innym, będziesz wśród ludzi a do dziecka będziesz wracała stęskniona. Pamiętaj, ze szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko! niby banał, ale jaki prawdziwy!

Odnośnik do komentarza

gotika każdy ma prawo do ponarzekania, każdy na pewno ma za sobą gorszy dzień...

Ja mieszkam poza miastem od 1,5 roku ,znam jakieś mamki tyle co z widzenia ... jakies słówko sie zamieni . Też mi tu brakuje kogos do wspolnych spacerow , kawkowania itp. Ja jestem o tyle w lepszej sytuacji ,że mam auto dla siebie jak męża nie ma. Takze często gęsto pakuję dzieciaki i gdzieś jedziemy. Szkoda ,że bliżej nie mieszkasz :)

http://s6.suwaczek.com/200906061762.pnghttp://s6.suwaczek.com/201204141662.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/019/0191959d1.png?2723
:Aniołek:08.07.11

Odnośnik do komentarza

pozytywka
Zacznij mniej wymagać od siebie a więcej od męża.
Mój mąż ma firmę od 4 lat.W domu jest 1 może 2 razy w miesiącu na parę dni.
Jednak prawda jest taka,że mój mąż zniknął z horyzontu jak tylko pojawiło się dziecko.Na początku przyzwalałam na taki układ-on w pracy ja w domu,jednak z czasem zaczęło mnie to irytować...

Otóż to. Nie można pozwolić sobie na podział obowiązków, który w rzeczywistości jest zupełnie niesprawiedliwy, bo Ty siedzisz w domu, a taka praca najczęściej jest niedostrzegalna. Posprzątasz, za chwilę znowu bałagan. Pranie cały czas, składanie ciuchów cały czas itd.

Czy praca Twojego męża uniemożliwia mu wczesniejszy powrót do domu? Nie ma pracowników? Sam wszystko prowadzi?

rorita dobrze podpowiada. Nie mozesz wskoczyć do samochodu i pojechac gdzieś z córcią?

Odnośnik do komentarza

stokrotka_87
Hej...
a moim zdaniem.. to jest tak .. jak się chcę.. to się robi.. i się ma..
wystarczy podejść na miękko... jeśli nie masz w pobliżu koleżanek... to spróbuj zawrzeć nowe kontakty... idźcie sobie na jakieś place zabaw... teraz zima.. to takie kryte... tam często są mamy.. które pewnie podobnie jak Ty się nudzą i szukają rozrywki.. najważniejsze to wyjść z domu.. szukać pozytywów...
a jest ich od groma... masz internet... zapisz się na jakieś forum dotyczące Twojej okolicy.. na pewno znajdziesz jakieś mamy które chętnie wybiorą się z Wami na spacer !

kurcze...

ja wiem że dzieci są absorbujące.. ale na tym polega macierzyństwo.. i myślę że jest to najpiękniejszy moment i etap w życiu każdej kobiety... tylko trzeba do tego tak podejść
zamienić wszystko z pozytyw !!

ściśnij poślady.. głowa do góry... krok do przodu... musisz się ogarnąć!!

Muszę się pod tym podpisać :))

Odnośnik do komentarza

Otka ,ale po co te wywody??? Dziewczyna miała gorszy dzień ,chciała z kimś o tym pogadać i tyle!

Na mojej wsi jest więcej dzieci niż miejsc w państwowym przedszkolu, właśnie za chwile jadę po zgłoszenie (w zeszłym roku małego mi nie przyjęli) ,całe szczęście jest i prywatne ale 800zl za jednego dać to mi się nie uśmiecha także nie pisz ,że wszędzie jest bo jak widać nie wszędzie!

Nie wiem jakbyś chciała wzbudzić w niej poczucie winy ,że w ogóle ma dziecko???? No proszę Cię. Gorszy dzień i tyle, ja też je mam i na pewno nie tylko ja.

http://s6.suwaczek.com/200906061762.pnghttp://s6.suwaczek.com/201204141662.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/019/0191959d1.png?2723
:Aniołek:08.07.11

Odnośnik do komentarza

Yvone

A może zacznij szukać pracy jeśli siedzenie w domu z dzieckiem jest już dla Ciebie męczące. nie każda mama musi być ze swoim dzieckiem 24 h. Oderwiesz się, zajmiesz czymś innym, będziesz wśród ludzi a do dziecka będziesz wracała stęskniona. Pamiętaj, ze szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko! niby banał, ale jaki prawdziwy!

Ja mam gdzie wracać ,ale nie mam opieki do dzieci! Państwowe przedszkole ma za dużo chętnych ,prywatne jest za drogie kiedy musze oddać dwójkę... opiekunki brak, nie chcę brać kogoś bez doświadczenia ,pierwszą lepszą a innych możliwości tutaj brak.

Co do auta to chyba pisała ,że mąż auto do pracy zabiera ... ale może autobusem? Dla mojego taka jazda to frajda ,ale poczekam jak młodszy zacznie już dreptać to dopiero wtedy się wybierzemy

http://s6.suwaczek.com/200906061762.pnghttp://s6.suwaczek.com/201204141662.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/019/0191959d1.png?2723
:Aniołek:08.07.11

Odnośnik do komentarza

moja siostra mieszka na wsi gdzie dosłownie są 4 domy, samochodu nie mają ma 3 dzieci i daje rade, zakłada kalosze sobie i chłopakom i skaczą po kałużach, i robią inne rzeczy w lato dzieci są na dworzu, a wiadomo musi też dom ogarnąć, dziś jak z nimi rozmawiałam, to w piłkę grają

Każdy może się poddać, to najłatwiejsza rzecz do zrobienia. Ale wytrzymać, przetrwać, gdy nie wychodzi, gdy nie wiesz co dalej, gdy inni namawiaj

Odnośnik do komentarza

rorita
Yvone

A może zacznij szukać pracy jeśli siedzenie w domu z dzieckiem jest już dla Ciebie męczące. nie każda mama musi być ze swoim dzieckiem 24 h. Oderwiesz się, zajmiesz czymś innym, będziesz wśród ludzi a do dziecka będziesz wracała stęskniona. Pamiętaj, ze szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko! niby banał, ale jaki prawdziwy!

Ja mam gdzie wracać ,ale nie mam opieki do dzieci! Państwowe przedszkole ma za dużo chętnych ,prywatne jest za drogie kiedy musze oddać dwójkę... opiekunki brak, nie chcę brać kogoś bez doświadczenia ,pierwszą lepszą a innych możliwości tutaj brak.

bo jak ktoś ma inne doświadczenia życiowe, to ciężko mu zrozumieć, że dziecko może konkretnie zmęczyć (dzieci tez bywają różne przecież.), albo, że nie stać na nianię/prywatne przedszkole, i że trzeba siedzieć z dzieckiem mimo, ze pragnienie wyjścia do ludzi jest ogromne (bez dziecka, bez zastanawiania się czy zjadło, czy zrobiło kupę). Że jak się siedzi przez 12 godzin dziennie tylko z dzieckiem, to zmęczenie fizyczne i psychiczne nie jest niczym złym i nie świadczy o byciu złą matką, czy o lenistwie. Tylko o przemęczeniu.
Co oczywiście nie znaczy, że wystarczy narzekać. Trzeba wziąć się w garść - wiosna idzie, bedzie łatwiej.

Odnośnik do komentarza

lutka ja rozumiem, że można być zmęczoną. dla mnie to normalne. Ale decydując się na dziecko trzeba mieć świadomość tego, że będziemy musieli opiekować się nim i że nie zawsze będzie różowo.
Z pracą też wiem, ze nie zawsze jest łatwo, ale jeśli chcesz coś zmienić to trzeba choćby próbować. szukać rozglądać się, a nóż znajdzie się coś. nie sposób usiąść i płakać, ze mi tak źle. bo od samego gadania się nie zmieni.

Odnośnik do komentarza

Yvone
lutka ja rozumiem, że można być zmęczoną. dla mnie to normalne. Ale decydując się na dziecko trzeba mieć świadomość tego, że będziemy musieli opiekować się nim i że nie zawsze będzie różowo.
Z pracą też wiem, ze nie zawsze jest łatwo, ale jeśli chcesz coś zmienić to trzeba choćby próbować. szukać rozglądać się, a nóż znajdzie się coś. nie sposób usiąść i płakać, ze mi tak źle. bo od samego gadania się nie zmieni.

Jasne, że użalanie się nad soba tylko pogorszy sprawę - a chodzi przeciez równiez o dobro dziecka, nie tylko matki.
A decydując się na dziecko kolejne ma się świadomosć tego jak wówczas wygląda życie, przy pierwszej ciąży nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić jak jego rodzicielskie losy sie potoczą.

Odnośnik do komentarza

owszem nie będzie wiedział dokładnie, ale raczej można przewidzieć, że nie jesteś tylko pięknie i różowo jak na reklamach z bobasami, ale i że często brakuje cierpliwości, nocki nie przespane, że często brakuje czasu, ze doba za krótka, że dzieci wymagają uwagi. bo jeśli ktoś się na to nie nastawia to faktycznie można póxniej przeżyć rozczarowanie i frustracje.
Dobrze piszesz, ze chodzi o dobro dziecka. smutna, zmęczona i sfrustrowana matka na pewno nie jest dobrem dla dziecka.

Odnośnik do komentarza

Otka ćiiiiiiiiiiiiiiii właśnie wiosna idzie będzie lepiej :D

U mnie jest najgorzej jak jest mróz ,chleb się skończył i jak pomyślę sobie że musze ich ubierać i iść do sklepu :Padnięty: ale już jestem mądrzejsza i mrożę bułki :) zamrażalka też musi być zapełniona żeby było codziennie co na obiad zrobić .

Raaaany 4 domy tylko :whistle: tu mam w okół pełno ALE dookoła praktycznie sami starsi ludzie co to jedyna rozrywka teraz dla nich to to co się dzieje u nas :)

Na majówce w zeszłym roku było spoooroz najomych na tarasie grilla robiliśmy itd to nawet sąsiadki z domków obok z krzesełkami przyszły ,usiadły i obserwowała cała "banda" co to u nas się wyprawia :)

A miasta mi brakuję.... 20 min spacerkiem i byłam na ul. Długiej , spacerek do Neptuna i z powrotem i super czas leciał nam a i dzieci dotlenione :) Tutaj niby mam swoje podwórko ,atrakcje też są ale to już nie to samo :whistle:

i kurdę to kopnijcie mnie w d... i wytłumaczcie ,że Ci ludzie nie są źli.... bo słyszę cały czas znajomych ,że jak raz zaproszę to już będzie ci przyłaziła codziennie itp :lup:

http://s6.suwaczek.com/200906061762.pnghttp://s6.suwaczek.com/201204141662.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/019/0191959d1.png?2723
:Aniołek:08.07.11

Odnośnik do komentarza

Ror moja siostra nie narzeka kiedyś ktoś jej powiedział, że jest głupia skacząc z dzieciakami po kałużach bo ubrana brudne to odrzekała że na pralkę ich stać i proszek również stąd wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych trzeba chcieć

Każdy może się poddać, to najłatwiejsza rzecz do zrobienia. Ale wytrzymać, przetrwać, gdy nie wychodzi, gdy nie wiesz co dalej, gdy inni namawiaj

Odnośnik do komentarza

Tak sobie myslę, że może wątki połączyć, bo już tego samego nie chcę pisać;)

gotika 3latek, to już taki facet, że wszystko z nim można :yes: a autobusem pojechac do miasta? ALbo z samego rana się spakować, zabrać jakies kanapki na drogę i poszwędac sie po miescie, zaliczyć kino,salę zabaw, gdzie pełno mam:) może do jakiejś koleżanki wpaść na kawkę? No przeciez jakoś możesz się wydostać ze wsi?

KOchane dziewczynki - WIOSNA IDZIE!!! Koniec z kombinezonami i cieknącym po plecach pocie:36_1_21:

Tez miewam gorsze dni, szczególnie jak choroba na kilka miesięcy uziemiła nas w domu!
Każdy z nas ma gorsze dni (mam nadzieję:Oczko: ), to jest wpisane w macierzyństwo. Ponarzekać można;) ale niech taka sytuacja będzie mobilizacja, żeby cos zmienić na lepsze!

lutka, teraz patrze na Twój suwaczek i rodzimy prawie razem;)

http://lbdf.lilypie.com/zF4dp1.png

http://lb2m.lilypie.com/rqmhp1.png http://lb4m.lilypie.com/Qkwup1.png

Odnośnik do komentarza

Otka, ale są mamy, które zaraz po macierzyńskim wracaja do pracy i wtedy stesknione lepiej wykorzystują czas z dzieckiem i maja więcej chęci do zabawy. A jeśli syt. zmusza do siedzenia w domu, to się nie dziwię, że mogą być sfrustrowane.

Ja po Tymku wróciłam do pracy (miał rok i 3 misiące) i naprawdę po krótkiej - 6h rozłące świetnie się bawiłam. Tyle, że zmęczona tym byłam nieziemsko i zaraz w drugą ciążę zaszłam i cieszyłam się że moge być w domu.

Ja wiem, ze wszystko się da, ale jednym to przychodzi z łatwością, a innym z duzym wysiłkiem.
Ale to nie oznacza, że są gorszymi mamami i nie powinny mieć dzieci...

http://lbdf.lilypie.com/zF4dp1.png

http://lb2m.lilypie.com/rqmhp1.png http://lb4m.lilypie.com/Qkwup1.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...