Skocz do zawartości
Forum

boję się depresji...a jestem w ciąży


Królik

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam może trochę nietypową sprawę - dla niektórych wyda się ona może idiotyczna, śmieszna, ale dla mnie jest śmiertelnie poważna...
21 sierpnia zmarł niespodziewanie nasz pies (nie chorował, nie miał wypadku - nie wiadomo co się stało - w sobotę było wszystko ok, w niedzielę rano był już wrakiem - weterynarz nie zdążył mu pomóc - była niedziela, ostry dyżur dla zwierząt - dostał tylko jakieś zastrzyki i kazano przyjść z nim w poniedziałek - niestety nie zdążył, bo odszedł popołudniu). Byłam do niego strasznie przywiązana, był częścią rodziny - wzięliśmy go jako starszego szczeniaka ze schroniska w marcu 2009roku (kiedy byłam w pierwszej ciąży z synem). W niedzielę czuwałam przy nim cały czas - pomagałam mu, kiedy miał ataki (drgawki), kiedy wymiotował, podawałam mu strzykawką wodę (której i tak nie przyjmował) - siedziałam przy nim, kiedy złapał ostatni oddech, kiedy klatka piersiowa przestała się poruszać, kiedy znikł puls... Stało się to u rodziców. Tam się jakoś trzymałam (byliśmy u nich kilka dni), ale wczoraj wróciliśmy. nie mogę się pozbierać. Wiem, ze początek jest najgorszy. Wszystko mi go przypomina - wszędzie go "wyczekuję" (przykładowo wiem, że kiedy brałam do ręki klucze zaraz przybiegał uradowany, rano zaraz jak mąż wracał z nim z dworu i wychodził do pracy, to Maniek przychodził do sypialni i sprawdzał, czy jestem.) Słyszę jego kroki (pazury po panelach). Bardzo się boję nie popaść w jakąś depresję, ponieważ jestem w 11 tygodniu ciąży... Pogłębia to mój ból o tyle, że jak wspomniałam - wzięliśmy go jak byłam w pierwszej ciąży i mniej więcej na tym samym jej etapie dołączył do naszej rodziny, co i teraz odszedł... Dręczą mnie wyrzuty sumienia, bo mięliśmy podejrzenia co do pewnej jego przypadłości (sikał w nocy na posłanie i zdarzało mi się niekontrolowanie zesikać na dywan, nawet podczas zabawy). Przez to był często wyganiany z pokoju (w obawie przed kolejnym obsikaniem dywanu) - kiedy szukał naszej bliskości - my go wyganialiśmy....W piątek pobraliśmy mocz do badania i nie zdarzyliśmy odebrać nawet wyników, nie dowiedzieliśmy się już co mogło być powodem tego sikania, nie wyleczyliśmy tego i nie pozwoliliśmy mu cieszyć się życiem u nas w pełnej krasie...
Staram się myśleć o życiu, które ja teraz w sobie noszę, ale nie potrafię siebie przekonać, nie potrafię na siebie wpłynąć. Rodzina też mnie upomina cały czas, ale ja po prostu wybucham niekontrolowanym płaczem, nie mogę się opanować. Nie chcę zaszkodzić dziecku, ale nie potrafię z tym walczyć... Czy powinnam się udać do lekarza? A może jakieś leki na uspokojenie (czy coś takiego można w ogóle w ciąży stosować?) A może po prostu poczekać, aż emocje opadną same? Tylko, czy nie szkodzę tym dziecku? I jeszcze obawiam się, że to może tak szybko nie minąć, bo naprawdę kochałam tego psa, jak członka rodziny... Wspomnienia psa z dzieciństwa wywołuje u mnie czasem ścisk gardła i łzy w oczach, a to był MÓJ pies (był bardzo za mną - aż do przesady, czasem mnie to nawet denerwowało, bo wchodził między mnie i męża czy syna, kiedy się przytulaliśmy, podbiegał kiedy tylko ktoś się do mnie zbliżał).
Co może mi pomóc, co powinnam zrobić? Nie chcę opłakiwać kolejnej osoby - tym bardziej ze świadomością, ze ja do tego doprowadziłam swoim stanem...
Proszę, niech Pani mi pomoże...

http://lb4f.lilypie.com/9HTap2.png http://lb2f.lilypie.com/y88hp2.png
http://pdgf.pitapata.com/PdLnp2.pnghttp://davf.daisypath.com/BC9Ip2.png

Odnośnik do komentarza

Pani kochala tego psa, to by pani przyjaciel, przezyla z nim pani wiele wspanialych chwil. Byla z nim pani jak byl maly, jak chorowal. To zrozumiale, ze jego strata oznacza dla pani bol i ze pani placze. To zupelnie naturalne, ze pani tak to przezywa. Pani oplakuje ukochanego przyjaciela. Moze pani mowic do swojego dziecka, ze teraz pani jest smutna, prosze mu wyjasnic dlaczego, opowiedziec mu o Manku... To na pewno przyniesie pani ulge. Prosze sie nie obwiniac ani nie zmamartwiac o dziecko. To naturalne, ze czasami sie cieszymy, a czasem placzemy. Moze pani byc smutna. Wtedy te emocje przemina...
Wszystko bedzie dobrze :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...