Skocz do zawartości
Forum

Mamuski 81! zgłaszać się!


majeczka

Rekomendowane odpowiedzi

Tinka -witaj my się jeszcze nie znamy, gratuluję maleństwa i życzę zdrówka.
Majeczka kochana zakupy się udały? Pytałas o chłopaków. Jutro ostatni dzień antybiotyku. Dostaliśmy też od lekarza jakieś mocne prochy na katar, bo dość deługo mu zalega i nic nie pomagało. A od kataru blisko do ponownego zapalenia uszu więc i tego trzeba się pozbyć. {rzestrzegał mnie jednak że to dość mocne i żebym uważała. Nie mogę mu absolutnie nic innego podawaćbo jak to on określił "żeby nie usnął" na dobre. Aż mnie tym przestraszył. Ale może być osłabiony, śpiący, blady i mieć sińce pod oczami. Mam się nie przerażać. To jest lekarstwo robione. Podałam mu dzisiaj i narazie nic się nie działo. Mam nadzieję że tak będzie nadal.

http://suwaczki.maluchy.pl/li-46308.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-46307.png

Odnośnik do komentarza

Dzisiaj miałam trochę czasu i poczytałam Wasze wcześniejsze posty i zainteresował mnie temat obecności taty przy porodzie. Więc muszę dodać swoje 5 groszy.
Ja miałam bardzo ciężki pierwszy poród. Mateusz urodził się przez vacum. Wszystko było ok dopóki się nie zaczął się wracać, zanikał puls dziecka i zdecydowali się na vacum. Okazało się że pępowinkę miał na 23 cm - za krótka. Rozjechali mnie tym na trzy strony świata i bardzo kiepsko ze mną było. Wogóle sala wyglądała przerażająco, wszędzie pełno krwi. Na sali było ok. 10 osób. Pielęgniarki po dziecko, kilku lekarzy, wszyscy przygotowani, bo mnie zabrali na blok operacyjny. Musieli mnie uśpić żeby mnie pozszywać bo inaczej bym tego podobno nie wytrzymała. Wszystko działo się bardzo szybko i niewiele pamiętam. Więcej na ten temat wiedział mój mąż bo był cały czas przy mnie. I drugi raz nie poszłabym bez niego. W tym dniu było bardzo dużo porodów i położne nie były ze mną cały czas. To on masował mi plecy i wspierał mnie, a położna wpadała tylko czasem zerknąć. Kiedy rozpoczął się faktyczny poród stał obok mojej głowy i wspierał mnie jak tylko mógł bo ja zaczęłam panikować jak zobaczyłam że lekarze się zbiegli. On był do końca. Później jeszcze jak wróciłam z bloku pozwolili mu zostać ze mną na porodówce 4 godziny, trzymali mnie tam na obserwacji a on patrzył jak zwijam się z bólu. Miałam wszędzie rany, worki z piaskiem na brzuchu bo macica nie chciała się obkurcczać. I wiem że było mu bardzo ciężko, bo nie mógł mi pomóc i wiem też choć nie chce się przyznać że później w domu sobie popłakał. Ale dał radę i byłam z niego dumna. On zawsze wrażliwy wytrzymał cały ten poród, był i wspierał mnie. Mój brat "chłop jak dąb" a wyszedł kiedy moja bratowa zaczęła rodzić bo nie był w stanie tego wytrzymać. Było wiele zdań na ten temat a ja myślę że każdy facet musi dojrzeć do tego, musi być gotowy na to żeby uczestniczyć w porodzie i nie wolno go zmuszać czy namawiać. To ma być jego decyzja, a jego obecność jest również uzależniona od decyzji żony. Nie każa będzie się czuła z tym dobrze i to może być dla niej dodatkowy stres.
Ale się rozpisałam ale tak jakoś się mi przypomniało. Mnie i mojego męża ten poród bardzo zbliżył. On przy każdej okazji do tej pory dziękuje mi za swoich synów.

http://suwaczki.maluchy.pl/li-46308.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-46307.png

Odnośnik do komentarza

Jaga witaj. Przeczytalam Twoje wynania i sie wzruszylam.Masz zielnego meza.
Moj tez byl ze mna przy porodzie i gdyby nie on, to bym nie urodzila. Na początku twierdził, ze nie bedzie uczestniczyl, bo sie boi widoku krwi, ale potem kumpel powiedział, ze nie jest zle i podjął jednak decyzje, ze bedzie ze mna. Wspierał mnie, masował, a gdy mdlałam - lapal. Podczas parcia podwala wodę i mówił mile słowa.Po wszystkim(po cierpieniu, bo najgorsze to bylo zszywanie 1,5h)powiedział, ze jestem dzielna i jest ze mnie bardzo dumny...............i teraz wie, ile kobieta sie musi nacierpieć:)))Szacunek

http://lb5m.lilypie.com/8OQ1p1.pnghttp://lb2m.lilypie.com/Pmy5p2.png

Odnośnik do komentarza

Jaga
Dokładnie tak Tinka, dla niejednego faceta słowa urodzić dziecko są tylko słowami , a nasi mężowie rozumieją co się pod tym kryje. Ale oczywiście nie neguję tych tatusiów, którzy mimo wszystko się nie zdecydowali. Tak jak napisałam mężczyzna musi do tego dojrzeć!

Jaga masz racje!!!Ja swojemu juz oznajmilam, ze jak zdecydujemy sie na drugie dziecko to tez rodze znim i nie wyobrazam sobie, zeby moglo byc inaczej.

http://lb5m.lilypie.com/8OQ1p1.pnghttp://lb2m.lilypie.com/Pmy5p2.png

Odnośnik do komentarza

elo!

witam marzycielka!!! Milo ze do nas dolaczylas!!! :36_2_15:
Gratuluje fasolki w brzuszku i zycze spokojnych 9 miesiecy:))) :36_3_15:
Pisz z nami duzo duzo duzo:)))

a jesli chodzi o porody to za pierwszym razem maz niby nie chcial a ciagle wlazil i kukal do pokoju hahaha siadal i znowu wychodzil hehehe za drugim zaczelo sie normalnie a potem musialam miec szybko cesarke, ogollnie oba porody byly ciezkie chlpcy byli w wielkim stresie i serduszka im nawalaly..... ja osobiscie lepiej sie czulam sama i najchteniej to bym wszytskich zostawila w domu meza, mame, kolezanki i cala reszte :) moze myslicie ze jestem dziwna lub neinormalna ale tak to wyglada dla mnie:)

a waszycm meza bardzo gratuluje:)) i ciesze sie ze tak swietnie sobie poradzili:))

buzki!

http://lb5f.lilypie.com/TikiPic.php/9Lfj.jpghttp://lb5f.lilypie.com/9Lfjp1.png

http://lb3f.lilypie.com/TikiPic.php/reqG.jpghttp://lb3f.lilypie.com/reqGp1.png

http://lb1f.lilypie.com/TikiPic.php/mr8W.jpghttp://lb1f.lilypie.com/mr8Wp1.png

Odnośnik do komentarza

Marzycielka witaj wśród nas, gratuluję maleństwa.
Majeczka nikt nie uważa że jesteś dziwna. Znam wiele dziewczyn które uważały że nie chcą żeby mąż był przy porodzie bo nie będa się czuły komfortowo i dość że stres związany z porodem to jeszcze drugi stresik że mąż będzie patrzył. Ja sobie nie wyobrażam żeby on był tam i kukał jak któraś to ładnie określiła do "bram wyjścia". Mój m był po to żeby wspierać przede wszystkim mnie, a nie być obserwatorem. Bo tego bym nie zniosła, juz wolałabym być sama. A każda z nas jest inna i potrzebuje czegoś innego. Silne kobietki, o mocnym charakterze wolą sobie radzić same. Majeczko nie stresuj się bo to jest i tak duży wyczyn a jak pojawiają się komplikacje to już wogóle... Ja drugą też miałam cesarkę przez wzgląd głównie na pierwszy poród, bo straciłam b.dużo krwi i wogóle taką jakąś mam tam dziwną budowę że poród byłby trudny. I powiem wam że gdybym rodziła naturalnie i zapytała mojego m czy pójdzie ze mną bez wachania by się zgodził, ale kiedy juz Hubert się urodził to mi powiedział: że jest szczęśliwy że drugi raz nie musiał tam ze mną być.

http://suwaczki.maluchy.pl/li-46308.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-46307.png

Odnośnik do komentarza

Tinko nie przepraszaj, nic takiego się nie stało, po prostu martwiłam się czy wszystko jest ok. Ale z tego co piszesz to radzisz sobie świetnie :Śmiech: cieszę się, że rehabilitacja Hani daje efekty-duzo zdrówka dla Twojego skarbka :Całus: no i po prostu zagladaj do nas co jakiś czas żebyśmy wiedziały, że wszystko jest w porządku.
a mnie czeka chyba cesarka tym razem bo wczoraj na usg potwierdziło się, że córcia leży sobie poprzecznie. Dzisiaj ze swoją ginką ustalę co i jak.

Anya co dobrego dzis ugotowalas,pewnie "wyposzczona" gotowania to same smakolyki :kucharz:

Patrycja miałam wczoraj rosołek i kurczaka po chińsku. A dzisiaj na śniadanko gotuję jajeczka, potem zjem swój długo oczekiwany budyń i naleśników mi się chce-oj żeby mi tylko czasu starczyło bo jeszcze dzisiaj dwie wizyty u lekarza....

Marzycielka
witaj!!!! Gratuluje malenstwa w brzusiu i pisz :Śmiech:

Nie ma dla mnie większego szczęścia niż świadomość, że moje dzieci s

Odnośnik do komentarza
Gość patrycja`81

Witajcie Dziewczeta :)
wczorajsze goferki byly pychota(tym razem ciasto robione z gotowca :D)


osobiscie nie zgadzam sie z tym:
"Silne kobietki, o mocnym charakterze wolą sobie radzić same"
uwazam sie nie skromnie za silna kobitke:)
a maz mi byl po to oczywiscie,zeby wspieral,a po za tym,kurcze no jak "zrobil" to niech uczestniczy,ja tez mu pomagalam jak "robil" :wink:


ja zmykam cos zjesc
a zagladne pewnie wieczorkiem,bo przychodza do mnie kolezanki:)
milego dnia Wam zycze :)

Odnośnik do komentarza

Widzę że zaczęłam drażliwy temat porodów więc go skończmy. Anya będzie dobrze, cesarka nie taka też straszna, chociaż na pewno dłużej się wraca do sprawności. Ale na pocieszenie Ci powiem że Hubert prawie do samego końca był źle odwrócony a później nagle zrobił myk i był tak jak trzeba.
Hm naleśniczki mówicie, a ja już zaczęłam się przygotowywać do kotlecików mielonych. Naleśniczki będą jutro!

http://suwaczki.maluchy.pl/li-46308.png
http://suwaczki.maluchy.pl/li-46307.png

Odnośnik do komentarza

patrycja`81
Witajcie Dziewczeta :)
osobiscie nie zgadzam sie z tym:
"Silne kobietki, o mocnym charakterze wolą sobie radzić same"
uwazam sie nie skromnie za silna kobitke:)
a maz mi byl po to oczywiscie,zeby wspieral,a po za tym,kurcze no jak "zrobil" to niech uczestniczy,ja tez mu pomagalam jak "robil" :wink:

Patrycjo ja tez sie podpisuje pod Twoja wypowiedzia. Tez nie skromnie, uwazam sie za silna kobitke, ale maz byl mi potrzebny, dla "bezpieczenstwa". Bo wiem, ze rozne historei dzieja sie podczas porodu i chcialam, zeby byl ktos kto bedzie swiadomy tego co sie dzieje.Bo nasza sluzba zdrowia ma rozne pomysly.

http://lb5m.lilypie.com/8OQ1p1.pnghttp://lb2m.lilypie.com/Pmy5p2.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...