Skocz do zawartości
Forum

Konkurs "Niegrzeczne dzieci"


Redakcja

Rekomendowane odpowiedzi

Drogie Użytkowniczki!
Zapraszamy do konkursu, w którym do wygrania kolejna ciekawa pozycja książkowa od Gdańskiego Wydawnictwa Psychologicznego. "Niegrzeczne dzieci. 9 kroków do posłuszeństwa" to poradnik, w którym jej autor, profesor Kapalka pokazuje, jak skutecznie nauczyć dziecko samokontroli.

http://kontoredakcyjne.strefa.pl/image001.jpg

Jeśli Twoje dziecko:
* nie słucha, gdy prosisz o sprzątnięcie zabawek,
* nie chce położyć się spać, gdy jest już na to pora,
* ucieka, gdy jesteś z nim w sklepie,
* miewa napady złości lub agresji,
– ta książka jest właśnie dla Ciebie!

Aby zdobyć jeden z 1 z 6 egzemplarzy książki, odpowiedzcie na pytanie,jakie są Wasze sposoby na poskromienie niegrzecznych Maluchów? ;)
Konkurs trwa od dziś do niedzieli, tj. 4 marca.

Zapraszamy do postowania i życzymy powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Oj coś dla mnie! Jestem na etapie buntu trzylatka (albo późnodwulatka -ale biorąć pod uwagę to, że bunt dwulatka przerabiałam rok temu, to chyba jednak trzylatka). Krzyki, ucieczki, 'stawianie się', płacze z byle powodu na porządku dziennym. Zasadniczo staram się być krok przed moją córką. Jeśli mi się to udaje, to zazwyczaj udaje mi się zawczasu zapobiec wybuchowi agresji. Nie odkryję Ameryki twierdząc, że nie ma uniwersalnej metody na tzw. 'niegrzeczne' dziecko. Zdaje egzamin konsekwencja i spokój a przede wszystkim perspektywiczne myślenie i elastyczne podejście do sytuacji. Nie da się uniknąć wrzasków jeśli się na nie pozwoli. Ciężka robota, ale jeśli rok temu zdało egzamin, to sądzę, że teraz też się uda

http://davm.daisypath.com/FUImp1.pnghttp://lpmf.lilypie.com/gFDDp2.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/018/018223982.png
http://lbyf.lilypie.com/FTMSp2.pnghttp://s2.pierwszezabki.pl/018/018223980.png?8870
http://pl.lennylamb.com/sliders/show/1_2009_7_27_slider.jpg

Odnośnik do komentarza

Oj ta książka byłaby idealna dla mnie :) Sposobów już kilka, jak nie kilkanaście przerabialiśmy, ale jest jeszcze wiele do zrobienia.
Nasz córka ma 4 latka i przechodzi coś na wzór buntu, a czasem zazdrości na młodszego brata, chociaż absolutnie nie ma ku temu podstaw. Z rzeczy, które się u nas sprawdziły, to na pewno tablica motywacyjna, która była kilka razy modyfikowana i ostatecznie, korzystamy teraz z Inne szablony - Szablony - Office.com, która bardzo fajnie się sprawdza. W tej wersji są małe nagrody za cały dzień i jeśli uda się zdobyć 6 punktów, to córka ma prawo wybrać małą nagrodę na następny dzień, którą jest albo dodatkowa bajka, albo gra na komputerze lub planszówka, jakaś super zabawa itp. A jak cała tablica jest piękna, to w weekend robimy coś specjalnego rodzinnego (np. wspólnej wyjście na basen, do lasu, wspólne pieczenie ciasta albo pizzy, wyjście "do miasta" na np fryty czy lody). W naszym działaniu pomaga nam też plan dnia, rozpisany z symbolami, także córka wie czego ma się spodziewać, wie, że jest czas zabawy i czas sprzątania, czas jedzenia i czas spania. Za rada superniani mamy w domu "karnego jeżyka" a w zasadzie karny mały stołek i czasem z fachem i histerią, ale ma swoje zastosowanie. Na stałe zagościł u nas minutnik, elektroniczny na magnes, przyczepiony do futryny drzwi w dziecięcym pokoju, jedno z lepiej zainwestowanych 10 zl :) służy nam do tego, żeby odmierzał czas jak córka na przymusowe siedzenie w karnym miejscu, a także, kiedy chcemy coś osiągnąć i robimy konkurs, kto szybciej ona czy zegar.Na sprzątanie zabawek znaleźliśmy sposób- duże pudła, w których ma posegregowane zabawki i dopiero jak jedne ułoży możne wziąć inne. ?Ułatwiło to sprzątanie, ale i tak zdarzają nam się jeszcze histerie, ja nie chce sprzątać, ja nie lubię. Kiedyś mąż spakował wspólnie z córką wszystkie nieułożone zabawki do wielkiego worka na śmieci i powiedział, że skoro ona nie dba to da innym dzieciom, po czym wyniósł z mieszkania i szczerze na jakiś czas pomogło.

Odnośnik do komentarza

No cóż... ja mam dwóch zbuntowanych aniołków :)
Fakt jak na razie żaden w sklepie nie uciekał, ale raz miałam histerię, bo kazałam coś tam odłożyć... raz! Aż byłam w szoku. Moje starsze 4 letnie dziecię od małego, odkąd chodzimy z nim do sklepu jest uczone co można kupić, czego nie.. Staramy się mu tłumaczyć, że jeśli wybrał już samochodzik to nie może mieć jeszcze jajka, albo to, albo to. Piękne są chwile gdy w sklepie mówi np.: "Mamusiu mamy pieniążki by kupić to autko?" albo "Chodźmy do zabawek - tylko pooglądam" albo kiedyś do męża gdy zaproponował mu oglądanie zabawek powiedział "Tatusiu ale nie kupimy żadnego, bo nie mamy pieniążków, tylko oglądamy - dobrze?" To jeśli chodzi o sklepy. Mamy też zasadę dwóch ostrzeżeń i czerwonej kartki. Gdy dziecko nasze rozrabia ostrzegamy "Pierwsze ostrzeżenie, nie wchodzimy na stół, gdyż służy do jedzenia, można z niego spaść rozbić głowę... Jeszcze dwa i kara" kara to zazwyczaj 4 minuty dla starszego a 1,5 minuty dla młodszego w odosobnieniu. Choć zazwyczaj udaje nam się wszystko wytłumaczyć to nasze dzieci "często wiedzą lepiej" mają silne charaktery :)

Odnośnik do komentarza

Nie ma chyba idealnego sposobu na każde dziecko. Nasze pociechy już od urodzenia mają swoje indywidualne charakterki i wiele rzeczy jest nie do przeskoczenia.
Syn jest ułożony od urodzenia, więc sposób na jego grzeczne zachowanie to trzymanie się planu dnia, nie tylko przez niego ale przez rodziców również. Najgorzej gdy zdarzają się sytuacje nagłe. Gdy jest teraz starszy to tylko autorytety i to niekoniecznie rodzice, ale np. wujek chrzestny może mu dużo wytłumaczyć.
Córka znów jest nieokiełznanym wesołkiem. U niej skuteczne są pochwały i poczucie humoru. Tym można wiele zdziałać.
Oczywiście jak byli mali stosowałam metody "Superniani" i faktycznie też sprawdzały się, czyli zasady, nagrody i odosobnienie jako kara.
Pomimo doświadczenia każdy dzień mnie zaskakuje i nie śmiem twierdzić, że znalazłam swój sposób na niegrzeczne dzieci.

http://www.suwaczek.pl/cache/076e64a5fa.png
http://www.suwaczek.pl/cache/6ddfb68d8d.png
http://www.suwaczek.pl/cache/c228a006ea.png

Odnośnik do komentarza

Odkąd urodził się mój synek, 4 tygodnie, temu moje córeczka (2 lata i 10 miesięcy) jest nie do poznania. Początkowo myślałam, że to kwestia tego, ze spędziła 4 dni w towarzystwie dziadków i wujków (3,5 i 5 lat). U dziadków panują zupełnie inne zasady niż w domu. Niestety minęły już 4 tygodnie a ja nadal nie mogę się dogadać z własnym dzieckiem. Wyegzekwowanie czegokolwiek graniczy z cudem. Sprzątanie pozostaje w strefie działań niemożliwych do wykonania bez nerwów i krzyków. Samodzielne ubieranie tak samo. Dużo grymasi, krzyczy i jest po prostu nieznośna. Dodam, że przed porodem nie stanowiło to dla nas żadnego problemu. W zasadzie w ogóle nie było problemu. Tosia była do tej pory dzieckiem bezproblemowym, posłusznym i radosnym.
Szukam pomocy w różnych artykułach w internecie ale nic póki co nie pomaga. Proszę wspomóżcie mnie tą lekturą bo sama już nie wiem co robić. Tradycyjne metody, groźby i szantaże są sprzeczne z moimi poglądami. Pomocy...

Odnośnik do komentarza
Gość aldonka23

Mam w domu dwóch rozrabiaków: 5 latka i 2 latka wiec wiem co to znaczy....
wyrzucic zabawki idzie im bardzo łatwo ale sprzatanie to wielka katorga!
Porszenie, błaganie,potem straszenie-norma.....
wydaje mi sie ze najwazniejsze to spokoj przede wszystkim
napewno krzyk i lametnowanie nic nie pomoga-wrecz przeciwnie-tylko pogorsza stan...
Szczerze nauczylam chlopcow do sprzatania do sobie wiec wiekszych klopotow z tym nie mam ale kiedy zdarzaja sie przypadki ze NIC IM SIE NIE CHCE BADZ BOLA ICH RECE robia jeden trik...zabawki ktore nie chca sprzatnac chowam do pudla i wynosze na strych-maja wtedy nauczke i wiecej tak nie robia. Albo kiedy znudza im sie zabawki i zaczynaja nimi rzucac takze chowam polowe wieksza w wielki wór i chowam. Po 2 tygodniach wyciagam i jets wielkie zadowolenie ze maja nowe zabawki i wielka radosc:36_3_18:

Odnośnik do komentarza

Napady złości są normalnym elementem rozwoju każdego dziecka. W pewnym momencie swojego życia osiąga ono wiek, w którym chce być bardziej niezależne, jednak często nie potrafi wyrazić swoich emocji. Napady złości się po prostu próbą ich uzewnętrznienia.
Moja córka wkroczyła w „bunt dwulatki” i w sytuacji kryzysowej staram się zachować spokój, okazuję córce miłość, ale jednocześnie jestem wobec niej stanowcza i konsekwentna.
Wiem że im więcej konsekwencji wykażę, tym szybciej córka zaakceptuje reguły rządzące w domu. Często córka głośnym krzykiem i tupaniem nóżkami domaga się czegoś więc staram się ją wyprowadzić w odosobnienia np. do drugiego pokoju. Po paru minutach córka przychodzi do mnie i mnie przytula , a ja jej mówię że ją kocham, daję buziaka, przytulam a przede wszystkim tłumaczę dlaczego to co zrobiło było niewłaściwe i proszę by w przyszłości nie zachowywała się w taki sposób.

http://www.suwaczki.com/tickers/bfareepd9xnhhr2v.png

Odnośnik do komentarza

Ja dla moich synów (10l,7l) mam zrobiony plan dnia to pozwala nam na uniknięcie fochów awantur gdyż wiedzą co i o której będą robić o której czas na sprzątanie,lekcje jak i czas na zabawę,pozwala im to też samemu to kontrolowac,plan mają powieszony w ich pokoju i sami patrzą która godz i co mają robić,najgorzej miałam z ich spaniem jak się "położyli" to non stop było ich słychać jak biegają po pokoju,krzyczą itd.Pomógł nam sposób pozwolenia im na to tzn pozwoliłam im gadać,pośmiać się czy pochodzić po pokoju ale tak żeby nie przeszkadzało to w spaniu ich młodszej siostrze,podziałało bo szli spać od razu bo co to za przyjemność wygłupiać się kiedy ma się na to zezwolenie.

Odnośnik do komentarza

No cóż przede wszystkim rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa!! Zanim do niej dojdzie często muszę poczekać aż mały się, że tak to ładnie ujmę wyciszy:) (czyt. skończy dziki szał ciał)...Próbuje mu wszystko na spokojnie wytłumaczyć, więc bardzo dużą rolę odgrywa tu nasza (bo walczymy dzielnie w ringu z małżonem:P) cierpliwość!!!
Bycie stanowczym również popłaca, choć uwierzcie mi, że z tym jest zdecydowanie najciężej:/ Ale wiem , że dziecko musi mieć jasne i czytelne sygnały i powoli zaczyna skutkować:))
Czy czasami mam ochotę walić głową w ścianę...nawet więcej niż czasami, więc moją odskocznią są codzienne 3 km spacery do pracy...jak już człowiek się wyciszy to ma siłę na stracie tytanów:D
A ostatni składnik naszej walki z małym potworkiem w którego czasami zmienia się nasz synek to wiara i wsparcie tej drugiej osoby:)):36_2_25:

http://s2.suwaczek.com/201007231762.png

Odnośnik do komentarza

Poskromienie niegrzecznych maluchów...oj to czasami na prawdę bardzo trudne zadanie, która na dodatek kosztuje wiele nerwów. Nawet najgrzeczniejsze maluszki czasem pokazują, że mają różki i testują naszą wytrzymałość, albo tylko zwyczajnie sprawdzają na ile mogą sobie pozwolić.
Stosuję sprawdzone sposoby na poskromienie mojego potworka, czyli ostrzeżenia, tłumaczenia, a po ostrzeżeniu kilka minut w odosobnieniu, wyjaśnienie sytuacji, przeproszenie, podobnie jak koleżanki również staram się nie dopuszczać do sytuacji, która zapowiada totalną katastrofę, stosuję małe nagrody za dobre zachowanie i nie piętnuję synka, gdy czasem dopada go atak wrzasków, krzyków i buntu.
W poskramianiu maluchów najważniejsza jest oczywiście miłość:-), ale i konsekwencja, za to co mówimy do dziecka, w tym czego od niego wymagamy. Wprowadzajmy jasne zasady jakie panują w domu i co najważniejsze wszyscy trzymajmy się tych zasad. Nieposłuszeństwo naszego szkraba to czasami bunt przeciw braku reguł lub przeciw braku ich przestrzegania.
Rozmawiajmy z dzieckiem o dobrym i złym zachowaniu przy okazji zabawy, wspólnego czytania książeczek, nie nachalnie, ale miło i przyjemnie wtedy, gdy problem jeszcze nie istnieje lub jest malutki. Spędzając czas z dzieckiem lepiej poznamy jego charakter i łatwiej będzie nam go wychowywać i radzić sobie z niegrzecznym zachowaniem naszych dzieci, które czy tego chcemy czy nie jest elementem naszego rodzicielstwa.
Nie dajmy się wyprowadzić z równowagi, bądźmy cierpliwi i konsekwentni, mocno kochajmy nasze dzieci, a uda nam się przetrwać szalone bunty naszych maluchów.

http://suwaczki.maluchy.pl/li-62613.png

http://suwaczki.maluchy.pl/li-62612.png

Odnośnik do komentarza
Gość tatus 2010

Dzieci kochają nas i w gruncie rzeczy chcą postępować tak, abyśmy byli z nich zadowoleni i dumni.
Chyba wszyscy rodzice na świecie mniej lub bardziej złoszczą się czasem na swoje dzieci, próbując przekształcić niesforne „aniołki” w zdyscyplinowaną osobę. Należy wówczas pamiętać że zachowanie dziecka zależy od wieku, etapu rozwoju i temperamentu dziecka.
Na wiele złych zachowań dziecka to my rodzice mamy wpływ, gdyż dziecko nie wie co mu wolno, a czego nie.
Odkąd pojawiła się na świecie moja córeczka wraz z żoną wprowadziliśmy w jej życie proste i przejrzyste zasady , gdzie córka wie czego my od niej oczekujemy a tym samym czuje się bezpieczna co do reguł panujących w domu. Reguły ułatwiają współżycie w rodzinie i w grupie rówieśniczej.
Córka ma dopiero 1,5roczku i jak na razie nie stwarza nam większych problemów, ale pewnie wszystko przed nami, oczywiście chodzi o bunt dwulatka i pojawienie się w niedługim czasie braciszka na świecie, więc ta pozycja książkowa w sam raz przydałaby nam się.

Odnośnik do komentarza

Mój synek nie ma jeszcze dwóch latek, ale bunt przechodził kilka miesięcy temu. Z grzecznego chłopczyka nagle zamienił się w małego urwisa, był nie do poznania. Wszystko było na nie. Każde wyjście z domu to był koszmar, nie chciał się ubierać, wrzeszczał, zrywał z siebie ubrania. I wiele innych, podobnych sytuacji. Ten okres mamy już na szczęście za sobą. Myślę, że pomogła konsekwencja i nie ustępowanie dziecku na żadnym kroku. Gdy nie chciał się ubrać, przytrzymywałam go nogami i konsekwentnie zakładałam mu ubranie, tłumacząc, że jego histeria i tak nic nie zmieni. Oczywiście mówiłam spokojnym, opanowanym tonem. Nigdy nie podnosiłam na dziecko głosu, w ten sposób można mu tylko pokazać, że w nerwowych sytuacjach trzeba krzyczeć. Spokój jest najważniejszy. Po około dwóch tygodniach już problemu z ubraniem się nie było.
Kiedy synek reagował histerią na jakieś zakazy, np. wziął niebezpieczny przedmiot, którym nie może się bawić, brałam go na ręce i zanosiłam do jego pokoju, kładłam na łóżko i kazałam się uspokoić i dopiero wróć. O dziwo nigdy odrazu z tego pokoju nie wychodził jeszcze rozhisteryzowany. Popłakał trochę, uspokajał się, po czym jeszcze z łezkami w oczach i "mamo" pod nosem przychodził do mnie i tulił się. Synek nie słuchał mnie na spacerach, uciekał zawsze w drugą stronę i nie reagował na hasło "wracamy", a próby nawracania go zawsze kończyły się histerią. Oczywiście zawsze tłumaczyłam mu dlaczego nie może iść tam gdzie chce, że np. musimy już wracać do domu. Kiedy to do niego nie docierało, było krótkie: "wracasz, albo wsiadasz do wózka". I najczęściej lądował w wózku z płaczem. Po kilku dniach problem zniknął, synek nauczył się, że jak nie będzie z mamą współpracował, to spacer się skończy. Każde "dobre" zachowanie zawsze staram się u synka zauważać i chwalić, co bardzo mu się to podoba. Dzieci uwielbiają być nagradzane. Wystarczy pochwała i np. bicie brawo. Mój synek strasznie to lubi, nawet sam sobie wtedy bije brawo z mamusią;)

Odnośnik do komentarza

Nasz Kacper (prawie 10 letni) bardzo lubi zwracać na siebie uwagę, więc każda rada od innych rodziców czy ekspertów na pewno bardzo nam się przyda. My ze swej strony staramy się jak najwięcej rozmawiać z dzieckiem, nie denerwować się, przytulać i mówić, że swoim zachowaniem sprawia nam przykrość.

Wymyśliliśmy tygodniowe zestawienie jego zachowania. Na kartce, przyklejonej na drzwiach od jego pokoju, zaznaczamy plusy i minusy przy każdym dniu, od pn do niedzieli. Dziecko samo widzi, jak się zachowuje i często się zdarza, że chce nadrobić plusami ilość minusów, np. pomaga mi w kuchni, chętnie wyciąga odkurzacz itd.

Nagrodą za pozytywne zachowanie są słowa: Kacper, możesz być z siebie dumny. Bardzo dobrze się dziś zachowywałeś. Jesteśmy z Ciebie zadowoleni. Kar staramy się nie stosować, bo sami źle się z tym czujemy. W nagrodę za dobre zachowanie od pn do piątku w piątek może 1h pograć w swoją ulubioną grę.

Wszyscy teraz chodzimy na paluszkach, bo jestem w ciąży i Kacper wie, że nie można mnie denerwować, bo chcemy aby dzidziuś urodził się zdrowy. Gorzej jest, jak przychodzi do niego kolega i obaj bardzo głośno się zachowują, ale ograniczamy się tylko do zwracania im uwagi, żeby byli ciszej. Często też rozmawiamy z panią wychowawczynią i panią pedagog szkolną, które nam wiele opowiadają o naszej pociesze i bardzo pomagają organizując w szkole dodatkowe zajęcia dla dzieci, które sprawiają problemy wychowawcze w domu i w szkole. Myślę, że najważniejszy jest spokój i odwleczenie rozmowy z dzieckiem, jak jesteśmy zdenerwowani.

Odnośnik do komentarza

Mój syn ma w tej chwili 20 miesięcy i jest zaczął mu się etap buntu.

O ile jescze dwa miesiące temu mogłam zrobic z nim wszystko, mogliśmy pójść do każdego sklepu, tak następnie zaczał się cieżki okres, bo Patryś chciał się bawić bramkami, bo chce kilka koszyków naraz, bo chce otwierać drzwi wchodzącym klientom itd. Oczywiście nie pozwalam mu na bezkarne zachowanie, bo wiem że jeśli raz odpuszczę będzie tylko gorzej. Kiedy podchodził do bramki i zaczynał się nią bawić, najpierw próbowałam go zachęcić do pójścia dalej jeśli to nie dawało efektu, brałam go za rączkę i mówię że idziemy dalej. Przy pierwszych próbach kładł się na ziemii i płakał. Podchodziłam wtedy do niego przykucnęłam pomagałam mu wstać, przytrzymywałam i mówiłam spokojnie żeby się uspokoił. Z reguły jeszcze ok minuty płakał tupał i buntował się, a następnie przestawał płakać i spokojnie kończyliśmy zakupy. Teraz zrozumiał że w sklepie nie wszystko mu wolno, a wchodząc zachęcam go aby szedł szukać, jabłuszek, masełka itp. Z chęcią chodzi po sklepie i szuka produktów o które go poproszę. Zakupy na szczęście stały się dla nas znów przyjemnością :).

Drugi objaw buntu to próba wymuszania wejścia na parapet, ciąnięcia za sznureczki rolet. Patryk potrafił specjalnie się "przewrócić" żeby płaczem z litości próbować wymusić postawienie go na parapecie i pozwolenie chodzienia po nim. Na początku oczywicsie mu się udawało szczególnie w przypadku teściowej, bo jak każda babcia nei może pozwolic zeby nusio płakał. Teraz kiedy widzę że płacze bez powodu, próbując wymusić to czego oczekuje, zachęcam go aby zajął się czymś innym np poskłał ciężarówkę z lego. Wtedy z reguły przestaje jęczeć i zabiera się do zabawy. Jeśli nie biorę go na ręce i mówię że idziemy na górę się uspokoić. Oczywiśćie przez całą drogę po schodach jest płacz bo on nie chce. Ale biorę go do pokoju kładę na łóżku i mówię spokojnie żeby tam został dopóki się nie uspokoi. Z reguły nie mija nawet minuta a Patryk już jest spokojny i zapomina o swoich nerwach.

Bycie rodzicem małego dziecka to nie lada wyzwanie. Wiem, że nie wszystko robię idelanie, bo ideałów nie ma. Ale staram się wychować moje dziecko mądrze. Dostaje maxymalną ilość czułości. Wieczorami i rano masuję mu stópki. Pokazuje gdzie chce zeby go całować. W brzuszek, plecki, nóżki. Dostaje oczywiście buziaczki. Dzięki temu, że nie boimy się w domu mówić o bliskości synek mimo, iż jest tak mały, codziennie przed spaniem przytula mnie mocno i mówi "kooocha". Następnie ten sam rytuał w stronę męża. To naprawdę piękne i bezcenne chwile. Życzę wszystkim rodzicom, aby ich dzieci były mądre, kochane, dobre i wspaniałe. A jeśli choć trochę im brakuje w którejść kwestii to pamiętajcie że sami też nie jesteście idealni.

Odnośnik do komentarza

Oto kilka zasad, którymi ja się kieruje, kiedy mój szalony dwulatek „strzela” focha lub/i awanturuje się:

1) TYLKO SPOKÓJ.
Przede wszystkim za wszelką cenę staram się zachować spokój, chociaż przyznaję, że czasem nie jest to łatwe. Unikam krzyków i klapsów,. Powtarzam sobie w myślach: tylko spokój Cię uratuje.

2) ZAPEWNIĆ BEZPIECZEŃSTWO.
Dziecku i otoczeniu. Uważam, aby synek nie zrobił sobie w nerwach krzywdy, np. nie uderzył się niebezpiecznie oraz nie dokonał szkód materialnych (choćby zrzutu produktów z półek jeśli afera jest w sklepie czy uszkodzenia telewizora przez rzucanie czym popadnie).

3) WYCISZYĆ.
Odbywa się najczęściej poprzez pozostawienie „samemu sobie”. Podczas awantury najczęściej gadanie nie pomaga, więc przeczekuję aż minie szał.

4) BYĆ STANOWCZYM.
Nie ustępuję i trzymam się ustalonych zasad. Jeśli jest akurat awantura o zakup czekolady a ja nie zamierzałam jej kupować i odmówiłam, to trzymam się tego i nie kupuję dla „świętego spokoju” czy dla uniknięcia spojrzeń ludzi w sklepie.

5) ROZMAWIAĆ, TŁUMACZYĆ.
Rozmowy po tym jak największe nerwy miną, ale też w innych sytuacjach tłumaczę, że są pewne rzeczy, których robić nie wolno itp.

Myślę, że nic odkrywczego nie napisałam, ale takie metody ja stosuję i chyba jest to skuteczne. Najtrudniejsze a jednocześnie najważniejsze wg mnie jest zachowanie spokoju przez rodzica.

http://s5.suwaczek.com/20080808650117.png

http://www.suwaczek.pl/cache/ca4d079058.png http://s2.pierwszezabki.pl/033/0334699d0.png?6031

Odnośnik do komentarza

Jestem może jeszcze za młodą mamą,żeby móc cokolwiek powiedzieć na ten temat, ale u mojego synka chyba zaczyna sie ten okres, nie umiem dokładnie opisać tego ale wpada w złość, płacz na zawołanie, wymuszanie wszystkiego co mu nie wolno, zaczyna rzucać zabawkami we wszystko, padanie na ziemię, a także nie chce słuchać co sie do niego mówi. Moim sposobem na to wszystko jest spokój i cierpliwość, staram się opanować mówić do niego, co wolno a czego nie, nie zawsze to skutkuje. Staram się jego wyciszyć, przytulić a także szeptać mu do uszka,że tak nie wolno a jak się uspokoi to wtedy będziemy mogli bawić się dalej. Także gdy zaczyna wymuszać płaczem i widzi że nic mu się nie udaje, ja będąc od początku konsekwentna, mówię do niego,żeby wyszedł do drugiego pokoju, położył się i wypłakał w poduszkę. Po małej chwili widzi że nikt nie biegnie za nim, uspokaja się, stając i zaglądając czy mama pozwoli jemu wejść do kuchni. Wtedy podchodzi do mnie i zaczyna mocno przytulać się i całuje. Moim zdaniem powinno się dużo rozmawiać z dzieckiem, a także tłumaczyć do skutku, być cierpliwym i konsekwentnym w tym co się mówi do niego.

http://www.suwaczek.pl/cache/0e6af269fe.png

Odnośnik do komentarza

Szczerze mówiąc ja sobie w wielu sytacjach nie radzę. Nie będę tu pisać jakie mam sposoby na moje zbuntowane dzieciątka , bo ja poprostu nie mam sprawdzonych sposobów. Mój 1,5 roczny synuś ma teraz okres buntu. kiedy nie chcę z nim iść w kierunku , który on sobie wybrał kładzie sie na podłodze i żadna siła go nieruszy. Nieważne czy jesteśmy w domu czy w sklepie, leżenie na podłodze jest fajne :-)). Staram sie nie tracić równowagi ale nie zawsze jest to możliwe. Mój 7 latek natomiast nie słucha co się do niego mówi, mogę 1000 razy powtarzać , zrób to czy tamto- niestety jak grochem o ścianę. Jest rozkojarzony , czesto nie pamięta o najprostszych czynnościach jak np. mycie zębów. A ja nie mam już pomysłów na kary dla niego. Często wybucham złością a potem żałuje mojego zachowania.:love sick:

Odnośnik do komentarza

Bardzo przydałaby mi się ta książka do poskromienia mojego prawie trzyletniego złośnika!

Chociaż tak szczerze mówiąc, ja jestem raczej z tych ugodowych czy nawet pobłażliwych matek ;-) I nie nazywam nigdy mojego Synka Złośnikiem, co najwyżej Zagubionym czy Zbyt Energicznym ;-) I nie chcę go poskramiać a co najwyżej odpowiednio ukierunkować. Synek jest mądry, sprytny, ogromnie ciekawy świata i ogromnie energiczny, przez co czasami wpadamy w tarapaty ;-) Wpadamy, bo przecież za dziecko w tym wieku odpowiada rodzic, Młody ma jeszcze swoje ograniczenia emocjonalne, fizyczne, umysłowe. Doprawdy bardzo rzadko spotykam się z jego strony ze "złośliwością", a kiedy już ta następuje, zazwyczaj widzę, że jest efektem zmęczenia, silnej irytacji czy nadmiaru wrażeń - a dopilnowanie unikania tychże leży przecież w gestii rodzica a nie dziecka! Więc po pierwsze staramy się unikać doprowadzenia do nadmiaru wrażeń, przemęczenia, napięcia.
Po drugie niektóre z nieprzyjemnych sytuacji wynikają często z tego, że Młody czegoś nie rozumie. O ile sytuacja "jeszcze" jest spokojna, jasno, rzetelnie, spokojnie, tłumaczę dziecku i wyjaśniam sytuację, słowami odpowiednimi do jego wieku, pamiętając aby nigdy nie ubarwiać, nie kombinować, nie kłamać - to się mogłoby obrócić w przyszłości przeciwko mnie! Prawdziwym i rzetelnym komunikatem buduję zaufanie dziecka do mnie - wie, że nigdy go nie okłamię, nie "podkoloruję" i nigdy nie zawiodę!
Nie zawsze sytuacja jest spokojna. Kiedy już rośnie (w nas obojgu!) napięcie, staram się tymczasowo odwrócić uwagę Synka od problemu, zająć go czymś innym aby emocje opadły. Pokazuję coś za oknem, otwieram nową książeczkę, angażuję w pomoc przy jakiejś pracy domowej. Dopiero kiedy emocje opadną na spokojnie wracam do tematu i wyjaśniam sprawę, aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości. I ten trick nie zawsze działa - niestety! Czasami nie da się odwrócić uwagi, Młody jest zafiksowany na stresującej sytuacji i koniec!
Wtedy jest trzeci i ostatni etap mojej metody "poskramiania". Czyli Akceptacja i Bliskość. Jestem przy Synku (czuwając nad jego bezpieczeństwem), akceptuję, że dana sytuacja wyzwala w nim takie i nie inne emocje. I pozwalam (w granicach bezpieczeństwa) okazać, wyładować emocje. Jestem do jego dyspozycji, możemy się przytulać, mogę się nie odzywać, mogę stać z boku, mogę go (w bezpiecznym otoczeniu) zostawić samego - jak potrzebuje! Dopiero po przeżyciu pojawiających się emocji zajmujemy się wyjaśnieniem sprawy. Ta metoda jest dla mnie niesamowicie trudna, bo patrzenie jak płacze, krzyczy, męczy się swoim niezrozumieniem na przykład, jest dla matki bardzo trudne. Ale to mój Mały Człowiek i ma pełne prawo przeżywać emocje jak chce (w społecznie akceptowalnych i bezpiecznych granicach).

Generalnie wychodzę z założenia, że jestem Przewodnikiem i Nauczycielem mojego dziecka i moją rolą jest zapewnienie mu optymalnych warunków do poznawania świata, w tym także różnych emocji, z którymi będzie miał do czynienia całe życie. Kto powiedział, że Złość jest zła i trzeba ją eliminować? Złościmy się wszyscy a jeśli udałoby mi się już od dzieciństwa nauczyć Młodego dobrze przeżywać najróżniejsze stany emocjonalne - byłabym z Nas dumna :-)

Odnośnik do komentarza

U nas jest właśnie etap buntu uroczej dwulatki. Córeczka uwielbia psocić,co wiąże się z naturalnym rozwojem, ale też jest wyzwaniem dla nas dorosłych. Wiemy, że to właśnie teraz "mamy pole do popisu" , a nie jak córka będzie nastolatką. I jak sobie radzimy z naszą małą łobuziarą? Najczęstszym przejawem buntu naszej Ani jest celowe rozrzucanie kredek, klocków, po prostu bałaganienie. Gdy widzę, że córka nie posprzątała zabawek, mówię jej, że kredki są zmęczone i bardzo chciałyby się znaleźć w pudełku, prosżę by włożyła je na miejsce. Ania wtedy oczywiście nie słyszy prośby i zaczyna zajmować się czymś innym. Ja ponawiam prośbę i zwracam się do kredek: Oj, jakie jesteście biedne, takie porozrzucane, pewnie Wam jest zimno, chcecie wrócić do pudełka. Pomogłabym Wam,ale jesteście własnością Ani,więc to ona Wami się opiekuje. W mojej córce budzi się wtedy współczucie i zaczyna sprzątać. Na razie to skutkuje. Czasem też stosuję metodę zdartej płyty, powtarzam co jakiś czas, że np. skarpetki leżą na podłodze. Ania wtedy po jakimś czasie zaczyna rozumieć, że skończę swoją "śpiewkę" jak skarpetki znajdą się na miejscu. Owszem, czasem mam chęć sama sprzątnąć, by po prostu było szybciej,ale często jest też tak, że oferuję swoją pomoc Ani.
A z innych sytuacji, to czasem zdarzają się ucieczki np. w kościele, czy sklepie, ja wtedy doganiam Anię i staram się cierpliwie tłumaczyć, że tak nie wolno i że jest mi przykro. Nie zawsze to skutkuje, bo za kilka minut znów jest ucieczka,ale innej metody jeszcze nie znalazłam.

http://www.suwaczki.com/tickers/km5szbmhmbvh84qd.png[/url]

http://www.suwaczki.com/tickers/iv09vcqgtm5sabhz.png

Odnośnik do komentarza

Dwa przykazania poskromienia złośnika.
Pierwsze przykazanie to spokój, spokój i jeszcze raz spokój.
Drugie przykazanie to konsekwencja.

To może brzmieć banalnie, ale jeśli nie uda mu się wyprowadzić mnie z równowagi to złość trwa krócej i zdarza się rzadziej. A jeśli nie ustępuję i zawsze trzymam się wyznaczonych granic to po kilku napadach złości w danej sprawie wie że nic nie wskóra i dostosowuje się do reguł.

Odnośnik do komentarza

Moja 4-latka należy do tych "Żywych Sreberek", których wszędzie pełno, które wejdą w każdą dziurę i kąt, i którym buzia się nie zamyka! To oczywiście nie znaczy jeszcze, że jest niegrzeczna, choć wiele osób równoważy to ze sobą. Ja odpowiadam: Julka Żywym Srebrem jest, a niegrzeczna czasem bywa. Jak każde dziecko Julia lubi stawiać na swoim i przeciągać linę rodzicielskiej cierpliwości, na swój sposób negocjować granice dopuszczalnego zachowania. A więc wchodzi na ławę, mimo, iż mówię, że nie wolno, na zakupach ucieka ciągle do działu z zabawkami, a na spacerze próbuję wbiegać na ulicę. Co wtedy robię? Jestem stanowcza, ale sama stanowczość często nie wystarcza, a wystawiana na próbę przez malucha może szybko przerodzić się w złość i frustrację. Dlatego najpierw biorę głęboki wdech, liczę do 10, a potem ... zaczynam łaskotać moją niesforną córkę albo udaję, że jestem wielkim dinozaurem, który połknie ją, jeśli nie przestanie, a czasami też zaczynam udawać, że to ona jest mamą, a ja małą córeczką, która trzeba trzymać za rękę, kiedy idzie po chodniku i tak samo, kiedy jesteśmy na zakupach... Rzadko się zdarza, że poczucie humoru, dystans i odwrócenie uwagi nie działają! :)

http://www.suwaczki.com/tickers/iv09i09kkce8ytrb.png

http://www.suwaczki.com/tickers/zem3io4pu01i4j1c.png

Odnośnik do komentarza

Moja córeczka ma niecały roczek. Potrafi już jednak zademonstrować swoje zdanie. Czasem mnie zaskakuje jak taka mała istotka tak dużo rozumie. Najczęstszą przyczyną złości Sandry jest to, że ona chce zostać, np. w łazience a ja chcę żeby z niej wyszła. Najpierw przez kilka minut tłumaczę jej, że trzeba wyjść i proszę ją aby do mnie przyszła. Ona jednak zazwyczaj się tylko śmieje. Kiedy próbuje wziąć ją na ręce wygina mi się do tyłu. Zamiast się z nią szarpać i potęgować jej zlość, kładę ją po prostu na podłodze i czekam aż się chwilkę uspokoi. Zazwyczaj to pomaga i za chwilę sama idzie do mnie na rączki.
Innym powodem złości mojej córeczki jest chęć dostania przedmiotu, który nie jest dla niej odpowiedni. Krzyczy wtedy i próbuje go dosięgnąć. Zaczynam jej wtedy tłumaczyć, ze to nie jest zabawka dla niej. I zazwyczaj staram się zainteresować ją innym przedmiotem, zazwyczaj zabawką. Zaczynam bawić się np. jej piłką, a ona po chwili patrzy na mnie i przychodzi żeby też się pobawić.
Najgorsze co można zrobić to walczyć z dzieckiem bo ono wtedy jeszcze bardziej zaczyna się buntować. Fakt, nie jest łatwo, kiedy dziecko zaczyna się złościć. Wtedy i ja wpadam w złość, a to kiepska sytuacja bo mała wyczuwa moje emocje i jeszcze bardziej się wścieka. Trzeba więc najpierw spróbować wyciszyć siebie a później uspokoić dziecko.
Oczywiście zdaje sobie sprawę, że to dopiero początek złości mojej córeczki i o wiele więcej jeszcze przede mną.

http://www.suwaczki.com/tickers/nzjdgywl5lopj6o9.png
http://www.suwaczki.com/tickers/iv092n0azzw9lniu.png

Odnośnik do komentarza

Mój Filipek ma 20 m-cy i jest na etapie testowania mojej wytrzymałości i mam wrażenie,że zaczyna się u niego bunt dwulatka.Jego ulubione słowo to NIE.Nie jest na wszystko:prośbę,polecenie,zakaz.Jesteś głodny?-Nie.Wyspałeś się?-NIE,idziemy na spacerek?-NIE i tak w kółko ,wszystko na NIE do znudzenia.A gdy powiem chcesz cukiereczka?-TIA odpowiada i szczerzy ząbki.To jedyna rzecz która na niego działa obecnie.

1.Włącza i wyłącza telewizor

Ja mu mówie ,że NIE WOLNO ,a on w te pędy do telewizora,ja go w koncu złapię udaję ,że go klepię w pupę i cały czas powtarzam -NIE WOLNO.Filipek cały rozradowany na maxa tak jakby ta sytuacja ,że ja go gonię i chce niby dac klapsa w pupcię jeszcze bardziej nakręca.

2.Wyciąga garnkim i miski z szafek.

Niedozwolone rzeczy dla niego chowam do szafek,tam gdzie są garnki,patelnie czy plastikowe miski ,zamykam szafki i dodatkowo nakładam gumki.Gdy tylko coś robię w kuchni ,mleko czy kaszkę małemu ,czy nawet gotuję zupkę i Filip jest "luzem" czyli nie w swoim krzesełku do karmienia natychmiast otwiera szafki i wszystko z nich ustawia na podłodze.Tłumacze mu 100 razy ,że NIE WOLNO wywalać wszystkiego z szafek ,mam już dosyć jak garnki fruwają po kuchni.I tak w kółko ,kucam naprzeciwko niego i patrząc mu w oczy powtarzam że nie wolno -do znudzenia.Teraz aby na niego spojrzę gdy stoi koło szafki ,tylko się uśmiecha szyderczo.

3.Wyrzucanie skarpetek z szufladyi wywalanie ziemi z doniczek

Poproszę go aby dał jedną parę skarpetek ,a on wywala wszystkie jakie tylko są w szufladzie.Ja ich powkładam ,nawet nie zdąrze się obejrzec a one spowrotem na podłodze.Jak grochem o ścianę.W końcu Filip zaczyna wrzeszczeć ,nie płakac! ,że nie pozwalam mu się bawić w wywalanie skarpet.Przeczekuje atak histerii i znowu tłumaczę Synku NIE WOLNO wyrzucac skarpetek z szuflatki bo to jest ich domek.To samo jest z ziemią z doniczek.Ja oglądam tv ,Filipek układa klocki.Wystarczy że na chwilę się zapatrze na film, a tu niespodzianka,ziemi narozsypywane na dywanie,kwiatki naszczepione dla kilku sąsiadek i na koniec cała doniczka z zawartościa spada na dywan.Masakra!I znowu tłumaczenie ,że NIE WOLNO grzebac w kwiatuszku bo nie bedzie rósł itd.Ale moje dziecko jest uparte jak osioł,nie da sobie wytłumaczyć i musi byc tak jak on chce.

4.Gryzienie i bicie.

Jeżeli Filipek nie dostanie tego co chce czy odemnie, brata starszego ,meza czy dziadków zaczyna ich gyżć lub bić -poprostu.Tłumaczę mu ,że bicie i gryzienie boli,tata ,babcia płacze i trzeba przeprosić.Tak owszem przeprosi,przytuli ,pocałuje ale za jakiś czas i tak taka sytuacja się powtarza.

5.Ucieka na spacerku.

Gdy wychodzimy na spacerek i Filipek sobie chodzi gdzie chce wszystko jest ok.Po najwyższych zaspach,najgłębszycjh kałurzach,ja rozumiem sama uwielbiałam taplać się w błotku ale co to za przyjemnośc wyjść z dzieckiem na 15 min i pędem wracać bo jest przemoczone.Poza tym wogle mnie nie słucha ,idzie tam gdzie jemu pasuje.Gdy karze mu wracac i mówię:ja idę do domu papa ,on jeszcze szybciej ucieka i nic sobie z tego nie robi.Ciezko jest wytłumaczyć takiemu dziecku że samochody jeżdzą i są niebezpieczne,jeszcze pół biedy gdy jesteśmuy na placu zabaw.Mam nadzieję ,że tłumaczenie mu ,że znowu NIE WEOLNO uciekać na spacerku w koncu przyniesie jakiś skutek , a Filipek im bardziej będzie starszy tym będzie bardziej to rozumiał.

Ostatnio moja koleżanka poradziła mi,że gdy Filip zacznie się buntowac bo mu na coś nie pozwolę albo nie dam ,posadzić go na kanapie na 5 min.Podadziłam rozwścieczonego ze złości potworka i poczekałam aż mu opadną emocje.Przypomina mi się Super Niania i karny jeżyk.Ale powiem wam ,że może i ma to swoje dobre strony i skutkuje.Filip nie zawsze te 5 min spędza na łóżku,raczej na podłodze wije się ze złości ale potem się wycisza i staram się wytłumaczyc mu co zrobił nie tak,jakie są konsekwencje tego czy innego czynu.Ja wiem ,że taki wiek i że on zaczyna żądzić i pokazuje charakterek ,ale w końcu trochę trzeba dziecko przytemperowac bo nam wejdzie na głowę.Moja metoda to chyba metoda"zdartej płyty",Czyli powtarzanie konsekwentnie ,co wolno a czego nie .Mam nadzieję, że ten bunt w końcu minie moje sposoby zadziałają . Życzę dużo cierpliwości i wytrwałości wszystkim mamom zbuntowanych dzieci.Naszych kochanych dzieci!

Odnośnik do komentarza

Chciałabym podzielić się z Wami moimi metodami na poskromienie nieposłusznego malucha:

1. Sygnalizować dziecku jakie zachowanie jest złe i dawać mu do zrozumienia jak należy postąpić dobrze.
Gdy Julcio rzuca w nas zabawkami, płacze ponieważ nie dostał tego na co miał ochotę (najczęściej niestety jest to telefon) staram się mu tłumaczyć, że nie wolno tak robić, czy nie może tego dostać. Jeśli trzeba powtarzam kilka razy, jeśli płacze, krzyczy- czekam aż się uspokoi. Nie daję 'zamienników', jedzenia- nie chcę aby złe zachowanie kojarzyło mu się z nagrodą.

2. Powtarzać polecenia tak długo, aż dziecko zareaguje. Akceptować słowo "NIE", jeśli nie jest odpowiedzią na wszystko- maluch też ma prawo nie mieć na coś ochoty.
Staram się ćwiczyć z Julciem różne zadania i ćwiczenia- proszę go aby przynosił różne przedmioty, sprzątał razem ze mną klocki, oglądał książeczkę itp. Często synek nie od razu wie o co mi chodzi, ale nie rezygnuję tak łatwo- powtarzam co najmniej kilka razy. To działa! :) Czasem, gdy Julcio nie chce czymś się bawić, jeść czegoś- pozwalam mu decydować. Staram się obserwować i jeśli widzę, że dziś nie ma na to ochoty, rozumiem.

3. Ignorować zachowania histeryczne- przeczekać.
Tutaj na szczęście nie mam dużego doświadczenia. Pare razy Julcio próbował demonstrować swoje niezadowolenie z zakładania zimowego ubranka, czy zmiany pieluszki (tak, on tego nie lubi:) ale jeśli wiem, że nie dzieje mu się krzywda- ignoruję je. Synek po paru minutach marudzenia zwykle odpuszcza.

Być może jestem dopiero na początku mojej drogi z wychowaniem Julcia lecz mam nadzieję, że ogromne pokłady miłości do niego przyniosą i inne potrzebne cechy... cierpliwość, samozaparcie i wytrwałość.

:36_3_1:

http://www.suwaczki.com/tickers/0d1yyx8dpcpxb1ea.png
http://www.suwaczki.com/tickers/dqprpx9itfxz7too.png
http://www.suwaczki.com/tickers/9ltfegz27v1ws8z4.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...