Skocz do zawartości
Forum

Warszawa, szpital, ul. Karowa


MAMUSIA

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Ja miałam wielki zamiar rodzić na karowej. Chodziłam tam na szkołę rodzenia, miałam tam swojego ginekologa. Nawet jak odeszły mi wody to mąz mnie tam zwiózł. Niestety miałam pecha bo tego dnia wszystkie dziecinki się chyba zmówiły i kobiety rodził tam już nawet na korytarzach. Więc znaleźli mi miejsce w szpitalu na solcu i zawieźli mnie tam karetką. Powiem szczerze że byłam na początku bardzo zawiedziona że jednak nie na karowej. Jednak wyszło mi to na dobre ponieważ rodziłam w bardzo ładnej sali porodowej bodajże Cytrynowej czy jakoś tak. A nie na korytarzu. No ale powiem ci że to gdzie bedziesz rodziła w większości zależy od dzidziusia. Bo nie znasz dnia ani godziny kiedy bedzie chciał się przytulić do swojej mamusi. A teraz często się zdarza że jednego dnia nie ma żadnej rodzącej a następnego jest ich jak grzybów po deszczu :36_19_3:

http://www.slub-wesele.pl/suwaczki/20080426040120.png
http://parenting.pl/picture.php?albumid=790&pictureid=4969http://www.slub-wesele.pl/suwaczki/200808261770.png

Odnośnik do komentarza

karowa to na pewno szpital z doskonalym sprzetem i fachowcami.
jesli ma sie swiadomosc ze to szpital w ktorym za wszelka cene rodzi sie silami natury to na pewno warto.
ulozenie posladkowe dziecka wcale nie jest wskazaniem do cesarki.
moja kolezanka tam rodzila na poczatku pazdziernika, 17 godzin meki, bez znieczulenia (nie chcieli podac by skurczy nie zmniejszyc) a potem zrobili cesarke bo stwierdzili ze jednak sie nie da...
kolezanka ma traume i nie chce wiecej miec dzieci ale ogolnie wszystko OK, dziecko zdrowe, ona tez...
na pewno maja tam doskonala aparature do ratowania zycia noworodka, wiec chyba warto jak sie ma w glowie starch przed jakimis powiklaniami
ja mam tam swojego lekarza do ktorego chodze i zamierzam tam rodzic, zobaczymy jak bedzie :) pozdrowienia

http://www.suwaczek.pl/cache/8ea0c27716.png

Odnośnik do komentarza

Rodziłam na Karowej w dniu 13 grudnia 2008r. Nikomu nawet najgorszemu wrogowi nie polecam takich przeżyć jakich doświadczyłam w tym szpitalu!! Co do porodu to nie narzekam z tym że szybko urodziłam więc nie wiem co by było gdyby poród trwał długo. Gehenna zaczęła się w momencie przewiezienia mnie z dzieckiem na normalną sale.
Był to mój pierwszy poród , więc byłam nie doświadczona jeżeli chodzi o opiekę nad noworodkiem. Nikogo nie interesował mój problem z karmieniem panie laktacyjne i owszem pytały się czy daje radę z karmieniem,mi się wydawało że szło mi całkiem nieźle ale jak przyszło po 2 dniach do ważenia mojej córki to okazało się że bardzo spadła z wagi. Mimo to nie było nadal nikogo do pomocy , a do tego córka dostała żółtaczki. Nikt nie przyszedł i mnie dokładanie nie poinformował co tak naprawdę się dzieje!! Nie wspomnę o tym że nikt nie chciał kąpać dziecka dla taego mała dostała "rumienia noworodkowego" i według pań pielęgniarek to każde dziecko to przechodzi ale z moich informacji od lekarzy z innych szpitali i przychodni to nie każde dziecko to dotyka natomiast w tym szpitalu każde to przechodziło. Wychodząc ze szpitala nie byłam do końca nauczona karmić dziecko piersią i dlatego miałam dwie nie przespane i bardzo nerwowe doby po powrocie do domu. Dopiero pomocną dłoń otrzymałam od prywatnej pani doktor ponieważ dzwoniąc na karowa i prosząc o pomoc pani w rejestracji pod czas rozmowy ze mną odłożyła słuchawkę.Owszem zgadzam się że wygląd szpitala i wyposażenie jest doskonałe natomiast opieka jest TRAGICZNA. Zapomniała bym jeszcze o jednym. Moja współlokatorka ze szpitalnej sali mając problem z nakarmieniem dziecka które bardzo płakało poszła prosić o pomoc na to pani pielęgniarka jej odpowiedziała "JAK SIĘ DZIECKO NA PANIĄ NAPATRZY TO NIE DZIWNE ŻE PŁACZE "
Takie są moje wspomnienia ze Szpitala przy ulicy Karowa 2...

Odnośnik do komentarza

Ja też miałam przyjemność rodzić w szpitalu na Karowej ( sierpień 2008 )i do tej pory nie mogę się pozbierać psychicznie, co pomyślę o tym Szpitalu to dostaję dreszczy.
Może i on ładny z zewnątrz, czysty odnowiony, ale w środku zgniły i śmierdzi. Do lekarzy powiem szczerze to nic nie mam, ale do Pań, które opiekują się kobietami i dziećmi to mam wiele zastrzeżeń.
Poród w tym szpitalu wygląda zawsze tak samo, kładą Cię na łóżko, podłączają KTG ( czasami kroplówkę) i sobie idą. Zaglądają raz na jakiś czas. Nie można spacerować, korzystać z drabinek czy piłki.
Ja miałam poród wywoływany, doktorkę miałam ok, ale np. zastępca ordynatora czepną się mojej wagi, bo mimo diety cukrzycowej przytyłam 28 kilo. Innej nie chciał zrobić cesarki, bo dziecko się podduszało i wyciągnął je przy pomocy pompy vacum.
Nie można pić ani jeść, ja byłam na czczo i przez 28 godzin nic nie piłam i nie jadłam. Pozwolili mi tylko na jeden prysznic.
NIE MA OCHRONY KROCZA. Leżałam 10 dni w tym szpitalu i każda dziewczyna miała nacięte kroczę, obojętnie czy miała duże dziecko czy małe. Mi położna po porodzie powiedziała, że nie potrzebnie mnie, nacieła, bo widzi, że urodziłabym bez problemu, rozumiecie to.... Masakra. Dziecko miałam dosłownie 2-3 minuty na brzuchu, w innych szpitalach mają po godz. a nawet więcej np. na Żelaznej.
Mój mały na oddziale dla dzieci leżał 10 dni, nie mogli określić przyczyny jego żółtaczki, miał bezdech siostra z ginekologii, powiedziała mi, że to nie był bezdech tylko zakrztusił się wodami płodowymi ( 5 dni po porodzie) zresztą przy każdym problemie udzielała takiej odpowiedzi. Na oddziale dla maluszków, to może ze 3 siostry są z powołania, no a reszta chyba do tej roboty się nie nadaje.
Nie można przychodzić na oddział, kiedy się chce tylko wtedy, kiedy one pozwolą. Raz, kiedy zajrzałam do dziecka, lerzało ono na brzuszku, płakało w niebogłosy, uderzało główką o ścianki w inkubatorze a te p.....ielęgniarki sobie kawę piły. Odebrałam dziecko ze szpitala, z rumieniem, z odparzoną pupą i z sinymi rączkami i nóżkami i bardzo przestraszone, a po kilku dniach zadzwoniły do mnie, żebym przyjechała z dzieckiem na oddział, bo nie pobrały krwi na testy przesiewowe, chociaż zrobiły wpis z datą pobrania. HORROR
A co do mnie po porodzie przenieśli mnie na ginekologię, bo podobno na położniczym nie ma miejsc i tam to dopiero była jazda. Dziewczyny leżały w zakrwawionych pościelach, pielęgniarki raz zamykały drzwi żeby nie słyszeć płaczu dzieci a innym razem otwierały drzwi, bo im śmierdziało. Salowe potrafiły burknąć żebyśmy nie marudziły, bo one nam robią łaskę, że tu leżymy, bo powinnyśmy na położniczym. Nie można było doprosić się ani lekarza, ani pielęgniarki laktacyjnej. Dziewczyny mdlały i nikogo z obsługi nie było żeby im pomóc.
Mogłabym pisać i pisać, przeżyłam koszmar. Po wyjściu ze szpitala dostałam dreszczy w domu, nie wiem, co było przyczyną chyba wszystko się na to nałożyło. Leżałam tam 10 dni i naprawdę wiem, co mówię, wręcz apeluję do was nie ródźcie w tym szpitalu, przeżyjecie HORROR

Odnośnik do komentarza

współczuję Ci przeżyć i az nie chce się wierzyć, ale rodziłam tam w 2004 roku, w 2006 roku rodziła znajoma a w 2008 siostra
i każda z nas ma miłe wspomnienia.
Czysto, miły i kompetentny personel - jedyny minus dałabym własnie za to, że trzeba leżeć w czasie porodu pod ktg ( nie można chodzić, skakać nic...)
reszta w jak najlepszym porządku

swój przypadek powinnaś zgłosić do dyrektora szpitala szczególnie w przypadku badań i stanem zdrowia maleństwa w dniu wypisu.

Odnośnik do komentarza

Witam,przeczytałam info na temat tego szpitala i jestem szczerze ździwiona...rodziłam 05.05.09 tam córeczke i mam jak najlepsze wspomnienia...raz że lekarze uratowali życie mojej kruszynce decydując się na cesarke a dwa że opieka była naprawde świetna...jedyne o co mogłabym się czepnąc to do lekarek dziecięcych ponieważ faktycznie nie do końca informują o stanie dziecka i są dość oschłe ale też nie wszystkie...powiem także że w ciągu dnia pielęgniarki przychodziły po kilkanaście razy sprawdzać czy wszystko ok,miałam trudności w poruszaniu się to również pomagały przy mojej kąpieli jak i przy opiece mad maluszkiem...jeśli chodzi o mnie to naprawde byłam bardzo mile zaskoczona...pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie. Czytając powyższe negatywne opinie na temat szpitala przy ul . Karowej chcę się podzielić swoimi doświadczeniami. Ja urodziłam synka 11 maja 2009r. w tymże szpitalu. Był to 40 tc i na badaniu kontrolnym ktg okazało się,że występuje tachykardia płodu tj. spadki tętna. Dzięki natychmiastowej reakcji lekarzy przewieziono mnie z izby na porodówkę. Rzeczywiście leżałam cały czas pod ktg ale jest to chyba logiczne przy zanikach tętna płodu. Z powodu braku postępu porodu ( podano mi oksytocynę i nic się nie działo) a tętno nadal wariowało wykonano mi cc. Opieka bardzo dobra. Następnego dnia z synkiem przeniesiono mnie na salę ogólną i miałam opiekę LUX. Z racji tego,że po cc miałam problem z karmieniem to pielęgniarka laktacyjna jak i inne położne były na każdą moją prośbę. Nie wspomnę o przesympatycznych paniach studentkach, które mają w tym szpitalu praktyki i uczą się na przyszłe położne to one bezinteresownie pierwsze wchodziły do mnie na salę z pytaniem czy nie trzeba w czymś pomóc. Kiedy myślę o opiece w tym szpitaku to raduje mi się serce, bo dzięki szybkiej decyzji lekarzy mój syn żyje. Ja również nie mam zastrzeżeń.
Ja polecam. Na każde pytanie otrzymywałam od położnych dokładna odpowiedź.
Wiadomo,że żaden szpital nie zastąpi domu i jakby nie było to chce się z niego jak najszybciej wyjść. Przyjście na świat dziecka jest cudem i o tym trzeba myśleć. Przeżyłam 5 dni a potem do domku.

NAJWAŻNIEJSZE!!!!!!!!!!
Od początku chciałam urodzić dzidziusia w szpitalu na Karowej i również czytałam na forum różne opinie i posty . Sugerowałam się tym niepotrzebnie. Trzeba się liczyć z tym, że nie każda ciąża jest książkowa. każda z nas kobiet jest inna, każdy poród może byc inny od poprzedniego i z doświadczenia wiem,że tak naprawdę nie mamy wpływu na to co się stanie. ja chciałam rodzić naturalnie a fakt,że synek miał węzeł prawdziwy z pępowiny miałam cc i to, o czym tak dużo się naczytałam i żyłam w strachu ominęło mnie szerokim łukiem

Pozdrawiam obecne i przyszłe mamy i polecam aby spojrzeć na pewne sprawy przez różowe okulary i nie traktować niektórych wpisów za wyrocznię.

:-)

http://www.suwaczek.pl/cache/70aa026aa5.png

http://www.suwaczek.pl/cache/d8963dfa18.png

http://www.suwaczek.pl/cache/0c41cb702d.png

http://s2.pierwszezabki.pl/023/0231899c0.png?1881

Odnośnik do komentarza

bry..
w kwietniu 2008 rodziłam na Karowej.. poród rodzinny darmowy a opieka jak w hotelu 5 gwiazdkowym.. sale śliczne czyste i pojedyncze do rodzenia.. co kawałek przychodzi jak nie położna to studentka i sprawdza czy wszystko ok jest.. w bonusie mają świetne zaplecze neonatologiczne.. faktem jest że bardzo ciężko się tam dostać!.. ja poszłam ze skierowaniem i jednego dnia czekałam 8h w poczekalni.. badano mnie 3 razy i wciąż pytano czy się nic nie dzieje.. wychodząc do domu dostałam skierowanie na poranną krew i obietnicę że rano miejsce na mnie będzie czekać bo będą wypisy.. opłacało się tyle wysiedzieć bo dnia następnego po przyjęciu zaczęłam rodzić :).. ogólnie rodziłam jak był spory boom bo po urodzeniu zbierali nas w jednaj sali porodowej z braku miejsc na położnictwie!.. kładli nawet na patologii.. miałam ograniczoną ilość szpitali bo potrzebowałam ginekologa/położnika od małopłytkowości.. ale udało się!.. co do opieki po.. również super.. wszystko miło i bardzo pomocnie!.. jedna z położnych pomagała mi nawet ściągać nawał pokarmowy!..
Tak więc gorąco polecam!

czytając wasze opinię dodam iż można było korzystać ze sprzętu na sali.. piłki itp.. nawet położne zachętcały aby nie leżeć jak się da bo chodzenie czy piłkowanie pomaga szybciej w rozwarciu.. niestety nie skorzystałam bo na stojąco bardzo mi się w głowie kręciło..w kwestii masażu szyjki to jestem mile zaskoczona.. czytałam że to boli a mi to bardzo pomogło i przyspieszyło rozwarcie :)

Odnośnik do komentarza

Ja tez rodzilam na Karowej 2 razy w 2006 i 2009 i mam dwa skrajne komentarze. W 2006 roku kiedy rodzilam pierwszy raz bylam zachwycona, trafilam na wspaniala polozna , dobre warunki i wszystko bylo OK, natomiast w 2009 to byl horror. Te kobiety ktore tam pracuja (PRACOWALY)to chyba pominely sie z powolaniem??? jesli chodzi o lekarzy to wszystko jest ok, ale pozostaly personel to koszmar zwlaszcza na porodowce. Lacznie z salowymi ktore wydaja sie tam byc najwazniejszymi osobami na swiecie??? Chcialam sie z tym podzielic bo przeciez tak nie powinno byc. Dziewczyny ktore urodza traktowane sa jak bydlo i ktos powinien na to zwrocic uwage. Najgorsze jest to ze po porodzie kazda z nas jest na tyle wykonczona ze nawet nie ma sily bronic sie przed tymi wstretnymi babami. Dziewczyny ktore sie tam zdecydujecie rodzic nie dajcie sie poniewierac bo zadna z nas na to nie zasluzyla.
Pozdrawiam,
ewa

Odnośnik do komentarza

Witam,
ja też rodziłam na Karowej w styczniu 2010,
trafiłam z rozwarciem na 3cm i od razu zostałam przewieziona na salę porodową,
po 3h dostałam znieczulenie z.o ,mogłam chodzić,korzystać z piłki,ale pić nie wolno było.Trafiłam na bardzo fajną położną,p.Elę.Z dobrych rzeczy to tyle..
Okazało się ,że córka jest źle ułożona i bardzo ciężko było mi ją urodzić,2 razy zajrzał do mnie lekarz i postraszył vacuum,ale na szczęście urodziłam naturalnie(tylko dzięki pomocy tej pani).Opieka okazała się fatalna,żadna pięlęgniarka nie mogła pomóć mi w karmieniu,
o wszystko trzeba było się prosić,badania dzieci były w nocy(słuchu,ważenie).
Moja Mała straciła ponad 10%,a one chciały mnie wypisać(to akurat był weekend),w poniedziałek przyszedł lekarz i dosłownie dostałam burę,że nie zgłosiłam tego(a ja zgłaszalam!),Mała wylądowała na dokarmianiu dożylnym:( na patalogii noworodka.
Podsumowując,nie polecam!

http://www.suwaczki.com/tickers/gg64k6nla9tt4x9z.png

Odnośnik do komentarza

Rodziłam tam tylko ze względu na wcześniaczą ciążę, leżałam przez kilka dni przed porodem unieruchomiona, a żadna z salowych czy pielęgniarek się nie interesowała, czy coś potrzeba pomóc (dodam, że źle się patrzą jak ktoś za długo przebywa u pacjentki). Salowa nawet nie chciała pomóc się umyć, postawiły tylko wodę w misce i radź sobie kobieto sama, tylko jak kiedy nie możesz wstać! (przykładowo w Szpitalu Praskim salowe wraz z siostrami pomagały się myć i przynosiły basen bez łaski). Kiedy wody mi odeszły, to na moje prośby o zmianę mokrej pościeli nikt nie reagował, dopiero inna pacjentka użyczyła mi swojego podkładu porodowego, gdyby tego nie zrobiła to leżałabym przez kilka godzin w mokrym. Przy porodzie ok, lekarz bardzo miły i fachowy. Moje maleństwo trafiło na oddział noworodków, ze względu na to, że była wcześniaczkiem. Ja leżałam wraz z dwiema kobitkami na dosyć ładnej sali. Jednak co z tego, że szpital jest ładny, zadbany i dobrze wyposażony, jak serca dla pacjentek nie mają. Leżała ze mną młoda dziewczyna, która pierwsze dzieciątko miała, płakała nie wiedząc jak karmić, a położna jedyne co zrobiła to przyniosła jej ulotkę o laktacji - TRAGEDIA i ZNIECZULICA! Ja jako wieloródka wiedziałam już co i jak więc pomagałam młodej mamie jak tylko mogłam. Przy wypisie lekarz nakrzyczał na mnie dlaczego leżałam u nich 3 a nie 2 doby, pomimo moich wyjaśnień, że była to decyzja lekarza prowadzącego. Ogólnie nie polecam, nie można zakwalifikować tego szpitala jako "rodzić po ludzku", ponieważ podchodzą do pacjentek taśmowo i okropnie przedmiotowo je traktują i nie jest to tylko moja opinia, lecz również koleżanek, które tam rodziły. Oczywiście opieka nad noworodkami na oddziale patologii noworodka - bardzo dobra i tylko tu jest plus. Szpital wart polecenia jedynie przy wcześniaczym porodzie! Osobiście żałowałam, że nie rodziłam w Praskim, gdzie po porodzie siostry zajmują się pacjentką i dzieckiem z uśmiechem na twarzy.

Odnośnik do komentarza

Witam! jesteśmy świeżo po przeżyciach na Karowej ! Zaczęło się dobrze ,fajna położna ,która zaraz kończyła dyżur ! Pojawiła się następna zmiana i rozpoczął się horror ! Położna która od początku mówiła że poród siłami natury jest nie możliwy miała rację, ale te które pojawiły się miały inne zdanie. Doprowadziły młodą mamę do traumy !!! wstrętne bezduszne młode kobiety .... Rozerwały szyjkę twierdząc że tak trzeba ,dno ! Poród zakończył się i tak cesarką ! Na szczęście dziecko jest zdrowe ! Natomiast mama ponad trzy tygodnie po porodzie jest zdruzgotana i wykończona psychicznie .... brak słow !!!

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich, widzę że wątek był poruszany już dawno temu, ale postanowiłam opisać swoje doświadczenia po niedawnej cc - bo sama trochę przeszukiwałam internet o tym temacie. Miałam zaplanowaną cesarkę z powodu tokofobii, szpital nie robi problemów w tym zakresie.  Całe przygotowanie do cc to jedno wielkie zamieszanie, na jednej sali usg, wywiad, pobieranie krwi i to z kilkoma oczekującymi w tym samym czasie, personelu nie winię, bo bardzo miły i takiej miał warunki.  Cesarki wykonywane są od najpilniejszych i tylko do 14 godziny, dlatego można sie "nie załapać" w planowanym terminie. Po cc przekierowanie na salę pooperacyjna, na której leży okolo 6 pacjentek. Pacjentki są niby osłonięte parawanami. Niby - ponieważ niektóre łóżka w ogóle nie mialy parawanów, a na niektórych byly za krótkie. Intymności niewiele. Mnie widziala część krążących dziewczyn i tatusiowe. Na sali leżałam ok. 10 godzin, dostałam dziecko do piersi ale spadlo ze mnie, co nikogo nie zainwestowało. Opieka na tej sali była ok, z uwagi na to, że jest tobsala pooperacyjna dziećmi zajmują się położne. Horror rozpoczął sie po pionizacji.  O godzinie 1 w nocy kazali mi wstać, bolało jak cholera, iść pod prysznic i od tego momentu - jak mi powiedziano - ja jestem matką i ja mam zajmować się dzieckiem. Na Karowej nie ma co liczyć lub pomoc od położnych. Ich jednym zajęciem jest przesiadywanie w swoim saloniku obok recepcji, picie kawy i plotkowanie. Zero zainteresowania czym wiem co robić przy pierwszym dziecku. Niektóre położne są miłe, ale nie licz, że odciąża Cię w czymkolwiek. Dziewczyny prosiły o to, bo nie dawały rady, ale szybko zostały sprowadzone na ziemie. Lekarki pediatryczne miłe, ale są obecne tylko na obchodzie. Ogólnie odradzam poród w tym szpitalu. Prawie codziennie płakałam po chamskim kontakcie , położnymi. Oczywiście można dokupić sobie opiekę położnej za 40 zl/h. Co do porad laktacyjnych jest mila dziewczyna, ale jest tak zalatana, że ciężko się do niej dostać a jak sie uda to tylko na chwile. Jedzenie oczywiście ubogie, podają o godz.  8, 13 i 16, na tym koniec. Przy diecie cukrzycowej jest 5 posiłków. Sale mają niby parawany, ale ponownie są za krótkie ale brak ich w strategicznych miejscach, czyli odwiedzający i tak i tak Cię widzą... 

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...