Skocz do zawartości
Forum

Rozpacz, jak mam sobie poradzić


Rekomendowane odpowiedzi

Równo 4 miesiące temu, o tej godzinie badana byłam przez położną, wszystko było bardzo dobrze, nie mogłam usnąć bo nie mogłam doczekać się spotkania z Tobą Zuziu, za kilka godzin bo o 9 miałyśmy się spotkać. Bóg wybrał nam inny czas, zobaczyłam Cię o 6,32, zobaczyłam ale głosu nie usłyszałam. Niestety....Boże dlaczego . Zuziu tak bardzo Cię kocham

Sylwia:zlykomp:

Odnośnik do komentarza

Właśnie dzisiaj mija długich 7 msc. od momentu kiedy straciłam swój skarb tak długo oczekiwany. Nie potrafię się otrząsnąć, udaję twardą w domu w pracy w śród znajomych, ale właśnie w takich momentach jak te, kiedy jest noc kiedy wszyscy śpią kiedy mnie nikt nie widzi- chce mi się wyć, a potok łez płynie po policzkach i tak jest co dziennie. Tak bardzo tęsknię za Zuzią tak bardzo chciałam mieć dziecko, marzyłam o tym ponad 7 lat, kiedy zobaczyłam 2 kreski - to był cud, kiedy ciąża przebiegała książkowo dziękowałam Bogu, kiedy szłam rodzić byłam najszczęśliwszą osobą na ziemi, kiedy po cc usłyszałam przykro nam.....mój świat się zawalił , zaczęłam szukać sensu w życiu, w śmierci i nie wiem co i czym sobie zasłużyłam Bogu, ale na pewno wiem że doświadczył mnie na całe życie, ale co to za życie..., bez planów na następny dzień( bo boję się planować), bez pomysłu na przyszłość, w ciągłym lęku o to co przyniesie przyszłość. Została mi tęsknota ból i wielka miłość do mojego Aniołka Zuzi, oraz nadzieja że kiedyś, w bliższej lub dalszej przyszłości,się spotkamy i będziemy mogły się mocno przytulić.
Najjaśniejsze światełka dla Wszystkich Aniołków i dużo siły dla rodziców Aniołków ['][']['][']
Sylwia mama Aniołka Zuzi 38tc. 12.10.2011 (*)
Zuzia Borowska | Zapal świeczkę...

Sylwia:zlykomp:

Odnośnik do komentarza

Twój mały Aniołek patrzy na Ciebie z góry i chce z pewnością, żeby mamusia była szczęśliwa. Zrozpaczona mamo Zuzi, daj sobie czas na przeżycie żałoby. Nie udawaj twardej - nie musisz. Płacz, kiedy chcesz płakać, krzycz, kiedy czujesz, że tego potrzebujesz, rozmawiaj z mężem, przyjaciółką, jeśli rozmowa przynosi Ci ulgę. Strata dziecka boli bardzo długo i ma prawo boleć, bo to tak, jakby umarła część Ciebie. Życzę wytrwałości i zapalam świeczkę dla Twojego Aniołka...

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie. Jestem nowa na forum, ale też niedawno przeżyła tę straszną tragedię jaką jest śmierć dziecka :( Stało się to 4.04.2012.. Nie było mnie wtedy w domu, dzień wcześniej poleciałam do męża na Anglii pozałatwiać parę spraw i wrócić z nim do domu na Wielkanoc do naszego synka.. Niestety już na drugi dzień otrzymałam tę straszną wiadomość... :( :( :(
Jak tak czytałam ten wątek to od razu pojawiły mi się łzy w oczach, wszystko do mnie wraca ze zdwojoną siłą :( Mój synuś miał prawie 2 latka, teraz 12 maja miał urodzinki. Miał dostać rowerek do biegania, kask i cały ekwipunek, niestety nie doczekał :(
Czuję się taka bezradna, mam wyrzuty sumienia że go zostawiłam na te pare dni. Mąż załamany, to był jego upragniony syn.
Ostatnie pare dni jest lepiej, umię mówić o synku, rozmawiać o nim, wspominać go, ogladać zdjęcia, filmiki. Potrzebuję tego, ale co jakiś czas te gorsze dni wracają i mam straszną załamkę.
Z jednej strony czuję chęć i potrzebę posiadania dziecka, a z drugiej strony czuję wielki strach, że znowu coś może być nie tak jak powinno. Tymbardziej, że staraliśmy się o drugie dziecko, ale we wrześniu 2011 poroniłam w 7tc :(
Czemu to życie jest takie ciężkie? Czemu muszą nas dotykać takie nieszczęścia? Czemu te małe Aniołki były winne?? :(

Odnośnik do komentarza

gaataa, chyba nikt nie potrafi odpowiedzieć na zadane przez Ciebie pytania: Dlaczego życie jest takie ciężkie? Dlaczego spotykają nas nieszczęścia? Dlaczego umierają małe, niczemu niewinne maleństwa? Bez względu na okoliczności śmierci i wiek, w jakim umiera mały człowiek, śmierć dziecka jest bez wątpienia bolesnym ciosem, jednym z najbardziej bolesnych. Nie da się tego opisać słowami. Od śmierci Twojego synka minęło tak naprawdę niewiele czasu, dlatego ciągle masz w sobie przykre emocje. One będą jeszcze niejednokrotnie wracały. Pomyśl może o skorzystaniu ze wsparcia psychologa. To dla Ciebie, jak i dla Twojego męża, niezmiernie trudny czas. Być może łatwiej byłoby go Wam przetrwać, korzystając ze wsparcia psychologa. Współczuję Wam straty, modlę się za Waszego Aniołka i pozdrawiam ciepło!

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Pani Psycholog za odpowiedź!
Krótko po całym zdarzeniu byliśmy pod opieką psychologa, jednak mąż nie za bardzo chciał się otworzyć. Mi osobiście pomagały te spotkania. Aktualnie mamy przejść do innego psychologa, ale jakoś ciężko mi złapać za telefon i umówić się. Może gdyby mąż był chętny na taką pomoc to bym już dawno to zrobiła. Nie wiem jak go przekonać do tego, on uważa że sam musi się z tym uporać, że nikt inny mu nie pomoże :ehhhhhh:

Odnośnik do komentarza

gaataa, mam nadzieję, że uda Ci się przekonać męża do spotkań z psychologiem. Rozumiem jednak jego motywację. Mężczyźni i kobiety inaczej przeżywają śmierć dziecka. Kobiety mają niejako przyzwolenie społeczne na płacz, łzy, smutek, bo są kobietami, matkami i bezpośrednio przeżywają stratę dzieciątka, które nosiły pod sercem. Od mężczyzn z kolei wymaga się, by byli twardzi i nie okazywali uczyć na zewnątrz, mimo iż cierpią, a ich serce krwawi. Być może Twojemu mężowi trudno zdecydować się na wsparcie psychologa, bo sam przed sobą nie chce przyznać się, jak bardzo cierpi, nie chce swoim cierpieniem Ciebie bardziej zasmucić. Może wychodzi z założenia, że sam musi uporać się ze swoją traumą, że żaden psycholog, którego to bezpośrednio nie dotyka, mu nie pomoże. Staraj się go zrozumieć. Próbuj jednak go zachęcić do tych spotkań. Powiedz, że Tobie to pomaga. Może, kiedy zauważy, że Tobie spotkania z psychologiem pomagają, sam też chętniej z nich skorzysta. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

psycholog Kamila Krocz
Twój mały Aniołek patrzy na Ciebie z góry i chce z pewnością, żeby mamusia była szczęśliwa. Zrozpaczona mamo Zuzi, daj sobie czas na przeżycie żałoby. Nie udawaj twardej - nie musisz. Płacz, kiedy chcesz płakać, krzycz, kiedy czujesz, że tego potrzebujesz, rozmawiaj z mężem, przyjaciółką, jeśli rozmowa przynosi Ci ulgę. Strata dziecka boli bardzo długo i ma prawo boleć, bo to tak, jakby umarła część Ciebie. Życzę wytrwałości i zapalam świeczkę dla Twojego Aniołka...

Dziękuję Pani Psycholog

Sylwia:zlykomp:

Odnośnik do komentarza

Tak jak Pani napisała, mąż uwaza/ał że jak sam sobie nie pomoże to nikt mu nie jest w stanie pomóc. Płacze gdzieś po katach, bo nie chce zasmucać mnie i resztę rodziny. Jednak miał kryzys i przyznał się, że sam sobie z tym nie radzi i już był na pierwszej wyzycie u psychologa, 13go idzie znowu, mam nadzieję że mu to pomoże i że zbyt szybko nie zrezygnuje z tych spotkań.
Ja ze względu na swoją pracę dopiero w lipcu idę do psychologa :( Mam nadzieję, że też pomoże mi przeżyć żałobę po synku, bo jak narazie żyję mężem i tym żeby on to jakoś przetrwał, nie rozpił się ani nic sobie nie zrobił :/
Śmierć naszego synka była ngała i niespodziewana, to był wypadek. W dodatku pod naszą nieobecność... Może gdyby chorował czy coś w tym stylu to bylibyśmy na to w jakiś sposób przygotowani, a tak nikt się tego w ogóle nie spodziewał i to jest dodatkowo trudne dla nas.. :(

Odnośnik do komentarza

gaataa, bardzo dobrze, że Twój mąż zdecydował się na spotkania z psychologiem. Dla niego śmierć syna na pewno była potężnym ciosem. Może nie chciał manifestować otoczeniu swoich łez i smutku, ale na pewno głęboko i mocno to przeżywał i pewnie ciągle przeżywa. Negatywne emocje, które kumulują się w człowieku, wcześniej czy później muszą dać o sobie znać, np. w formie kryzysu, jaki dotknął Twojego męża. Cieszę się, że mąż zdecydował się na wsparcie psychologiczne i ufam, że szybko nie zrezygnuje z tych spotkań. Bardzo dobrze, że Ty również zdecydowałaś się na psychologa. Nie wiem, czy łatwiej się przeżywa śmierć dziecka, które umarło w wyniku choroby. Myślę, że okoliczności śmierci są mało ważne - czy to choroba, czy to wypadek. Dla rodziców śmierć dziecka zawsze jawi się jako niesprawiedliwość i niemiłosierny ból. Niejednokrotnie trauma jest tak wielka, że rodzice przeżywają coś na kształt stresu pourazowego PTSD albo depresji reaktywnej. W takich okolicznościach tym bardziej warto skonsultować się z psychologiem lub/i psychiatrą.

Odnośnik do komentarza

Mąż był na trzech spotkaniach i widać było poprawę. Aktualnie ma przerwę w wizytach bo pani psycholog jest na urlopie i już widzę, że znowu pijawiły się gorsze dni. Jednak jest ich dużo mniej niż wcześniej.
Ja coraz częściej mam ciężkie dni, dobrze że wizyta u psychologa coraz bliżej. Potrzebuje porozmawiać z kimś kto spojrzy na to z zewnątrz i pomoże pewne sprawy zrozumieć.
Czasem chciałabym o tym już zapomnieć, ale wiem że nigdy nie zapomnę.. Nie mogę, nie chcę zapomnieć o moim synku :(
Tylko czemu to tak boli? ;( :(

Odnośnik do komentarza

gaataa, bardzo się cieszę, że spotkania z psychologiem pomagają Twojemu mężowi uporać się z traumą po śmierci synka. Ufam, że po urlopie Pani psycholog będzie można szybko powrócić do tych wizyt. Bardzo dobrze, że Ty także już niedługo skorzystasz ze wsparcia psychologicznego. Nie chodzi o to, by zapomnieć o tym, co się stało, by zapomnieć o synku, którego już nie ma wśród Was, ale by nauczyć się zaakceptować śmierć dziecka i nadać jej sens. Strata dziecka boli bardzo i boleć będzie. Z czasem jednak łatwiej zaakceptować myśl, że dzieciątka już nie ma, ale że trzeba żyć dalej. Dlaczego śmierć dziecka boli tak bardzo? Bo synek był częścią Ciebie i męża. Bo identyfikowaliście się z nim, mieliście wobec niego określone plany. Zapomnieć się nie da, a nawet nie jest to wskazane. Proces żałoby jest po to, by zaakceptować śmierć dziecka i przekształcić ją w myśl, która będzie mniej bolesna, która pozwoli na nowo zaadaptować się do życia. Wasz synek patrzy na Was z góry i towarzyszy Wam na co dzień, chociaż go nie widzicie. Kibicuję Wam z całego serca i życzę powodzenia na spotkaniach z psychologiem! Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Witam. Ja raz w miesiącu chodzę do psychologa, niestety częściej za bardzo się nie da, no bo wiadomo jak to u nas z NFZem jest :/ Ale jestem zadowolona. Po wizycie zazwyczaj jestem rozbita trochę, bo muszę poukładać sobie to o czym rozmawiałam z panią psychologa ale później jest już lepiej. Cieszę się, że mam możliwość skorzystać z takiej pomocy i będę ją kontynuowała.
Mąż niestety nie chodzi do psychologa, na chwilę obecną nie pozwala mu na to praca :/ Szkoda, bo bardzo przydałyby się nam wpólne wizyty. Przechodzimy kryzys, ale staramy się z nim jakoś walczyć, zoabzcymy co z tego wynikinie.
Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Cieszę się, że udało Ci się dostać na terapię w ramach NFZ i że spotkania z Panią psycholog są pomocne. Szkoda tylko, że ze względu na obowiązki zawodowe na spotkania nie może chodzić mąż. Na pewno rozmowy z psychologiem są męczące i często bolesne, ale potrzebne, by przepracować traumę straty dziecka. Ufam, że uda Wam się zażegnać kryzys i sytuacja w rodzinie zacznie się powoli stabilizować. Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...