Skocz do zawartości
Forum

Cieżarówki w rozmiarze XXL - Wsparcie potrzebne :)


Rekomendowane odpowiedzi

MałyHipek widziałam że FEMIBION dużo zawiera tych witamin dlatego też chciałam taki sumplement diety który dostarczy mi wszystkich niezbędnych witamin w ciąży.Co do usg to szczerze mówiąc nieorientuje się ile i kiedy powinno być usg ale mi robił na każdej wizycie więc dlatego teraz powiedział że sobie darujemy.Ale mam nadzieję że przy następnej wizycie mi zrobi...
Żałuję że od początku nie poszłam prywatnie...

Królik może znajdziesz lepszą ofertę z lepszą lokalizacją jak się niepróbuje to się nie ma:)Powodzenia w poszukiwaniach.

No a ja pokłóciłam się właśnie z mężem przez tel.Jezu jak ja nienawidzę takich sytuacji...Znowu zaczyna popijać piwa.A już dłuższy czas był spokój.Jak tata z nim jeździł do pracy to był spokój a gdy taty zabrakło (wziął sobie wolne żeby skończyć robotę dorywczą) to zaczyna się na nowo.No paranoja!Czuję że znowu się z nim pokłócę jak wróci.A niech idzie w pizdu i mnie niedrażni...Czasami mam chęć spakowac się i wyprowadzić do rodziców...

Odnośnik do komentarza

Witam was serdecznie już pomału dochodzi do mnie fakt że zostanę mamą.i zaczynam coraz głebiej myśleć o tym jak mam powiedzieć to swojej rodzinie jak im przekazać tą miłą a zarazem szokująca wiadomość.wielkimi krokami przychodzi ten dzień a ja nie mam zielonego pojecia jak moja rodzinka zareaguje.Mam nadzieje że nie zostane wydziedziczona.

Mam problem ponieważ zauważyłam dziwne skurcze pod prawymi żebrami nie wiecie może czy to normalne w ciąży najczesciej po posilku i jak abyt dlugo siedze i zaczynam raptownie chodzić.

http://www.suwaczek.pl/cache/bb5c116c94.png

Odnośnik do komentarza

MadziulkaPM
Witajcie dziewczyny:) ja tak jak Filip z kopnopii- Hipek pisała krok po kroku jak zrobić jeansy ciażowe, a ja wałśnie trafiłam na zdjęcia do jej tutorialu :):)

CREATE STUDIO: Easy Maternity Jeans Tutorial

Dzięki za chęci :)
no nie do końca ;) bo tu tylko pasek jest elastyczny i co najwyżej na małą ciąże będzie to dobre, bo potem w dół brzucha będą cisnąć...
moje spodnie trzymają się na gumce od legginsów pod cyckami i na plecach i brzuszek może w nich być duuuuuży :)

http://lb2f.lilypie.com/VMPlp1.png

Odnośnik do komentarza

Tak Madzia, to opis spodni dla szczupłych lasek - my słoniki niezbyt dobrze wyglądamy w tego rodzaju spodniach (no, przynajmniej mówię za siebie i za kilka osób, które miałam okazję zaobserwować, szczególnie cieplejszymi okresami - brzuch wygląda jak sadło utwardzone czymś od środka, a jak jest pas wysoki, to ładnie to kryje.) To moje zdanie :)

Mamusia, myślę i myślę, co to może być...skurcze powiadasz...hmm...nie wiem jak to dokładnie czujesz, co masz na myśli mówiąc "skurcze". Pod prawymi zebrami to mnie pobolewa czasem (tam gdzieś jest wątroba) i też w opisanych przez Ciebie sytuacjach - po jedzeniu i przy dłuższym siedzeniu, kiedy choćby delikatnie uciskam brzuch (przykładowo na pufce - muszę przesiąść się na fotel albo rozchodzić to). Ale ja za to "winię" uciskające dziecko, z tym że jestem w troszkę starszej ciąży, a w 11tc mi się to nie przytrafiało. Ale może to sprawka wątroby u Ciebie? Nie chcę nakręcać niepotrzebnie, ale jak już będziecie u tego gina, to niech koleżanka wspomni o tym - może da Ci skierowanie na próbę wątrobową, bądź usg. Albo któraś laska ma inne wytłumaczenie. Ja to generalnie powiem Ci, zę staram się nie przejmować każdym bólem, czy dyskomfortem teraz - przyzwyczaj się, ze do końca ciąży będziesz narzekać jeszcze na wieeeeele dolegliwości :P Jeśli coś Cię nadzwyczaj niepokoi, to wtedy warto zapytać eksperta.

Kasia, wjedź facetowi na ambicje. W końcu chyba nie ma 15 lat, jest dorosły i wie, co robi i że to nic dobrego nie jest, nie?

http://lb4f.lilypie.com/9HTap2.png http://lb2f.lilypie.com/y88hp2.png
http://pdgf.pitapata.com/PdLnp2.pnghttp://davf.daisypath.com/BC9Ip2.png

Odnośnik do komentarza

witam tak jak pisałam ból jest pomiedzy prawym żebrem a piersią w tym odcinku czuje jakiś dziwny skurcz przypominający skurcz łydki ale nie aż tak bolesny najczesciej pojawia sie w momentach gdy zbyt długo siedze i chce wstać ciężko mi to rozchodzić.zauważyła również że po posiłku tak mam.wiem że może zbyt bardzo sie martwie ale to moja pierwsza ciąza i chce aby wszystko było w porzadku.oj chyba bede zaopiekunczą matka..hehe

http://www.suwaczek.pl/cache/bb5c116c94.png

Odnośnik do komentarza

Witam!

Mamusia22 jestem tego samego zdania co Królik.Będziesz nażekać na wiele dolegliwości w ciąży a jeśli któryś naprawdę ci dokucza może warto by było wspomnieć o tym lekarzowi na wizycie?

Królik masz rację świętą rację…

Wczoraj znowu mieliśmy kłótnię.Chociaż nie taką wielką jak ostatnio ale znowu poszło o głupotę. Od pewnego czasu z mężem zauważyliśmy że niektóre ciuchy po praniu mają niemiły zapach i nie wiedzieliśmy czemu.Jak było ciepło wieszaliśmy na dwór teraz gdy jest zimno niestety musieliśmy wieszać w domu na suszarce.I ostatnio stwierdziliśmy że właśnie zrobiliśmy błąd robiąc z małego pokoju suszarnie (bo nie tylko my tam wieszaliśmy) a na dodatek mojego szwagra żona zamykała non stop drzwi do tego pokoju.Wczoraj zauważyłam iż zapleśniały mi wszystkie buty letnie które trzymałam w tym pokoju.Myślałam że mnie szlak trafi.No i wczoraj mój mąż poruszył ten temat mówiąc że koniec z wieszaniem w domu mokrego prania i że mamy wynosić na strych no i doszło do kłótni bo żona mojego szwagra stwierdziła że mój mąż dokłada jej więcej obowiązków i się popłakała.A i wspomniała że ja jej nie zdjęłam prania z dworu i jej zmokło i mały nie ma pod czym spać.Dokładnie nie uczestniczyłam w tej kłótni ale co nieco słyszałam z kotłowni bo rozmawiałam przez Tel.Ja rozumiem jakby mi ktoś powiedział o tym praniu a nie nic niepowiedzą i zwalają winę na kogoś.A co najśmieszniejsze że jak mój mąż zadzwonił do szwagra opiepszyć go że mi nic nie powiedział o praniu to on całą winę zwalił na swoją żonę hehehe….No dosłownie brak porozumienia. Po czasie żona mojego szwagra sama przyszła do nas ze swoim praniem i mówi czy to śmierdzi grzybem bo ona nic nie czuje a wisiało to tydzień czasu.No za głowę się wzięłam.Ona naprawdę jest chyba jakaś nie kumata.Zaczęłam jej tłumaczyć że my nie chcemy się kłócić i że stwierdzamy fakty i że nasze ubrania tez nie wszystkie mają taki brzydki zapach stęchlizny.Tak jak moja mamita mi tłumaczyła że te które cieńsze szybciej wyschły nie złapały takiego zapachu a te grubsze np. polary wolniej schną i złapały brzydkiego zapachu.Ale ona chyba tego nie rozumie bo jej się nie chce na górę chodzić…Ale jakoś załagodziła sprawę i zobaczymy jaki efekt będzie.Zmieniając temat zaczęła poźniej narzekać na to że ona ledwo wyrabia się żeby odebrać dziecko z przedszkola.A tyle razy jej mówiliśmy żeby upoważniła mamę i żeby mama odbierała małego skoro wcześniej od niej wraca a ona nic więc chyba woli na łeb na szyję lecieć i narzekać że ona ledwo się wyrobiła.Ale chyba wczoraj przetłumaczyliśmy jej z mężem żeby napisała upoważnienie na mnie i żeby ja odbierała małego. Wkopałam się w niezłe bagno no ale cuż…Taka już jestem…Zobaczymy tylko czy będzie umiała się odwdzięczyć za to…

Dobra lecę po zakupy trochę sobie pospaceruję bo zasiedzę się całkowicie w tym domu...

Miłego popołudnia:)

Odnośnik do komentarza

witam dziewczyny z mojego zimnego i mglistego miasta
oj zimno dziś a ja juz o 7 poszłam do przychodni zrobic badania z tą glukozą, wziełam w kubek termiczny ciepłą wodę, i w inny cytrynę , nawet nie bylo to takie złe w smaku, ale te 2 godz siedzenia to paranoja, dobrze że miałam gazetkę bo bym zwariowała, jutro mogę odebrać wyniki. a w środę do gina.

Katarzynka niezłe masz przejścia z ta rodzinką męża, ale pewnie jeszcze nie raz będzie tak nie fajnie. a co do prania to ja tez uwielbiam jak schnie na balkonie ale niestety w tym mieszkaniu co mieszkamy nie mam, jak robię wieszam w łazience i zawsze zostawiam drzwi otwarte, lub na sucharkę i w pokoju przy otwartym oknie, ale wiem coś o takim brzydkim zapachu, moi teście prawie nie wietrzą mieszkania, straszny tam zaduch i stęchlizna, brzydki zapach przepoconych butów, masakra, po każdy nocowaniu u nich wszystko idzie od razu do pralki.

Mamusia mnie tez często boli w prawy boku pod żebrami, lub tak po środku pod samymi piersiami, ostatnio koleżanka mi powiedziała że po prawej stronie to może być coś z wątrobą, ale raczej nie ma na to rady, trzeba jakoś przeczekać do końca ciąży potem już nie będzie bolało :smile_jump:

Odnośnik do komentarza

Witam!

Jeszcze dobrze dzień się niezaczął a ja juz mam popsuty humor.Normalnie ten mój szwagier z żoną mnie tak wkurwiają że najchętniej bym niechciała mieć z nimi nic wspólnego.Ostatnio zgodziłam się na odbieranie małego i powiem wam szczerze że to był mój największy bład w życiu.Wczoraj gadałam z mężem i powiedział że dziś (czyli wczoraj) szwagier ma odebrać małego a jutro (czyli dziś) że już ja mam go odebrac.Napisali juz chyba upoważnienie i zaniesli bo wczoraj pytali się o mój pesel.Wszystko ładnie pięknie ale chyba zapomnieli mnie poinformowac osobiście o tym czy niemogłabym go odebrać. Dziś pytałam męża czy mam małego odebrać a on po rozmowie ze szwagrem powiedział że powinnam go odebrać przed 15 albo po 15.30 bo o 15.30 jest podwieczorek i że szwagier może sam się wyrobi.No to ***** wkońcu mam go odebrac czy nie.Boże jaka popierdolona rodzina zero dogadania. Matoły jakieś.Po 1 to w ich jest zakresie żeby mnie poinformować poprosić o odebranie i wypadałoby dzień przed coś wspomnieć a nie ja mam sama się domyslać czy tez załatwiać takie sprawy przez mojego męża.Jak się wkurwię to powiem żeby sami sobie go odbierali skoro tak trudno gębę otworzyć i przyjść poinformować mnie bezpośrednio.No mówie wam szlak mnie trafia.Z nimi to chyba nie da sie dogadać...

Odnośnik do komentarza

Na dodatek mąż mnie podkurwił (za przeproszeniem) bo rozmawiając z nim przez tel wydawało mi się że jest pijany a gdy zapytałam czy coś pił to wybuchł złością no a ja go zgasiłam swoją złością i rozmowa się skończyła.A ja i tak wiem swoje bo wiem kiedy on jest pijany kiedy nie i to mnie jeszcze bardziej wkurza że wiem jak jest naprawdę a on zaprzecza okłamując mnie.No i na dodatek ta choroba mnie jeszcze morduje...Ech...kiedy ten dzień się skończy...

Odnośnik do komentarza

Królik
Hipciu, gratuluję synusia :D Teraz śmiało mozesz odpyskować swojemu mężczyźnie tak, jak ja w pierwszej ciąży często "szczekałam" - "Co, myślisz, ze jak masz jajka i siusiaka, to Ci wszystko wolno? Nie! Bo ja teraz też mam :P"

Wiesz Króliczku ja nie mam okazji do takich tekstów, bo mój ugodowy jest i to ja głównie decyduję... a jak chcę by tak było to tak zrobię :) Wkurza mnie to czasem... bo większość na mojej głowie jest.
Protest mojego M polega na tym, że np. ma zmontowac szafkę w przedpokoju i trwa to już pół roku...

Katarzyna współczuję takich stosunków i coraz bardziej doceniam, że sami mieszkamy :)
Mój M jak nie mieszkaliśmy jeszcze razem i łapałam go przez telefon na tym, że pije czy pił, to też zawsze złością reagował, tylko on nie miał problemów z alkoholem. A ja jestem bardzo antyalkoholowa, choć lampką wina nie wzgardzę, ale butelki nie opróżnię.

http://lb2f.lilypie.com/VMPlp1.png

Odnośnik do komentarza

Witam!

MałyHipek szczerze powiedziawszy to mój mąż jeszcze jak się spotykaliśmy jako para strasznie pił i nawet przyjeżdżał do mnie pod wpływem alkoholu ja go broniłam przed rodzicami a i tak to ja byłam najgorsza bo się darłam na niego.Teraz się trochę uspokoił (dzięki tacie który był w szpitalu na odwyku) ale zauważyłam że zaczyna wracać do picia piwa a mnie to strasznie denerwuje szczególnie jego zachowanie po alkoholu.Nie mówię że przyjeżdza pijany jak bela ale nawet jak wypije jedno piwo to juz widać po nim bo jest zmęczony.Ale cieszę się że jak widzi że się gniewam albo denerwuje to się kontroluje a czesem nawet pyta się mnie czy może sobie wypić.Ostatnio byliśmy w sklepie i on w pewnym momencie pokazał palcem gdzie się kierujemy nic niemusdiał mówić bo jak tylko zobaczyłam kierunek to już wiedxziałam że chce piwo i powiedziałam że nie ma mowy.Na szczęście się posłuchał...:)Ale tez potrafi być cwaniakowaty ponieważ poszliśmy do kasy a tam stały kartony z piwem zywiec za 1.99 no i on się mnie pyta czy mu kupie ja mówie że nie rachunek za zakupy wyszedł nam niecałe 30zł a w tym sklepie teraz jest promocja na zakupy minimum 30zł i wypelnia się kupony które biorą udział w konkursie o nagrody no i on odrazu do mnie mówi że jak by wziął dwa piwka to akurat by było 30zł i byśmy kupon dostali.Ale ja twardo powiedziałam NIE.Także czasami potrafi byc cwaniakowaty a ja mu ulegam ale od czasu do czasu trzeba powiedzieć twardo NIE...:)

Wczoraj z mężem mieliśmy dzień zakupów i jeżdżenia.Trochę znajomych spotkaliśmy.Mój mąż to już miał dosyć tego jeżdżenia.A ta kasiorka to rozpływa się jak woda ech...
A dziś rano kościółek (bo u nas rekolekcje się zaczęły) potem obiad no i leniuchowanie przed TV.No i znowu ledwo doszłam do domu z kościoła tak mnie pachwiny bolały...A jutro czeka mnie ranne wstawanie bo jadę z mężem do wawy na pobranie krwi.W sumie to jadę na przyczepkę a co będę sama w domu siedziała...

Przygarnęliśmy dzisiaj suczkę rasy AMSTAF która przyszła za nami z kościoła.Aż się dziwiłam bo wyglądało tak tak jakby to ona nas prowadziła do domu.Mój mąż wpóścił ją na podwórko i co się okazało że ktoś musiał nieźle ją potrącić samochodem bo ma złamaną tylnią prawą nogę (dlatego też kuleje) no i szrame przy karku.Myśleliśmy że jak otworzymy bramę to pójdzie sobie a ona siadła sobie pod drzwiami i siedziała grzecznie.Aż nam się żal jej zrobiło.Widać że zadbana jest i na dodatek chyba zostawiła gdzieś małe bo strasznie cycki jej odstawały.Mój mąż siedział i myślał co by tu z nią zrobić.Aż się zdziwiłam że się tak przejął zwierzęciem.Wkońcu zadzwonił do swojej siostry ciotecznej która jest weterynarzem i poradziła nam żebyśmy poczekali do jutra i zgłosili ją do hycla (bo mają umowę jakąś podpisaną).Ale mi jej tak szkoda bo jest naprawdę fajowa a wiedząc że ona gdzieś zostawiła swojej małe to mi się serce kraja.A może zagubiła się i ktoś ją szuka?A jak oddamy ją do chycla to niewiadomo co oni z nią zrobią.Chcieliśmy napisać ogłoszenie ale zanim ktokolwiek przeczyta to ogłoszenie to te małe mogą zdechnąć ech...Mój mąż wyniósł jej koc pod balkonik i sobie tam siedzi.I chyba jak narazie jesteśmy bezsilni...No aż mi się serce kraja...:(

Odnośnik do komentarza

xD Hipciu - to trochę tak, ajk z tym kawałem:

"Kłótnia małżonków. Mąż siedzi pod stołem w kuchni. Żona wrzeszczy:
- Wyłaź!!
- Ani mi się śni!
- No wyłaź stamtąd mówię!
- NIE!!!
- Wyjdź w tej chwili!
- Nie i koniec! Mężczyzna tez ma prawo do własnego zdania!"

Kasia, o suni pisałam na marcówkach...szkoda mi psiaka i jego ewentualnego potomstwa, zdanego na siebie ...:(

Ja z dnia na dzień mam co raz mniej czasu na cokolwiek... Byliśmy oglądać mieszkanie kolejne - w dzielnicy, w której chciała bym mieszkać, ale ceny mieszkań były spore i nikt nie chciał pójść na ugodę ze mną w negocjacjach. W końcu zdecydowaliśmy się zobaczyć jedno z mieszkać, które wymaga remontu (tzn nazywa się to "odświeżenia", ale dla mnie odświeżenie to ewentualnie odmalowanie ścian, wycyklinowanie parkietu, a nie zrywanie starych, dziurawych tapet i kładzenie gładzi na ścianach, zrywanie starego gumolitu, a także remont generalny łazienki - stare sanitariaty, kafle, instalacja, itp). No ale mieszkanie 64m za kwotę 155 000 do negocjacji (przy innych mieszkaniach, nie wymagających takiej roboty - 180 - 198 tys, no i więcej, ale wyszukując wpisywałam max cenę do 200tys, więc dalej mnie nawet nie interesuje). Do tego nie płacę agencji, bo koszty te pokrywa sprzedający. No i mieszkanie generalnie mogło by być. Tak, jak mówię - gumolity i tapety do zdarcia, łazienka i ubikacja do remontu (ale to po okresie grzewczym - jak ustaliliśmy, bo od razu wymienilibyśmy stary grzejnik), kuchnia dobra w miarę (meble z nowszych, nie zniszczone, tylko płytki na podłodze położyć, bo też stary gumolit). Z pośrednikiem gadaliśmy, to powiedział, ze on może zagwarantować, ze opuszczą 5 tys, a co jeszcze wynegocjujemy, to nie wiadomo - może kolejne 5... Myślałam o przekręcie - zeby wziąć kredyt na te 150, ale 5tys żeby zwrócili do reki i było by to na remont dla nas. Jutro będzie u nas doradca i dowiemy się, czy da rade takie coś zrobić, bo legalne to to nie jest.
No i jak dobrze pójdzie, to teść przyjedzie i nam zrobi ten remont (teraz pracuje w Szwecji, właśnie przy budowie/wykończeniach, wiec pojęcie ma o tym i zrobi to szybko i dobrze). Jeśli o mnie idzie, to mogło by się obejść bez remontu na start i można by go zrobić stopniowo, ale mieszka tam teraz starsza pani, która ma kilka kotów... Lubię zwierzęta, ale jakoś tak mnie strasznie zniesmacza to, że to mieszkanie może być nimi przesiąknięte - tapety, gumolit - ze względu na Marka i później na Patryka, który zacznie raczkować trzeba to zrobić od razu. Toaleta i łazienka mogą poczekać - tam dzieci nie urzędują. Tylko martwi mnie to, ze mieszkanie jest podejrzanie tanie - co z tego, ze do remontu? Ale za taką śmieszną cenę też i jeszcze nikt się nie skusił? Ile ten remont pochłonie? Liczyliśmy wstępnie, to na panele, gładzie, farbę, karnisze, rolety pójdzie nam ok 5-7 tys (zależy, jakie co i gdzie się upoluje). Łazienka i kibelek (bo są osobno) niech pochłoną drugie tyle. Czyli mieszkanie wyniesie nas ok 160tys z remontem i urządzeniem "w swoim guście". Wiem, że jest na nim hipoteka obciążona na 100tys, ale pośrednik zapewnia, ze nas to nie dotyczy w żaden sposób - jak my wpłacamy kasę za mieszkanie, to hipoteka automatycznie jest spłacona i księga zostaje obciążona "nowym numerkiem" - czyli naszym zadłużeniem w postaci nie spłaconych rat na 20 przyszłych lat. Jutro muszę zadzwonić do spółdzielni i dowiedzieć się, czy mieszkanie u nich nie ma kolejnego zadłużenia jakiegoś...

Kolejna sprawa...Złożyłam rezygnację z wychowawczego i kadry kazały mi się zgłosić gdzieś koło 14 grudnia na badania lekarskie. Boję się, co powie lekarz i jak to wyjdzie...

W piątek byłam robić krzywą cukrową. Kupiłam glukozę, zabrałam własny kubek, łyżeczkę, cytrynkę...a pani mówi do mnie, ze ona ma na skierowaniu tylko glukozę, a nie krzywą...więc pobrała z żyły i tyle. Byłam w szoku, poszłam do położnych zapytać, jak to faktycznie jest. Wzięły kartę i okazało się, ze lekarka w karcie wpisała krzywą, a po prostu w komputerze wcisnęła zły numerek i na wydruku wyszła sama glukoza...więc jutro mama odbiera mi nowe skierowanie i we wtorek rano lecę na krzywą. Potem do poradni chorób piersi z tym moim "guzkiem", a przed 15 mam się stawić do kardiologa. Bo dzwoniłam w środę zapytać jak tam, a pielęgniarka mówi do mnie "Dobrze że pani dzwoni" - pierwsze co, to krew mi odpłynęła z twarzy. Ale uspokajała, ze wszystko jest ok, tylko lekarka chce mnie widzieć i skierować do szpitala, bo tam mają lepszy jakościowo holter i żebym jeszcze w nim sobie pochodziła. Ale wydaje mi się, ze gdyby wszystko wyszło dobrze, to nie chciała by mnie kierować na "lepszy sprzęt".
Tak więc Mikołajki mam "w terenie"...:/

W niedzielę moja siostra ma bierzmowanie, jestem świadkiem. W sobotę próba...

W następny weekend przyjedzie chyba szwagierka z Czech. Choć ostatnio przez skypa popsztykali się z moim mężem (jej bratem) i bez słowa się rozłączyła, do tej pory nie dając znaku życia, więc nie wiem, czy w końcu będzie na 100% czy nie. Potem święta, sylwester no i mam nadzieję po nowym roku kupno mieszkania, remont i przeprowadzka...

Żyję teraz na takich obrotach, ze dziwię się, ze jeszcze mogę funkcjonować...ale chciała bym, żeby już wszystko było jasne z tym mieszkaniem i kredytem. A dla nas to ostatni moment na kredyt - mąż ma umowę do końca przyszłego roku i po prostu żaden bank w styczniu nie da nam już kredytu ze względu na to, ze okres pracy męża będzie mniejszy niż rok...

Ściskam Was moooooooocno!! :*

http://lb4f.lilypie.com/9HTap2.png http://lb2f.lilypie.com/y88hp2.png
http://pdgf.pitapata.com/PdLnp2.pnghttp://davf.daisypath.com/BC9Ip2.png

Odnośnik do komentarza

Witam!

No i wkońcu zaczął padać śnieg...

Jak tam dziewuszki po weekendzie?Szybko mijają te weekendy.Ja w sobote cały dzień miałam z mężem jeżdżenia.

W sobotę z mężem mieliśmy cały dzień jeżdżenia.Kupiliśmy prezenty dla teściów no i choinkę i przystroje do nas do pokoju.No i znalazłam na targu kapciochy specjalne dla mnie.Takie jak górale mają z kożuszkiem.Teraz to już nogi mi nie marzną…Kasiorki mniej a to jeszcze nie koniec świątgecznych zakupów.I zostaje jeszcze jeden dylemat bo nie wiem co kupić swojej rodzinie pod choinkę bo prawdopodobnie wigilię spędzimy u moich rodziców.Pytałam ich ale mama i siora powiedziały że nic nie chcą bo wszystko mają a tato powiedział że nie wie co chce ech...Trudno trafić w ich gust...
W niedzielę rano kościółek potem obiad i leniuchowanie przed TV.
Wczoraj byłam z mężem w wawie w szpitalu na pobraniu krwi bo mój mąż co roku oddaje krew dla potrzebujących.No i za miesiąc znowu ma przyjechać bo lekarz po zbadaniu jego krwi zdziwił się że ma bardzo dobre wyniki na płytki i pytał się czy nie chce się ich pozbyć hehehe...Dobrze że przysługuje na to dzień wolny bo nietrzeba brać urlopu zwykłego czy też bezpłatnego.Paskudna pogodna wczoraj byla. Padało jak nie wiem co.No i zmokliśmy ale na szczęście niebyło tak zimno.Za to jak wróciliśmy padłam jak nieżywa.Na nic nie miałam już siły.Na dodatek mój teścio zadzwonił (zdążyliśmy się rozebrać) czy bym nieodebrała małego z przedszkola bo teścio chciał wziąść szwagra na dodatkową robotę na noc i jutro (czyli dziś) ja albo teściowa niezaprowadziłybyśmy go do przedszkola.Wkurzyłam się bo to szwagier powinien zadzwonić i się zapytać wkońcu to jego syn i to leżało w jego obowiązku no ale zgodziłam się a potem mi jeszcze ciśnienie szwagier podniósł bo jak się zapytałam o której mam iść po niego to nawet nie chciał od teścia słuchawki przejąć i pogadać ze mną.No myślałam że mnie szlak trafi...Na szczęście mój mąż był w domu i pojechaliśmy samochodem po małego bo jakby mi przyszło iść na piechte to nieźle byśmy zmokli.Potem to już tylko marzyłam o łóżeczku.Tak mnie wszystko bolało w kroczu jaby ktoś mnie nieźle wygrzmocił (za przeproszeniem).Nawet nic niemogłam zrobić.Wkońcu mój mąż widząc jak się męczę kazał mi się położyć a sam pozmywał i nawet podał mi jedzonko do łóżka.Kochany jest...:)
Oczywiście ja dziś musiałam zaprowadzić małego bo oczywiście teściowa zaczęła wymigiwać się jakimś spotkaniem w pracy.Trochę miałam stracha że mały mi niebędzie chciał wstać ale nie było tak źle.Mój mąż się śmiał że niańka ze mnie a ja mu powiedziałam że mam przedsmak zajmowania się własnym dzieckiem hehehe...No i niewiadomo jeszcze czy niebędę musiała też go dziś odebrac i jutro go zaprowadzić i odebrać ech...Boje się tylko że za bardzo się przyzwyczają do tego i że coraz częściej im się to będzie zdażało że ja będę go zaprowadzać i przyprowadzać z przedszkola.Strasznie się zmachałam prowadząc ten wózek no i ogólnie przy ubieraniu go a co będzie potem jak będę miała brzuch po pachy...W sumie sama zaproponowałam swoją pomoc (taki juz mam charakter) ale to nieznaczy że mają to wykorzystywać aż do bólu...

Dziś niestety będę sama spała bo mój mąż znowu pojechał na dodatkową robotę z teściem i prawdobodobnie ze szwagrem.Ale mam nadzieję że za to będę miała go weekend tylko dla siebie...:)

No a choroba niec nieustępuje mam już dosyć tej męczarni.Nic niemogę brać a leczenie domowymi sposobami nic niepomaga.Już drugi tydzień mnie morduje ech...

Odnośnik do komentarza

Witam dziewczyny
u mnie Mikołajkowo, w niedzielę byliśmy na zabawie Mikołajkowej tam gdzie Dominia chodzi na tańce, prowadziła Cieciórski bo do jego klubu na tańce mała chodzi, a dziś w szkole były zawody w stylu Mikołajkowym, dzieci w strojach sportowych ale czapkach Mikołajkowych rozgrywały różne konkurencje, prowadzili nauczyciele poprzebierani za Mikołaje lub Mikołajki i starsze dziewczyny, było fajnie bo byłam, a w sobote mamy tez w szkole festyn świąteczny też będzie zabawa i kiermasz świąteczny.
A ja mam jutro nadzieję na spóżniony prezent mikołajkowy, mam wizytę u gina i mam nadzieję ze już poznam płeć dziecka. Ostatnie badania które robiłam są raczej dobre, nawet ta na krzywą cukrową, no i ważyłam się u koleżanki przez miesiąc przytyłam 2 kg, ale oglądałam z pierwszej ciąży kartę to pomiędzy 5 a 6 mies tez przybrałam 2 kg.

To do zobaczenia jutro po wizycie u lekarza.
POZDDRAWIAM

Odnośnik do komentarza

Katarzynka ja równiez święta spędzam u rodziców ale my nigdy nie kupujemy sobie świątecznych prezentów tylko dzieciom, na pewno zawioze jakieś upieczone ciasto bo skoro siedzę w domu to moge upiec 1 lub 2, lub cos z mięsa
więc może w tym roku tez ze względu na wydatki związane z twoja ciążą nic im nie kupuj tylko upiecz ciasto albo coś z mięsa, chyba że będziecie tam wcześniej to zaproponuj pomoc, albo kup symbolicznie jakąś bombonierkę.

Odnośnik do komentarza

Kasia, o sytuacji z rodzina pisałam już... Nie powinnaś dawać się tak wykorzystywać, zeby w zamian tylko jeszcze fukali coś na Ciebie...co to za ludzie? Niewdzięcznicy! Złość mnie bierze, jak analizuję to wszystko...:|

Bożena, co do świąt u rodziców/rodziny to zawsze można się wcześniej dogadać. My spędzaliśmy święta u rodziców dwa lata z rzędu (teraz będzie trzeci rok) i za pierwszym razem poszłam do nich i pomagałam w przygotowaniach(już tego więcej nie zrobię, bo jest powiedzenie "gdzie kucharek sześć..." - każdy po swojemu chce i za dużo kłótni się rodzi), a w zeszłym roku to się dogadaliśmy co kto robi i się podzieliliśmy przygotowaniami (u nas tradycyjnie na stole 12 potraw minimum - wiadomo liczy się ciasto, kompot, chleb, owoce, itp, ale do tego jakieś mięcho na święta, sałatki). W tym roku z naszej strony będzie skromniej, ze względu na ten kredyt, ale też będę chciała coś tam zrobić (choć mama z pewnością nie przydzieli mi nic dobrowolnie....). Poza tym teraz mamy o wiele dalej iść z tym wszystkim, a w zeszłym roku, to parę kroków od rodziców - przyszedł wcześniej tata i zabrał część rzeczy - pierogi, kapustę i coś tam jeszcze, a potem wrzuciłam co się dało pod wózek i Łukasz niósł ciasta na stolnicy. teraz za daleko jest na takie wędrówki - chyba, ze śnieg spadnie, to na sankach powiezie się, bo inaczej nie ma mowy.

Jak tam Mikołaje? JA byłam niegrzeczna i do mnie nie przyszedł...:( Znaczy jeden Mikołaj by się znalazł w cieplutkim łóżeczku, ale znowu mam holter i lepiej ni wystawiać go na działanie tak wysokiego pulsu :P No bo byłam u kardiologa i wiecie co się okazało? Jak to powiedziała lekarka: "jeszcze nikt nie miał takiego pecha, jak pani. Mam nadzieję, ze dzidzia to pani wynagrodzi" - pierwszy holter nie wyszedł, bo była przepełniona karta pamięci i się pokrył mój zapis z poprzedniczką. Drugi, na nowej karcie, też się nie zapisał, bo (chyba) była za słaba bateria - zapisał się sam początek, a potem nic... No i teraz mam holter po raz trzeci. Śmieję się, ze trzech razy sztuka.

Dziś też zaliczyłam krzywą cukrową, śmiesznie jakoś, bo 1 pobranie po 2 godzinach...:/ Po jakichś 10 min wylądowałam w ubikacji z głową uwieszona nad klozetem i gdyby nie to, ze kabina obok była zajęta, to pewnie bym wymiotowała, bo już mnie zbierało, już odruchy mocne miałam, ale ktoś wszedł i zrobiło mi się głupio... Ale dobrze ze to już za mną.

http://lb4f.lilypie.com/9HTap2.png http://lb2f.lilypie.com/y88hp2.png
http://pdgf.pitapata.com/PdLnp2.pnghttp://davf.daisypath.com/BC9Ip2.png

Odnośnik do komentarza

Witam!

bozena222 nio to się wybawiłaś na mikołajki...Co do prezentów to w sumie masz rację ale skoro oni nam kupia to mi głupio będzie tak z pustymi rękoma jechać a szczególnie że mamita i tak nam pomaga finansowo to i teraz będzie wyglądało że przyjedziemy na gotowe.Co do jedzenia to mama zaproponowała żebysmy zrbili sałatke warzywną to ona juz nie będzie robiła.No i chyba z prezentów zrezygnuje i najwyżej dokupimy jeszcze coś np z owoców czy tez jakiś alkohol.Napisz jak tam po wizycie i czy znasz już płeć.

Właśnie przyjechał szwagier ech...Cud się stał bo pierwszy raz od naszego ślubu mi cześć powiedział.Jak tak to nic się nieodzywał zachowywał się jakby mnie niebyło a teraz nagle znalazł temat do gadania ze mna ech...szkoda słów.Olać to...

Odnośnik do komentarza

witam
ja po wizycie zadowolona, moje wyniki były dobre , z dzidzią wszystko ok, wszystkie parametry według lekarza ok, serce prawidłowe 4-komorowe, mierzył główkę też ok, no i znam płec i na 99% chłopiec, waży 450g. Córcia początkowo się smuciła liczyła na siostrę ale teraz juz ok, przyzwyczajamy się że chłopiec, mam nadzieję że nic się póżniej w tej kwesti nie zmieni. Dostałam nagranie na płycie bo zdjęcie wyszło niewyrażne.
Tak więc wizyta udana.

Odnośnik do komentarza

Bożena, cieszę się, ze dobre wieści z wizyty przynosisz :D I gratuluję chłopca ^^

A to zdjęcia z Mikołajek, o których wspominałam.
http://parenting.pl/picture.php?albumid=533&pictureid=9741
http://parenting.pl/picture.php?albumid=533&pictureid=9742

i darmowa reklama naszego centrum handlowego :P

Wysłałam chłopców do Reala, bo Mikołaj przyniósł Markowi za małe (tzn na styk, a miały być troszkę większe, bo obecne mają ten sam rozmiar i są już przyciasne) skarpeto-kapcie. Te zostaną dla Patryka, ale poszli, żeby kupić większe. Mnie się nie chciało iść już taki kawał, więc mam chwile przed kompem dla siebie :D
A jeszcze się cieszę, bo dzwonił pośrednik i mówił, ze kontaktował się z bankiem (negocjują z doradcą finansowym, który jest jego osobistym znajomym) lepsze warunki dla nas. I okazało się, ze bank może nam przyznać kredyt z obniżoną marżą, nawet o 0,5% (niby mało, ale na tyle lat się uzbiera sumka), bo mieszkanie jest zadłużone w tym samym banku, więc jakby sami siebie spłacili i nie muszą z innym bankiem się dogadywać. Fajnie :) Oby tylko same dobre wieści :D

http://lb4f.lilypie.com/9HTap2.png http://lb2f.lilypie.com/y88hp2.png
http://pdgf.pitapata.com/PdLnp2.pnghttp://davf.daisypath.com/BC9Ip2.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...