Skocz do zawartości
Forum

Odporność dzieci


Multilac

Rekomendowane odpowiedzi

Anuszka
A ja jestem ciekawa opinii na temat odporności założyciela/założycielki tematu :)

Odporność to bardzo szeroki temat, dlatego właśnie postanowiliśmy się przez niego przeprawić w konkretnych pytaniach, aby zebrać całą niezbędną wiedzę i Wasze doświadczenie w jednym miejscu, ponieważ wszyscy wiemy, jak ważna jest odporność, ale pewnie są osoby, które nie do końca wiedzą, jak o nią dbać czy ją budować. Mamy nadzieję, że znajdą tu wiele cennych porad od bardziej doświadczonych rodziców :-)

A co sami uważamy na temat odporności? W odniesieniu do już zadanych pytań kolejno:

1) Zdecydowanie o odporność należy dbać cały cały rok.
2) Skoro dbamy o to cały rok, to oczywiście najważniejsza jest dieta bogata w witaminy i minerały oraz odpowiednia dawka aktywności fizycznej. Zdecydowanie nie jesteśmy za chuchaniem na dzieci i zakazywaniem im wychodzenia na zewnątrz, gdy pogoda nie jest do tego idealna.
3) Przełomy - wiosenny i jesienny obfitują w najwięcej różnych infekcji, gryp, przeziębień i innych paskudztw... :-)
4) Dzieci chorują zarówno w zimie, jak i lecie, co związane jest zarówno z ich odpornością, jak i warunkami pogodowymi.
5) Jesteśmy jak najbardziej za umilaniem czasu dzieciom podczas choroby wspólną zabawą, w której prym wiodą nieśmiertelne planszówki :-) Troszkę bajek też nie zaszkodzi, bo wiadomo... jak dziecko choruje, to nie zaszkodzi, jak się je troszkę porozpieszcza... ;-)

A kolejne pytanie dla nas wszystkich do zastanowienia:

Czy uważacie, że dzieci teraz są bardziej, mniej, czy tak samo odporne na choroby niż Wy, jak byliście w ich wieku?

Zapraszamy do dyskusji! :-)

W trosce o odporność u dzieci - http://www.multilac.pl/

Odnośnik do komentarza

Moja dwuletnia córka chorowała w życiu dwa razy i były to wirusy wywołujące biegunkę; raz miała przez jeden dzień katar. Nie straszne jej chłody, zmiany klimatu (góry, morze) czy pór roku. Nie wierzę w istnienie "zdradliwej pogody". Hm... można powiedzieć, że dzieci mają różną odporność i mi się trafiło to z lepszą. Jednak ja uważam, że jest to rezultat mojej strategii, od urodzenia Dobrusi wiedziałam co i jak chcę osiągnąć.

Mam wrażenie, że większość ludzi uważa, że kształtowanie odporności i ochronę przed chorobami osiąga się poprzez ochronę przed zimnem. Ten mechanizm myślenia doprowadza do upośledzenia wrodzonej odporności już od samego początku, dzieciom odbiera się szansę nauczenia funkcjonowania w warunkach klimatycznych, w których przyszło im żyć. Zasady, którymi kieruje się większość znanych mi kobiet zebrałam sobie kiedyś w punktach. Proszę traktować je z przymrużeniem oka, napisałam to pod wpływem uwag "sympatycznych Pań", że zamrożę swoje dziecko i tym podobnych wypowiedzi, z którym spotykam się niemal codziennie:
- od urodzenia dziecko trzeba ubierać grubo, najlepiej w trzy warstwy ubrań i koniecznie przykrywać kocykiem;
- bez względu na pogodę, bez względu na to, czy słońce jest czy go nie ma, bez względu na cokolwiek - dziecko musi mieć zawsze czapkę!
-najważniejsze, aby dziecku było ciepło - sprawdzaj ciągle, czy nie odkryło mu się uszko i koniecznie zakładaj dodatkowe skarpetki (bez względu na cokolwiek, oczywiście);
- podczas kąpieli nabuzuj gorącem w łazience;
- po kąpieli zawsze susz włosy i koniecznie zakładaj jakąś czapeczkę;
- za nic w świecie nie pozwól stać dziecku w przeciągu, w sklepie, w domu, na korytarzu, najlepiej załóż czapkę, aby uniknąć wszędzie czyhającego ryzyka;
- w wózku połóż koniecznie dodatkowy kocyk, żeby dziecku było ciepło w plecki;
- jadąc z dzieckiem w wózku pamiętaj o odwracaniu się od wiatru;
pod żadnym pozorem nie pozwól dziecku zdejmować dziecku bucików, zwłaszcza w piaskownicy - piasek może być zimny;
- jeżeli dziecko twierdzi, że nie jest mu zimno zignoruj to i zmuś do ciepłego ubrania, a jak dyskutuje okrzycz na całe osiedle. Ty zawsze wiesz lepiej, kiedy jest mu zimno czy ciepło, dziecko jest na to za głupie. Niech cię nie zwiedzie jego uśmiech czy dobre samopoczucie - zimno i już.
- zimą rozkręć kaloryfery na max, najlepiej dogrzewaj jeszcze czymś, np. piekarnikiem;
- koniecznie uszczelnij porządnie okna; zimą najlepiej zapomnij o otwieraniu. Zasada jest taka - tam gdzie jest dziecko, nie wolno otwierać okna;
- latem niech nie przychodzi Ci do głowy pozwolić dziecku wejść do wody! Zmarznie!
- rajstopki to podstawa, najlepiej zakładaj je zawsze. No może odpuść powyżej 30 stopni, ale wieczorem już załóż;
- pamiętaj że zima to zima, nawet jak jej coś odwali i nie przymrozi, pamiętaj aby szczelnie opatulić dziecko Koniecznie owiń mu wokół szyi trzymetrowy szalik. 10 stopni to dla dziecka nadal mróz, jest to tak zdradliwa pogoda, że ubierz je jeszcze cieplej;
- nie przejmuj się, gdy po zdjęciu czapki dziecko ma włosy posklejane od potu i wypieki na twarzy, to normalne u dzieci; gorzej jakby miało zimne rączki lub nóżki...;
- jak pada, wieje, lej, mróz - lepiej nie wychodzić z domu;

Tak to mniej więcej wygląda. A powinno, moim zdaniem, tak: jeden z najmądrzejszych artykułów na ten temat znalezionych w sieci, niestety zdroworozsądkowe podejście do ubierania dziecka jest traktowane na równi z kąpielą w przeręblu:

Hartowanie dzieci cz.I

Dzisiaj wciąż wszechobecny jest pogląd, że dzieci od zawsze chorują mimo starania, grzania i chuchania. I rzeczywiście, wszystkie dzieciaki chowane w cieplarnianych warunkach chorują, zasmarkane nosy traktoane są jak norma. A jak pójdą do przedszkola to już cały czas będą chore. Nic się z tym nie da zrobić. Czy nie uważacie, że powinno się trochę zweryfikować takie myślenie? Czy nie czas zacząć wyciągać wnioski z... błędów?

http://www.suwaczki.com/tickers/5b09t5odljkk41ww.png

Odnośnik do komentarza

Multilac
A kolejne pytanie dla nas wszystkich do zastanowienia:

Czy uważacie, że dzieci teraz są bardziej, mniej, czy tak samo odporne na choroby niż Wy, jak byliście w ich wieku?

Zapraszamy do dyskusji! :-)

Mnie się wydaje, że nie zmieniło się wiele w tej kwestii.
Być może teraz mamy więcej suplementów i witaminek dostępnych, ale wydaje mi się, że i tak większość mam jest zdania, że najlepsze witaminki naturalne, czyli te pochodzące z owoców i warzyw.

Odnośnik do komentarza

Anuszka
Moja dwuletnia córka chorowała w życiu dwa razy i były to wirusy wywołujące biegunkę; raz miała przez jeden dzień katar. Nie straszne jej chłody, zmiany klimatu (góry, morze) czy pór roku. Nie wierzę w istnienie "zdradliwej pogody". Hm... można powiedzieć, że dzieci mają różną odporność i mi się trafiło to z lepszą. Jednak ja uważam, że jest to rezultat mojej strategii, od urodzenia Dobrusi wiedziałam co i jak chcę osiągnąć.

Mam wrażenie, że większość ludzi uważa, że kształtowanie odporności i ochronę przed chorobami osiąga się poprzez ochronę przed zimnem. Ten mechanizm myślenia doprowadza do upośledzenia wrodzonej odporności już od samego początku, dzieciom odbiera się szansę nauczenia funkcjonowania w warunkach klimatycznych, w których przyszło im żyć. Zasady, którymi kieruje się większość znanych mi kobiet zebrałam sobie kiedyś w punktach. Proszę traktować je z przymrużeniem oka, napisałam to pod wpływem uwag "sympatycznych Pań", że zamrożę swoje dziecko i tym podobnych wypowiedzi, z którym spotykam się niemal codziennie:
- od urodzenia dziecko trzeba ubierać grubo, najlepiej w trzy warstwy ubrań i koniecznie przykrywać kocykiem;
- bez względu na pogodę, bez względu na to, czy słońce jest czy go nie ma, bez względu na cokolwiek - dziecko musi mieć zawsze czapkę!
-najważniejsze, aby dziecku było ciepło - sprawdzaj ciągle, czy nie odkryło mu się uszko i koniecznie zakładaj dodatkowe skarpetki (bez względu na cokolwiek, oczywiście);
- podczas kąpieli nabuzuj gorącem w łazience;
- po kąpieli zawsze susz włosy i koniecznie zakładaj jakąś czapeczkę;
- za nic w świecie nie pozwól stać dziecku w przeciągu, w sklepie, w domu, na korytarzu, najlepiej załóż czapkę, aby uniknąć wszędzie czyhającego ryzyka;
- w wózku połóż koniecznie dodatkowy kocyk, żeby dziecku było ciepło w plecki;
- jadąc z dzieckiem w wózku pamiętaj o odwracaniu się od wiatru;
pod żadnym pozorem nie pozwól dziecku zdejmować dziecku bucików, zwłaszcza w piaskownicy - piasek może być zimny;
- jeżeli dziecko twierdzi, że nie jest mu zimno zignoruj to i zmuś do ciepłego ubrania, a jak dyskutuje okrzycz na całe osiedle. Ty zawsze wiesz lepiej, kiedy jest mu zimno czy ciepło, dziecko jest na to za głupie. Niech cię nie zwiedzie jego uśmiech czy dobre samopoczucie - zimno i już.
- zimą rozkręć kaloryfery na max, najlepiej dogrzewaj jeszcze czymś, np. piekarnikiem;
- koniecznie uszczelnij porządnie okna; zimą najlepiej zapomnij o otwieraniu. Zasada jest taka - tam gdzie jest dziecko, nie wolno otwierać okna;
- latem niech nie przychodzi Ci do głowy pozwolić dziecku wejść do wody! Zmarznie!
- rajstopki to podstawa, najlepiej zakładaj je zawsze. No może odpuść powyżej 30 stopni, ale wieczorem już załóż;
- pamiętaj że zima to zima, nawet jak jej coś odwali i nie przymrozi, pamiętaj aby szczelnie opatulić dziecko Koniecznie owiń mu wokół szyi trzymetrowy szalik. 10 stopni to dla dziecka nadal mróz, jest to tak zdradliwa pogoda, że ubierz je jeszcze cieplej;
- nie przejmuj się, gdy po zdjęciu czapki dziecko ma włosy posklejane od potu i wypieki na twarzy, to normalne u dzieci; gorzej jakby miało zimne rączki lub nóżki...;
- jak pada, wieje, lej, mróz - lepiej nie wychodzić z domu;

Tak to mniej więcej wygląda. A powinno, moim zdaniem, tak: jeden z najmądrzejszych artykułów na ten temat znalezionych w sieci, niestety zdroworozsądkowe podejście do ubierania dziecka jest traktowane na równi z kąpielą w przeręblu:

Hartowanie dzieci cz.I

Dzisiaj wciąż wszechobecny jest pogląd, że dzieci od zawsze chorują mimo starania, grzania i chuchania. I rzeczywiście, wszystkie dzieciaki chowane w cieplarnianych warunkach chorują, zasmarkane nosy traktoane są jak norma. A jak pójdą do przedszkola to już cały czas będą chore. Nic się z tym nie da zrobić. Czy nie uważacie, że powinno się trochę zweryfikować takie myślenie? Czy nie czas zacząć wyciągać wnioski z... błędów?

Anuszka, właśnie tego typu poglądy podsunęły nam pomysł na ostatnie pytanie. Z obserwacji nawet najbliższego otoczenia widzimy właśnie, że dzieci teraz chyba jednak częściej chorują i podejrzewamy, że to może być właśnie przez tego typu "dobre rady" i przesadne chuchanie na maluchy, przez co nie są w stanie nabrać odporności.

W trosce o odporność u dzieci - http://www.multilac.pl/

Odnośnik do komentarza

Jeśli chuchanie jest utożsamiane z troską i miłością, to chyba ciężko będzie to zmienić :(
O.. nawet to określenie "zimny chów" jakieś takie pogardliwe. A czegoś takiego w ogóle nie ma, to jest po prostu zdroworozsądkowe podejście. Chowana zgodnie ze swoimi zasadami babcia jest kimś, kogo przeciąg powali do łóżka. Na krześle kładzie specjalną poduszkę, żeby nie było zimno i nawet w upał jest w stanie powiedzieć "coś chłodno się robi"... Zmarzluch do potęgi!

http://www.suwaczki.com/tickers/5b09t5odljkk41ww.png

Odnośnik do komentarza

Niewątpliwie "chuchanie" jest wynikiem miłości i troski, więc jak zauważyłyście zmienić to będzie bardzo trudno, zwłaszcza jeśli mówimy o starszym pokoleniu, które przecież "zawsze wie lepiej, bo już tyle lat przeżyło... " ;-) Ale nie ma tego złego, bo to przecież z babcinych mądrości znamy przepisy na syrop z cebuli oraz inne specyfiki o cudownych właściwościach :-)

I tu nasuwa nam się pytanie... Jak to jest w Waszym przypadku - kto jest Waszym guru od domowych sposobów na odporność? Kto nauczył Was jak przyrządza się lecznicze mikstury?

A może podacie tutaj również swoje przepisy na te mikstury, aby mogły z nich skorzystać osoby, u których rodzinny przepis gdzieś się zapodział... :-)

W trosce o odporność u dzieci - http://www.multilac.pl/

Odnośnik do komentarza

Daffodil
U mnie na szczęście ani mama ani babcia nie są z tych nadmiernie 'chuchających', do wszystkiego podchodzą zdroworozsądkowo. Ale co za tym idzie przepis na syrop z cebuli musiałam w internecie znaleźć, bo same nigdy go nie przygotowywały :)

U nas tak samo, nikt nadmiernie nie chucha.

O syropie z cebuli słyszałam, ale nigdy go nie "kosztowałam", ani nie robiłam

Ale pamiętam z dzieciństwa mleko z masłem. miosem i czosnkniem.

My też dajemy naszemu dziecku czosnek na kanapki

http://fajnamama.pl/suwaczki/w7e0oow.png

http://www.suwaczki.com/tickers/bfaregz2mib36tc2.png

Odnośnik do komentarza

Daffodil
U mnie na szczęście ani mama ani babcia nie są z tych nadmiernie 'chuchających', do wszystkiego podchodzą zdroworozsądkowo. Ale co za tym idzie przepis na syrop z cebuli musiałam w internecie znaleźć, bo same nigdy go nie przygotowywały :)

Heh, u mnie identyczna sytuacja...

syn - 18.06.2010
córka - 07.02.2013

Odnośnik do komentarza

O proszę, a to zaskoczenie! Myślicie, że zawsze "babcine" przepisy idą w parze z "ludowymi mądrościami"?

Dobrze by tak było mieć z jednej strony dostęp do sprawdzonych rodzinnych przepisów "na zdrowie" a z drugiej nie musieć słuchać, jak to się o dzieci nie dba czy czegoś równie niestosownego... ;-)

Ale skoro okazuje się, że nie macie rodzinnych przepisów, to czekamy aż ktoś, kto je posiada podzieli się z innymi, łaknącymi tej wiedzy :-D

Śmiało, posiadacze rodzinnych zdrowotnych przepisów, ujawnijcie się! :-)

Daffodil, może również podzielisz się z nami swoim internetowym przepisem. Zobaczymy, czy ktoś zaproponuje jakieś udoskonalenia ;-)

W trosce o odporność u dzieci - http://www.multilac.pl/

Odnośnik do komentarza

Multilac
Daffodil, może również podzielisz się z nami swoim internetowym przepisem. Zobaczymy, czy ktoś zaproponuje jakieś udoskonalenia ;-)

A czemu nie :)

Cebulę kroimy na plastry. Układamy jedną warstwę w naczyniu, które można zamknąć (ja robiłam to w słoiku) i przekładamy miodem. Widziałam też przepisy z cukrem, ale jak na mój gust miód zdecydowanie zdrowszy :) Na to kolejny warstwa cebuli, miód itd. Naczynie szczelnie zamykamy na noc i rano już można odcedzić 'przepyszny' syropek :)

Odnośnik do komentarza

Daffodil
Multilac
Daffodil, może również podzielisz się z nami swoim internetowym przepisem. Zobaczymy, czy ktoś zaproponuje jakieś udoskonalenia ;-)

A czemu nie :)

Cebulę kroimy na plastry. Układamy jedną warstwę w naczyniu, które można zamknąć (ja robiłam to w słoiku) i przekładamy miodem. Widziałam też przepisy z cukrem, ale jak na mój gust miód zdecydowanie zdrowszy :) Na to kolejny warstwa cebuli, miód itd. Naczynie szczelnie zamykamy na noc i rano już można odcedzić 'przepyszny' syropek :)

U nas robiło się tak samo, ale z cukrem. Bleeee... Ale pomagało!

Tesciowa robiła kiedyś syrop z mniszka lekarskiego - muszę spytać o przepis.

http://www.suwaczki.com/tickers/iv09i09kkce8ytrb.png

http://www.suwaczki.com/tickers/zem3io4pu01i4j1c.png

Odnośnik do komentarza

Daffodil
Multilac
Daffodil, może również podzielisz się z nami swoim internetowym przepisem. Zobaczymy, czy ktoś zaproponuje jakieś udoskonalenia ;-)

A czemu nie :)

Cebulę kroimy na plastry. Układamy jedną warstwę w naczyniu, które można zamknąć (ja robiłam to w słoiku) i przekładamy miodem. Widziałam też przepisy z cukrem, ale jak na mój gust miód zdecydowanie zdrowszy :) Na to kolejny warstwa cebuli, miód itd. Naczynie szczelnie zamykamy na noc i rano już można odcedzić 'przepyszny' syropek :)

W imieniu wszystkich, którzy z przepisu skorzystają - DZIĘKUJEMY :-)

Mam tylko takie pytanie uszczegóławiające - ile syropku wychodzi z jednej średniej cebuli? I czy można zrobić raz więcej tego syropku, czy lepiej codziennie robić porcję na kolejny dzień, żeby był świeży?

W trosce o odporność u dzieci - http://www.multilac.pl/

Odnośnik do komentarza

Multilac
Daffodil
Multilac
Daffodil, może również podzielisz się z nami swoim internetowym przepisem. Zobaczymy, czy ktoś zaproponuje jakieś udoskonalenia ;-)

A czemu nie :)

Cebulę kroimy na plastry. Układamy jedną warstwę w naczyniu, które można zamknąć (ja robiłam to w słoiku) i przekładamy miodem. Widziałam też przepisy z cukrem, ale jak na mój gust miód zdecydowanie zdrowszy :) Na to kolejny warstwa cebuli, miód itd. Naczynie szczelnie zamykamy na noc i rano już można odcedzić 'przepyszny' syropek :)

W imieniu wszystkich, którzy z przepisu skorzystają - DZIĘKUJEMY :-)

Mam tylko takie pytanie uszczegóławiające - ile syropku wychodzi z jednej średniej cebuli? I czy można zrobić raz więcej tego syropku, czy lepiej codziennie robić porcję na kolejny dzień, żeby był świeży?

Hmmm... dokładnych wartości nie podam niestety :)
Ale myślę, że na parę dni wystarczy, zwłaszcza, że takiemu maluchowi nie wciśnie się tego zbyt dużo :)
Ja robiłam z dwóch większych cebul i potem trzymałam w lodówce.

Odnośnik do komentarza

Daffodil

Hmmm... dokładnych wartości nie podam niestety :)
Ale myślę, że na parę dni wystarczy, zwłaszcza, że takiemu maluchowi nie wciśnie się tego zbyt dużo :)
Ja robiłam z dwóch większych cebul i potem trzymałam w lodówce.

Chyba takie szczegóły dają już wystarczający obraz jak tą miksturę przyrządzić :-)

Martek73, mleko z masłem, miodem i czosnkiem? Miód i czosnek są rzeczywiście znane ze zdrowotnych właściwości, ale masło w tej miksturze to już wygląda jak specjalny dodatek dla podniesienia okropności tej mieszanki... ;-)

Cały czas czekamy na przepisy wszystkich cudownych mikstur na odporność, a w międzyczasie dochodzi nam nowe pytanie:

Jakie badania warto robić, aby sprawdzać ogólną kondycję organizmu dziecka? Na co zwracać uwagę?

Serdecznie zapraszamy wszystkich do przyłączenia się do dyskusji!

W trosce o odporność u dzieci - http://www.multilac.pl/

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...