Skocz do zawartości
Forum

Gdzie poznałaś swojego męża/partnera?


Ulla

Rekomendowane odpowiedzi

fajnie tak czytac :)
ja mojego poznałam na "kurniku" gralismy i postanowilismy się spotkac :) nie widzialam go wczesniej nigdy a gdy szedł ulicą wiedzialam ze to on :) po tygodniu się zaręczlismy i zamieszkalismy razem po roku zaszłam w ciążę a po połtorej roku był ślub :)

Odnośnik do komentarza

Ulla
też teraz jestem zdania że nie ma co przeczekiwać, nie ukrywam że tamto życie też mnie wiele nauczyło dobrego i złego ale dzięki tamtej wiedzy wiem że to co mam jest cudowne

Dokładnie tak.
Ja też mam za sobą trzyletni związek, który z wielu powodów zakończył się fiaskiem. Kiedyś żałowałam tych lat. Teraz nie żałuję, bo mądrzejsza o te doświadczenia wiem jakich błędów unikać i jeszcze bardziej doceniam mężczyznę, z którym jestem teraz :)

Odnośnik do komentarza

Ja mojego mena poznałam po imprezie, jak musiał nas odwieźć do domu, bo znajoma, z ktorą wtedy sie zabrałyśmy, spiła sie strasznie (i bezmyślnie...). No i on mieszkał obok (to był jej kolega z pracy). Porozwoził nas do domu jej samochodem. No i tak się poznaliśmy. :) Ale byc razem zaczęliśmy dopiero po 2 latach :P

“If evolution is fact, why do mothers only have two hands?” - Milton Berle

Odnośnik do komentarza

Jak miło poczytać, że tyle tutaj internetowych par - my też :) Z tym, że mój mąż jest z bardzo bardzo daleka, bo aż z Argentyny :) Poznaliśmy się w marcu 2007 na last.fm On do mnie napisał pytając o jakiś koncert, na którym byłam. Ja odpisałam, on znów napisał i tak to się zaczęło :) Po jakimś czasie pisaliśmy do siebie jak szaleni. Nie wiem ile kolosów w międzyczasie zawaliłam hehe, ale nie miałam czasu na naukę :D Po niespełna dwóch miesiącach (w dniu moich urodzin) wyznał mi miłość - po hiszpańsku, a potem dorzucił jeszcze po polsku :) I wtedy się zaczęło na dobre, choć wszystko wyglądało tak beznadziejnie, ja tu, on tam...Prawie nierealne, a jednak się udało :) Po 6 miesiącach odkładania kasy na bilet, przyleciał do mnie do Krakowa. Zostawił rodzinę, znajomych, przerwał studia, przyjechał z jedną walizką z drugiego końca świata :) Wynajęłam mu mieszkanie w Krakowie (ja wtedy mieszkałam w mieszkaniu studenckim z siostrą i dwoma innymi koleżankami), ale po jakimś czasie przeniosłam się do niego. Oświadczył mi się w jakiś miesiąc po przyjeździe, a pobraliśmy się w styczniu 2009 już tutaj w Argentynie, jestem tu już 3 lata. On mieszkał ze mną w Polsce 2 lata, teraz przyszła kolej na mnie, aby pomieszkać u niego ;) W końcu on kiedyś wszystko dla mnie zostawił. Mamy synka z września 2010, właśnie skończył 2 latka, a teraz czekamy na drugiego, tym razem kwietniowego groszka :) Śmiało stwierdzam - Cris to miłość mojego życia :)

http://www.suwaczki.com/tickers/ex2be6yd72ptga29.png

http://www.suwaczki.com/tickers/o148e6ydkcfqa7tr.png

Odnośnik do komentarza

:11_9_16: O raju Ania cudowna historia, to brzmi jak scenariusz jakiegoś romantycznego filmu.

http://www.suwaczki.com/tickers/65vq786iklsvuww1.png
http://www.suwaczki.com/tickers/cb7w43r8253bs8l9.png
09.11.2012 :angel_star:Wiem, że jesteś tam
Nie widuję Cię, lecz wiem, że jesteś tam
Cały dzień i noc ktoś puka do Twych drzwi
Każdy chciałby wiedzieć jak ma dalej żyć.
Wiem, że jesteś tam
Dla każdego zawsze musisz znaleźć czas
I choć nigdy o nic nie prosiłam Cię
Dzisiaj proszę bez kolejki przyjmij mnie .

Odnośnik do komentarza

wow. co za historia!
super:)
mój powiedział mi, ze zostanę jego żoną na drugim spotkaniu. 16 grudnia on przyjechał do mnie, a ja pojechałam do niego na sylwestra i wtedy mi radośnie oznajmił, że ja zostanę jego żoną i że już nawet na święta rodzicom powiedział. ja tylko popukałam się w głowę. miesiąc później mi się oświadczył i nie miałam wyboru niż powiedzieć nic innego niż tak i pierwszy raz powiedziałam mu wtedy, ze go kocham:)

Odnośnik do komentarza

My z moim M. byliśmy sąsiadami- kamienica w kamienicę- obok siebie, ale przez lata nawet nie mówiliśmy sobie "cześć".. potem się tak złożyło, że miałam okazję pisać mu dużą pracę z literatury do szkoły.. było wiele rzeczy, które musiałam z nim omawiać na bieżąco, weryfikować swoje informacje z jego, więc była okazja do częstych spotkań.. i tak się w sumie zaczęło i trwa już prawie 7 lat.. 3 lata temu przez pół roku nie byliśmy ze sobą- każde poszło w swoją stronę, żyło swoim życiem.. ten czas nam pokazał, że bez siebie jednak nie umiemy żyć.. chwilę później zdecydowaliśmy się założyć rodzinę.. teraz jest między nami częściej gorzej, niż lepiej.. głównie z powodu tego, że przez lwią część roku żyjemy osobno.. ale kocham go i jestem pewna jego miłości do mnie.. dlatego mam nadzieję, że po prostu mimo wszystko damy radę.. a nadzieja ponoć umiera ostatnia..

http://lb3f.lilypie.com/TikiPic.php/auVqCvV.jpghttp://lb3f.lilypie.com/auVqp1.png http://s2.pierwszezabki.pl/040/040309980.png?9490
http://www.suwaczki.com/tickers/hy8kxzdvw4pwctfw.png
[url=http://www.su

Odnośnik do komentarza

Ania- no twoja historia nadaje się na prawdę na baardzo romantyczny film :):36_3_8:
Asioczek- czasami nie jest tak jakbyśmy chcieli, ale najważniejsze że się kochacie- miłośc pokona praktycznie wszytko :36_3_15:
Mój M właśnie karmi mnie pieczona kaczką :smile_move: nie było zawsze idealnie bo dosyć długo się docieraliśmy- oby dwoje jesteśmy po takich "toksycznych" związkach, ale teraz wiemy że możemy przez wszytko razem przebrnąć i nadal być razem:36_3_15:

Odnośnik do komentarza

ania_h83
Jak miło poczytać, że tyle tutaj internetowych par - my też :) Z tym, że mój mąż jest z bardzo bardzo daleka, bo aż z Argentyny :) Poznaliśmy się w marcu 2007 na last.fm On do mnie napisał pytając o jakiś koncert, na którym byłam. Ja odpisałam, on znów napisał i tak to się zaczęło :) Po jakimś czasie pisaliśmy do siebie jak szaleni. Nie wiem ile kolosów w międzyczasie zawaliłam hehe, ale nie miałam czasu na naukę :D Po niespełna dwóch miesiącach (w dniu moich urodzin) wyznał mi miłość - po hiszpańsku, a potem dorzucił jeszcze po polsku :) I wtedy się zaczęło na dobre, choć wszystko wyglądało tak beznadziejnie, ja tu, on tam...Prawie nierealne, a jednak się udało :) Po 6 miesiącach odkładania kasy na bilet, przyleciał do mnie do Krakowa. Zostawił rodzinę, znajomych, przerwał studia, przyjechał z jedną walizką z drugiego końca świata :) Wynajęłam mu mieszkanie w Krakowie (ja wtedy mieszkałam w mieszkaniu studenckim z siostrą i dwoma innymi koleżankami), ale po jakimś czasie przeniosłam się do niego. Oświadczył mi się w jakiś miesiąc po przyjeździe, a pobraliśmy się w styczniu 2009 już tutaj w Argentynie, jestem tu już 3 lata. On mieszkał ze mną w Polsce 2 lata, teraz przyszła kolej na mnie, aby pomieszkać u niego ;) W końcu on kiedyś wszystko dla mnie zostawił. Mamy synka z września 2010, właśnie skończył 2 latka, a teraz czekamy na drugiego, tym razem kwietniowego groszka :) Śmiało stwierdzam - Cris to miłość mojego życia :)

Siedzę i wzdycham, bo mi się tak romantycznie zrobiło po przeczytaniu Twojego posta :love:
Cudna historia :)

Odnośnik do komentarza

asioczek84
My z moim M. byliśmy sąsiadami- kamienica w kamienicę- obok siebie, ale przez lata nawet nie mówiliśmy sobie "cześć".. potem się tak złożyło, że miałam okazję pisać mu dużą pracę z literatury do szkoły.. było wiele rzeczy, które musiałam z nim omawiać na bieżąco, weryfikować swoje informacje z jego, więc była okazja do częstych spotkań.. i tak się w sumie zaczęło i trwa już prawie 7 lat.. 3 lata temu przez pół roku nie byliśmy ze sobą- każde poszło w swoją stronę, żyło swoim życiem.. ten czas nam pokazał, że bez siebie jednak nie umiemy żyć.. chwilę później zdecydowaliśmy się założyć rodzinę.. teraz jest między nami częściej gorzej, niż lepiej.. głównie z powodu tego, że przez lwią część roku żyjemy osobno.. ale kocham go i jestem pewna jego miłości do mnie.. dlatego mam nadzieję, że po prostu mimo wszystko damy radę.. a nadzieja ponoć umiera ostatnia..

Asiula zaciskam za Was kciuki :zwyrazami_milosci:

Odnośnik do komentarza

asioczek84
My z moim M. byliśmy sąsiadami- kamienica w kamienicę- obok siebie, ale przez lata nawet nie mówiliśmy sobie "cześć".. potem się tak złożyło, że miałam okazję pisać mu dużą pracę z literatury do szkoły.. było wiele rzeczy, które musiałam z nim omawiać na bieżąco, weryfikować swoje informacje z jego, więc była okazja do częstych spotkań.. i tak się w sumie zaczęło i trwa już prawie 7 lat.. 3 lata temu przez pół roku nie byliśmy ze sobą- każde poszło w swoją stronę, żyło swoim życiem.. ten czas nam pokazał, że bez siebie jednak nie umiemy żyć.. chwilę później zdecydowaliśmy się założyć rodzinę.. teraz jest między nami częściej gorzej, niż lepiej.. głównie z powodu tego, że przez lwią część roku żyjemy osobno.. ale kocham go i jestem pewna jego miłości do mnie.. dlatego mam nadzieję, że po prostu mimo wszystko damy radę.. a nadzieja ponoć umiera ostatnia..

oj znam życie jak dzieli odległość.. Najpierw jak się poznaliśmy dzieliła nas odległość prawie 500km, kiedy po 7 miesiącach już nie dawałam rady, mój m. rzucił wszystko tam, załatwił przeniesienie w pracy i zamieszkaliśmy razem, ale nie na długo, po 1,5 miesiąca wysłali go 150 km. Przyjeżdżał w środy wieczór, żeby w czwartek rano jechać i wrócić w piątek wieczór i w poniedziałek rano wyjechać. istne szaleństwo. ale daliśmy radę tak przez ponad pół roku. zaczęliśmy planować ślub i kiedy znów zaczęli "grozić" wyjazdami zdecydował, ze jednak zmienia pracę, od tamtej pory się już na szczęście nie rozstajemy:)
Dużo siły życzę, bo ja chyba nie umiałabym żyć bez niego obok.. i powodzenia!!!

Odnośnik do komentarza

My w sumie nie mamy oryginalnej historii poniekąd. Poznaliśmy się w pracy. Ale poznaliśmy się w Wielkiej Brytanii, w małej ślicznej wiosce angielskiej w restauracji. Ja sobie zrobiłam akurat gap year i wyjechałam jako au pair.
Ja pracowałam w pubie, on na kuchni. Nie wiedziałam, że kogoś nowego przyjęli, więc jak weszłam do kuchni i usłyszałam kolegę-Polaka rozmawiającego z kimś po polsku to się zdziwiłam i pierwsze słowa w sumie jakie powiedziałam do mojego męża to było "to ty Polak jesteś?" ;) powiedział, że tym go urzekłam ;)
Długo za mną chodził, żeby się umówić najpierw, potem, długo nie dałam mu się dotknąć, nawet palcem ;) nie mógł zbyt blisko mnie nawet stać ;P nie wiem czemu akurat w jego przypadku tak się uparłam. Pewnie wiedziałam, że jak pozwolę to wpadnę jak śliwka w kompot ;) Pierwszy raz jak mnie do siebie zaprosił to zrobił dla mnie rybę po grecku, bo wiedział, że nie jem mięsa. Sam tarł te warzywa na zwykłej tarce. Jak miałam doła to mi przynosił owoce z wyrytymi uśmieszkami, napisami typu "uśmiechnij się" ;) No ale pocałować mu się pozwoliłam dopiero po dobrych dwóch miesiącach, choć okazji wcześniej było co nie miara ;) i to na dzień przed moim wyjazdem do Polski na miesiąc. Po powrocie musiałam się zdecydować z kim chcę być. Tak się złożyło, że on po mnie wyjechał, a że nie miałam tej nocy gdzie nocować, to spałam u niego. I od tego dnia jesteśmy razem :) Żeby po mnie wyjechać na lotnisko musiał sie pozamieniaćw pracy i wykombinować samochód. Po dwóch tygodniach zamieszkaliśmy ze sobą i było jak przypuszczałam. Od razu wpadłam jak śliwka w kompot i się w nim zakochałam po uszy ;)
Historia o tyle niezwykła, ze w Polsce nigdy byśmy się nie spotkali. On jest z Łodzi, ja z Jeleniej Góry, poznaliśmy się w West Byfleet, a mieszkamy w Zielonej Górze :)

http://www.suwaczki.com/tickers/uannxzkr1zq23rgd.png

http://www.suwaczki.com/tickers/43kthdge3hmnk8e8.png
http://www.zapytajpolozna.pl/components/com_widgets/view.php?sid=42339

Odnośnik do komentarza

ja mojego poznałam w swojej pracy, przychodził mało co mówił a ja wtedy jak go zobaczyłam pierwszy raz pomyślałam, że to jest facet z którym chce mieć dzieci. zanim zostaliśmy parą minął prawie rok, najpierw się kumplowaliśmy, gadaliśmy ja byłam w związku z innym już od 7 lat. po jakimś czasie zdobyłam jego nr tel od kolegi i zaczęło się od smsów. później poszło z górki, spotkania, pisanie masy smsów dziennie, akurat miał nogę w szynie i przesiadywał u nas w pracy i już wpadłam wtedy po uszy. a że w związku mi się totalnie nie układało to po 8 latach się z nim rozstałam.
po miesiącu bycia z moim obecnym już mężem zaszłam w ciążę, w 5 miesiącu ciąży wzięliśmy ślub. mamy 2 cudowne córki i wiem, że podjęłam najlepszą decyzję o tym by być z nim choć łatwo nie było. między innymi z powodu mojej rodziny ale to już inna historia. jednak jak mówią co nas nie zabiło to nas wzmocni i nas wszystkie przeciwności losu zbliżają do siebie.

http://www.suwaczki.com/tickers/asxzegz248adnxy2.png
http://www.suwaczki.com/tickers/kjmndf9h57vtwteb.png
http://www.suwaczki.com/tickers/rolovcqgj9roe54p.pnghttp://moje.glitery.pl/text/70/94/4-Michasia-i-Antosia-8203.gif
ZAPRASZAM http://mamatosimisi.blogspot.com/ http://zakreconakuchnia.blogspot.com/
możesz pomóc http://natuli.blog.onet.pl/ lub http://www.dzieciom.pl/6283

Odnośnik do komentarza

Ja swojego tez poznałam w pracy. Zauważyć zauważyłam go od razu, ale miał tylu innych fajnych kolegów z którymi można było wypić kawę, a on gdzieś przy tych kolegach na mnie tylko patrzył. A ja oczywiście dekolt , mini.. I tak któregoś dnia koleżanki z pracy zrobiły nam swaty na nocy. Zamiast pracować zamknęły nas w laboratorium, zrobily kawę i kazały się dogadać. Wtedy pogadaliśmy i na tym temat się zakończył. Ale mąż miał wesele i nie miał z kim iść, a że nieśmiały był to wysłał sms z zapytaniem. Zdraznił mnie więc nic nie odpisałam. Za jakiś czas dostałam sms, że jakbym nie mogła iść na to , to za tydzień jest następne- pomyslałam że chyba desperat i zgodziłam się. To było najlepsze wesele w moim życiu:) Nogi od tańczenia bolały mnie do następnego wesela:)

http://www.suwaczki.com/tickers/8599dqk3p95p53lm.png]Tekst linka[/url][/url]]Tekst linka[/url]http://www.suwaczki.com/tickers/klz98ribqbkijq4m.png]Tekst linka[/url][url=[url=http://www.suwaczki.com/][img]http://www.suwaczki.com/tickers/f2w

Odnośnik do komentarza

Ja mojego męża poznalam w przedszkolu. jestem nauczycielką w przedszkolu, a on przychodzil po swoich chrzesniakow, bardzo mi sie spodobal wiec zalatwilam sobie jesgo nr tel i zadzwonilam z haslem "to ja twoja tajemnicza wielbicielka" jak teraz o tym mysle to padam ze smiechu. Biedny myslal, ze go wkrecam. Rok czasu tylko sie na nieego "gapilam", dwa lata bylismy para, a w lipcu byl nasz slub. Kocham go ponad wszystko, i jestem szczesliwa po nieudanym zwiazku. Zaakceptowal mnie i mojego synka, a teraz tworzymy naprawde szczesliwa rodzine.

http://www.suwaczek.pl/cache/11d7c04919.png http://s2.pierwszezabki.pl/013/0133599b0.png?2108
http://www.suwaczek.pl/cache/6c665484db.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...