Skocz do zawartości
Forum

Wolność przy małym dziecku-nierealne?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, jestem nowa na forum. Dziecka bardzo pragnęłam i nie żałuję tej decyzji. Nachodzi mnie jednak ważna refleksja. Na wszystkich forach i w książkach czytam setki porad, wątków, informacji o maluchach, na temat maluchów, porady, wskazówki, noworodkowe nowinki natomiast mało gdzie pisze się o tym, co czuje matka malucha gdy jest z nim w domu non stop. Odkąd moje dziecko jest na świecie, wiadomo, wszystko się zmieniło jednak jestem dość przerażona tym, jak maluszek pochłania czas....Mimo pomocy rodziny mam wrażenie życia w jakimś matriksie:( Nie mam ani chwili dla siebie a gdy ta chwila nadejdzie to jest okupiona nasłuchiwaniem czy maluch się nie budzi, nerwowością, napięciem lub odliczaniem na zegarze ile czasu wolnego mi jeszcze zostało.Nie pamiętam kiedy zjadłam porządny, pełny posiłek lub obejrzałam całe Wiadomości a na spacerze nie byłam chyba wieki bo spacerem nie nazywam pchanie wózka z tobołami:( Popadam w coraz większe frustracje. Obstawiłam dom różnymi odciągaczami uwagi, to jakiś film w tv, to stosy książek, to gazety byleby tylko na chwilę odejść od dziecka.Nie wyobrażam sobie do końca życia nie mieć nawet chwili dla siebie...Na razie biorę silne uspokajacze, noce są nieprzespane, nerwowe, popadam w coraz większą depresję dlatego szukam mam, które nie odsądzą mnie od czci i wiary hasłami typu "dziecko to obowiązek, czego się spodziewałaś", etc. ale także wesprą mnie w działaniach na rzecz wolnych chwil dla mam i ich stopniowego wydłużania oraz podzielą się swoimi doświadczeniami w tym zakresie, jakie mają dzieci (spokojne, zajmujące się sobą czy absorbujące), jak organizowały im i sobie czas wolny oraz jak to wygląda dalej wraz z dorastaniem pociech (czy będzie gorzej czy lepiej z tym czasem wolnym?). Pozdrawiam wszystkie mamusie!

Odnośnik do komentarza

Ile ma Twoja dzidzia? Bo mi się wydaje, że jest jeszcze mała z tego co piszesz.
Mój ma 8 miesięcy i jest lepiej odkąd raczkuje, sam siada, wstaje, bo potrafi się dlużej sam bawić, a ja mogę spokojnie zjeść na przykład (o ile zaraz nie przytupta, żebym się z nim podzieliła obiadem ;)).
Miałam mocnego BabyBluesa, ale za radą mojej siostry zaczęłam więcej wychodzić i starałam się żyć w miarę tak jak wcześniej. Umawiałam się z koleżankami i umawiam się dalej w kawiarniach, chodzę na zakupy do centrum, byliśmy nawet na weselu, jak mały miał 2,5 miesiąca ;) Wszędzie chodzę oczywiście z synkiem, ale jakoś uczymy się współpracować.
Masz jednak rację co do wolności, bo jednak nie wszystko mogę zrobić. Muszę wszystkie zajęcia podporządkować pod plan dnia Julka. Jak pracuję to jak śpi, nie mogę wyjść, jak mój mąż, na trening, bo jest w porze kąpieli i kładzenia spać. Ale to długo nie potrwa, kiedyś wróci normalność. Na pewno w większej części po zakończeniu karmienia piersią ;)

http://www.suwaczki.com/tickers/uannxzkr1zq23rgd.png

http://www.suwaczki.com/tickers/43kthdge3hmnk8e8.png
http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=42339

Odnośnik do komentarza

Ja rozumiem Cię doskonale. Mój synek, to najcudowniejsza i najważniejsza osoba na całym świecie, co nie zmienia faktu, że czasem czuję się we własnym domu jak więzień... Od kąd Julcio się urodził dużo rzeczy się zmienia, bo najpierw był malutki i potrzebował dużo uwagi ale teraz ma 2 latka i potrzebuje jej 200% :oczko: Rozumiem, że się męczysz- jak każda z nas. Rozumiem, że masz czasem dość, bo kto nie ma... Chwile z synkiem wynagradzają mi wiele, pomógł też fakt, że raz na miesiąc lub dwa, mój mąż zostaje całą noc sam z małym, a ja jadę z koleżankami do kina, na imprezę albo pograć w karty :D Wynegocjuj troszkę czasu dla siebie, mnie to pomaga.

http://www.suwaczki.com/tickers/0d1yyx8dpcpxb1ea.png
http://www.suwaczki.com/tickers/dqprpx9itfxz7too.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9ltfegz27v1ws8z4.png

Odnośnik do komentarza

Nie karmię piersią gdyż nie miałam mleka, więc butlę podaje wiele osób z mojej rodziny, jednak przeraża mnie właśnie fakt, że później maluszek może potrzebować jeszcze więcej uwagi, boję się raczkowania, chodzenia, boję się, że ciągle będę musiała prosić mamy i teściowe o pomoc a to nie zawsze jest wygodne rozwiązanie.Ja mam gorzej bo pracuję w domu, dużo piszę, redaguję,przygotowuję raporty, świetna praca, dobrze płatna ale pojawi się lęk, no właśnie, co wtedy z deckiem, które obok tupta??? Moje dziecko ma 7 miesięcy więc jeszcze maleńkie....ale teraz można go jeszcze uśpić, uspokoić, odłożyć do łóżeczka, pokazać grzechotkę lub załączyć karuzelę a jak to jest później, takie dzieci śpią w nocy? Macie czas na obejrzenie filmu, książki? Przeraża mnie jedna myśl, że pewne rzeczy są na zawsze, już nieodwracalne....:36_2_39:

Odnośnik do komentarza

ja również cię rozumiem
też jestem z małym cały dzień, bo m albo na budowie, albo w pracy itp.
dobrze, że wiosna idzie, to się wyjdzie na dwór, na ławkę, na kawkę

ale tak jak dziewczyny piszą, mi też łatwiej już było jak zaczął raczkować, bo już sam sobie podchodził do zabawki, którą chciał itd.
choć z drugiej strony, trzeba już mieć oczy dookoła głowy

ale też ja starałam się nie siedzieć z nim non stop, ciągle przy nim
chciałam, żeby umiał się sam zabawić
no i udało się
inaczej to bym nawet nie miała jak coś w domu zrobić

druga sprawa, o której dziewczyny pisały, to samodzielne wyjścia
u nas jest z tym ciężko
ale jeśli już mi się czasem zdarzy - np. na jakieś zakupy wyskoczyć samej, to naprawdę troszkę luzu jest
choć ja to jeszcze mam tak, że mi się strasznie za synkiem tęskni he he

http://davf.daisypath.com/nuLVp1.png http://lb2f.lilypie.com/VHQ3p1.pnghttp://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=86355161396c0f824.png

Odnośnik do komentarza

A z waszych doświadczeń, jaki okres jest najcięższy z dzieckiem (wiekowo) pod względem braku czasu? Cy z czasem będzie tego czasu więcej dla nas? A jak wyglądają wyjścia z dzieciaczkiem, czy myślicie, że z czasem wszędzie z nami maluch pójdzie, czy to już zbyt uciążliwe? Ja planuję później jak najszybciej posłać dziecko do przedszkola aby chociażby móc pracować dalej w domu....

Odnośnik do komentarza

Baletnica49
Nie karmię piersią gdyż nie miałam mleka, więc butlę podaje wiele osób z mojej rodziny, jednak przeraża mnie właśnie fakt, że później maluszek może potrzebować jeszcze więcej uwagi, boję się raczkowania, chodzenia, boję się, że ciągle będę musiała prosić mamy i teściowe o pomoc a to nie zawsze jest wygodne rozwiązanie.Ja mam gorzej bo pracuję w domu, dużo piszę, redaguję,przygotowuję raporty, świetna praca, dobrze płatna ale pojawi się lęk, no właśnie, co wtedy z deckiem, które obok tupta??? Moje dziecko ma 7 miesięcy więc jeszcze maleńkie....ale teraz można go jeszcze uśpić, uspokoić, odłożyć do łóżeczka, pokazać grzechotkę lub załączyć karuzelę a jak to jest później, takie dzieci śpią w nocy? Macie czas na obejrzenie filmu, książki? Przeraża mnie jedna myśl, że pewne rzeczy są na zawsze, już nieodwracalne....:36_2_39:

ja mogę powiedzieć na swoim przykładzie, czyli na przykładzie rocznego dziecka

tzn. jeśli chodzi o spanie to różnie, czasem w dzień śpi 1 raz, a czasem 2 razy
w nocy też różnie, najgorzej przy ząbkowaniu

ale sen to naprawdę sprawa indywidualna, każde dziecko jest inne

a co do jako takiej samodzielności to musisz pokazać synkowi, że można się samemu bawić
jak najmniej nosić na rączkach, niech sam świat poznaje
i innym też to musisz wytłumaczyć, żeby nie było, że ty tak a reszta rodziny rączki, kolanka i nie odstępują dziecka na krok

i wydaje mi się, że musisz troszkę wyluzować
nie bój się tak

http://davf.daisypath.com/nuLVp1.png http://lb2f.lilypie.com/VHQ3p1.pnghttp://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=86355161396c0f824.png

Odnośnik do komentarza

To chyba już "umarł w butach", bo ja go nie noszę i staram się by już teraz sam chwytał grzechotki, etc. ale jak jest z teściami np.to tylko noszą po całym domu na rękach i lubi to, już go nauczyli bo nosili dziecko aby sobie odbiło po jedzeniu i tak już zostało, więc jest nauczony i tego i tego i zobaczymy co dalej....Ja się boje nie tyle wychowywania ile właśnie utraty pracy, wolności, nawet przysłowiowej herbaty z książką:(

Odnośnik do komentarza

Baletnica49
To chyba już "umarł w butach", bo ja go nie noszę i staram się by już teraz sam chwytał grzechotki, etc. ale jak jest z teściami np.to tylko noszą po całym domu na rękach i lubi to, już go nauczyli bo nosili dziecko aby sobie odbiło po jedzeniu i tak już zostało, więc jest nauczony i tego i tego i zobaczymy co dalej....Ja się boje nie tyle wychowywania ile właśnie utraty pracy, wolności, nawet przysłowiowej herbaty z książką:(

herbata z książką ( przynajmniej u mnie ) to tylko w nocy, jak młody zaśnie
w dzień nie da rady, chyba, że zajmie się czymś sam, to tak - chociaż zazwyczaj wtedy robię coś innego

ja walczyłam z noszeniem i mi się udało, tłumaczyłam, czepiałam się aż powoli zaczęli szanować "wolę matki"
ale wiedziałam, że inaczej nie da rady
no i są efekty teraz :36_1_1:

http://davf.daisypath.com/nuLVp1.png http://lb2f.lilypie.com/VHQ3p1.pnghttp://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=86355161396c0f824.png

Odnośnik do komentarza

Baletnica49
Witam, jestem nowa na forum. Dziecka bardzo pragnęłam i nie żałuję tej decyzji. Nachodzi mnie jednak ważna refleksja. Na wszystkich forach i w książkach czytam setki porad, wątków, informacji o maluchach, na temat maluchów, porady, wskazówki, noworodkowe nowinki natomiast mało gdzie pisze się o tym, co czuje matka malucha gdy jest z nim w domu non stop. Odkąd moje dziecko jest na świecie, wiadomo, wszystko się zmieniło jednak jestem dość przerażona tym, jak maluszek pochłania czas....Mimo pomocy rodziny mam wrażenie życia w jakimś matriksie:( Nie mam ani chwili dla siebie a gdy ta chwila nadejdzie to jest okupiona nasłuchiwaniem czy maluch się nie budzi, nerwowością, napięciem lub odliczaniem na zegarze ile czasu wolnego mi jeszcze zostało.Nie pamiętam kiedy zjadłam porządny, pełny posiłek lub obejrzałam całe Wiadomości a na spacerze nie byłam chyba wieki bo spacerem nie nazywam pchanie wózka z tobołami:( Popadam w coraz większe frustracje. Obstawiłam dom różnymi odciągaczami uwagi, to jakiś film w tv, to stosy książek, to gazety byleby tylko na chwilę odejść od dziecka.Nie wyobrażam sobie do końca życia nie mieć nawet chwili dla siebie...Na razie biorę silne uspokajacze, noce są nieprzespane, nerwowe, popadam w coraz większą depresję dlatego szukam mam, które nie odsądzą mnie od czci i wiary hasłami typu "dziecko to obowiązek, czego się spodziewałaś", etc. ale także wesprą mnie w działaniach na rzecz wolnych chwil dla mam i ich stopniowego wydłużania oraz podzielą się swoimi doświadczeniami w tym zakresie, jakie mają dzieci (spokojne, zajmujące się sobą czy absorbujące), jak organizowały im i sobie czas wolny oraz jak to wygląda dalej wraz z dorastaniem pociech (czy będzie gorzej czy lepiej z tym czasem wolnym?). Pozdrawiam wszystkie mamusie!

ja sie czulam bardzo fantastycznie -bedac z dzieckiem, a pozniej z dzieckami w domu
wiele bym dala zeby do tego wrocic:love:

a i takie pytanie- jakie ty uspakajacze bierzesz?
lekarz ci przepisal? rozmawialas z nim o problemie?

Odnośnik do komentarza

Baletnica49
A z waszych doświadczeń, jaki okres jest najcięższy z dzieckiem (wiekowo) pod względem braku czasu? Cy z czasem będzie tego czasu więcej dla nas? A jak wyglądają wyjścia z dzieciaczkiem, czy myślicie, że z czasem wszędzie z nami maluch pójdzie, czy to już zbyt uciążliwe? Ja planuję później jak najszybciej posłać dziecko do przedszkola aby chociażby móc pracować dalej w domu....

jak sie dziecko wyprowadzi z domu, to bedziesz miala bardzo duzo czasu dla siebie:36_9_2:

Odnośnik do komentarza

Rozumiem o czym piszesz, radość , miłość itd swoją drogą a te inne rzeczy, o których piszesz swoja drogą. ja tak miałam przy pierwszym synku, który teraz ma 15 lat, środkowy ma 11 a córcia niecałe 2 i pół. Z najstarszym najdłużej byłam w domu, do pracy wróciłam jak miała około 3 lat, no i to było moje pierwsze dziecko, całe dnie sama, z nim, mąz wracał późno. Moja rada jako mamy już trójki- nieco wyluzować, nie martwić sie tak bardzo, pozwolić nie być perfekcyjną panią domu, kosztem bałaganu poleżeć jak dziecko śpi albo spać z nim, pozwoić innym a nawet poprosić o pomoc- niech o iloe sie da ktoś weźmie maluszka na spacer a Ty w tym czasie odpocznij, niech ktoś poprasuje czy upierze a Ty poleż w wannie. Jak zaczęłam stosować takie metody od czasu do czasu przestałąm być zmartwiona, sfrustrowana i macierzyństwo było radością a nie stresem. No i wyluzować też pod tym względem, ze starszakowi pozwolić malować palcami, it generalnie brudzic się, bawiać jak chce, nadzorować i czuwac, ale nie trzęść się np nad brudną bluzeczką czy podanym 5minut później obiadem. POZDRAWIAM SERDECZNIE.

http://fajnamama.pl/suwaczki/7zx85kc.pnghttp://emotikona.pl/gify/pic/10zyrafa.gif

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się z Heleną-wolny czas i w ogóle luksus by nawet usiąść i pomyśleć, to chyba tylko jak dziecko za paręnaście lat wyprowadzi się z domu:(
Najbardziej brak mi stałego czytania książek i siedzenia tak sobie, nic nie robiąc, organizm mój wręcz się tego domaga, książki noszę wszędzie, w każdej wolnej chwili czytam jak szalona. Prasowanie odpada-mam fajne ciuszki, które tego nie wymagają, strata czasu. Karmię słoiczkami bo maluch lubi, więc to też plus. Najgorzej męczy ta monotonia, siedzenie w domu, duszenie się, a nawet jak gdzieś wyjdę to zaraz łapię przeziębienie tak już nasiąkłam tym "powietrzem". Naiwnie wymyśliłam sobie, że już niedługo wszędzie będę zabierać dzieciaczka ale to chyba naprawdę naiwne myślenie...

Odnośnik do komentarza

Baletnica49
Zgadzam się z Heleną-wolny czas i w ogóle luksus by nawet usiąść i pomyśleć, to chyba tylko jak dziecko za paręnaście lat wyprowadzi się z domu:(
Najbardziej brak mi stałego czytania książek i siedzenia tak sobie, nic nie robiąc, organizm mój wręcz się tego domaga, książki noszę wszędzie, w każdej wolnej chwili czytam jak szalona. Prasowanie odpada-mam fajne ciuszki, które tego nie wymagają, strata czasu. Karmię słoiczkami bo maluch lubi, więc to też plus. Najgorzej męczy ta monotonia, siedzenie w domu, duszenie się, a nawet jak gdzieś wyjdę to zaraz łapię przeziębienie tak już nasiąkłam tym "powietrzem". Naiwnie wymyśliłam sobie, że już niedługo wszędzie będę zabierać dzieciaczka ale to chyba naprawdę naiwne myślenie...

A co z twoim mężem? Nie macie ustalonego wspólnie jakiegoś rytmu że on zajmuje się maluszkiem a ty książka i herbata?

Odnośnik do komentarza

dzieciaczka mozna zabrac ze soba prawie wszedzie to tylko kwestia organizacji w obecnej dobie pieluszek jednorazowych i gotowych obiadkow nie jest to trudne,ja np we wrzesniu z moja coreczka a wtedy miala niecaly rok pojechalam do Madrytu odemnie to ok 800km w jedna strone pociagiem a z powrotem autobusem (podroz trwala 7 godz.) caly dzien spedzilismy w miescie my tzn ja moj 17 letni syn i coreczka.Bylismy tam z powodu przedluzenia paszportu starszemu .Mialam przy sobie duzy zapas pieluch ,ciuszki na zmiane i gotowa mieszanke mleczna kupowana w kartonach(jest troche drozsza ale na podroz bardzo wygodna)jak trzeba bylo podgrzac mleko to wchodzilismy do pierwszego napotkanego baru i prosilismy o podgrzanie a przewijanie odbywalo sie albo na lawce w parku(bylo dosc cieplo)albo w centrach handlowych lub na dworcu kolejowym w ubikacjach przeznaczonych dla matek z dzieckiem ,w takim przypadku polecam zabrac ze soba kocyk aby podlozyc maluszkowi pod plecki,a jak mala miala 4 miesiace z m spedzilismy caly dzien na basenie w charakterze widzow ,ogladalismy zawody plywackie starszego..........w sumie dla mnie z maluskiem ,ktory nie chodzi jest latwiej gdzies sie wybrac niz z takim co wszedzie wejdzie i trzeba za nim latac ale to tez ma swoje zalety dzieki temu mozna zawrzec duzo nieoczekiwanych znajomosci.......zobaczysz czas mija szybko i juz niedlugo maly nie bedzie chcial wychodzic z mama:smile_move::smile_move:

http://www.suwaczki.com/tickers/o1488u695sbx826y.png
http://s2.pierwszezabki.pl/044/044080980.png?1320

http://www.suwaczki.com/tickers/zrz6ru1d1exax3bi.png

Odnośnik do komentarza

Baletnica doskonalę Cię rozumiem i wiem o czym piszesz :) Ja od 4 lat siedzę w domu ,teraz już z dwójką dzieci :) Póki miałam możliwość to pracowałam z pierwszym w firmie taty ,ale się skończyło razem z chodzeniem synka :)
Jestem przez prawie 6mcy w całym roku zdana na siebie ,mąż na wyjazdach. Gdyby nie pomoc taty (na czas kiedy z jednym muszę jechać do lekarza chociaż często jeżdżę z dwójką, czy jakieś drobne zakupy ) to chyba miałabym już dawno deprechę :whistle:

Dla mnie "najgorszy" okres to czas do póki dziecko nie zacznie chodzić... Wtedy już jest z górki lepiej sypia (podobno mój starszak do teraz ma z tym problemy :D) ,pobawi się sam ze sobą chwilkę itp. Jeśli chodzi o czytanie książek to ja nadrabiam wieczorami jak dzieci już śpią. Po całym dniu mam w domu armagedon takze jak najmłodszy po 19 już śpi to ja wtedy ogarniam najpierw na następny dzień i potem mam czas dla siebie - na książkę, tv czy nawet kąpiel łoł :smile_jump: z tym drugim gorzej ,bo albo mi się już nie chce wole dwuminutowy prysznic ,albo starszak nawet przez sen usłyszy lejącą się wodę i już jest w wannie ze mną :whistle:

Także pocieszę Cię ,że nie zawsze tak jest:) Wiem ,że będziemy tęskniły za tymi chwilami bo naprawdę szybko uciekają :)

Mi brakuję wspólnych wyjść z koleżankami np gdzieś na kawę, na wspólne zakupy,kino ... Tego mi ewentualnie brak bo nie ma kiedy ale innych rzeczy właśnie jak czytanie książek to już nie ,bo jak pisałam nadrabiam wieczorami :) I mój organizm już też chyba przestawiony bo np przez ząbkowanie miałam takie nocki że jak 3h przez całą noc spałam to było super ale jakoś w ciągu dnia trzeba funkcjonować dla tych dzieci :)

http://s6.suwaczek.com/200906061762.pnghttp://s6.suwaczek.com/201204141662.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/019/0191959d1.png?2723
:Aniołek:08.07.11

Odnośnik do komentarza

RORITA Ty już 4 a ja już 6 z kawałkiem i za chwilę z 3 córką.

Szczerze to ja nie narzekam na brak wolności...i nigdy nie narzekałam.

Nie umiem tego wytłumaczyć, ale jakoś zawsze tak sobie organizowałam czas, żeby gdzieś wyjść.
Najpierw oczywiście z córką pierwszą, później z dwiema.

Mam to szczęście, że mam fajne przyjaciółki i z nimi i dziećmi coś sobie organizowałyśmy.
Normalne dla mnie były zajęcia wokół dziecka a później dzieci.

Nigdy też nie schizowałam. Jak dziewczynki spały to ja z nimi w kimonko, bądź zajmowałam się sobą-zależy od humoru.

Nie wyczekiwałam kiedy się obudzą, nie patrzyłam czy oddychają , miałam za dużo zajęć do zrobienia.

Teraz w ogóle jest jazda, ale w pozytywnym sensie.

Michalina ma 6 lat i od 9-14 jest w szkole, Maja ma 4 lata i w przedszkolu od 9-11.30.

Przez te 2,5 godziny mam czas dla siebie, i czasem lecę na kawkę z dziewczynami a czasem siądę sobie przed kompem i nogi do góry.

A jak nie chce mi się w domu siedzieć popołudniem zostawiam męża z dziećmi i ruszam na 2 godzinki w siną dal :) ale to rzadkość.

AHA.
NIGDY NIE MIAŁAM POMOCY !

Najpierw mieszkałam 300km od rodziny, a teraz 2600km i to całe życie moich dzieci :)

Dałłam radę sama i dalej dam radę :)

A TOBIE Baletnico dużo pogody ducha i dobrej organizacji, i radości i z bycia Mamą i z bycia kobietą czy dziewczyną!

http://www.suwaczki.com/tickers/xrots65g3rdz5uhv.png

http://www.suwaczki.com/tickers/9jm9rjjgst2xc7oz.png

Odnośnik do komentarza

Baletnica49
Nie karmię piersią gdyż nie miałam mleka, więc butlę podaje wiele osób z mojej rodziny, jednak przeraża mnie właśnie fakt, że później maluszek może potrzebować jeszcze więcej uwagi, boję się raczkowania, chodzenia, boję się, że ciągle będę musiała prosić mamy i teściowe o pomoc a to nie zawsze jest wygodne rozwiązanie.Ja mam gorzej bo pracuję w domu, dużo piszę, redaguję,przygotowuję raporty, świetna praca, dobrze płatna ale pojawi się lęk, no właśnie, co wtedy z deckiem, które obok tupta??? Moje dziecko ma 7 miesięcy więc jeszcze maleńkie....ale teraz można go jeszcze uśpić, uspokoić, odłożyć do łóżeczka, pokazać grzechotkę lub załączyć karuzelę a jak to jest później, takie dzieci śpią w nocy? Macie czas na obejrzenie filmu, książki? Przeraża mnie jedna myśl, że pewne rzeczy są na zawsze, już nieodwracalne....:36_2_39:

Teraz jestem już niemal pewna, że niedawno urodzilaś dzidziusia, bo dokładnie takie myśli miałam jak się mały urodził. I dalej mam, choć po kilku guzach i upadkach już mniej mnie paraliżuje strach, że jemu coś się stanie, bo balam się nawet tego, że nabije sobie siniaka...
Również pracuję w domu, mam podobną pracę do Ciebie. No z tym jest ciężej, bo mam wrażenie, że mniej się mniej poważnie traktuje z tego względu. Jakby moja praca nie była tak ważna, jak męża, a przecież regularnie zdarza się, że zarobię więcej niż on. Niestety u mnie kończy się tym, że zarywam noce... Bo mam problem z poproszeniem o pomoc - jak Ty...
Książki czytam, choć dlużej trwa przeczytanie jednej niż wczesniej ;) I film nie jeden już obejrzałam, a karmię piersią i Julek ma 8,5 miesiąca :) I to bez odrywania się obejrzałam!!
Mam mniej czasu, bo bardzo dużo pracuję, tyle co przed ciażą (no dobra, troszkę mniej może), a dosżło mi jeszcze dziecko... ale daję radę :)
Jak masz ochotę ponarzekać czasem na los matki pracującej w domu to możesz śmiało do mnie pisać na PW ;)

edit: przysięgam, że jak Cię czytam to jakbyś ubrała moje myśli w słowa ;)

http://www.suwaczki.com/tickers/uannxzkr1zq23rgd.png

http://www.suwaczki.com/tickers/43kthdge3hmnk8e8.png
http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=42339

Odnośnik do komentarza

mój Bąbel ma 6 miesięcy i przyznam się szczerze, że ja też miewam gorsze chwile. Tym bardziej, że bardzo często niemal całe dnie jestem z nim sama w domu.
Nie raz i nie dwa zaciskałam kciuki, żeby pospał chociaż 15minut dłużej to dam radę coś tam zrobić (posprzątać, poczytać, wykąpać się - różnie).

i tak sobie myślę, że na wolność taką jak ją opisywałaś to nie mamy już chyba co liczyć :) ostatnio rozmawialiśmy z mężem, że mamy w stosunku do Młodego ambiwalentne uczucia - z jednej strony człowiek chciałby na dzień/dwa go oddać i poczuć, jak to było wcześniej. Z drugiej - nawet kilka godzin wystarczy, żeby odczuć silną, fizyczną wręcz potrzebę, żeby go przytulić, pogłaskać, po prostu mieć obok :)

music is the healer.
No matter who you are.
http://lb1f.lilypie.com/I3QZp2.png
http://s2.pierwszezabki.pl/049/0494519c0.png?8463

Odnośnik do komentarza

Otka
Mosiu człowiek jest zabiegany tak czy siak, przy dziecku zapewne też jest wiecej obowiązków, ale nie ma co narzekać

nie zapewne, tylko jest

ale wiesz, ja też tak myślałam: o, mają dzieci, nie muszą się starać tyle czasu i narzekają

ale to nawet nie jest narzekanie
tylko po prostu czasem jest ciężko
ja bym w życiu z nikim się nie zamieniła, ale jak siedzisz w domu ciągle to naprawdę można oszaleć czasem
jeśli chodzi o mnie to po prostu brakuje mi osoby do pogadania
kogoś blisko
ale nie m

chociaż u mnie to nie to, że przed ciążą było inaczej
ale teraz się to skumulowało
tzn. wcześniej, bo teraz już jest ok

http://davf.daisypath.com/nuLVp1.png http://lb2f.lilypie.com/VHQ3p1.pnghttp://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=86355161396c0f824.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...