Skocz do zawartości
Forum

Przemoc w rodzinie-tabu?


Rekomendowane odpowiedzi

masz rację...że tabu
ale ja spotkałam na swojej drodze przemoc w rodzinie i alkoholizm i to taki totalny
i wiem jak trudno czasem zerwać taki związek...bo czujemy się współuzależnionymi ,bo nie wiemy jak to będzie czy damy radę

mi się udało,,,,,,ale wiele kobiet tkwi w toksycznym związku i nie umie odejść,zmienić tego....nawet jak cierpią na tym dzieci

temat trudny.....i złożony......czasem bardzo potrzebny jest psycholog i pomoc rodziny,bliskich

Joasia
http://s7.suwaczek.com/200905264565.png
Emilka
http://s4.suwaczek.com/200405064765.png

Odnośnik do komentarza

dziabdol, to ja się dołączę choć wychowana jestem w zwykłym domu. Patologii brak. Ale mój 1 związek (poważny - 5lat) to była moja mordęga z narkomanem. Toksyczny związek i 5 lat stracone... Zerwanie było strasznie trudne. Nie był to jednak mój mąż - na szczęście! Teraz jestem w szczęśliwym związku, zupełnie innym i o wiele lepszym :)

Odnośnik do komentarza

agusia20112
ja byłam z alkoholikiem...picie,awantury...coraz większe picie,pochowane wszędzie puszki,butelki,nie znałam dnia,ni godziny...jaki wróci,kiedy
potem czułam tylko odrazę
nie raz potrafił zeszczać sie do łóżka,szafy,na podłogę.....koszmar

ale długo udawałam ,że nic się nie dzieje

Aguś, bo to tak jest, że człowiek chce widzieć tą lepszą stronę, wierzyć że się uda, że druga osoba się zmieni. A to ułuda jest...

Mój wujek też pił. Kiedyś zasnął na śniegu zimą, pod domem. Nie mogłyśmy go z kuzynką dobudzić. Za nogi go ciągnęłyśmy do domu żeby nie zamarzł. Taki wstyd, szkoda słów...

Odnośnik do komentarza

Ja nigdy nie byłam w toksycznym związku ale miałam bliski kontakt z taką osobą moją mamą,najpierw mój ojciec,znęcał się nad nią i fizycznie i psychicznie,mama była z domu dziecka i miała wpojone że na nic innego nie zasługuje i gdyby mój ojciec nie zostawił jej dla innej może do dziś by się nad nią znęcał,potem poznała mojego ojczyma myślała że złapała pan boga za rogi,ale tak było dobrze tylko 3 lata puki nie urodziło się mu dziecko,zaczął się alkochol,awantury wyzwiska od najgorszych,z tą róznica że jej nie bił ale bił nas,mama nieraz po kłótni groziła rozwodem ale nie odeszła pozwoliła aby nasze dzieciństwo było nie wesołym wspomnieniem ale cierpkim.

Odnośnik do komentarza

ja miałam szczęście wychować się bez takich syt... ale naokoło wszędzie się słyszy...
teraz i tak mi się wydaje, że ludzie bardziej otwarcie o tym mówią...

curry, my z mężem kiedyś uratowalismy takiego pijaczka, spał w mróz na murku!!! a raczej pod nim... zamarzł by na pewno.. dobudziliśmy go i dał nam komórke i wymamrotał, zeby po brata zadzwonić... ehhh... :(
czy nr podał, już nie pamietam dokł.

http://lbdf.lilypie.com/zF4dp1.png

http://lb2m.lilypie.com/rqmhp1.png http://lb4m.lilypie.com/Qkwup1.png

Odnośnik do komentarza

u mnie to był ogromny wstyd,przed rodziną przed znajomymi
dzis myślę,że byłam niezłą aktorką ,że udawało mi się wszystkich nabrać....a mieszkałam wtedy obok rodziców....mieszkanie obok ich mieszkania

do dziś pamiętam ten koszmar i jeszcze czasem mi się śni ten facet
a miał jazdy...jak sie nachlał to chodził po gzymsie od balkonu,albo ciął sobie łapy

co do reakcji sąsiadów,to często słyszą ,ale "nie chcą słyszeć",nie chcą widzieć
a dzieci cierpią....ostatnio nie ma tygodnia aby jakieś dziecko nie było pobite,albo wręcz zakatowane....nie mówiąc już o znęcaniu się psychicznym

Joasia
http://s7.suwaczek.com/200905264565.png
Emilka
http://s4.suwaczek.com/200405064765.png

Odnośnik do komentarza

w Polsce temat ten jest bardzo trudny i wiele osób woli go omijać. ja z rodzeństwem od malego patrzylismy jak ojciec pije,nie mozna powiedziec ze to jakis pijak włuczący sie po knajpach -bo w takie miejca w ogóle nie chodzi, czy stojący pod sklepem bo tego tez nie robi, ale każdy pretekst jest dobry do wypicia, a jak nie ma powodu to chodział wielka szklanka wina z "wkładką" dodatkowo łatwo sie wkurza wiec jego wydzieranie sie to norma, nie raz też nam sie oberwał: pasem, kijem, znarzało sie i kablem, choć o jakim katowaniu czy ciągłym biciu mowy nie było u nas. nie rozumie ze to odcisneło sie na naszej psychice, mysli ze jako ojciec to tylko zarobic na wszystko i wydrzec sie jak trzeba czy kare dac,ale zeby np z dziecmi lekcje odrobić czy zone gdzies zabrac to nie ma mowy bo on sobie buteleczke z sąsiadem wypije. i niestety takie zachowanie jak jego to pewna czesto zdarzająca sie w domach norma. ktoś był tak wychowywany i sam tak robi itd i wysli ze tak ma być. mi było by wstyd gdyby mój syn zobaczył mnie pijącą jakikolwiek alkohol czy palacą papierowy, bo przeciez ja mam dawac mu przykład, wychowac go na odpowiedzialnego i mądrego człowieka, wiadomo czasem zdarzy mi sie krzyknąc gdy juz mi puszcza nerwy, ale w zyciu nie urerzyłabym dziecka pasem czy czyms innym. jest nas 4 i każde z nas ma jakis zal do ojca i zadne z nas nie ma z nim takiego kontaktu jaki mieć powinno, doceniam ze pomagi mi i mojemu synkowi, opłaca rachunki i studia, ze mamy co zjeść ale zal do niego zawsze bede miałą.

Odnośnik do komentarza

u nie na szczęście nie było tak źle...mój były mi się 'tylko' pociął.....było to trochę toksyczne bo ja ślepo zakochana a on olewał. jak w końcu z nim zerwałam to przyszedł do mnie do pracy zabrał mi nóż do rozcinania folii i ciął sie po nadgarstku....miał szczęście że nóż był tępy.....ale w domu nigy nie był ani alkoholu ani przemocy...wiadomo klapsa sie dostało ale to jak bawiłam się zapałkami w domu więc sie należało :wink:

Odnośnik do komentarza

Tabu zdecydowanie- i nikt mówić nie chce i słuchac też. sama się o tym przekonałam i przekonuje nadal, bo jestem w trakcie wychodzenia z toksycznego związku. Bo co tam jakas przemoc psychiczna, to tylko słowa "nie słuchaj go i rób swoje". jak bije przynajmniej ślady są, ktoś uwierzy.

Jasiek-17 (11.05.1995), Zuzia-13 (15.02.2000) Jędrek- 8(20.06.2004) i Sabinka-4 lata (11.08.2008)

"wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem,możemy latać wtedy, gdy obejmujemy drugiego człowieka"

Odnośnik do komentarza

ja z alkocholikiem mam stycznośc (moj ojciec) ale nie od zawsze pil pamietam go jak byłam dzieckiem ze byl super tatą. On pije odjakis 4-5lat. Ostatnio przed swietami sie ogarnał i narazie spokoj ale zobacyzmy jak dalej wiadomo jesli sam nie chce sie poprawic to nikt mu nie pomoże. mama ma do domu osobne wejscie wiec ma spokoj alimenty na siostre tez płaci. Narazie przychodzi do mieszkania do mamy bo nie pije zobaczymy jak długo. a co najgorsze to to że jego kochana siostrzyczka co mieszka za ogrodzeniem to twierdzi że ta zła jest moja mama

http://kuba-k.aguagu.pl/suwaczek/suwak3/a.pnghttp://s9.suwaczek.com/20090418310120.png
http://izabela-k.aguagu.pl/suwaczek/suwak4/a.png

Odnośnik do komentarza

podczytuje was troche...niektóre z Was mnie znają z innego wątku...
No nie, nie łatwo. Ja co prawda żyje w szcześliwym związku małżenskim. Miałam kilku kandydatów na meżów-alkoholików. Ale dzieki bratu, mam alergie na alkoholików i jedyne co m u zawdzieczam, to to że ich zostawiłam....pamietam jak mi radził dać jednemu z nich szanse. Nie posluchałam, bo ja nigdy nikogo nie słuchałam.
Wyszłam za mąż za obcokrajowca-mimo wielu krytyk(mojego brata również). Mieliśmy po 30 lat jak sie poznaliśmy-miłość wygrała. Jesteśmy już 13 lat razem a mój brat, właśnie odeszła od niego żona-nie wytrzymała. Jest alkoholikiem. Urosłam przy nim, umierałam martwiąc sie o niego-jak wracał nieprzytomny,...i wszystko inne co sie za tym ciągnie.
Krytykował mojego meża, że napewno bedzie mnie bił itd. A jak narazie, to on tłukł żone, dziecko sie na to patrzyło(bił ją nawet przed ślubem) ale to była jej decyzja,mimo moich ostrzeżen, była bardzo zakochana.
Jest po 50-ce i nadal pije-stracił rodzine i dalej to samo...mnie meczył swoim życiem typu-to mu załatw, z tym zadzwon i mase innych(jestesmy za granicą, żona go tu zwiozła dawno temu)...11-12 lat jak ona wyjechała-a on tak tu śleczy, wolny bez obowiązków. Jezyk zna tyle o ile, i z byle czym do mnie i mojego meża. ok. ja lubie pomagać, ale w zamian słyszałam wciąż niezadowolenie, że jestem nawiedzona, wieczna krytyka...no cóż, ja z nim sie rozwieść nie mogłam...wymeczył mnie na tyle, że zerwałam z nim kontakt. Mało mnie obchodzi co inni o tym sobie myślą, ale nie pozwole by zniszczył mnie i moją rodzine(już zaczoł cos marudzić...)a sam zniszczył swoją. Mało brakowało, a bym musiała iść na jakąś terapie. A on ok...tylko cały świat oskarżał o swoje niepowodzenia. Dlatego doskonale rozumiem osoby w takich związkach, i podziwiam te które miały śiłe odejść.....ale to sie za człowiekiem ciągnie-niedawno ktoś zupełnie mi nieznany, zadzwonił i opowiada rzeczy o moim bracie...a ja nie moge o tym nikomu powiedzieć, bo nie chce by starcił reszte szacunku u rodziny,meża.... Koszmar
pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

napisalam tu wczoraj i wykasowalam....to nie takie proste pisac o kims kogo sie kocha-alkoholiku
...moj brat pije od...nie pamietam? on ma 53 a jako dziecko pamietam go. jeszcze mlody- mama za nim biegala, tlumaczyla go przed nauczycielami, potem szefem w pracy...myslala, ze jak sie ozeni to sie ustatkuje. Zona wiedziala, ze pije wychodzac za niego-wytrzymala 12 lat(i tak dlugo)...on nikogo nie chce sluchac. Oskarza caly swiat(poczawszy od szkoly podstawowej)konczywszy na terazniejszym szefie...
szkoda tylko, ze jego syn ma takiego ojca(serce mi peka)...
duzo mnie to kosztowalo(miesiace nieprzspane,rozmyslania nim podjelam decyzje)...zerwalam z nim kontakt, az sie wyleczy. Moje dzieci majo niepijacego ojca, nie musza przygladac sie na wujka alkoholika(obydwoje mieszkamy za granica)...mialam dosc jego oskarzen, meczenia mnie telefonami...jak przyjezdzal (raz na jakis czas) i napil sie u mnie w domu(ja go nie czestowalam, to przwozil swoje trunki pil zdrowie moich dzieci) a to dla mnie nie do wytrzymania...
z rodziny nikt nic nie mowi, ale pewnie uwzaja mnie za wyrodno siostre-trudno. Niedlugo to ja bym potrzebowala terapi...ale ciezko, bo brat, z ktorym sie roslo....ktorego sie kocha. Przez wiele lat staralam sie mu jakos pomoc, nic...wscieka sie , krzyczy...to jedyne co moglam zrobic

Odnośnik do komentarza

Mewy przykro mi,że tak to przezywasz. On ma jednak swoje życie Ty masz swoje, nie pozwól się obarczać winą za jego sytuację, nie pozwól sobie czuć się winna. Z tego, co czytam starałaś się dla niego dużo zrobic, ale nie pomożesz nikomu jeśli sam tej pomocy nie chce.

Jasiek-17 (11.05.1995), Zuzia-13 (15.02.2000) Jędrek- 8(20.06.2004) i Sabinka-4 lata (11.08.2008)

"wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem,możemy latać wtedy, gdy obejmujemy drugiego człowieka"

Odnośnik do komentarza

z bratem mam podobne troche problemy, tez głupoty robi ciągle, sporo pije,ciągle cos ode mnie chce, ciągle tyłek trzeba mu ratować, potrafi ileś razy dziennie dzwonić zeby np gdzies go zawiesc,ma 28 lat a zachowuje sie jak gówniarz. jest okres ze jest ok nie pije, pracuje, sprząta sobie itd a jest czas jak dzis ze zamiast byc w pracy to śpi,a w domu ma bałagan. i co by nie robic i co by nie mówic to on i tak swoje robi i nie da mu sie nic wytłumaczyc. przykro nie raz sie robi z jego powodu, człowiek chciałby mu pomóc ale sie nie da :36_2_58:

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...