Skocz do zawartości
Forum

Piotruś Pan, Mami synek co robić?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,
z moim partnerem jestem 5 lat, mieszka z rodzicami i córką z pierwszego małżeństwa ma 36 lat. Widuje się ze mna do 4 razy w miesiącu i nieraz tylko dlatego,że zrobiłam awanture, jak się już widzimy to wiezie mnie do mamusi na obiadek, albo narzuca mi towarzystwo swojej 14 latki bo sama nie może zostać w domu, albo zostawia mnie na ulicy i wraca do domku bo 14 latka sama jest. Tłumaczyłam mu już nieraz, że to jest nienormalne! Jeśli już jesteśmy sami to jego mamusia z córeczką wykonują do niego mnóstwo telefonów, tak że nawet moja rodzina ma już opinie na ten temat i nie którzy twierdzą że powinnam go zostawić. Jego ciotki kiedyś powiedziały mi abym go zostawiła bo mnie zniszczą i będą mówić że to ja jestem zła, i tak już jest, jestem znerwicowana i ciągle jego rodzinka nastawia go przeciwko mnie i on tak się zachowuje. Jego matka powiedziała mi, że jak mnie nie było to dbał o nią :kwiatuszki, perfumki, buziaczki itp. o mnie nigdy tak nie dbał, nie pamietał o urodzinach, w tym roku na walentynki dostałam majteczki pachnące ciucholandem, ale dla jego matki albo z rodzinki to trzeba robić super prezenty bo jak się kiedyś stawiałam to powiedział że dla swoich to kupuje drogie, tylko dodam że to ciągle ja za wszystko płaciłam, teraz od niedawna karze mu się dokladać do prezentów z jego strony, bo jak chodzi o moją to nawet się nie zająknie.On twierdzi że to ze mną jest coś nie tak i to ja jestem nienormalna bo tak jak on i jego rodzina wszyscy żyją! Mówiłam mu że jest toksyczny i jego rodzina również, musi wstawać rano aby córce robić śniadanie bo ona sama nie może bo jej nie wolno! Tłumaczyłam mu że to jego rodzice robili i robią z nim i jego córką aby byli nie samodzielni i wiecznie od nich zależni!
Tłumaczyłam mu również że związek to dwoje ludzi, którzy powinii się wspierać i być dla siebie najważniejsi a reszta jest na drugim miejscu, nawet to dotyczy dzieci, dorastają i idą swoją drogą a dwoje ludzi zostaje. Też mu to mówiła jego ciotka, ale on stwierdził, że to plociucha i że na mnie też gada poza plecami i to jego wymówki. Chciałam aby poszedł ze mną do psychologa dla par skoro twierdzi że to jak on i jego rodzice żyją jest normalne to się dowiemy czy tak powinno to wygłądać, ale on niechce bo problemy można samemu rozwiązywać tylko że on go nie widzi i uważa że to normalne, wprowadził mnie w lata, nie ma perspektyw. W jego domu rodzice rywalizują między sobą, jeden synuś mamusi drugi tatusia, napuszczanie jeden na drugiego, kłamstwa na innych aby siebie postawić w lepszym świetle, ale on zamiast widzieć problem to odpowiada tak- po co Ci mówiłem już więcej Ci nic nie powiem, ale ja wiele razy sama to wszystko widziałam,słyszałam i byłam w te gierki i manipulacje wciągana. Wiele razy było tak, że odwracano kota ogonem aby przed rodzinką jego tatuś mógł synusia i mnie obgadywać jacy to my żli. Chciałabym aby ktoś mu to wytłumaczył ale nie wiem jak to zrobić, bo jak ja to mówie, to według niego nieprawda, ciąglę się czepiam, ciagle mi nie pasuje, a jego bratowej pasuje, tylko dodam że mieszkają za granicami po drugiej stronie miasta, a mój partner jak rozmawialiśmy o wynajęciu mieszkania to on nie chciał w mieście, tylko proszę zgadnąć gdzie szukał tego mieszkania i jakie oferty mi pokazywał.

Odnośnik do komentarza

Witaj smerfetka!

Zachowanie Twojego partnera jest bardzo niepokojące. Drogą wirtualną nie jestem w stanie postawić diagnozy, ale raczej wykluczam syndrom Piotrusia Pana, o którym możesz przeczytać pod poniższym linkiem: Syndrom Piotrusia Pana | abcZdrowie.pl. Bardziej skłaniałabym się w kierunku zaburzeń osobowości, które stanowią konsekwencję wadliwego wychowania przez rodziców. Jako 36-latek Twój mężczyzna jest mało samodzielny, mało stanowczy, bardzo zależy od rodziców, niezmiernie wpływowy – łatwo ulega presji matki. Mieszka do tej pory z rodzicami. Wydaje mi się, że powiela niekorzystne schematy wychowawcze po swoich rodzicach i w ten sam sposób wychowuje własną córkę – nastolatka jest traktowana jak małe dziecko, które nie może zostać samo w domu, które nie zrobi sobie samo obiadu albo śniadania. Bez wątpienia nie są to zdrowe zachowania. Częstotliwość Waszych spotkań (średnio raz w tygodniu) też pozostawia wiele do życzenia. Mam wrażenie, że Twój mężczyzna traktuje Cię w taki sposób, jakby mu w ogóle na Tobie nie zależało. Rzadko inicjuje spotkania (chyba, że zrobisz mu awanturę). Jeżeli nawet dojdzie do jakiegoś spotkania, to przebiega ono w „scenerii rodzinnej” razem z rodzicami Twojego partnera albo/i jego nastoletnią córką. Nie macie własnej przestrzeni, w której mógłby się rozwijać Wasz związek. Mam wrażenie, że jesteś bezustannie na „cenzurowanym”, że dla Twojego partnera bardziej liczy się zdanie matki albo ojca niż Twoje. Nie oceniam Twojego mężczyzny – być może ma mało czasu na spotkania i randki ze względu na pracę, konieczność opieki nad dzieckiem z pierwszego małżeństwa. Może jego podejście do Waszego związku wynika też z negatywnych doświadczeń z pierwszego małżeństwa? Nie wiem... Musiałabym znać zdanie Twojego partnera w tej kwestii. Mogę jedynie dywagować.

Niemniej jednak uważam, że atmosfera, jaka panuje w domu Twojego partnera, niezbyt dobrze wróży Waszemu związkowi na przyszłość. Faktycznie jego matka jawi się jako osoba bardzo toksyczna i zazdrosna o uwagę syna. Upatruje chyba w Tobie potencjalnej rywalki, z którą trzeba konkurować o uczucia syna (Twojego partnera), o prezenty, czas itp. Niepokojące są również te intrygi, plotki, chore pomówienia, rywalizacja ojca i matki o syna, mieszanie się w sprawy rodzinne ciotek i osób postronnych. Sama chyba dostrzegłaś, że pod wpływem tej rodziny, nie tylko swojego partnera, stałaś się bardziej nerwowa. Rodzina Twojego partnera próbuje przekonać Cię, że nie masz racji, że się mylisz, że jesteś „czarną owcą”, „tą złą”. Nie powiem Ci, czy warto dalej brnąć w ten związek, bo Ty sama musisz rozważyć w sercu i umyśle, czy kochasz swojego partnera i czy chcesz walczyć o ten związek. Pamiętaj jednak, że nie da się kochać „za dwoje”. Jeżeli spokojna rozmowa z partnerem na temat perspektyw Waszego związku nie daje żadnego odzewu z jego strony, porozmawiaj z nim na temat opcji terapii dla par. Myślę, że w Waszym przypadku mogłoby być to naprawdę dobre rozwiązanie. Jeżeli chcecie myśleć o założeniu własnej rodziny, niezależnej od rodziców Twojego partnera, radziłabym pomyśleć o własnym lokum. Na neutralnym gruncie łatwiej byłoby się Wam docierać. W przeciwnym razie bezustannie będzie dochodziło do jakichś nieporozumień.

Zachęcam do przeczytania także artykułów pod poniższymi linkami:

Toksyczni rodzice | abcZdrowie.pl
Toksyczni teściowie | abcZdrowie.pl

Pozdrawiam i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Dziękuję bardzo serdecznie za tak rzetelną i obszerną odpowiedź, po przeczytaniu poczułam ulge, bo jak się jest osaczonym przez takich ludzi i ma ciągłe wmawianie, że to coś ze mną nie tak, to takie informacje podnoszą na duchu.
Jeśli chodzi o Piotrusia Pana to chodziło mi o brak odpowiedzialności.
Co do terapii dla par to on tam nie pójdzie, nawet mu zarzuciłam,że nie walczy o nasz związek. Ale on uważa że to nie potrzebne. Zamieszkanie razem w jego wypadku jest w miejscowości gdzie mieszkają rodzice, tam szukał i podawał mi oferty wynajmu.
Jeśli chodzi o jego małżeństwo to nie raz rozmawiałam z jego byłą żoną i jaka jest z ich opowiadań i swoich zachowań to jest, ale do jednego muszę jej przyznać rację: twierdziła że moj partner ciągle zajmował sie córką, i matką która ciągle była u nich w domu i się wtrącała, tak mówiła i że właśnie dlatego zaczeła uciekać z domu w ramiona innego mężczyzny bo mój partner się nią nie interesował i nie poświęcał jej czasu zwłaszcza iż miała depresje poporodową. Tutaj jestem jej sklona uwierzyć on też o mnie nie dba i się nie interesuje, matka i córka są najwarzniejsze. Jeśli ktoś pomyśli, że jestem zazdrosna to się bardzo myli, ja od samego początku nawiązłam bardzo dobry kontakt z jego córką, która mowi do mnie mamo, chodziłam do szkoły, byłam co drugi dzień w ich domu odbierałam ją ze szkoły i odrabiałam z nią lekcje, gdzie oczywiście ciągle przeszkadzała nam wchodząc bez przerwy jej babcia. Dziecko czuło się przy mnie bezpiecznie widocznie dotychczas nie miała takiego oparcia, bo nawet nieraz mój partner mi powiedział, że bardziej liczy się z moim zdaniem niż z ich. Ale ciągle mnie dręczyli różnymi sytuacjami w które się wtrącali po złości, aby być na górze, nie liczyło się dla nich dobro dziecka np. po spotkaniu z jej mamą i babcią dziecko wracało znerwicowane i opowiadało jak to ją wypytywano co robimy, ile zarabiamy, co mamy w lodówce, że dziadek bije babcie z którą mieszka, że tate wsadzą do więzienia, żeby rozbiła nasz związek itp. Mnie to szokowało, żeby spotykać się z własnym dzieckiem i je tak męczyć, ale oprócz mnie nikt na to nie reagował i może dlatego ona poczuła sie bezpiecznie przy mnie i że zawsze stane w jej obronie. Ale takie wtrącanie się matki partnera doprowadziło, że się wycofałam chociaż nie tak odrazu, najpierw tłumaczyłam, że takie sytuacje i brak reakcji partnera i pozwalanie na to wszystko doprowadzi, że się wycofam! Trwało tak długo aż opadłam z sił, i kiedy tak się stało nagle zaczeły się pretensje, że ja niechce czegoś, że nie przyjeżdzam jak wcześniej, ale ileż można rok, dwa, trzy tak się męczyć, nawet super odporni mieli by już dość. A dziecko jest nastolatką niestety tak samo wyćwiczoną w kłamstwie jak całe towarzystwo, niestety złapałam ją jak próbowała mnie nastawić negatywnie do kogoś kto rzekomo jej coś żle zrobił a to było nie prawdą, poprostu wiedziała,że stane za nią i tak chciała rozegrać swoją sprawę z tą osobą - szok.
Niestety mam już nawet sukienke ślubną kupioną, sprawa uniewarznienia jego małżeństwwa w toku oczywiście ja wszystko musiałam załatwiać, nawet pisać pozew, wiem że to brzmi dziwnie, teraz widze że nie żle mnie wykorzystuje a nic nigdy nie dał w zamian, ciągłe to ja rozwiązywałam jego problemy, bo on wiecznie się nieodpowiedzialnie zachowywał i naprawianie spadało na mnie.
Męczy mnie psychicznie, a poźnie mówi że to moja wina i że to ja się tak żle zachowuje.
Tak wiem nic mi pani już nie jest wstanie pomóc - sama muszę.
Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję bardzo serdecznie za tak rzetelną i obszerną odpowiedź, po przeczytaniu poczułam ulge, bo jak się jest osaczonym przez takich ludzi i ma ciągłe wmawianie, że to coś ze mną nie tak, to takie informacje podnoszą na duchu.
Jeśli chodzi o Piotrusia Pana to chodziło mi o brak odpowiedzialności.
Co do terapii dla par to on tam nie pójdzie, nawet mu zarzuciłam,że nie walczy o nasz związek. Ale on uważa że to nie potrzebne. Zamieszkanie razem w jego wypadku jest w miejscowości gdzie mieszkają rodzice, tam szukał i podawał mi oferty wynajmu.
Jeśli chodzi o jego małżeństwo to nie raz rozmawiałam z jego byłą żoną i jaka jest z ich opowiadań i swoich zachowań to jest, ale do jednego muszę jej przyznać rację: twierdziła że moj partner ciągle zajmował sie córką, i matką która ciągle była u nich w domu i się wtrącała, tak mówiła i że właśnie dlatego zaczeła uciekać z domu w ramiona innego mężczyzny bo mój partner się nią nie interesował i nie poświęcał jej czasu zwłaszcza iż miała depresje poporodową. Tutaj jestem jej sklona uwierzyć on też o mnie nie dba i się nie interesuje, matka i córka są najwarzniejsze. Jeśli ktoś pomyśli, że jestem zazdrosna to się bardzo myli, ja od samego początku nawiązłam bardzo dobry kontakt z jego córką, która mowi do mnie mamo, chodziłam do szkoły, byłam co drugi dzień w ich domu odbierałam ją ze szkoły i odrabiałam z nią lekcje, gdzie oczywiście ciągle przeszkadzała nam wchodząc bez przerwy jej babcia. Dziecko czuło się przy mnie bezpiecznie widocznie dotychczas nie miała takiego oparcia, bo nawet nieraz mój partner mi powiedział, że bardziej liczy się z moim zdaniem niż z ich. Ale ciągle mnie dręczyli różnymi sytuacjami w które się wtrącali po złości, aby być na górze, nie liczyło się dla nich dobro dziecka np. po spotkaniu z jej mamą i babcią dziecko wracało znerwicowane i opowiadało jak to ją wypytywano co robimy, ile zarabiamy, co mamy w lodówce, że dziadek bije babcie z którą mieszka, że tate wsadzą do więzienia, żeby rozbiła nasz związek itp. Mnie to szokowało, żeby spotykać się z własnym dzieckiem i je tak męczyć, ale oprócz mnie nikt na to nie reagował i może dlatego ona poczuła sie bezpiecznie przy mnie i że zawsze stane w jej obronie. Ale takie wtrącanie się matki partnera doprowadziło, że się wycofałam chociaż nie tak odrazu, najpierw tłumaczyłam, że takie sytuacje i brak reakcji partnera i pozwalanie na to wszystko doprowadzi, że się wycofam! Trwało tak długo aż opadłam z sił, i kiedy tak się stało nagle zaczeły się pretensje, że ja niechce czegoś, że nie przyjeżdzam jak wcześniej, ale ileż można rok, dwa, trzy tak się męczyć, nawet super odporni mieli by już dość. A dziecko jest nastolatką niestety tak samo wyćwiczoną w kłamstwie jak całe towarzystwo, niestety złapałam ją jak próbowała mnie nastawić negatywnie do kogoś kto rzekomo jej coś żle zrobił a to było nie prawdą, poprostu wiedziała,że stane za nią i tak chciała rozegrać swoją sprawę z tą osobą - szok.
Niestety mam już nawet sukienke ślubną kupioną, sprawa uniewarznienia jego małżeństwwa w toku oczywiście ja wszystko musiałam załatwiać, nawet pisać pozew, wiem że to brzmi dziwnie, teraz widze że nie żle mnie wykorzystuje a nic nigdy nie dał w zamian, ciągłe to ja rozwiązywałam jego problemy, bo on wiecznie się nieodpowiedzialnie zachowywał i naprawianie spadało na mnie.
Męczy mnie psychicznie, a poźnie mówi że to moja wina i że to ja się tak żle zachowuje.
Tak wiem nic mi pani już nie jest wstanie pomóc - sama muszę.
Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Witaj smerfetka!

Jeżeli rozmowy z partnerem nie przynoszą żadnego rezultatu, on nie widzi żadnego problemu i wciąż obstaje przy twierdzeniu, że to Pani ma jakieś dziwne pretensje, a ponadto nie chce podjąć terapii dla par, to chyba repertuar działań związanych z walką o ten związek jest mocno ograniczony. Trochę wygląda to tak, że Pani partner próbuje wymusić na Pani pewne zachowania w myśl zasady: „Jak mnie kochasz, to zaakceptujesz wszystko”. Pani partner chyba zapomniał, że rodzina to mężczyzna, kobieta i dzieci – jego nastoletnia córka z pierwszego małżeństwa plus ewentualnie w przyszłości Wasze wspólne dziecko. Jego matka może Was wspierać, doradzać, ale nie może we wszystko bezustannie się wtrącać. Bardzo mnie cieszy, że ma Pani taki dobry kontakt z córką partnera. Obawiam się jednak, że Pani partner jest zbyt mało samodzielny i zbyt zależny, by zacząć myśleć o wspólnym mieszkaniu z Panią i o uniezależnieniu się od rodziców. Faktycznie, to wygląda trochę tak, jakby nie chciał dorosnąć, bo życie według scenariusza i na warunkach rodziców wydaje się być dla niego lepsze, bezpieczniejsze. Nie bierze pod uwagę Pani potrzeb. Zachęcam do przeczytania artykułu: Teściowa a synowa | abcZdrowie.pl. Nie powiem Pani, czy warto wchodzić w związek małżeński z tym mężczyzną. Ślub to poważna decyzja życiowa. Jeżeli ma Pani jakiekolwiek wątpliwości, proszę się jeszcze raz gruntownie nad tym zastanowić, by później nie żałować.

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...