Skocz do zawartości
Forum

Zakaz odwiedzin na sali poporodowej


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie, w szpitalu ( ginekologiczny oddział kliniczny Śląskiego Uniwersytetu Medycznego ), w którym mam zamiar rodzić obowiązuje taki zapis:

W Oddziale Położniczym są hospitalizowane pacjentki po porodach i po cięciach cesarskich, oraz pacjentki, które zgłosiły się do szpitala z rozpoczynającą się czynnością porodową. Pacjentka jest monitorowana na oddziale do czasu nasilenia się akcji skurczowej, a następnie jest odprowadzana na Trakt Porodowy. Po porodzie pacjentki wracają na Oddział Położniczy, gdzie przebywają aż do wypisu. Na oddziale wyznaczone są również sale, w których hospitalizowane są pacjentki z patologią III trymestru ciąży.
Wejście na oddział dla osób odwiedzających jest możliwe. Prosimy jednak o wchodzenie do holu oddziału nie więcej niż jednej osoby na raz. Zapraszamy do odwiedzin w holu oddziału lub przed oddziałem, gdzie można usiąć na ławce. Przez wzgląd na intymność pozostałych Pań oraz niebezpieczeństwo infekcji dla pacjentek i noworodków odwiedziny na salach pacjentek są niemożliwe - prosimy o zrozumienie.
UWAGA : Prosimy o zrozumienie. Zdajemy sobie sprawę, że dla Pani oraz Partnera zakaz wstępu na salę pacjentek może być poważnym problemem, szczególnie w sytuacji zagrożenia ciąży, prosimy jednak o zrozumienie, że intymność oraz bezpieczeństwo infekcyjne wszystkich pacjentek jest dla nas priorytetem. Przepraszamy za wszelkie niedogodności związane z taką sytuacją.

Czy rzeczywiście szpital może zakazać wstępu na sale poporodową nawet dla ojca dziecka? Jak ten zakaz ma się do prawa pacjenta do opieki przez osobę bliską? Dodam, że w holu tego oddziału brak jest miejsca, gdzie można byłoby usiąść. Odwiedziny przed oddziałem z miejscem do siedzenia, to główna klatka schodowa szpitala, więc o bezpieczeństwie zdrowotnym nie ma mowy. Poza tym nie wiem, czy nie będę miała cesarki ze względu na prognozowaną wielkość Dzidka...

Napisałam już do rzecznika praw pacjenta, ale na razie echo... Może Wy wiecie coś na ten temat?

Mikołajek, ur. 9.12.2012, godz. 17.00, 4470g, 57cm
http://www.suwaczki.com/tickers/ex2bi09kf7314tic.png

Milenka, ur. 26.08.2002, godz. 6.50, 4870g, 64cm
http://www.suwaczki.com/tickers/ex2bio4pcufyfugw.png

Odnośnik do komentarza

Drucilla, z jednej strony to rozumiem. Sama jestem za tym, aby mnie tłumy nie nawiedzały. Czas na oglądanie będzie po powrocie do domu.
Ale z drugiej strony: jak ja wyjdę na korytarz, po którym łażą tłumy ludzi to też mogę coś przytargać na salę i pozarażać pacjentki i dzieci.
Nie wiem, może kwestię "sterylności" można by rozwiązać nie tylko ochraniaczami na buty, ale także tym ochronnym fartuchem?

Hmm.. czy któraś z Was spotkała się jeszcze z taką sytuacją??

Mikołajek, ur. 9.12.2012, godz. 17.00, 4470g, 57cm
http://www.suwaczki.com/tickers/ex2bi09kf7314tic.png

Milenka, ur. 26.08.2002, godz. 6.50, 4870g, 64cm
http://www.suwaczki.com/tickers/ex2bio4pcufyfugw.png

Odnośnik do komentarza

Jak leżałam na patologii ciąży to też był ogromny problem z odwiedzinami. Na początku nie rozumiałam tego i złościło mnie, że muszę wychodzić na korytarz do męża, a teoretyczne powinnam leżeć plackiem! Ale po kilku tygodniach tam zrozumiałam, że praktycznie nie ma żadnych szans na prywatność jeśli nie ma zakazu odwiedzin. Do większości pacjentek schodzą się tłumy. Dosłownie. Babcie, dziadkowie, ciotki, itp. A człowiek leży (często z gołym tyłkiem) i próbuje spać albo źle się czuje, a tu gadanie nad uchem. Nie ukrywam, że mi to nie przeszkadzało zbytnio, bo w nudnym szpitalnym świecie to była jakaś rozrywka (marna, bo marna ale zawsze). Ale były tam takie sytuacje, że niejedna dziewczyna czuła się źle, a tu taki gość siedzi w najlepsze do nocy. Każda próba zwrócenia uwagi kończyła się awanturą. Oczywiście mimo zakazu ludzie przychodzili, a pielęgniarki wyganiały. Nasz oddział stykał się z porodówką więc napatrzyłam się co się tam działo i tłumy były jeszcze większe.

Odnośnik do komentarza

ja rodzilam w 2009 roku i wtedy byl zakaz odwiedzin bo byl sezon grypowy.
Mąż był ze mna przy porodzie ale na drugi dzien juz go nie wpuscili.
jak dla mnie ten zakaz był jak zbawienie.
nie zlatywały mi sie pielgrzymki ciekawskich.
ja osobiscie uwazam ze po co maja przychodzic do szpitala? przeciez zarowno ja jak i dziecko wyjdziemy do domu i tam bedzie czas na przyjscie i "zobaczenie"

same położne mówiły ze po porodzie kobieta powinna odpocząc a nie co chwile wstawac bo kolejna tura ciekawskich przylazla.

odwiedzac mozna bylo tylko te kobiety ktore leżą na patologii a cały oddzial noworodków był zamkniety.

Tyś moje dziecie, ja Twoja mama!!:wink:

Tyś mój mąż, ja Twoja żona!! :mdr:

Odnośnik do komentarza

Być może były w szpitalu jakieś przypadki zakażeń u noworodków i wolą "chuchać na zimne".. bo potem niestety szpitale są oskarżane o zaniedbania? Takie moje domysły

Ja osobiście miałam osobna salę i bardzo to sobie chwaliłam jednak jak co chwilkę do kogoś goście przychodzą to jest dość męczące i krępujące zwłaszcza na początku przy obfitych krwawieniach

Odnośnik do komentarza

Ja rodziłam dwa razy w szpitalu gdzie obowiązywały podobne zasady, na salę poporodową nikt nie miał wstępu (i tu jestem ZA!) był osobny hol gdzie można było wyjść do odwiedzających ... Zresztą w sumie za dużo czasu na odwiedziny się nie ma, trzeba małe pilnować :D Dzidzia zostaje na oddziale za szybka a ja wychodzę sama do rodzinki, podczas mojej kąpieli dziecka pilnują współlokatorki i tak na zmianę . Te kilka dni szybko zlecą :)

http://s6.suwaczek.com/200906061762.pnghttp://s6.suwaczek.com/201204141662.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/019/0191959d1.png?2723
:Aniołek:08.07.11

Odnośnik do komentarza

ja rodziłam na normalnej sali porodowej (nie rodzinnej) sama,bo partner musiał wrócić do mojej starszej córki
po porodzie leżałam w sali dwu osobowej ,matka była caly czas z dzieckiem
jak wychodziłam córkę zawoziłam w łóżeczku do pielęgniarek
odwiedziny były bez problemu,ale powiem Wam ,że tłumów nie było...żadnych pielgrzymek rodziny-może same kobiety tego nie chciały
po za porodem można było byc od 9 do 21
kobiety po cesarce na jedynkach mogły mieć partnera dłużej

dla mnie było to ok,bo tatuś mógł od początku pomagać przy maluchu,położne pokazywały jak kąpać,przewijać,tatuś doglądał maleństwa a mama mogła pospać
była też sala świetlica,ale tylko dla oddziału położniczego więc nie było kontaktu z chorymi

ja byłam zadowolona z takiego funkcjonowania oddziału

Joasia
http://s7.suwaczek.com/200905264565.png
Emilka
http://s4.suwaczek.com/200405064765.png

Odnośnik do komentarza

Agusia, w szpitalu, w którym rodziłam Milenę też tak to funkcjonowało... Z tą salką do odwiedzin to strzał w dziesiątkę. Tego w tym szpitalu będzie mi brakowało... Mam nadzieję, że jednak nie będę tam dłużej niż 3 dni...

Mikołajek, ur. 9.12.2012, godz. 17.00, 4470g, 57cm
http://www.suwaczki.com/tickers/ex2bi09kf7314tic.png

Milenka, ur. 26.08.2002, godz. 6.50, 4870g, 64cm
http://www.suwaczki.com/tickers/ex2bio4pcufyfugw.png

Odnośnik do komentarza

Ja również leżałam na patologii- co prawda tydzień tylko, ale ten tydzień to była dla mnie katorga.. właśnie dlatego, że akurat tam odwiedziny na salach były możliwe.. to był sam koniec ciąży, więc wielki brzuch, wszystko opuchnięte jak balon, a poza tym nowe dla mnie miejsce, zupełnie niekomfortowa sytuacja, bo daleko od domu- wszystko razem równało się dla mnie nieprzespana żadna noc z tych siedmiu, które tam spędziłam.. byłam wykończona, i marzyłam tylko o tym, żeby na chwilę zmrużyć w spokoju oko w ciągu dnia.. ale się nie dało.. było nas w sali 4, w tym dwie miały już dzieci w wieku 3-4 lat.. jak się towarzystwo zaczęło zjeżdżać, to po prostu czasem nie można było własnych myśli usłyszeć.. słuchajcie, można wytrzymać, jak nawet do każdej przyjdzie jedna osoba- partner, może mama, przyjaciółka.. ale NIE jak się zjedzie pół rodziny- rodzice, teściowie, dziadkowie.. a już kompletnie moim zdaniem niedopuszczalne jest wprowadzenie na taki oddział małych dzieci..
jeśli chodzi o porodówkę i położnictwo to właśnie tam doceniłam jeszcze bardziej brak odwiedzin rodziny.. rodziliśmy rodzinnie- przed i po porodzie byliśmy we troje w rodzinnej sali.. potem, kiedy mnie przenieśli na normalną, to już można było tylko wyjść do odwiedzających do holu.. jak potrzebowałam wyjść do M. to Małego pilnowały, albo pielęgniarki, albo dziewczyny z sali.. podobnie z myciem, toaletą- pomagałyśmy sobie, a że było nas 4 to zawsze było komu ogarnąć towarzystwo..:) ja uznaję ten zakaz za bardzo sensowny- nie tylko ze względu na ochronę przez drobnoustrojami.. ale też ze względu na komfort kobiet w połogu.. inaczej, kiedy sala jest jednoosobowa.. ale kiedy jest więcej dziewczyn- cóż.. kobieta kobiety nie będzie się krępować- tym bardziej, że z takiego samego powodu tam leżą.. ale po co ktoś ma mnie oglądać z tyłkiem gołym, albo jak kombinuję, żeby jakoś usiąść wygodnie, żeby szwy nie ciągnęły, albo gadać mi nad uchem, kiedy akurat mam chwiluńkę małą, żeby oko zamknąć bo dziecko śpi, albo pielęgniarki je zabrały??

http://lb3f.lilypie.com/TikiPic.php/auVqCvV.jpghttp://lb3f.lilypie.com/auVqp1.png http://s2.pierwszezabki.pl/040/040309980.png?9490
http://www.suwaczki.com/tickers/hy8kxzdvw4pwctfw.png
[url=http://www.su

Odnośnik do komentarza

ja rodzilam coreczke w Hiszpanii,w moim szpitalu wszystkie sale poporodowe sa dwu osobowe,ojciec dziecka byl przy mnie caly czas ,dla tatusiow jest rozkladany fotel,od lozka drugiej pacjetki odgradzal nas parawan ,odwiedziny sa jak najbardziej dopuszczalne pomiedzy 16 a 21 ,nie wolno wchodzic dzieciom do 10 roku zycia ,dlaczego akurat do 10 nie wiem ale jak mnie chcieli oddwiedzic znajomi majacy 3 letnia coreczke to wchodzili do mnie na zmiane to jedno siedzialo z dzieckiem na parkingu,ja jestem b zadowolona z tego ,ze m mogl byc ze mna caly czas od poczatku mogl mi pomagac i cieszyc sie pierwszymi godzinami z malutka,mala spala dobrze wiec i my troche pospalismy 6 bitych godzinek pierwszej nocy:36_2_25:moja wspolpacjentka nie byla w tak dobrej sytuacji bo jej malutka caly cas plakala nam to tez troche przeszkadzalo ale cieszylismy sie ,ze to nie nasza placze:hahaha:ogolnie tutaj w szpitalach na kazdym oddziale moze byc jedna osoba towarzyszaca i jest dla niej fotel ulatwia to prace pielegniarka i pozwala pacjetowi miec kogos bliskiego przy sobie ,no bo nie dos ,ze jestes daleko od swojego domu to jeszcze same obce twarze,kilka miesiecy pozniej moj m mial wypadek samochodowy i musial spedzic 3 tyg w szpitalu i jak tylko moglam malutka zostawic z zaufana osoba ,to jechalam do niego ,dobrze to wplywalo na jego psychike,a wracajac do tematu porodowki ,tez bylo troche odwiedzajacych ale jakos tak sie skladalo ,ze jak mnie odwiedzali to druga pacjetka miala przerwe w odwiedzinach i odwrotnie.....ta dziewczyna bardzo sie ucieszyla ,ze jestem cudzoziemka(ona byla kanadyjka)poniewaz 3 lata wczesniej rodzila synka i byla na sali z rodowita analuzyjka czyli cyganka i do niej przychodzily tlumy i ciagle siedzialo 6/8 osob:36_11_1:a sala nie byla zbyt duza:hahaha::hahaha:dodam,ze na porodowce mialam pokoik sama z lazienka i towarzyszyl mi m ,zaraz na przeciwko sali porodowej wiec slyszalam kilka porodow ale nie wystraszylo mnie to specjalnie,wkoncu kazda z nas przez 9 miesiecy przygotowuje se na ten moment a tuz przed mysli tylko aby wszystko poszlo dobrze i sama sie wije w bolach wiec cudze nie robia na niej wrazenia,ja zapamientalam jedna rzecz ,slyszalam glos matki jak przywitala swoje dziecko slowami,,mi vida,,czyli moje zycie i bylo to bardzo wzruszajace,slow takiego szczescia nie zapomina sie nigdy

http://www.suwaczki.com/tickers/o1488u695sbx826y.png
http://s2.pierwszezabki.pl/044/044080980.png?1320

http://www.suwaczki.com/tickers/zrz6ru1d1exax3bi.png

Odnośnik do komentarza

no ja tez się wypowiem choć dzidzi jeszcze nie urodziłam
jak szwagierka rodziła w Rawiczu to tam jest zakaz. w dzień czy dwa po porodzie wracaliśmy do UK i pojechaliśmy ją odwiedzić. oczywiście ochraniacze na buty i fartuszki co na wstępie 10 zł a nie wchodzisz nawet do pokoju. zostaliśmy oddelegowani do takiej ala świetlicy dla odwiedzających- ze stolikiem i krzesełkami. biedną porozrywało przy porodzie bo lekarze myśleli że przy 3 dziecku pójdzie już jak splatka...no i była pozszywana. zanim sie z pokoju do nas doczłapała to już mi było jej szkoda...na dziecko musieliśmy czekać aż pielęgniarka przywiezie. no przywiozła....i stała razem z nami!!zero prywatności. jak mały zaczął kwilić to ta odwróciła sie i go zabrała...chcieliśmy sie chociaż napatrzeć albo jakieś zdjęcie zrobić bo wyjeżdżaliśmy na długo a tu nawet nie było takiej okazjii...
no a tu w uk jest troszke inaczej- bo po 2 poronieniach i 1 porodzie z koleżanką cuś już wiem.
rodzisz w pojedynczym pokoju- tak jak u la luny- jest rozkładany fotel dla ojca, własna łazienka z wanną prysznicem, wszystkie sprzęty tylko dla ciebie. jak cię boli to najpierw daja tabletki, potem gaz, a potem znieczulenie i za nic nie płacisz!! no jak juz urodziłyśmy to dziecko od razu pod koszule i zostawiają rodzinkę na godzinę samych. po tej godzinie przychodzi pielęgniarka, ubiera maluszka, daje rodzince i wychodzi. nikt dziecka nie zabiera. gdy mama się ustabilizuje przewożą na sale po porodową do- pojedynczego pokoju i tam dopiero po kilku h myją maluszka.jak jest wszytko ok to po 24h do domu. położna przychodzi codziennie sprawdza szwy i dzidzi. co do odwiedzin są one tylko dla najbliższych z rodziny i tylko w wyznaczonych godzinach ale ojciec ma całodzienną możliwość odwiedzin.

Odnośnik do komentarza

ja rodziłam w styczniu
i też był zakaz
ze względu na choroby

i jak dla mnie ok, ale ojciec dziecka powinien mieć możliwość wejść

tym bardziej, że niby zakaz był, a i tak wietrzyli korytarze np., jak weszła jakaś pielęgniarka czy salowa to w nosie miała, że przeciąg, że zimno z korytarza itp.
poza tym akurat był remont więc pełno robotników

po paru dniach przeszłam na patologię, i to było "zbawienie" bo tam tak nie pilnowali, pielęgniarki były bardziej wyrozumiałe
i w końcu m mógł zobaczyć synka

po paru dniach

jakby i tam był zakaz, to by dziecka nie widział prawie 2 tygodnie

jak dla mnie bez sensu

http://davf.daisypath.com/nuLVp1.png http://lb2f.lilypie.com/VHQ3p1.pnghttp://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=86355161396c0f824.png

Odnośnik do komentarza

Jak ja rodziłam (było to 3 lata temu) odwiedziny były od 9 do 19. Zakaz był przyprowadzania dzieci do 13 roku życia. Z jednej strony to dobrze, z drugiej nie koniecznie. u Nas jakiś specjalnych tłumów nie było. Może dlatego, że leżałam w sali 2-osobowej i moja :współlokatorka" mieszkała 50km od Lublina więc odwiedzał ją tylko mąż i mama. Mnie również tylko M i raz byli rodzice. Niechciałam, żeby rodzina się zjeżdzała bo czas na odwiedziny jest w domu. Ja po CC to niemiałam siły na odwiedziny. Pragnełam ciszy, spokoju i snu. W innych salach za to był meksyk. Tłumy ludzi łażących po korytarzachl Horror. Ja jestem zwolenniczką odwiedzin,ale tylko męża, wkońcu on jest ojcem dziecka. Ale ciotki,babcie, kuzynowstwo itp ma czas odwiedziec maluszka w domu.

http://www.suwaczki.com/tickers/ex2bdf9hbsa57gvf.png

Mój Aniołek [*]- 30.07.2012r.

Odnośnik do komentarza

U mnie było tak, ze jak rodziłam syna w 2009 roku akurat był remont porodówki i rodziłam w sali w której nawet ścian nie było tylko szyby i każdy mógł mnie zobaczyć. W trakcie porodu był ze mną mąż i moja mama. Po porodzie wyobraźcie sobie że na salę poporodową ( czyli defakto tą w której rodziłam) wszedł jakiś obcy Pan z kwiatami i podszedł do mojego łóżka myśląc, ze to jego żona tu leży...... Później musiałam odleżeć 2 godziny zanim wstałam, był przy mnie cały czas mąż, pomógł mi pójść pod prysznic a że dużo krwi straciłam to dobrze, ze tam ze mną był bo pod prysznicem zasłabłam.

U mnie pielgrzymek nie było ale to też ja sama sobie zastrzegłam. dzień po porodzie była moja najlepsza przyjaciólka, teściowa i moja mama i tyle.

http://www.suwaczek.pl/cache/d6f3579dec.png http://s2.pierwszezabki.pl/023/023253980.png?8442
http://straznik.dieta.pl/zobacz/straznik/?pokaz=5155514d62e137f5a.png

Odnośnik do komentarza

ana27
U mnie było tak, ze jak rodziłam syna w 2009 roku akurat był remont porodówki i rodziłam w sali w której nawet ścian nie było tylko szyby i każdy mógł mnie zobaczyć. W trakcie porodu był ze mną mąż i moja mama. Po porodzie wyobraźcie sobie że na salę poporodową ( czyli defakto tą w której rodziłam) wszedł jakiś obcy Pan z kwiatami i podszedł do mojego łóżka myśląc, ze to jego żona tu leży...... Później musiałam odleżeć 2 godziny zanim wstałam, był przy mnie cały czas mąż, pomógł mi pójść pod prysznic a że dużo krwi straciłam to dobrze, ze tam ze mną był bo pod prysznicem zasłabłam.

U mnie pielgrzymek nie było ale to też ja sama sobie zastrzegłam. dzień po porodzie była moja najlepsza przyjaciólka, teściowa i moja mama i tyle.
czy może w Białej podl. rodziłaś?
też rodziłam w 2009 i też był remont właśnie w bp

Odnośnik do komentarza

w 2006 miałam wykupioną jedynkę poporodową - mąż mógł być ze mną 24h/dobę. Odwiedzili mnie moi rodzice dodatkowo.

w 2011 trafiłam na dwójkę poporodową - normalne godziny odwiedzin ( 9-19 albo 20 )

w tym roku byłam na sali 4 osobowej - odwiedziny też normalnie od 9 do 20 chyba.

Nie uważam aby zakaz przebywania męża był dobry - ja osobiście mam traumę szpitalną i siedząc tam sama mam ochotę uciec jak stoję.... dostaję tam deprechy a nie raz opryskliwy personel jeszcze to pogłębiał.... tylko obecność męża trzymała mnie tam :/

Co do odwiedzin pozostałej rodziny - jestem na NIE. Nie raz widziałam jak przyłaziły po 4-5 osób, zachowując się jak bydło, gapiąc na karmiące czy te, które leżały pozszywane jak by 1 raz kobietę widzieli a nie wspomnę o rżeniu, głupich tekstach wykrzyczanych aby cały oddział słyszał wielkie mądrości - horror...


Jestem tylko za wpuszczaniem ojców dziecka - wystarczy zamontować parawany między łóżkami i miejsce siedzące dla ojca dziecka aby był spokój... a wypraszać tych co nie potrafią uszanować ciszy.

Kinga : 06.03.2006 rok ( 3760g i 55 cm )
Grześ : 29.06.2011 rok ( 3750g i 56 cm )
Sonia : 16.10.2012 rok ( 3860g i 54 cm )
http://emotikona.pl/gify/pic/11wir.gif

Odnośnik do komentarza

Ardhara
w 2006 miałam wykupioną jedynkę poporodową - mąż mógł być ze mną 24h/dobę. Odwiedzili mnie moi rodzice dodatkowo.

w 2011 trafiłam na dwójkę poporodową - normalne godziny odwiedzin ( 9-19 albo 20 )

w tym roku byłam na sali 4 osobowej - odwiedziny też normalnie od 9 do 20 chyba.

Nie uważam aby zakaz przebywania męża był dobry - ja osobiście mam traumę szpitalną i siedząc tam sama mam ochotę uciec jak stoję.... dostaję tam deprechy a nie raz opryskliwy personel jeszcze to pogłębiał.... tylko obecność męża trzymała mnie tam :/

Co do odwiedzin pozostałej rodziny - jestem na NIE. Nie raz widziałam jak przyłaziły po 4-5 osób, zachowując się jak bydło, gapiąc na karmiące czy te, które leżały pozszywane jak by 1 raz kobietę widzieli a nie wspomnę o rżeniu, głupich tekstach wykrzyczanych aby cały oddział słyszał wielkie mądrości - horror...


Jestem tylko za wpuszczaniem ojców dziecka - wystarczy zamontować parawany między łóżkami i miejsce siedzące dla ojca dziecka aby był spokój... a wypraszać tych co nie potrafią uszanować ciszy.

:36_1_11::36_1_11::36_1_11::36_1_11: popieram
może wpuszczać po prostu jedną osobe do jednej kobity.
moja koleżnka leżała na 2os. choć tamta rodząca (poczwórna mama) pomogła jej zacząć karmić (pewnie bez niej by się nie udalo) to przychodziło do niej dużo kolegów i ona mówi jak ja mam wstać czuję że już cała koszula czerwona (leje się ze mnie jak z prosiaka) a tu 3 facetów obok:36_2_39::36_2_39:

Odnośnik do komentarza

Dyszke wstecz odwiedzajacy mogli przychodzic non stop.
Tym razem rodzac-nie.,a wyglada u nas to tak.
Maz jest przez caly czas z toba przed w trakcie i po porodzie.
My wykupilismy sobie pokoj rodzinny co za tym idzie 2 doby maz byl z nami i w sumie tylko te dwie doby bylismy w szpitalu bo wypuscili nas do domu. 1godz. Maja dziadkowie na odwiedziny pozastali jesli chca moga sie ze moga sie z nami spotkac na dole ( jest kafejka) bez udzialu dziecka.
Natomiast gdyby nie pokoj rodzinny to pokoje sa dwuosobowe i odwiedziny tak samo godzina dla dziadkow, maz moze siedziec ile chce.
Podsumowujac ja jestem za tym by nie bylo odwiedzin oprocz meza..
To moze jeszcze cos dopisze... Poniewaz nawal porodow spowodowal iz akurat w dniu w ktorym my wychodzilismy z tego wlasnie pokoju zrobili normalny dwuosobowy i w miedzyczasie przywiezli dziewczyne z malutkim dzieciem. Jakas godzine pozniej przyjechal jej maz z dwojka swoich dzieci z pierwszego zwiazku... Ona biedna wykonczona tu malenka non stop jej kwilila, a co nas najbardziej zajechalo te dzieciaki byly zasmarkane i kaszlace nosz cholera jasna rozumiem ze tatus chce pokazac malenstwo ale kurcze dwa dni by go niezbawily.
No ale my bylismy na wyskoku tak wiec nawet przez wglad na dziewczyne siedzielismy sobie na korytarzu popijajac kawke:36_2_25:

Trzy serca, jeden rytm
Kjære Gud, hvis du ikke kan gjøre meg tynn....
så vær så snill å gjør mine venner tykkere
:na:

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...