Skocz do zawartości
Forum

Wyniki Konkursu Walentynkowego


Anulka

Rekomendowane odpowiedzi

Dostaliśmy bardzo dużo zgłoszeń konkursowych. Wszystkie bardzo osobiste i na swój sposób oryginalne. Za nami ciężki wybór. Chcielibyśmy nagrodzić wszystkich, lecz wszyscy wiemy jakie są reguły konkursu.

Zgodnie z umową wpisujemy tylko opis Wymarzonych Walentynek:

1.

WYMARZONE WALENTYNKI...

Gdzie?

W GÓRACH!

Okudżawa śpiewał pięknie,

Jeśli człowiek w górach pęknie-

Wartość jego nie jest duża.

Moja Miłość ... Kolce? Róża?

W ALPACH Miłość przejdzie próbę.

Z nami razem... narty lube.

W górę orczyk, szusem w dół!

Nasza MIŁOŚĆ po szczyt gór.

Zimne dłonie, stopy lód.
Nam gorąco! Jakiś cud?!

Mróz maluje nasze twarze.

W dół na nartach - serca w parze.

Jeśli Piękno zetnie z nóg.
Gdy podejścia przejdziesz trud.

Kiedy za mną zrobisz szus?

To bez kolców - morze róż.

Tak jak w życiu: góra - dół.
W górach poznasz życia sól.

Tylko My. Ja i ty.

I te nasze durne sny.

Do kolacji lampka wina…

Trunek będzie przypominać:

Szczyty Alp, smak Twych ust…

Pierwszy łyk w nasz trafi gust…

Przy tym winie słodkie słowa,

Niech się inne pod stół schowa!

A przy grzańcu ciepło, miło.

I nie jednym się skończyło ;-)

Panie Bułat, Pan był chwat!

Niechaj ballad słucha świat!

Ja się Pana posłuchałam.

Chcę mieć pewność: jak wybrałam?

2. "MOJE WYMARZONE WALENTYNKI"
Data i miejsce: 14 lutego 2010 rok, Paryż

Akcja:
Moje marzenie się spełniło, w końcu wymarzona wycieczka do Paryża stała się rzeczywistością. Pakuję walizkę i wyruszamy. Lot samolotem trochę męczący, ale po paru godzinach jesteśmy na miejscu. Hotel jest wspaniały, a z okien apartamentu widać wieżę Eiffla.. Czy to sen??
Rozpakowujemy się i wyruszamy na zwiedzanie miasta, do hotelu wracamy późnym wieczorem. Kiedy wchodzę do pokoju moim oczom ukazuje sie niesamowity widok, pokój jest pełen róż, płatki rozsypane na podłodze i na łóżku... Wszędzie zapalone świece. Na stole chłodzi się szampan.. To z pewnością będzie romantyczna kolacja. Muzyka, zapach kwiatów tworzą piękną atmosferę. Kończymy kolację.. Ale to nie koniec atrakcji. Mój mężczyzna każe mi się ciepło ubrać i wyciąga mnie z hotelu... Zamawiamy taxi i kierujemy się...tego niestety nie wiem, bo mam zasłonięte oczy. Kiedy docieramy do celu, czuję, że wchodzimy do windy.. w końcu jesteśmy na górze i mogę zdjąć opaskę...... To, co widzę zapiera dech w piersiach.. Jesteśmy na samej górze wieży Eiffla, skąd rozpościera się przepiękny widok na oświetlony Paryż. Jest cudownie, czuję, że to sen.... i wtedy mój mężczyzna klęka! O mój Boże! To właśnie ta chwila... Słyszę: " Czy zostaniesz moją żoną....?" Do oczu napływają mi łzy…łzy szczęścia. Rzucam mu się na szyję i wykrzykuję "TAK" Jestem najszczęśliwszą kobietą, w najpiękniejszym mieście na świecie!!! Te walentynki z pewnością zapamiętam do końca życia!


3.
WALENTYNKI MARZEŃ

Och, gdybym miała tylko dzień jeden
i kilka magicznych możliwości
wyczarowałabym cud-Walentynki
dla mnie i Ciebie – moja Miłości.

Z samego rana przeniosłabym nas
w Jaskini Niedźwiedziej świat baśniowy –
- wtuleni w siebie moglibyśmy
podziwiać fantazję form krasowych.

Potem bym nas teleportowała
do Parku Jurajskiego w Bałtowie,
gdzie wśród modeli prastarych gadów
miłość by nam chodziła po głowie.

Gdy dobrze by się już nasyciły
serca i głowy wrażeń nawałem,
to romantycznie byśmy spłynęli
w rejsie Ostródzko-Elbląskim kanałem.

Stamtąd następnie bym nas przeniosła
do Stańczyk – na wiadukty wyniosłe,
skąd bardzo dobrze byłoby widać
lirycznie zachodzące słońce.

Na koniec cudnych tych Walentynek
spoczęlibyśmy na zamku w Łańcucie -
- tam za miłosną podróż mógłbyś się
odwdzięczyć, nie szczędząc nocnych uciech.


Odnośnik do komentarza

i kolejne ostatnie nagrodzone dwa opisy:

4. Co roku w Walentynki powtarza się podobny scenariusz: kwiaty i czekoladki od mojego męża, a potem wyjście na kawę i szarlotkę. W tym roku postaram się jednak, aby mój mąż zapamiętał to święto na dłużej. Przygotowania zaczęłam już teraz.
Kiedyś w ręce w jakimś saloniku prasowym wpadła mi w ręce płyta DVD z instrukcjami dotyczącymi tańca brzucha. Pomyślałam wtedy – super sprawa - poruszać trochę bioderkami, a przy okazji potańczyć i poczuć się jak egipska czcicielka bogini Izydy (to na jej cześć ponoć tańczono na początku ten taniec). Wkrótce jednak okazało się, że może to być wspaniała podstawa do zorganizowania dla męża „niezapomnianego wieczoru”.
Walentynki zamierzam rozpocząć od tego, że rano mąż będzie znajdował w różnych miejscach naszego domu karteczki, które przygotuję wieczorem poprzedniego dnia, np. „Traktuj dziś jak królową swoją żonę a wieczorem otrzymasz nagrodę” albo ”To, co gra w mojej duszy dziś me biodra poruszy” lub „Przyjemność kiedyś tylko dla sułtana – dziś Tobie będzie dana”
Popołudniu wyślę męża na zakupy, a sama przygotuję salon, nakryję stół, włączę nastrojowe światło. Na stole pojawią się potrawy, które nie są może ekskluzywnymi przekąskami, ale te, które najbardziej lubi mój mąż: pomidory w delikatnym sosiku czosnkowym, sałatka, chrupiące zapiekanki w serem. Dopełnieniem będzie kieliszek Martini.
Założę koszulkę, która była prezentem od mojego męża a na to luźną sukienkę.
Kiedy mąż wróci siądziemy przy stole, przy świetle świec i romantycznej muzyce. Po skosztowaniu tego, co przygotowałam, włączę żywszą muzykę, pasującą do pokazu tańca. Rozpuszczę włosy, zostanę w półprzezroczystej koszulce i powiem mężowi, że za chwilę zobaczy mnie taką, jaką jeszcze nie widział.
Rozpocznę taniec od spokojnych, falujących ruchów rąk i brzucha, przechodząc stopniowo do shimmy – drżących ruchów, które wprawiają w drgania i falowanie różne części ciała. Pozwolę ponieść się nastrojowi. Jeśli mąż będzie miał ochotę się przyłączyć – będzie jeszcze milej – wbrew pozorom taniec brzucha nie jest zarezerwowany tylko dla kobiet.
Później pozwolę mężowi przejąć inicjatywę...


Odnośnik do komentarza

5. Jest 7 rano 14 lutego 2006 roku. Mój mąż wchodzi do sypialni przynosząc ze sobą zapach kawy i tacę pełną smakołyków :) Nie śpię od godziny. Zmęczona, niewyspana, obolała. Ogromny brzuch przeszkadza w samodzielnym wstaniu z łóżka, nie wspominając, że mam to zrobić z walentynkową gracją :) Na tacy oprócz śniadania leży małe pudełeczko. W nim srebrny wisiorek w kształcie dziecięcego bucika.
Tak bardzo byłam dumna z męża.Za to, że zapamiętał i uszanował to, co mówiłam i to, o co go prosiłam:) Mój mąż robił mi do tej pory prezenty drogie, ekskluzywne i snobistyczne.
Ale ja tego nie chciałam. Pragnęłam i prosiłam o prezenty drobne i symboliczne, ale wyszukane na własnych nogach i cenne przez nakład czasu, jaki musiałby poświęcić na ich poszukiwania.
W tamte Walentynki po raz pierwszy dostałam prezent, jakiego oczekiwałam i jaki pragnęłam.
Maleńki srebrny dziecięcy bucik, który miał być zapowiedzią tego, co wkrótce miało się stać naszym udziałem - Rodzicielstwa.
I stało się, tylko wcześniej niż myśleliśmy. Nasza córka wprawdzie nie zdążyła na Walentynki, ale 26 minut po północy 15 lutego zaszczyciła nas swoim przyjściem na świat.
Tego samego dnia, po południu na mojej bransoletce pojawił się maleńki dziecięcy bucik :) W tym roku Julka kończy 4 latka a bucik codziennie przypomina mi o najpiękniejszym dniu w moim życiu. Dniu, w którym nie tylko narodziła się moja córka, ale również dniu, w którym mój mąż udowodnił mi, że mnie kocha, szanuje i rozumie moje pragnienia.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...