Skocz do zawartości
Forum

Malutkie skarby luty 2011


Rekomendowane odpowiedzi

Mafinko Twój Antonio na 3 zdjęciu jest bardzo podobny do mojego Aleksa :)
Zastanowię się nad tym aspiratorem bo z fridą faktycznie ciężko, płuca bolą.

Dziś czuję, że mam mało pokarmu, normalnie mały najadał się 1 piersią a dziś 2 opróżnia. Pij e herbatki na laktację i często przystawiam, mam nadzieję, że to jednodniowa niedyspozycja...

http://www.suwaczki.com/tickers/zem320mm0d9c5lwg.png
http://s2.pierwszezabki.pl/040/040184990.png?2793
http://www.suwaczki.com/tickers/dxomkrhmudxjirct.png

Odnośnik do komentarza
Gość solange63

mafinka
solange63
Mafinka swietny suwaczek, imie Antonio brzmi jak z telenoweli :Oczko: lub reklamy ice tea :D

Ba, w domu Banderas do niego mówimy :Oczko:

Ha, to jeszcze jakos brzmi, domowa wersja mojej Emi to gremlinek albo maly glod :smile:

Odnośnik do komentarza

czesc dziewczyny, nie umiem wstawic zdjecia w odpowiedzi wiec mojego Zajączka wstawilam do galerii;) to juz jak jest w domku.

http://www.suwaczki.com/tickers/qb3c9vvj3lh6rgxr.png
http://dzidziusiowo.pl/zabki/img5-110_qwertyuiopasdfghf_5_Zosta%B3y+jeszcze+_pi%B1teczki+%3A%29.jpg

17.06.2010 - dwie kreseczki
25.06.2010 - 5 tydz - pierwsze USG
28.07.2010 - drugie USG widzialam Twoje serduszko
1.10.2010 - 19 tydz - pierwszy kopniaczek
5.10.2010 - jesteś chlopcem

26.02.2011 przyszedł na świat mój Synuś:)

Odnośnik do komentarza

Witam niedzielnie :)

jak to wczoraj stwierdził mój mąż, koniec tylko cieszenia sie synem, trzeba się zabrac za jego wychowanie.
Jak już wspominałam, mój synek, nie uleżał przez 5 minut bez krzyku, i tylko na rękach był spokojny. Skutki były takie ( maly waży 4700) że po całym dniu nie czułam rąk, kręgosłup
sztywny, w domu nic nie zrobione.
Wczoraj tata się zabrał za syna. Przez pół godziny slyszałam przeraźliwy wrzask, bo tata leżał przy dziecku, dziecko na macie i trening. Mały był taki cwany, że wystarczyło go unieść na rekach kilka centymetrów od razu był spokojny, więc na 100% chodziło o to , żeby zabrac go na ręce.
Wyszłam w końcu z psem na spacer, bo mi się serce krajało od tego jego płaczu, ale rezulaty już widać. Wieczorem dziecko zasnęlo samo w łóżeczku, w nocy po odstawieniu od piersi też sam zasypiał, a tak bez ululania 15 minutowego na rękach nie bylo o tym mowy. Dzisiaj leżał sobie grzecznie na macie, na leżaczku-bez płaczu!

JEST NADZIEJA :)

Jeśli chodzi o problemy żołądkowe, chlustania ustały, od czasu do czasu mu sie tylko uleje.
także jestem dobrem mysli.

a teraz proszę o pomoc.

własnie zauwazyłam,ze małemu cały pępek podszedł krwią. kikut jeszcze nie odpadł. kurde,co z tym zrobić?cały czas było sucho i ok.

http://lb1f.lilypie.com/wIEXp2.png

Odnośnik do komentarza

Monik, gratuluje sukcesow wychowawczych.
U nas wychowawcza-beznadzieja - to juz nasze ostatnie dziecko, wiec rozpuszczamy na maksa.
Wisi na cycku godzinami, zasypia na cycku, albo na rekach (na szczescie bujac nie musimy), jedynie co to okolo 20 minut potrafi sie pobawic sama w lozeczku oraz czasem po kilka minut na lezaczku pufie obserwuje sobie swiat.

Co do pepuszka, to juz dwa tygodnie - ja bym na Twoim miejscu zapytala polozna albo lekarza, bo tak ksiazkowo powinien odpasc po 6-10 dniach.
Tylko sie nie martw! Na pewno nic zlego, ale strzezonego, strzeze... policja :) (nasze ulubione powiedzonko z dawnych czasow :) )

Pozdrawiam wszystkie mamy, lece wystawiac cyca....

http://s2.pierwszezabki.pl/041/0414929a0.png?9507

http://www.suwaczki.com/tickers/km5stv73l6r9nxfg.png

Odnośnik do komentarza

Monik no to rewelacyjne wieści ::): nie ma nic gorszego jak chore dziecko :(
Mafinka już mi kilka osób powiedziało że mały jest do mnie podobny ::):

Mój mały to też głodomor, wiecznie by wisiał na cycu :)

A mnie na szczęście gorączka minęła :) i brzuch przestał boleć, więc myślę że to było od tego badania i ściągania szwów...

http://www.suwaczki.com/tickers/n59yj44jlsp2ouzt.png

http://www.suwaczki.com/tickers/hchy90bv7rq07qzo.png

Odnośnik do komentarza
Gość solange63

mafinka
Solange jakim sposobem mój Tosiu jest starszy od Twojej Noemi? patrzę na suwaczki i nie wierzę :36_19_2:

yyyyyy... z racji tego, ze w lutym nie ma 31, moje suwaczki odliczaja miesiac jako 31 dni. czyli Noemi miala miesiac 3 marca :D w Twoim przypadku 2 wystepuje w kazdym miesiacu, wiec miesiac jest naliczany od 2 do 2 niezaleznie od ilosci dni jakie minely. Troche zagmatwalam, ale chyba rozumiesz o co mi chodzi :D

Dodatkowo stworzylam suwaczek z tej samej strony co Ty i tam Emi jest 3 dni starsza :D

Odnośnik do komentarza

Jomira, zadzwoniłam do położnej, chociaż nie lubię ludziom zawracać gitary w niedzielę. Powiedziała, że zdarza się, że nim kikut odpadnie, to podchodzi krwią, i nie mam się martwic, tylko pępuszek dalej pielęgnować. Nie śmierdzi, ropy nie ma więc podobno wszystko jest ok
jestem spokojna, skoro tak mówi.

Słuchajcie, moje dziecko przespalo dziś cały dzień, z przerwami na karmienie.
Obawiam się dzisiejszej nocy.
Mąż twierdzi, że mały odsypia ostatnie sensacje żołądkowe, wizyte dziadków itd...
za chwilę go wybudzimy, bo o 19ej standardowe kąpanie itd.

Himeko, gratuluję kochana! dobrze że już po wszystkim. Odpoczywaj :)

http://lb1f.lilypie.com/wIEXp2.png

Odnośnik do komentarza

Jednym słowem lutowe mamy to cesarkowe mamy (stanowimy zdecydowanie większość).

Monik a co do tej pory robiłaś z kikutem pępuszka? smarowałaś, psikałaś czymś np. Oktaniseptem (po tym lubi się sączyć, pielęgniarki noworodkowe mówiły, że dużo dzieci ma po tym zapaskudzone pępki) ?
U nas kikucik jest wspomnieniem, już ze szpitala wyszliśmy bez niego, trochę się z pępka sączyło, więc po każdej kąpieli przemywałam wacikami Leko (70% spirytus) i jest już ok. Wiem, że polecają też przemycie fioletem, bo też ładnie wysusza a w końcu o to chodzi, żeby to wysuszyć.

Himeko gratulacje.
Wyśpij się, przyda się taka regeneracja sił po pobycie w szpitalu. Tym bardziej, że szybko Cię do domu wypisali. No ja to się "wybyczyłam" cały tydzień, ale szczerze przyznam, że też wróciłam do domu niewyspana jak diabli. Obiecywałam sobie, że pośpię sobie przed cesarką a tu dupa, bo położyli mnie na sali gdzie leżały matki z noworodkami.

Odnośnik do komentarza

mafinka
Jednym słowem lutowe mamy to cesarkowe mamy (stanowimy zdecydowanie większość).

Monik a co do tej pory robiłaś z kikutem pępuszka? smarowałaś, psikałaś czymś np. Oktaniseptem (po tym lubi się sączyć, pielęgniarki noworodkowe mówiły, że dużo dzieci ma po tym zapaskudzone pępki) ?
U nas kikucik jest wspomnieniem, już ze szpitala wyszliśmy bez niego, trochę się z pępka sączyło, więc po każdej kąpieli przemywałam wacikami Leko (70% spirytus) i jest już ok. Wiem, że polecają też przemycie fioletem, bo też ładnie wysusza a w końcu o to chodzi, żeby to wysuszyć.

Himeko gratulacje.
Wyśpij się, przyda się taka regeneracja sił po pobycie w szpitalu. Tym bardziej, że szybko Cię do domu wypisali. No ja to się "wybyczyłam" cały tydzień, ale szczerze przyznam, że też wróciłam do domu niewyspana jak diabli. Obiecywałam sobie, że pośpię sobie przed cesarką a tu dupa, bo położyli mnie na sali gdzie leżały matki z noworodkami.

Mafinko, no i ja stosuję Leko od początku. Mam wrażenie że długi kawał tej pępowiny mu zostawili...
Mafinko aż tydzień trzymali cię po CC w szpitalu? no ja na 3 dobę zostałam wypisana, bo już ładnie chodziłam i wszystkie wyniki były ok, i jak to powiedzieli lekarze "poszłam na całość" w dochodzeniu do siebie po operacji. Jakoś kurde innego wyjścia nie mialam, bo dziecko dostałam od razu pod opiekę... :/
całe szczęście, bo z 2 innymi noworodkami w jednym pokoju nie było za wesoło..

http://lb1f.lilypie.com/wIEXp2.png

Odnośnik do komentarza

hej hej,

No to może uda mi się napisać co nieco, bo mała spokojnie sobie ssie a mąż odsypia dzisiejszą noc.

Jak pisałam, zaczęło się chwilę po 7 rano w środę. Obudziły mnie skurcze, takie jak miesiączka, ale były od razu co 5 minut. Więc wstałam, poszłam wziąć ciepłą kąpiel, ale nadal nie mijało. Zawołałam męża, bo jeszcze ciągle spał. Zebraliśmy się do szpitala około 1, wcześniej coś zjadłam.
Na izbie przyjęć tłok, ale miałam pierwszeństwo, jako ta, co rodzi. Zrobili ktg, ale nie pokazywało, że mam skurcze, tak czy inaczej zostałam przyjęta na oddział.
Poszłam na nowo wyremontowany blok porodowy i zrobili badanie, ale okazało się, że rozwarcie to mam 1 cm, więc nie mogą jeszcze dać mi oddzielnej sali z tymi wszystkimi pilkami, wannami i bajerami, więc chodziłam po korytarzu z mężem i czekaliśmy aż coś się ruszy. Po kolejnych godzinach nadal nic, dostałam domięśniowy zastrzyk w pupę, żeby nie bolało aż tak. Po tym zastrzyku tak koszmarnie bolała mnie noga, chyba było nawet gorzej. Jeszcze do tego lekarz, który mi robił kolejne badanie nakrzyczał na mnie, bo wkładał palce baardzo niedelikatnie i cholernie bolało, więc krzyczałam. A on na mnie krzyczał. No jak tak można? Powiedziałam mu, że to nie moja wina przecież, że mnie boli i że krzyczę. Położne, które potem mną się zajmowały mówiły, żebym nie przepraszała ich że krzycze, bo to normalne, ale już miałam uraz po tym lekarzu. Jak skończył mnie badać to cała byłam roztrzęsiona i płakałam, bo mnie zestresował.
Potem w końcu pozwolili nam zająć salę rodzinną, a skurcze były takie, że wyłam na cały głos. Wanna, piłka i inne zabiegi niebardzo pomagały. Położne robiły co mogły, żeby mi jakoś ulżyć, ale skurcze szły mi przez kręgosłup i nogę, szyjka była bardzo zbliżona do pleców, a nie na środku. A rozwarcia jak nie było tak nie było.
W końcu około 2-3 w nocy pani położna się zlitowała, zagadała z lekarzem i podali mi zzo, ale rozwarcie nadal było 1 cm, cały dzień się męczyłam i nie ruszyło do przodu. Mąż już też nie wiedział, jak mi pomóc, ja nie mogłam oddychać, nie mogłam się odprężyć. Anestezjolog, który dawał mi zzo też nie był specjalnie miły, bo w trakcie najgorszych skurczy kazał mi leżeć w pozycji embrionalnej i sie nie ruszać a jeszcze mi się nogi trzęsły ze zmęczenia. mówiłam, żeby może mnie ktoś przytrzymał, ale nie. No i oczywiście się poruszyłam przy wkłuwaniu. Musiał jeszcze raz robić wkłucie i jeszcze gadał, żebym się nie ruszała, bo przecież nie chcę zostać kaleką. Po zastrzykach był juz milszy i nawet mi poduszkę podał.
Po zzo od razu wieeeelka ulga, miałam dreszcze, więc przykryl mnie pościelą, podali tlen i poszłam spać. Było cudownie... Rozwarcie skoczyło do 3, ale skurcze ustały, były bardzo małe. Jak zzo po 2 godzinach przestawało działać to dali mi kolejną dawkę i położna puściła wody płodowe, były ok. Ale około 5.30 rano przyszedł lekarz i stwierdził, że wody zzieleniały, a rozwarcie 4 cm i dalej nie idzie i czy zgadzamy się na cc. Zanim jeszcze się zgodziliśmy na dobre (ja byłam nieco w szoku, mąż nieprzytomny ze zmęczenia), to lekarz już zbieral zespół operacyjny. Podpisała zgodę i wszysto przybrało błyskawiczny obrót. Na wózek - na salę - na stół - po 25 minutach Natalka była z nami. Tętno mi skoczyło do 200, myślałam że mi serce przez gardło wypadnie tak waliło.
Potem przewieźli mnie na salę pooperacyjną i leżałam przez 12 godzin z kroplówkami przeciwbólowymi, a dzieckiem zajmowały się położne, dopiero po jakimś czasie przywieźli ją do mnie. Ale nie karmiłam, tylko przystawiłam na chwilę do piersi, a potem leżala już obok w takim wózku. Więc calusieńki piątek leżałam, wieczorem kazali mi wstać. Jak to mówiły panie "uruchomić" pacjentkę. Koszmarnie bolało, aż się poryczałam. Bardzo ciężko to znosiłam, więc pozwolili mi zostać na tamtej sali jeszcze przez noc. Rano w sobotę musiałam opuścić tę salę i przeszłam na własnych nogach na blok poporodowy. Muszę od razu powiedzieć, że część przed i porodowa były nówki sztuki, a po porodzie szło się do starych sal, w trakcie remontu i trzeba było się już dzieckiem zajmować.
Przenieśli mnie do sali 4 osobowej, która ewidentnie była na 2 osoby, no ale przeciez mają remont, więc pouciskali biedne panie w takich małych salkach, że żeby wyjść z wózkiem z dzieckiem, trzeba było przestawić trzy inne, masakra. W sali duszno, nie ma ciepłej wody, pod prysznicem też zimna, dzieci się drą, a tu jeszcze trzeba się nimi zająć mimo bólu. Panie położne na szczęście pomagały trochę z dziećmi i dawały prochy przeciwbólowe. Ale warunki fatal! Potem zaczęli przychodzi odwiedzający, więc w sali nie dało się ruszyć, duszno jak cholera. Jedynym bajerem były ruchome łóżka (chociaż jednej dziewczynie łóżko zaczepiało przy ruszaniu o umywalkę, jak mówiłam - mało miejsca w sali).
W tym szpitalu przyjęli zasade, że dziecko musi mieć skończoną 2. dobę i jesli z maleństwem i mamą wszystko ok, to mogą lecieć do domu. I tak było. Urodziliśmy około 7 rano w piątek i około 7 rano w niedzielę mogłam już iść. Poczekałam do 14 na wypis, jeszcze kończyli jakieś badania robić mi i dziecku i wyszłam! Boże, jak dawno nie czułam takiej ulgi! Bardzo boli mnie jeszcze brzuch, ale w tamtych warunkach to bym chyba nie wydobrzała. Jeszcze te ryczące dzieci wokoło. Moja mała na szczęście głównie śpi. Oprócz tego w szpitalu nie dali mi nic do jedzenia, tylko kleik i sucharki, mogłam pić wodę ale to dopiero jak wyszłam z pooperacyjnej.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Ale musiałam się nagadać, to tyle emocji. Muszę niestety powiedzieć, że bardzo źle to przeszłam, bo jak ustaliliśmy z mężem i położnymi - mam niski próg bólu. Teraz muszę odsypiać i odpoczywać. Mąż wczoraj pomógł mi się wykąpać, mama zrobiła obiad, a w nocy udało się przespać kilka godzin. Mężuś jest kochany, bo zajmował się w nocy małą, żebym ja mogła trochę pospać. Wcześniej posprzątał ładnie w domu, kupił i zamontował umywalkę w łazience i w ogóle był dzielny. Teść też się stresował, jak rodziłam to całą noc nie spał i tylko dowoził potrzebne rzeczy nam do szpitala.
Jak będę miała jak to pokażę zdjęcie maluszka. Jest piękna i podobna do mamusi i ma śliczne ciemne włoski. No może nie tyle, co Zosia, ale zawsze coś!

A co z Monsound? Ktoś wie?

Odnośnik do komentarza

himeko współczuję... Ale ważne że wszystko już jest ok i szybko was wypuścili. U mnie w szpitalu piguły od dzieci to jakaś pomyłka, a jeszcze mnie tak długo trzymali z powodu tej żółtaczki że już depresji dostawałam :(
Ale teraz w domku już jest super. A Ty też masz pomoc w mężu więc szybko dojdziesz do siebie i zapomnisz o tym koszmarze.
Oczywiście gratuluję córki :)

http://www.suwaczki.com/tickers/n59yj44jlsp2ouzt.png

http://www.suwaczki.com/tickers/hchy90bv7rq07qzo.png

Odnośnik do komentarza

Himelo serdecznie gratuluję córeczki :)

Czytając Twój opis porodu, aż mnie ciarki przeszły nie wspomnę o warunkach w szpitalu, o których piszesz.
Dobrze, że mogłaś tak szybko wrócić do domu, bo szybciej dojdziesz do siebie.
Ja wprawdzie wyszłam po cc do domu na 7 dobę i wtedy to nawet nie czułam, że jestem po cięciu (funkcjonowałam w pełni sprawnie), ale na drugi dzień też musiałam wstać z łóżka, mimo, że wydawało się mi to niemożliwe i to chyba najwięcej pomogło - ruch-
Położne mówiły, że im więcej się rusza tym szybciej przestanie boleć rana.

Co do szybkiego gojenia rany to wietrzyć i jeszcze raz wietrzyć, najlepiej jakbyś nosiła cały czas majtki siatkowe. U mnie po 3 tyg. wszystko było ładnie wygojone, a teraz została tylko cieniutka kreseczka.
Himelko zobaczysz teraz z każdym dniem będzie u Ciebie lepiej :)
Czekamy na zdjęcia malutkiej.

Mafinko przystojniak z Twojego Antoniego :) Banderas już od urodzenia :Oczko:

Amelko Nikodem jest taki słodki.... :)))

A u mnie coś cienko z pokarmem od 2 dni ::(: nie starcza dla Zosi i niestety z ciężkim sercem muszę dodatkowo podawać jej przy każdym jedzeniu 40 ml Aptamil Pre z Milupy.
Mam cichą nadzieję, że może to tylko chwilowa niedyspozycja.

Co do fridy .... to dla mnie jest to jedno wielkie nieporozumienie , dobra stara gruszka wróciła u nas do łask tak jak to było przy pierwszym dziecku :Oczko:

4.02.2011 o godz. 14.27 urodziła się Zosieńka
http://www.suwaczki.com/tickers/1usadf9hosfycblz.png http://s2.pierwszezabki.pl/039/039024990.png?8272

Odnośnik do komentarza

Himeko, przede wszystkim gratuluję córki :)

Naczekałaś sie kobieto na tą cesarkę...
sporo elementów łączy nasze historie. Dla mnie, podobnie jak dla ciebie, najwazniejszą sprawą po wszystkim bylo opuścić szpital, w którym nie było warunków żeby zajmować się dzieckiem i dojść do siebie.
Na zachowanie personelu medycznego narzekać nie mogę, wszyscy wyrozumiali, mili, pomocni ( oprócz ordynator, po badaniu której każda babka ma krwawienie....) Przezyłam te dreszcze, o których piszesz, anestezjolog prosił żebym siedziała grzecznie do znieczulenia, ale widział, że nie jestem w stanie spełnić jego prośby, więc 2 chłopów mnie przytrzymało i było OK.
Na położne złego słowa powiedzieć nie mogę, zajmowały się dzieckiem przez pierwsze 12 godzin które musiałam leżeć, czyli do 23ej w nocy, i do rana były na każdy dzwonek. nie ma chyba nic gorszego, niż te pierwsze kroki po wstaniu z łóżka. Ja to raczej twarda baba jestem, i sama mówiłam, że chcę jak najszybciej wstać, ale jak już wstałam to się poryczałam z bólu.. :(

Najważniejsze, że jesteście już w domku, razem, całe i zdrowe. Co złe, mam nadzieję szybko zapomnisz, ciesząc się córcią.
Wszystkiego dobrego!

Jeśli chodzi o ranę po CC, ja dostałam NEOMYCINUM TZF- aerozol z antybiotykiem.
Nic mnie nie boli, wszystko ładnie się zagoiło, nosze też pas pooperacyjny, żeby mi się tam ściągało wszystko. Nie wiem czy to coś da, ale piguły polecały zakup tego pasa. Nie dźwigaj żadnych ciężarów. Ja 2 tygodnie po cięciu dotachalam zakupy ze sklepu do samochodu (kilka metrów) i miejsce cięcia ciągnęło mnie przez 2 dni. Nie ma co szaleć.
Oprócz tego przez pierwsze 3 dni w domu dostawałam jakies zastrzyki w brzuch-które mi robił mąż :),

http://lb1f.lilypie.com/wIEXp2.png

Odnośnik do komentarza

Mam teraz chwilkę mały śpi, była przed chwilą u nas po raz drugi położna środowiskowa, pierwszy raz była zaraz w piątek, taka fajna kobitka, powiedziała, że super sobie radzimy, rana goi się ładnie. Miała dziś wagę ze sobą już maluszek przybrał waży teraz 3035kg.

Tak jak pisałam mój poród był szybki, tak naprwdę nie miałam regularnych skurczy, ja sama do ostatniej chwili nie wierzyłam że urodzę, bo wcale też nie były bolesne te skurcze. Mąż był cały czas ze mną. O 10:30 przyjeli mnie do szpitala, to jakby skurcze zanikły bo nic nie czułam, lekarz zbadał i mówi ładne rozwarcie na 2 cm, a ja se mysle ale łądne mam je od miesiąca i co z tego, to podłaczyli mnie do ktg i w tym czasie przeprowadzali wywiad jakie choroby i te pierdoły wszystkie, po ktg stwierdzili, że zakładają welfron i podłaczą mnie pod kroplówkę ale tylko jakaś taka nawadniająca. Leżąc przy tej kroplówce, była akurat pora obiadu, ale zjadłam tylko zupe, bo drugie danie nie było zjadliwe dla mnie:) licząc na to, że mąż coś dobrego z domu mi przywiezie, bo nie ma szans, że ja dziś urodzę:) po kroplówce mąż mówi koniec leżenia chodź pochodzimy
po korytarzu i tak łaziliśmy od jednego końca do drugiego, nawet wybraliśmy się piętro wyżej do koleżanki co 3 dni wcześniej urodziła i tam mnie złapał skurcz i mąż mówi to chodz na dół wezmę zeszyt i będe notował co ile masz skurcze, to zdążył zapisać 3 jeden był po 10 min , drugi po 7min a trzeci po 4 min i szła położna przez korytarz i się pyta bierze coś panią ja mówie no chyba a ona to proszę na badanie i bada mnie i mówi tu jest 6 cm rozwarcia, proszę pakować rzezcy jedziemy na porodówkę. Tam wjechaliśmy była 15 mąż dostał ubranie lekarskie a mnie położyli już na łóżku porodowym i podłaczyli pod ktg i tam miałam jednego mocnego skurcza i potem 2 lżejsze i woła mąż tą położna czy moze mnie odłaczyć od tego ktg bo chcem pochodzić i ona mnie odłaczyła i ja jak usiadłąm zaś dostałam skurcz i ona do mnie tylko jak bede mieć takie ciśniecię jakby mi się kupe chciało to mam wołać żeby zdązyła i juz nie udało mi się wstać bo zaczeły się skurcze parte i za 5 skurczem wyszedł nasz Tadeusz Rafał o 16:43.

Niestety mam jakiegoś krwiaka koło dzwów od za mocnego parcia i dalej nie mogę siedzieć na tyłku, karmię na leżąco, jak coś jem to na stojąco.

ZA niedługo wybieramy się na pierwszy spacerek, już wczoraj i dziś się werandowaliśmy i położna powiedziała, że śmiało możemy iść na spacerek.

http://www.suwaczki.com/tickers/yuudyx8dwap5dajf.png]Tekst linka[/url]http://www.suwaczki.com/tickers/j5rbh371kg3s6bvu.png

http://s10.suwaczek.com/20081108560117.png

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...