Skocz do zawartości
Forum

Język dwulatka


Margeritka

Rekomendowane odpowiedzi

A ja się z większością dziewczyn nie zgodzę.
Nie że tak z przekory he he, już piszę dlaczego :)
Może dlatego zdanie mam nieco inne niż Wy, że nie podchodzę do poradnika jak mocno praktykujący katolik do biblii. Czytam, analizuję i wyciągam wnioski. Absolutnie nie traktuję tego w ten sposób, że to co w poradniku to świętość i do tego się muszę stosować, co to, to nie :) To oczywiste, że każda mama zna swoje dziecko najlepiej, ale właśnie dlatego, że takie z nas kochające mamy, to na wiele sytuacji nie potrafimy patrzeć z dystansu.
Nie ma poradnika, idealnie odnoszącego się do naszego dziecka, taki to same byśmy musiały napisać :) Nie ma poradników uniwersalnych, bo każde dziecko jest inne, ale ja jestem zdania, że jeśli z jednej książki pełnej nieprzydatnych informacji wyczytam chociaż ze dwie takie, które pozwolą mi z dystansem spojrzeć na własne życie, to było warto przeczytać :)

Odnośnik do komentarza

Daffodil
A ja się z większością dziewczyn nie zgodzę.
Nie że tak z przekory he he, już piszę dlaczego :)
Może dlatego zdanie mam nieco inne niż Wy, że nie podchodzę do poradnika jak mocno praktykujący katolik do biblii. Czytam, analizuję i wyciągam wnioski. Absolutnie nie traktuję tego w ten sposób, że to co w poradniku to świętość i do tego się muszę stosować, co to, to nie :) To oczywiste, że każda mama zna swoje dziecko najlepiej, ale właśnie dlatego, że takie z nas kochające mamy, to na wiele sytuacji nie potrafimy patrzeć z dystansu.
Nie ma poradnika, idealnie odnoszącego się do naszego dziecka, taki to same byśmy musiały napisać :) Nie ma poradników uniwersalnych, bo każde dziecko jest inne, ale ja jestem zdania, że jeśli z jednej książki pełnej nieprzydatnych informacji wyczytam chociaż ze dwie takie, które pozwolą mi z dystansem spojrzeć na własne życie, to było warto przeczytać :)

ja też uważam, ze takie podejście do poradników jest w porządku, jedni rodzice piszą na forum i szukają wsparcia, inni szukają porad w poradnikach i dla mnie w obu sytuacjach to dobrze świadczy o rodzicach :Oczko:

Odnośnik do komentarza

Margeritka
IWA23
Ja tak jak curry nie popieram żadnych poradników ani nie polecam,po za tym każda wpadnie na pomysł np uspienia swojego dziecka,później bo później ale to jest wspólnie wypracowana metoda matki z dzieckiem a nie z gotowca i co jak jedna metoda nie pasuję to sięgam po drugi poradnik,zamiast znaleźć swojego zlotego środka a nie testować innych.

autorka tej książki też mówi, że nie ma dobrych poradników dla rodziców, nawet tej jej nie jest rozwiązaniem, że najważniejsza jest obserwacja własnego dziecka i działanie zgodne z dzieckiem, ale uważam, że nie zaszkodzi wiedzieć, np. jak można usypiać dziecko, mnie podoba się to w tej książce, że ona pokazuje, jak dziecko myśli i to mi do Oli pasuje, jak obserwuję jej zachowania, bo ja sama na pewno na to bym nie wpadła :)

Autorka jest położna. I tylko nie jestem przekonana czy autorka pod kątem swojej wiedzy aby na pewno wie co dziecko myśli, czy co jej się wydaje, że myśli. Na podstawie zachowania. Tak czy inaczej jeszcze raz napiszę swoją główną wątpliwość. Zachowania, które proponuje mają skutki psychologiczne dla dziecka a T. Hogg jest położną więc nie wiem czy do końca wszystko jest tak, jak być powinno ale to tylko moje zdanie i każdy robi tak jak uważa.

A co do książek psychologicznych to ja ich nie polecałam przecież. Margeritka pytała co ja czytam i odpowiedziałam i nigdzie nie pisałam, że tak każdy powinien robić :)

Odnośnik do komentarza

curry
Margeritka
IWA23
Ja tak jak curry nie popieram żadnych poradników ani nie polecam,po za tym każda wpadnie na pomysł np uspienia swojego dziecka,później bo później ale to jest wspólnie wypracowana metoda matki z dzieckiem a nie z gotowca i co jak jedna metoda nie pasuję to sięgam po drugi poradnik,zamiast znaleźć swojego zlotego środka a nie testować innych.

autorka tej książki też mówi, że nie ma dobrych poradników dla rodziców, nawet tej jej nie jest rozwiązaniem, że najważniejsza jest obserwacja własnego dziecka i działanie zgodne z dzieckiem, ale uważam, że nie zaszkodzi wiedzieć, np. jak można usypiać dziecko, mnie podoba się to w tej książce, że ona pokazuje, jak dziecko myśli i to mi do Oli pasuje, jak obserwuję jej zachowania, bo ja sama na pewno na to bym nie wpadła :)

Autorka jest położna. I tylko nie jestem przekonana czy autorka pod kątem swojej wiedzy aby na pewno wie co dziecko myśli, czy co jej się wydaje, że myśli. Na podstawie zachowania. Tak czy inaczej jeszcze raz napiszę swoją główną wątpliwość. Zachowania, które proponuje mają skutki psychologiczne dla dziecka a T. Hogg jest położną więc nie wiem czy do końca wszystko jest tak, jak być powinno ale to tylko moje zdanie i każdy robi tak jak uważa.

A co do książek psychologicznych to ja ich nie polecałam przecież. Margeritka pytała co ja czytam i odpowiedziałam i nigdzie nie pisałam, że tak każdy powinien robić :)

wiem, że ona jest położną, ale z drugiej strony wykształcenie to jedno, a zainteresowania zawodowe to drugie, to, że nie ma tytułu magistra psychologii to wcale nie znaczy, że nie ma zainteresowań psychologią dziecięcą i rozwojową i że nie czyta literatury, podręczników psychologicznych, a nawet jeśli nie ma, to niektóre jej tezy są bardzo logiczne (choćby o zabawkach dla dziecka i o tym, jak powinien zachowywać się rodzić, gdy dziecko się bawi klockami), myślę, że z wieloma jej sformuowaniami wiele z Was by się zgodziło i zgadza na co dzień na forum, tylko nie koniecznie wie o tym, że ona też ma takie zdanie na dany temat :D

Odnośnik do komentarza

Margaritka ale z tego co wiem to curry jest psychologiem,i skoro ona widzi że proponowane przez T,Hogg mają skutki psychologiczne dla dziecka to nie może być mowy aby autorka się psychologią interesowała,bo by nie proponowała takich działań/rozwiązań.

Odnośnik do komentarza

Margeritka
curry
Margeritka

autorka tej książki też mówi, że nie ma dobrych poradników dla rodziców, nawet tej jej nie jest rozwiązaniem, że najważniejsza jest obserwacja własnego dziecka i działanie zgodne z dzieckiem, ale uważam, że nie zaszkodzi wiedzieć, np. jak można usypiać dziecko, mnie podoba się to w tej książce, że ona pokazuje, jak dziecko myśli i to mi do Oli pasuje, jak obserwuję jej zachowania, bo ja sama na pewno na to bym nie wpadła :)

Autorka jest położna. I tylko nie jestem przekonana czy autorka pod kątem swojej wiedzy aby na pewno wie co dziecko myśli, czy co jej się wydaje, że myśli. Na podstawie zachowania. Tak czy inaczej jeszcze raz napiszę swoją główną wątpliwość. Zachowania, które proponuje mają skutki psychologiczne dla dziecka a T. Hogg jest położną więc nie wiem czy do końca wszystko jest tak, jak być powinno ale to tylko moje zdanie i każdy robi tak jak uważa.

A co do książek psychologicznych to ja ich nie polecałam przecież. Margeritka pytała co ja czytam i odpowiedziałam i nigdzie nie pisałam, że tak każdy powinien robić :)

wiem, że ona jest położną, ale z drugiej strony wykształcenie to jedno, a zainteresowania zawodowe to drugie, to, że nie ma tytułu magistra psychologii to wcale nie znaczy, że nie ma zainteresowań psychologią dziecięcą i rozwojową i że nie czyta literatury, podręczników psychologicznych, a nawet jeśli nie ma, to niektóre jej tezy są bardzo logiczne (choćby o zabawkach dla dziecka i o tym, jak powinien zachowywać się rodzić, gdy dziecko się bawi klockami), myślę, że z wieloma jej sformuowaniami wiele z Was by się zgodziło i zgadza na co dzień na forum, tylko nie koniecznie wie o tym, że ona też ma takie zdanie na dany temat :D

Ale ja nie podważam, że ona gdzieniegdzie może mieć rację. Ja tylko wyrażam wątpliwość co do jej wiedzy, a tym samym przekazywanych dzieciom wzorców (postaw itp.). I niestety widać braki w jej wiedzy. I dla mnie zainteresowania to nie to samo co wiedza, wykształcenie oraz doświadczenie w zawodzie psychologa. W szczególności, że psychologia jaką znają ludzie z prasy telewizji, gazet, poradników ma niewiele wspólnego z psychologią jako dziedziną wiedzy. Nie mówiąc już o tym, że nawet psychologia jaką znają ludzi z porad psychologów ma niewiele wspólnego z tym, czego się uczy na studiach. Przede wszystkim z powodu określonego sposobu przekazywania informacji ludziom właśnie z powodu braku ich wiedzy merytorycznej. I tego aby nie zrobić krzywdy, co jest pierwszym założeniem. Aha i czytanie książek psychologicznych bez podstaw niestety niewiele daje. Dlaczego? Bo pewne sformułowania, wyrażenia, teorie, tezy są w psychologii tak rozbudowane i mają tyle założeń, ze nie można bez doświadczonych nauczycieli być pewnym, że się zrozumiało wszystko. Np. ktoś pisze w jakiejś książce zdanie np. o ujęciu psychodynamicznym. I tu nawet sprawdzenie w google co to znaczy daje tyle co i nic. Trzeba by przeczytać ileś książek o teoriach psychodynamicznych aby zrozumieć to jedno zdanie do końca. Dlatego jakoś nie chcę ryzykować aby ktoś, kto do końca pewnie wszystkiego nie wie miał wpływ na moje dziecko. Ale jeszcze raz podkreślam, każdy robi to co sam uważa. Ja pisałam tylko o sobie i to, że książki nie polecam. I tyle.

Odnośnik do komentarza

ale też w życiu codziennym czy to nie jest tak, że to jak zachowuje się rodzic wobec dziecka, jakie postawy przyjmuje, nie ma dla dziecka skutków psychologicznych? ja jak myślę, o dzieciach mi znanych i jak widzę, że rodzice z nimi nie rozmwiają i nie tłumaczą im, tylko zabraniają, to wiem, że niektórym, rodzicom pewne informacje z tej książki na pewno by się przydały

ja nie uważam, że ta książka jest idealna i porady z niej najlepsze w świecie i że bez niej nie wychowa się dziecka, ale uważam, że ma swoje dobre strony i dla tych paru można ją przeczytać :D

Odnośnik do komentarza

Margeritka
ale też w życiu codziennym czy to nie jest tak, że to jak zachowuje się rodzic wobec dziecka, jakie postawy przyjmuje, nie ma dla dziecka skutków psychologicznych? ja jak myślę, o dzieciach mi znanych i jak widzę, że rodzice z nimi nie rozmwiają i nie tłumaczą im, tylko zabraniają, to wiem, że niektórym, rodzicom pewne informacje z tej książki na pewno by się przydały

ja nie uważam, że ta książka jest idealna i porady z niej najlepsze w świecie i że bez niej nie wychowa się dziecka, ale uważam, że ma swoje dobre strony i dla tych paru można ją przeczytać :D

Oczywiście, że rodzice mają wpływ. Jednak co innego naturalny wpływ rodziców, a co innego sztuczny wpływ książki. Ale wiesz co... wydaje mi się, że część rodziców albo przyjmie dość bezkrytycznie to co jest napisane w książce albo w ogóle nic z niej nie wyciągnie. Ale na takiej zasadzie jak piszesz to można każdy poradnik opisać. Z każdego COŚ można wyciągnąć tylko trzeba wiedzieć co. No ale skąd taki rodzic ma wiedzieć co jest ok, a co nie? Czym się kieruje? Intuicją? I jaką ma pewność, że go ta intuicja nie zawodzi? Ale oczywiście dobre strony można znaleźć. Jak we wszystkim. Jak dla mnie na pewno można znaleźć coś lepszego niż ten poradnik, nadal jestem nieprzekonana.

Odnośnik do komentarza

curry
Margeritka
ale też w życiu codziennym czy to nie jest tak, że to jak zachowuje się rodzic wobec dziecka, jakie postawy przyjmuje, nie ma dla dziecka skutków psychologicznych? ja jak myślę, o dzieciach mi znanych i jak widzę, że rodzice z nimi nie rozmwiają i nie tłumaczą im, tylko zabraniają, to wiem, że niektórym, rodzicom pewne informacje z tej książki na pewno by się przydały

ja nie uważam, że ta książka jest idealna i porady z niej najlepsze w świecie i że bez niej nie wychowa się dziecka, ale uważam, że ma swoje dobre strony i dla tych paru można ją przeczytać :D

Oczywiście, że rodzice mają wpływ. Jednak co innego naturalny wpływ rodziców, a co innego sztuczny wpływ książki. Ale wiesz co... wydaje mi się, że część rodziców albo przyjmie dość bezkrytycznie to co jest napisane w książce albo w ogóle nic z niej nie wyciągnie. Ale na takiej zasadzie jak piszesz to można każdy poradnik opisać. Z każdego COŚ można wyciągnąć tylko trzeba wiedzieć co. No ale skąd taki rodzic ma wiedzieć co jest ok, a co nie? Czym się kieruje? Intuicją? I jaką ma pewność, że go ta intuicja nie zawodzi? Ale oczywiście dobre strony można znaleźć. Jak we wszystkim. Jak dla mnie na pewno można znaleźć coś lepszego niż ten poradnik, nadal jestem nieprzekonana.

ale ja Cię nie przekonuję:D

Odnośnik do komentarza

Margeritka
curry
Margeritka
ale też w życiu codziennym czy to nie jest tak, że to jak zachowuje się rodzic wobec dziecka, jakie postawy przyjmuje, nie ma dla dziecka skutków psychologicznych? ja jak myślę, o dzieciach mi znanych i jak widzę, że rodzice z nimi nie rozmwiają i nie tłumaczą im, tylko zabraniają, to wiem, że niektórym, rodzicom pewne informacje z tej książki na pewno by się przydały

ja nie uważam, że ta książka jest idealna i porady z niej najlepsze w świecie i że bez niej nie wychowa się dziecka, ale uważam, że ma swoje dobre strony i dla tych paru można ją przeczytać :D

Oczywiście, że rodzice mają wpływ. Jednak co innego naturalny wpływ rodziców, a co innego sztuczny wpływ książki. Ale wiesz co... wydaje mi się, że część rodziców albo przyjmie dość bezkrytycznie to co jest napisane w książce albo w ogóle nic z niej nie wyciągnie. Ale na takiej zasadzie jak piszesz to można każdy poradnik opisać. Z każdego COŚ można wyciągnąć tylko trzeba wiedzieć co. No ale skąd taki rodzic ma wiedzieć co jest ok, a co nie? Czym się kieruje? Intuicją? I jaką ma pewność, że go ta intuicja nie zawodzi? Ale oczywiście dobre strony można znaleźć. Jak we wszystkim. Jak dla mnie na pewno można znaleźć coś lepszego niż ten poradnik, nadal jestem nieprzekonana.

ale ja Cię nie przekonuję:D

Ja wiem. Nie przekonana przez Ciebie do książki. Tylko ogólnie.

Odnośnik do komentarza

to już jak tak ogólnie :D to ja mam jeszcze pytanie, często w różnych poradnikach dla rodziców mowa jest o usypianiu dziecka i podawane są metody usypiania (dla mnie są one wbrew moim poglądom, jak metoda, że wsadzasz dziecko do łóżeczka i wychodzisz z pokoju i wracasz co jakiś czas i znów wychodzisz), ale mam znajomych, którzy potwierdzają skuteczność tych metod, a autorka Języka dwulatka mówi, że dziecko samodzielnie zasypia w łóżeczku i przesypia całą noc, jeśli jest tego nauczone, ze samodzielnie to nie przychodzi - co na to wszystko psychologia, jakie są skutki nauki samodzielnego usypiania dziecka i czy rzeczywiście taki moment samodzielnego spania nie przychodzi naturalnie?

Odnośnik do komentarza

hmmm. ja uwazam, ze z niczym nie wolno przesadzac. co prawda po czasie myslalam, ze te starania, zeby ziecko spalo same są przesadzone, jednak...dzisiaj wizę rezultaty. nasze dziecko spi samo w nocy. nie ma problemu z tym, ze do nas sie wtula, jak juz rano i dla zabawy. a u znajomych jest wprost odwrotnie. nie wiem, od czego to zalezy. nam jednak to pasuje, ze jest jak jest.

Odnośnik do komentarza

Margeritka
to już jak tak ogólnie :D to ja mam jeszcze pytanie, często w różnych poradnikach dla rodziców mowa jest o usypianiu dziecka i podawane są metody usypiania (dla mnie są one wbrew moim poglądom, jak metoda, że wsadzasz dziecko do łóżeczka i wychodzisz z pokoju i wracasz co jakiś czas i znów wychodzisz), ale mam znajomych, którzy potwierdzają skuteczność tych metod, a autorka Języka dwulatka mówi, że dziecko samodzielnie zasypia w łóżeczku i przesypia całą noc, jeśli jest tego nauczone, ze samodzielnie to nie przychodzi - co na to wszystko psychologia, jakie są skutki nauki samodzielnego usypiania dziecka i czy rzeczywiście taki moment samodzielnego spania nie przychodzi naturalnie?

Marg nie doradzę, bo u nas Kuba od początku zasypiał w łóżeczku. Do tego go przyzwyczailiśmy od samego początku, w sumie już od powrotu ze szpitala i traktował to jako coś najnormalniejszego w świecie.
Oczywiście zdarzały się takie dni czy to przy chorobie czy wychodzeniu zębów, kiedy to jego zasypianie wyglądało inaczej, ale to były incydenty.
Metod na wypłakanie się nie popieram, ja po prostu mam za miękkie serce, żeby niemowlaka zostawić, ale nie twierdzę, że są złe, po prostu nie są dla mnie :)

Odnośnik do komentarza

Margeritka
to już jak tak ogólnie :D to ja mam jeszcze pytanie, często w różnych poradnikach dla rodziców mowa jest o usypianiu dziecka i podawane są metody usypiania (dla mnie są one wbrew moim poglądom, jak metoda, że wsadzasz dziecko do łóżeczka i wychodzisz z pokoju i wracasz co jakiś czas i znów wychodzisz), ale mam znajomych, którzy potwierdzają skuteczność tych metod, a autorka Języka dwulatka mówi, że dziecko samodzielnie zasypia w łóżeczku i przesypia całą noc, jeśli jest tego nauczone, ze samodzielnie to nie przychodzi - co na to wszystko psychologia, jakie są skutki nauki samodzielnego usypiania dziecka i czy rzeczywiście taki moment samodzielnego spania nie przychodzi naturalnie?

Marg moja Hania do póki była na piersi spała ze mną,jak tylko odstawiłam nocne karmienie to zaczęła przesypiać noce,na początku budziła się 1/2 razy dałam pić i szła dalej spac,potem jakoś sama jak zasęła co prawda nie sama w łóżeczku,tylko na moim łóżku a ja leżałam obok potem przenosiłam do łóżeczka i tam spąła/śpi bez pobudki do rana.
A z samodzielny zasypianiem ostatnio praktykowałyśmy,kładłam ją o określonej godz do łóżeczka ja siadałam obok i jej nuciłam a ona zasypiała,wydaje mi się że już była w miarę gotowa aby ją tak usypiać.

Odnośnik do komentarza

I jeszcze przyznam, że zaciekawiło mnie to, że sporo piszecie o psychologii. Absolutnie nie umniejszam jej wartości, nie o to mi chodzi. Ale czy to na pewno jest tak, że jak ktoś nie jest psychologiem z wykształcenia, to już nie jest w stanie nic sensownego na temat wychowania dziecka powiedzieć? Czy każda kobieta planująca ciążę powinna wcześniej 5-letnie studia magisterskie z dziedziny psychologii kończyć? A instynkt? A doświadczenia z poprzednimi dziećmi? Bo mam wrażenie, że główny zarzut do pani Hogg jest taki, że jest tylko położną i widać braki w jej wiedzy...
Jest wiele kobiet, które twierdzi, że jej książki pozwoliły im się trochę ogarnąć i odnaleźć w macierzyństwie i chyba o to chodzi, nawet jeśli nie jest to do końca poparte wiedzą psychologiczną, takie jest moje zdanie :)

Odnośnik do komentarza

Margeritka
to już jak tak ogólnie :D to ja mam jeszcze pytanie, często w różnych poradnikach dla rodziców mowa jest o usypianiu dziecka i podawane są metody usypiania (dla mnie są one wbrew moim poglądom, jak metoda, że wsadzasz dziecko do łóżeczka i wychodzisz z pokoju i wracasz co jakiś czas i znów wychodzisz), ale mam znajomych, którzy potwierdzają skuteczność tych metod, a autorka Języka dwulatka mówi, że dziecko samodzielnie zasypia w łóżeczku i przesypia całą noc, jeśli jest tego nauczone, ze samodzielnie to nie przychodzi - co na to wszystko psychologia, jakie są skutki nauki samodzielnego usypiania dziecka i czy rzeczywiście taki moment samodzielnego spania nie przychodzi naturalnie?

Margeritka, żeby odpowiedzieć na Twoje pytanie to trzeba by baaaaaardzo dużo pisać :wink: Dużo zależy od rodzica, dziecka, danej metody.

Ale ogólnie (bardzo ogólnie :wink:)
Nauka samodzielnego zasypiania niemowląt może wywołać (ale nie musi) efekt tzw. "wyuczonej bezradności" (jest to sformułowanie psychologiczne więc nie należy go traktować zupełnie dosłownie).
Polega to na tym - wiki "W psychologii termin oznaczający utrwalenie przekonań o braku związku przyczynowego między własnym działaniem (reakcją), a jego konsekwencjami (wzmocnieniem)."
Naturalne dla dziecka jest bycie przy rodzicu 24h. Jeśli dziecko nie otrzymuje odpowiednich wzmocnień, bodźców, odpowiedniej dawki bliskości to uczy się poprzez reakcje rodziców, że świat jest "zły", że nie pomoże, że rodzic nie reaguje na jego potrzeby. Zaburza to poczucie bezpieczeństwa, zaufanie, blokuje to rozwój osobowości i naraża dziecko na spory stres, z którym nie umie ono sobie poradzić. I teraz wszystko zależy od nasilenia tych naszych nauk zasypiania. Metoda wypłakania robi duże szkody w psychice. A nawet ogromne. Inne metody - tutaj w zależności od podejścia rodziców. Generalnie jeśli dziecko ma potrzebę bycia przy rodzicu, a my je uczymy, że i tak przy nim nie będzie (niezależnie od metody) to chcąc nie chcąc jego podstawowe potrzeby nie są spełniane. To konsekwencje musi mieć. Jakie oprócz opisanych? Dużo zależy od dziecka.

Polecam mini artykuł
przytul mnie mamo - O nauce samodzielnego zasypiania

Czy samodzielne zasypianie przychodzi naturalnie? Tak, ale nie w wieku niemowlęcym. Po prostu dziecko do tego dojrzewa i nie widzę powodu aby je popędzać dla swojej (a jakże, bo z jakiego innego powodu) wygody.

Odnośnik do komentarza

Wszelkiego rodzaju poradnniki mają sens tylko wtedy, gdy nie stanowią jedynego i ostatecznego źródła wiedzy. Najważniejsza jest intuicja, i to nią powinny sie matki kierować, wspomagajac się radami poradnikowymi tylko w trudniejszych przypadkach. Nie można stosować tych rad niczym szablonu. Dziecko dziecku nie równe, więc to trzeba wziąć pod uwagę zanim zacznie się stosować jakąś metodę.

Odnośnik do komentarza

Daffodil
I jeszcze przyznam, że zaciekawiło mnie to, że sporo piszecie o psychologii. Absolutnie nie umniejszam jej wartości, nie o to mi chodzi. Ale czy to na pewno jest tak, że jak ktoś nie jest psychologiem z wykształcenia, to już nie jest w stanie nic sensownego na temat wychowania dziecka powiedzieć? Czy każda kobieta planująca ciążę powinna wcześniej 5-letnie studia magisterskie z dziedziny psychologii kończyć? A instynkt? A doświadczenia z poprzednimi dziećmi? Bo mam wrażenie, że główny zarzut do pani Hogg jest taki, że jest tylko położną i widać braki w jej wiedzy...
Jest wiele kobiet, które twierdzi, że jej książki pozwoliły im się trochę ogarnąć i odnaleźć w macierzyństwie i chyba o to chodzi, nawet jeśli nie jest to do końca poparte wiedzą psychologiczną, takie jest moje zdanie :)

Ale to jest tylko mój osobisty zarzut, że Hogg jest położną, a to co ona pisze ma konsekwencje psychologiczne. Każdy może mieć inny lub inne wątpliwości. Ja mówię ze swojej strony. Nie będę przecież opisywać każdego z pomysłów z książki i pisać co mi się w nim nie podoba. Poza tym jeszcze raz napiszę, że ja piszę ZE SWOJEGO PUNKTU WIDZENIA. Nigdzie nie napisałam, że każdy powinien być psychologiem albo żeby nie kierował się intuicją. Marg pytała o nasze opinie. Ja jestem psychologiem akurat więc mówię co myślę ze swojego punktu widzenia, bo mam akurat taki.

Odnośnik do komentarza

Curry rozumiem :smile_jump:
Oczywiście, że wyrażasz swoje zdanie, przecież ja nic innego nie napisałam :)
Nie odnosiłam się do nikogo w moim poście, tylko napisałam ogólnie, bo przyznam, że tak dość na szybko zaznajomiłam się z Waszymi wypowiedziami, a wydawało mi się, że jeszcze ktoś o psychologii pisał, dlatego wolałam napisać ogólnie niż odnosić się do konkretnych wypowiedzi.
A przyznam, że po przeczytaniu całości takie wrażenie odniosłam, że jak ktoś nie jest psychologiem, to przy wychowaniu dzieci niewiele zdziała :)

Odnośnik do komentarza

Daffodil

A przyznam, że po przeczytaniu całości takie wrażenie odniosłam, że jak ktoś nie jest psychologiem, to przy wychowaniu dzieci niewiele zdziała :)

Nie taki był cel żeby ktoś po przeczytaniu odniósł takie wrażenie :) Przeciętny rodzic może, a wręcz powinien zdziałać więcej niż niejeden rodzic psycholog. Nie jest spaczony sposobem myślenia i nie analizuje na każdym kroku :wink: Ale co innego rodzic, a co innego T. Hogg. I dlatego wydaje mi się, że lepiej właśnie nie kierować się poradnikami, a jeśli już ktoś ma potrzebę, chęć lub konieczność skorzystać to z takich napisanych przez specjalistów. Dlatego właśnie napisałam te wywody :wink:

Odnośnik do komentarza

Pewnie sporo racji jest w tym co piszesz, ale ja to akurat jestem z tych co lubią z bardzo różnych źródeł czerpać informacje, co nie znaczy wcale, że to co przeczytam, to wprowadzam w życie :) Ja osobiście więcej zaufania bym miała do rozsądku mamuś i tatusiów. Porady forumowe naszych dziewczyn też czytam z zainteresowaniem, chociaż na pewno przez ekspertów pisane nie są :smile_jump:

Odnośnik do komentarza

Moja Dobrusia też od pierwszych dni spała u "siebie". Zdarzały się sporadyczne sytuacje, kiedy spałam z nią (np. biegunka) i był też okres, kiedy budziła się nad ranem i prosiła o transport do łóżka mamy i taty. Nigdy nie zdarzyła się sytuacja, żeby mała płakała w związku z zasypianiem w swoim łóżeczku, nigdy nie przebywała w nim wbrew swojej woli. Nie sądzę, by miała jakieś niedobory bliskości, to najszczęśliwsze dziecię, jakie znam :)

http://www.suwaczki.com/tickers/5b09t5odljkk41ww.png

Odnośnik do komentarza

Daffodil
Pewnie sporo racji jest w tym co piszesz, ale ja to akurat jestem z tych co lubią z bardzo różnych źródeł czerpać informacje, co nie znaczy wcale, że to co przeczytam, to wprowadzam w życie :) Ja osobiście więcej zaufania bym miała do rozsądku mamuś i tatusiów. Porady forumowe naszych dziewczyn też czytam z zainteresowaniem, chociaż na pewno przez ekspertów pisane nie są :smile_jump:

No widzisz Ty robisz w ten sposób :) Ale niejedna dziewczyna kupi sobie książkę i zrobi identycznie tak jak jest w niej napisane... Dlatego lepiej wybierać bezpieczniejsze pozycje.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...